niedziela, 26 grudnia 2010

Koty w saunie i sztuczki z gotującą się wodą

Neil napisał we wtorek 14 grudnia 2010 o 15:47
Psom podoba się zimno. (Z wyjątkiem wczorajszej nocy, kiedy termometr za oknem w kuchni pokazał poniżej -20,6 F, czyli -29 C, a następnie wyzionął ducha.)

Próbowałem wczoraj późnym wieczorem zrobić sztuczkę z czajnikiem: trzeba zagotować wodę, nalać ja do szklanki, wyjść na zewnątrz i przy -20 F wyrzucić wodę w powietrze, gdzie powinna natychmiast przemienić się w śnieżny pył. Tak też zrobiłem. Udało się. Ale przycisnąłem nie ten guzik w telefonie i nie zdołałem uwiecznić tego momentu dla potomności. Postanowiłem, że nie będę tego powtarzał, bo i tak mnóstwo ludzi zamieściło swoje próby na YouTube (w tym nawet niektóre poważane instytucje). Nie miałem też zamiaru siedzieć na dworze i wypatrywać meteorów. Zamiast tego poszedłem do altany w ogrodzie, żeby trochę popisać.)

Najdziwniejsze, że w samym środku takiej zimy -20 będzie temperaturą, której wyczekuję z niecierpliwością. Bardzo nie lubię jak jest -40. (A kiedy już jest -40, niezależnie czy będzie to w stopniach F i C nie przejmuję się już odczuwalna temperaturą.)

Przeczytałem kiedyś, że przy -70 F można usłyszeć jak cichutko dzwoni zamarzający i opadający na ziemię oddech, ale na szczęście nie mam okazji tego sprawdzić.

W każdym razie...

Psom podoba się taka pogoda.

Kotom nie. Koty praktycznie na stałe przeniosły się do sauny...

Swego czasu w tym domu mieszkało siedem kotów. Kiedy jeden umierał lub znikał na dobre, w jego miejsce przychodził inny. Ale dwa wielkie białe psy zakończyły to, niestety, na dobre. Wraz z wymieraniem najstarszych kotów, w domu zostawało ich coraz mniej.

Coconut, należący niegdyś do Maddy jest najmłodszy. Jest bardzo przyjaznym i otwartym kotem.


Jest jeszcze Księżniczka. Ona nie jest otwarta i jest równie przyjazna, co szalona staruszka mieszkająca po sąsiedzku, która przygląda ci się, gdy mijasz jej dom - przyjazna, jeśli tylko nie jej nie przeszkadzasz. Księżniczka jest najstarszym z naszych kotów. Pojawiła się u nas 26 czerwca 1994, w dziewiąte urodziny Holly, ale już rok wcześniej widywałem ją, dziko żyjąca w lesie kotkę.
Jest zadziorna i marudna, lubi kiedy ludzie robią dla niej sztuczki, czyli odkręcają kran tak, żeby kapał i czekają, aż się napije.


Jeśli zakręcisz kran, zanim skończy, będzie na ciebie złowrogo łypać.


Lubi też był głaskana przez gości. Kiedyś dawała znać, że wystarczy pieszczot zatapiając zęby w twojej ręce, mocno i głęboko. Teraz jest już za stara na takie głupoty. Kiedyś musiałem ja unieruchomić przed obcinaniem pazurów lub wyczesywaniem kołtunów. Teraz zgodzi się na wszystko. I prawie nic nie waży...

Właśnie odkryłem, że ma jakiś guzek na pysku. Zabiorę ją do weterynarza... mam nadzieję, że to nic wielkiego i nic strasznego. Przyzwyczaiłem się, że mam w domu źle wychowane, ale przepiękne koty, przed którymi muszę ostrzegać moich gości. Księżniczka przeżyła wszystkie koty, które kochałem i do których się przywiązałem.

Wydaje mi się, że ona też się do mnie przywiązała.

Kiedy umarła Zoe bardzo trudno było mi wytłumaczyć innym, jak bardzo może brakować ci słodkiej, łagodnej kotki, która była dosłownie kulką puchatej miłości. Kiedy za jakiś czas, może za kilka miesięcy lub lat nadejdzie ten dzień, będzie mi jeszcze trudniej wyjaśnić, jak można tęsknić za najbardziej złośliwą, podłą i najniebezpieczniejszą kotką, z jaką kiedykolwiek miałem do czynienia.

Ech.

...

Wracam do pracy. Polecę Wam tylko aukcję CBLDF na eBayu.

Można na niej kupić krzesło Franka Millera, w którym narysował Mrocznego Rycerza, Sin City i 300 (ostrożnie! po zakupie możecie stwierdzić wcześniej nie posiadane zdolności plastyczne, ale możecie również zacząć opatrywał twarz po spotkaniach z kłopotliwymi damami i skorumpowanymi gliniarzami i ani się obejrzycie, a wrócicie z emerytury, aby w pogniecionym kostiumie bezlitośnie zwalczać przestępców*).

Można też kupić komuś ostatnie egzemplarze ilustrowanego przez Tonyego Harrisa "In Reilig Oran", wiersz,a który napisałem z okazji tegorocznego Comic Conu w Chicago. Są podpisane przeze mnie i Tony'ego. (Są one dostępne w opcji KUP TERAZ, więc jeśli kupicie od razu, zdążą dojść jeszcze przed świętami. Hurra.)

A jeśli ktoś zastanawiał się, po co wspierać CBLDF lub zostawać członkiem... cóż, w tej chwili zajmują się walką w tego typu sprawach. (Wiem. To wszystko bardzo niejasne. Kiedy sprawy nieco się rozwiną, wszystko stanie się jaśniejsze i zostaną wystosowane oświadczenia.)






*Tego oświadczenia nie zatwierdziło CBLDF. Ani FDA [Amerykańska Agencja Żywności i Leków]. Ani żaden organ zajmujący się zatwierdzaniem oświadczeń.

Brak komentarzy: