Sunday, July 4, 2010

Death: The High Cost of Living- recenzja


Nieco inne spojrzenie. Nie odwiedzamy tutaj krainy Władcy Snów, ani też żadnej z domen jemu podobnych. Akcja nie dzieje w żadnym mniej lub bardziej nieistniejącym świecie. Nie pojawiają się tutaj żadne fantastyczne postaci, twory snów czy koszmarów, istoty dla których nie ma miejsca wśród zgiełku zwyczajnego dnia. Jeśli oczekujesz gościu opowieści o rzeczach niesamowitych, ulotnej magii czy też ludziach nieco innych od tych których zazwyczaj spotykamy, to...

...Trafiłeś doskonale. Bo to Neil Gaiman wraz z Chrisem Bachalo, Markiem Buckinghamem i Davidem McKeanem zabiera nas na opowieść o najbardziej niezwykłym zjawisku na tym i wszystkich innych światach. O czymś tak ulotnym, że wystarczy na chwilę odwrócić głowę, a już znika niczym przyduszony płomień. A jednocześnie o czymś tak wytrwałym, że niczemu jeszcze nie udało się z niego oczyścić świata. O największej z tajemnic. O życiu.

Z pozoru koncepcja z tych najbardziej trywialnych. Zamknięty w sobie szesnastoletni chłopak, wstydzący się nawet swojego imienia, dzięki „oryginalności” rodziców, którzy sądzili, że wspaniałym pomysłem będzie nazwanie jedynego syna Sexton. Rodziców, którzy jako zadeklarowani hippisi i zwolennicy ideałów rozeszli się, gdy trzeba było gonić za prawniczą karierą i wszystkimi blaskami i cieniami codzienności. Przeżywając swe wszystkie egzystencjalne dolegliwości, nie widząc żadnego sensu w niczym ani nikim, decyduje się opuścić ten żałosny padół pełen samych łez i skończyć ze sobą... Kiedy to jedno spotkanie odmieni wszystko. W żaden sposób nie zdaje sobie sprawy z tego, co go czeka, kiedy spotyka pewną niezwykłą młodą dziewczynę. Ubrana na czarno, ciemnowłosa, o niezwykle bladej cerze, nosząca na szyi srebrny krzyż egipski kryje w sobie więcej, niż by się mogło wydawać.

Tak oto rozpoczyna się niezwykła podróż po Nowym Jorku, w czasie której spotykamy przedziwną galerię postaci, w tym i również kilkoro starych znajomych... Jest Szalona Hettie, jedna z osób, o których można by powiedzieć, że przekroczyli granice obłąkania i przeszli na drugą stronę do kompletnie nieznanych lądów, potrzeb i celów życia. Jest i starszy mężczyzna nazywający się Eremitą, poszukujący władzy i mocy. Nie waha się przed niczym, co chociaż częściowo przybliżyłoby go do tego celu, przy czym kompletnie nie rozumie jak różne mogą być sposoby zdobywania i utrzymywania władzy. Spotykamy też dziewczynę w zaawansowanej ciąży, która stara się pokazać wszystkim dookoła jak to bardzo mogłaby być zbuntowana i przeciwna przeróżnym autorytetom, gdyby tylko chciała. Gdyby tylko mogła. Dziewczynę uciekającą przed demonami przeszłości do wielkiego miasta, żeby rozpocząć zupełnie inne życie i zapomnieć o wszystkim, co było kiedyś. Gdyby tylko to było możliwe... I to wcale nie są wszyscy z poznanych ludzi...

Cała ta galeria barwnych i zwyczajnych, zdumiewających i prozaicznych postaci stoi na drodze parze bohaterów podczas ich nocy nie do zapomnienia. Z jednej strony Sexton i jego młodzieńczy nihilizm, cynizm, jak i oczywiście przekonanie, że doskonale zna pobudki wszystkich ludzi dookoła, pobudki które w żaden sposób się od siebie nie różnią. Zaś z drugiej strony... Dziewczyna, którą nazywają Didi, a która sama o sobie mówi, że jest śmiercią. Starająca się przeżyć jak najwięcej, jak najmocniej uchwycić się przemijającego czasu. Ciesząca się najzwyklejszymi zdarzeniami, możliwością spędzania czasu z ludźmi. Ciesząca się wszystkim tym co ją może spotkać. Mimo tego, co ją spotkało wcześniej. Mimo tego, co nieuchronnie musi się wkrótce stać... Chyba ciężko o bardziej dobraną parę bohaterów, ciężko o lepszy dialog dwóch różnych postaw życiowych. Co z tej niezwykłej podróży wyniknie zarówno dla jednego jak i dla drugiego (oraz dla wszystkich spotykanych przez nich ludzi)? W jaki sposób zwyczajne i niezwyczajne rozmowy będą w stanie odmienić zwyczajne i niezwyczajne ludzkie życie? A wreszcie jak zakończy się ich historia, oraz kim naprawdę okaże się dziewczyna spotkana w tak niezwykłych okolicznościach? Oczywiście w żadnym wypadku nie zamierzam tutaj zdradzać zakończenia historii. Pozostaje mi tylko zachęcić do sięgnięcia po nią.

Zwłaszcza, że trzy lata temu Egmont wydał w polsce zarówno „The High Cost of Living”, jak i inną opowieść („The Time of Your Life”), w tomiku zatytułowanym po prostu „Śmierć”. Na temat polskiego wydania, tłumaczenia, etc. wypowiedzieć się nie mogę - rzecz czytałem w oryginale i znam tylko wersję angielską. Zwłaszcza, że w tej chwili nawet łatwiej kupić oryginalne wydanie, niż polować na niedostępne w znanych mi księgarniach tłumaczenie. Ale myślę, że warto to przeczytać, niezależnie od wydania. A dla fanów obrazkowych historii Gaimana to już z pewnością coś, co trzeba znać.

No comments: