sobota, 26 lipca 2014

Ważne. Proszę, przeczytajcie to teraz.

Neil napisał w czwartek, 22 maja 2014 r. o 5:30

Nie pisałem na blogu od dłuższego czasu. Pewnie po części dlatego, że znów korzystam z Twittera i zwykle piszę albo tam albo na blogu, a po części dlatego, że byłem wyczerpany. Siedzenie na Twitterze mieszczę zwykle w „martwym” czasie – tym spędzanym w taksówkach i poczekalniach. A na pisanie bloga poświęcam zazwyczaj czas przeznaczony na spanie.

Powinienem teraz pisać, pisać rzeczy na które ktoś czeka. Ale bloga też muszę prowadzić…

Tu, gdzie się teraz znajduję, jest mgliście i nie potrafię powiedzieć gdzie kończy się niebo, a zaczyna morze. Za kilka dni lecę do Norwegii, Szwecji i Hiszpanii na mnóstwo wystąpień i wywiadów. Przeglądając rozkład podejrzewam, że niektóre ze spotkań z rozdawaniem autografów mogą być ciężkie, bo przeznaczono na nie niewiele czasu i natychmiast muszę ruszać w kolejne miejsce, na kolejny wywiad czy występ.

W ubiegłym tygodniu byłem w Jordanii, wróciłem, nadal wstrząśnięty, i poszedłem prosto do Biblioteki Brytyjskiej, gdzie z Tori Amos rozmawiałem o Sandmanie, Sztuce i Życiu. Następnie wyszedłem na scenę, czytałem publiczności opowiadania, a potem padłem.

tumblr_n5ojnpQL3e1t2f8s1o1_500

Jak już tu pisałem, do Jordanii poleciałem na zaproszenie UNHCR, agendy ONZ ds. uchodźców, by odwiedzić obozy dla uchodźców z Syrii i donieść o tym, co tam zobaczyłem.

W ubiegłym roku napisałem scenariusz krótkometrażowego filmu, który wyreżyserowała Georgina Chapman i bardzo się polubiliśmy. A kiedy zapytałem czy chciałaby wybrać się ze mną do Jordanii, zgodziła się. Oboje zamierzaliśmy zabrać nasze drugie połówki. Przewidywałem, że Amanda ze mną pojedzie, ale Harvey Weinstein (mąż Georginy) będzie zbyt zajęty, bo Harvey jest zawsze zajęty. A wyszło na to, że Amanda utknęła w oku cyklonu wydarzeń, wliczając w to problemy zdrowotne i – co najważniejsze – nieskończoną książkę, więc nie mogła przyjechać, natomiast Harvey był tam z nami, pokazując stronę swojej osobowości, której nie widziałem od jakichś 20 lat, czyli od kiedy go znam.

Brak Amandy ułatwił mi tę wyprawę, bo nie musiałem dzielić swojej uwagi pomiędzy nikogo i nic poza samym obozem, a jednocześnie uczynił ją trudniejszą, bo chwilami oddałbym wszystko za rękę, którą mógłbym potrzymać, czy osobę, którą mógłbym objąć.

Napisałbym tu o tej wyprawie, ale już napisałem, co miałem do napisania. Oto link do artykułu dla Guardiana [tłumaczenie na blogu już jutro - przyp. noita].

A tu do Guardianpictures – zrobiłem podpisy do zdjęć, czy raczej UNHCR wzięło je z mojego video pamiętnika.

f9e4f7f2-1041-46f8-bc24-046106943187-620x372

To artykuł z Buzzfeed, który idzie w ślad za uchodźcami aż do obozu w Azraq. http://www.buzzfeed.com/richardhjames/neil-gaiman-in-jordan (Tak, nagłówek to przynęta, ale artykuł jest dobry tak czy inaczej.)

A to jest wywiad udzielony BBC World Service w czasie mojego pobytu w Jordanii. Jeżeli brzmi, jakbym był nieco wstrząśnięty, to dlatego, że byłem.



Wszystko zostanie zebrane na http://donate.unhcr.org/neilandgeorgina, gdzie znajdziecie również informacje na temat projektu i tego, jak można wspomóc UNHCR.

Wróciłem z Jordanii z poczuciem wstydu, że należę do gatunku, który traktuje swych członków tak bardzo źle i jednocześnie dumny, że należę do tego samego gatunku ludzkiego, który robi, co w jego mocy, by udzielić pomocy cierpiącym, potrzebującym schronienia, bezpieczeństwa i godności. Wszyscy jesteśmy częścią ogromnej rodziny, ludzkiej rodziny, a o rodzinę się dba.

Proszę, rozsyłajcie te linki, zwłaszcza do głównego artykułu z Guardiana: http://rfg.ee/x6Kon. Udostępniajcie agresywnie. Zmuszajcie ludzi do przeczytania. To ważne, a ja będę wdzięczny.
Dziękuję.

edit-31041-1400506751-20

piątek, 25 lipca 2014

Płakałem dopiero po wyjściu z namiotu

Pisarz Neil Gaiman odwiedził obóz uchodźców z Syrii - oto jak opisał swoje wrażenia.


Żona Aymana piecze najlepsze bułeczki figowe, jakich w życiu próbowałem. Są malutkie i gdy przychodzimy, czeka ich na nas mnóstwo. Hojność mieszkańców obozu Zaatari nie przestaje mnie zaskakiwać, cieszyć i dziwić: nawet gdy sami zupełnie nic nie mają, będą częstować słodką herbatą, zawsze znajdzie się też hummus, oliwki i chleb pita. W obozie dla uchodźców Zaatari w Jordanii syryjskim uchodźcom co rano wydaje się 400 tysięcy sztuk tego pieczywa. Ale to zaledwie cztery kawałki przypadające na jednego mieszkańca obozu i jestem bezustannie rozdarty, bo z jednej strony nie chciałbym odtrącać ich gościnności, a z drugiej wiem, że odbieram im coś, czego naprawdę potrzebują.

Aymana nazywają „doktorem” i jest bardzo dumny ze swojego podejścia do pacjentów. W Syrii pracował jako technik w laboratorium medycznym, a następnie, gdy rozpoczęły się walki, został lekarzem w szpitalu polowym. Teraz on, wraz z uśmiechniętą żoną i czwórką maleńkich dzieci, jest uchodźcą. Całymi dniami pracuje jako obozowy pracownik społeczny, mobilizuje, organizuje, potem wraca do domu – do swojego kontenera, zwanego tutaj „kempingowym” (białego, blaszanego pudła z podłogą wyłożoną materacami, stanowiącego przestrzeń mieszkalną w dzień i sypialnię nocą), zabiera torbę z opatrunkami, narzędziami i lekami, po czym wyrusza na obchód.

W Jordanii

Neil napisał w poniedziałek, 12 maja 2014 r. o 16:10

Dziś późnym popołudniem wylądowałem w Jordanii. Teraz siedzę w hotelu. O 6 będę musiał wstać, żeby z samego rana dotrzeć do obozu na czas wydawania chleba.

Od początku konfliktu w Syrii z domów przed przemocą i walkami uciekło ponad dwa i pół miliona ludzi. Pół miliona z nich trafiło do Jordanii. Populacja tego kraju wynosi nieco ponad 6 milionów mieszkańców. Gdyby grupa stanowiąca identyczny odsetek populacji miała pojawić się w USA, to na przestrzeni zaledwie kilku lat do Stanów przybyłoby 25 milionów uchodźców, a w Wielkiej Brytanii szukałoby schronienia 5 milionów ludzi. Oznacza to, że wiele ludzi tutaj mieszka z syryjskimi rodzinami. Oznacza to również, że powstały obozy dla uchodźców - małe miasta zbudowane na pustyni z prowizorycznych konstrukcji.

[Obóz Zaatari - źródło]

Zostałem tutaj zaproszony przez UNHCR, agendę ONZ ds. uchodźców, aby nakręcić jeden lub kilka krótkich filmów, opowiadać i pisać artykuły, które zwrócą uwagę na to, co dzieje się w obozach dla uchodźców.

Stworzyli stronę: http://donate.unhcr.org/neilandgeorgina/, gdzie można śledzić nasze poczynania i zobaczyć, co się dzieje.

Na tę wyprawę pakowałem się sam i z różnych powodów wyszło mi to fatalnie, wielu rzeczy zapomniałem. Za każdym razem, kiedy mam chęć zacząć narzekać na brak czegoś, przypominam sobie, że ludzie, z którymi spotkam się jutro zabrali z domów tylko to, co zdołali nieść, często przez setki kilometrów - w tym swoje dzieci...

czwartek, 24 lipca 2014

Co robicie 27 czerwca i inne kluczowe pytania.

Neil napisał w czwartek 1 maja 2014 r. o 13:57

Od dziś wracam do korzystania z mediów społecznościowych. A jutro prowadzę ostatnie zajęcia w Bard aż do jesieni. Jestem światu winien wielki wpis o życiu i rzeczach, które się w nim wiążą.

Ale po pierwsze to, co ważne:

Na świecie jest wiele osobliwych miejsc – takich, które będą zaprzątać ci umysł, skradną duszę i już jej nie wypuszczą. Niektóre z nich są niezwykłe i egzotyczne, inne zwyczajne. Najdziwniejsze z nich, przynajmniej dla mnie, to Wyspa Skye u zachodnich wybrzeży Szkocji. Wiem, że nie jestem w tym wrażeniu odosobniony. Są osoby, które odkrywają Skye i już nigdy stamtąd nie wyjeżdżają. A nawet ci spośród nas, którzy wyjeżdżają, są na swój sposób nawiedzani przez tę mglistą wyspę. To tam jestem najszczęśliwszy i tam jestem najbardziej sam.

Otta F. Swire pisała książki o Hebrydach i w szczególności o Skye. Wypełniała je dziwaczna i tajemna wiedza. (Wiedzieliście, że 3 maja to dzień, w który Diabeł został strącony z Nieba, a zatem również dzień, kiedy popełnione zbrodnie nie będą wybaczone? Dowiedziałem się tego z jej książki o tamtejszych legendach.) A w jednej z książek przeczytałem o jaskini w czarnych górach Cuillins, gdzie możesz się wybrać – jeśli jesteś odważny – i znaleźć złoto nie dając w zamian nic, ale każda wizyta w jaskini uczyni cię odrobinę gorszym człowiekiem, nadgryzie twoją duszę.

A tak owa jaskinia i jej obietnica zaczęły mnie dręczyć.

poniedziałek, 21 lipca 2014

gal·li·mau·fry (rzecz.) 1. bezładna mieszanina lub stos różnych rzeczy

Neil napisał w czwartek 10 kwietnia 2014 r. o 21:18

We wtorek poprowadziłem swoje pierwsze zajęcia w Bard. Kosztowało mnie to sporo nerwów, ale 14 osób, które słuchały, jak mamroczę coś na temat pisania i fantastyki, zdawało się miłą i stosunkowo wielkoduszną publiką, więc nie mogę się doczekać jutrzejszych zajęć. Tylko mam nadzieję, że jutro będę mówił inne rzeczy.

Wieczór ze mną i Artem Spiegelmanem w Bard był wspaniały. Bilety się wyprzedały, a rozmowa stanowiła raczej wywiad, gdzie to głównie ja zadawałem Artowi pytania, choć przeczytałem też kilka pierwszych stron Jasia i Małgosi – wersji, którą ja napisałem, a zilustrował Lorenzo Mattotti i to było wspaniałe. (Na zdjęciu zrobionym przez Gideona Lestera możecie zobaczyć na ekranie w tle za nami jedną z bajecznych ilustracji Mattottiego)

BkaltMZIMAAjwK5

piątek, 18 lipca 2014

Dwie nowe brytyjskie okładki i małe przemyślenia filozoficzne

Neil napisał w czwartek 3 kwietnia 2014 r. o 12:36

Bloomsbury właśnie przysłało mi okładkę wydania Na szczęście, mleko… w miękkiej oprawie. W  Wielkiej Brytanii wychodzi 5 czerwca. Jestem zachwycony okładką i pod wrażeniem dopisku o Dziecięcej Książce Roku, bo zapomniałem o tym tytule. (To był szalony rok. Za dużo rzeczy do zapamiętania.)

czwartek, 17 lipca 2014

Myśli na temat domu i trochę pytań o sztukę i handel, na które dotąd nie odpowiedziano

Neil napisał w środę, 2 kwietnia 2014 r. o 0:06

Przeprowadzka do nowego domu to bardzo dziwny proces. Najgorszą część mam już za sobą. Teraz pozostają drobnostki, niekończące się setki szczegółów. Detale, detale, detale i raz na jakiś czas – pomniejsze katastrofy.

Wczoraj przestało działać ogrzewanie. Ogrzewanie przestało działać, bo w piwnicy stało kilka centymetrów wody, bo pompa nie dawała rady z deszczem w połączeniu z topniejącym śniegiem, który już wypełniał kanalizację, więc wszystko się wylało. Mam dobrych znajomych, którzy wszystko naprawili za pomocą pomp i wiedzy na temat naprawiania rzeczy.

(Nie posiadam zbyt wiele takiej wiedzy. A choć może przeczytalibyście moją książkę, nie chcielibyście, żebym wieszał wam półki. Możecie mi wierzyć.)

Na noc pojechałem do Nowego Jorku, w hotelu skończyłem pisać bardzo zaległy wstęp do książki, odesłałem go na moment przed zaśnięciem, a dziś rano byłem umówiony na Naprawdę Fajne Sekretne Spotkanie. Piszę o tym w pociągu, w drodze powrotnej, rzeka Hudson szara, a na drugim brzegu w oddali bezlistne wzgórza i klify. Chcę nadejścia wiosny.

Rozważam teraz, czy napisać opowiadanie na zlecenie firmy. Zostałem o to poproszony. Mogę napisać, co tylko zechcę, pod warunkiem, że umieszczę w opowiadaniu ich produkt i nie sprawię, że będzie zabijał ludzi w sposób okrutny, czy nawet w sposób przyjemny. To będzie fajny, interesujący i dobrze płatny projekt. Interesujący jest fakt, że już umieściłem ten produkt w swojej powieści, lubię go i widzę jak ta historia mogłaby się rozwinąć.

Ale nie jestem pewien. Nie mogę się zdecydować.

Blackberry Keep Moving: wszystkie klipy



Dobra literatura jednoczy nas, ludzi, ponieważ pozwala nam doświadczyć empatii.
Ponieważ sprawia, że obserwujemy świat oczami innych.
I jest to cudowny sposób, aby zdać sobie sprawę z istnienia innych ludzi.

Najtrudniejsza w byciu pisarzem jest samotność.
Zostajesz sam na sam z tym, co siedzi ci w głowie.
I nikt nie może zrobić tego za ciebie.
Możesz napisać najzabawniejszy kawał na świecie, ale w tym momencie pokój będzie wypełniać cisza.

poniedziałek, 14 lipca 2014

Szczęście w nowym starym domu

Neil napisał w niedzielę 30 marca 2014 r. o 12:36

Dziś nie przychodzi mi do głowy
nic doskonalszego
niż czytanie nowej książki
przy płonącym kominku
i odgłosach padającego deszczu

niedziela, 13 lipca 2014

Patrzcie! Szybki wpis z promocjami.

Neil napisał w niedzielę 9 marca 2014 r. o 14:28

Szybki wpis: na Amazonie mają promocję na Książki Które Inspirują Naszą Pasję do Czytania. Tylko dzisiaj.
Są w niej Amerykańscy bogowie i Koralina, ale reklamuję tę akcję, bo w sumie mają 36 książek za mniej niż $2,99, a większość za $1,99, z których wszystkie chcielibyście mieć na swoich wirtualnych półkach.

Dobrze. Czas na wywiad.

A kiedy mnie tu nie będzie, obejrzyjcie jakie są najpopularniejsze książki w poszczególnych stanach USA i zastanówcie się, co nam to mówi o każdym z nich…

W Którym Wykazano, że Zostałem Leśnym Stworem

Neil napisał w niedzielę, 9 marca 2014 r. o 16:16

Wczoraj wstałem wcześnie rano, wyszedłem z domu, w którym dopiero co zdążyłem się zadomowić i ruszyłem w drogę z przeładowaną walizką, którą pakujesz sobie na kilkutygodniową trasę, kiedy nie jesteś pewien co będziesz musiał na siebie założyć, a zamierzasz odwiedzić trzy różne strefy klimatyczne.

Poleciałem do Filadelfii i do Rowan University na południu New Jersey, gdzie zobaczyłem się z fotografem Kyle’em Cassidym (znanym również jako mój przyjaciel Kyle Cassidy). Poprowadziliśmy wspólnie warsztaty, odpowiadaliśmy na pytania, mówiliśmy o tym, co robimy i jak to robimy i w końcu czytaliśmy opowiadania i pokazywaliśmy zdjęcia z książki Who Killed Amanda Palmer. Potem jako część cyklu wykładów Rowan University Presidents' Lecture Series wygłosiłem prelekcję, podczas której również czytałem swoje rzeczy i była to równie dobra zabawa, co spotkania/pogadanki w Billings i Calgary. Publiczność zdawała się zadowolona, a ja byłem zachwycony tym, jak dobrze zaczynam czuć się na scenach uniwersytetów i podobnych miejsc. Kiedy staję przed publicznością już nie czuję się, jakbym udawał, ani że występuję pod fałszywym pretekstem.

Kiedy przechadzaliśmy się po kampusie Kyle wyciągnął aparat i zrobił poniższe zdjęcia...

Było wietrznie. Moje włosy zwykle nie próbują ode mnie uciec.

Wyglądam jakbym mieszkał w mroźnej dziczy i polował na przymiotniki albo robił inne rzeczy, którymi zajmują się dzicy pisarze.



sobota, 12 lipca 2014

Burze i jak się zaczynają

Neil napisał w środę, 5 marca 2014 o 21:04

To był dziwny tydzień, pełen osobliwych wydarzeń. Najdziwniejsze było to, że kupiłem dom (i nie jest on, jak sugerowałby ten opis, w Sacramento w Kalifornii: to pochodzi z dłuższego wywiadu na temat mojej skłonności do wspierania różnych projektów na Kickstarterze: https://www.kickstarter.com/blog/meet-a-backer-neil-gaiman).

Kwestia nowego domu była w robocie od kilku miesięcy. Zobaczyłem go na jesieni, zakochałem się, przekonałem Amandę, że jestem zakochany i wczoraj po południu ostatecznie podpisaliśmy umowę.

Bardzo przypomina mój poprzedni dom rodziny Addamsów w lesie, tylko że to nie jest dom rodziny Addamsów, a raczej zlepek kamiennych chatek w lesie. (Kobieta, od której go kupiłem mieszkała w nim dokładnie pięćdziesiąt lat. Człowiek, od którego rodziny kupiła go z mężem w styczniu 1964 r. rysował komiksy w codziennych gazetach za czasów Złotej Ery.)

środa, 9 lipca 2014

Dzisiejszy live streaming i dotąd nieujawniany wiersz (nieskończony)

Neil napisał w poniedziałek 24 lutego 2014 r. o 12:58


Bardzo szybki post… 

W Billings, w Montanie, było WSPANIALE: rozmawiałem z grupą młodych ludzi we wspaniałej bibliotece, trochę poczytałem i odpowiedziałem na wiele pytań. Tego samego wieczora rozmawiałem z czytelnikami w Babcock Theatre, sporo czytałem i odpowiedziałem na mniej pytań, niż bym chciał.

niedziela, 6 lipca 2014

Stephen King vs. Neil Gaiman




Księgarnia Waterstones zorganizowała internetowy pojedynek, którego zwycięzca otrzyma tytuł Najlepszego Pisarza. Neil Gaiman dotarł do finału pokonując kolejno Mallorie Blackman, Suzanne, Collins, Sir Arthura Conan Doyle'a i Agatę Christie!
Przed nim najważniejszy pojedynek - starcie z samym Królem Grozy, Stephenem Kingiem.
Pomożecie? Głosować można na stronie 
A sytuacja przedstawia się następująco...


piątek, 4 lipca 2014

Jak Borsuk trafił do Carnegie Hall?

Neil napisał we wtorek 18 lutego 2014 r. o 23:58

W ubiegłym roku zostałem zapytany, czy nie zechciałbym przeobrazić się w swojego ulubionego bohatera literackiego z okazji wystawy w oksfordzkim Muzeum Opowieści. Z osobistych powodów wybrałem Borsuka z O czym szumią wierzby


Kiedy już uznany fotograf Cambridge Jones zrobił mi zdjęcie w kostiumie Borsuka, na herbatę wpadł Philip Pullman i dopiero znacznie później dotarło do mnie, że w czasie naszej rozmowy wciąż byłem ucharakteryzowany (można posłuchać jak dyskutujemy o tym i o wielu innych rzeczach w rozmowie z Oxford Playhouse.)


czwartek, 3 lipca 2014

Wczesne ostrzeżenie dla USA… (i ujawnienie ekskluzywnej okładki)

Neil napisał w poniedziałek, 17 lutego 2014 o 12:06

 

Być może zauważyliście, że tego lata z towarzyszeniem kwartetu smyczkowego FourPlay i obrazów Eddiego Campbella będę czytał opowiadanie Truth is a Cave in Black Mountains. Ogłaszałem już daty występów w londyńskim Barbicanie, 4 i 5 lipca:

http://www.barbican.org.uk/music/event-detail.asp?ID=16044 (Brytyjczycy: bilety jeszcze są, ale szybko się rozchodzą).

 

Kilka fragmentów ze spektaklu przygotowanego na zamówienie Opery w Sydney, gdzie został po raz pierwszy wystawiony, można zobaczyć tutaj: http://play.sydneyoperahouse.com/index.php/media/1152-neil-gaiman-the-truth-is-a-cave-in-the-black-mountains.html.

środa, 2 lipca 2014

Wspomnienie o Maggie Estep

Neil napisał w środę, 12 lutego 2014 r. o 21:46


Powinienem pisać, ale zamiast tego wchodzę na blog, bo właśnie się dowiedziałem, że nie żyje Maggie Estep. Zmarła na atak serca. Miała 50 lat.

Od lat wiedziałem o Maggie, poetce, pisarce i performerce, bo pracowała dla niej niesamowita Kelly Sue De Connick. Kelly Sue to moja przyjaciółka, która zwykła mawiać, że polubiłbym Maggie i że ona polubiłaby mnie, ale dopiero w tym roku, kiedy zacząłem odwiedzać Hudson w stanie Nowy Jork, miałem okazję Maggie poznać. (Chyba nawet bardziej niż mnie chciała poznać moją sukę, Lolę. Za pierwszym razem przyniosła dla Loli psie smakołyki.) Kelly Sue miała rację – naprawdę bardzo, bardzo się polubiliśmy. Od chwili pierwszego spotkania byliśmy starymi przyjaciółmi. Jedną z zalet przeprowadzenia się do tej części świata była dla mnie możliwość nawiązania bliższego kontaktu z Maggie. Tego dnia we wrześniu, kiedy w końcu udało nam się porozmawiać, napisała na swoim blogu:

Kiedy odkryłam, że Neil Gaiman poślubił przepiękny żywioł, jakim jest Amanda Palmer, WRESZCIE (po 12 latach nalegań ze strony Kelly Sue) przeczytałam parę jego książek.

Neil krwawi. Co oznacza, że jest pisarzem właśnie dla mnie. Okazało się, że jest również człowiekiem dla mnie. Takim, przy którym ma się wrażenie, że znacie się od zarania dziejów – i masz nadzieję utrzymać znajomość do samego końca świata.
 


Moje wrażenie było identyczne. Nie spodziewałem się tylko, że koniec nastąpi tak szybko.


Nie wspominałem, że 9 marca będę w San Jose, w Kalifornii, na festiwalu filmowym Cinequest. Wręczą mi nagrodę Maverick Spirit i będę rozmawiać, odpowiadać na pytania i pewnie też coś przeczytam. Całość potrwa 90 minut po południu 9 marca w teatrze San Jose i tutaj możecie o tym poczytać, a także kupić bilety.





To tyle. Wspomniałem. Jeśli będziecie w okolicy albo wybieracie się na Cinequest, może się tam zobaczymy…