Friday, August 31, 2007

Nie będzie Bookworm, obawiam się

Neil napisał w czwartek 30 sierpnia 2007


Właśnie dowiedziałem się, że moje pojawienie się na Bookworm w Pekinie zostało odwołane -- nie jestem pewien dlaczego czy przez kogo, albo czy to była decyzja Harper Collins, czy Bookworma czy (najbardziej prawdopodobne) seria nieporozumień między nimi: Powiedziano mi wczoraj, że Bookworm "nie zezwoli u siebie na podpisywanie książek jeśli wmieszało się w to kilka firm" a potem, kilka godzin później przekazano mi, że nie jadę. Moje przeprosiny dla wszystkich, którzy planowali tam pojechać, żeby się ze mną spotkać. Aktualnie jedynym podpisywaniem w Pekinie jest to jutrzejsze o 9:30 na Targach Książki (Book Fair.)

Właśnie udzieliłem wywiadu dla CCTV-9 razem z tutejszym profesorem literatury i z prezesem British Council, zamieszczę go tutaj kiedy dowiem się, kiedy będzie emitowany.

Thursday, August 30, 2007

Długi post, obawiam się...

Będę podpisywał książki w Pekinie na Festiwalu Książki w ten piątek, trzydziestego pierwszego, o 9:30. Będzie to w China International Exhibition Centre. Na razie żadnych szczegółów co do Bookworm.
...


Tak więc, konferencja była świetna. 5000 chińskich fanów SF, tłum chińskich pisarzy, rosyjski kosmonauta oraz kilkunastu japońskich i grupka zachodnich pisarzy- jeden angielski (ja) i kanadyjski, Rob Sawyer (który jest prawdobodobnie najbardziej znanym i ukochanym zagranicznym pisarzem SF w Chinach), Nancy Kress i Michael Swanwick, żeby nie wspomnieć Davida Brin, który był obecny z rodziną przez pierwszych parę dni po drodze na WorldCon w Japonii, dalej pisarz David Hill oraz około pół tuzina północnoamerykańskich i australijskich bądź nowozelandzkich fanów SF, uczeni i ludzie, którzy pomyśleli, że fajnie by było wybrać się do Chengdu, oraz dwaj Amerykanie, którzy tam mieszkają.

I tak było. Czyli wspaniała zabawa.


Możecie przeczytać o tym tu...

A jedzenie...

Problem z jedzieniem polega na tym, że naprawdę je lubię. Nie po prostu lubię, ale naprawdę. Po paru przypadkach, gdy przestało mi coś smakować po tym jak dowiedziałem się, co to było, zdecydowałem nie przejmować się co jem, lub przynajmniej nie pytać. Generalnie po prostu jem i rozkoszuję się.


Pamiętam, że w Singapurze czułem się, jakby starano się mnie utuczyć na ubój. Z perspektywy czasu okresw Singapurze był jak tydzień odchudzania na farmie zdrowia. W Chengdu nasi chińscy gospodarze chcieli się upewnić, że jesteśmy dobrze karmieni i zadowoleni, więc każdy posiłek był, dosłownie, bankietem. Zwykle potrafię zapewne znieść około jeden bankiet na tydzień. Jeden na dzień, jeśli muszę. Tutaj zjadłem duże śniadanie (ponieważ robię tak w czasie podróży, bo nigdy nie jest się pewnym, kiedy będzie następny posiłek. Z perspektywy czasu, to prawdobodobnie był błąd. Ale bardzo mi smakowały chińskie śniadaniowe specjały...), a później po konferencji mieliśmy lunch w formie bankietu. Po nim, dokładnie w momencie, gdy przestawałem się czuć nieprzyjemnie najedzony, nastąpiła kolacja w formie bankietu.

Chengdu mieści się w prowincji Syczuan, skąd wywodzi się ich tradycyjna kuchnia. Jedzenie jest wspaniałe. To znaczy, smakowało mi praktycznie wszystko, co włożyłem do ust. Ale teraz jest pora lunchu następnego dnia, a ja wciąż czuję się najedzony po wczoraj.


Spotkałem już Roba Sawyera


na nagrodach Hugo w Toronto, ale go nie znałem, spotkałem Nancy Kress wraz z jej nieżyjącym już mężem Charlesem Sheffield na IFCA na Florydzie, ale również naprawdę nie znałem żadnego z nich, więc poznałem ich z przyjemnością (oraz żonę Roba, Carolyn). Poznałem trochę lepiej Michaela Swanwicka, ponieważ dzielimy parę pasji-James Branch Cabell, R.A. Lafferty oraz jako trzecią Hope Mirrlees- więc cudownie było porozmawiać z Michaelem, który mnóstwo wie na każdy temat.

Moje spojrzenie na konferencję jest poszatkowane- podpisałem naprawdę mnóstwo rzeczy dla okropnie wielu ludzi. Mówiłem i tłumaczono mnie i mówiłem. (Myślę, że moja tłumaczka Heather była niezła, ponieważ kiedy tłumaczyła moje żarty, ludzie się śmiali.) Odbyło się międzynarodowe forum na temat przyszłości SF albo coś w tym stylu.






Konferencja była na temat science-fiction, fantasy oraz przyszłości. Dla mnie, najlepszy fragment konferencji był, jak przypuszczam, poza samą konferencją- kiedy już się skończyła, spotkałem się w herbaciarni z paroma chińskimi i zagranicznymi pisarzami, po prostu porównując notatki i dowiadując się różnych rzeczy.


Zobaczmy. Pandy. Wiedziałem o rezerwacie pand w Chengdu, ponieważ mój przyjaciel zdobył tam kiedyś pracę na lato. Naprawdę, tylko tyle wiedziałem o Chengdu. Jest urocze. I wspaniałą rzeczą jest być honorowym gościem zza granicy w takim miejscu- pokazują ci wszystkie fajne miejsca, zabierają do pand, tych czerwonych i tych wielkich, a potem wsadzają cię w jednorazowy niebieski kitel i rękawiczki (żeby ochronić pandy przed tobą, nie odwrotnie) i dostajesz na kolana jednoroczną pandę. Czysta, czysta radość. Lepsze niż każda ilość nagród. Sprawia, że bycie pisarzem wydaje się naprawdę warte zachodu. Podejrzewam, że pokój i harmonia na świecie nastąpiłyby w kilka tygodni, gdyby ludzie co miesiąc dostawali pandę na kolana. Szczerze.


Później padało. Prawdziwy monsunowy deszcz. Nancy Kress powiedziała mi, że nie mogłaby bardziej zmoknąć, a ja zapewniłem ją, że mogłaby. I tak się stało, bo wciąż padało. Obiad w restauracji rezerwatu pand był bankietem, na którym jedzenie pojawiało się bezustannie od nowa. (Byłoby łatwiej, gdyby wiedziało się, jak wiele ma być dań. Ale tak nigdy się nie zdarza. A kiedy myślisz “No, to już wszystko”, zostajesz zaskoczony przybyciem następnych pięciu misek.)


Po pandach poszliśmy do muzeum, by dowiedzieć się czegoś o ludziach z Jinsha oraz kulturze z tej strony świata z czasów, które w Anglii byłyby uznane za prehistorię, z tym że dla nich nie były prehistoryczne. Muzeum było fascynujące. Niestety nie byliśmy do końca pewni gdzie byliśmy i co oglądaliśmy, a Przewodnik Muzem nie miał ochoty dać nam pięciominutowego wprowadzenia, którego potrzebowaliśmy, by to wszystko rozgryźć, tak więc musieliśmy wszystko rozpracowywać na bieżąco- najpierw pokazano nam kości i wykopaliska. Nie mieliśmy pojęcia, czyje były to kości ani nawet nie wiedzieliśmy, że od zarania dziejów stało tam kwitnące miasto z 10 000 mieszkańcami, co złożyliśmy razem dopiero w trzeciej lub czwartej sali muzealnej. Mimo wszystko, niesamowite- złotnicy i rzeźbiarze sprzed czasów, które uznałbym za historię.

Z muzeum pojechaliśmy do innej części Chengdu i zjedliśmy kolację na dziedzińcu. Co, poza tym, że stanowiło drugi bankiet tego dnia, było niesamowite. Mnóstwo drobnych dań, każde podane, z których większość po prostu jadłem i potem czasem pytałem, co właśnie zjadłem. (“To słodkie danie? Te czerwone rzeczy w białym czymś?” “To kolcowój szkarłatny we wrośniaku różnobarwnym.” “O, rany.”) Pełnia.


Michael Swanwick i ja spojrzeliśmy na chodnik, gdzie można było dostrzec stertę śmieci, starą kasetę magnetofonową i co wyglądało na stary wideofon, i powiedzieliśmy równocześnie “To moment Billa Gibsona”, bo tak właśnie było, więc zrobiłem zdjęcie.



I z powrotem do hotelu. Gdzie zasnąłem siedząc na krześle próbując wysłać e-maila. Dlatego też tamtej nocy wrzuciłem na bloga jedynie zdjęcie ze mną i z moją pandą.


Wczoraj wsiedliśmy do autobusu, który zabrał nas na konferencję Rekreacji. Na zewnątrz, Michael Swanwick usiadł na głowie smoka i doznał oświecenia.

Tak naprawdę, nie jestem do końca pewien, dlaczego tam byliśmy i po co to było, ale było to niezwykle przyjemne: prezentacja o rejonie Chengdu i Syczuan jako miejscu na wakacje, jak sądzę, oraz o przyszłości rekreacji w Chengdu. Cokolwiek to było, świetnie spędziliśmy czas: oglądaliśmy bliźniaczki demonstrujące ceremonię herbaty, trzy dziewczyny wygrywające niezwykłe melodie na tradycyjnych instrumentach,


śpiewano piosenki, rozmawiano, dawano przemówienia, a w pewnym poniekąd surrealistycznym momencie reprezentacja Północnej Ameryki została wyciągnięta na scenę, by zmasakrować “O, Zuzanno”. Nagrałem to wydarzenie i wyjaśniłem wszystkim zaangażowanym, że za znaczną ilość pieniędzy powstrzymam się od wrzucenia tego na YouTube.

Z drugiej strony, rosyjski kosmonauta nieźle śpiewał.

Moja własna dawka surrealizmu pojawiła się parę minut później, kiedy szef kuchni mistrzowsko zademonstrował deser zwany, jak myślę, Trzy Strzały Z Armaty, w którym ryż jest kształtowany w kulkę i przetaczany do zbiornika z cukrem pudrem i cynamonem (jak myślę), a potem zawołano mnie, bym zademonstrował tę technikę jako amator. Udało mi się umieścić wszystkie trzy kule na właściwym miejscu przy trzeciej próbie.




Niektóre dane statystyczne były zdumiewające. Można by było każdego dnia jeść w innej restauracji w Chengdu i nie powtarzać restauracji przez 80 lat...

Potem obiad. David Hill, pisarz i były szef kuchni, zrobił jambalayę używając lokalnych składników, co było najdziwniejszym połączeniem kuchni jakiego kiedykolwiek próbowałem.

Było świetne, jedyne w swoim rodzaju, sycące... a także poprzedzało bankiet z potrawką.



Później do autobusu i do lokalnego liceum, gdzie dawno nam kwiaty i oddawano honory, przedstawiano i prowadzono dalej, zostawiając jedynie Kosmonautę i Davida Hill, by porozmawiali z dziećmi.

Następnie krótka wyprawa na zakupy- kupiłem Maddy prezent urodzinowy i parę albumów.

Stamtąd pojechaliśmy za miasto na Festiwal Winogron. Myślę, że wyobrażałem sobie Festiwal Winogron jako coś, co prawdopodobnie pochodziło sprzed tysięcy lat i czasów Jinsha i wciąż tak myślałem, dopóki nie zobaczyliśmy ludzi sprzedających winogrona na poboczu drogi, pod wielkimi czerwonymi parasolami.

Winogrona były w stylu Kalifornijskim, okazałe i ciemne. Wtedy właśnie pomyślałem, by zapytać “Od jak dawna uprawia się tu winogrona?” Okazało się, że są uprawiane od niedawna, że festiwal odbywa się od czterech lat, a wina oryginalnie pochodzą z Kalifornii. Ludzie zwyli sprzedawać arbuzy pod czerwonymi parasolami.

Stamtąd na bankiet.


A jedzenia było coraz więcej...


Dziś nie jadłem śniadania. Po prostu spakowałem się i poleciałem do Pekinu. Większość tego napisałem w samolocie.

...

Przypadkowe obserwacje: chińskie samoloty są, na podstawie dwóch, którymi jak na razie leciałem, przyjemniejsze niż amerykańskie. Lepsza obsługa, czyściej, wygodniej. Przypominają mi podróże letnicze w Ameryca dwadzieścia lat temu, kiedy to było mniej nieprzyjemne.


Przypadkowa obserwacja numer dwa: chińskie techniki na prowadzenie samochodu i przechodzenie przez ulicę wydają się egzystować w radosnej anarchii, która byłaby zabójcza w większości, a być może we wszystkich innych krajach. Widziałem pięć samochodów jadących obok siebie na autostradzie z trzema pasami. Nie widziałem jeszcze nikogo, kto używałby pasa bezpieczeństwa. Nie widziałem jeszcze żadnych wypadków, co jest bardzo dziwne.

Wednesday, August 29, 2007

W którym po drugiej stronie świata Maddy kończy trzynaście lat

Parę miesięcy temu znalazłem to napisane przez Maddy na drzwiach lodówki, zatrzymałem się i zrobiłem zdjęcie.

(Oczywiście jest.)



(tłumaczenie: Maddy jest właściwie najfajniejszą osobą na całym, calutkim świecie.
Dziękuję i dobranoc )

Zdałem sobie sprawę, szukając zdjęć na komuterze, że to zdjęcie- kiedy miała około dziesięciu lat- jest już nieaktualne. Wygląda dojrzalej. A kiedy następny raz ją zobaczę, będzie jeszcze dojrzalsza.

Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Madeline Rose Elvira Gaiman. Kocham Cię i tęsknię za Tobą.

Monday, August 27, 2007

Więcej zdjęć, na których nie jem bambusa

Neil napisał w poniedziałek 27 sierpnia 2007



Ja, to ten co nie je bambusa

Rzeczy do wmieszania w potrawkę

Neil napisał w niedzielę 26 sierpnia 2007


things to put in hotpot

Wczoraj miało miejsce kilka wspaniałych przemówień Betty Hull i Michaela Swanwicka, forum Science Fiction, nagrody Galaxy (arcydzieło wartkiego rozdawania nagród) -- zachwycony Rob Sawyer otrzymał nagrodę za bycie najpopularniejszym zagranicznym pisarzem SF w Chinach -- potem ceremonie zakończenia. Potem obiad w postaci potrawki podczas którego pokazano mi miejsce przy stole wraz z innymi mieszkańcami zachodu, westchnąłem i nie powiedziałem Nic Przeciw Tym Ludziom, Ale Jadam Z Nimi Od Kilku Dni i siadłem przy stole z moim tłumaczem i kilkoma wydawcami ku ich zatroskaniu, ponieważ serwowano im Chińskie Rzeczy do wwmieszania w potrawkę w przeciwieństwie do Zachodniej wersji Rzeczy do Wmieszania w Potrawkę. Myślę, że bawiłem się z ludźmi przy Zachodnim stole, nawet jeśli nie jestem takim fanem wnętrzności kaczek i nigdy nie próbowałem zielonej, kolczastej rzeczy która wyglądała jak wodne ślimaki. A potem herbaciarnia i rozmowa z lokalnymi pisarzami SF. Było dobrze.

Wielki Chiński Firewall jest bardzo realny. Nie ma blogspota czy Lifejournala albo czegoś w tym rodzaju gdzie można się dostać. Ludzie wysyłali mi linki, których nie mogę przeczytać.

Ale udało mi się przeczytać Wywiad z Billem Gibsonem w NYT.
I bardzo podobała mi się notka o Jacku Kirbym w NYT.

Dobrze. Dzisiaj Pandy i Świątynia. Albo coś takiego.

Być na czerwonym dywanie

Neil napisał w sobotę 25 sierpnia 2007


Jeśli ciekawi was, jak wyglądały ceremonie otwarcia, wyglądały jakoś tak:




To zdjęcie pokazuje wielkiego Mao w tle. Konferencja znajduje się w gmachu Nauki i Technologii.

Blogger właśnie zamieścił ikonę wideo, zobaczmy co się stanie...






(Filmiki i zdjęcia są z mojej starszawej już komórki Nokii, dlatego jakość, szczególnie małych filmików, jest raczej słaba. A migoczące konfetti zrzucane na nas pod koniec wygląda po prostu jak śnieżący ekran.)

Wygłosiłem "mowę dziękczynną" reprezentując zagranicznych gości na końcu czerwonego dywanu. Potem, później tego popołudnia, przemawiałem na temat Fantasy -- badałem ścieżki literatury fantastycznej i wykazałem że były takie same jak głównego nurtu literackiego, a potem mówiłem o niedawnym podziale pomiędzy realistyczną i fantastyczną fikcją i dlaczego myślę że i dlaczego wygląda na to, że ten podział się naprawia. A potem mówiłem o wyobrażaniu sobie i dlacze ludzie powinni to robić.

Oprócz tego podpisałem mnóstwo rzeczy. Na konwencie było około 4000 osób i podobały im się ich podpisy.

...

Mała informacja wsączyła się w coś, o czym myślałem wczoraj...

Kina bardzo niewiele zarabiają na filmach, które wyświetlają. Wiem, że kino w którym pracują w Wielkiej Brytanii sprzedaje bilety po 6.60 funta i zarabia 50 pensów na każdym bilecie. Większość dochodów kina pochodzi z przekąsek, co jest przyczyną wysokich cen jedzenia i picia w kinach. Mam nadzieję że to daje odpowiedź na pytanie w ostatniej notce.

(Neil, byłbym wdzięczny, gdyby moje imię się nie pojawiło, ponieważ mówienie o mojej pracy w ten sposóc teoretycznie stanowi złamanie warunków umowy o pracę.)


I jedno ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich... (mamy czytelników z Emiratów Arabskich. Kto by przypuszczał?)

Nie tyle pytanie, co komentarz od kogoś kto widział Gwiezdny Pył w Emiratach. ZEA jest bardzo kinomańską kulturą (w ekstremalnym letnim upale jest niewiele więcej do roboty) więc filmy bardzo rzadko wypadają słabo, ale Gwiezdny Pył miał bardzo słabą promocję i bardzo niewiele osób ma pojęcie czego się po nim spodziewać, a w konsekwencji iść czy nie. Muszę przyznać, że ogromnie podobał mi się film, jak i osobom które znam i które poszły go zobaczyć.

...

Rozsądny artykuł na blogu Guardian na temat adaptowania książek na komiksy na http://blogs.guardian.co.uk/books/2007/08/comic_versions_of_books_need_a.html. A teraz śniadanie...

Mgła o poranku

Neil napisał w piątek, 24 sierpnia 2007


Co myślisz o Czengdu? Zapytał prezes Science Fiction World gdy wylądowaliśmy wczoraj na lotnisku.


Nie widzę go zbyt wyraźnie przez mgłę, powiedziałem, co prawdopodobnie było złą odpowiedzią.


To duże miasto i czuje się w nim klimat dużego miasta. Wczoraj wyglądało niesamowicie, kiedy szliśmy przez nie w deszczu, wszystkie te neony odbijające się w mokrych chodnikach. Właśnie wstałem i spojrzałem przez swoje okno. Mgła powróciła, żółta w porannym świetle, a świat wygląda jak film science fiction...


Wczoraj wieczorem poznałem swojego tłumacza na dzisiejszą pogadankę. Spotkałem kolegów posarzy (Davida Brina z rodziną, Nancy Kress, Roberta J. Sawyera z żoną i innych) nakarmiono nas (zostałem ostrzeżony, że jedzenie tu będzie zbyt ostre, ale wszystko było wspaniałe) a potem poszliśmy na spotkanie bookworm.


Dzisiaj przemawiam o Naturze Fantasy.


...


Drogi Neilu, zamiast wyjaśniać wszystko jeszcze raz, chciałbym cię odesłać prosto do tyrady Empire Magazine o Beowulfie: http://www.empireonline.com/empireblog/Post.asp?id=20

Szczególnie, że ludzie z poza stanów nie mogą obejrzeć trailera. Nienajlepszy public relations na świecie!

Ian


Z jakiegoś powodu, prawdopodobnie głównym jest to, że jestem w Chinach, większość blogów nie pojawia się na moim komputerze i ten także, więc nie mogę zobaczyć tyrady. Ale z tego co wiem, "trailer z czerwoną opaską" do Beowulfa jest dokładnie taki sam jak Europejski Trailer, który można już oglądać od tygodni.


Cześć Neil,

Nie całkiem to jest pytanie, ale pomyślałem, że może cię zainteresować/możesz tostręczyć to o wiele lepiej, niż ja. Właśnie założyłem grupę Stukniętych na punkcie modyfikacji ciała związanych z Sandmanem po tym jak sam sobie taką kazałem zrobić ('czasem fruniesz, gdy upadasz.' z Lęku Wysokości, na wnętrzu ramienia, żeby uściślić - to też mój pierwszy tatuaż) i czy jest lepszy sposób, żeby zobaczyć wszystkie wspaniałe zmiany inspirowane Sandmanem w jednym miejscu? Możesz je zobaczyć tutaj: http://www.flickr.com/groups/sandman_bodyart/

radujmy się pod sztandarem 'lodów zielonej myszy'. otwarte dla wszystkich zgłoszeń. Będę wkraczał tylko, jeśli coś będzie nie związane z tematem lub spamem.

Czółko! Meg.


Uznaj to za, ee, wystręczone.


Zabrałem żonę na Gwiezdny Pył w weekend po premierze. Podobało jej się, a ja całkiem dobrze się bawiłem. Dobrze zagrane przez wszystkich, szczególnie kawałki z charakterystycznymi aktorami które dodały bardzo dużo głębi. Przechodząc do pytania, na które odpowiedzi nie widziałem nigdzie indziej: Gwiezdny Pył kosztował 70 milionów, a ty przewidujesz, że zarobi 100 milionów na całym świecie. Wiem, że Hollywood regularnie przeprowadza przeliczenia voodoo podczas których z kamienną twarzą utrzymują, że żaden film nigdy nie zarobił pieniędzy (oprócz Tytanika, który ledwo wyszedł na zero), ale jaka jest prawdziwa historia? Jak wiele z tych 100 milionów idzie do wytwórni a ile zostaje w kinach? Czy waha się znacznie pod wpływem różnych czynników? Różne regiony świata, różne sieci kin, różne studia, gdzie jest haczyk?


Dobre pytanie, na które właściwie nie znam odpowiedzi. Będę się bardzo starał ją znaleźć i i ci tutaj odpowiedzieć. Mam wrażenie, że przeliczanie voodoo będzie znaczyło, że nic nigdy nie przyniesie zysku, nie ważne co zrobisz. Pamiętam jak w 1990 dowiedziałem się, po tym jak pierwszy raz sprzedaliśmy Dobry Omen że "punkty" za film to fajna rzecz w teorii, ale nic co kiedykolwiek dałoby się zabrać do banku.


Gwiezdny Pył na razie najwidoczniej dobrze sobie radzi -- w zeszłym tygodniu właśnie wszedł na trzy następne terytoria, wedługBox Office Mojo, i "zarobił 4,8 miliona dolarów na czterech rynkach, w sumie 9, 1 miliona. Pozycja fantasy zaliczyła kolejne dwa imponujące wejścia w Korei Południowej (2,3$ ze 176 ekranów) i na Ukrainie (najwyżczy wynik 577 317$ z 75 ekranów), ale wypadł paskudnie w Emiratach Arabskich (102 849 $ z 19 ekranów). W Rosji popularność spadła o 40% i zarobił w sumie 6 milionów." Zastanawiam się, dlaczego nie spodobał się w Emiratach Arabskich. Ale hurra! dla Ukraińców i mieszkańców Korei Południowej. Zatem po 14 dniach zarobił $31milionów, wciąż jeszcze przed odwiedzeniem większości świata.

...

Tutaj widom z mojego okna. I moje odbicie. Żółta poranna mgła się podniosła. Postaram się być jutro szybszy z aparatem.


Labels: , , ,

Friday, August 24, 2007

Wziu. Wziu.

Zobaczmy.

Poszedłem na lotnisko w Minneapolis. Poleciałem do Tokio. Zmiana planów. Poleciałem do Szanghaju. Wysiadłem z samolotu. Odebrałem torbę. Przeszedłem odprawę celną. Pomyślałem "Powinienem dowiedzieć się jak dotrzeć do hotelu", kiedy zobaczyłem swoje imię na kartce papieru i ktoś powiedział "Ty jesteś Neil. Jesteśmy ochotniczkami science-fiction. Zabierzemy cię teraz do hotelu". I zrobiły to. Magia. (Były to Vicky i Hida. Czytają ten blog, choć nie były pewne czy naprawdę sam go piszę, czy ktoś robi to za mnie. No więc, przekonajcie się. To faktycznie ja. Dziękuję Wam obu.)

Teraz spać. Jutro od rana wstać i polecieć do Chengdu.

Tuesday, August 21, 2007

Chengdu i inne

Mam małą informację na temat Chengdu:

24. sierpnia o 19:00 w Chengdu Bookworm odbędzie się coś w stylu spotkaj-i-pogawędź z wizytującymi pisarzami (tak myślę) i czytelnikami, oraz oczekuję, że będzie jakieś podpisywanie.

Natomiast 25. sierpnia o 15:00 zamierzam wygłosić pogadankę o Naturze Fantastyki w sali konferencyjnej Muzeum Nauki i Technologii.

A tutaj linki z Daily Scans do dwóch stron komiksu, który Mark Buckingham i ja zrobiliśmy, by uczcić pięćdziesiąte urodziny Alana Moore'a.
http://www.chengdubookworm.com/whatsnew/whatsnew.htm

Neil- Przepraszam, że zabieram Ci czas, ale jako że często przebywasz poza domem, pomyślałem, że możesz mieć pewne rozeznanie w tej sprawie. W przyszłym miesiącu zaczynam nową pracę, która będzie wymagała ode mnie długich wyjazdów. Jak sobie z tym radzisz? Moja córka ma osiem lat i ciężko przeżywa myśl, że tatuś wyjedzie (i ja również- a nieprzyjęcie pracy naprawdę nie wchodzi w grę), więc mam nadzieję, że możesz pomóc.
Proszę, nie zamieszczaj mojego imienia, jeśli umieścisz to w poście. Dzięki!


To zawsze trudne. Od lat nigdy nie byliśmy na wakacjach, ponieważ zawsze bardzo cieszyłem się z powrotu do domu, a Wyjeżdżanie Gdzieś przypominało pracę. Będąc w domu, z moimi książkami i rodziną, ach, to była wspaniała przygoda....

Kiedy Maddy miała tyle lat i mniej, wyjechałem na kilkanaście miesięcy, by pracować nad Amerykańskimi bogami, lecz wciąż co noc czytałem jej przez telefon (w końcu i tak dostawała egzemplarz książki), co poniekąd pomogło. Wciąż co noc dostaje na to pół godziny albo czterdzieści minut, i najpierw czytam jej rozdział, a potem rozmawiamy. Piszemy także wiersze w e-mailach do siebie. To pomogło- posiadanie rytmu, posiadanie czegoś przewidywalnego i czasu, który należał do niej. I robienie z tego gry, kiedy tylko mogliśmy. Ale to nie jest idealne. I nigdy nie jest łatwe.

Monday, August 20, 2007

Fortowe Tajemnice

Neil napisał w sobotę 18 sierpnia 2007


Kiedy po raz pierwszy przyjechałem do stanów w późnych latach 80-tych -- zanim jeszcze przeprowadziłem się do ameryki -- kochałem czytać Weekly World News. To było jak małe drzwiczki do świata, który działał na zasadach opowieści. Jeśli historia w tym piśmie wydawała się zbyt naciągana wpadałem w dziwny zachwyt zastanawiając się, czy pewne historie mogą być prawdziwe, a jedna od czasu do czasu natyka się na coś, co można było wcześniej przeczytać w Fortean Times w dziale Dziwne Wieści. Ale w większości brzmiało to jak żart -- taki, który ty załapałeś, a inni nie -- "Są ludzie, którzy w to wierzą", wydawało się, że mówią. "Ciesz się, że nie jesteś jednym z nich." To był portret zezowatego świata z Archiwum X.

Fama głosiła, że pismo istniało tylko dlatego, że właściciele National Enquirer mieli czarno-białą prasę drukarską i, po tym jak Enquirer stał się kolorowy, nie mieli co na niej drukować.

Przestałem to czytać około 1992, sięgnąłem z powrotem około 2000-ego, kiedy mój znajomy dostał w niej pracę jako dziennikarz i świetnie się bawiłem sugerując mu historie. Zauważyłem, że przepisywali je tam, żeby dodać żarty -- słabe żarty jak to "nie traktuję nic z tego poważnie".

Kilka tygodni temu dowiedziałem się od przyjaciela Boba Greenbergera (który tam pracował) że właściciele zamykają gazetę.

Dlatego kupiłem dzisiaj ostatni numer, ponieważ przechodziłem koło kasy no i w końcu to był ostatni. Nawet dopuszczając możliwość, że napełniono ten numer odrzuconymi artykułami, których nie wydrukowano, bo były zbyt słabe, albo że to były przedruki, to... cóż, cały klimat gazety wydawał się niewłaściwy. Artykuły były po prostu głupie. Już nie było w tym logiki opowieści. Dziecko rodzi się z awokado, ponieważ dawka spermy pomieszała się z suszi z awokado... Już nie było tego wrażenia, ze ktokolwiek mógłby uwierzyć w te pierdoły. I teraz nikt już tego nie kupuje. Ale był tam rysunek Sergio Aragonesa i jakieś komiksy...

Nie mogę uwierzyć, że siedzę tu i piszę o dawno utraconej chwale Weekly World News. Prawdopodobnie przyszedł na to czas.

A tak naprawdę, zawsze wolałem Fortean Times.

...

Lato skończyło się wczoraj. Padało i było zimno więc przyniosłem koty do domu -- Coconut i Princess wyszły i zostały ogrodowo-leśnymi bywalcami, powracającymi tylko na posiłki. Dzisiaj były mokre i wymęczone i szukały azylu na balkonie, dlatego znajdują się w kociej części domu.

(Dom podzielił się, po przyjściu Cabala, wyraźnie pomiędzy Kota i Psa. Pokój telewizyjny to kocia część domu, ale zwykle kończy się na tym, że używam slingboxa żeby oglądać telewizję w psiej części domu, ponieważ pies się martwi, kiedy mnie tam nie ma.)

Kupiłem złote rybki -- dwie średniej wielkości i pięć malutkich, które byłyby po prostu pożarte przez te duże, które umarły, teraz akwarium wygląda jasno, ładnie i zamieszkanie.

...

W łazience czytałem gigantyczną kolekcję PHANTOM STRANGER Showcase wydane przez DC Comics, większości z której nigdy nie czytałem, a mój podziw dla Lena Weina właśnie podskoczył (a i tak był na wysokim poziomie). Wczesny Phantom Stranger nie jest zbyt dobry -- jest człowiekiem w płaszczu, który się pojawia. Potem Bob Kanigher stwarza podkład pod katastrofę, w której czwórka nastolatków (nazwana Nastolatki) przypadkiem natyka się na coś, co może być mistyczne, albo prostu rodem ze Scooby Doo, i doktor Terry Thirteen -- Pogromca Duchów -- i Phantom Stranger kłócą się co jest czym, a czasami Tala Księżniczka Zła pojawia się i próbuje wycałować Phantom Strangera, mówiąc mu, żeby ją pocałował i przeszedł na ciemną stronę, a on mówi rzeczy takie jak "Nigdy nie ulegnę twoim diabelskim podszeptom!" i nie ulega i wtedy rozwiązuje się zagadka. To prawdopodobnie najgorsza recepta na komiks, jaką kiedykolwiek wymyślono. Inni scenarzyści -- Denny O'Neil i Gerry Conway -- po trochu z wyczuciem wrzucają Nastolatków i Terry'ego Thirteen jako tło, to samo robią z rzeczami jak "Jestem Tala, Dama Ciemności! Pocałuj mnie i przejdź na ciemną stronę!". I wtedy w polu widzenia pojawia się Len Wein, wywraca wszystko do góry nogami, sprawia, że Stranger staje się gwiazdą swojej własnej książki, ratuje wszystko i składa do kupy. Przez następnych dwanaście wydań Len właściwie stwarza postać Phantom Strangera i jego dynamikę, którą mamy teraz (zezwalająca na pąklową patynę, która pokrywa każdą postać po trzydziestu latach w śmiesznych książkach) i nawet sprawia, że Tala jest fajna. (A potem ja zrobiłem z niej kelnerkę w Księgach Magii)

...

Będę podpisywał książki w Pekinie w piątek 31 sierpnia o 9:30 na stoisku Harper Collins na Targach Książki.

Tego samego dnia (nie znam jeszcze dokładnej godziny) będę podpisywał i czytał na http://www.beijingbookworm.com/ -- Bookworm "Pekińska premiera angielskojęzycznej biblioteki, księgarni, restauracji i miejsca organizacji różnego rodzaju imprez".

Saturday, August 18, 2007

Post bez tytułu. No, praktycznie bez.

Neil napisał w czwartek 16 sierpnia 2007


Dzisiaj przeprowadzono ze mną wywiad o tajemniczym przyrządzie.

...

Jeśli będziecie w czwartek, 26 września w Wielkiej Brytanii i chcecie posłuchać rozmowy panny Susanny Clark, autorki Johnathana Strange'a i Pana Norella... powinniście być w Bloomsbury Theatre
15 Gordon Street
London WC1
o 19:00.
Każdy kto jest kimkolwiek się tam znajdzie. Ja tam będę. Dokładniej, znajdę się na scenie jako druga strona konwersacji. (Tej, która mówi "A teraz Susanno, opowiedz nam...") Zapiszcie to sobie w terminarzach.

...


Hej, Neil,


Widziałam dzisiaj gwiezdny pył i bardzo mi się podobał (tak jak mojej mamie, którą zaciągnęłam z sobą), ale nurtuje mnie kilka pytań.

1) Nowe zakończenie: czy wyszło od ciebie, czy było wynalazkiem Jane i Matthew?

Ee... od każdego po trochu. Zasugerowałem kilka wydarzeń w scenie w leżu czarownicy, które należały do takich, których uważałem, że potrzebujemy odkąd tylko zacząłem poprawiać Gwiezdny Pył. Ale Matthew i Jane dotarli w wiele miejsc, do których ja dotarłem, ponieważ to były te rzeczy, które robi się w filmie. (potrzeba Septimusa, czarownic, Tristrana i Yvaine w jednym miejscu, na przykład.) Szczęśliwsze zakończenie wymyślił Matthew. Zasugerowałem, żeby nakręcił też to drugie, ale naprawdę nie wydaje mi się, żeby funkcjonowało z filmem, który stworzył.

2) Nie wiem, co robi "sekwencjoner? (sequencer)", ale zauważyłam, że w napisach jakiś J.J. Connolly występował jako jeden z nich. Czy to nie ten sam J. J. Connolly, który napisał Layer Cake?

W rzeczy samej.

3) Czy Matthew Vaughn świadomie zrobił ujęcia Kapitana Szekspira podczas ataku Septimusa na statek jak ujęcia Buffalo Billa tańczącego w lustrze w Milczeniu Owiec, czy to przypadek?

Myślę, że przypadek. Albo, być może, wyobraźnia.

4)Czy są plany opublikowania scenariusza? (Albo czy będzie dołączony do wizualnego dodatku wychodzącego we wrześniu?)

To Wizualny Dodatek. Który został opublikowany w miękkiej oprawie 10 lipca, za Amazon. http://www.amazon.com/Stardust-Visual-Companion-Stephen-Jones/dp/1845764226

5) Jeśli już przy nim jesteśmy: jakieś powody, dla których wizualny dodatek i ścieżka dźwiękowa nie wychodzą przez cały miesiąc, zamiast być wydane równocześnie z filmem?

Dodatek już jakiś czas jest w sprzedaży, przynajmniej w miękkiej oprawie. To piękna książka. Jednak w Amazon napisano, że twarda oprawa nie pojawi się jeszcze przez kilka tygodni.

Zauważyłem, że ścieżka dźwiękowa z Gwiezdnego Pyłu jest już na iTunes, jednak nie jestem pewien dlaczego nie będzie jej jeszcze przez kilka tygodni na CD. (Deepdiscount będzie ją miał 28 sierpnia, a Amazon 11 września.)

...

żadnych pytań. Po prostu się dzielę:

http://viralvinyl.com/IGv11qd.mov

robiłem to, żeby się nauczyć Efektów Następczych do mojego Kursu Magisterskiego w Saint Martin.

Fajne!

Dr Jon z Australii przysłał mi to:

Cześć, Neil.
Prawdopodobnie zalany już zostałeś tym linkiem, ale w razie gdyby nie:


Śmierć porzuca kosę, przyjmuje "łagodniejszy" wygląd

http://www.brisbanetimes.com.au/news/world/death-drops-scythe-adopts-softer-look/2007/08/13/1186857383958.html

"Mała grupa religijna która czci posępnego kosiarza i walczy o uznanie przez rząd łagodniejszej niezakrytego przez kaptur, łagodniejszego wizerunku ich świętego Śmierci dzisiaj: kobiety z porcelanową cerą, brązowymi włosami do ramion i długimi, cienkimi palcami."

Dość interesujące, szczególnie w świetle "przyjmowania" Śmierci z Nieskończonych jako Wizerunku Boskiego z wyboru przez jakiś neopogański ruch.

...

na teraz jeszcze

cześć neil!

Może nie tak całkiem ważna dla ciebie, ale przynajmniej inteligentny pomysł. po prostu chciałem przekazać ten link, na wypadek, gdybyś go jeszcze nie widział.

http://www.riteintherain.com/ Pirz w Deszczowym Notatniku: Papier na Każdą Pogodę.

=^.^= canton ...


Nigdy nie wiadomo... mogę sobie wyobrazić potrzebę posiadania jednego z nich, nawet jeśli skłaniam się do konkluzji, że gdyby napisali "pisz" podniosłoby to moją chęć do używania ich notatników.

...

Najnowsze plany podróży oznaczają, że jadę z Chengdu do Pekinu na Beijing International Book Fair (Międzynarodowe Targi Książki w Pekinie), co oznacza, że będę w Pekinie podczas rozdania nagród Hugo (ech). No a potem będę w Japonii trzy tygodnie później. Zamieszczę tutaj szczegóły wszystkich podpisywań i wydarzeń czy czegokolwiek, kiedy tylko je dostanę.

Niektóre z rzeczy, za którymi będę tęsknił

Neil napisał w czwartek 16 sierpnia 2007


Drogi Neilu,
Pomyślałem, że możesz znaleźć interesującym fakt, że bilety na Wilki w Ścianach są już dostępne dla szerszej publiczności. Przedstawienia będą się odbywały od 5-tgo do 21-ego października w rodzinnym teatrze New Victory w Nowym Jorku. Bezpośredni link: http://www.newvictory.org/show.m?showID=1028522
Link gdzie trzeba to znaleźć: http://www.newvictory.org
Pozdrawiam gorąco,


T.R.


Hurra.
Nie jestem jeszcze pewien, czy tam będę -- będę dopiero co z powrotem z ogromnej wycieczki-do-każdego-miejsca w Chinach, Włoszech, Szwecji, Japonii i Wielkiej Brytanii, a wtedy lepiej być w domu, niż w Nowym Jorku, nawet jeśli dom to Nowy Jork. Ale Wilki to wspaniałe przedstawienie. No i bardzo chciałbym wiedzieć, co z nim zrobili przez te ostatnie próby. (Wierzę, że ta wersja będzie bliższa tej, która miała swoją premierę w Glasgow na wiosnę (Tak omawiana tutaj) niż tej, którą obwożono na jesieni.


...

Zobaczmy -- kilka osób pytało dlaczego nie zapowiedziałem, że reżyser Hard Candy David Slade ma reżyserować Nigdziebądź, jak szeroko ogłasza się to w sieci. Na przykład...

Cześć Neil,
Mania donosi, że Nigdziebądź dosięgnie dużego ekranu z Davidem Slade i twoim scenariuszem z 200 roku.
http://www.mania.com/55713.html#comments
Byłem zdziwiony, ponieważ nic tutaj o tym nie wyczytałem, ale czytanie tego strasznie mnie ekscytuje! Nie jest jeszcze za wcześnie, żeby się z tego cieszyć?
Dave



Tak, obawiam się, że jeszcze trochę za wcześnie.

To moja wina; Wspomniałem o tym dziennikarzowi z MTV po tym, jak zakończyliśmy kręcenie wywiadu, że ja i Lisa Henson zobaczymy się z Davidem Sladem, który uwielbia Nigdziebądź, na Comic-Con, ale wykoncypowałem sobie, że ta rozmowa nie wliczała się w wywiad. No i spotkaliśmy go, jest entuzjastycznie nastawiony, my też, ale nic nie jest jeszcze ustalone ani podpisane, dlatego to jeszcze nie są fakty. (A przy okazji może przypomni mi to, żeby nie mówić zbyt wiele kiedy kamera jest wyłączona.)

No i jeszcze o fałszywych wiadomościach, byłem zaintrygowany nową definicją słowa "rzekomo", które najwidoczniej jest dzisiaj synonimem "właśnie to wymyśliliśmy". Jak w kilkunastu notkach, gdzie sugerowano, że budżet Gwiezdnego Pyłu "rzekomo rozrósł się do 200 milionów dolarów". (Budżet wynosił 70 milionów dolarów, i to obawiam się, wszystko; MARV films Matthew Vaughn'a dało połowę, drugą Paramount. Jeśli by rozrósł się o chociaż milion, mielibyśmy walkę Lwa i Jednorożca).(Tutaj dla ciekawych artykuł o efektach wizualnych w Gwiezdnym Pyle.)

Ciekawi mogą też śledzić wpływy Gwiezdnego Pyłu na świecie na http://www.boxofficemojo.com/movies/?id=stardust.htm

(Moja ulubiona dziwna historia o Gwiezdnym Pyle to ta o dziennikarzu, który przeprowadzał ze mną wywiad w Zjednoczonym Królestwie kilka miesięcy temu, który chciał potwierdzenie pogłoski, że Matthew Vaughn był tak lekceważący, że został po cichu odsunięty pod koniec zdjęć i że "producenci" przejęli reżyserię. Nawet po tym jak zwróciłem mu uwagę, że producentami filmu byli, w kolejności od najbardziej znaczącego, Matthew Vaughn, za którym w dużym oddaleniu stał Lorenzo Di Bonaventura -- który przebywał głównie w Stanach zajmując się Transformersami i który nie reżyseruje -- Michael Dreyer -- który był raczej zajęty produkcją Gwiezdnego Pyłu -- i, ee, ja, a nie miałem zamiaru spróbować wywalić Matthew i reżyserować Gwiezdny Pył, nawet za wszystkie plastikowe zabawki z Chin -- to był czysty nonsens, ale dziennikarz i tak rzucił mi niedowierzające spojrzenie "Gdzie jest dym", ponieważ znajomy znajomego mu mówił...)

Moim ulubionym odkrytym dzisiaj filmem jest animacja gobelinu Bayeux -- http://www.youtube.com/watch?v=bDaB-NNyM8o

Są takie strony z recenzjami, o których mi się nie śniło. GWIEZDNY PYŁ został oceniony jako Bardzo Obrazoburczy na stronie Chrześcijański Punkt Widzenia (Christian Spotlight) , podczas, gdy Konwent Katolickich Biskupów ocenia go mniej negatywnie niż poprzednik (ale ostrzegając zarówno o sugerowanym seksie przedmałżeńskim i o postaci, która urodziła się z nieprawego łoża jako wynik owego zasugerowanego seksu przedmałżeńskiego.)

Chciałam, żebyś wiedział, że prawdopodobnie twoje ryby nie umarły od braku tlenu podczas burzy. Czasami, kiedy odcinają prąd podczas burzy mogą następować skoki napięcia, które, jeśli dostaną się do filtra, mogą powodować małe kopnięcie prądem w wodę w akwarium. Powinieneś wyciągać wtyczkę filtra podczas następnych burz - umiarkowanie zdrowa złota rybka nie umrze od braku filtra czy napowietrzacza przez jedną noc - szczególnie, jeśli wymienisz jej wodę i upewnisz się, że nie będzie im zbyt gorąco.

Przykro mi z powodu twojej straty,


Teri


Dobrze wiedzieć. Pochowaliśmy je głęboko pod grządką dyń.

Dzień Dobry Panie Gaiman,
Jeśli chodzi o musical Koralina, czy możesz powiedzieć, czy Pan Merritt zamierza wydać go na CD? Jest całkowicie nieprawdopodobne, żebym mógł go obejrzeć na żywo, ale jestem wielkim fanem was obojga i bardzo chciałbym usłyszeć ten musical, nawet jeśli nie mogę osobiście obejrzeć spektaklu.
Dziękuję!

Później, mam nadzieję, że tak. Jest trochę za wcześnie, żeby to stwierdzać. Nie jestem całkiem pewien gdzie będzie tego premiera, ale bardzo chciałbym usłyszeć płytę wykonywaną przez całą obsadę...

...

Mamy teraz dojrzałe pomidory, chociaż będę w Chinach, kiedy dostaniemy tą magiczną nadwyżkę pomidorów, która prowadzi do dnia robienia Salsy. Będę tęsknił za winogronami dojrzewającymi na kratkach i za jabłkami na drzewach. A to będzie pierwszy przyzwoity zbiór winogron jaki mieliśmy.

Przynajmniej mam Dziewczynę od Ptaków (i od czasu do czasu - Pszczelego Billa) żeby informowała mnie o miodzie, pszczołach i ptakach i tym podobnych. (Najnowszy post Sharon o polowaniu na ptaki jest tu: http://www.birdchick.com/2007/08/benefits-of-dead-tree.html)

Będzie mi także brakowało mojej rodziny i na pewno mojego psa (wiem, że powinienem tęsknić za kotami, ale one nigdy nie wyglądają, jakby przejmowały się moim wyjazdem). Nie będę tęsknił za Holly tak bardzo, ponieważ w tym czasie kiedy będę przelatywał przez Wielką Brytanię ona przeprowadzi się tam na dobre i prawdopodobnie będzie szukała pracy i mieszkania, a ojciec który postawi obiad będzie prawdopodobnie czymś dobrym.

Thursday, August 16, 2007

Czemu oddzwaniać do nich z raju?

Neil napisał w środę, 15 sierpnia 2007


Prąd właśnie się włączył po 36 godzinach jego braku.

Wczoraj wieczorem kładłem się do łóżka przy świecach, a wczoraj nie robiłem nic poza pisaniem, czytałem trochę i, czasami, wyprowadzałem psa. Żadnego internetu. Żadnych maili. Prawie żadnego telefonu (komórka z migającym symbolem baterii sprawiała, że używałem jej tylko, gdy musiałem.)

Było wspaniale.

Był gaz, więc na obiad wyszedłem do ogrodu, zerwałem trochę kłosów i zjadłem. Kiedy się ściemniło poszedłem spać.

I got so much writing done, and did not even feel guilty for not trying to get on the web, or for not knowing what emails were coming in.

Jedyną odkrytą przeze mnie tragedią była śmierć dwóch z trzech złotych rybek w ciągu nocy -- podejrzewam, że umarły bo filtr przestał natleniać wodę. A jedna z tych rybek -- ta wielka biała -- miała około 10 lat, albo więcej, była/jest długa na stopę i przetrwała wszystko (wliczając idiotę, który wlał do zbiornika wodę z osuszacza powietrza, czyli mnie) i przeżywała wszystkie inne złote rybki jedną za drugą. Ech.

Będę za nim tęsknił.

...

Jest audycja o Beowulfie na: http://www.beowulfmovie.com/forreview/Beowulf_Podcast_ep1.mp3
i można ją znaleźć na itunes tutaj:
http://phobos.apple.com/WebObjects/MZStore.woa/wa/viewPodcast?id=262082826

...

Mój stary przyjaciel Steve Bissette pisze o Gwiezdnym Pyle i dlaczego ważne jest, że Charles Vess miał swój udział w plakacie i filmie, tutaj: http://srbissette.blogspot.com/2007/08/flights-of-fantasy-bava-stardust-t.html

Tuesday, August 14, 2007

Poza zasięgiem

Neil przesyła wiadomość, że z powodu burzy nie ma ani prądu, ani telefonu, a jego komórka jest bliska śmierci. W ciągu następnych dni może być poza zasięgiem, to tak dla waszej informacji, jeśli chcecie do niego zadzwonić/wysłać e-mail.

Podejrzewam, że w międzyczasie to miejsce będzie bardzo opuszczone. Zawsze możecie odwiedzić Bajkopisarza. Albo kupić tą koszulę, którą chcieliście wybrać. Albo obejrzeć Jonathana Rossa zabawiającego się z Neilem, ponieważ naprawdę, mógbym to oglądać całymi dniami. (Oda do masturbacji Jonathana, która została wygłoszona parę chwil wcześniej też jest umieszona.)

I, jeśli to wam nie wystarcza, tutaj znajduje się filmik o rybie.

Pozdrawiam,
The Official Web Elf

Grzmot

Neil napisał w poniedziałek, 13 sierpnia 2007


Trudno jest pisać, kiedy przerażony burzą pies robi co może, żeby dostać się między ciebie, a klawiaturę.

(Tyle udało mi się napisać, zanim wyłączyli prąd. Teraz prąd jest z powrotem, internet działa a pies śpi na podłodze, a następna tura błyskawic nadejdzie za około dziesięć minut. Dlatego to jest notka blogowa. To wymówka dlaczego nie napisałem notki.)

Najfajniejsze, co się dziś wydarzyło to że Stephin Merritt przysłał mi płytę ze swoim musicalem Koralina. Wszystkie głosy należą do Stephina, przyspieszone i spowolnione, a jedyne instrumenty to dźwięki z zabawkowego pianina, dlatego czasem trudno uznać to za pełny i całkowicie obsadzony musical. Jednak słowa są niesamowite --

"Jestem panna Spink" "A ja panna Forcible--"
"Aktorki po latach"
"Nigdy nie brałyśmy ślubu, więc nie rozwiedzione--"
"Potykamy się o wycinki z gazet."

("I am Miss Spink--" "And I am Miss Forcible--"
"Elderly thespians fallen from grace--"
"We never married so we're undivorceable--"
"Tripping on clippings all over the place.")

Wielki grzmot. Psi łeb pomiędzy palcami i klawiaturą. teraz koniec.

Dlaczego lubię Rosję

Neil napisał w sobotę, 11 sierpnia 2007


Pies zwany Cabalem jest dzielniejszy od lwa. Jest dzielniejszy niż słonie i dzielniejszy niż generałowie. Ale, jak odkryłem zeszłej nocy, nie lubi burz z piorunami i zamienia się w przestraszone dwuletnie dziecko, kiedy uderza piorun i słychać grzmot. Z tego właśnie powodu zaznałem bardzo mało snu podczas wczorajszych godzin nocnych.

W każdym razie...

Email od Paramount, który przyszedł trochę wcześniej dzisiaj zawierał dobre wiadomości -- Gwiezdny Pył jest na pierwszym miejscu wśród premier w Rosji i zarobił już 3 miliony -- i złe wiadomości -- byliśmy na czwartym miejscu w piątek wieczorem w USA i zarobiliśmy 3 miliony. Co oznacza, jak dalej dowiadywałem się z maila, że przewiduje się, że zarobimy spokojnie 100 milionów dookoła świata; i że większość amerykańskich recenzji była dobra lub świetna* a ankiety przeprowadzane przy wyjściu z kina sugerują, że Gwiezdny Pył utrzyma się w stanach dłużej (co dzieje się właściwie z 40% ofert kinowych) i mam nadzieję, że poczta pantoflowa zrobi to, co w znaczący sposób nie dała kampania reklamowa.

* Recenzje można poczytać tutaj:
http://www.metacritic.com/film/titles/stardust
i tu:
http://www.rottentomatoes.com/m/stardust/

(Te zbiory recenzji pomijają jednak tę z NPR na stronie http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=12688902
która podoba mi się głównie dlatego, że autor opisuje film jako przywodzący mu na myśl Narzeczonego Księżniczki i zdrową porcją Czarnej Żmiji.)

Jest taki fascynujący artykuł o Gwiezdnym Pyle i Narzeczonym Księżniczki i o tym jak marketing Paramountu najwidoczniej wpada w te same pułapki, co Narzeczony Księżniczki:

W międzyczasie jako autor odkryłem najdziwniejszą rzecz, jaką było patrzebnie jak ludzie, mniej lub bardziej w czasie rzeczywistym, wychodzą z kina i idą do Amazon i zamawiają egzemplarze Gwiezdnego Pyłu w tej lub innej edycji. Jest nowa opcja na Amazon która klasyfikuje najpopularniejsze pozycje autora indywidualnie, nie wszystko razem i teraz, gdy to piszę cztery wydania Gwiezdnego Pyłu są w pierwszej piątce moich rzeczy (razem z audiobookiem Gwiezdny Pył teraz w top 20 na Amazon -- hurra!)
http://www.amazon.com/gp/bestsellers/books/15213/.

...

Czy mógłbyś jakimś cudem wrzucić nagranie z kretem? Wiem, że to brzmi głupio, ale ze zwierząt które widziałem w Minnesocie (lisy, sarny, niedźwiedzie, norki, wydry,głuszce, bażanty, wielkie gryzące żółwie, wiewiórki ziemne, łyse orły i kilka pelikanów), nigdy jeszcze nie widziałem kreta. Bardzo mnie ciekawi ich wygląd.

Jasne -- niech tylko się zorientuję jak to tutaj wrzucić bezpośrednio przez blogger bez pośrednictwa Youtube albo czegoś. To tylko film z telefonu, coś małego od czego można zacząć.

...

Bardzo podobała mi się prezentacja i adnotacja Teresy Nielsen do listu od Australijskiej sieci księgarń która uważa, że zasługuje na więcej pieniędzy od małych wydawców, dlatego próbują obciążyć ich za przywilej bycia na składzie i odpowiedzi od zirytowanego, ale rozważnego wydawcy:

http://nielsenhayden.com/makinglight/archives/009263.html

...

No, kilka miesięcy temu zauważyłem, że pewne rzeczy przestały działać. Slingbox. Różne komputery. Domowa sieć nie robi tego, co kiedyś robiła. Coś się nie zgadzało.

Zadzwoniłem po elektryka który naprawił skrzynkę przyłączową, gdzie wszystkie kable Cat 5 wyszły z domu kiedy byłem nieobecny."Źle to zrobiliście" powiedziałem mu "wszystko działało, zanim się pojawilłeś." Przejrzał całe okablowanie i powiedział, że wszystko jest w porządku.

Nie było. Para komputerów była okay, ale reszta nie mogła podłączyć się do sieci. Nawet sieciowa drukarka nie działała.

Wczoraj wrócił i próbowaliśmy ustalić, w czym problem.

"Nie rozumiem" powiedział. "To znaczy podłączyłem je wszystkie jak należy..."

W sieci sprawdziłem gdzie powinny iść wszystkie kable Cat 5. Był tam ogromny kolorowy diagram pokazujący wszystkie różne kable, pomarańczowe, zielone, niebieskie i brązowe i ich pasiaste odpowiedniki i gdzie pasowały ich wtyczki. "Więc powpinałeś je tak jak tutaj?" zapytałem.

"ee..." popatrzył i sprawdził. "Nie. Nie tak jak tutaj". Okazało się, że powpinał je w konfiguracji swojego pomysłu. Dziwne, że kilka komputerów udało się podłączyć do sieci pomimo to.

Potem powpinał kable tam, gdzie być powinny. Jak za dotknięciem magicznej różdżki wszystko zaczęło działać...

Oprócz komputera na strychu z Linuxem, który już nie potrafi wyszukać sieci.

...

A teraz dla tych z was, którzy szukają swoich własnych spadających gwiazd...

Nie wiem, czy o tym wiesz, albo będziesz w odpowiednich okolicznościach, by to obejrzeć, ale jutro (w niedzielę) wieczorem około 11-stej do poniedziałkowego rana około 6-tej Perseidy pojawią się na nieboskłonie. Kulminacja Perseidów będzie tuż przed świtem w poniedziałek. Eksperci mówią, że to będzie piękny deszcz bez księżyca, a częstotliwość spadania to będzie 80 meteorów na godzinę. Nawet Mars będzie czerpał przyjemność z tego przedstawienia. W każdym razie, pomyślałem, że to będzie coś, co ci się spodoba.

Friday, August 10, 2007

Nigdzieciuch?

Neil napisał w środę 8 sierpnia 2007(małe zamieszanie z chronologią, wybaczcie :D)


Mam dziesiątki zakładek z recenzjami Gwiezdnego Pyłu, większość zadziwiająco pozytywnych, ale myślę, że teraz Rotten Tomatoes będzie miejscem, gdzie będą pojawiać się recenzje. Jeśli jakaś szczególnie interesująca się pojawi może ją tutaj wstawię, ale nic poniżej tego.

(Jedna dziwna rzecz, albo cokolwiek: widownia i większość ludzi, którzy piszą tylko o tym, jak to zobaczyli zapowiedź bardzo lubią, i wspominają jak bardzo, De Niro. Podoba im się też Michelle Pfeiffer, ale kochają De Niro. Zawodowi recenzenci, z drugiej strony, uwielbiają Michelle Pfeiffer, podczas gdy większość nie jest pewna co do De Niro.)

Zatem... w zeszłym roku toczyła się dyskusja o produktach w Neil Gaiman shop, rozpoczęta od tego, że ludzie już robili swoje własne koszulki, kubki, podkładki pod myszkę i takie tam na Cafe Press. Wielu z was wysłało swoje uwagi.

A teraz, tak trochę, otworzyliśmy ten kram. Właśnie rozmawiamy o następnej partii towaru, ale teraz są dwie koszulki: limitowana seria szarych koszulek Chłopaki Anansiego zaprojektowana w całości przez Dagmarę Matuszak i nie limitowana seria czarnych Koszulek "Trzęsiportek Gaiman" (Scary Trousers) zaprojektowana przez Kendrę Stout. (Wyglądam na niej bardzo marrkotnie)

Z jakiegoś powodu blogger nie publikuje zdjęć, więc musicie zobaczyć je na http://www.neverwear.net/ i znaleźć je samemu.

Pieskie dni

Neil napisał w czwartek 9 sierpnia 2007


Mam zamiar wyjść z psem na spacer.

Co dziwne, mieszkałem tu około 15 lat i nie zdawałem sobie sprawy z połowy rzeczy, które się tu znajdują. Wczoraj we dwóch spotkaliśmy za ulami tuzin ogromnych, dzikich indyków, które uciekły między drzewa gulgocząc i wrzeszcząc. Poprzedniego dnia zapoznaliśmy się z kretem -- "Mały dżentelmen w aksamitnym fraku" jak zwykli tytuować go Jakobici -- z wielkimi łapami grzebiącymi płynnie w stercie liści, wyciągnąłem mój telefon i nagrywałem go przez kilka sekund. Widziałem świetliki i fajerwerki, odkryłem szkielety i grzyby i wszystkie rodzaje interesujących roślin. Dowiedziałem się jak pachną orzechy włoskie, gdy wciąż są na drzewie (mieszanina cytrusa i trocin). Spotkałem głuszce i króliki (Cabal kiedy zobaczy króliki gania je bez rezultatu. Czasem ich nie dostrzega. Kilkanaście razy byłem przekonany, że je zobaczył, ale udawał, że nie bo nie był pewien co zrobi, jeśli jakiegoś złapie.)(Nie ma takich skrupułów, jeśli chodzi o ganianie kotów. Wczoraj wystrzelił za biednym Fredem, który poleciał prosto na drzewo gdzie się odprężył i był gościem.). Widziałem też niezwykłe dzikie kwiaty.

Powinienem zamieścić kilka jego zdjęć. Kiedy go dostaliśmy miał szarą pręgę wokół szyi od trzyletniego przykucia do łańcucha. Teraz jest po prostu całkiem biały, tak bardzo, że ktoś, kto widział go na początku zapytał, czy go wybielamy. Wciąż wygląda jak wilk.Trochę szczeka, czego wcześniej nigdy nie robił, żeby powiadomić nas, że ktoś czeka przed drzwiami. No i nie wie, dlaczego siedzę i piszę, kiedy mógłbym być na zewnątrz włócząc się po ścieżkach za domem, tych, które były całkiem zapomniane i zarośnięte. Tych, po których w ogóle nie chodziłem.

Jak powiedział Dr. Johnson...

Neil napisał w środę 8 sierpnia 2007


Miałem być jutro w TALK OF THE NATION. Ale plany się zmieniły i będę w radiu dziś po południu -- Środa 8-mego sierpnia. Myślę, że to http://www.npr.org/templates/rundowns/rundown.php?prgId=5 jest ich strona. Pojawię się pod koniec drugiej godziny (godziny, której niektóre stacje nie dostają.)

John Scalzi mądrze, jak zwykle, napisał na swoim blogu o Gwiezdnym Pyle i o tym jak myśli, że mu pójdzie:http://www.scalzi.com/whatever/2007/08/07/stardusts_chances.html, nie mogłem znaleźć tam nic, z czym bym się nie zgadzał.

Nie wątpię, że Gwiezdny Pył przyjmie się świetnie na świecie, będzie hitem na DVD i stanie się filmem, który się kocha. Ale jak mu pójdzie w ten weekend... to jest tajemnicą. Zafascynował mnie ten artykuł o sukcesie i porażkach -- a raczej co ważniejsze postrzeganie sukcesu i porażki -- na movie box office:
http://www.huffingtonpost.com/robert-j-elisberg/hollywood-where-ignoran_b_59464.html
(link via.)

Pamiętam gdy pierwszy raz pojechałem do Hollywood z Terrym Prachettem w 1992 roku i nauczyłem się, że można każdą rozmowę o czymś co chciałbyś zrobić przerobić na scenariusz filmu którego hollywoodzcy dyrektorzy nie zrozumieją albo będą mieli zastrzeżenia, jeśli nawiążesz do filmu który widzieli. ("Więc dlaczego oni nie...?" "Bo zapomnieli o tym -- całkiem jak w POSZUKIWACZACH ZAGINIONEJ ARKI." "Ach, już rozumiem.") I że użytecznie było mówić o wrażeniu, jakie coś ma wywołać -- po prostu opowiadałeś za pomocą lub przeciwstawiając to innym filmom.

W 1996 kiedy wróciłem do Hollywood coś się zmieniło. Pamiętam, jak nazwałem jakiś film w jednej z tych rozmów -- mówiąc o stronie wizualnej, wrażeniowej albo o oświetleniu, albo czymś takim -- a jeden z dyrektorów spojrzał na mnie, jakby coś okropnego przylepiło mi się do buta i powiedział po prostu "Ale ten film nie zarobił żadnych pieniędzy". Nie mógł zrozumieć, dlaczego w ogóle o nim wspominam.

...

Na Blogu CharlesaVessa możecie zobaczyć nasze zdjęcie po premierze, ja we fraku, on nie, ponieważ zapomniał spinek do koszuli.

Dziewczyna od ptaków testuje smakowo miód z naszych uli na http://www.birdchick.com/2007/08/go-see-stardust-and-little-about-our.html


Cześć Neil, zastanawiałam się, czy wiedziałeś co się dzieje z wydaniem Rich Horton's Fantasy: Best of the year 2007. Trzech autorów jest tam głośno reklamowanych: ty, Gene Wolfe i Peter S. Beagle. Z was trojga tylko opowiadanie Beagle'a jest w książce. Co się stało? Czy jakieś twoje opowiadanie miało tam być? A co z Gene Wolfe?

To była pomyłka - wydawca przez przypadek użył ponownie imion z poprzedniego roku. Napisano do mnie z przeprosinami, a ja powiedziałem, że gdzieś w piwnicy mam garść angielskiego wydania THE SANDMAN BOOK OF DREAMS w miękkiej okładce, którego okładka dumnie głosi, że Stephen King napisał tę historię, ale powodów tego stwierdzenia nikt nie był w stanie wytłumaczyć. Wtedy mieliśmy szczęście i udało nam się wstrzymać druk. Ale czasami tak się nie da.

Cześć Panie G.
Czy mogę ściągnąć plik z wywiadem, który przeprowadza z tobą MAddy? Chciałbym go słuchać w kółko żeby się nakręcić. To bardzo inspirujące tak słuchać córki przeprowadzającej wywiad z jej tatą. Sprawia, że też chcę pisać więcej, jak Pan; i tak jak pan pisać dla ludzi, którzy są dla ciebie ważni.
Dzięki,
JPB
P.S. Proszę powiedzieć ode mnie Maddy "Cześć". :)


To proste (cóż, proste po szybkości Google każdym razie). Można znaleźć to na Harper Collins Media cafe -- http://harpercollins.iamplify.com/ -- a bezpośredni link do darmowego ściągania to: http://harpercollins.iamplify.com/product_details.jsp?productId=807

Skoro w końcu na pewno będziesz nabywać jedną z pacynek z Koraliny, pomyślałem, że chciałbyś zobaczyć, jak się je robi: http://www.maryrobinettekowal.com/journal/beginning-to-build-coraline/

Chciałbym, nawet, jeślibym nie zamierzał ich nabywać...

Wow. Cześć! Dlaczego przestałeś pisać w tagach "Gwiezdny pył"/"film Gwiezdny Pył" w postach, które zawierają coś o Gwiezdnym Pyle? (Oczywiście wybór tagów to całkowicie twój przywilej, ale byłoby o wiele łatwiej znaleźć niektóre posty i myślę, że to byłby idealny moment na rozpoczęcie używania tagów - czy jest jakiś specjalny powód dla którego przestałeś używać tagów w tej sprawie?)

Ignorancja, madam. Czysta ignorancja. Albo przynajmniej niestosowność jeśli chodzi o oznaczenia postów.

Tuesday, August 7, 2007

Co robić z przyjaciółmi w piątek. A także Czekoladowe Jajka.

Cześć, Neil, naprawdę nie mogę doczekać się obejrzenia "Gwiezdnego pyłu". Rozważam zabranie ze sobą mojej sześcioletniej córeczki, ale nie jestem pewna, czy nie jest za mała. Czy odradzałbyś mi to? Jako mała dziewczynka, uwielbia wszystko co bajkowe, więc myślę, że polubiłaby ten film. A przynajmniej, jak sądzę, te części, w których nie ma latających piartów. Widziała Narzeczonego księżniczki, a wiem, że już wcześniej dokonywałeś tego porównania. Wiem, że film jest oceniony jako stosowny od 13 lat, ale tak samo było z The Simpsons, a ona wcale nie wydawała się być emocjonalnie wystraszona. Dzięki,
Alex Petretich

Na pokazie w Londynie, który zorganizowaliśmy parę miesięcy temu, było trochę sześcio- i siedmiolatków, żadne z nich nie wyglądało na straumatyzowane, natomiast wszystkie zdawały się być zdeterminowane, by zmusić rodziców, by zabrali je jeszcze raz na ten film. To nie jest film dla dzieci, ale to film, który spodoba się dzieciom, przynajmniej z tego co wiem.

Drogi Neilu,
Mój włoski przydaje się tylko do czytania muzyki, ale wydaje mi się, że link do "Pojedynku dżentelmenów" został usunięty, ponieważ narusza czyjeś warunki serwisu. Co tylko sprawia, że jeszcze bardziej chcę go zobaczyć. Czy masz jakiś inny link?

Stephen z Bristolu

Obawiam się, że moje możliwości są takie same jak Twoje- ograniczone do tego, co mogę wyszukać w Internecie.
http://www.blur.com/movies/gentlemans_duel.html to strona studia z zapowiedzią filmu, ale nie całością.

Snowbooks zrobiło imitację strony Wikipedii dla Jeffa Linta (i, oczywiście, Steve's Aylett): http://www.snowbooks.com/wiki/Jeff_Lint/Włożyli w to naprawdę dużo pracy, włącznie z linkami do fragmentów Catty and the Major.
Trzymaj się, Brian


Dobrze wiedzieć. Chociaż w moim wyobrażeniu Catty and the Major było nieporównywalnie bardziej poruszające (i wyglądało bardziej jak kreskówka Hanny-Barbery). Parę minut szukania ujawniło, że można przeczytać parę pierwszych rozdziałów Linta online na http://www.scribd.com/doc/38738/Steve-Ayletts-Lint, chociaż Lint wywiera efetkt stopniowo.

(Obecnie czytam Tell me everything Sarah Salway, ponieważ naprawdę podobała mi się jej nowela Something Beginning With, zawierająca pomysł na strukturę książki, jaki sam chciałbym mieć, w dodatku napisana w sposób, który dorównywał konceptowi struktury.) (Dostępna pod tytułem The ABCs of Love w Stanach, jedynie w celu ograniczenia czytalności.)

...

Z pewnym niepokojem przeczytałem ten artykuł:
http://www.comingsoon.net/blog/2007/08/preview_and_box_office_analysi_11.php
ponieważ wyjaśnia on, że Gwiezdny pył jest wspaniałym, niesamowitym, genialnym filmem i że wszyscy pójdą zobaczyć Rush Hour 3, ponieważ marketing Gwiezdnego pyłu nie był zbyt dobry. Mam nadzieję, że się mylą. Naprawdę mam nadzieję, że obfitość dobrych recenzji, a także opinie, które przekazują sobie ludzie, nadrobią wszelkie niedoskonałości w marketingu.

(Jeśli nie możecie się zdecydować, czy obejrzeć Gwiezdny pył czy nie lub nawet kiedy go obejrzeć, proszę, idźcie i obejrzyjcie go w ten weekend. Jeśli możecie, w piątek wieczorem. Zabierzcie przyjaciół. Jeśli to koniecznie, zabierzcie ich grożąc bronią. Tak bardzo pokochają ten film, że później wam wybaczą. A jeśli wam nie wybaczą, możecie się ich cicho pozbyć- w końcu to wy macie broń- a potem wspaniale spędzicie czas do końca swoich dni z nowymi przyjaciółmi, których poznaliście na seansie Gwiezdnego pyłu.)

Rezenzje Gwiezdnego pyłu nadal są urocze: na przykład http://www.sfgate.com/cgi-bin/article.cgi?f=/n/a/2007/08/06/entertainment/e145649D66.DTL to recenzja Associated Press. Bardzo podoba im się też Michelle Pfeiffer, która

jest zachwycająco zła jako wiedźma, która pragnie wyrwać serce Yvaine i zjeść je, by zdobyć wieczną młodość i piękno dla siebie i swych sióstr. (Cóż, głownie dla siebie.) Ukazuje świetne wyczucie komizmu i nie boi się grać ze swym olśniewającym obliczem, ani wyglądać groteskowo gdy jej postać, Lamia, jest w swym najbardziej zniszczonym i zdesperowanym stanie.

Odpowiada na pytanie czy-zabrać-ze-sobą-dzieci:
"Stardust" przywodzi też na myśl zeszłoroczny "Labirynt fauna"... przez co wydaje się być odpowiedni dla całej rodziny, lecz tak naprawdę nie jest. W żadnym momencie nie jest tak straszny jak "Labirynt fauna", ale w istocie staje się mroczny; jednak ogólniej mówiąc, dzieci mogą po prostu nie zrozumieć wilu niuansów. W tym wypadku to rodzice są potencjalnymi odbiorcami.

http://mikecap.squarespace.com/journal/2007/8/7/stardust-2007.html

Po wielu tygodniach tego Lata Rozczarowujących Filmów, nareszcie wygrzebaliśmy przyzwoitą perełkę. Należy do filmów, na które trzeba zarezerwować sobie dzień; szczególnie, jeśli twój partner nosi krzyż ankh lub ma gdzieś tatuaż ze Śmiercią (postacią komiksową D.C.) lub posiada wszystkie nowele graficzne Sandman. Paramount Pictures miłościwie przywrócił bajkę na srebrny ekran w jakości niewidywanej od czasów "Narzeczonego księżniczki". Zapomnijcie o Narnii, Terabithii i Hogwarcie- teraz liczy się tylko Stormhold i upadła gwiazda.

http://www.badmouth.net/stardust-2007/
Gwiezdny pył wychodzi dobrze po serii letnich hitów filmowych, ale patrząc z perspektywy, będzie postrzegany jako jesen z najlepszych i najbardziej zadowalających przygód roku 2007.

http://www.denverpost.com/entertainment/ci_6557055
zawiera moją próbę wyjaśnienia dziennikarzowi Colinowi Covertowi różnicę pomiędzy pisaniem powieści a robieniem filmów.

"Pisanie powieści jest wyprawą odkrywczą", powiedział Neil Gaiman, kóry napisał ich całe stosy (m.in. "Amerykańskich bogów", "Chłopców Anansiego" i "Nigdziebądź") i sprzedał miliony.

Jednak przekształcanie powieści w film jest jak "biegnięcie przez ostrokrawędzisty labirynt prowadzący prez pole minowe, w obecności strzelających do ciebie ludzi, przy mroźnej ulewie, nie mając pojęcia gdzie może znajdować się wyjście, będąc gonionym przez psy, z zawiązanymi oczyma."

...
Drogi Neilu,
Czy wiesz, że wprowadzili w Chinach nowe prawo, które zakazuje reinkarnacji między innymi Dalai Lamom?


http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/article2194682.ece

Ta sztuczka nigdy nie działa....

...


I na koniec, artykuł, który mnie prześladuje: http://uk.reuters.com/article/oddlyEnoughNews/idUKL0145707520070801

Nie chodzi o to, że wiewiórka zakrada się do sklepu, kradnie Kinder Niespodzianki i zjada czekoladę. Chodzi o to, że później ucieka z zabawkami ukrytymi w środku. Już widzę wiewiórki z tej okolicy pracowicie zbierające figurki Happy Hippo Star Wars... Ale dlaczego? Dobry Boże, dlaczego?

Może przyjechać do twojego miasteczka...

Zapowiada się wiele podróży, część powiązana z Gwiezdnym pyłem i Beowulfem. Ale pomyślałem, że powinienem tu spisać niektóre z nich. Właśnie zdałem sobie sprawę, że część informacji, jakie niedawno wrzuciłem na blogu Gdzie jest Neil wcale się tam nie pojawiła, a także nie aktualizowałem rzeczy zwanej Google Kalendarz, więc trzeba by rozwiązać te sprawy. Ale jak na razie...

Pod koniec sierpnia będę na międzynarodowej konferencji science fiction Chengdu. Chciałbym pojechać stamtąd na Worldcon w Japonii, ale to nie wydaje się możliwe. Polecę stamtąd do Budapesztu, a z kolei stamtąd do Włoch...

(Szukając w Internecie informacji o festiwalu Chengdu, znalazłem fascynujący artykuł o SF w Chinach- część pierwsza, druga i trzecia. Dowiadujemy się, że W pierwszej połowie lat osiemdziesiątych, Partia uważała sci-fi za zło, które mogłoby zbałamucić publikę. Cała twórczość sci-fi w Chinach zanikła. Magazyn Science Fiction World jako jedyny ocalał przy nałożonych sankcjach. Ale następują zmiany... “Twórczość Sci-fi jest obecnie wspierana przez chiński rząd, ponieważ uważa się ją za gatunek, który jest zdolny wzbudzić w całym narodzie umiejętność kreatywnego myślenia i w całym kraju popularyzuje naukę”, powiedział Yao Haijun, edytor magazynu Science Fiction World.)

7.i 8. września będę na Festiwalu Literackim Mantova (Mantua) (Właśnie znalazłem szczegóły na http://www.neilgaimania.it/html/view2.php?id=32&nomedb=articoli).

Pod koniec września będę w Zjednoczonym Królestwie: Festiwal Literatury Dziecięcej w Bath. (Bath jako piękne miasto, nie jako festiwal poświęcony literaturze o kąpaniu dzieci. Moje wystąpienie to http://www.bathkidslitfest.co.uk/event_J19.htm). Odbędzie się wieczorne czytanie i P&O (“Pytania i Odpowiedzi” przyp. Varali), które może też przerodzić się w podpisywanie we wtorek drugiego października. Następnie trzeciego października brytyjska premiera “Gwiezdnego pyłu” w Leicester Square.

Dziś rano dowiedziałem się, że możliwe jest, że pojadę do Szwecji i Japonii, ale nie mam jeszcze ani szczegółów, ani potwierdzeń. I prawdopodobnie szykują się kolejne podróże (Właściwie na pewno się szykują.)

...

Obiecałem sobie, że nie będę ciągle podawał linków do recenzji “Gwiezdnego pyłu”, ale wtedy dowiedziałem się, że “Tego lata Hollywood wypuści do kin romantyczny film fantastyczno-przegodowy, jego lubi od dawna jeszcze niegdy nie widzieliśmy tego gatunku w wykonaniu Hollywood”. A ja wciąż zastanawiam się, czy recenzja była tłumaczona z innego języka, czy miał miejsce jakiś okropny wypadek kompozycyjny w którym słowa pogubiły się i pomieszały, czy też osoba, która to pisała używa języka angielskiego na swój własny sposób. W każdym razie to niesamowicie urocze, chociaż dosyć dziwne.

Bardziej normalna jest
http://media.www.dailytexanonline.com/media/storage/paper410/news/2007/08/02/LifeArts/A.Modern.Fairy.Tale.To.Enchant.Us.All-2929151.shtml, która kończy się stwierdzeniem “Sprawiedliwym byłoby stwierdzenie, że “Gwiezdny pył” ma pewne cechy wspólne z “Narzeczonym księżniczki”. Film ten można ocenić na korzyść w porównaniu do wcześniejszego klasyka i od tego czasu jest najlepszą “nowoczesną” bajką dla młodych dorosłych. To prawdziwy “Narzeczony księżniczki” dla tego pokolenia. Co jest miłe. Poróbowałem wytłumaczyć osobom przeprowadzającym ze mną wywiady że nie, nie sądzę, żeby ten film miał wiele wspólnego z “Narzeczonym księżniczki”, są to po prostu jedyni dwaj przedstawiciele tego gatunku.

James Vance to świetny pisarz i mój stary przyjaciel, który prowadzi wspaniały blog na http://www.james-vance.com/jvblog/. Przeprowadził ze mną wywiad na temat Gwiezdnego pyłu na http://www.tulsaworld.com/news/article.aspx?articleID=070804_8_H6_spanc37312, gdzie zadaje kilka różnych pytań i, w rezultacie, otrzymuje parę różnych odpowiedzi.

A tutaj Kronika San Francisco- http://sfgate.com/cgi-bin/article.cgi?f=/c/a/2007/08/05/PK27RB3233.DTL&type=movies- która zaczyna się “To zakłócenie we wszechświecie, jakie mogliście poczuć, to potencjalnie nieświęte przymierze między Hollywood i Neilem Gaimanem...”

...

Drogi Neilu, brzmisz na trochę naburmuszonego. Tutaj jeszcze jedna rzecz, która mogłaby- mam nadzieję- przywrócić Ci uśmiech:
http://dailymotion.alice.it/video/x2aj1j_a-gentlemens-duel_shortfilms
Nie przegap go, jest wspaniały. Pozdrowienia z Rzymu.
Nathalie


Wiesz, dziwnym zbiegiem okoliczności, widziałem go parę tygodni temu- Francisco Ruiz, który go zrobił, był jednym z artystów tworzących scenopis obrazkowy do Hellboya 2. Każdego ranka jeździliśmy razem autobusem do studia, a kiedy wracaliśmy do Stanów, zostawił dla mnie DVD. Co dowodzi faktu, że tak naprawdę na świecie żyje jedynie 500 prawdziwych ludzi, którzy w dodatku wszyscy się znają. Albo po prostu świat jest naprawdę mały.

Monday, August 6, 2007

Z czasem coraz lepiej

Zważywszy, że właśnie narzekałem na podejrzane dziennikarstwo czuję się w obowiązku powiedzieć, że naprawdę podobał mi się ten artykuł Charlesa McGratha:
http://www.nytimes.com/2007/08/05/movies/05mcgr.html?ex=1343880000&en=f861b08256a54dc3&ei=5124&partner=permalink&exprod=permalink
Dobre wywiady ze mną i z Matthew Vaughnem i Jane Goldman. I podobał mi się opis filmy ze strony NYT, "Gwiezdny Pył" jest filmem fantasy który mogą oglądać nie tylko fani "Władcy Pierścieni", ale także ludzie, których nigdy nie spotkałoby się na filmie fantasy.

Nadal nie pamiętam, dlaczego na zdjęciu trzymam zasłonę.

Dlaczego nie jestem już dziennikarzem

Neil napisał w sobotę, 3 sierpnia 2007


Kilka tygodni temu przeczytałem w The Times artykuł który zakończył się cytatem który wydaje się zdumiewająco nieprawdopodobny...

“Nikt tak nie robi goblinów, jak brytyjczycy." powiedział jeden z dyrektorów Warnera. "Nie jestem pewien, czy to zdrowe. Ale świat najwidoczniej kocha tych czarodziejów i ghoule. To wasz najlepszy towar eksportowy od czasu Beatlesów."

Cóż za dziwny cytat, pomyślałem sobie. Nigdy nie spotkałem w Studiach nikogo, kto mógłby tak powiedzieć. Brzmi raczej jak czyjś pomysł na to, co mógłby powiedzieć dyrektor Warnera. Dlaczego miałby powiedzieć to anonimowy dyrektor? Dyrektorzy Studia mogą wypowiadać się anonimowo, jeżeli kogoś obgadują, ale wszyscy chętnie dają umieszczać swoje imię w gazetach, jeśli tylko mówią coś, co może podziałać na ich korzyść. Nawet jeśli to cytat, który wygląda na wymyślony.

A potem już o tym nie myślałem, aż do dziś. BRYCI NAJEżDżAJą PLAN LA FILMU który odkryliśmy, w następstwie wielu wypadków, gdzie dodziedziałem się o...


Neil Gaiman jest pisarzem, którego książki Stardust i Koralina są właśnie kręcone z Robertem De Niro, Sienną Miller i Teri Hatcher.

“Trzy lata temu mogłem iść sobie ulicą. Teraz nie czuję się dobrze z uwagą, którą na siebie ściągam" powiedział 46-letni pisarz, który mieszka w dobitnie nie Hollywoodzkim stanie Minnesota. To dzieje się zanim sprzedał Hollywood swoją 10 częściową ponadnaturalną sagę Sandman, na czym może zarobić rekordową sumę.
co (poza faktem, że cytat sam w sobie jest albo wymyślony, albo wyjęty z kontekstu dość, by być wymyślonym, albo, co najbardziej prawdopodobne, jest dziwną przeróbką tego co powiedziałem w Time magazine w zeszłym tygodniu -- "Pięć lat temu byłem akurat tak sławny, jak chciałem. Jestem teraz bardziej znany, niż mi to odpowiada.") jest zadziwiająco mylącym tekstem w tak wielu kwestiach, między innymi dlatego, że narzuca się wrażenie, że przeprowadzono ze mną wywiad, albo że człowiek który to pisał wie co mówi. (Ee, zacznijmy od tego, że Warner kupiło prawa do Sandmana od DC dziesięć lat temu...).

No cóż. Przynajmniej to pozytywna wzmianka i moje imię napisali poprawnie i tytuł Gwiezdnego Pyłu też. Może jestem teraz zbyt wyczulony. Wczoraj przeczytałem artykuł Michaela Holroyda w Guardian dwa razy zanim oświeciło mnie, że on naprawdę nie zrozumiał że dedykacja do Chłopaków Anansiego nie była dla, jak sugeruje Holrdoyd, jakiejś "wielkiej miłości, lub przyjaciela" którego jeszcze nie spotkałem, ale po prostu dedykowałem książkę osobie, która ją czyta i oprócz tego miała być zabawna (coś, co jak mi się wydaje wszyscy inni czytelnicy załapali bez trudności), a potem zacząłem zrzędzić w imieniu Rogera Avary'ego kiedy przeczytałem, że

Avary, pomimo faktu, że razem z Quentinem Tarantino dostał Oscara za najlepszy scenariusz oryginalny za ich wspólną opowieść z 1994 roku, wyreżyserował tylko dwa filmy kinowe przez ostatnie 15 lat.
i nie mogłem zrozumieć, co otrzymanie oscara za najlepszy scenariusz ma wspólnego z tym, jak wiele filmów reżyserowałeś od dostania go.

Dobra. Powinienem przestać narzekać. Prawdopodobnie powinienem też przestać czytać gazety, dopóki Gwiezdny Pył nie będzie już bezpieczny po premierze. Właśnie ugotowałem cudowny posiłek i prawie wszystkie jego składniki pochodziły z ogrodu. Oto kilka rosyjskich plakatów Gwiezdnego Pyłu. Stephin Merrit przysyła mi kilka wersji demo z jego ścieżki dźwiękowej do Koraliny [która nie jest filmem]. Mamy miód i pszczoły i borówki. Świat jest całkiem miłym miejscem do życia...

Labels: , ,

O wilku mowa...

Neil napisał w piątek, 3 sierpnia 2007


Razem z Holly poszliśmy obejrzeć pełnometrażową wersję The Simpsons. Wracaliśmy nie mówiąc nic.

Po chwili Holly westchnęła. "Ściągnąłeś to na siebie, tato. Napisałeś to o tym jak to cię nie rozpoznają i tym, że nie chcesz być sławny. No teraz to. Widzisz?"

"Mogłem się przeprowadzić" odparłem "mogłem ruszyć na w szkockie wyżyne. Albo do Patagonii. Jak najbardziej mogłem jechać do Patagonii i nie zostawiać adresu."

"Oh tato" powiedziała Holly. A potem zauważyła " nie możesz tajemniczo zniknąć, dopóki Maddy nie skończy 18 lat."

"Mógłbym nosić kapelusz" powiedziałem trochę zdesperowany.

"To by nic nie dało" powiedziała. I może mieć rację. I jeśli ściągnąłem to na siebie pisząc w poprzedniej notce może nie nie będę o tym pisał w tej i to się już nie stanie...

...


Dziewczyna od ptaków i jej mąż, "Trzydolarowy" Bill Stiteler wpadli dzisiaj i poszliśmy do pszczół, sprawdziliśmy co tam u nich i przynieśliśmy do domu trochę miodu. Jestem pewien, że Sharon udokumentuje nasz pszczeli dzień na swoim nadzwyczajnym blogu -- to wspaniały zapis wydarzeń. Chciałem tylko powiedzieć, jak wspaniale smakuje miód prosto z ula. I smakuje inaczej, niż ostatnia partia -- mniej sosnowo, bardziej owocowo. Mam nadzieję, że będziemy mieli dużo miodu, który będzie można rozdać przyjaciołom pod koniec roku, i że zostanie go na tyle, żebyśmy przetrwali do następnego lata.

Mamy już w planach kilka uli więcej, a dzisiaj zaczęliśmy sadzić dzikie kwiaty, ponieważ, no cóż, pszczoły ucieszą się w przyszłym roku...

Powiedziałem Sharon, że powinna zebrać swoje doświadczenia z nauki pszczelarstwa i napisać o tym książkę. Mam nadzieję, że tak zrobi.

...

Wiecie co, najśmieśniejsze, że ZAGUBIONY DUńCZYK BAł SIę GłUPIEJ śMIERCI PODCZAS SZKOCKIEGO SPACERU z łatwością mogłoby być hasłem Beowulfa jak Gwiezdnego Pyłu. Ale tutaj rzeczonym duńczykiem (ang. Danes) jest Claire Danes, a nie banda ludzi Hrothgara którym rzucono wyzwanie i są w kłopocie.

I -- dla tych z was, którzy zastanawiali się nad sceną w trailerze, gdzie Charlie Cox ("Cox jakimś cudem balansuje na linie pomiędzy byciem idolem teatrzyku i wymyślną fantazją, podczas gdy film zmierza od dziecięcej niewinności do absurdalnej łotrzykowskiej opowieści w stylu Kandyda" L.A. Times) i Claire Danes ("jak temperamentna gwiazda Danes ciska obelgami ze śmiertelną precyzją stukniętej heroiny" L.A. Times) spotykają się po raz pierwszy.

Byli -- w każdym razie w trailerze -- najlepszymi z przyjaciół. Ale tutaj jest taster prawdziwej sceny: http://moviesblog.mtv.com/2007/08/03/exclusive-clip-stardust/


To pouczające porównywać, jak ta scena jest wycięta w trailerze.

...


Sprzedawca, który zamówił zbyt dużo figurek Charlesa Vessa z Gwiezdnego pyłu właśnie dał mi znać przez maila, że sprzedał je wszystkie przez kilka minut po tym, jak wstawiłem tutaj link, i chciał powiedzieć dziękuję. Doznałem wrażenia, że mógł sprzedać swoje figurki po kilka razy, dlatego odwiedziłem stronę Charlesa Vessa na http://greenmanpress.com/news/archives/105 o znalazłem link do http://www.statuetoys.com/stardustmoonstarstatue.html gdzie sprzedają je po obniżce 60$ ze 135.90$. Ale to cena zamówienia z wyprzedzeniem a figurki przypłyną już niedługo, więc pewnie powinniście ruszać się szybko.


Sprawdziłem też wspaniały sklep Neil Gaiman i Przyjaciele Dreamhaven na http://neilgaiman.net/ ale nie wygląda, żeby mieli je już w sprzedaży.

...

Pam Noles była moją asystentką na San Diego Comic-Con przez prawie dekadę i jedynym powodem, dla którego przetrwałem trzy ostatnie Comic-Cony na których byłem gościem honorowym, to to, że Pam upewniła się, że przetrwam.

Ludzie myślą, że ja mówię Pam co robić na Comic-Conie, ponieważ ja jestem pisarzem, a ona jednoosobową świtą, ale tak naprawdę jest zupełnie odwrotnie. Jeśli tylko zostaniesz gościem na Comic-Conie i Pam będzie się tobą opiekowała Nie Podpisuj Niczego Ludziom, Jeśli Nie Było Tego W Planie, w przeciwnym razieznajdziesz się na jej przezabawnym blogu jako "Czasem Nieposłuszny Gość". Możecie o tym poczytać na: http://andweshallmarch.typepad.com/and_we_shall_march/2007/08/tidbits-from-th.html

(Kawałek o tym, jak podpisywałem się ludziom dosłownie biegnąć, zdarzył się w niedzielę, kiedy opuściłem panel Jacka Krby'ego i biegłem na samolot.) (Co przypomniało mi że kilka osób pisało z pytaniem o historię Kirby'ego, którą opisałem jako jedną ze swoich ulubionych -- właśnie sprawdziłem, to było The Losers w Our Fighting Forces 153. )

(A mój panel "Światła na..." jest zrelacjonowany na http://www.comicbookresources.com/news/newsitem.cgi?id=11485)

...

Jest wywiad ze mną w LA Times o Gwiezdnym Pyle i innych rzeczach, do tego zebrali tam cytaty z Matthew Vaughna, Claire Danes i Rogera Avary'ego: http://www.latimes.com/entertainment/news/movies/la-ca-stardust5aug05,1,7113938.story?coll=la-entnews-movies

(zdjęcie zrobiono przez szklane drzwi, dlatego obraz tak dziwnie się odbija, a ten niecodzienny wyraz mojej twarzy to ja patrzący na fotografa z myślą "Eee, czy to wyjdzie...?")

I bardziej interesująco (przynajmniej dla mnie) w LA Times jest też wywiad z Charliem Coxem -- http://www.latimes.com/entertainment/news/movies/la-ca-charlie5aug05,0,1998613.story.

Labels: , , , , , ,