środa, 19 marca 2014

Jak Odyseusz w końcu powróci by przytłoczyć nas siłą uczucia do amatorów tego bloga i uradować opowieściami o swych przygodach w międzyczasie

Dan Guy (Web Goblin) napisał we wtorek 17 grudnia 2013 o 20:31



Czcigodnie panie i zacni dworzanie! (1)


Wolnego, wstrzymajcie się jeszcze z wiwatowaniem kapeluszami i perukami, to jeszcze nie powrót znamienitego pana G. To zaledwie preludium, ewentualnie przepowiednia (jeżeli nie postanowi zrobić ze mnie oszczercy) ogłoszona przeze mnie, waszego uniżonego web goblina.
Stanowczo za długo pan G. się tutaj nie odzywał. Używa twittera, whosay, wydaje potrójne albumy ze swoją uroczą żoną i podróżuje więcej niż podstarzała trupa cyrkowa, a mimo to od dwóch miesięcy nic nie napisał na blogu. Ale nie porzucił nas! Mówię wam, że powróci! Mówię wam, bo on powiedział mi i powiedział, że mam wam powiedzieć. Jak sam to określa, w najbliższej przyszłości „napisze porządną notkę”.

*

Wygląda na to, że w momencie kiedy Google zorganizowało ekspresowe zaślubiny Bloggera i Google+ wszystkie wpisy pana G. stały się „nieznanego autorstwa”. Dlaczego nikt mi nie powiedział? Już wszystko naprawiłem.


*

Od pierwszego listopada do końca roku trwa konkurs dla niezależnych księgarni w USA. Nagroda to wizyta pana G., a żeby wygrać wystarczy sprzedać w okresie konkursowym największą liczbę egzemplarzy Oceanu na końcu ulicy ze wszystkich uczestniczących księgarni.


Wesołych świąt!


(1) Nie wiem co mnie opętało, żeby rozpocząć ten post jako Lord Buckley. Czy dzisiejsze dzieciaki w ogóle wiedzą kim on był? No ale macie (2).
(2) Mogło być gorzej. Mogłem zacząć rapować na temat świątecznych piżamek.

(3) Nie ma trzeciego przypisu.

Brak komentarzy: