Neil napisał we wtorek 3 stycznia
2017 r. o 20:43
W 2016 zrobiłem sobie wolne od
publicznych wystąpień, żeby skończyć pisanie powieści.
W ubiegłym roku zrobiłem wiele
rzeczy. Skończyłem pisać „Mitologię nordycką” (wychodzi w lutym). Skończyłem scenariusz
sześciogodzinnej, telewizyjnej adaptacji „Dobrego Omenu” (BBC nakręci ją w tym
roku). Dużo zajmowałem się dzieckiem. Przetrwałem huragan i niefortunną wizytę u fryzjera. Zacząłem pisać nową powieść…
Ale jej nie skończyłem.
Więc w tym roku będę na złamanie
karku pisać książkę ORAZ pojawiać się publicznie, czego unikałem w roku
ubiegłym.
Na przełomie marca i kwietnia
będzie trasa po zachodnim wybrzeżu USA, która zacznie się w San Diego, a skończy
się w Seattle. Po drodze będzie Costa Mesa (czyli tak naprawdę Los Angeles) i
Santa Rosa (północna część Bay Area).
15 kwietnia w Bard College będę
mówił o „Amerykańskich bogach”, o książce i o serialu (a jeśli się uda,
pokażemy odcinek czy dwa).
W lipcu będę w Teksasie (Austin,
Dallas i Houston) oraz w Hartford, CT.
Będzie jeszcze jedno spotkanie w
bibliotece, którego nie ma na liście, ale ogólnie to tyle. (Nie umieszczam tu
lutowych spotkań na temat „Mitologii nordyckiej” w Londynie i Nowym Jorku, bo
obydwa są wyprzedane – choć zostało kilka biletów członkowskich w nowojorskim
ratuszu.)
Linki po prawej przenoszą na
odpowiednią podstronę działu „Gdzie jest Neil”.
Na niektóre spotkania zostało
mnóstwo biletów, inne są prawie wyprzedane. Jeżeli chcecie się załapać na
Seattle, raczej powinniście się pospieszyć. (Jeśli biletów jest nadal dużo to
zazwyczaj znaczy, że sprzedaż dopiero ruszyła.) „Wieczór z…” to spotkanie,
podczas którego będę mówił, czytał rzeczy opublikowane i niepublikowane oraz
odpowiadał na pytania.
Samodzielne bilety na Dallas nie są
jeszcze dostępne, chyba że chcecie zobaczyć mnie i dwa inne wydarzenia. Do
wyboru jest Neil deGrasse Tyson, Fran Lebowitz i Garrison Keillor, co jest
pretekstem do mojego ulubionego w tym roku nagłówka:
*Rozumiem, że później mogli go poprawić.
***
Czuję się lepiej. Gorączka prawie
zniknęła. Zapalenie oskrzeli boli nadal, ale już zdrowieję. Ash bardzo się
rozchorował zaraz po mnie, ale i jemu już gorączka spadła i poprawił się humor,
co oznacza, że wszyscy będziemy się lepiej wysypiać. Ale nadal cieknie mu z
nosa, co oznacza że mimowolnie puszcza z nosa bańki, czasem prawie wielkości
własnej głowy.
Jesteśmy w Melbourne. Amanda robi
tu rezydencję i będzie koncertować po Australii. Ja piszę swoją powieść,
używając jako gabinetu tego samego maleńkiego mieszkanka, w którym Amanda
zaczęła pracować nad „The Art of Asking”. (Przeczytałem w sieci, że
przeprowadziliśmy się do Australii, ale to nieprawda. Pobędziemy tu przez kilka
miesięcy. Po prostu mamy inną wizę. Ale „przebywają na podstawie innej wizy”
nie jest atrakcyjnym nagłówkiem.)
Mieliśmy szóstą rocznicę ślubu.
To zdjęcie zrobiłem Amandzie i Ashowi tydzień temu, na plaży Hermosa, kiedy na
dobę utknęliśmy w Los Angeles z powodu opóźnionego lotu. Jestem szczęściarzem,
mając z swoim życiu tyle miłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz