piątek, 12 listopada 2010

Gdzie jestem i co robię. Oraz psy.

Jeśli zastanawialiście się, gdzie jestem, co często sam robię, pojechałem do Nowego Orleanu na niewielkie przyjęcie z okazji moich 50. urodzin, które odbędzie się jutro, a także na koncert Amandy z Dresden Dolls w piątek (to wyjątkowy koncert charytatywny na rzecz usuwania skutków wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej - pieniądze zbierane są dla BTNEP, organizacji ratującej, chroniącej i przywracającej rejony ujścia Barataria i Terrebonne w Luizjanie).

(To link do zdjęcia zrobionego mi wczoraj w moim środowisku naturalnym.)
...

Ponieważ nie ma ze mną moich psów i bardzo za nimi tęsknię pomyślałem, że napiszę krótki przewodnik pomocny w ich rozróżnianiu.

Cabal po lewej, Lola po prawej.


Otóż to. Banalne, prawda? Hm, może niezupełnie. A więc...

Oto dwa zdjęcia zrobione przez Dziewczynę Od Ptaków, które ukradłem z fuckyeahcabal.

Cabal wygląda jakoś tak szlachetnie. Bardzo często wygląda poważnie, jakby rozwiązywał w pamięci skomplikowane równania i nie chciał, aby mu przeszkadzano. Jego nos jest różowy. Lubi trzymać się blisko mnie i wciąż dochodzi do siebie po kilku operacjach kręgosłupa i łap, ale już chodzi i czasem nawet podbiega. Ma prawie 8 lat, czyli w przeliczeniu na ludzki wiek jesteśmy praktycznie rówieśnikami.

Lola nie wiedziałaby co to "szlachetnie" nawet, gdyby usiadło jej na głowie. Ma nieco bardziej szpiczasty pysk, nieco zakłopotany uśmiech i czarny nos. Skacze i nie sposób ją zmęczyć. Ma ok. 9 miesięcy i zachowuje się jak nastolatka. Jeśli zostawię coś na podłodze, możliwe, że to pogryzie. A najbardziej na świecie uwielbia sterty suchych liści.

Bardzo dobrze się ze sobą dogadują. Cabal wydaje się o wiele szczęśliwszy mając Lolę do towarzystwa, a ona zdaje się nieco uspokajać. Dobrze jej z nami. Mamy nadzieję, że w końcu będzie umiała się bawić również z innymi psami. (Kiedy była szczeniakiem, została Odesłana Do Domu z Psiego Przedszkola z Uwagą w Dzienniczku.)
...

A Cena znalazła się na stronie głównej http://www.kickstarter.com/. Powinniście na nią wejść i zorientować się, jakie inne projekty warte są waszego wsparcia. Jeśli możecie, pomóżcie reklamować projekt filmu Cena. Jest na Kickstarterze niecały tydzień, a zebrał już prawie 1/3 sumy. To marzenie Christophera Salmona. Bardzo chciałbym zobaczyć, jak się spełnia.

...

Czuję się bardzo dziwnie kończąc 50 lat. Co najdziwniejsze, ostatni raz podobnie czułem się w swoje 24. urodziny.

Miło było mieć mniej, niż 24 lata. Jeśli udało mi się dokonać czegoś fajnego, wszyscy mówili "a przecież jest jeszcze taki młody" i to było wspaniałe uczucie. A potem nagle miałem 24 lata i poczułem, że już nie mogę być cudownych dzieckiem i znalazłem się na równi z resztą świata.

Kończąc pięćdziesiątkę myślę sobie cholera, nie mogę być już młodym, obiecującym pisarzem. Przez ostatnie dziesięć lat dostawałem nagrody na Życiowe Osiągnięcia i czułem się z tym szalenie niekomfortowo, a teraz będę musiał nauczyć się przyjmować je z wdziękiem.

Ale cieszę się, że jestem pisarzem. Jest wiele zawodów, w których człowiek w moim wieku nie ma już nic do zrobienia. A ja czuję, że mam jeszcze bardzo wiele do zrobienia.

...

Cześć Neil
Dziś rano dostałem
od Opery w Sydney e-mail z informacją, że będziesz tam występował z Amandą w Święto Australii, 26 stycznia.
http://www.sydneyoperahouse.com/whatson/amanda_palmer_goes_down_under.aspx
Oczywiście bezzwłocznie kupiłem bilety dla siebie i żony (miejsca G25 i G26, jeśli zechciałbyś nam pomachać!).
Nie widziałem wzmianki o tej imprezie na blogu, ani na stronie Gdzie Jest Neil. Czy możesz już powiedzieć nam cokolwiek o tym koncercie?
I czy przy tej okazji planujesz pojawić się gdzieś jeszcze w Syndey np. na podpisywanie książek? Chciałbym dostać autografy na pozostałych dwóch tomach Absolute Sandmana i muszę wcześniej wiedzieć, że mam zapisać się na siłownię. Te dranie są potwornie ciężkie.

Najlepszego,
Chris Harcourt


Wybaczcie - to koncert Amandy i czekałem, aż ona ogłosi go pierwsza. Myślę, że Opera postanowiła zrobić to wcześniej, niż Amanda się spodziewała. Napisała pospieszną notkę na ten temat.

Niestety nic mi nie wiadomo o podpisywaniu i innych imprezach.

Czytanie opowiadania Prawda jest jaskinią w Górach Czarnych z towarzyszeniem FourPlay string Quartet i udziałem Eddiego Campbella, które zrobiliśmy w tym roku w Sydney prawdopodobnie odbędzie się ponownie, być może z kilkoma nowymi obrazami, podczas festiwalu MONA w Hobart 15 stycznia - szczegóły na http://www.mofo.net.au/MOFO_Highlights.pdf

Odnośnie opowieści o herbatce z postu "Przekładaniec", która dowodzi, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło: nie martwi cię, że chociaż to urocza historia, to zakrawa na kumoterstwo i przypomina, że przywilej rodzi przywilej? Tzn. owa młoda dama z pewnością była miła, ale jak miło z jej strony, że jej matka była w stanie zapłacić 4400 $ za herbatkę z tobą, co doprowadziło do warsztatów z Paulem Levitzem, a następnie do stażu. Niewielu studentów Cooper Union czy RISD mogłoby pozwolić sobie na taki wydatek, prawda? Opłaca się mieć pieniądze.
Chciałbym po prostu cieszyć się opowiastką o herbatce, która zamiast źle skończyła się tak dobrze, ale wywołuje ona we mnie raczej lekki niesmak. Wolałbym, żeby jakaś inna historia miała mnie namówić na udział w aukcji Moth.


Wiesz, zbyt wiele osób po wygraniu takich aukcji opowiadało mi czasem wyciskające łzy historie o tym, jak uzbierali taką kwotę, żebym zakładał, że wszyscy zwycięzcy (lub ich rodzice) mogą sobie na to z łatwością pozwolić.

Jestem zdania, że jeśli udało ci się zwyciężyć w dobroczynnej aukcji na rzecz sprawy, którą popieram - jak
CBLDF, The Moth, czy RAINN - zajmę się tobą najlepiej, jak potrafię.

To był jeden wielki łut szczęścia, że owa młoda dama interesowała się komiksami i powiedziała mi, że chciałaby zostać redaktorką, bo kiedy zaplanowane przez Moth popołudnie zapowiadało się na kompletną katastrofę, złapałem taksówkę, pojechaliśmy do siedziby DC Comics z nadzieją, że nie wszyscy jeszcze wyszli i udało mi się namówić ich, żeby nas wpuścili.

Mogło się to zupełnie nie udać. Mieliśmy szczęście, że akurat wtedy Paul Levitz postanowił iść do domu i zajrzał, żeby się pożegnać. To również kwestia szczęśliwego trafu, że Paul należy do ludzi, którzy uważają, że wiedzą należy się dzielić i przekazywać ją następnym pokoleniom. I że młoda dama zadawała inteligentne pytania, które zaimponowały Paulowi na tyle, że podrzucić jej pomysł ubiegania się o wakacyjny staż. A dla mnie miłą niespodzianką okazała się wiadomość, że zdecydowała się do nich zgłosić i właśnie w ten sposób spędziła swoje wakacje.

Ale oczywiście (a może nie jest to takie oczywiste, więc wyjaśnię) nie trzeba płacić Moth tysięcy dolarów za Dobroczynną Herbatkę ze mną, żeby załapać się na wakacyjny staż w DC Comics, Marvelu, czy Dark Horse. W ogóle nie trzeba płacić. Trzeba tylko mieć oko na ich stronę, na czas wysłać im swoje zgłoszenie i przedstawić się jako odpowiednia osoba do pracy przez lato. (Tutaj są przykładowe ubiegłoroczne zgłoszenia do stażu
w MAD Magazine).

Jeśli o mnie chodzi, puenta opowieści była taka, że choć w ubiegłym roku przygotowania zawiodły, ludzie z Moth obiecali, że tym razem zadbają, by
tam, gdzie postanowię się wybrać oczekiwano nas i serwowano herbatę.

Osobiście mam nadzieję, że pewnego razu Moth zaproponuje jako nagrodę SUSHI Z NEILEM GAIMANEM. Póki co - herbatka. Chyba że coś pójdzie nie tak.
https://www.biddingforgood.com/auction/item/Item.action;jsessionid=FCG-PzM5xkCyEjNyq4b0yw**.app3-i?id=120626095

...
Do skrzynki odbiorczej FAQ przychodzą głównie podziękowania za to, co piszę i chociaż czytam je wszystkie, to ich tu nie zamieszczam. Ale raz na jakiś czas trafia się wiadomość, która szczególnie mnie porusza. Zerknijcie na ten wpis z 2005 roku...
http://journal.neilgaiman.com/2005/04/jetlag-morning.asp

No dalej, przeczytajcie go. Ten wciąż tu będzie, kiedy skończycie.

[archiwum neilgaiman-pl sięga zaledwie roku 2007, więc oto istotny dla aktualnej notki fragment - przyp.noita:]

I ostatnia sprawa. Zazwyczaj nie zamieszczam tutaj tego typu wiadomości, ale ta wywołała mój uśmiech i chciałem się nią podzielić.

Chciałam tylko powiedzieć DZIĘKUJĘ!!!
Dwa lata temu zabraliśmy z mężem naszego (wtedy pięcioletniego) syna Jareda na spotkanie autorskie z Tobą w Charlotte, NC. Podpisałeś wtedy Jaredowi jego egzemplarz Koraliny. (Byłeś chory i czytałeś wiersz Crazy Hair, który Jared UWIELBIA!)

Przewińmy szybko rok do przodu. W szkole powiedziano mi, że mój syn cierpi na zaburzenia wzrokowe i słuchowe, które sprawiają, że nauka idzie mu wolniej, bo nie czyta "na odpowiednim dla niego poziomie". W końcu postanowiłam zabrać go z jednej z najlepszych szkół w stanie i uczyć w domu, bo NIE MOGŁAM w to uwierzyć i nie zgadzałam się z ich oceną. Wydawało mi się, że jest po prostu mniej dojrzały, niż inne dzieci w jego wieku. Miał wtedy zaledwie 6 lat i wydawało mi się, że dzieci są pod zbyt dużą presją.

To było w listopadzie ubiegłego roku. Przestaliśmy "wymagać" od niego, żeby czytał. Dużo czytaliśmy JEMU i z nim, ale nie oczekiwaliśmy, żeby czytał sam dla siebie. Czuł, że jest "za głupi", żeby nauczyć się czytać, bo tak potraktowała go szkoła (to są JEGO słowa, nie moje!)

Jakiś miesiąc temu Jared znalazł na półce książkę z twoim autografem. Przypomniał sobie tamto spotkanie i bez przerwy o tym opowiadał. Potem stwierdził: "Przeczytam to!" i szczerze mówiąc bałam się, bo NIE jest to książka na poziomie pierwszej klasy. Ale PRZECZYTAŁ JĄ!!! W nocy zakradłam się do jego pokoju i zabrałam książkę, żebym mogła sama ją przeczytać (zła mamusia!!!) i porozmawiać z nim o jej treści. Chciałam wiedzieć, jak dobrze rozumie, co czyta. Może nie zrozumiał WSZYSTKIEGO, ale wystarczająco dużo, żeby mógł opowiedzieć mi całą historię.

Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna - za to, że ją napisałeś i za występ, który tak rozbudził jego ciekawość.

Od tamtej chwili Jared wprost pożera książki, czyta rzeczy przekraczające jego poziom i w ogóle wszystko, co tylko wpadnie mu w ręce. Wiedziałam, że jest do tego zdolny, ale potrzebna była Koralina, aby ZECHCIAŁ zacząć czytać.

OGROMNIE dziękuję!!
Heather Hubbard

No właśnie. A przed chwilą przyszedł sequel...

W 2005 roku napisałam do Ciebie o swoim synu, Jaredzie. Pewnie nie pamiętasz, ale zamieściłeś moją wiadomość na blogu 29 kwietnia 2005.
Powiedziano mi wtedy, że wówczas pięcioletni Jared cierpi na zaburzenia przetwarzania słuchowego i wzrokowego, więc nigdy nie nauczy się czytać. Poszliśmy na spotkanie, gdzie czytałeś swój wiersz, a kilka lat później Jared znalazł Koralinę z Twoim autografem i postanowił, że nauczy się czytać, właśnie po to, żeby przeczytać tę książkę. I udało mu się!

Jared ma teraz 12 lat, wciąż uczymy go w domu i z radością donoszę, że czyta i rozumie teksty na poziomie akademickim. Odkryliśmy, że ma "jedynie" zaburzenia przetwarzania wzrokowego (VPD), lekko opóźniony rozwój ruchowy i jest niezwykle uzdolniony. Z powodu VPD nie ma pamięci wzrokowej... nie potrafi tworzyć w pamięci "obrazów". Sam mówi, że "po prostu jest tam czarno".

Rozmawialiśmy o VPD i zapytałam, jak w takim razie nauczył się czytać. Powiedział, że pamiętał, jak czytałeś na głos na tamtym spotkaniu, więc postanowił zrozumieć, jak przełożyć te dziwne znaczki na stronie na dźwięki i je zapamiętać. (To wyjaśnia trudność, jaką sprawiło mu przejście od czytania na głos do czytania po cichu!)

Jestem prawie pewna, że gdyby ktokolwiek próbował nauczyć go czytać, nie udałoby się to. Wygląda na to, że podsunąłeś mu pomysł, który umożliwił mu pokonanie własnych ograniczeń.

Przez lata umożliwiło mu to również nabranie pewności siebie w pokonywaniu wielu innych przeszkód. Po prostu wraca myślami do momentu, kiedy nauczył się czytać mimo, że kilku dorosłych powiedziało mu, że to się nigdy nie uda i przypomina sobie, jak wspomnienie Ciebie czytającego na głos poddało mu pomysł "tłumaczenia" zapisanych słów na dźwięki... Dzięki temu potrafi myśleć nieszablonowo i rozwiązać dowolny problem.
Jak wspomniałam, ma teraz 12 lat i dla przyjemności czyta "Anatomię" Greya, podręcznik dla studentów medycyny! Postanowił, że zostanie chirurgiem urazowym.
Jestem przekonana, że gdybyśmy nie zabrali go wtedy na spotkanie z Tobą, jego życie wyglądało by teraz zupełnie inaczej.

Jeszcze raz dziękuję za to, że piszesz, czytasz i za to, że odmieniłeś życie mojego dziecka.

Heather (Hubbard) Conrad


To ja dziękuję Tobie, Heather. Powiedz Jaredowi, że jestem jego fanem.


Cześć Neil,
Czy wiesz, kiedy wznowią nakład pierwszego tomu Absolute Sandmana? Czy w ogóle to planują?
Gdzie nie patrzyłem, jest wyprzedany.
Dzięki,
Nat


Nowy nakład już jest na statku, w drodze przez ocean. Myślę, że pojawi się w księgarniach w styczniu. Zajrzałem też na stronę DreamHaven Books neilgaiman.net i u nich jeszcze jest.

Brak komentarzy: