środa, 31 października 2007

Noc przed Halloween

Neil napisał we wtorek 30 października 2007 o 21:36

Pilna wiadomość od Dave'a McKeana, który obecnie pracuje nad niskobudżetowym filmem "Luna"

Pilnie potrzebuję dwóch białych papierowych krabów (origami) do sceny z "Luny", podobnych do tego:
http://db.origami.com/displayphoto.asp?ModelID=2244
jeśli ktoś byłby skłonny je zrobić i od razu wysłać do mnie do Zjednoczonego Królestwa, mogę mu zapłacić niewielką sumkę za poświęcony czas (a może podpisany rysunek albo książka?), umieścić go w napisach końcowych i dać mu numer konta Fedex do usług kurierskich.

Jeśli jesteście mistrzami origami, wejdźcie na stronę FAQ (a wiem, że gdzieś tam tacy są, ponieważ na podpisywaniach dostaję zadziwiające rzeczy) i dajcie mi znać, a ja skontaktuję was z Dave'm. Który prawdopodobnie będzie wkrótce tonął w papierowych krabach.

Wybrałem się dziś do Hair Police i spotkałem Wendy, która zamieniła w całkiem przyzwoitą fryzurę dziwaczną skołtunioną szopę, w którą ostatnio przerodziły się moje włosy. Stamtąd do Dreamhaven, gdzie podpisałem mnóstwo różności dla Elizabeth i dla strony http://www.neilgaiman.net/, łącznie z jakąś połową tony Absolute Sandmanów cz. II. W drodze do domu zadzwonił do mnie Roger Avary i powiedział, że po paru latach znów otwiera swoją stronę-- http://www.avary.com/.

Później na wywiadówkę do szkoły Maddy. Świetnie sobie radzi, a jej karta ocen robi wrażenie- na co po raz pierwszy naprawdę musiała zapracować, ponieważ była ze mną w Zjednoczonym Kólestwie na premierze "Gwiezdnego pyłu" i straciła tydzień ze szkoły.
(Jedzie ze mną do LA na premierę "Beowulfa", ale straci przez to tylko jeden dzień szkolny.)

A później do domu. Otworzyłem egzemplarz Bust, który zwinąłem z DreamHaven (oficjalnie dostaję go dla mojej asystentki Lorraine, ale zawsze najpierw go czytam-- coś tak jak wtedy, gdy jako chłopiec zabierałem dla mojej siostry egzemplarze Bunty) i już po chwili gapiłem się na niespodziewane ogłoszenie zapachów "Dobry Omen" i "Gwiezdny pył" od BPAL. Co przypomniało mi, że miałem złożyć gratulacje niesamowitej Beth, która jest mózgiem (i nosem) BPAL-- oraz kobietą, która zebrała w tym roku ogromną sumę pieniędzy dla CBLDF-- z okazji ślubu.

(A jeśli ostatnio nie zaglądaliście na stronę CBLDF-- http://www.cbldf.org/-- w poniedziałek odbędzie się proces Gordona Lee. Nareszcie. Po trzech latach, dwóch zupełnie żnych zestawach "faktów" i jak do tej pory $80 000 kary za coś, co przede wszystkim nie powinno być sprawą policji... (cała historia na http://www.cbldf.org/articles/archives/000318.shtml)

Mnóstwo, mnóstwo i jeszcze raz mnóstwo e-maili od ludzi, którzy informują mnie, że w całej Ameryce można znaleźć Marmite, zwykle obok artykułów do pieczenia (zapewne z powodu słowa "drożdże") Nie sądzę, bym przez parę następnych lat potrzebował Marmite, ale dzięki wszystkim za informację.

(pytanie zadane po raz pierwszy!)

Właśnie dostałem wiadomość od przyjaciela, który wydaje się być głęboko poirytowany. Spotkał znanego pisarza brytyjskiego, gdy ten zbierał materiały do swojej najnowszej książki. Pisarz ten wykorzystał w książce anegdotkę mojego przyjaciela jako jeden z głównych chwytów literackich, jednakże nie zapytał go o pozwolenie ani nie podziękował w żaden sposób.

Czy kiedykolwiek zdarzyło Ci się coś takiego (oczywiście w drugą stronę)? Myślę, że w Twoim umyśle kłębi się mnóstwo historii, które ktoś kiedyś Ci opowiedział, i mógłbyś nawet nie zdać sobie sprawy, że poznałeś je od kogoś innego. Gdybyś wykorzystywał czyjeś opowiadanie, czy skontaktowałbyś się z taką osobą?

Stosunkowo mocno staram się wspominać o osobach, które pomogły (zerkinij na bardzo długą listę nazwisk na końcu "Amerykańskich bogów"), ale trudno mi uznać winę wspomnianego pisarza. Pisarze to chomiki. Jeśli opowiesz nam anegdotę- o ile nie poprzedzisz tego słowami "Zaraz opowiem ci zabawną i/lub interesującą anegdotkę. W przypadku, gdybyś w bliższej lub dalszej przyszłości zechciał wykorzystać ją w książce, będziesz potrzebował skontaktować się ze mną, by otrzymać pozwolenie, lub przynajmniej wspomnieć moje nazwisko. Teraz opowiem ci anegdotę, a później podam moje szczegółowe dane osobowe w takiej formie, byś ich nie zgubił"-- to gramy fair play. Myślę, że podchodzimy do tego tak- nie mówię za nas wszystkich, ale za stosunkowo wielu- że jeśli twój przjaciel sądził, że jego anegdota nadawałaby się na książkę, to powinien ją sam napisać.

Nie znam nazwisk osób, które zabrały mnie do kanałów czy opuszczonych podziemnych tuneli, gdy pisałem "Nigdziebądź", ale ich anegdoty z pewnością przyczyniły się do powstania książki. Nie podałem też nazwiska podejrzanego finansowo agenta, którego interesujące podejście do płacenia honorarium autorskiego było inspiracją dla postaci i zachowania Grahama Coatsa w "Chłopcach Anansiego" (prawdopodobnie mądre posunięcie). I, tak jak mówisz, bardzo często wie się, że ktoś powiedział ci, że Szalony Król Ludwig Bawarski uniknął małżeństwa załatwiając sobie zwolnienie lekarskie, lecz kiedy i kto to był zdążyło już rozłożyć się na gęstą papkę w kupce kompostu na tyłach twojego umysłu. Wciąż pozostał sam kształt i wiesz, że puentą było "Dwie kawy i lody w polewie czekoladowej", lecz jak dostało się to do twojej głowy wciąż pozostaje tajemnicą.

(Warto też zauważyć, że Twój przyjaciel mógł się mylić. Czasem dostaję listy od ludzi, w których piszą "Wiesz o tym ode mnie"/"To był mój pomysł". I nadawcy takich listów naprawdę w to wierzą, choć tak nie jest. Odpowiadam im "Tak naprawdę napisałem to cztery lata zanim stworzyłeś swoje opowiadanie" lub "Rozumiem, że uważasz, że wyciągnąłem tę informację z czegoś, co powiedziałeś. Tak naprawdę cała historia była w gazecie pod taką i taką datą, i właśnie stąd ją wziąłem.")

Powiedziawszy to, wciąż głęboko współczuję Twojemu przyjacielowi. Wiele lat temu byłem na spotkaniu, na którym powiedziałem "Zamierzam napisać książkę zatytuowaną X" i nikt nie śmiał się tak długo i tak głośno jak gostek siedzący obok mnie, który jedenaście miesięcy później wydał książkę o tytule, który wspomniałem. Prowadziłem też rozmowę z innym pisarzem, który napomknął, że uktnął przy tworzeniu akcji, a ja powiedziałem "O, to łatwe" i coś zaproponowałem, na dokładkę zaproponowałem tytuł dla książki, a on powiedział "Wiszę ci za to obiad". Jednak gdy książka wyszła, bezskutecznie przeszukałem podziękowania szukając jakiejś wzmianki, obiadu zresztą też nie dostałem. Z drugiej strony odczuwam puszystociepłe uczucia wobec tych, którzy pisząc książkę rzeczywiście podziękowali i użyli podziękowań, by podziękować.

...

Po długim dniu dostałam "Twój" list miłosny, który rozsyłał New York Times. Był dosyć śmieszny i sprawił, że długo się śmiałam. (tym śmieszniejsze były próby wytłumaczenia osobie z którą mieszkam w pokoju, że nie był to prawdziwy list miłosny.) Czy miałeś w ogóle coś wspólnego z pisaniem tych listów? Czy też New York Times napisał je bez pomocy pisarzy? Czy wiesz, czy każdy dostaje ten sam list? To tak z czystej ciekawości, dzięki.

Tak, każdy dostaje taki sam list (i przy okazji, chodzi o UK Times, nie New York). I owszem, napisałem go. (Tak naprawdę to opowiadanie.) Dzień wcześniej ludzie dostali list od Margaret Atwood. Dziś chyba od Leonarda Cohena. Myślę, że wciąż można zapisać się na trzy ostatnie...
http://entertainment.timesonline.co.uk/tol/arts_and_entertainment/books/commercial/article2623706.ece

...

Na koniec- to przywołało na moją twarz ciepły i wesoły uśmiech:
http://papercuts.blogs.nytimes.com/2007/10/30/when-the-wolves-come-out-of-the-walls-its-all-over/

3 komentarze:

Varali pisze...

Thanks! We're trying to do our best to keep Neil's fans informed :-)

Anonimowy pisze...

Who knows where to download XRumer 5.0 Palladium?
Help, please. All recommend this program to effectively advertise on the Internet, this is the best program!

Anonimowy pisze...

I just got an Iphone 3g and got it with turbo sim and i also got it jailbroken and i tried using itunes and it says that the sim in the iphone is not supported so i just want to know how is it that i can use it.Thanks.



________________
[url=http://unlockiphone22.com]unlock iphone[/url]