Monday, October 6, 2008

Budowanie statków

Pamiętacie jak Euan Kerr przyszedł, żeby przeprowadzić z mną wywiad i pomóc przy ulach?

Wywiad jest już gotowy. Dostępna jest wersja do osadzenia na stronie internetowej, którą właśnie zamierzam spróbować osadzić na tej stronie...



-- możecie też przeczytać artykuł, znaleźć odtwarzacz i obejrzeć parę zdjęć przedstawiających mnie w kombinezonie pszczelarskim (oraz naprawdę śliczne zdjęcie pszczół) na
http://minnesota.publicradio.org/display/web/2008/10/03/gaiman/

Dzisiejsze śniadanie w Oakland z księgarzami było prawdziwą rozkoszą -- później żałowałem, że go nie nagrałem ani nie sfilmowałem -- a wystąpienie w Booksmith było naprawdę fajne i dobrze wyszło. Świetna akustyka i urocze miejsce (chociaż w Kepler's mieli gigantycznego białego pająka schodzącego z belki, by posłuchać pytań i odpowiedzi).

Cześć Neil, właśnie wróciłem z dzisiejszego wieczornego (popołudniowego?) czytania w San Francisco. To ja jestem tym Jackiem, który zapytał Cię, dlaczego masz uraz do ludzi o imieniu Jack. Byłem złośliwy, ale i tak dzięki za odpowiedź i cieszę się, że ludzie się z tego śmiali.

Podczas pytań i odpowiedzi zdałem sobie sprawę, że mam inne, być może bardziej konkretne pytanie i chociaż miałem ochotę zerwać się z siedzenia i wyrzucić je z siebie, pomyślałem, że bardziej szarmancko będzie poczekać i wysłać Ci je e-mailem. Oto ono:

Pamiętam, jak napisałeś na swoim blogu, że istnieje amerykańska i brytyjska wersja "Księgi cmentarnej". Wyobrażam sobie, że sytuacja wygląda podobnie jak w przypadku książek z Harrym Potterem, gdzie pewne anglicyzmy i aluzje kulturowe zostały przystosowane, by amerykańska publika mogła je łatwiej zrozumieć. Czy też chodzi o coś odwrotnego? Ogólnie chcę zapytać, czy napisałeś "brytyjską" wersję książki i zmieniłeś na "amerykańską", czy vice versa? Czy są między nimi jakieś drastyczne różnice? Czy któraś z nich jest bliższa Twemu sercu?

Dzięki,
Jack Baur

Tak naprawdę ani to, ani to. Napisałem książkę i zaznaczyłem w rękopisie, które wyrazy chciałbym, żeby zmieniono dla dwóch stron Atlantyku (na przykład: 'crib' i 'cot' [brytyjskie i amerykańskie słowa łóżeczko dziecięce, przyp. Varali], 'nappy' i 'diaper' ['pieluszka', przyp. Varali]) i które chciałbym, żeby zostały bez zmian (i tak było w większości przypadków). W wersji dla Zjednoczonego Królestwa znajduje się zdanie na temat imion upiorów, ale nie ma go w wersji dla Stanów (ponieważ edytor amerykański uznał, że to oczywiste, a brytyjski nie).

...

Mnóstwo wiadomości na temat trudności w znalezieniu egzemplarzy "Księgi cmentarnej", nawet w sklepach, które mają ją w ofercie -- najwyraźniej niektóre księgarnie Barnes and Noble i Borders (a także niektóre inne) nie umieściły jej na półce z nowościami, tylko po prostu położyły parę egzemplarzy w strefie dziecięcej lub gdzieś indziej (np. "Info na temat dostępności nowej książki w sieciach handlowych. Sprawdzałem w Borders w centrum Scottsdale -- nie mogli tam znaleźć nawet czterech egzemplarzy, które rzekomo mieli w asortymencie. Według nich "Księga cmentarna" należy do sekcji Tajemnica/Suspens Niezależny Czytelnik.") Jeśli ludzie z Borders lub Barnes and Noble mogliby rzucić trochę światła na tę sprawę, z chęcią dowiedziałbym się więcej.

...

Natknąłem się na to i pomyślałem, że możesz być zainteresowany.

http://www.youtube.com/watch?v=jRYXNk-qZAs

erick

Jestem. Nie mogę się doczekać, kiedy to zobaczę.

Czym jest animacja poklatkowa? Polecam "Koralinę" moim znajomym nauczycielom, ale nie mam pojęcia, co to jest. Jestem pewna, że jest związane z animacją, ale co to jest?

Pozdrowienia,
Patricia

To animacja w której coś tworzysz, a następnie poruszasz kawałek po kawałeczku pomiędzy ujęciami, by stworzyć iluzję ruchu. Na http://news.toonzone.net/article.php?ID=26423 znajduje się artykuł o Koralinie, który może wyjaśnić więcej. (Oraz wywiad z Henrym Selickiem tutaj.)

Liebe Neil,

Przeglądając strony internetowe, znalazłam dwa druki na stronie wspaniałego Todda Kleina i właśnie zamierzałam Cię o nie zapytać...

http://kleinletters.com/BuyStuffTop.html

Czy te plakaty są naprawdę podpisane przez Ciebie i Alana i czy obydwa są oryginalnymi drukami? $20 za sztukę wydaje się być zbyt piękne, by było prawdziwe.

To są oryginały i są podpisane przez nas, owszem. Zgodnie z tym wspaniałym wywiadem z Toddem, ma około 100 druków Alana i około 200 moich...

...

To mnie ucieszyło i zmieniło opinię na pewien temat...

Panie Gaiman

Piszę do Pana jako fan, coś, co, muszę przyznać, czynię rzadko, gdyż mam wrażenie, jakbym zawracał Panu głowę.

Jednakże czuję, że muszę do Pana napisać, by podziękować za dwie rzeczy, z czego pierwszą jest Pańskie opowiadanie historii. Nie tylko za pisanie książek, ale także za czytanie. Uwielbiam słuchać dobrze opowiedzianej historii, a Pan ma zdolność utrzymać mój zwykle błądzący umysł w skupieniu godzinami.

Drugim powodem, dla którego piszę, jest obejrzenie przeze mnie pewnego wieczoru "Gwiezdnego pyłu". W dodatkach do DVD mówił Pan, że czuje się trochę winny, ponieważ coś, co było prostym pomysłem w Pańskiej głowie, stało się dziełem wielu, wielu rzemieślników.

Proszę Pana, piszę, by powiedzieć, że nie ma Pan absolutnie żadnego powodu, by odczuwać nawet najmniejszy cień winy. Jestem cieślą i choć nigdy nie miałem okazji pracować nad filmem opartym na Pańskich dziełach, pracowałem nad innymi. Budowałem przednie ściany sklepów, powozy, zamki i japońskie mosty. Robiłem bunkry z czasów drugiej wojny światowej, biura i piętra dla każdego rodzaju bohaterów, złoczyńców czy przepracowanych obiboków. I pozwolę sobie powiedzieć, że nigdy nie chciałbym robić niczego innego.

Gdyby nie istniał Pan gdzieś tam, by wymyślać latające statki pirackie, ludzie tacy jak ja byliby zmuszeni budować rzeczy konserwatywne i właściwie, takie jak małe prostokąty do przytrzymywania książek. Nie to żeby było coś nie tak z prostokątami do podtrzymywania książek, ale jak każdy mężczyzna, który kiedyś był siedmioletnim chłopcem, wolę zbudować latający statek piracki.

W imieniu wszystkich cieśli, niech Pan wciąż wymyśla te rzeczy, a my wciąż będziemy je budować.


..............

A w poniedziałek czytam pierwszą połowę Rozdziału Siódmego w Los Angeles -- właściwie to w Santa Monica. Szczegóły na http://latimesblogs.latimes.com/herocomplex/2008/10/neil-gaiman-rea.html

No comments: