Monday, August 6, 2007

Dlaczego nie jestem już dziennikarzem

Neil napisał w sobotę, 3 sierpnia 2007


Kilka tygodni temu przeczytałem w The Times artykuł który zakończył się cytatem który wydaje się zdumiewająco nieprawdopodobny...

“Nikt tak nie robi goblinów, jak brytyjczycy." powiedział jeden z dyrektorów Warnera. "Nie jestem pewien, czy to zdrowe. Ale świat najwidoczniej kocha tych czarodziejów i ghoule. To wasz najlepszy towar eksportowy od czasu Beatlesów."

Cóż za dziwny cytat, pomyślałem sobie. Nigdy nie spotkałem w Studiach nikogo, kto mógłby tak powiedzieć. Brzmi raczej jak czyjś pomysł na to, co mógłby powiedzieć dyrektor Warnera. Dlaczego miałby powiedzieć to anonimowy dyrektor? Dyrektorzy Studia mogą wypowiadać się anonimowo, jeżeli kogoś obgadują, ale wszyscy chętnie dają umieszczać swoje imię w gazetach, jeśli tylko mówią coś, co może podziałać na ich korzyść. Nawet jeśli to cytat, który wygląda na wymyślony.

A potem już o tym nie myślałem, aż do dziś. BRYCI NAJEżDżAJą PLAN LA FILMU który odkryliśmy, w następstwie wielu wypadków, gdzie dodziedziałem się o...


Neil Gaiman jest pisarzem, którego książki Stardust i Koralina są właśnie kręcone z Robertem De Niro, Sienną Miller i Teri Hatcher.

“Trzy lata temu mogłem iść sobie ulicą. Teraz nie czuję się dobrze z uwagą, którą na siebie ściągam" powiedział 46-letni pisarz, który mieszka w dobitnie nie Hollywoodzkim stanie Minnesota. To dzieje się zanim sprzedał Hollywood swoją 10 częściową ponadnaturalną sagę Sandman, na czym może zarobić rekordową sumę.
co (poza faktem, że cytat sam w sobie jest albo wymyślony, albo wyjęty z kontekstu dość, by być wymyślonym, albo, co najbardziej prawdopodobne, jest dziwną przeróbką tego co powiedziałem w Time magazine w zeszłym tygodniu -- "Pięć lat temu byłem akurat tak sławny, jak chciałem. Jestem teraz bardziej znany, niż mi to odpowiada.") jest zadziwiająco mylącym tekstem w tak wielu kwestiach, między innymi dlatego, że narzuca się wrażenie, że przeprowadzono ze mną wywiad, albo że człowiek który to pisał wie co mówi. (Ee, zacznijmy od tego, że Warner kupiło prawa do Sandmana od DC dziesięć lat temu...).

No cóż. Przynajmniej to pozytywna wzmianka i moje imię napisali poprawnie i tytuł Gwiezdnego Pyłu też. Może jestem teraz zbyt wyczulony. Wczoraj przeczytałem artykuł Michaela Holroyda w Guardian dwa razy zanim oświeciło mnie, że on naprawdę nie zrozumiał że dedykacja do Chłopaków Anansiego nie była dla, jak sugeruje Holrdoyd, jakiejś "wielkiej miłości, lub przyjaciela" którego jeszcze nie spotkałem, ale po prostu dedykowałem książkę osobie, która ją czyta i oprócz tego miała być zabawna (coś, co jak mi się wydaje wszyscy inni czytelnicy załapali bez trudności), a potem zacząłem zrzędzić w imieniu Rogera Avary'ego kiedy przeczytałem, że

Avary, pomimo faktu, że razem z Quentinem Tarantino dostał Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny za ich wspólną opowieść z 1994 roku, wyreżyserował tylko dwa filmy kinowe przez ostatnie 15 lat.
i nie mogłem zrozumieć, co otrzymanie oscara za najlepszy scenariusz ma wspólnego z tym, jak wiele filmów reżyserowałeś od dostania go.

Dobra. Powinienem przestać narzekać. Prawdopodobnie powinienem też przestać czytać gazety, dopóki Gwiezdny Pył nie będzie już bezpieczny po premierze. Właśnie ugotowałem cudowny posiłek i prawie wszystkie jego składniki pochodziły z ogrodu. Oto kilka rosyjskich plakatów Gwiezdnego Pyłu. Stephin Merrit przysyła mi kilka wersji demo z jego ścieżki dźwiękowej do Koraliny [która nie jest filmem]. Mamy miód i pszczoły i borówki. Świat jest całkiem miłym miejscem do życia...

Labels: , ,

No comments: