Neil napisał w poniedziałek 17 września 2012 r. o 7:43
Kilka lat temu na tej
stronie, w zakładce FAQ, pojawiła się wiadomość od młodej
aktorki z Gruzji, Anny Gurji. Przysłała link do swojej strony internetowej i filmów, w których zagrała w Gruzji i napisała, że
jest moją fanką i że jeśli kiedykolwiek przyjedzie do Stanów,
chciałaby znaleźć się w mojej
twórczości.
Dotarła do USA i, choć
nigdy nie wystąpiła w niczym moim, czytała główną rolę
kobiecą (z Wilem Wheatonem w głównej roli męskiej) podczas
pierwszej próby czytanej scenariusza filmu BLOOD KISS (Krwawy
pocałunek) Michaela Reavesa. Nie pojawiłem
się tam w charakterze pisarza. Byłem tam, bo zagram w tym filmie –
hollywoodzkiego reżysera skrywającego mroczny sekret. Grałem więc
z Anną i spędziłem z nią trochę czasu. To dobry człowiek.
Ostatnio napisała do
mnie, zmartwiona:
Zdarzyło się coś
bardzo złego. Desperacko potrzebuję teraz pomocy z każdej strony.
Nie wiem, jak zacząć
ten list. To szaleństwo, świat jest... życie... Jestem teraz taka
rozbita, nie wiem... Czuję się wewnętrznie martwa.
Minionego lata wzięłam udział w castingu do
niskobudżetowego, niezależnego filmu i dostałam drugoplanową
rolę. Film opowiadał o komecie, która spadła na pustynię i
walczących o nią prastarych plemionach, które myślały, że
kometa ma magiczną moc.
Po roku film
zdubbingowano (bez zgody aktorów), kwestie całkowicie zmieniono, a całość przekształcono
w produkcję antyislamską. Nawet imiona postaci zostały zmienione.
GEORGE, postać, obok której wystąpiłam, stał się MAHOMETEM.
Czy możesz mi coś poradzić? Co zrobić, by świat
usłyszał mój głos – bym mogła opowiedzieć wszystkim prawdziwą
wersję wydarzeń?
Te wszystkie osoby z mediów, które do mnie
wydzwaniają, wykorzystują moją opowieść, a potem tną ją lub
manipulują wywiadem tak, jak im pasuje.
Nie wiem, co robić. To przerażające, Neil.
Poleciłem, żeby spisała mi swoją historię, to, co
chciałaby powiedzieć, a ja wstawię to tutaj, dla niej, tak, jak to
napisała – by przekazać światu wiadomość. Najskuteczniejszą
obroną przed kłamstwem jest przecież prawda.
Oto, co o tej prawdzie wie Anna:
Każdy, kto chciałby poznać prawdę o filmie
obecnie znanym jako Niewinność
Muzułmanów,
niech przeczyta poniższy list. Ja, Anna Gurji, jako jedna z aktorek
drugoplanowych, opowiem Wam o tym, co naprawdę zaszło.
Latem zeszłego roku przesłałam mój dorobek do
kilku projektów na stronie Explore Talent. Zadzwonił do mnie
kierownik obsady filmu Desert Warrior
(„Pustynny Wojownik”) i
ustaliliśmy datę mojego castingu. Starałam się o rolę Hilary.
Kilka dni później poinformowano mnie, że przeszłam do kolejnego
etapu. Wzięłam udział w kolejnym przesłuchaniu. Po kilku dniach
poinformowano mnie, że otrzymałam rolę Hilary w filmie Desert
Warrior.
Film nakręcono w sierpniu 2011 r. Nagrywaliśmy go w
Duarte, w Kalifornii, w studiu – magazynie z green screenem. Był
to niskobudżetowy, pełnometrażowy film niezależny.
Praca na planie rozpoczynała się wkrótce po tym,
jak powiedziano mi, że dostałam rolę. Nie dostarczono mi
scenariusza. Kiedy dotarłam na plan, otrzymałam jedynie sceny, w
których występowała moja postać.
Nie wydawało mi się to dziwne, ponieważ miałam
już podobne doświadczenia. Wystąpiłam raz w filmie, którego
scenariusz był w języku obcym i jedynie moje fragmenty zostały
przetłumaczone na angielski i, odpowiednio, dostarczono mi jedynie
moje sceny. Ze względu na to doświadczenie, myślałam, że podobnie będzie z Desert Warrior.
Ponieważ wiedziałam, że rzekomy producent i scenarzysta filmu
(znany jako Sam Bassil) był obcokrajowcem (miał obcy akcent),
myślałam, że oryginał scenariusza powstał w jego rodzimym języku
i nie wszystkie sceny przetłumaczono na angielski. Poza tym w
ostatniej chwili przesunięto terminy zdjęć do filmu, dopasowując je do mojego grafiku (po Desert Warrior
miałam zagrać jeszcze w paru innych filmach poza obszarem
Kalifornii). Wydawało mi się, że, ze względu na te nagłe zmiany,
początkowo zapomniano, a później nie uważano już za konieczne, by
wysłać mi scenariusz i, raz jeszcze – nie wydawało mi się to
dziwne, ponieważ wiedziałam, jaką gram rolę, znałam moją postać
i fabułę filmu.
Moja postać, Hilary, była młodą dziewczyną,
sprzedaną przez rodziców (wbrew swojej woli) przywódcy plemienia,
znanemu jako GEORGE. W filmie jest jedną z jego żon (prawdopodobnie
najmłodszą).
Film opowiada o komecie, która spada na pustynię i
o różnych plemionach starożytnego Egiptu, które walczą o nią,
myśląc, że kryje w sobie jakieś nadprzyrodzone moce.
Film, który kręciliśmy w Duarte nazywał się
Desert Warrior i był
przygodowym filmem fabularnym. Postać GEORGE’A była przywódcą
jednego z tych plemion walczących o kometę.
Przez cały czas, który spędziłam na planie, ANI
RAZU nie pojawiła się żadna wzmianka o MAHOMECIE ani o religii.
Jestem w stu procentach pewna. że nikt z obsady ani z sekcji
artystycznej w Stanach nie wiedział, co naprawdę zaplanowano pod
przykrywką Desert Warrior.
Atmosfera na planie była bardzo przyjazna. Wszyscy
wiedzieliśmy, że kręcimy bardzo nisko budżetowy film przygodowy.
Alan Roberts, reżyser, planował nawet sfinansować tą niskobudżetową produkcją wersję Desert Warrior lepszej jakości (zdjęcia na prawdziwej pustyni i
końcowy produkt lepszy pod każdym względem).
Na planie miałam styczność z człowiekiem znanym
jako Sam Bassil. Był bardzo uprzejmy, kulturalny, łagodny, zawsze
troszczył się o to, by praca przebiegała gładko i wszyscy byli
zadowoleni. Powiedział mi nawet, że premiera filmu odbędzie się w
najbliższym czasie i że dostanę sporo biletów dla przyjaciół i
rodziny.
Nie poinformowano mnie potem wcale o premierze (jeśli
kiedykolwiek miała miejsce) i nie widziałam ostatecznej wersji
filmu (jeśli taka istnieje poza krótkim fragmentem w sieci).
Pytano mnie, jaka jest moja reakcja po obejrzeniu
tego kawałka.
Szok.
Dwie godziny po tym, jak dowiedziałam się o
wszystkim, udzieliłam programowi Inside Edition wywiadu, podczas którego nie
mogłam przestać płakać.
Jestem zdruzgotana.
Ludzie, których oszukano, że robią film przygodowy
o spadającej na pustynię komecie, wzięli udział w niczym więcej jak produkcji niskobudżetowego filmu niezależnego Desert
Warrior, który naprawdę BYŁ o spadającej na
pustynię w starożytnym Egipcie komecie i plemionach walczących o
nią.
Bolesne jest widzieć, jak nasze twarze zostały użyte do
stworzenia czegoś tak potwornego, podczas gdy my nic o tym nie
wiedzieliśmy. Boli patrzenie, jak film wykorzystujący nasze
twarze do przekazania treści, o której nas nie poinformowano (to
oczywiste, że głos podłożono) obraża ludzi, boli, że ludzie
przez niego giną; boli wysłuchiwanie oskarżeń pod naszym adresem,
kiedy nie zrobiliśmy nic ponad uprawianie naszej sztuki w fabularnym
filmie przygodowym o spadającej na pustynię w starożytnym Egipcie
komecie i plemionach walczących o nią; to boli, gdy jest się
uważanym za kogoś, kim się w żadnym wypadku nie jest.
Jak wytłumaczyłam to Inside Edition, czuję się
strasznie... Niczego nie zrobiłam, ale czuję się strasznie.
Straszne, że człowiek jest zdolny do takiego zła.
Straszne są kłamstwa, niesprawiedliwość, okrucieństwo, przemoc,
śmierć niewinnych ludzi, ból ludzi obrażanych, fałszywe
oskarżenia.
Nie wiem, czy pozostaje mi coś innego, poza
mówieniem prawdy. Nie będę się ukrywać (skoro nie mam niczego do
ukrycia), ponieważ jeśli nie będziemy głosić prawdy, nie będzie
świata, dla którego warto żyć.
Wychowałam się w Gruzji (dawny ZSRR), doświadczyłam
w moim życiu strajków, protestów, demonstracji,
niesprawiedliwości, okrucieństwa, przemocy. Byłam tam w czasie wojny Rosji z
Gruzją, spałam ubrana jak do wyjścia i ze spakowanymi torbami,
czekając na bombardowanie. Wyjechałam z mojego kraju, wiedząc, że
nie ma w nim przyszłości dla aktorki filmowej (jako że przemysł
filmowy wciąż jeszcze podnosi się po upadku Związku
Radzieckiego).
Dlaczego wybrałam aktorstwo? Kiedy miałam
trzynaście lat, zagrałam w filmie krótkometrażowym. W jednej ze scen moja
postać, żebraczka, i jej niewidomy ojciec zostają zepchnięci z
mostu przez policjantów. Podczas kręcenia tej sceny, kiedy
obserwowałam, co policja robi mojemu niewidomemu ojcu, poczułam ścisk w gardle. Chciałam płakać, ale wiedząc,
że to jedynie zmartwiłoby mojego niewidomego ojca, przełknęłam
gulę w gardle i stałam dzielnie, robiąc co w mojej mocy, by
uchronić ojca przed niesprawiedliwością. Doświadczenie magii
aktorstwa (zatracenia się w postaci) sprawiło, że pokochałam
granie.
W końcu, po długiej podróży i walce, udało mi się dotrzeć z moją matką do Stanów.
Ciężko jest aktorowi (szczególnie pochodzącemu z
obcego kraju) rozpocząć karierę. Ludziom wydaje się, że
kiedy już dotrzesz do Ameryki, to wszystkie drzwi stoją przed tobą
otworem. To nieprawda. Bardzo trudno jest wstąpić do związku,
znaleźć agenta, pozbyć się akcentu i zdobyć rolę, jeśli nie ma
się znajomości. Przez cztery lata walczyłam, by brnąć powoli do
przodu i nie poddać się. Byłam taka podekscytowana, gdy rok temu
dostałam rolę aktorki drugoplanowej w tym filmie niezależnym,
Desert Warrior.
Nie rozumiem, dlaczego mnie to spotkało, skoro
chciałam jedynie rozwijać moją karierę aktorską.
Przyznaję, że chciałam rozwijać moją karierę
aktorską, ponieważ pokochałam proces przeistaczania się w inną
postać – samolubny powód.
Kilka miesięcy temu skończyłam pisać z moim ojcem
scenariusz o pokoju na świecie. To pomogło mi zrozumieć jedno – należy przebaczać i troszczyć się o swojego wroga. Wtedy pojęłam, że
jest ważniejszy powód, by grać. Kiedy gramy, pomagamy ludziom
zauważyć, że istnieją różne typy postaci. Gdy ludzie zauważą,
że istnieją różne typy postaci, zaczynają je rozumieć. Gdy je
rozumieją, są bliżej zaakceptowania ich. Gdy je zaakceptują,
zbliżą się do zjednoczenia. Zjednoczeni, będą bliżej miłości
i wzajemnej pomocy.
Tydzień temu naszła mnie pewna myśl. Jesteśmy jak
komórki w ciele Ziemi. Dlaczego nie możemy współpracować i
wspierać się, zamiast się zabijać i wzajemnie niszczyć? Jeśli
komórki zabijają się wzajemnie, ciało ostatecznie umrze. Mam
nadzieję, że przez głoszenie prawdy i wspieranie pokoju na
świecie, będziemy w stanie uchronić Ziemię przed śmiercią...
pewnego dnia.
Ponieważ wychowywałam się w rodzinie bez uprzedzeń
i szanującej wszelką różnorodność świata (wszystkie religie),
w harmonijnym otoczeniu ludzi różnych wyznań, wykorzystanie mojego
wizerunku w czymś, co kompletnie zaprzecza moim przekonaniom, jest
dla mnie druzgoczące.
Chciałabym złożyć kondolencje rodzinom i
przyjaciołom tych, którzy stracili życie. Mówią, że nic nie
dzieje się bez przyczyny. Wierzę, że to pułapka zła, mająca
odrzeć nas z naszego człowieczeństwa. Musimy pozostać silni i
pamiętać, że przemoc prowadzi donikąd i nie sprawi, że świat
stanie się lepszy. Ale miłość i zrozumienie – tak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz