sobota, 1 marca 2008

Natura darmowego dostępu

Piątek 29 lutego 2008


Rozmawiam w tej chwili z Harper Collins na temat tego jak sprawić, żeby czytanie Amerykańskich Bogów w sieci uczynić bardziej przyjemnym. A także na temat tego, jak rozdawać książkę w taki sposób, aby uszczęśliwić zarówno Harper Collins, jak i, powiedzmy, Cory'ego Doctorowa.

Zaskoczyły mnie maile od ludzi oskarżających mnie o szkodzenie innym autorom przez rozdawanie czegokolwiek, ponieważ według nich rozdawanie bestsellera za darmo jest obniżaniem jego wartości itp. Uważam, że to trochę głupie.

Lubię rozdawać. Uważam to za rozsądne. Podoba mi się na przykład, że można przeczytać pierwszą część Sandmana na stronie DC Comics. (Jest tutaj: http://www.dccomics.com/media/excerpts/1696_1.pdf.) (Jednakże z powodów znanych tylko DC dwie ostatnie strony zostały zamieszczone w złej kolejnośći). Na http://www.neilgaiman.com/p/Cool%20Stuff/Short%20Stories jest pięć opowiadań i właśnie zdałem sobie sprawę, po przegrzebaniu strony, że umieściłem przez lata na blogu więcej esejów niż w sekcji esejów , o wiele więcej plików dźwiękowych niż kiedykolwiek pojawiło się w sekcji audio (mimo to na http://www.last.fm/music/Neil+Gaiman jest dużo darmowych plików)

Podczas jednego z wywiadów dziennikarz powiedział mi coś w stylu "Oczywiście prawdziwy wydawca nie rozdawałby prawdziwych książek", a ja odpowiedziałem, że wydawca "Autostopem przez galaktykę" Douglasa Adamsa rozdał 3 tys. kopii tej książki poprzez reklamę w Rolling Stone: "zapisz się i otrzymaj swoją książkę za darmo". Chcieli, aby "Autostopem przez galaktykę" rozprzestrzeniło się po kampusach, chcieli, żeby ludzie czytali ją i opowiadali o niej innym. Wciąż najlepszą reklamą dla książki jest informacja z pierwszej ręki.

Tak właśnie ludzie wynajdują nowych pisarzy już od ponad stu lat. Ktoś powiedział "Czytałem to. Dobre. Myślę, że ci się spodoba. Proszę, możesz pożyczyć.". Ktoś inny bierze książkę, czyta ją i w taki sposób może powiedzieć a! znalazłem nowego pisarza.

Biblioteki są bardzo pożyteczne: nie powinno się płacić za każdą książkę, którą się przeczyta.

Jestem jednym z pisarzy mających szczęście i możliwość utrzymania się z tego, co napisali. Jeśli przez rozdawanie mojej książki nie mógłbym już utrzymać się z pisania i musiał znaleźć prawdziwą pracę - albo inni pisarze mieliby mniejszą szansę utrzymać się ze swojej pracy - nie robiłbym tego.

Jak próbowałem wyjaśnić w wywiadzie dla Guardiana, problemem nie jest to, że książki się rozdaje, albo to, że ludzie czytają książki, za które nie zapłacili. Problemem jest, że większość ludzi nie czyta dla przyjemności.

...


Jeśli dziecko weźmie batonika i zacznie uciekać, zanim zakujesz go w kajdanki dajesz mu ostrzeżenie. Tak samo jest z tymi bezmyślnymi nastolatkami, którzy idą do supermarketu, biorą podwójne próbki ciasta z owocami i kawał sera, ostrzegasz ich, że postawione im zostaną zarzuty dużej kradzieży, a jeśli spróbują walczyć i uciekać zostaną, niestety, najpierw obezwładnieni, a jeśli wciąż będą stawiać agresywny opór, zranieni. Na szczęście ogień raniący w celu powstrzymania nastoletnich kleptomanów może być otworzony relatywnie łatwo, wszyscy bowiem biegają po linii prostej, a więc trafienie w kolano będzie relatywnie proste z drugiego piętra. Ale wszyscy oni najpierw dostają ostrzeżenie, nie strzelamy do sklepowych złodziejaszków zanim nie stawią agresywnego oporu.

Ah, cudy Mall-Ninjas. Kliknij na link aby zobaczyć kontekst tego fragmentu i wiele wiele więcej tego co tu przeczytaliście. Naprawdę strasznie, cudownie, niezamierzenie, śmiesznie..

Brak komentarzy: