Dan Guy (Web Goblin) napisał we wtorek 17
grudnia 2013 o 20:31
Czcigodnie panie i zacni dworzanie! (1)
Wolnego, wstrzymajcie się jeszcze z
wiwatowaniem kapeluszami i perukami, to jeszcze nie powrót znamienitego pana G.
To zaledwie preludium, ewentualnie przepowiednia (jeżeli nie postanowi zrobić
ze mnie oszczercy) ogłoszona przeze mnie, waszego uniżonego web goblina.
Stanowczo za długo pan G. się tutaj nie
odzywał. Używa twittera, whosay, wydaje potrójne albumy ze swoją uroczą żoną i
podróżuje więcej niż podstarzała trupa cyrkowa, a mimo to od dwóch miesięcy nic
nie napisał na blogu. Ale nie porzucił nas! Mówię wam, że powróci! Mówię wam,
bo on powiedział mi i powiedział, że mam wam powiedzieć. Jak sam to określa, w
najbliższej przyszłości „napisze porządną notkę”.
*
Wygląda na to, że w momencie kiedy Google
zorganizowało ekspresowe zaślubiny Bloggera i Google+ wszystkie wpisy pana G.
stały się „nieznanego autorstwa”. Dlaczego nikt mi nie powiedział? Już wszystko
naprawiłem.
*
Od pierwszego listopada do końca roku trwa konkurs dla niezależnych księgarni w
USA. Nagroda to wizyta pana G., a żeby wygrać wystarczy sprzedać w okresie
konkursowym największą liczbę egzemplarzy Oceanu
na końcu ulicy ze wszystkich uczestniczących księgarni.
Wesołych świąt!
(1) Nie wiem co mnie
opętało, żeby rozpocząć ten post jako Lord Buckley. Czy dzisiejsze dzieciaki w
ogóle wiedzą kim on był? No ale macie (2).
(2) Mogło być gorzej. Mogłem zacząć rapować
na temat świątecznych piżamek.
(3) Nie ma trzeciego przypisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz