Neil napisał w poniedziałek 13 stycznia 2014 r. o 1:46
Czasem dobrze jest pobyć samemu. Pierwsze kilka dni samotności spędzam dbając o siebie: soki, bieganie, powrót do formy po trasie promocyjnej Oceanu na końcu drogi, która trwałą kilka wyczerpujących miesięcy i pod koniec przeszła w trasę promocyjną Na szczęście, mleko… Miesiące jedzenia w hotelach i restauracjach i ćwiczenia, kiedy była okazja, czyli sporadycznie.
Postępy w bieganiu śledzę na swoim iPodzie Nano.
Jako dziecko nie znosiłem sportu, nienawidziłem biegać, nienawidziłem wszystkiego, co mogło się dla mnie skończyć ubłoceniem i przemarznięciem, podczas gdy ubrani w dredy nauczyciele mówili mi, że jestem słaby, nie przejawiam wystarczającego entuzjazmu i gdzie się w ogóle podział mój szkolny duch rywalizacji. Jeśli chodzi o gry zespołowe zdecydowanie należałem do obozu tych, którzy grać nie umieją. Lubiłem czytać, a jeśli padał śnieg lub deszcz, lubiłem czytać w domu, w cieple.
Prawdę mówiąc niewiele się zmieniło. Nadal wolę iść poczytać, niż wychodzić na dwór i biegać. Ale…
Lubię uczucie, jakie towarzyszy mi po zakończeniu joggingu.
Podoba mi się to, jak bieganie oczyszcza i porządkuje mój umysł,
a czasem zostawia miejsce na nowe rzeczy, na przykład opowieści.
I podoba mi się myśl, że czas spędzony na bieganiu jest Wolny: nie wykradam go ze swojego normalnego życia, to czas dodany. Zdaniem New York Timesa:
Liczne badania dowodzą, że bieganie na dłuższą metę wydłuża życie. Jak sugerują wyniki Harvard Alumni Study każda godzina ćwiczeń fizycznych (do 30 godzin tygodniowo) wydłuża życie o ok. 2 godziny. Badanie objęło 17 tys. Mężczyzn na przestrzeni dwudziestu lat.Nawet dla tych, którzy zaczęli ćwiczyć regularnie dopiero w wieku średnim, ryzyko śmierci w ciągu kolejnych 20 lat zmniejsza się o 23 proc. Ćwiczenia na wytrzymałość, takie jak bieganie, jazda na rowerze, pływanie, energiczne spacery i biegi narciarskie przynoszą najlepsze efekty i mogą zapewnić życie nawet o 6 lat dłuższe niż mógłby tego oczekiwać leń.
Póki co nie piszę za dużo. Głównie rozmyślam nad różnymi rzeczami, staram
się oczyścić umysł i przygotować do pisania.
Dotarłem również do punktu, w którym Nie Goliłem Się Od Gwiazdki przekształciło się w brodę.
Kilka osób napisało z pytaniami o ule – czy zabieram je do Nowego Jorku?
Nie, zostaną tam, gdzie są i będzie się nimi zajmować głównie Dziewczyna od Ptaków i Nieptasi Bill, ale jak już się urządzę w nowym domu to pewnie założę nowe ule.
(Powyższe niesamowite zdjęcie pszczoły wziąłem z fantastycznego Flickra: http://www.flickr.com/photos/usgsbiml/with/8119753576/ , gdzie znajdziecie ponad tysiąc zdjęć północnoamerykańskich pszczół wykonanych w ramach Laboratorium Monitorowania Pszczół amerykańskiego Inspektoratu Geologicznego (dzięki Guardianowi, a wielką i efektowną wersję można oglądać na stronie Slate.)
Amanda jest w Australii, a jej przedstawienie na Festiwalu w Sydney okazało się hitem – zbiera świetne recenzje, brzmi znakomicie I cieszy mnie, że znów śpiewa piosenkę o Vegemite, bo to najbardziej zbliżona do piosenki miłosnej dla mnie rzecz, jaką napisała. Szkoda, że mnie tam nie ma, a mówiąc realistycznie – szkoda, że nie mogę wpaść na jeden dzień, zjeść coś razem, obejrzeć jej przedstawienie w Spiegeltent, uściskać kilkoro przyjaciół i wrócić do domu, dając jej czas na pisanie, a sobie na swoją robotę.
Wydaje mi się, że jeszcze tu tego nie zamieszczałem. To nagranie z „Wieczoru z Neilem i Amandą”, który odbył się parę miesięcy temu w nowojorskim ratuszu. Ja czytam, Amanda gra, Alan Light przeprowadza z nami wywiad, a publiczność zadaje mądre pytania.
...
Jeśli będziecie w okolicach Nowego Jorku/Brooklynu – chcecie to zobaczyć. Jednorazowe wydarzenie, 18 stycznia, 19:30, bilety po 30$ i jeżeli interesujecie się komiksami, powieściami graficznymi, powieściami obrazkowymi bez słów z początku XX w. lub zwyczajnie chcecie poczuć się jak te fajne dzieciaki – powinniście się wybrać.
Oto opis ze strony, na której można kupić bilety:
Historie obrazkowe Fransa Masereela, H.M. Batemana, Lynda Warda, Otto Nuckela, Milta Grossa, Si Lewena i Arta Spiegelmana.
Uznany rysownik Art Spiegelman odwiedzi BAM, by przedstawić WORDLESS! [„Bez słów”], nowatorskie połączenie slajdów, prelekcji i muzyki przygotowane wraz z uznanym kompozytorem jazzowym Phillipem Johnstonem. Spiegelman oprowadzi publiczność po najwcześniejszych powieściach graficznych – opowieściach obrazkowych autorstwa mistrzów z początku XX wieku, takich jak Frans Masereel, Lynd Ward czy Milt Gross, a akompaniować będzie mu Johnston, wykonując ze swoim sekstetem muzykę napisaną specjalnie na tę okazję.
A jeżeli zastanawiacie się, jak to będzie wyglądało, oto zajawka z Opery w Sydney, gdzie pokaz odbył się poprzednio.
Oto link: http://www.bam.org/talks/2014/wordless
3 komentarze:
Liczy się dobra motywacja do biegania, wtedy można dać z siebie jeszcze więcej :)
Czekam na kolejne tłumaczenia. :)
Widzę, że Neil opublikował sporo wpisów od stycznia do kwietnia.
Dzięki za zachętę! Nie porzuciliśmy prac, a rzeczywiście - dzięki 'odwykowi' od innych platform więcej treści trafia na blog.
Cierpliwości :)
Prześlij komentarz