piątek, 13 lipca 2012

Nowy Sandman - wieści z SDCC




Witajcie, ludzie w San Diego!
Ja nie jestem w San Diego i jestem Neil Gaiman (niekoniecznie w tej kolejności). Siedzę w biurze Karen Berger w siedzibie DC Comics, w zakątku świata należącym do Vertigo.
Chciałbym opowiedzieć Wam o czymś, co znajduje się w Sandmanie, w Domu lalki
Prawie 23 lata temu we wstępie do 8. zeszytu Sandmana napisałem:


Siędzący w kręgu mężczyzna ubrany był na czarno, a głowę przysłaniał mu rzeźbiony hełm z kości, szkła i metalu. W aksamitnych cieniach jego szaty tańczyły płomienie; na szyi zawieszony miał klejnot - rubin, a u boku zamocowaną miał skórzaną sakwę mocno ściągniętą sznurem.
Czy Burgess wiedział wtedy, co sprowadził? Czy domyślał się jakie siły zdołały osłabić Morfeusza, władcę snów? Na tyle, że wzywające zaklęcie Burgessa okazało się kroplą, która przepełniła czarę kogoś lub czegoś, kto wcześniej został poddany próbom niemal wykraczającym poza granice wytrzymałości?
Wątpię. A jeśli wiedział - nie obchodziło go to.


Kilka lat później napisałem Ulotne życia. Pojawia się tam moment, zaledwie jeden kadr, gdzie Los spogląda w swoją księgę, a strony przewracają się w przód i w tył. Widać również Morfeusza, a napis głosi:

Władca Snów powraca z odległej galaktyki odniósłszy swego rodzaju triumf, wyczerpany do granic możliwości i poddany próbom przekraczającym wszelkie granice.Jego triumf nie trwa jednak długo: z ciemności wzywają go stare głowy i budzi się w szklanym więzieniu w głębokiej piwnicy.

Jest to oczywiście opis sceny, od której zaczyna się pierwszy zeszyt Sandmana, od Morfeusza uwięzionego przez Burgessa.
I nigdy się nie dowiedzieliście, co wydarzyło się w owej odległej galaktyce i na czym polegał  "swego rodzaju triumf". I dlaczego został poddany próbom niemal przekraczającym granice wytrzymałości.

Pierwszy numer Sandmana ukazał się w listopadzie 1988 (z datą stycznia 1989 na okładce), czyli w listopadzie 2013 roku minie 25 lat od publikacji pierwszego zeszytu.
Dlatego rok 2013 wydaje się doskonałą datą na opowiedzenie tej właśnie historii. Czasem odpowiednim, by wraz z jednym z najwybitniejszych współczesnych rysowników komiksowych wyjaśnić, co działo się z Sandmanem przed wydarzeniami przedstawionymi w pierwszym zeszycie. 
Zamierzam opowiedzieć tę historię.

Nowy Sandman, którego publikacja jest zaplanowana na rok 2013, póki co nie ma tytułu, a jeśli go ma - nie jest on jeszcze ujawniony.
Ciesze się niezmiernie, że narysuje go J. H. Williams. Jestem jego fanem od czasu Promethei, uwielbiam to, co zrobił pracując nad Batwoman, a przy tym projekcie będziecie mieli okazję poznać go od zupełnie innej niż dotąd strony. Zobaczycie zaraz jedno z jego dzieł, które przedstawia  Morfeusza (a może wcale nie Morfeusza?) w zupełnie inny niż dotąd sposób.
Jestem przeszczęśliwy i bardzo podekscytowany. Projekt ten był w planach od naprawdę bardzo dawna. Jest to jedna z historii, których brak w Sandmanie uznałem po zakończeniu serii za swoją porażkę.
Z niecierpliwością oczekuję szansy, aby ją teraz opowiedzieć.

2 komentarze:

Bartłomiej Basista pisze...

Na flickrze Williamsa pojawiła się już okładka (?) http://www.flickr.com/photos/jhw3/7538409688/lightbox/

uważam że to jeden z najbardziej utalentowanych rysowników, to co pokazał w Promethei przechodzi ludzkie pojęcie :D

mimo że już jestem zmęczony wszystkimi prequelami, sequelami, rebootami to uważam to za niesamowite wydarzenie!

istna rewelacja! :D

noita pisze...

Zgadzam się całkowicie! I obstawiam, że współpraca takich dwóch talentów ma szansę sprawić, by akurat ta próba wyciągnięcia od wiernych fanów pieniędzy była ich warta.

I dzięki za link do obrazka - rozpowszechnimy :)