niedziela, 15 sierpnia 2010

Sytuacja w Sydney

Wszystko nieuchronnie zmierza w kierunku jutrzejszego występu w Operze. Kiedy ostatnio sprawdzałem, zostało około 100 biletów (z 2000), więc jeśli planujecie jutro tam być, powinniście się pospieszyć.
http://www.sydneyoperahouse.com/whatson/neil_gaiman.aspx

Opera chciała zorganizować autografy, ale nie przemyślała strony logistycznej przedsięwzięcia, gdzie 2000 osób chce, żeby im coś podpisać (nawet, jeśli tylko połowa z nich ma coś do podpisania), ani zorganizowania personelu Opery do nadzorowania spotkania po godzinach, ani pozostawienia do późna miejsca, gdzie tysiąc ludzi mogło czekać w kolejce i powoli przesuwać się do przodu, a kiedy zorientowali się, z czym miałoby się to wiązać, bardzo rozsądnie stwierdzili, że nie, nie będą chcieli mieć spotkania z autografami w sobotę.

A zatem poszedłem wczoraj po południu do księgarni Kinokuniya, po udzieleniu Doktorowi wywiadu dla Triple J (jest na http://www.abc.net.au/triplej/thedoctor/) i podpisałem 2000 książek swojego autorstwa. Wszystko, co mieli. WSZYSTKO. Czyli chociaż nie będę podpisywał, to jeśli ktoś przyjdzie w sobotę, będzie mógł kupić książkę z moim podpisem.
Podejrzewam, że każdy z Sydney, kto chce coś z moim podpisem musi w najbliższym tygodniu wstąpić do Kinokuniyi i coś sobie wybrać.

To mniej więcej 3/4 książek, kiedy już się z nimi rozprawiłem (część zdążyli już zabrać).


[Pod tym adresem znajdziecie kilka zdjęć z nagrania w australijskim radio: http://www.abc.net.au/triplej/thedoctor/blog/s2975596.htm - przyp. noita]

środa, 11 sierpnia 2010

Australia i Magiczny Lok

Neil napisał w sobotę 31 lipca 2010 o 12:27
Dobra. W drogę do Australii.

Jeżeli lecicie dziś do Australii i usłyszycie na pokładzie czyjeś łkanie dochodzące z pobliskiego fotela - to będę ja, w trakcie walki ze sobą o usunięcie dziesięciu stron z dość gęstego scenariusza. (Założę się, że dwie, czy trzy strony wywalę bez kłopotu. Potem zacznie się ból.)

Zostawiam was z tą niebywale wyretuszowaną okładką rosyjskiego pisma. (Można zobaczyć linię w miejscu, gdzie kończą się moje prawdziwe włosy, a zaczyna ich sztuczne przedłużenie.)


Najbardziej nie rozumiem, po co te udziwnienia? Moje włosy i tak wyglądają wystarczająco dziwnie.

(Dla tych, którzy lubią badać sprawę włosów: tu znajdziecie dużo zdjęć ze mną zrobionych tego samego dnia, co to rosyjskie: http://satu-san.livejournal.com/49214.html)

poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Przycinanie, patrzenie na parkometry, w Sydney robi się obrazowo

Neil napisał w piątek 30 lipca 2010 o 21:26

O 2:30 nad ranem byłem pewien, że dziś będę mógł wrócić do prowadzenia bloga. Odesłałem właśnie gotowy scenariusz "Doctora Who" i
skończyłem.

Nieco później wstałem i przeczytałem e-mail od mojego redaktora z BBC, w którym a) zatwierdził wszystkie nowe rzeczy [które dopisałem z przyczyn praktycznych i budżetowych, ale myślę, że w sumie okażą się dużo fajniejsze, niż to co było wcześniej w ich miejscu] oraz b) poinformował mnie, że po sformatowaniu wszystkiego zgodnie z zasadami BBC mój scenariusz jest o dobre trzy strony za długi.

Czyli w ciągu najbliższych paru dni powstanie jeszcze jedna wersja. Po jej skończeniu znikną wszystkie powtórzenia, fragmenty zbyt powolne, rzeczy, których można się pozbyć oraz kwestie i fragmenty dialogów, z których autor był szczególnie dumny. Całość będzie zajmowała dokładnie dziesięć poprawnie sformatowanych stron.


A te strony będę trzymał w zanadrzu, na wypadek gdyby mieli do mnie zadzwonić i powiedzieć, że odcinek wychodzi za krótki i czy mógłbym dopisać ze trzy strony spontanicznego dialogu.
...

Wieczorem dostałem e-mail od moich prawników zajmujących się sprawą Todda McFarlane'a (szybko! Jeśli nie macie pojęcia o czym mówię lub jeśli zamierzacie napisać cokolwiek o tej sprawie - najpierw przeczytajcie http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2010/06/przesyki-z-alternatywnego-wszechswiata.html. To jest krótkie i wszystko wam wyjaśni. Przeczytaliście? No dobrze...), a do wiadomości załączony był ten plik pdf.

Plik PDF to orzeczenie sędzi Crabb w sprawie, której ponownego rozpatrzenia przed sądem chciał Todd. Chodzi o rozliczenie się za wykorzystanie postaci, które zdaniem Todda w najmniejszym stopniu nie opierały się na cudzych pomysłach, a które moim zdaniem nie tylko opierały się na postaciach, które ja dla niego napisałem, ale w jednym przypadku to był ten sam bohater, którego dla Todda stworzyłem.
W orzeczeniu sędzia Crabb stwierdza, że tak, ona też tak sądzi...
Obie postaci są do siebie na tyle podobne, że albo Dark Ages Spawn (McFarlane'a) czerpał z Medieval Spawna (Gaimana), albo to ta sama postać, do której prawa autorskie posiada powód.

Choć pozwany próbuje wykazać różnicę pomiędzy dwoma rycerzami Hellspawn, nie wyjaśnił nigdy, dlaczego mając do wyboru cały wszechświat możliwych wcieleń Hellspawna wybrał dwóch rycerzy z tego samego stulecia.Nie tylko stoi to w sprzeczności z "zasadą", że Malebolgia nigdy nie sprowadza Hellspawna na Ziemię częściej, niż raz na 400 lat (albo na 100 lat, jak sugerowano w Spawn Nr 9, #1, 4), ale sugeruje jeszcze, że pozwany tak naprawdę chciał wykorzystać maksymalnie możliwości rycerza wprowadzonego w numerze 9. (Może to potwierdzać list, jaki pozwany wysłał do powoda w bardzo dziwnym momencie, tj. 14 lutego 1999, tuż przed publikacją pierwszego zeszytu Spawn The Dark Ages [Spawn Mroczne Wieki], w którym pozwany odwołuje ich wcześniejszą umowę i postanawia zatrzymać wszystkie prawa do Medieval Spawna (Gaimana).

Jeżeli pozwany naprawdę chciał, by nowy Hellspawn różnił się od poprzedniego, dlaczego nie uczynił go szesnastowiecznym portugalskim odkrywcą, oficerem brytyjskiej marynarki z XVIII wieku, idealistycznym rewolucjonistą u boku Simona Bolivara w XIX wieku, towarzyszem podróży Odyseusza, rzymskim gladiatorem, młodszym bratem cesarza Nakamikado na początku XVIII wieku, hiszpańskim konkwistadorem, arystokratą z dynastii Quing, indiańskim wojownikiem, czy dworzaninem królowej Elżbiety I? Fakt, że
Dark Ages Spawn (McFarlane'a) jest rycerzem z tego samego stulecia, co Medieval Spawn (Gaimana) wydaje się być więcej, niż tylko zbiegiem okoliczności.
W każdym razie koniec kolejnej rundy.

Chciałbym czerpać z tego jakąś przyjemność, ale jakoś nie potrafię.



W tym momencie mam już tylko nadzieję, że Todd będzie w stanie się rozliczyć za wszystkie napisane przeze mnie komiksy, za które nie zapłacił tantiem i za całą resztę; że on ureguluje rachunki, a ja uszczęśliwię jakieś komiksowe fundacje; że jego wydawnictwo komiksowe wreszcie uwolni się od bankructwa i że będę mógł na zawsze o tym zapomnieć.


Kto ciekawy, znajdzie relację z tej rundy na znakomitym blogu Maggie Thompson's, poczynając od http://www.maggiethompson.com/2010/06/june-15-in-madison-with-neil-gaiman.html i dalej.

A tu jest artykuł z 2002, który podsumowuje pierwszą rundę starcia z McFarlanem i Image.

To zdjęcie z bloga Maggie, Todd McFarlane (po prawej) i jego świadek Brian Holguin po złożeniu zeznań.
...

Jutro wyruszam z Maddy do Australii na
Graphic Festival, który odbędzie się w budynku Opery. (Link do strony festiwalu to: http://www.sydneyoperahouse.com/about/program_graphic.aspx).

W najbliższą sobotę przeczytam przed publicznością swoją nowelę "Prawda jest jaskinią w Czarnych Górach" pierwszy - i być może jedyny - raz. Towarzyszyć będzie mi muzyka
FourPlay String Quartet, co wydaje mi się jednocześnie ekscytujące i przerażające, bo nigdy dotąd nie próbowałem występować z towarzyszeniem muzyki, a podczas mojego czytania wyświetlane będą ilustracje Eddiego Campbella - namalował ich około 40.

Pewnie będą też dziać się inne rzeczy. Z chęcią zrobiłbym tam na przykład spotkanie z pytaniami, ale muszę zapytać organizatorów, czy to możliwe.

A potem będę podpisywał.

Jeżeli jeszcze nie macie biletów, są na
http://www.sydneyoperahouse.com/whatson/neil_gaiman.aspx

Eddie Campbell kiedyś prowadził bloga.Oto jego blog, zamrożony w czasie: http://eddiecampbell.blogspot.com/

FourPlay można znaleźć i usłyszeć na http://www.fourplay.com.au/ oraz http://www.myspace.com/fourplaystringquartet

I żeby zatoczyć pełne koło - http://shop.fourplay.com.au/Catgut.php to link do internetowego sklepu FourPlay. A pierwszy utwór (którego fragmencik możecie usłyszeć na stronie) to ich wersja tematu muzycznego z Doctora Who.