Saturday, June 23, 2007

Lody to też jedzenie

Maddy napisała w piątek 22 czerwca 2007 o 18:28

Cześć wszystkim! Tu znów Maddy!! Dzisiaj był dzień pełen wydarzeń. Na planie dużo filmowano a ja siedziałam tam cały czas (tylko zdrzemnęłam się trochę w przyczepie, bo dopadło mnie zmęczenie po locie). Guillermo zabrał swoją asystentkę Russell, Tatę i mnie na lody, żebyśmy nie jedli niezbyt smacznego lunchu który serwują na planie!! (I bardzo dobrze.) Żadne z nas nie zjadło porządnego lunchu, ale nie szkodzi, bo GDT (zauważyłam, że to jedno z jego przezwisk tutaj) utrzymuje, że lody to też jedzenie. To było dość śmieszne, bo kiedy jedliśmy mój najdroższy tata powiedział, że powinnam napisać o tych lodach na blogu i wtedy Guillermo zaczął nalegać żebyśmy wrócili i spróbowali sorbetu cytrynowego, bo dopiero wtedy będę naprawdę miała o czym pisać. Tak przy okazji - był przepyszny. ☺ Spotkałam jeszcze więcej osób z obsady łącznie z Dougiem Jonesem który gra Abe'a. Jest bardzo miły, ale jego kostium troszkę smierdzi. Myślę, że to skóra. O, i mam naprawdę wspaniałe wieści!! Selma Blair uważa, że jestem słodka, Claire Danes myśli, że jestem zabawna, Doug Jones myśli, że jestem zachwycająca, a Guillermo del Toro uważa, że powinnam jeść więcej lodów. To zupełnie fantastyczne, wiem! W każdym razie... dzisiejsze zdjęcie tata zrobił mi swoją komórką kiedy sobie stałam i tego nie widziałam (To się rymuje. Jestem poetką i nawet o tym nie wiedziałam.)

Mój padre wyraźnie sporo się uczy na temat reżyserowania od pana del Toro i myślę, że pomaga też z dialogami w scenariuszu. Oh Madeleine, Oh Madeleine jakie piekne są twe gałązki... hihi, przepraszam, właśnie to mam w głowie. Zmieniłam słowo "Choinko" na "Madeleine" bo to tak ładnie brzmi. A oprócz tego Madeleine to moje imię. Cóż... aż do poniedziałku nie wracamy do studia, ale w niedzielę zobaczymy Tori Amos, bo tak się składa, że jest tu w tym samym czasie co my. A jutro są urodziny Selmy, więc dziś na koniec dnia był dla niej tort. Był bardzo apetyczny. Ktoś dał mi bańki mydlane i kazał dmuchać kiedy wynosili tort, wszyscy mieli piszczałki i w ogóle, więc postawiłam bańki na krześle, ale kiedy wróciłam już ich nie było. Smutek. A tam, i tak było fajnie. Tata zrobił mi i Selmie bardzo dobre zdjęcie ale nie wolno mi go tu zamieścić z powodów o których nie wolno mi wspominać, ale nie bądźcie ciekawi, bo to nic takiego. Poza tym - ciekawość bywa zgubna. Dobrze, lepiej będę już kończyć! Nie obiecuję, że jutro będzie nowy post, ale zobaczymy. Bywajcie!

No comments: