piątek, 19 lipca 2013

Musisz być taki duży, żeby cię zabrać na tę przejażdżkę

Neil napisał w poniedziałek 10 czerwca 2013 roku o 14:56



Tyle się dzieje. Machina trasy promocyjnej ruszyła z chrzęstem i warkotem, a ja zapakowałem tyle swojego życia, ile zdołałem, do walizki na kółkach i plecaka, wsiadłem do pociągu i nie wrócę do domu przez najbliższy miesiąc i dwa dni. A trasa właściwa, która rozpoczyna się jutro, potrwa do samego końca sierpnia. Będę latał samolotami, jeździł autobusami i sypiał w hotelach. Z Amandą spotkam się pod koniec lipca na osiem dni, pomiędzy powrotem z San Diego Comic Conu a wylotem do Kanady, a potem jeszcze na kilka dni pod koniec września, kiedy wróci z Australii, zanim oboje znów ruszymy w różnych kierunkach.

Będę się starał częściej wykorzystywać ten blog – jako dziennik i miejsce, z którego będziecie mogli dowiedzieć się co się dzieje.

Za tydzień wychodzi Ocean na końcu ulicy. Denerwuje się bardziej, niż przed premierą jakiejkolwiek innej mojej książki.

 

Guardian zamieścił na swojej stronie internetowej prolog: http://www.guardian.co.uk/books/2013/jun/10/extract-ocean-end-lane-neil-gaiman.

Tak wiele artykułów, tak wiele wywiadów, tak wiele recenzji. Nie spodziewam się, że przeczytacie je wszystkie. Nawet ja nie zdołam wszystkich przeczytać.

Najbardziej lubię te recenzje, które – tak jak ta z PopMatters – nie mówią nic o fabule, natomiast wiele o odczuciach w trakcie czytania: http://www.popmatters.com/pm/review/172252-the-ocean-at-the-end-of-the-lane-by-neil-gaiman/

Krótko mówiąc, "Ocean na końcu ulicy" to najlepiej napisana książka w karierze Neila Gaimana. Tak wysoki poziom pisarskiego rzemiosła, kontroli i skupienia kojarzy się zwykle z literaturą piękną, a nie z szeroko pojętą fantastyką. Powieść jest liryczna, stanowi trafną i przenikliwą wyprawę wgłąb dzieciństwa i pamięci. Jest również dość przerażająca – niczym jedno ze świątecznych opowiadań Trumana Capote'a z domieszką Stephena Kinga.


Czy, jak "Koralina" lub "Księga cmentarna", jest ona odpowiednia dla dzieci? Nie jest w ten sposób reklamowana. I trudno się temu dziwić, czytając co koszmarniejsze sceny i fragmenty opisujące przemoc domową, które wręcz duszą – tak jak dławiłby połknięty srebrny szyling (monety, częsty temat u Gaimana, powracają i tutaj).

Skoro nie jest to książka wyłącznie dla dorosłych, i niezupełnie jest dla dzieci, pozostaje tylko jedna, zróżnicowana wiekowo grupa docelowa. Może zabrzmi to głupio, ale "Ocean na końcu ulicy" został napisany dla czytelników. Dla osób, dla których książki były znieczuleniem, towarzystwem i przewodnikiem. Jeżeli do nich należycie, zechcecie pobrodzić w tym oceanie, do kostek, do kolan, do ramion i wyżej, aż zanurzycie się zupełnie. Będziecie chcieli w nim zanurkować.

Wywiad na temat książki przeprowadził ze mną Joe Hill. Jeżeli nie chcecie popsuć sobie lektury, zaznaczcie tę stronę i wróćcie do wywiadu po przeczytaniu powieści. Na końcu znajdziecie przepis na naleśniki, co nie zdarzyło mi się dotąd podczas żadnego wywiadu. http://www.omnivoracious.com/2013/06/uncharted-waters-joe-hill-explores-neil-gaimans-the-ocean-at-the-end-of-the-lane.html.

A oto "Ocean na końcu ulicy": zniewalający twór wyobraźni, subtelne lecz miażdżące arcydzieło i najbardziej osobista spośród powieści Gaimana. Miałem okazję z nim o tym pomówić, oto co, między innymi, usłyszałem:

Przeuroczy wywiad Tima Martina z Telegraph: [przetłumaczyliśmy dla Was już jakiś czas temu – przyp. noita] http://neilgaiman-pl.blogspot.com/2013/06/chciaem-napisac-opowiadanie-dla-zony.html

Efektem takiej pracy jest najbardziej poruszająca książka, jaką Gaiman dotąd napisał; powieść zawierająca tak trafne obserwacje na temat naszej rzeczywistości, że wszystkie nadnaturalne elementy zdają się podwójnie zdumiewające i wymowne.
– Kilka aspektów "Oceanu" należy do najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłem: były to elementy na tyle trudne pod względem technicznym, że pewnie jeszcze 10 lat temu nie dałbym sobie z nimi rady.
Ale pomimo tego, że praktycznie wszystko, czego Gaiman dotknie, zmienia się w złoto, zwracając się do wydawców z pomysłem na tę powieść pisarz miał duszę na ramieniu. Jak sam opowiada:
– Od razu dołączyłem notatkę z przeprosinami: To jest małe i bardzo osobiste, zrozumiem, jeżeli nie zechcecie tego wziąć – śmieje się teraz. – Było mi bardzo daleko do nastawienia „napisałem najlepszą książkę w swoim życiu!”.



A wywiad przeprowadzony przez Davida Barnetta dla Independent dotyczy bardziej całego ostatniego roku, niż samej książki:
http://www.independent.co.uk/arts-entertainment/books/features/neil-gaiman-interview-the-year-of-living-crazily-8650672.html

W Oceanie poruszane są bardzo dorosłe tematy, co jest oczywiste dla czytelnika, ale główny bohater zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Biorąc pod uwagę renomę Gaimana jako autora literatury dziecięcej, czy nie martwi się on, że po książkę sięgną zbyt młodzi czytelnicy?
– To nie jest książka dla dzieci, ale pewnie niektórym młodszym czytelnikom będzie się wydawać, że są na nią gotowi. Dlatego właśnie powieść rozpoczyna kilka dość nieciekawych rozdziałów. Trochę tak jakbym mówił: "skoro dotarłeś aż tutaj, być może jesteś gotów na całą resztę” – pisarz uśmiecha się i unosi wysoko rękę z dłonią skierowaną w kierunku ziemi. – Musisz być taki duży, żeby cię zabrać na tę przejażdżkę.

Trasa zaczyna się w Wielkiej Brytanii od dwóch spotkań przedpremierowych: 14 czerwca w Bath i 18 czerwca w Cambridge.
Bilety na spotkanie w Królewskim Towarzystwie Literackim w Londynie 17 czerwca już się wyprzedały.

Natępnie 18 czerwca rano lecę do Stanów, i inauguruję trasę na BROOKLINIE! O 19 w Howard Gilman Opera House. Mogą pojawić się goście specjalnie. Autografy rozdam KAŻDEMU KTO TAM BĘDZIE.

Więcej informacji na temat kolejnych przystanków na trasie (z wyjątkiem Kanady i sierplniowych dat w UK, które jeszcze nie zostały ogłoszone) znajdziecie na http://www.neilgaiman.com/where/. Ale informacje dotyczące tego, co się wyprzedało, a co nie mogą nie być aktualne. Nie ma już biletów do Nowego Jorku, Waszyngtonu, Atlanty, Phoenix, San Francisco, Portland, Seattle, Chicago i Lexington.

Dobrze. Wracam do pracy. I do rzeczywistości.

(Wybraliśmy też hashtag dla Twittera: #OceanLane.)

Brak komentarzy: