wtorek, 11 listopada 2008

Doskonały wensleydale

Neil napisał 22. października


Otworzyłem wyszukiwarkę Google i zorientowałem się, że patrzę na reklamę telefonu G1. Kilka kliknięć później byłem na stronie T-mobile, sprawdzałem ceny i myślałem: „Cóż, naprawdę potrzebuję nowej komórki...”

Ale przypadkowe kupowanie telefonu, czego nawet nie rozważałem, wydało mi się, no cóż, czymś niewyobrażalnym. Chciałem go mieć. Chciałem znać szczegóły i takie tam, więc wsadziłem psa na tylne siedzenie samochodu i pojechałem do pobliskiego salonu T-Mobile.

Wiedziałem, że znalazłem się we właściwym miejscu, bo wszędzie wisiały wielkie plakaty, niektóre większe ode mnie, wszystkie reklamujące nowy t-Mobile G1.

-Witam. – powiedziałem jak klient sklepu z serami. – Chciałbym pobawić się G1.

Za ladą byli mężczyzna i kobieta. Powiedzieli, że bardzo im przykro, ale nie mieli G1, którym mógłbym się pobawić.

- Kiedy więc będziecie je mieć?

-Nie będziemy ich mieli.

-Nie?

-Nie.

- Moment, rozmawiamy o tym samym? Telefonie G1. O tym z tego plakatu. I z tego. I z tamtego... – Plakaty patrzyły na mnie zza lady. Były wszędzie dookoła.

-Nie, nie sprzedajemy go. Jesteśmy poza zasięgiem, także Google i rzeczy, które należą do zestawu, nie będą na nim działać.

Wyciągnąłem moją komórkę, Nokię N 73, z kartą SIM sieci T-Mobile, która szczęśliwie spędza zbyt wiele czasu w internecie robiąc, hmm, Google’owanie i takie tam. – Ale na tym działa…

- G1 nie będzie działał. Nie połączy się z Google’ami. Więc nie możemy go sprzedawać.

- Ale – spróbowałem to przemyśleć. Potem powiedziałem: - Ale macie plakaty – wskazałem na nie. Wszystkie zdjęcia kwestionowanego telefonu, wychwalające jego zalety i wyjaśniające, że można go dostać tylko tu.

- Jesteśmy oddziałem T-mobile. Wysyłają je do nas. To dlatego je powiesiliśmy. Te przysłane plakaty."

- No cóż, możemy pomówić o szczegółach dotyczących G1?

- Nic o nim nie wiemy – mężczyzna i kobieta za ladą wydawali się tym bardzo zasmuceni. Mężczyzna dodał, tęsknie: - Nie znamy nawet ceny.

Ja znałem cenę ze strony internetowej i czułem się temu winny.

- Jest dostępny w Twin Cities – powiedziała kobieta. – tam może go pan kupić.

- Ale jeśli go tam kupię, to czy będzie tu działał?

- Nie – odpowiedziała ze smutkiem i, jak podejrzewam, z zazdrością w głosie – ale tam go sprzedają.

Nastąpiła krótka przerwa. Myślę, że mogłem powiedzieć: „Przepraszam za plakaty”, gdy wychodziłem albo mogłem po prostu to bardzo głośno pomyśleć. Mieli na nich wszystkich ładne zdjęcia G1, telefonu, o którego kupno nie będę się już raczej troszczył.

...


Pozdrowienia, Neil!

Zdawałeś sobie sprawę, że właśnie wygrałeś tytuł „Najgorętszego Tatusia Bloggera” w Konkursie Bloggerów?


Trzymaj się,
rae


Nie wiedziałem, ale teraz już wiem. Dziękuję każdemu, kto mnie powiadomił.

Właściwie moją pierwszą reakcją było „Ale to było rok temu” i wtedy zorientowałem się, że, nie, to zdarzyło się też w tym roku. I, gdy sprawdzałem listę zwycięzców (na http://blog.izea.com/2008/10/announcing-the-2008-bloggers-choice-awards-winners-1.html), okazało się, że wygrałem też coś zwanego Blogitzerem dla bloggera, który wykazuje się najlepszymi zdolnościami pisarskimi na swoim blogu.

(Widzę moją ubiegłoroczną nagrodę z Konkursie Bloggerów, na szczycie biurka. Jest ładna ze szkła, ma około 10 cali i jest z typu wesołych nagród, które znam, bo nie trafiły do poważnych gablotek z nagrodami.)

Jeśli nikomu nie będzie to przeszkadzać, skoro już wygrałem dwa razy, wycofam mojego bloga z tej kategorii na przyszłość i pozwolę jakimś innym, hmm, Gorącym Tatusiom, zabłysnąć w świetle reflektorów.
...

„Księga cmentarna” została zrecenzowana w “The Independent” , w dziwnej opisowej formie, która sprawia, że w końcu pytasz sam siebie „ok, ale podobała ci się? Jest w ogóle dobra?” (a potem znów, w wyszukiwarce znalazłem wiadomość, że ten sam krytyk w tej samej gazecie naprawdę, naprawdę skrytykował „Koralinę” jakieś sześć lat temu, i albo zmiękczał, bardziej doceniając „Księgę”, albo, w świetle ostatniego paragrafu, po prostu zdecydował się nie iść pod prąd. Ciężko powiedzieć. W każdym razie zostałem porównany do Leona Garfielda i sam ten fakt jest godny świętowania.)

...

Wiadomość od uroczej Colleen Doran:
Zamieściłam kilka twoich zdjęć. Na żadnym nie jesteś tak ładny jak ja.
http://adistantsoil.com/blog/?p=4415

Dziwna kobieta, nie umiem się przyzwyczaić do słyszenia na konwentach : „Neil, to ja, Colleen. Tylko włosy mam inne.” Wtedy mrugam i zawsze to ona, za każdym razem. Zerknijcie na zdjęcia to zrozumiecie moje zmieszanie.


...

Możecie dostać się na zaplecze wydarzenia związanego z „Księgą” czytając to: http://kashsbookcorner.blogspot.com/2008/10/tales-of-three-book-events.html. Cały blog na http://kashsbookcorner.blogspot.com/ jest fascynujący, jego relacja z jak i dlaczego odrzuca książki może rozjaśnić i poszerzyć moje komentarze z wczoraj, a John Hodgman nawet się pojawił i Google rozpływają się nad tym.

niedziela, 9 listopada 2008

Postscriptum o Bordersie

Neil napisał 21. października


Dostaje małe stosy czegoś, co można najlepiej nazwać pocztą nienawiści, od ludzi, którzy twierdzą, że są pracownikami Bordersa. Zdaje się, że uważają, iż namawiam do bojkotu Bordersa i dlatego są nieuprzejmi. Nie sądzę, patrząc na jakość tych wiadomości, aby którykolwiek z nich w ogóle przeczytał to, co napisałem wczoraj. (Kusi mnie, by powiedzieć, że nawet jeśli przeczytali to najwyraźniej nie zrozumieli, ale, szczerze, nie wydaje mi się, żeby to przeczytali) Dziwne i bardzo rozczarowujące .


...


Jak już może wiecie, pojawiła się tajemnicza rozbierzność dotycząca wydarzeń podczas mojego zbliżającego się touru po Wielkiej Brytanii – Jestem w Manchesterze 29. w

http://www.arts.manchester.ac.uk/martinharriscentre/mhceventspage.php?eventid=598, ale Jonathan Coulton i Paul & Storm również wtedy tam grają.

http://www.jonathancoulton.com/2008/10/29/manchester-102908/ Będziemy bardzo, bardzo blisko. Ale ich występ zacznie się, gdy mój będzie już trwał. I mój skończy się zanim Jonathan i Paul & Storm stoczą się ze sceny do ich limuzyn, helikopterów i wyruszą w napędzaną fanami rock’n’rollową noc, prowadzącą do Londynu na ich występ w Shepherds Bush 30.. Więc jest całkiem możliwe, że dziwne krzyżujące się plany mogą właśnie się wykluwać.

Ja tylko mówię.