Sunday, February 28, 2010

Z wielką mocą przychodzi wielkie... cośtam

Neil napisał we wtorek 11 lutego 2010 o 16:19

Rok temu zamieściłem link do opowiadania "Snuje się wtorkowa noc" R.A. Lafferty'ego (nie ma jej już na nowej stronie kanału Syfy, który zastąpił stary kanał Sci-Fi, ale można je jeszcze znaleźć tutaj, w internetowym archiwum [tutaj opowiadanie po polsku - przyp. noita]). To opowiadanie o świecie, w którym wszystko dzieje się bardzo szybko. Powinniście je przeczytać.

Chwilami mam wrażenie, że opowiada o Twitterze.

Na przykład: wczoraj wieczorem zauważyłem to: http://hidenseek.typepad.com/come_out_come_out/2010/02/cannot-chase-paperchase.html
Wyglądało to na dość wyraźny przykład plagiatu, kiedy duża firma korzysta z dzieła artysty bez jego zgody. Zamieściłem ten link na Twitterze z dopiskiem:

Fascynujący przykład plagiatu popełnionego przez Paperchase http://bit.ly/cdrzKZ . Zły Paperchase.
I poszedłem spać.

Kiedy wstałem, trafiłem na artykuły takie, jak ten:
http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/art/news/paperchase-forced-to-deny-it-copied-artists-work-after-twitter-backlash-1896894.htm oraz ten http://www.telegraph.co.uk/finance/newsbysector/retailandconsumer/7215124/Paperchase-forced-to-deny-it-plagiarised-British-artists-work-after-Twitter-campaign.html oraz ten (nieco bardziej wyważony) http://www.guardian.co.uk/artanddesign/2010/feb/11/paperchase-design-hidden-eloise.

Prawda jest taka, że nie rozpocząłem kampanii i nie zmobilizowałem do działania 1,5 miliona ludzi. Zamieściłem po prostu link, ludzie przeczytali artykuł, spojrzeli na rysunek, stwierdzili "nie, tak nie można" i sami zaczęli rozsyłać wiadomość dalej. W internecie istnieje społeczność artystów, którzy tworzą przedmioty ręcznie, lub prowadzą produkcję niewielkich ilości i choć pojedynczo nie mają wielkiej władzy, to gdy działają razem, trudno ich zlekceważyć. A duże grupy ludzi dość dobrze potrafią odróżnić co jest dobre, a co złe...

Ale to takie dziwne. W naszym świecie tradycyjne media nie mają juz takiej siły oddziaływania jak kiedyś, a raczej usiłują nadążyć - to nieco dziwaczne, zupełnie nowe i dość zabawne. Jest to również niezwykle wielka odpowiedzialność. Kiedy przytrafiło mi się to po raz pierwszy, prawie rok temu, postanowiłem używać mocy Twittera wyłącznie dla czynienia dobra. I mój plan się nie zmienił.

Ale nie da się zaplanować wszystkiego. I nie możesz przewidzieć, co się wydarzy. Myślę, że po prostu trzeba robić to, co wydaje ci się słuszne i mieć nadzieję, że wyjdzie na dobre.

I odnosi się do zarówno do Twittera, jak i do życia w ogóle.
...
W razie, gdybyście nie śledzili uważnie - zdobyłem dwie nagrody czytelników SFX, które wręczono w sobotę, podczas SFX Weekender. (Tu pełna lista nagrodzonych.) Oto moje podziękowania (powiedzieli mi, którą nagrodę wręczą najpierw, więc największą niespodziankę ogłosiłem po otrzymaniu drugiej nagrody):
NAJLEPSZA POWIEŚĆ
Cześć.
Żałuję, że nie mogę być tam z Wami, ale jestem teraz w Los Angeles, na rozdaniu nagród za animacje i wkrótce okaże się, czy "Koralina" zdobyła jakąś nagrodę Annie. Wciąż pracuję nad bilokacją, ale póki co - z marnym skutkiem.
Pomysł na "Księgę cmentarną" przyszedł mi do głowy w 1985 roku, na małym, wiejskim cmentarzyku w Anglii, kiedy obserwowałem, jak mój syn pedałuje na swoim trójkołowym rowerku pomiędzy nagrobkami. Książkę pisałem właściwie od 2005 do 2008 roku. Wczoraj wieczorem zapytano mnie ile trwała praca nad nią i nie mam zdania, czy były to trzy lata, czy 25. Napisałem wiele książek, ale to jedna z moich ulubionych i bardzo wiele znaczy dla mnie fakt, że jest to również jedna z Waszych ulubionych. Chcę podziękować Dave'owi McKeanowi i Chrisowi Riddellowi, którzy stworzyli do niej ilustracje oraz Sarze Odedina, mojej redaktorce z Bloomsbury, bo powinienem dziękować jej znacznie częściej. Ale najbardziej dziękuję Wam.

NAJLEPSZY KOMIKS

Uwielbiam Batmana. Kocham go od ponad 40 lat i kiedy zaproponowano mi możliwość napisania "ostatniego" komiksu o Batmanie, nie mogłem nie skorzystać. "Whatever Happened To The Caped Crusader" to właściwie list miłosny i hołd dla wszystkiego, co w Batmanie uwielbiam, a jednocześnie list od fana adresowany do wszystkich artystów, którzy przez lata tworzyli Batmana, którego tak kochałem: Bob Kane i Bill Finger, Dick Sprang i Neal Adams, Adam West i Frank Miller - lista może ciągnąć się w nieskończoność... Jest mi niezmiernie miło, że komiks przypadł czytelnikom do gustu. Jednak nie spodobałby się on nikomu, gdyby nie geniusz Andy'ego Kuberta, który potrafi rysować w stylu Briana Bollanda lub Berniego Wrightsona, gdy go o to poproszę, a potrafi równie dobrze rysować w swoim własnym stylu. Byłem zachwycony, że poproszono mnie o napisanie tego komiksu, a jeszcze bardziej - że się on Wam spodobał.

I mam coś jeszcze.
Przez lata SFX, jego czytelnicy oraz ich głosy w sondażach były dla mnie bardzo łaskawe. Pomyślałem, że mogę się im odwdzięczyć i dać im coś, co w dawnych czasach dziennikarze nazywali "cynkiem".

Jak wie każdy, kto czytuje mój blog - jestem wielkim fanem pewnego brytyjskiego serialu SF, który kręci się od bardzo dawna. Serialu, który (chowając się za strachu za kanapą) zacząłem oglądać w wieku trzech lat. I choć wiem, że skazywanie Was na oczekiwanie jest okrutne, to mogę powiedzieć, że za około 14 miesięcy, czyli NIE w najbliższej, ale dopiero w kolejnej serii może znaleźć się odcinek z moim scenariuszem. Odcinek ten miał się początkowo nazywać “The House of Nothing” [Dom Nicości], ale już się tak nie nazywa.
Odliczanie czas zacząć. Macie około 14 miesięcy.
Postanowiłem to wreszcie ogłosić, bo po 18 miesiącach unikanie tematu zrobiło się męczące. (Nie, nigdy celowo nie skłamałem na ten temat, a jedyne, co rzeczywiście zdementowałem to niestworzone historie o Lodowych Wojownikach i konkretnych odcinkach.) Odpowiednio wcześniej uprzedziłem Stevena Moffata i spółkę. A SFX dość dokładnie opisał wszystko w http://www.sfx.co.uk/page/sfx?entry=exclusive_neil_gaiman_confirms_doctor, a następnie gazety takie jak Guardian podchwyciły temat: http://www.guardian.co.uk/books/2010/feb/08/neil-gaiman-dr-who
i dopiero później i o wiele ostrożniej ogłosiło sprawę samo BBC http://news.bbc.co.uk/2/hi/entertainment/8503737.stm z nagłówkiem Neil Gaiman 'napisał scenariusz odcinka Doctora Who' (tak jakby był to dosłowny cytat, a nie jest). Artykuł kończy się zdaniem "rzecznik prasowy serialu nie potwierdził ogłoszenia Gaimana", więc zacząłem się mocno zastanawiać skąd ten cudzysłów i dziwna skłonność do zaprzeczania, czy wrażenie, że wkrótce może pojawić się kontynuacja tematu z nagłówkiem Gaiman przyznaje, że 'zmyślił całą sprawę z Doctorem Who'. Och, stare, dobre wiadomości internetowe BBC.
...

Dan Guy, nadworny webgoblin tej parafii i ja założyliśmy porządny profil na Facebooku, żeby zastąpić te kilka założonych w przeszłości stron, które udawały, że są moje, a naprawdę nie były. Nie będzie tam zbyt wiele treści i na pewno nie znajdzie się tam nic, czego nie umieściłbym tutaj. Adres to http://www.facebook.com/neilgaiman

(Ponownie dzięki magii Twittera, gdzie narzekałem, że nie wiemy jak się do tego porządnie zabrać i prawie natychmiast zgłosił się do nas Facebook.)
...
Cześć Neil,
Z pewnością usłyszałeś to już wiele, wiele razy, ale chciałam się dołączyć i powiedzieć, że przeczytanie, że "nie wiesz ile jeszcze czasu zostało temu blogowi" było niemałym szokiem. Wiem, że niemądrze jest przywiązywać się do dziennika pisarza, którego nawet nigdy nie spotkałam, ale czytanie tego, co w nim piszesz nieustannie dostarcza radości i rozrywki i byłoby mi bardzo smutno, gdyby miało się to zakończyć. Proszę, pisz nadal - tu i gdziekolwiek indziej.
Najlepszego,
-Megan


Myślę, że wszystko, co dobre musi się kiedyś skończyć. Kiedy w lutym 2001 roku zaczynałem prowadzić ten blog, miałem zamiar kontynuować go do września 2001. Mimo to, wciąż działa i nie z pewnością nie zamierzam zamykać go natychmiast. Ale kiedyś się skończy. Jak wszystko, co dobre.

Cześć, Neil. Nie wiem, czy potrafisz odpowiedzieć na moje pytanie. Jako najlepszy pisarz, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi, pewnie nie spotkałeś się nigdy z takim problemem. Jak radzisz sobie z ostrą krytyką i niepochlebnymi recenzjami? Bez podcinania sobie żył? Niektórzy z nas bardzo poważnie traktują swoje pisanie. Odpowiedz, proszę. Bardzo chcę wiedzieć.
Dzięki... i pozdrawiam.


Na początek - nigdy nie traktuj poważnie nikogo, kto mówi ci, że jesteś najlepszym pisarzem, jaki kiedykolwiek stąpał po tej ziemi, bo wtedy równie poważnie musiałbyś traktować osobę, która mówi ci, że jesteś najgorszym pisarzem w historii.

Jeśli jesteś twórcą, ludzie będą twoją sztukę oceniać. Niektóre ich opinie będą miłe, inne nie. Ale ty już to dzieło stworzyłeś i kiedy oni będą rozmawiać o twoim ostatnim dziele, powinieneś już pracować nad następną rzeczą.

Jeśli źle reagujesz na (dowolne) niepochlebne recenzje, po prostu ich nie czytaj. Nie podpisałeś żadnej umowy z czytelnikami, nie jesteś zobowiązany do wysłuchania opinii osoby, która kupiła twoja książkę.

Rób wszystko to, co sprawia, że będziesz dalej tworzyć. Znam osoby, które uwielbiają złe recenzje, bo ich zdaniem to oznacza, że coś zdziałali i że skłonili ludzi do mówienia o tym. Znam też takie osoby, które w życiu nie przeczytały żadnej recenzji. To ich wybór. Ty po prostu zajmij się swoją pracą, pisz dalej.

Hej Neil,
Chciałem Ci bardzo podziękować!! W sierpniu widziałem cię na Conie w Montrealu i twoja wzmianka o Genie Wolfie sprawiła, że sięgnąłem po jego dzieła... i nie mogę przestać czytać! Żałuję, że nie odkryłem go wcześniej. Właśnie skończyłem czytać "Pokój"... po raz kolejny! Niesamowite! Teraz pożeram jego opowiadania. Z zbiorze "The Best of Gene Wolfe" jest mnóstwo perełek. Jeszcze raz dzięki!
Jakie jest twoje ulubione dzieło Gene'a Wolfe'a?
Pi


To zależy. Czasami "Pokój", czasem "Księga Nowego Słońca", czasem po prostu książka Gene'a, którą czytałem ostatnio.

Drogi Neilu mam 8 lat i KOOOOOOOOOOOCHAM twoje książki, tak samo moje dwie młodsze siostry i mój tata. Nie mogę się doczekać, jak cię zobaczę w Naperville!

Ależ dziękuję. (Umieściłem ten list właściwie po to, żeby przypomnieć mieszkańcom okolic Chicago o http://napervillereads.org/events.html i imprezach 23. i 24. lutego

Program Naperville Reads wygląda na szalony, ale mam nadzieję, że moja wnuczka i mój siostrzeniec będę mieli okazję się z Tobą spotkać podczas Wieczoru Rodzinnego 24.02. Czy jest wtedy zaplanowane rozdawanie autografów albo spotkanie z fanami?
Wielkie dzięki!
~Chris


Wcześniej podpiszę ok. 3000 książek, ale nie będę rozdawał autografów po spotkaniach, bo każdy z dni jest już wypełniony od wczesnego poranka do późnej nocy pogadankami dla szkół i innych grup, a pięciogodzinne podpisywanie na koniec każdego długiego dnia po prostu by mnie wykończyło.
Jeśli chodzi o spotkania, zobaczymy. Jeśli się uda, będą.

Drogi Neilu,
Dwa pytania:
1) Czy przedstawiony w "Amerykańskich bogach" pomysł, że atrakcje turystyczne są zbudowane na miejscach mocy jest Twój własny, czy można przeczytać o nim więcej gdzieś indziej?

2) Czy jechałeś kiedyś Great River Road po stronie Wisconsin? Wzdłuż tej drogi jest kilka niezwykłych miejsc, a moim zdaniem najlepsze z nich to Świątynia Matki Boskiej z Gwadelupy na południe od La Crosse.
Uwielbiam Twoje prace!
Pozdrawiam,
Chris Ellison
Holandia (ale pochodzę z Cannon Falls)


1) Obawiam się, że to mój pomysł.

2) Byłem tam, kiedy po raz pierwszy jechałem na Florydę zbierać materiały do "Amerykańskich bogów". Było tak strasznie zimno...

Dobrze, dobrze, może zadaję to pytanie jakieś 20 lat za późno, ale niedawno znalazłem pudełko z komiksami o Sandmanie i razem z synem czytaliśmy raz jeszcze całą serię. Syn zapytał mnie dlaczego w pierwszym zeszycie, kiedy Morfeusz jest uwięziony, a Burgess (który go uwięził) umiera w jego obecności, to Śmierć nie zauważyła swojego brata przychodząc po Burgessa? Wiem, że to był pierwszy zeszyt i wprowadzenie innych Nieskończonych mogłoby być problematyczne, ale i tak obiecałem, że zapytam (a teraz nawet sam jestem ciekawy, bo wiem, że odpowiedź będzie interesująca). Na marginesie dodam, że bardzo mi się podoba, że te pierwsze zeszyty wytrzymały próbę czasu. Chciałbym teraz pisać równie dobrze co Ty mając lat 28 (i pół).
--Steve and Thomas

Ależ ona go widziała. Oni wszyscy dobrze wiedzieli gdzie on był i co się z nim działo. Ale to nie jest rodzina, która by cokolwiek w takim przypadku zrobiła, jeśli wiesz co mam na myśli.

Cześć,
Byłam dziś na koncercie Magnetic Fields tu, w DC. Jak można się było spodziewać, był wspaniały. Chciałam tylko przekazać wiadomość, że na razie nie sprzedają jeszcze na koncertach płyty z muzyką z musicalu "Koralina", ale za jakiś czas będą ją mieć. Niestety, nie zapamiętałam dat, które podał mi sprzedawca. Ale wspominał też, że wkrótce ta muzyka będzie dostępna w formie cyfrowej.
A skoro już zwróciłam Twoja uwagę...
Zastanawiałam się, dlaczego w "Koralinie" umieściłeś teriery szkockie, czy był po temu jakiś szczególny powód? W mojej rodzinie hodowało się psy tej rasy jeszcze zanim się urodziłam i strasznie mi się podobało, że były i w książce i w filmie o Koralinie. Zespół Hanry'ego Selicka doskonale oddał to, jak skaczą na l
udzi na powitanie.
Wybacz, jeśli już odpowiadałeś na to pytanie. Dopiero od niedawna jestem nawrócona na twoja wspaniałość (za sprawą BPAL) i wyszukiwanie pokazało mi mnóstwo stron na temat szkotów.
Dziękuję,
Shannon


Zapytam, kiedy premiera płyty. [Edycja: już jest w sprzedaży.] Tymczasem, możecie spotkać Magnetic Fields w trasie http://houseoftomorrow.com/calendar.php

Możecie też zobaczyć jak ja i Sarah Silverman i Peter Gabriel i Lemony Snickett opowiadamy o Stephinie w zapowiedzi filmu dokumentalnego STRANGE POWERS na jego stronie
http://strangepowersfilm.com/ lub na YouTube:




A teriery szkockie to zasługa Panny Webster, mojej logopedki z dzieciństwa. (Opowiadam o tym w tym wywiadzie na temat Koraliny)

No comments: