sobota, 28 lutego 2009

Raczej rozbawiony

Neil napisał w sobotę, 28 lutego 2009r.

Mam naprawdę wysoki stopień tolerancji dla durni. Naprawdę mam. Wiem, jak łatwo zadać głupie pytanie. No ale ludzie...

Właściwie nie mam zamiaru przytoczyć listu, który właśnie odebrałem i który poinformował mnie, że opublikowanie "Blueberry Girl" i "Crazy Hair" było tanią próbą zgarnięcia czeku po wygraniu Medalu Newbery'ego, ponieważ gdybym sam go wysłał, nie sądzę, bym chciał być ośmieszany. Poza tym wciąż obiecuję sobie, że będę używał mocy tylko do czynienia dobra.

Ale spójrz, Kimkolwiek Jesteś, http://journal.neilgaiman.com/2004/11/listening-to-unresolving.asp to post prawie sprzed pięciu lat. Ogłosiłem w nim, że "Blueberry Girl" będzie książką oraz że Charles Vess zaczął nad nią pracować. Listopad 2004r. W http://journal.neilgaiman.com/2007/12/still-alive-not-song.html umieściłem okładkę "Blueberry Girl". Grudzień 2007r.

Ponad rok temu wyznaczono datę publikacji na marzec 2009r., kiedy już wszystko będzie gotowe.



Historia "Crazy Hair" ciągnie się jeszcze dłużej. Dave zgodził się pracować nad nią w 2003r. Pierwotnie miała się ukazać w 2005r., ale Dave miał pewne zaległości w związku z "Lustrzaną maską" i nie dostarczył tej ostatniej podwójnej strony do stycznia 2007r. Dziwaczność rozkładów wydawniczych (oraz fakt, że "Niebezpieczny alfabet" zaliczał się do tej samej kaegorii książkowej) zadecydowały o tym, że około stycznia 2008r. zaplanowano wydanie na marzec 2009r.


(Kliknij na obrazek, by móc go obejrzeć w rozsądnej wielkości)


Wydanie "Blueberry Girl" teraz oznacza, że książki zostałe wydrukowane za granicą już jakiś czas temu, następnie złożone i umieszczone w pojemnikach w większych sklepach.

Wiesz, zwykle jestem naprawdę pogodny. Ale... oskarżanie mnie o wypuszczenie tych dwóch książek w celu zarobienia na Medalu Newbery'ego bez dostępu do maszyny czasu czy czegoś w tym stylu sprawia, że mam ochotę uderzać głową w drzewo
przez pół godziny. Najwyraźniej dla niektórych myślenie to za dużo.

No dobrze. Już.

Moja asystentka Lorraine zawsze narzeka, że zawsze, gdy jeździ na koncerty, na których także jestem, ja dostaję laminowaną odznakę "Nieograniczony dostęp", podczas gdy jej dają kawałek papieru, naklejkę lub coś podobnego. Tak więc wczoraj, kiedy podpisywałem książki w DreamHaven i byłem u fryzjera (wspaniałej Wendy z Hair Police, dzięki której wyglądam jak człowiek od października 2000r.) zrobiono dla niej laminowaną odznakę.



Nikt inny takiej nie miał. Tylko ona. Poniżej możecie zobaczyć, jak ją pokazuje. Po prawo jestem ja i fryzura. Nie wiem, kim są ludzie z guzikami zamiast oczu. Przerażają mnie.

I znowu oni, poklepujący mojego psa na szczęście przed wyjazdem do Chicago (miasta, które John Hodgman uznaje za mityczne). Co oni robili przy moim stole w czasie śniadania? Dlaczego wczoraj wieczorem musiałem grać na tamburynie? Dlaczego w mojej lodówce znajduje się mała futbolówka z mięsa?



To był jego pierwszy spacer bez smyczy od czasu operacji. Był najszczęśliwszym psem na świecie.

Brak komentarzy: