ENTERTAINMENT
WEEKLY: Pisałeś już prequele Sandmana,
np. Uwerturę. Co cię skłoniło do
tego, żeby wreszcie zabrać się za sequele?
NEIL
GAIMAN: Uwertura
jest zarazem prequelem i sequelem Sandmana.
Jedzie po całości. Częściowa kontynuacja znalazła się w Nocach Nieskończonych. Opowieść ma swój dalszy ciąg. Ale to ogromna
piaskownica w tyloma wspaniałymi zabawkami, którymi chwilowo nikt się nie bawi.
Zacząłem czuć się winny. Spodobała mi się myśl, żeby te zabawki odkurzyć,
przypomnieć wszystkim ile dają radości, a przy okazji współpracować z fantastycznymi
scenarzystami. Potem dołączą do nich również fantastyczni graficy.
Sandman zawsze był dla ciebie bardzo osobistym projektem, więc jak postanowiłeś zbudować Uniwersum Sandmana, w którym inni scenarzyści będą rozwijać twoje pomysły?
Sandman zawsze był dla ciebie bardzo osobistym projektem, więc jak postanowiłeś zbudować Uniwersum Sandmana, w którym inni scenarzyści będą rozwijać twoje pomysły?
To zawsze było dla mnie osobiste i wciąż są miejsca
odgrodzone aksamitnymi linami, z zawieszką „nie przeszkadzać” na drzwiach. Ktoś
pyta „możemy tak zrobić”, a ja się nie zgadzam. Czasami dlatego, że sam
chciałbym się tym kiedyś zająć i napisać te opowieści, choć może mi to zająć 5
czy 10 lat. W tym przypadku chodzi o radość z przeglądania historii Vertigo. Zawsze
będą rzeczy, które stworzyłem na potrzeby świata Vertigo, które się rozwinęły i
wyruszyły w świat i świetnie sobie poradziły. Ale naturalny cykl życia takich
pomysłów jest krótki. Teraz chcemy je wskrzesić i się nimi pobawić. A więc
czerpię radość z tego, że usiądę z inteligentnymi scenarzystami, którzy
uwielbiają materiał wyjściowy i oznajmię „a teraz się pobawimy”.
Jak dobrałeś tych scenarzystów? Jakie
masz nadzieje wobec tego, co wniosą do uniwersum Sandmana?
Zebrałem
ich podczas pracy z zespołem redaktorskim Vertigo. Zaproponowano mi kilka nazwisk,
ja zaproponowałem kilka nazwisk, przeczytałem kilka próbek i przy niektórych
uznaliśmy „tak, to się powinno sprawdzić”. Ale w każdym przypadku starałem się
dopasować autora scenariusza do postaci i historii. Przykład może stanowić
Nalo, która pisze fantastykę naukową, fantasy, książki historyczne i mieszankę wszystkich
tych gatunków, w dodatku zawsze okraszoną karaibskimi i afrykańskimi korzeniami.
Dlatego kiedy uznaliśmy, że zajmiemy się Domem Szeptów, umieścimy w nim Erzulie
i wykorzystamy te wszystkie wierzenia voodoo, to ja chciałem, żeby pisała to
Nalo, bo nie ma nikogo lepszego. Tutaj radość polega na poszukiwaniach
najodpowiedniejszej osoby do danego zadania. Z Kat Howard pracuję już od
siedmiu czy ośmiu lat przy różnych projektach i zawsze byłem pod dużym wrażeniem.
Jej powieści zdobywają coraz większy rozgłos i jest jedną z tych osób, które naprawdę
świetnie radzą sobie z magią. Kat potrafi przekonująco pisać o magii ze
zręcznością i wprawą, która powoduje, że od razu wiesz, że tego właśnie potrzeba.
Rozważaliśmy reboot Ksiąg magii, więc
natychmiast zwróciliśmy się do Kat. Ona ma do tego rękę, rozumie magię. To są zdolni
i mądrzy scenarzyści, a co najważniejsze – rozumieją obszar, który im wytyczyliśmy.
Tak naprawdę to działa jak casting – próbujesz obsadzić scenarzystę. Po Lucyferze, Mike Carey i Holly Black postawili
poprzeczkę bardzo wysoko. Ale Dan jest inteligentny i rozważny, on to rozumie. Podejmuje się wyzwania odtworzenia
tamtego dzieła.
Sandman
to najgłośniejszy tytuł, ale te serie zahaczą również o Księgi magii. Do których aspektów Timothy’ego Huntera i jego
uniwersum chciałbyś powrócić?
Najbardziej nie mogę się doczekać samego powrotu do
pomysłu i rozpoczęcia go na nowo w 2018 roku. Pomysł Ksiąg magii powstał i został zrealizowany 30 lat temu. Uwielbiałem
go i sprawił mi mnóstwo radości. Poprzedzał Harry’ego Pottera, a dwunastoletni,
poczochrany okularnik z uczącą czarów sową był takim dziwacznym pomysłem, który
staraliśmy się opracowywać na bieżąco. Cieszy mnie ogromnie, że mamy szansę
zacząć od początku, bo teraz absolutnie każdy wie, jak taka historia powinna
się potoczyć. A my wracamy do punktu wyjścia i zastanawiamy się jak może się
rozwinąć, zarówno w lżejszym, jak i mroczniejszym klimacie (powiedział, bardzo ostrożnie ważąc słowa) niż oryginał. Podejście do tego tytułu przypomina mi nieco to, co DC
zrobiło z pomysłem na Ziemię-1. Wzięli Flasha, stworzyli Flasha Barry’ego
Allena i pozwolili, by Jay Garrick był Flashem Ziemi-2. To będzie nowy Tim
Hunter na nowe czasy, a stary Tim Hunter mógł nawet istnieć i być może będzie
to miało dla nas jakieś konsekwencje w dalszej perspektywie.
źródło:
http://ew.com/books/2018/03/01/neil-gaiman-sandman-universe-comics/
źródło:
http://ew.com/books/2018/03/01/neil-gaiman-sandman-universe-comics/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz