poniedziałek, 19 marca 2007

Simcity

Miasta nie są ludźmi. Ale, podobnie jak oni, mają swoją osobowość: w niektórych przypadkach jedno ma ich wiele - jest tuzin Londynów i cały tłum Nowych Jorków.

Miasto jest zbiorem życiorysów i budynków. Ma swoją osobowość i tożsamość. Miasta istnieją zarówno w czasie jak i w przestrzeni.

Niektóre miasta są przyjazne - witają cię z otwarymi ramionami i troszczą się o ciebie, zupełnie jakby cieszyły się z twojej wizyty. Są także inne - tych naprawdę nie obchodzi czy w nich jesteś czy cię nie ma; miasta ze swoimi własnymi planami, takimi, w których ludzie są pomijani. Wreszcie istnieją miasta, które zeszły na złą drogę, z obszarami zepsutymi niczym zgniłe jabłka. Są nawet takie, które wydają się zagubione - niektóre, pozbawione centrów, mogą sprawiać wrażenie że byłyby szczęśliwsze po przenosinach w jakieś ustronne miejsce, łatwo zrozumiałe miejsce.

Niektóre miasta rozprzestrzeniają się, niczym rak albo glutowaty potwór rodem z filmów klasy B, pożerając wszystko na swej drodze, wchłaniając miasta i wioski, połykając sadyby i przysiółki, przemieniając się krok po kroku w nieograniczone konurbacje. Inne miasta kurczą się - niegdyś kwitnące obszary wyludniają się i podupadają: budynki pustoszeją, okna zostają zabite deskami, a ludzie wyjeżdżają, czasem nawet nie potrafiąc podać rozsądnej przyczyny.

Czasem oddaję się czczym rozmyślaniom nad tym, jakie byłyby miasta, gdyby były ludźmi. Manhattan byłby nieźle ubrany, lecz niedogolony. Mówiłby zbyt szybko i był niegodny zaufania. Londyn wielki i skonfundowany. Paryż elegancki i atrakcyjny, lecz starszy niż sugerowałby to jego wygląd. San Fransisco byłoby zupełnie szalone, aczkolwiek nieszkodliwe, a jednocześnie bardzo przyjacielskie.

To głupia zabawa: miasta nie są ludźmi.

Miasta istnieją w miejscu i istnieją w czasie. Na przestrzeni lat gromadzą osobowości. Manhattan pamięta czasy, kiedy był jeszcze niezbyt światowym polem uprawnym. Ateny pamiętają okres, gdy jego mieszkańcy nazywali samych siebie Ateńczykami. Są miasta, które pamiętają, że niegdyś były wioskami. Inne - poczciwe, jeszcze pozbawione tożsamości - czekają na swoją własną historię. Niewiele miast nosi w sobie poczucie dumy: wiedzą, że ich założenie nosi znamiona przypadku, zwyczajnego szczęśliwego trafu uwarunkowanego geografią: szeroką zatoką, przełęczą górską, zbiegiem dwóch rzek.

Obecnie miasta pozostają tam, gdzie są.

Na razie śpią.

Ale są już pierwsze wstrząsy. Rzeczy się zmieniają. A co, jeśli jutro miasta się zbudzą i zaczną chodzić? Co, jeśli Tokio otoczy twoje własne miasteczko? Jeśli Wiedeń przybędzie w odwiedziny? Jeżeli miasto, w którym mieszkasz, po prostu sobie wstanie i pójdzie, a ty zbudzisz się jutro, okryty tylko cienkim kocem, w szczerym polu, które kiedyś zwało się Detroit, Moskwą czy innym Sydney?

Nigdy nie próbuj nie doceniać miast.

W końcu, było nie było, są od ciebie większe, starsze i potrafią czekać...

Przetłumaczył Cardi z działu 'Fajne rzeczy i inne' na stronie Neila.

Brak komentarzy: