Neil napisał w sobotę, 31 grudnia 2016 r. o 19:25
Wylądowaliśmy w Brisbane z 24-godzinnym opóźnieniem, bo przez kilka kolejnych opóźnień samolotów nie zdążyliśmy na zaplanowany lot, a podczas naszej drogi tutaj i ja zacząłem odlatywać (Nie ja prowadziłem, ja głównie zabawiałem Asha.) Kiedy dotarliśmy do domu, byłem nieżywy. „Muszę iść spać – pomyślałem. – Czy to nie dziwne, że w tak gorącej części Australii i w samym środku tutejszego lata jest mi tak zimno, że mam dreszcze?”
A potem spałem przez prawie 3 dni, z gorączką spowodowaną prawdopodobnie przez dość paskudną grypę. Która potem przeszła w infekcję dróg oddechowych. W czasie krótkich przebudzeni czytałem trzeci tom książki Henry’ego Mayhew „London Labour and the London Poor” [Klasa pracująca i biedota Londynu].
Trzy dni gorączkowych snów wypełnionych zwolennikami Guya Fawkesa i konstruktorami tanich pułapek na myszy były interesujące, ale mój stan się nie poprawiał. Więc wczoraj wieczorem pojechałem na Woodford Festival do tamtejszego lekarza. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności załapałem się na piosenkę, którą Amanda mi zadedykowała, potem wróciłem do domu, wziąłem lekarstwo, poszedłem spać, obudziłem się, pomyślałem „Naprawdę powinienem napisać noworoczny post” i natychmiast znów zasnąłem…
Dlatego właśnie piszę życzenia noworoczne w Nowy Rok. Chociaż w USA wciąż jest Sylwester (w Wielkiej Brytanii jeszcze też, ale kiedy to zamieszczę, już będzie kolejny rok).
Dla wielu z nas to był dziwny, trudny rok. Przypominają mi się stare programy radiowe Jacka Benny’ego. Szczególnie te z okresu drugiej wojny światowej, kiedy robili noworoczny skecz, w którym stary rok (w tej roli Jack, z głosem starca) dawał rady nowemu (odgrywanego przez dziecko). Nie były zabawne – były połączeniem nadziei i sentymentalizmu, optymizmu, realizmu i hartu ducha.
Wszystko to przyda się nam w 2017.
Na ten rok – słowa Leonarda Cohena, którego rok 2016 nam odebrał.
Siedemnaście lat temu napisałem:
Niech nadchodzący rok będzie przepełniony magią, marzeniami i dobrym szaleństwem. Mam nadzieję, że przeczytacie jakieś dobre książki i pocałujecie kogoś, kto myśli, że jesteście wspaniali, i nie zapomnijcie czegoś stworzyć - napiszcie, narysujcie, zbudujcie lub zaśpiewajcie albo żyjcie jak tylko Wy potraficie. I mam nadzieję, że kiedyś w przyszłym roku zaskoczycie samych siebie.
Prawie dekadę temu życzyłem:
... mam nadzieję, że to będzie dla was cudowny rok, że będziecie śnić śmiało i niebezpiecznie, że stworzycie coś, co dotąd nie istniało, że będziecie kochani i że będziecie lubieni i że również Wy będziecie mieli kogo kochać i lubić. I, co najważniejsze, (bo uważam, że świat potrzebuje teraz więcej dobroci i mądrości) że kiedy trzeba będziecie mądrzy i że zawsze będziecie dobrzy.
Pięć lat temu napisałem:
A w tym roku chciałbym życzyć nam wszystkim czegoś bardzo niewielkiego
i bardzo prostego.
Mam nadzieję, że w nadchodzącym roku, będziecie popełniać błędy.
Bo kiedy popełniacie błędy, robicie coś nowego, próbujecie nowych rzeczy, uczycie się, żyjecie, mobilizujecie się, zmieniacie siebie i zmieniacie świat. Robicie rzeczy, których dotąd nie robiliście i, co najważniejsze, Coś Robicie.
Tego właśnie życzę Wam i sobie samemu. Popełniajcie Nowe Błędy. Popełniajcie zadziwiające, wspaniałe błędy. Popełniajcie błędy, których nikt przed wami jeszcze nie popełnił. Nie popadajcie w przerażenie, nie przestawajcie, nie martwcie się, że coś nie jest wystarczająco dobre, albo że nie jest doskonałe, cokolwiek to jest: sztuka, miłość, praca, rodzina czy życie.
Jeżeli czegokolwiek się boicie - Zróbcie to.
Popełniajcie własne błędy,
w tym roku i zawsze.
W 2012, z przerażeniem, ale starając się dzielnie trzymać za kulisami przed koncertem napisałem:
Nastał Nowy Rok, a wraz z nim nowa szansa na kształtowanie naszego świata.
Oto moje życzenie, życzenie zarówno dla mnie, jak i dla Was: obyśmy w świecie, który na nas czeka, byli odważni. Obyśmy wkraczali w ciemność bez strachu i szli w nieznane z uśmiechem na twarzy, nawet jeżeli będzie to uśmiech udawany.
I cokolwiek nam się przydarzy, cokolwiek będziemy robić, czegokolwiek będziemy się uczyć – obyśmy potrafili czerpać z tego radość. Możemy odnaleźć radość w świecie, jeżeli to właśnie radości szukamy. Możemy czerpać radość z aktu tworzenia.
Tego właśnie życzę Wam i sobie. Odwagi i radości.
A tego życzyłem Wam dwa lata temu:
Bądźcie dla siebie dobrzy w nadchodzącym roku.
Pamiętajcie, żeby wybaczać sobie i żeby wybaczać innym. W obecnych czasach aż za łatwo jest się oburzać, a o wiele trudniej coś zmienić, wyciągnąć do kogoś rękę, zrozumieć.
Postarajcie się, żeby czas miał znaczenie: minuty, godziny, dni i tygodnie przemijają jak zeschłe liście, a jedyne, co po nich zostaje to czas, kiedy być może nie udaje się do końca robić tego co się chciało albo kiedy na coś czekamy.
Poznawajcie nowych ludzi i rozmawiajcie z nimi. Róbcie nowe rzeczy i chwalcie się nimi tym, którym mogą się spodobać.
Przytulajcie za mocno. Uśmiechajcie się za często.
I jeżeli tylko możecie - kochajcie.
……..
A ponieważ Śmierć odebrała nam w 2016 tak wiele, oddaję jej ostatnie słowo. (Z krótkiego komiksu o 11 września zatytułowanego „Koło”)
- Słuchaj, Matt. Wszyscy umrzemy. Tak samo jak wszystko, co istnieje, kiedyś ulegnie zniszczeniu.
- To jaki sens ma cokolwiek?
- Sens? Przemierzaj świat. Pomóż nakarmić głodnych, nieś ulgę cierpiącym. Zrób, co w twojej mocy, żeby po twoim odejściu świat był lepszym miejscem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz