niedziela, 20 listopada 2011

Znowu w domu, znowu w domu, kaszlu, kaszl

Neil napisał we wtorek, 15 listopada 2011r. o 12:12


Wróciłem do domu z trasy. Jestem zmęczony i trochę chory (jakieś przeziębieniowe coś), ale szczęśliwy, że jestem w domu z moimi psami. Trasa już wydaje się nierzeczywista, trochę jak sen. (Czy naprawdę w każdym nowym miejscu Amanda śpiewała dla mnie nową piosenkę Lou Reeda/Velvet Underground? Czy Amanda i John Cameron Mitchell zaśpiewali też "I'm Sticking With You" w Portlandzie?)


Cieszę się, że udało mi się towarzyszyć Jasonowi Webleyowi na Najjedenastszym Wieczorze ze Wszystkich. Na przestrzeni lat ten blog przyniósł mi wiele dobrych rzeczy, ale najbardziej cieszą mnie przyjaźnie, które przez niego nawiązałem i których by bez niego nie było. A nigdy nie poznałbym Jasona, gdybym nie wspomniał tu, na blogu, u zarania dziejów, jak bardzo podoba mi się klip do jego piosenki "Jedenastu Świętych".
Razem z moją najbliższą przyjaciółką wybrałyśmy się na Twój "Wieczór z Neilem Gaimanem i Amandą Palmer" w Portlandzie 8 listopada. Było wspaniale. Oboje zainspirowaliście nas, by rozwijać się jako artyści i ludzie. Za to dziękujemy. Przy okazji, czy mógłbyś podać mi tytuł tej niepokojącej piosenki, którą zaśpiewałeś na końcu? Tej, w której niezrównoważony mężczyzna opowiada swojej matce o swoim szale zabijania? W ogóle jak ją znalazłeś? Czy to była jakaś popularna piosenka, czy po prostu coś nieznanego, na co się kiedyś natknąłeś?

Piosenka nazywa się "Psycho" ("Psychol" przyp. Varali) i została napisana przez niewidomego Amerykańskiego piosenkarza, Leona Payne'a jakieś pięćdziesiąt lat temu. Natknąłem się na nią, ponieważ była jednym z bonusowych utworów wykonanych na żywo na płycie Elvisa Costello, Almost Blue, na której nagrał cover wersji w wykonaniu artysty Jacka Kittela (którą ostatecznie usłyszałem na płycie z coverami w wykonaniu Elvisa Costello). Na początku mojego związku z Amandą uczyłem się grać piosenki, które później grałem jej przez telefon i to była jedna z nich prawdopodobnie dlatego, że podobała mi się wersja, która była wolniejsza i która wyrażała więcej osamotnienia, smutku i szaleństwa niż wersje, które słyszałem.

W trakcie jazdy z LA do San Francisco włączyła się wersja Jacka Kittela (do radia w samochodzie podłączyłem telefon, na którym miałem różne zebrane kawałki) i Amanda zapytała, czy nie chciałbym zaśpiewać "Psycho" publiczności większej niż ona jedna. A ja nerwowo odpowiedziałem "może..."

(A w związku z tym: ten artykuł o Amandzie to najlepsza rzecz, jaką o niej dotychczas przeczytałem, a to dlatego, że przedstawia dokładnie obraz kobiety, którą poślubiłem i osoby, którą znam. Przegapiłem go, kiedy ukazał  się po raz pierwszy. http://www.popmatters.com/pm/tools/full/150167)
Od lat nie widziałem Toma Stopparda (ostatni raz w lipcu 2008r. w Brazylii), więc byłem, zachwycony, gdy dowiedziałem się, że będę z nim dzielić scenę w Melbourne 16 grudnia. Właściwie niedokładnie dzielić on będzie od 19:00 do 20:00, a ja od 21:00 do 22:00. Ale prawie. A jeśli chcecie zobaczyć nas obu tego wieczora, wyjdzie taniej.


A mówiąc o dzieleniu sceny: wspominałem na blogu, jak bardzo podobał mi się panel, na którym wystąpiłem z Connie Willis na World Fantasy Con w San Diego.

Teraz ten panel pojawił się na YouTube. Możecie obejrzeć go w całości. Connie i ja rozmawiamy przez godzinę o sztuce, o Tym, Skąd Czerpiemy Pomysły i podobnych sprawach.


Zobaczmy. Co jeszcze? Ukazał się Absolute Sandman Volume 5. I to zdecydowanie jest ostatni tom Absolute Sandmana, o ile nie napiszę czegoś nowego.

Drogi Neilu,

po pierwsze, dziękuję Ci i Amandzie za cudowny koncert w zeszłym tygodniu. Naprawdę, naprawdę cudownie było być tam z Tobą. Zastanawiam się, czy nagrania z trasy będą dostępne dla tych, którzy w końcu nie dostali się na Kickstarter?
Po drugie: od niedawna studiuję literaturę angielską i biorę udział we wstępnych kursach z literatury brytyjskiej czy raczej jako że czytamy też Beowulfa anglosaksońskiej. Chociaż uważam Cię za bardzo nowoczesnego pisarza, czytanego również przez wielu ludzi, którzy absolutnie nigdy nie chcieliby studiować literatury angielskiej, przy czytaniu pierwszego tomu The Faerie Queen bez przerwy przypominał mi się Gwiezdny pył. Wiem też, że napisałeś scenariusz do Beowulfa. Jaki widzisz związek pomiędzy takim rodzajem angielskiej tradycji i swoim pisaniem? Czy jest to wpływ świadomy, umyślny czy zupełnie niezamierzony? I czy możesz mi doradzić, jak przebrnąć przez resztę semestru (Milton, Pope, Blake)?
Carolyn

Cieszę się, że Ci się podobało. Nie jestem pewien, czy płyty będą fizycznie dostępne poza kręgiem osób wspierających Kickstartera (zestaw będzie się składał z trzech płyt), ale wersja do ściągnięcia będzie dostępna dla wszystkich.
Jaki widzę związek pomiędzy tą tradycją i moim pisaniem? Niespecjalnie się nad tym zastanawiam: z reguły uwielbiam poetów, do których się odnosisz (dzieła Alexandra Pope'a nigdy nie podobały mi się tak jak sam Pope, a w każdym razie ta jego wersja, o której czytałem jako chłopiec w opowiadaniu Jamesa Brancha Cabella A Brown Woman jeśli jesteś ciekawa, możesz przeczytać je tutaj). Przeczytałem to wszystko dla przyjemności, czy to w szkole, czy to dla siebie, próbując zrozumieć, w jaki sposób to pasowało do rzeczy, które wiedziałem, że lubię, odkrywając poetów, których lubiłem i tych, którzy mnie nie zajmowali.

Rada, by przebrnąć przez semestr? Boże, nawet nie chcę myśleć o dobrych pisarzach jak o czymś, przez co trzeba przebrnąć. Dlatego martwię się, gdy słyszę, że moje książki są omawiane w szkołach. Jestem przekonany, że Thomas Hardy napisał jakieś dobre książki i bardzo chciałbym się na nie natknąć samodzielnie, ale jedyne, co wiem, to że przymusowe czytanie Thomasa Hardy'ego w szkole pozostawiło we mnie instynktowną, prawdziwą i bez wątpienia niesprawiedliwą niechęć do jego książek.

Czy w bliskiej-lub-trochę-bardziej-oddalonej przyszłości zamierzasz prowadzić warsztaty pisania?

Być może. Bardzo mi się podobało uczenie w Clarion, ale gdy stamtąd odchodziłem, w zaskakujący sposób czułem się częścią żyć i karier 18 osób. Może pewnego dnia to powtórzę, prawdopodobnie powinienem, ale nie spieszy mi się.

Neilu,

Twoja notka - http://journal.neilgaiman.com/2003/06/tommy-leprechaun-dies-organs-are-built.asp

Ten link, który 'odsyła' (odsyłał) do Missoulain nie działa.... masz może kopię tej historii o Tommym Leprechaunie?...była naprawdę wspaniała - tak, ten mały człowieczek miał wpływ na wiele żyć...

Dzięki,John

A, spotkałem człowieka, który zabił mężczyznę, który ukradł jego ubrania - w więzeniu MSP - pracowałem tam....

To przykre. tak wiele starych linków z bloga nie działa. (Wiele zdjęć także zniknęło.) Ale w tym przypadku mamy szczęście: sprawdziłem na archive.org, wciąż jest tam link do pierwotnej wersji historii. Możecie ją przeczytać tutaj.

Czytając tę starą notkę, przypomniałem sobie o istnieniu tego, pochodzącego z zarania Internetu, sprawdziłem na YouTube, znalazłem jeszcze raz i umieszczam tutaj dla wszystkich, którzy zastanawiają się, jak wyglądała oryginalna wersja "Władcy pierścieni" z 1944r. produkcji Warner Bros, z Humphreyem Bogartem w roli Froda i Peterem Lorrem w roli Golluma*:











* Stwierdzenie nieprawdziwe. Wyłącznie w celach humorystycznych. Nie obowiązuje tam, gdzie prawnie zabronione.

Brak komentarzy: