czwartek, 8 listopada 2007

notka praktycznie testowa

Neil napisał we wtorek 6 listopada 2007 o 11:16

Cześć Neil,
Próbowałem przeczytać w twoim Dzienniku ostatnią notkę (tę zatytułowaną „Roger i ja”) albo raczej coś, co mój RSS wskazuje jako twoją ostatnia notkę, ale zostaję przekierowany do strony z raportem o błędzie (404 – nie znaleziono strony)
Cóż, ech… dzięki.
K

Najwyraźniej Blogger ma teraz jakieś problemy i rzeczy się nie pojawiają. Tajemnicą jest dlaczego radośnie wyskakują na różnego rodzaju usługach feedback, podczas gdy w dzienniku spóźniają się lub nie pojawiają wcale, ale bez wątpienia tajemnica ta zostanie wkrótce rozwikłana.

Czyli jest to mniej więcej notka, która ma sprawdzić, czy dodanie zadziała lub czy pojawi się któraś z poprzednich.

To zdjęcie z wczorajszego wieczoru jest prawdopodobnie jedynym w historii zdjęciem na którym jestem, ale to ktoś inny ma na sobie skórzana kurtkę

Jak juz kiedyś powiedziałem, cieszą mnie pierwsze pojawiające się recenzje “Beowulfa”, bo zmęczyły mnie już głupoty, które czytałem w sieci stworzone przez osoby praktykujące starożytny internetowy zwyczaj pisania śmiało o rzeczach, o których nie ma się pojęcia.

Nie sądzę, żeby ten film spodobał się wszystkim, nie bardziej niż jakikolwiek inny. Ale myślę, że jest znacznie lepszy, niż ludzie mogli się spodziewać i prawdopodobnie zbyt dużo radości sprawiają mi pierwsze sączące się powoli recenzje w tonie „myślałem, że będzie do niczego, ale potem go obejrzałem…”. Ta z magazynu na temat animacji http://www.animationmagazine.net/article/7565 mówi min.

…to całkowicie wciągające i porywające osiągnięcie, każdy kto nad nim pracował powinien być bardzo dumny.

Od pierwszego ataku potwora Grendela na dwór króla Hrothgara jasne jest, że to nie „Ekspres Polarny”. „Beowulf” jest krwawy, sprośny, bezczelny, sexy i ogólnie fajny. Jest rok 518 n.e. I tytułowy bohater przybywa do duńskiego królestwa Herot aby pozbyć się jego demona. Chełpliwy, zadumany i nadmiernie męski wydaje się na pierwszy rzut oka bliskim kuzynem postaci granej przez Gerarda Butlera w filmie „300”, ale w końcu okazuje się bohaterem pełnym wad, któremu zdecydowanie bliżej postaciom z greckich tragedii. Scenariusz autorstwa Neila Gagmana („Koralina”, „Lustrzana Maska”) i Rogera Avary’ego („Pulp Fiction”) pozwala sobie na pewne odstępstwa od oryginału i snuje sprytną i zawikłaną sieć sugerującą, że epicki poemat przekazywany ustanie z pokolenia na pokolenie to jedynie połowa opowieści.

Często zdarzało mi się kwestionować logikę, która nakazuje trudzić się przy tworzeniu realistycznych postaci za pomocą grafiki komputerowej skoro można po prostu sfilmować aktorów, ale w przypadku tego konkretnego projektu to ma sens, bo jest bardzo ważne żeby ludzie i potwory zdawali się należeć do jednego, tego samego świata…

…Szkoda, że ten obraz prawdopodobnie nie zakwalifikuje się to zmagań o Najlepszy Film Animowany podczas tegorocznych nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej, a większość ludzi będzie go postrzegać właśnie jako animację. Z drugiej strony nie byłoby całkiem sprawiedliwe, gdyby miał konkurować z produkcjami czysto animowanymi. „Beowulf” tworzy własną kategorię i Akademia nie ma pojęcia co z tym zrobić. Ale być może zostaną zmuszeni do wymyślenia czegoś, szczególnie, jeśli film okaże się sukcesem finansowym.

„Beowulf” odniósł sukces tam, gdzie większość “wakacyjnych” filmów odniosła porażkę. To porządna rozrywka z wciągającą fabułą i postaciami, które nie składają się wyłącznie ze stereotypów, ale są dość złożone. To nie jest film doskonały i z pewnością niektórzy będą go krytykować, ale sądzę, że jest jedną z największych niespodzianek w tym roku i warto, aby ludzie go obejrzeli. Jestem pewien, że sprawdza się w zwyczajnych kinach, ale oddajcie sobie przysługę i pofatygujcie się ten kawałek do kina IMAX i obejrzyjcie go w 3D.


Notka o “Beowulfie” na “Variety Blog” Anne Thompson--http://weblogs.variety.com/thompsononhollywood/2007/11/beowulf.html -- cytuje recenzję Stephena Schaeffera, który zaczyna

W przypadku potężnego, monumentalnego „Beowulfa” Roberta Zemeckisa, którego premiere wyznaczono na 16 października, zobaczyć to uwierzyć. Ta ekstrawagancka adaptacja epickiego poematu o przeklętym królestwie przenosi nas do Danii w VI wieku, kraju który jest przedstawiony tak drobiazgowo, romantycznie i zajmująco, że to zupełnie jakby zobaczyć ożywiony w trójwymiarze komiks „Prince Valiant”, fantazja z czasów dzieciństwa, która oszałamia i zachwyca.

i kończy

Wielkie Pytanie Oscarowe: czy film będzie się ubiegał o nagrodę dla Najlepszego Filmu, czy Najlepszego Filmu Animowanego?

I mój ulubiony cytat pochodzący z LiveJournala kogoś, kto wczoraj był na premierze

Zawsze fajnie jest pójść do kina nie oczekując niczego szczególnego i kiedy przewijają się końcowe napisy, finał tonie w euforii wywołanej u widzów przez potężną siłę opowieści, słychać brawa, komentarze i rozmowy podsłuchane w drodze do wyjścia - zdać sobie sprawę, że było się jedną z pierwszych osób które miały okazję zapoznać się z tym, co z pewnością okaże się hitem. A oglądało się na świeżo, bez oczekiwań powstałych w wyniku plotek, bez znajomości przebiegu akcji, co wkrótce będzie niemożliwe, chyba że ktoś dopiero co wyłoni się spod ziemi. I że będzie to hit nie dlatego, że to przereklamowane Wydarzenie Sezonu (i sequel sequela sequela), ale dlatego, że to po prostu dobry film z porządnie skonstruowanym szkieletem fabuły. I spodoba się ludziom, którzy opowiedzą innym ludziom jak bardzo im się podobał. Tak, jak teraz ja mówię Wam. Jakie to urocze i staroświeckie..

...

(Tu jest mniej więcej kompletny zapis konferencji prasowej “Beowulfa” (tej, z której pochodzą wyrwane z kontekstu wypowiedzi Angeliny pojawiające się na całym świecie)

Tak na marginesie, uważam, że szkolny pakiet do „Beowulfa” jest po prostu zły. Kiedy pisaliśmy z Rogerem scenariusz to tego filmu chodziło nam po części o to w jaki sposób różni się on od oryginalnej opowieści o Beowulfie i jaki jest związek postaci z opowieścią o tej postaci. Nie sądzę, że powinno się umieszczać rzeczy przez nas wymyślone w materiałach dla uczniów – to najprostsza droga do uzasadnionego zdenerwowania nauczycieli, którzy mają wystarczająco dużo pracy przy omawianiu Beowulfie bez naszej wątpliwej pomocy. Znacznie bardziej interesujące byłoby załączenie albo oryginalnej wersji, albo omówienie różnic – jak najbardziej zachęcałbym licealistów to obejrzenia naszej wersji, a potem dyskutowania co zostało zmienione i dlaczego.

Brak komentarzy: