poniedziałek, 31 grudnia 2007

Tak jak mówiłem

Napisałem to w 2004, cytując siebie z 2001. I zdaje się, że to dobry czas, by powtórzyć się jeszcze raz. Co trzy lata...

Wiem, że w złym guście jest się powtarzać, ale już miałem spisać wszystko to, czego życzę czytelnikom tego bloga na rok 2005, kiedy zdałem sobie sprawę, że już napisałem to w 2001, gdy powiedziałem...

Niech nadchodzący rok będzie przepełniony magią, marzeniami i dobrym szaleństwem. Mam nadzieję, że przeczytacie jakieś dobre książki i ucałujecie kogoś, kto myśli, że jesteście wspaniali, i nie zapomnijcie stworzyć jakiejś sztuki- napiszcie lub narysujcie lub zbudujcie lub zaśpiewajcie lub żyjcie jak tylko Wy potraficie. I mam nadzieję, że kiedyś w przyszłym roku zaskoczycie samych siebie.

I naprawdę wciąż się tego trzymam.

niedziela, 30 grudnia 2007

Wszystko, co robi się po raz pierwszy, wyzwala demony...

To był niezwykły rok, podczas którego wiele rzeczy robiłem po raz pierwszy, włącznie z premierami filmowymi i wizytami na japońskich targach rybnych. Ale ogólnie rzecz biorąc to był mój ulubiony moment.

Rob Sawyer trzymał kamerę...

(Kliknijcie na link http://journal.neilgaiman.com/2007/12/anything-done-for-first-time-releases.html, jeśli jesteście na kanale, który nie pokazuje tu filmika z YouTube'a.)

(Całkowicie nieodpowiednia muzyka The Tubes.)

piątek, 28 grudnia 2007

Gościnny blogowicz recenzuje Sweeney...

Przeczytałem to...

Z zainteresowaniem zapoznałem się z Twoją opinią o “Sweeney Todd”, ponieważ mi także bardzo się podobał i sądzę, że był świetnie zrobiony. Moja trzynastoletnia-za-cztery-dni córka błaga mnie, żebym zabrał ją na to do kina, więc muszę zapytać: jak podobało się Maddy? Waham się, czy zabrać moją córkę ze względu na drastyczną naturę całego filmu i podczas gdy ona myśli, że jestem nadopiekuńczy, ja myślę, że po prostu troszczę się o jej czasami nadwrażliwą naturę. Tak więc z chęcią wysłuchałbym opinii Maddy na temat filmu!

i wysłałem do panny Madeleine, która odpisała...

Witam czytelników bloga! Tu Maddy. Chciałabym powiedzieć, że mi, mającej trzynaście lat i cztery miesiące, Sweeney Todd bardzo się podobał! Nie sądzę, żeby był nieodpowiedni, jeśli ma się trzynaście lat. Moim zdaniem był trochę obrzydliwy, ale w takich momentach odwracałam się albo zasłaniałam oczy. Być może czułam lekki skurcz w żołądku, ale w każdym razie nie na tyle, żebym miała koszmary albo coś. Jeśli Twoja córka naprawdę chce go zobaczyć, to myślę, że to byłby odjazdowy pomysł! Miłego dnia. :)

i informacyjny PS na temat posta z dzisiejszego ranka...

Cześć Neil,
W sprawie kobiety, która poczuła się urażona przez “Gwiezdny pył”: pracuję w Barnes & Noble i mogę powiedzieć, że ta książka nie jest zakatalogowana w kategorii “Młodzi czytelnicy” (która posiada znak wskazujący, że zalecany przedział wiekowy obejmuje 12 lat). Jest tylko dostępna w “Literaturze dla nastolatków” i sekcjach SciFi/Fantasy.

A także, kiedy ja miałem 12 lat, zaczynałem czytać Stephena Kinga.

Tak przypuszczałem (Przynajmniej jeśli chodzi o pierwszy kawałek, o miejscu w księgarniach. Co do kawałka o tym, co czytają dwunastolatkowie-- odesłałbym do tego, co powiedziałem dziś rano. Nie sądzę, by chodziło o wiek, w tym wieku. Myślę, że chodzi o to, kim jesteś i na co jesteś gotowy się natknąć w literaturze. Niektórzy dwunastolatkowie są gotowi na Stephena Kinga, niektózy nie są. Maddy sama odkryła Kinga w wieku dwunastu lat i go pokochała. Dałem Holly “Carrie”, gdy w wielku 11 czy 12 lat była fanką “Gęsiej skórki” i odstraszyłem ją tym od horrorów na całe życie.)

„Jestem demonicznym balwierzem z Fleet Street i nie zdołasz mnie złapać...”

Neil napisał w piątek 28 grudnia 2007 o 9:41

Wczoraj zabrałem rodzinę do kina na film “Sweeney Todd” Tima Burtona, który mnie absolutnie zachwycił (nawet takie drobne ozdobniki, jak rynek St Dunstan’s i znak na ulicy Bell Court – w najwcześniejszej wersji Penny Dreadful [horroru za grosze] salon Sweeney’a znajdował się przy St Dunstan’s Church, a pani Lovett tuż za rogiem, na Bell Yard). Spodobał mi się nawet wizerunek Johnny’ego aDeppa a la wczesny-Bowie-gdy-jeszcze-śpiewał-jak-Anthony-Newley (przynajmniej do czasu aż wychodząc wyobraziłem sobie zachlapanego krwią Sweeneya Todda śpiewającego „The Laughing Gnome” podczas oczekiwania na klientów i nie byłem w stanie wyjaśnić nikomu co jest w tym śmiesznego.) Wydaje mi się, że ten film przebił „Eda Wooda” i został moim ulubionym Tima Burtona.

Nadal zdziwiony, że musieliśmy przejechać wiele mil aby dotrzeć do jedynego kina wyświetlającego to poza Bliźniaczymi Miastami i zasmucony, że sala świeciła pustkami.

Drogi Neilu,
Zastanawiam się jakie są Twoje odczucia względem tego, że “Beowulf” i “Gwiezdny pył” znalazły się wśród 10 najczęściej ściąganych przez P2P filmów roku?
http://www.wired.com/entertainment/hollywood/news/2007/12/YE_best_of_p2p

Cieszysz się, że są popularne, czy wolałbyś, żeby ludzie jednak za nie płacili?
Dzięki!
Laura

Po prostu cieszę się, że są popularne.

Podejrzewam, że na kilka lat będzie można legalnie ściągnąć film już w dniu jego premiery, a wybrać się do kina na c.ś, czego nie można obejrzeć nigdzie indziej. ("Beowulf" jest znacznie lepszym filmem w 3D. Trójwymiaru nie da się doświadczyć na ściągniętej pirackiej kopii, przynajmniej na razie) i pewnego dnia ludzie, którzy stworzyli film (włączając pisarzy) zostaną za niego godziwie wynagrodzeni. Bo najlepsze rozwiązanie problemu piractwa to dostarczyć kopiowaną rzecz samemu...

Moja 12-letnia córka wybrała "Gwiezdny pył" jako temat szkolnego sprawozdania. Zakupiłyśmy egzemplarz w miękkiej oprawie w księgarni Barnes and Noble. Z okładki wynikało, że to opowieść fantasy odpowiednia dla jej wieku i nauczycielka 6 klasy ją zaakceptowała. Bardzo uraziło nas, kiedy okazało się, że zawiera śmiałą scenę erotyczną oraz słowo "pieprzyć". Marketing był bardzo mylący. Czy chciałeś podstępnie zachęcić dzieci do przeczytania tego? Dlaczego?

Nie, nie zamierzałem nikogo wprowadzać w błąd i przykro mi, że poczułaś się urażona.

"Gwiezdny pył" został napisany jako powieść dla dorosłych. W 2000 roku otrzymała nagrodę Young Adult Library Services Association Alex Award przyznawaną dorosłym książkom, które podobają się młodzieży. Z tego powodu oraz ze względu na zapotrzebowanie szkół Harper Collins postanowiło wydać również wersję młodzieżową książki. To jest "Stardust Movie Tie In Teen Edition"[filmowe wydanie młodzieżowe] obecnie do kupienia w Amazon.

Chociaż sądzę, że wiele dwunastolatków to już młodzież, która może spokojnie czytać książki przeznaczone dla nastolatków to oczywiście jest równie dużo takich, którzy nie powinni i jeśli wydaje Ci się, że twoje należy do tej drugiej grupy to z pewnością masz rację. Nie jestem aż tak bardzo jak ty przekonany, że owa scena jest szczególnie "śmiała", chociaż słowo "pieprzyć" rzeczywiście się tam znajduje, bardzo drobnym drukiem. Ale "Gwiezdny pył" to zdecydowanie nie jedna z moich książek dla dzieci, jak "Koralina", "Interświat", czy (jak już będzie gotowa) "Księga cmentarna". To książka dla dorosłych wydana w Stanach Zjednoczonych również w wersji dla młodzieży.
...
Pierwsza prawdziwa internetowa społeczność na jaką trafiłem pod koniec 1988 lub na początku 1989 to forum Compuserve Comics które znalazłem mniej więcej w pierwszym tygodniu jego istnienia w Wielkiej Brytanii. Grzebałem w listach dyskusyjnych i takich tam już wcześniej, ale od 1989 do około 1995 to właśnie na Compuserve Comic należało bywać i to głównie dzięki obecności dodającego otuchy i mądrego Paula Granta, który występował pod sieciowym pseudonimem Zeus (bo był wielki i bodaty, a nie dlatego, że nosił togę i ciskał pioruny). John Ostrander opłakuje odejście Paula i sporo dawnych użytkowników Compuserve łączy się w żałobie.

Prawdopodobnie ostatnie zdjęcia Psa w tym roku

Neil napisał w czwartek 27 grudnia 2007 o 15:31

To był dziwny rok. 30 kwietnia znalazłem przy drodze psa. Wtedy wyglądał tak...


Był mokry, w kolorze spranego brązu, pachniał okropnie i choć nie wydawał się zbyt bystry miał niezwykle dobre serce.

Okazało się, że jednak był bardzo inteligentny, po prostu spędził trzy lata na łańcuchu na farmie, gdzie nikt się do niego nie odzywał i nie oczekiwał niczego poza szczekaniem na gości jako psi dzwonek do drzwi.

Teraz wygląda tak... (dzisiaj rano, z niechlujnym pisarzem). (Zdjęcia robiła Holly.)


Cabal to jeden z najpiękniejszych psów jakie znam. Jaka to rasa?

Farmer od którego go wziąłem powiedział mi wtedy (w co wątpiłem, bo nie mogłem uwierzyć, że on w ogóle gdzieś pod spodem jest biały) że pies jest Białym Owczarkiem Niemieckim (kiedy dorastałem w Anglii mówiliśmy "owczarek alzacki" - owczarki niemieckie stały się w Zjednoczonym Królestwie alzackimi podczas Pierwszej Wojny Światowej tak samo jak francuskie frytki stały się Frytkami Wolności w Stanach kilka lat wcześniej). Byłoby znacznie więcej białych owczarków niemieckich gdyby naziści nie stwierdzili, że są gorszą rasą i należy je wyeliminować z puli genetycznej. Oczywiście to samo można powiedzieć o mojej rodzinie.

Cześć Neil,
Mikołaj był dla mnie dobry w tym roku i podarował mi najnowszą nowelę Stevena Eriksona wydaną przez PS Publishing - http://store.pspublishing.co.uk/ Dziś rzuciłem okiem na stronę i skończyłem z pięcioma książkami, bo właśnie mają wyprzedaż. Wszystkie książki w ich katalogu wydane przed 2007 są za pół ceny. Pomyślałem o Tobie, skoro napisałeś wstęp do książki Marka Chadbourna, którą właśnie u nich kupiłem!

P.S. Dostałem od brata czarną koszulkę, która powinna Ci się spodobać. Napis głosi "Ubieram się na czarno dopóki nie wymyślą ciemniejszego koloru".

Są wspaniałym wydawnictwem i byłoby zaniedbaniem z mojej strony nie napisać o wyprzedaży, skoro potrwa jeszcze tylko kilka dni. (Tu jest ich aktualny katalog.) Jak już przy tym jesteśmy - powinienem odkopać to, co napisałem na temat Pete'a Crowthera do programu World Horror Con...

Neil,
Mam historyjkę, która może Cię zainteresować. Jakiś czas temu spłonął w Frostburgu w stanie Maryland bar "Gandalf" (nikt nie ucierpiał). Na tej samej ulicy znajduje się małą niezależna księgarnia Main Street Books. Podczas pożaru jeden z pracowników zauważył złapał wyfruwającą kartkę papieru. Cóż to za kartka? Była to osmalona strona z "Dobrego Omenu" Obecnie wisi na honorowym miejscu w księgarni.

To wspaniałe. I, oczywiście, bardzo stosowne.

Cześć Neil
No więc co się dzieje z Hill House? W październiku zamieścili PDF z aktualnościami na temat "Chłopaków Anansiego", ale nic o "Nigdziebądź". Zamówienia na "Nigdziebądź" były robione w 2003 i spodziewano się wydania w 2005, a nadal czekamy.

Czy powinienem zacząć się niepokoić, czy po prostu są zbyt obładowani pracą i nie dają już nawet rady odpowiadać na wiadomości? Uwielbiam to, co robią i wszystki co kupiłem jest niesamowite. Po prostu chciałbym dostać książki, które zamówiłem tyle lat temu, a przynajmniej wiedzieć czy w ogóle im na tym zależy.

Cat też próbowała pomóc mi uzyskać odpowiedź na temat "Tryptyku Melindy", ale dowiedziała się tego samego co ja. Nic.

W każdym razie przepraszam za marudzenie i z góry dzięki,
John Mooney

Szczerze mówiąc naprawdę mam nadzieję, że wydanie "Chłopaków Anansiego" oznacza, że sytuacja w Hill House się zmienia. Mieli ciężki rok, czy dwa, w tym choroby i nie byłem pewien co się będzie działo. Ale pierwsze egzemplarze "Chłopaków Anansiego" są gotowe i wyglądają jak triumf sztuki drukarskiej i już powinny być wysyłane do ludzi. Nie jestem pewien co będzie potem.

Kilka lat temu Pete Atkins z Hill House pomógł przy tworzeniu
"Nigdziebądź" w Ulubionej Wersji Autora, a potem on i Pete Schneider zebrali każdą notatkę, plan i szkic scenariusza dla BBC do Uzupełniającego Tomu "Nigdziebądź". (nie będzie co prawda zawierał absolutnie każdej wersji, bo wtedy byłby okropnie nudny). Tak samo jak Ty, mam nadzieję, że Hill House wraca do gry.

Teraz mają już na swojej stronie poprawiony numer telefonu.

...
Kilka osób napisało do mnie, że europejskie motyle na środkowym zachodzie w Ameryce to coś niezwykłego. I pewnie by tak było, gdybym rzeczywiście się tam znajdował. Ale motyle były w Europie, tak samo jak ja.

czwartek, 27 grudnia 2007

Cabal i Śnieg

Neil napisał w środę 26 grudnia 2007

Naprawdę, wyglądałby bardziej imponująco gdyby nie miał śniegu na nosie.

Bałwany później

Na zewnątrz znajduje się magiczna zimowa kraina. Spójrzcie:



Dostałem wspaniałe prezenty od mojej rodziny. Mój ulubiony to album, który zrobiła Maddy z tegorocznych zdjęć rodzinnych oraz wypełniony krótkimi rozprawkami w stylu Maddy oraz komentarzami do zdjęć (“Cóż tato, nawet mimo tego, że wyglądamy na tym zdjęciu jak dwugłowy człowiek, chciałam powiedzieć, że to naprawdę dobrze wyglądający dwugłowy człowiek. Ha :). Uroczystość rozdania świadectw u Mike była wpaniałą rodzinną wycieczką!!). To mnie rozbroiło.

Obawiam się, że w jakiś sposób zapomniałem kto wysłał mi linka do przybudówki-do-ula-zrobionej-z-klosza na http://www.hemmy.net/2007/09/16/bees-makes-hive-in-a-jar/, ale już planuję zakup klosza lub innego podobnego szklanego czegoś i sprawdzenie co zrobią z tym pszczoły.

Cześć Neil!
Wesołych Świąt! Tak się zastanawiałam, zgodnie z obecną porą roku i w uznaniu dla roju Twoich zółto-czarnych bzyczących przyjaciół, czy nie zechciałbyś podać linka do złośliwej inicjatywy charitatywnej Something Awful, by zalać Trzeci Świat pszczołami przez heifer.org. http://www.somethingawful.com/d/news/bee-charity-drive.php. Za jedyne $30 w czasie tego czasu świątecznego możesz wysłać 12, 500 pszczół, by sterroryzować niepodejrzewających nic obywateli miejsc takich jak Uganda i El Salvador, gdzie dzielni ludzie mogą spróbować zawrzeć porozumienie z pszczołami za ich słodki, słodki nektar. Do południa daliśmy potrzebującym już milion pszczół, a ja pomyślałam, że byłbyś w stanie pomóc nam zdobyć dziesięć milionów. Dzięki,
Laura

Zrobię co mogę. W końcu nie można mieć kraju mlekiem i miodem płynącego bez pszczół. I, hm, ssaków dających mleko.

(Tak się składa, że właśnie dostałem wspaniały prezent Świąteczny od przyjaciela z Heifer.org w postaci darowizny na rzecz pszczół w moim imieniu.)

...

Na http://www.rottentomatoes.com/m/hellboy_2_the_golden_army/trailers.php znajduje się zapowiedź filmu “Hellboy: The Golden Army” (“Hellboy: Złota Armia” przyp. Varali). Hurra.
(I to może oznaczać, że mogę umieścić parę zdjęć z mojej wizyty na planie, które do tej pory chowałem w sekrecie.)

...

Właśnie odkryłem tę stronę, wybacz jeśli to stare wieści, ale zastanawiałem się, czy pomysł zaczął się od Koryntczyka, czy rozwinąłeś wcześniej istniejący “obraz rodem z koszmarów”, gdy go stworzyłeś.
http://www.freakingnews.com/Mouth-Eyes-Pictures--1741.asp

Dobre pytanie. Myślę, że Koryntczyk był prawie na pewno pierwszą postacią komiksową, która miała usta zamiast oczu, chociaż Steve Bissette (tak myślę) narysował okładkę do “Sagi o potworze z bagien” ukazującą potwora z bagien z ustami zamiast oczu kilka lat przed “Sadmanem”. I jestem pewien, że można by poszukać i w końcu znaleźć inn przypadki, w których ludzie posługiwali się tym obrazem na przestrzeni lat-- jeśli chcecie poszukać, dajcie znać co się pojawiło. Usta zamiast Oczu stały się zdecydowanie bardziej popularne odkąd pojawił się Koryntczyk, ale to ma prawdopodobnie bardziej związek z modyfikacją zdjęć niż z postacią wkradającą się do powszechnej świadomości.

Szczerze mówiąc, z przyjemnością widzę, jak bardzo jest to niepokojące.

(Co przypomniało mi, że rozdział Steve'a Bissetta z Towarzystwa Golden/Wagner/Bissette związany z kolekcją PÓŁNOCNE DNI NEILA GAIMANA jest na http://srbissette.blogspot.com/2007/12/save-me-from-myself-i-am-going.html)

Co uważasz o fakcie, że Biblioteka Kongresu Stanów Zjednoczonych zalicza wszystkich szkockich pisarzy do kategorii angielskiej literatury? Rozumiem, że mniejsze biblioteki próbują oszczędzić miejsce, ale czy tak duża i respektowana biblioteka nie powinna zająć się tym z większą dokładnością? Poniżej załączyłam link do artykułu BBC.
http://news.bbc.co.uk/1/hi/scotland/7157708.stm
Z poważaniem,
Christiana

Z jednej strony to głupie: Szkocja to oddzielny kraj, z własnymi tradycjami i własną literaturą, literacką tradycją w jezyku angielskim i celtyckim. Z drugiej strony, to mniej roboty dla Biblioteki Kongresu. Ale w takimr azie, mieliby jeszcze mniej roboty, gdyby wszystko oznaczyli jako “Książki”.

Re: zmimowe motyle To właściwie nie pytanie. Twoja notka ze zdjęciem motyla z 20 grudnia to właściwie nie motyl, ale ćma. Ćmy rozkładają skrzydła, gdy spoczywają w miejscu, podczas gdy motyle tak jakby składają je pionowo.

Nie, obawiem się, że to był motyl... a pierwszą osobą, która go zidentyfikowała, była Heather, któa napisała,

Drogi Neilu,
Zaintrygowana przez motyle, przeprowadziłam małe poszukiwania. Wygląda mi na samca rusałki pokrzywnika, która jest najwyraźniej bardzo powszechna w Wielkiej Brytanii. Zdaje się, że lubi zapadać w stan hibernacji w domach i może wyjść, jeśli ściany są wystarczająco ciepłe. Mnóstwo informacji i wspaniałych zdjęć poczwarek tutaj:
http://www.ukbutterflies.co.uk/species.php?vernacular_name=Small%20Tortoiseshell
Miłego pisania!
-Heather

...

Cześć Neil,
Jestem reżyserem animacji Koraliny. Spotkaliśmy się przez chwilę, gdy jakiś czas temu odwiedziłeś studio Koraliny.
W każdym razie, klim, który umieściłeś wzbudza dosyć silne (pozytywne) poruszenie na mojej stronie.
Wsprawdź co mówią tutaj:
http://www.stopmotionanimation.com/dc/dcboard.php?az=show_topic&forum=25&topic_id=4688&mesg_id=4688&listing_type=read .
Obecnie zatrudniamy około 25 animatorów przy ponad 37 etapach w tworzeniu.
Kiedy/jeśli będziesz miał czas, możesz wpaść i zobaczyć plany. W tym etapie pro produkcji jest wiele fajnych rzeczy do obejrzenia. Wesołych Świąt i dzięki za umieszczenie klipu na swojej stronie.
-Anthony

Cudownie zobaczyć, że ludzie zaczynają o tym rozmawiać. Minął już ponad rok odkąd wybrałem się do studia Laika i zobaczyłem, jak zaczynają pracować nad “Koraliną”. Jestem naprawdę pod wrażeniem wszystkiego, co od tamtej pory widziałem.

...

A w domu, czekając na mój powrót, jedynie około roku spóźnione, były dwa egzemplarze limitowanej edycji “Chłopców Anansiego” Hill House. Są absolutnie cudowne. Możliwe, że nawet warte czekania...

Mrużąc oczy przed światłem dnia

Neil napisał we wtorek 25 grudnia 2007 o 8:12

Z Wikipedii dowiedziałem się, że "Sandman: Łowcy Snów" ["Sandman:The Dream Hunters"] powstał na podstawie "Dziwnych opowieści z chińskiego studia" Pu Songlinga, które jak sądzę powinienem przeczytać. Zdam sprawozdanie.

Zazwyczaj krótko po przebudzeniu w świąteczny poranek siedzę półprzytomny w szlafroku na sofie z zamglonym wzrokiem, podczas gdy wszyscy wokół rozpakowują prezenty. Teraz jestem rozbudzony, całkowicie ubrany i gotowy do wyjścia z psem na spacer, a potem zamierzam zapakować prezenty, których nie zapakowałem wcześniej. Czyli, hm, wszystkie, ponieważ czasem jestem beznadziejny.

Zazwyczaj też w okolicach tego czasu zamieszczam linka do czytanego przez mnie króciutkiego opowiadania "Mikołaj był..." z płyty "Uwaga! Niecenzuralne słownictwo". Biorąc pod uwagę, że w ten czas w roku właśnie tradycja się liczy - proszę bardzo...

http://www.neilgaiman.net/sound/02-nicholas-was.mp3

przesiadka między samolotami

Neil napisał w sobotę 22 grudnia 2007 o 0:55

Napisałem to w samolocie (tak to jest jak kończysz czytać książkę i nie masz z kim o niej pogadać). I mam bezprzewodowy dostęp dopóki nie wyrzucą mnie z tej poczekalni na lotnisku :

Właśnie skończyłem czytać "Little Broter" ["Mały brat"] Cory'ego Doctorowa.

Lubię jego twórczość od kiedy tylko ją czytam - napisałem krótką rekomendację na okładkę zbioru jego opowiadań - ale ta powieść sprawiła mi tyle radości, ile do tej pory dawała tylko niefikcyjna proza Cory'ego.

To dlatego, że Cory jest jednym z Wyjaśniających. Ludzi, którzy widzą co się dzieje, albo co się dzieje w ich pojęciu i opowiadają o tym wszystkim wokół. A jak już usłyszysz ich wersję nie jesteś w stanie wyobrazić sobie tego inaczej.

Douglas Adams był kimś takim. Bruce Sterling też czasem to robi, tak jak i Bill Gibson. Jednak zdarza/zdarzało im się to częściej w rozmowach i literaturze faktu, niż w fikcyjnej prozie. Malcolm Gladwell umie to robić w literaturze faktu (nigdy go nie spotkałem i nie wiem czy tak samo jest w rozmowie, gdzie najłatwiej wychwycić to u Cory'ego, Bruce'a czy Billa.) (Ostatnio moja ulubiona scena to kiedy Cory tłumaczył Robowi Brydonowi dlaczego YouTube jest jak mlecz-piękny na zewnątrz, ale ma gorzkie wnętrze.)

"Little Brother" to powieść dla młodzieży, która przywodzi mi na myśl Heinleina (to dobrze. Książki Heinleina dla młodych czytelników były w większości wspaniałe, o czym wspominam tutaj ponieważ wciąż spotykam ludzi, którzy albo go nie czytali, albo czytali tylko późniejsze nieporządne powieści dla dorosłych, albo nie zgadzają się z poglądami politycznymi Heinleina albo nie przeczytawszy powieści młodzieżowych nie mają pojęcia jakie są dobre).

"Little Brother" jest wspaniała. To polityczna polemika, traktat na temat prywatności i informacji, na temat hackowania, crakowania i polityki. Rozgrywa się w Ameryce w nieodległej przyszłości, gdzie wybuchła już bomba i opowiada o siedemnastoletnim chłopaku imieniem Marcus walczącym z Departamentem Bezpieczeństwa Ojczyzny, który wymknął się spod kontroli.

A Marcus ma prawdziwie, wiarygodnie i cudownie - szanse.

Jest o uczciwości, o nie-uciekaniu i o zmaganiu mądrego z głupim. Zdarzały się w książce momenty, kiedy miałem ochotę wiwatować, gdzie padałem trupem, były i takie, które sprawiały, że czułem się naprawdę staro.

Nie jest doskonała. Czarne charaktey Cory'ego są w pewien sposób zbyt złe. Jest tam dzieciak o imieniu Charles, prawdziwa kanalia, absolutnie karygodny, a jego poglądy są całkowicie sprzeczne z poglądami naszego bohatera, więc dopingujemy Marcusa, kiedy zaczyna cytować Konstytucję aby pokonać złego Charlesa... stosuje sofizmaty, Charles jest takim strachem na wróble. Kiedy wkracza ideologia chciałem, żeby Marcus miał chociaż jedną porządną kłótnię z kimś, kto przynajmniej wydaje się mieć punkt widzenia. Jest taka scena, gdzie postać Karla Rove'a ostrzega swoich kumpli, żeby nie podróżowali przed egzaminami końcowymi dając do zrozumienia, że być może Amerykanie sami się bombardują dla politycznych celów... w każdym podobnym momencie miałem wrażenie, że Cory zdradza zarówno siebie jak i książkę, czego nie robi kiedy tłumaczy statystyczne niebezpieczeństwo wystąpienia fałszywego alarmu (dziwna rzecz, właśnie czytałem o tym w "Sztuczkach Umysłu" Derrena Browna, choć jest to dziwna rzecz tylko jeżeli jest się Corym lub Derrenem).

Książka zdaje się mocniejsza, kiedy tylko Cory tworzy wrażenie, że źli ludzie myślą - wiedzą - że mają rację, że Karta Praw i Konstytucja nie liczą się kiedy trzeba zmagać się z Siłami Zła Gotowymi Zniszczyć Amerykę. Bo można potraktować nie ważne jak wielu ludzi nie ważne jak bardzo źle skoro ma się racje. Zbyt często źli są tylko źli, a dobrzy tylko dobrzy. I jeśli miałbym się czepiać, kilka elementów fabuły jest nieco przesadzonych.

Ale i tak polecałbym "Little Brother" bardziej, niż jakąkolwiek inną książkę przeczytaną przeze mnie w tym roku i chciałbym, żeby trafiła w ręce tak wielu mądrych trzynastolatków obojga płci jak to tylko możliwe.

Ponieważ uważam, że jest w stanie zmienić życie. Ponieważ dzieciaki, choćby tylko kilkoro, nie będą już takie same po przeczytaniu tej książki. Może zmieni się ich podejście do polityki, może do technologii. Może to będzie pierwsza książka, którą pokochają lub która przemówi do ich wewnętrznego maniaka komputerowego. Może będą chciały się o to kłócić i być może się nie zgodzą. Może zechcą otworzyć komputer i zobaczyć co jest w środku. Nie wiem. Ta powieść sprawiła, że znów chciałem mieć 13 lat i czytać ją po raz pierwszy, a potem wyjść z domu i uczynić świat lepszym albo dziwniejszym. Ta książka jest na tyle wspaniała i ważna, że jej drobne wady są doprawdy bez znaczenia.
....

Dziesięć piosenek, które sprawiają, że jestem niewytłumaczalnie radosny zawsze kiedy je słyszę:

Love's a Prima Donna, Cockney Rebel
Cheese and Onions, The Rutles
The Jeep Song, Dresden Dolls
Ever Fallen In Love (większość wersji, ale moją ulubioną wykonuje Thea Gilmore na "Loft Music")
Tower of Song, Leonard Cohen
The Day We Caught the Big Fish, T. V. Smith
Smells Like Teen Spirit, Tori Amos
Rock & Roll Nigger, Patti Smith
Gin and Juice, The Gourds
Pyrate Love, Jollyship the Whizz-Bang

Jedenaście pierwszych pozycji, które wyskoczyły, kiedy nastawiłem iPoda na odtwarzanie losowe 14068 utworów:

Heart, Nick Lowe
Coast Starlight, North Atlantic Explorers
We Were Wrong, Bonzo Dog Doo Dah Band
Keep Up, Thea Gilmore
Duke of Earl, Frank Black
V-2 Schneider, David Bowie
Fireflies, Patti Smith (From Gone Again. Not sure I've ever heard this track before. Suspect that I put the whole album onto the iPod without ever listening to it.)
Sex Life, Black Box Recorder
All the Time, Tom Waits
Cast of Thousands, The Adverts (also one of my inexplicably happy songs)
Et moi, et moi, et moi, The Snivelling Shits.
...
W recenzji Audio Booka "Nigdziebądź" dla "Publishers Weekly" napisali

"Nigdziebądź" Neil Gaiman, czyta autor. HarperAudio, wersja pełna, 10 CDs, 12.5 godziny, $39.95 ISBN 978-0-06-137387-9

Gaiman przyjmuje rolę narratora swojej ostatniej książki czytając w sposób na tyle osobisty , że porywa słuchacza praktycznie natychmiast i zatrzymuje jego uwagę do samego końca. Ponieważ akcja rozgrywa się w Zjednoczonym Królestwie Gaiman staje się typowym gawędziarzem, który za pomocą czarującego szkockiego akcentu dodaje życia i charakteru postaci głównego bohatera - Richarda Mayhew. Z doskonałą intonacją i wyraźną wymowaą Gaiman zaprasza na pogawędkę
w salonie przy kominku, ofiarowując przy tym osobiste doświadczenia i doznania przekraczające granice tradycyjnej narracji. Autor zna swoją opowieść dogłębnie, wywołuje pożądane emocje i reakcje w każdej scenie. Jego unikalne postaci posiadają różnorodne osobowości, co osiąga przy pomocy rozmaitych technik narracji, tonów i dialektów. Czytanie wydaję się bardziej prywatną rozmową wśród przyjaciół, a Gaiman zapewnił przekonujące i przyjemne wykonanie na jakie zasługuje jego twórczość.

co jest bardzo miłe. Przynajmniej kiedy jesteś pisarzem i wciąż denerwujesz się na myśl o tym całym nagrywaniu książek.

I zamieszczam to: http://www.henson.com/press_releases/2007-12-21.pdf --
bez komentarza, ale z ogromnym i raczej głupkowatym uśmiechem na twarzy.

wtorek, 25 grudnia 2007

jak trailer do "The Dark Knight" tylko że z guzikami...

Neil napisał w sobotę 22 grudnia 2007 o 01:14

Kilka tygodni temu ktoś zapytał, czy trailer do trójwymiarowej "Koraliny" Henry'ego Selicka jest do obejrzenia w sieci i obiecałem, że postaram się o pozwolenie na zamieszczenie go tutaj. Którego siły decydujące nie udzieliły jako że, cóż, jest w trójwymiarze.

Potem zapytałem, czy jest z "Koraliny" cokolwiek, co mogę zamieścić. Odpowiedzieli, że zobaczą co da się zrobić.

Nie miałem pewności, że w ogóle coś dostaniemy, więc nie wspominałem o tym. Ale jest. Właśnie to obejrzałem...

A zatem ku Waszej (mam nadzieję) radości - mały świąteczny podarunek. Pierwszy fragment "Koraliny" ujawniony światu.

(Tak naprawdę nie jest ode mnie. Został wybrany przez Laika i Focus i to oni wykonali całą ciężką pracę, Web Goblin zajął się całym tłem. Ja tylko przypisuję sobie ich zasługi i pławię się w blasku jak jej tam...)

Musi jeszcze minąć co najmniej rok, nim film trafi do kin. Ale oto pierwszy rzut oka...

http://www.neilgaiman.com/p/Cool_Stuff/Video_Clips/Coraline_Sneak_Preview

Zimowe motyle

Neil napisał w czwartek, 20 grudnia 2007


Nie wiem, skąd się biorą motyle. To duży, pusty dom, poza tym jest zima. W domu nie ma żadnych kwiatów ani roślin. Na zewnątrz gołe drzewa. Wszystkie drzwi i okna pozamykane. Ale mniej więcej każdego dnia znajduję kolejnego motyla fruwającego po domu niczym kwiat, siedzącego przy oknie lub przelatującego przez kuchnię kreśląc krzywe linie.

Ze mną jest coraz lepiej, akurat żeby wrócić do domu z raczej mniejszą ilością zrobionej roboty niż miałem nadzieję. Mimo to dużo spałem, spożyłem parę słoików miodu, dwa całe korzenie imbiru i coś koło tuzina cytryn. Sporo się nakaszlałem. ("To był twój kaszel, tak?" powiedział pewngo razu tymczasowy właściciel, wstępując po raz pierwszy w tygodniu. "Myślałem, że to szczekał pies.")

...

Nic do dodania do tego, co Warren Ellis powiedział o tym zdumiewająco niepokojącym teledysku do "God Hates The World" Westboro Baptist, więc umieszczę linka do posta Warrena na
http://www.warrenellis.com/?p=5361.

(Cóż, właściwie jestem także zafascynowany wizją Boga trawionego niesmakiem dla ludzkości za, między innymi, nie uznanie homoseksualizmu za śmiertelną zbrodnię, który by dosłownie nienawidził świat (oprócz około 60 ludzi i naprawdę słodkiej, strasznej dziewczynki.) Oraz wizja grupy dla której każda katastrofa, naturalna czy też spowodowana przez człowieka, która przydarza się komukolwiek jest widoczną, magiczną, dosłowną demonstracją ich racji i nienawiści Boga dla świata.)

...
Widzę, że "Beowulf" wyjdzie na DVD w lutym:

Stosując innowacyjną technologię uchwycenia obrazu, by uaktualnić klasyczną opowieść o mitycznym angielskim wojowniku, "Beowulf" Roberta Zemeckisa urzekł widzów na całym świecie przy prawie $200 milionach wpływów kasowych. Paramount wyznaczył 26 lutego na datę wypuszczenia na rynek HD DVD, tego samego dnia co standardowego DVD.

Naprawdę ciekawy artykuł o tym jak nam idzie z Uncanny Valley, głównie mówiący o "Beowulfie" i "Piratach z Karaibów 3" na http://www.vfxworld.com/?atype=articles&id=3494.

...

Parę osób napisało z pytaniem, dlaczego audiobooki, które zrobiłem dla "Nigdziebądź", "M jak magii" i "Rzeczy ulotnych" są dostępne w amerykańskim sklepie iTunes, podczas gdy "Gwiezdny pył" nie jest. Nie mam pojęcia.

Ale z kolei nie mam też pojęcia dlaczego z Harper Collins Digital Cafe (Cyfrowa Kawiarnia Harper Collins przyp. Varali) można ściągnąć plik, na którym przez pół godziny mówię o "Gwiezdnym pyle", a nie można dostać stamtąd samego "Gwiezdnego pyłu". To dopiero tajemnica.

(Możecie stamtąd też ściągnąć MP3 z 15-minutowym wywiadem, jaki udzieliłem Pannie Maddy.)

Zacząłem już czuć znaczną niewiedzę w sprawie moich dzieł. I wtedy przyszło to...

Nie widziałem żadnych reklam DVD "Gwiezdnego pyłu", więc pierwsza, którą zobaczyłem była tutaj. Na szczęście i tak miałem iść na zakupy, więc kupiłem. Pomyślałem, że ludzi zainteresowałoby, że w Border mają (lub tak twierdzą) specjalną wersję. Za $3 więcej można dostać dziesięciostronicową książkę z rysunkami Charlesa Vessa, która dla kogoś takiego jak ja, kto nie posiada powieści graficznej, jest naprawdę świetna. Domyśliłem się, że ludzie chcieliby to wiedzieć. :)

a ja musiałem napisać do Charlesa Vessa, by dowiedzieć się, czy cokolwiek o tym wiedział.

Charles mówi

Tak, to prawda. Mam parę kopii, ponieważ DC właśnie przysłało mi plik broszurek. To bonusowy materiał zawierający przedruki ośmiu "szkiców" z dodatkowych materiałów z nowej edycji naszej książki, razem z jednym całkowicie pomalowanym obrazem, który spełnia rolę okładki (broszury). Sądzę, że to właśnie specjalna wersja Border.
Ten obraz z okładki będzie także zamieszczony jako jeden z trzech następnych wydruków w zestawie deluxe "Gwiezdnego pyłu" (dostępny tylko od GMP) ale, oczywiście, wydrukowany o wiele lepiej w tej formie. Wszystkie następne sześć ostatecznych wydruków w zestawie będą to na nowo pomalowane obrazy, a raczej przedruki istniejących ilustracji.
Tutaj masz jpeg okładki, żebyś mógł na nią rzucić okiem...

A ja umieszczam to tutaj, żebyście także mogli rzucić okiem.

czwartek, 20 grudnia 2007

przydatna notka (naprawdę)

Neil napisał we wtorek 18 grudnia o 20:48

To właśnie przyszło na moją skrzynkę i jest trochę na ostatnią chwilę, więc pomyślałem, że zamieszczę tutaj dla osób z okolic LA które zastanawiały się co robić wieczorem w środę 19...

Środowa Impreza Świąteczna dla członków CBLDF
W najbliższą środę 19 grudnia w czcigodnym Golden Apple Comics na Melrose w Los Angeles odbędzie się Świąteczne Przyjęcie dla członków CBLDF!
Przybędą całe sanie słynnych twórców, aby uczcić Wolność Słowa i szerzyć komiksową radość, między innymi Percy "MF Grimm" Carey, Rob (Scud) Schrab, Bill (Simpsons) Morrison, Gerry ("Infinite Horizon") Duggan, Marc (Manhunter) Andreyko, Christos (What If: Civil War) Gage, Larry (Beanworld) Marder, Rantz (Displaced Persons) Hoseley, i inni! Wpadnijcie po autografy, szkice i niespodzianki! Pięćdziesięciu pierwszych członków CBLDF (obecnych lub nowych) którzy zgłoszą swój udział otrzyma torbę pełną fantastycznych prezentów, w tym przedpremierową wersję ""Jungle Girl" Franka Cho, "Superpowers"Alexa Rossa, "Infinite Horizon" Gerry'ego Duggana i "Displaced Persons" Rantza Hoseleya oraz " Sinbad: Rogue of Mars #1" z alternatywną okładką, promocyjną płytę DJa Spooky Sampler, powieść graficzną Willa Eisnera i dodatkowo podpisane grafiki CBLDF! Aby ten wieczór był jeszcze bardziej wyjątkowy, Golden Apple zapewni świąteczne koktaile i przekąski, a CBLDF aukcję dobroczynną i 10% zniżki na przedmioty zakupione przez członków i odpowiadającą 10% sotację na rzecz Funduszu! Golden Apple przygotowało także ekskluzywną grafikę z "MF Grimm dostępną jedynie w 25 egzemplarzach i tylko dla członków CBLDF którzy pojawią się na przyjęciu! Impreza rozpocznie się o 18:00 i potrwa do 21:00 w Apple Golden Comics, Melrose Ave 7018 w LaBrea. Więcej informacji na http://www.goldenapplecomics.com/


Dla tych, którzy nie będą mogli się tam pojawić jest aukcja internetowa na http://search.ebay.com/_W0QQfgtpZ1QQfrppZ25QQsassZcbldf -- i można tam licytować min podpisaną grafikę z "Gwiezdnego pyłu" z San Diego 1996.

A dla tych, którzy chcą  poszukać czegoś na rzecz CBLDF dalej, niż na eBay są zapachy Black Phoenix Alchemy Lab na stronie http://www.blackphoenixalchemylab.com/neverwhere.html są zapachy Amerykańskich Bogów i Chłopaków Anansiego, a na http://www.blackphoenixalchemylab.com/stardust.html są z "Gwiezdnego pyłu".

(Prędzej czy później Beth wypuści perfumy "Szkło, śnieg i jabłka" które są chyba moim ulubionym spośród tych wszystkich zapachów. Ludzie pachną jak seksowne wampryczne jabłka, kiedy go użyją. Poważnie.)

Powinienem jeszcze napisać, że w sklepie CBLDF na http://www.cbldf.com/ jest pełno ukrytych, fantastycznych i bardzo rzadkich skarbów w (moim zdaniem) nieprzyzwoicie niskiej cenie: 20$ za plakat "Sin City" podpisany przez Franka Millera? (oraz książki i komiksy z autografami wszystkich od Franka Millera i Jima Lee do Matta Fractiona o Jeffa Smitha, częśto w cenie z okładki) Ale kiedy znikną to na dobre - kiedyś było tam całe mnóstwo rzeczy na Stronie Sklepu CBLDF Neila Gaimana i zobaczyłem, że zostało tylko 7. (Co prawda jedna z nich to program spotkania "Fiddler's Green" o którym myślałem, że jest już dawno całkowicie wyprzedany.)

Tak. Teraz spać.

(A raczej spać jak tylko zalinkuję do http://www.publishersweekly.com/article/CA6513517.html -- do artykułu "Publishers Weekly" na temat Strajku Pisarzy oraz komiksów...)

środa, 19 grudnia 2007

Historia, na którą świat nie jest jeszcze gotowy

Neil napisał w poniedziałek, 17 grudnia 2007

Mój wewnętrzny dzieciak z Bandy z baker Street z przyjemnością dowiedział się o Gigantycznym Szczurze z Papui, Indonezja. No dobrze, to nie Sumatra. Ale to i tak Indonezja. Tak, Indonezja jest duża, a Papua jest daleko od Sumatry, szczególnie dla szczura.

Ale i tak.

Gigantyczny Szczur! Niedaleko Sumatry!






Achhhh.

...

Z kaszlem wcale nie jest lepiej, chociaż masowo wypróbowuje wszystkie leki, które mi zalecają i mam teraz całe mnóstwo miodu, soku z cytryny, octu jabłkowego, czekolady, ostrej papryki i syropu na kaszel opartego na gwajafenezynie. A także rozmaite wody i herbaty oraz tym podobne.

I próbuję używać bezprzewodowej klawiatury, która okazjonalnie zapomina przesłać znaki do komputera. To wybitnie irytujące.

...

Cześć panie Neilu,

Wszyscy videoblogujący zapaleńcy z Brotherhood 2.0 (www.brotherhood2.com) biorą dziś udział w próbie zagarnięcia YouTuba filmkami, które mają na celu zachęcić ludzi do wspierania różnych organizacji charytatywnych. Wybrałam C.B.L.D.F. i byłabym wdzięczna, gdyby Pan podał ten link na swoim blogu. http://www.youtube.com/watch?v=nRpmypcOv9E

Miłego poniedziałku,

Jane


Uznaj to za podane.

...


Drogi Neilu,
Czekając na nadchodzącą premierę DVD “Gwiezdnego pyłu” (które z całą pewnością kupię w dniu wydania i zmuszę rodzinę, by obejrzałą w Boże Narodzenie), przypomniałam sobie o filmikach, które niedawno umieściłeś, o strajku i pisarzy i o tym, jak to wszyscy dązycie do uzyskania podwyżki na sprzedażach DVD i TV. Pamiętając o tym, czy wciąż dostajesz marne $0.02 od każdego DVD, któe kupujemy, mimo że Twoje nazwisko jest silnie związane z “Gwiezdnym pyłem”, książka z filmem i tak dalej? (a jeśli tak, czy byłoby możliwe, by jakaś firma kupiła pudło hurtowych egzemplarzy, może dodała do nich podpis-a może nie!- i sprzedała przez stronę internetową za wyższą cenę, w ten sposób zbliżając Cię do sumy, na którą zasługujesz i uszczęśliwiając fanów?)

-Dani

Naprawdę miło z Twojej strony, ze się przejmujesz. Prawda jest taka, że jeśli wielu z was kupi DVD “Gwiezdnego pyłu” będzie to uznane za sukces i coś dobrego, i zapewne ułatwi mi życie, ale tak naprawdę Charles Vess i ja dostaliśmy swój udział jeszcze przy sprzedawaniu praw autorskich; i podczas gdy naprawdę dobtym pomysłem może być sprzedawanie podpisanych DVD, bardziej uszczęśliwia mnie robienie interesu na autoryzowaniu niż na sprzedawaniu podpisanych DVD. (Będąc już przy tym, to naprawdę nie jest zły pomysł- właśnie to zrobił Peter Beagle przy DVD “Ostatniego jednorożca”. Które, jeśli chcecie egzemplarz, powinniście zamówić na http://www.conlanpress.com/Merchant2/merchant.mvc, gdzie zostanie podpisane, a Peter Beagle dostanie połowę z tego, co zapłaciliście. Taki interes.)

Z radością wskażę na stronę ludzi z DreamHaven Books NEILGAIMAN.NET, którą utworzyli, ponieważ zmęczyłem się odpowiadaniem na pytania “Gdzie moją dostać to coś, co zrobiłeś...” a dalej “z DreamHaven”. To najlepszy dostępny wybór dzieł mojego autorstwa (lub związanych ze mną, lub autorstwa ludz, którzy ze mną pracowali itd), a ludzie są mili, a sklep jest dobry. (I nie, nie dostaję prowizji. Po prostu cieszy mnie to, że rzeczy są dostępne, a ja mam gdzie odsyłać tych, co pytają.)

Rzeczą, z któej jestem najbardziej dumny w tym roku jest prawdopodobnie to:



ponieważ uwielbiam audiobooki i to miłe, że pierwsza wersja kompletnej wersji tekstowej w Stanach jest w formacie audio. Skrócona wersja “Nigdziebądź”, którą czytał Gary Bakewell była powodem, dla którego nigdy więcej nie zgodziłem się na skrócone książki audio (zaczęło się naprawdę dobrze, potem czuć było desperację osoby skracającej tekst, gdy w drugiej połowie wielkie kawały akcji były wrzucane na pokład), ale dużo minęło zamin prawa umożliwiły nam zrobienie tego w formie kompletnego i nieskróconego audiobooka, na którym intonuję głosy tak jak słyszę je w mojej głowie, przesadzając w tym wszystkim jak Croup i Vandemar.

...

I na koniec, wszystkiego najlepszego z okazji dziewięćdziesiątych urodzin dla Artura C. Clarke'a!

Jedyny raz spotkałem Arthura C. Clarke'a mniej więcej 22 lata temu w Brown's Hotel, gdy był w Wielkiej Brytanii, by promować film 2010. Czytałem jego książki odkąd byłem małym brzdącem,a niektóe z jego historii- chociażby “Dziewięć miliardów imion Boga”- były dla mnie esencją czystego SF. Była to historia, którą nawet czytając w wieku dziewięciu czy dziesięciu lat, chciałem kiedyś napisać. Umiejętność dziwienia się światu, od kogoś kto naprawdę jest skarbem dla świata.

(I z wielką radością dowiedziełem się, że jedna z tych książek, któe uwielbiałem mając 12 lat, dopiero co została ulepszona i ponownie wydana- A Science Fiction Omnibus Briana Aldissa od Penguin Classics. To mogą nie być dziewięćdziesiąte urodziny Briana Aldissa- ma dopiero 82 lata- ale wciąż pisze i także jest skarbem.)

wtorek, 18 grudnia 2007

korespondencja

Neil napisał w Niedzielę 16 grudnia 2007 o 13:34

Ból gardła przeistoczył się w coś paskudnego głęboko w piersi. Następnie w całym domu ciepła woda przestała lecieć z kranu. Mimo to mam lepszy humor. I różne rzeczy zaczynają wychodzić. Jakoś udało mi się sprawić, że gorąca woda wróciła. Wiatr zawodzi wokół domu...

Ten artykuł o fantastyce naukowej, którą powinni czytać politycy na stronie "The New York Times" sprawił, że się uśmiechnąłem, choć moim zdaniem niektóre opisy były przesadzone.

Drogi Panie Gaiman, W Poszukiwaniu Książki Do Przeczytania Mojemu Siostrzeńcowi--
Część I
Po niezliczonych godzinach wyszukiwania w google najróżniejszych kombinacji pańskiego nazwiska, "dzieci", "książka", "ulubiona" i innych jeszcze słów natknąłem się na książkę - i jej drugą część - pt "Grimble" oraz "Grimble w Boże Narodzenie" autorstwa Clementa Freuda (wnuka Zygmunta, jak zapewne pan wie). Kiedy już odkryłem te tytuły udałem się do słynnego internetowego sprzedawcy Amazon.com aby dowiedzieć się, że nakład obu jest wyczerpany, a ceny "nowych i uzywanych" zaczynały sie od 45$. Podążyłem zatem na stronę eBay i znalazłem egzemplarz "Grimble" za... werble... 130$! Miałem nadzieję, że w obliczu tych nieprzystępnych cen (widzi pan, jestem skąpy) mógłby pan użyć swych mocy "Słynnego Pisarza" aby wpłynąć na wydawnictwo i skłonić je do dodruku owej książki, albo chociaż wskazać mi stronę, która sprzedaje ją za rozsądną, osiągalną dla klasy średniej cenę.
Och tak - prawie zapomniałem - czy mógłby pan polecić jakies inne książki do poczytania mojemu pięcioletniemu siostrzeńcowi? (Już przeczytałem mu "Koralinę" i on, tak samo jak ja, uwielbia ją)
Z podzękowaniami, pański zawsze wierny fan, Ben [nazwisko usunięte przez Agencję Bezpieczeństwa Narodowego... żartuję]


Prawdę mówiąc, i to częściowo dzięki moim działaniom, "Grimble" został już przedrukowany w antologii dziecięcej McSweeney pod zadziwiająco długim tytułem. Radzę zamówic książkę bezpośrednio w wydawnictwie, które zwykle sprzedaje na stronie książki w bardzo niskiej cenie -- ostatnio kosztowała nic (plus koszty przesyłki) ale było już za późno aby o tym tutaj napisać. A ponadto wszystkie zyski są przekazywane na cele dobroczynne.

(A tutaj http://store.mcsweeneys.net/index.cfm mają sporo fajnych rzeczy, które mogą nadawać się na prezenty).

Poza tym , zaproponować książkę dla pięciolatka jest tak samo trudno jak dla trzydziestoośmiolatka. Ludzie są różni. (Wiem, że w wielku pięciu lat Maddy uwielbiała na przykład Roalda Dahla i wszystkie ilustrowane wydawnictwa Daniela Pinkwatera oraz jego książki dla młodszych czytelników.)

Naprawdę muszę umieścić tu jakieś listy tytułów i autorów - oraz linki do książek, które polecają inne książki.

Przy okazji zauważyłem, że na stronie Pinkwater są podcasty, łącznie z odczytywanymi fragmentami "Fish Whistle", książki która podczas trasy promującej "Dobry Omen" w 1990 roku utrzymywała Terry'ego Pratchetta przy zdrowych zmysłach.

Witam! Mam do Ciebie pytanie o limitowanę edycję "Koraliny" z autografem. Według Amazon.com miała zostać wypuszczona 30 listopada. Zamówiłem ją już z wyprzedzeniem dwóch miesięcy zakładając, że w ten sposób nie będę miał problemu z dostaniem. Ale właśnie dostałem od Amazon powiadomienie, że moje zamówienie opóźni się co najmniej do stycznia. To oznacza, że albo już wszystko wyprzedane, albo książka się spóźnia. Mam oczywiście nadzieję na tę drugą ewentualność, wtedy nadal miałbym szansę dostać swój egzemplarz. Czy wiesz cokolwiek na temat obecnej sytuacji? Dzięki! - Brandon

Wydanie książki zostało opóźnione i to głównie z mojej winy - w pewnym momencie pudło kartek do podpisania jeździło za mną po świecie (dosłownie) i nie zostały one podpisane dopóki nie wróciłem do domu po promocji "Beowulfa".

To powiedziawszy - widzę tutaj http://www.subterraneanpress.com/index.php/2007/12/16/neil-gaiman-update-coraline-shipping-soon/ że książki wyjdą w ciągu najbliższych kilku dni.

(Dowiedziałem się również, że pierwsza partia "Chłopaków Anansiego" wydana przez Hill House Press właśnie dotarła do Nowego Jorku z Polski. Więcej informacji kiedy tylko je otrzymam.)
...

Rozmawiałem z Jasonem Webley'em i powiedziałem mu, że chciałbym zamieścić to jedną z tego piosenek. Zgodził się, więc teraz możecie ściągnąć lub posłuchać całości "Almost Time To Go" z jego ostatniego albumu "The Cost of Living" pod adresem http://www.jasonwebley.com/audio/AlmostTime.mp3.

Guess you never really stuck around
All that long anywhere.
I guess I should have known that you'd skip town.
You always did catch me unawares.
Looking now at your debris,
These trails of paper strewn across the floor,
Towards an open door.
Look at all you've gathered, all you own,
Hold it in your hand, does it weigh more than a single feather?
If the things you feel outsmart the things you know,
It's almost time, it's almost time to go.

[Chyba nigdy nie zostałaś nigdzie na dłużej.
Chyba powinienem wiedzieć, że uciekniesz z miasta
Zawsze mnie zaskakiwałaś
Patrząc teraz na to, co po tobie zostało
rozrzucone po podłodze papiery znaczące szlak
w kierunku otwartych drzwi
Spójrz na wszystko co zgromadziłaś, wszystko co posiadasz
Weź do ręki, czy nie waży mniej, niż piórko?
Jeżeli to co czujesz przechytrzy to, co wiesz
Znaczy, że prawie czas, prawie czas już iść.]

Jednocześnie radosne i smutne na bardzo wiele sposobów. (Szczególnie kiedy piszesz książkę, której akcja toczy się na cmentarzu.) Idźcie posłuchać, albo ją ściągnijcie...

sobota, 15 grudnia 2007

"Cóż, nie mogę go tak zabrać, to wbrew prawu"

Neil napisał w piątek 14 grudnia 2007

Setki ludzi piszą do mnie o tym, że u Terry'ego Prachetta stwierdzono wczesne objawy Alzheimera.

Tak, to mnie bardzo poruszyło i nie, to nie dobrze. Oprócz tego, a raczej przede wszystkim, jak zaznacza Terry, on jeszcze żyje (chociaż mogliście się nie zorientować po reakcjach w sieci), poza tym ciągle zamierza napisać jeszcze kilka książek.

Jeszcze nie czas na czuwania, pogrążanie się w żałobie, albo na "Ku pamięci i w hołdzieTerry 'emu Prachettowi" ani niczego z tych rzeczy, nie teraz i pewnie nie w najbliższej przyszłości. Wciąż tu jest i w dalczym ciągu pisze. Jeszcze z nim nie skończyliśmy.

Dobra.

A jeśli ciągle jesteście niespokojni, to jest to dobry moment, żeby przypomnieć, o tym, że istnieją organizacje charytatywne które można wesprzeć, i rzeczy które można kupić, za które zapłata idzie na kompletnie inne cele charytatywne (Zapachy Dobrego Omena na przykład)

...

Wydaje się, że mój ból gardła zmniejszył się do poziomu, kiedy nareszcie mam z powrotem mniej więcej funkcjonujący mózg. (To dobrze, bo mogę znowu zacząć pisać i to z powodzeniem.) Z drugiej zaś strony mam wrażenie, że w nocy ktoś wypełnił moje płuca gęstym klejem. (to niedobrze).

Czasami wymyślanie różnych rzeczy bardzo przypomina Kojota* biegnącego przez pustą przestrzeń pomiędzy jedną a drugą skalną sterczyną, dopóki biegniesz, jest dobrze. Jeśli się jednak zatrzymasz i spojrzysz w dół nagle okazuje się zbyt widoczne, że nie ma nic pod tobą i że znajdujesz się w powietrzu dzięki dziwacznemu wysiłkowi woli.

A potem nadchodzi dobry dzień i zaczynasz ponownie biegać przez powietrze i, jeśli jesteś inteligentny, rozsądnie nie spoglądasz w dół.

...

Miło zobaczyć, że Gwiezdny Pył pojawił się na listach Best Of - najlepszych filmów roku.

W Stanach wychodzi na DVD za kilka dni, i po cichu wiodło mu się naprawdę dobrze przez ostatnie kilka miesięcy (teraz zarobił na Wyspach prawie tyle co w Stanach, co mam wrażenie mówi co nieco o różnicach w promocji w każdym kraju).

...

Kilka osób pytało jak mają wspierać strajkujących pisarzy. Cieszę się i mogę już wskazać im miejsce gdzie znajdą pomysły -- http://www.fans4writers.com/participate.shtml.

A zaręczyny Jasona i Maui zrobiły Boing Boing.



* Podstęp E, albo Amerykański Indiański ten, który stworzył świat.

czwartek, 13 grudnia 2007

wciąż żywy (nie piosenka)

Neil napisał w środę 12 grudnia 2007 o 8:10

Jestem na odległym krańcu świata prawie bez dostępu do sieci. Pada, a moje włosy wyjątkowo osobliwie się poskręcały. Boli mnie gardło, jak zawsze kiedy podróżuję zbyt długo i przesypiam większą część ostatnich 48 godzin, co robię zawsze kiedy zaczyna boleć mnie gardło i kiedy należy to odespać. Właśnie podjechałem do cywilizacji w celu nabycia cytryn, miodu i imbiru. Oraz, z jakiegoś powodu, który wydawał się oczywisty w momencie kupowania, lecz teraz coraz bardziej mi się wymyka, selera. I teraz kafejkuję internetowo.

Pracuję nad "Księgą cmentarną"

Kiedy pracuję w tle gra nowy album Jasona Webley'a "The Cost of Living", a jedną z piosenek "Almost Time to Go" ["już prawie czas iść"] czasem nastawiam na powatarzanie. (Tu jest pierwsza minuta, z jego strony.) Wraz z cudowną dziwacznością "Elephant Elephant" Amandy Palmer i Jasona, czyli Evelyn Evelyn. (http://www.jasonwebley.com/music_elephant.html ale niestety wszystko sprzedane). Jego wyprzedaż -- http://www.jasonwebley.com/index.html -- trwa do końca grudnia

Słucham też nowej płyty Thei Gilmore, ale skoro jeszcze nie można jej kupić, link nie ma sensu. Ale założyła konto na Youtube (http://www.youtube.com/user/TheaGilmore), na którym póki co jeden klip, w którym Thea gra piosenkę siedząc na sofie. (Oraz na jej stronie Myspace ładne zdjęcie, które zrobił nam jej mąż-i-producent-oraz-doprawdy-znakomity-autor-piosenek Nigel Stonier przed premierą Beowulfa.)


Charles Vess skończył obwolutę okładki "Blueberry girl" ["Jagodowej dziewczynki"]


i w końcu...


Kiedyś napisałem do Ciebie, że ktoś bawi się aż za dobrze pisząc recenzje długopisów Bic na stronie Amazon (http://www.amazon.co.uk/gp/product/B000JTOYLS/ref=cm_rdp_product).Zdale sie, że nawet lepiej bawił się autor recenzji toskańskiego mleka(http://www.amazon.com/gp/product/B00032G1S0/ref=cm_cr_pr_product_top).Jednak najbardziej intryguje mnie fakt, że przez tę stronę wiem, iż jeśli kiedykolwiek będę potrzebował rudy uranu, Czołgu/Pojazdu Opancerzonego JL421 Badonkadonk czy zwyczajnie Całego Świeżego Królika - Amazon będzie pierwszym miejscem gdzie się skieruję.

Nic do dodania.

niedziela, 9 grudnia 2007

Powolne blaknięcie

Muszę się odblokować do pisania Księgi Cmentarnej, więc jestem w trakcie samotnego wyjazdu gdzieś daleko, gdzie prawdopodobnie nie ma żadnego łącza internetowego. (Cóż, może być dial-up. Ale nie wiem, czy mogę mieć dial-up na tym komputerze.) Po 19 godzinach podróży jestem w połowie drogi.

W międzyczasie próbuję rozgryźć dlaczego mój iPod zadecydował, że wszystkie stare programy TV, filmy, a nawet oddzielnie ściągnięte teledyski iTunes, które na niego wrzuciłem, są nagle piosenkami.

...

A zanim zniknę umieszczam link do strony Neverwear Cat Mihos- ponieważ ma nowy T-shirt (to najczęściej zamawiana koszulka, mowa "Wierzę" z Amerykańskich bogów) i przedświąteczną wyprzedaż pozostałych dwóch...
http://www.neverwear.net/store/

[wiadomość przeredagowana]

Neil napisał w piątek 7 grudnia 2007


Jest już za późno, więc tylko napiszę, że byliśmy w Minnesocie żeby obejrzeć Johnathana Coultona, pojechałem wraz z opiekunką do psa - Jen i opiekunką do pszczół - Sharon (chociaż nie wiadomo jak Sharon znalazła się przy stoliku Coulton Merch). Przedstawienie było zachwycające -- Paul and Storm grupa wspierająca (a czasem chórki i kpiny zza sceny) byli wspaniali a Johnathan niezwykle dobry. Dostali owację na stojąco i to nie tylko dlatego, że publiczność w Minnesocie jest miła i nikt nie chciał wychodzić w zamieć.

Jeśli jesteś w Madison, Chicago albo St. Louis przez kilka następnych dni, musisz wybrać się żeby go zobaczyć (eee, znaczy ich) --http://www.jonathancoulton.com/shows.

...

Ciągle zapominam napisać o Freerice, przez jakieś połączenie strona daje dotacje na Rozwijaj Swoje Słownictwo (Improwe your Wordpower) i Stronę Głodu (The Hunger Site), a naprawdę powinienem, szczególnie, że jest fajniejsza niż pasjans, jeżeli rozmawiasz przez telefon przed komputerem. Setki ludzi pisało mi o niej, ale pierwsza była Rachel Landau, jeszcze w październiku, która napisała...

Cześć, panie Gaiman! Ta strona jest pewnie zbyt absorbująca, jeśli jest pan zajęty pisaniem, ale czy mógłby pan wrzucić ten link?www.freerice.com
Rozwijaj słownictwo i ratuj swiat, wszystko na jednej stronie!

...

Hej, Neil! Czytam ten blog już długi czas. Bawi mnie podglądanie jak zwyczajne i absurdalne może być życie innych ludzi. O ile podobają mi się zdjęcia ludzi, zwierząt i miejsc ważnych dla ciebie, które tu publikujesz, o tyle zauważyłem, że nigdy nie publikujesz zdjęć syna. Czy boi się on aparatu, jak ja, czy unikasz go z innego powodu?

Myślę, że mniej mu zależy na światłach rampy, niż jego siostrom. Ale pojawia się tutaj od czasu do czasu -- znalazłem kilka jego zdjęć na http://www.neilgaiman.com/journal/labels/Mike.html na ten przykład.

...

Wygląda na to, że nie zamieszczę tutaj trailera Koraliny 3D (głównie dlatego, że należałoby go oglądać w trójwymiarze). Ale dobrzy ludzie w Laika i Focusie spotykają się i Koralinowy prezent gwiazdkowy jest poddany pod dyskusję...

...

Właśnie zobaczyłem, że Amerykańskie Filmy nie są mile widziane w Chinach. Wzruszyłem ramionami, ale potem przeczytałem, że

Cztery filmy, które w normalnych okolicznościach najprawdopodobniej byłyby dopuszczone do projekcji w Styczniu albo lutym zostały zakazane: Disnejowskie "Zaczarowana", "Film o pszczołach" Dream Works, "Gwiezdny Pył" Paramountu i "Beowulf" Warnera.

Wtedy wziąłem to sobie do serca...

...

A na zakończenie trochę Coultona-robota...


czwartek, 6 grudnia 2007

trailer do "Koraliny" w 3D

Neil napisał w środę 5 grudnia 2007 o 0:51

Dziwnym zbiegiem okoliczności, te dwa przyszły jeden po drugim...

Hej Neil,
Słyszałem, że do niektórych kopii "Beowulfa" dołączono trailer do "Koraliny" w adaptacji Hanry'ego Selicka. Czy to prawda? A jeśli tak, czy masz go? Czy mógłbyś może zamieścić tutaj klip lub link do niego? Jestem pewien, że wielu z nas chciałoby go obejrzeć. Dziękuję.
~Dylan


oraz

Witam Panie Gaiman.
Byłam przeszczęśliwa mogąc wreszcie obejrzeć trailer do "Koraliny" kiedy poszłam
zobaczyć " Beowulfa". Naprawdę nie mogę się doczekać filmu.
Jednak nie mogę znaleźć tego trailera w internecie. Czy jest on gdziekolwiek dostępny? Czy moje zdolności wyszukiwania są aż tak marne?
Gdyby mógł pan wskazać mi stronę z trailerem będę bardzo wdzięczna, bo chciałabym podzielić się nim z przyjaciółmi, którzy jeszcze go nie widzieli.
Ogromne dzięki!
Ashley

W internecie nie można znaleźć trailera do "Koraliny" sprzed "Beowulfa", bo o ile mi wiadomo jeszcze go nie ma - prawdopodobnie dlatego, że jest tylko trójwymiarowy (i w 3D wygląda znacznie lepiej, niż płaski, szczególnie igła przekłuwająca się przez dziurkę guzika).

Ale mam kopię i zapytałem Ludzi z Laika co myślą o zamieszczeniu go tu przeze mnie. Zobaczymy co da się zrobić...

...

Oto dzisiejsze zdjęcie psa-baraszkującego-w-śniegu, na którym wygląda trochę bardziej psio i wilczo, a odrobinę mniej śnieżnie-łasicowato.

Dobra. Wracam do korekty.

"...robiąc prezent dla ciebie"

Neil napisał w środę 4 grudnia 2007 o 18:33

Problem ze śniegiem jest taki, że nie da się po prostu wyjść z psem na spacer. Trzeba się przygotować. Opatulić, założyć rękawice, wielkie buciory i tego typu rzeczy. A pies skacze, znika, pojawia się i znów skacze (a ponieważ sam jest w kolorze śniegu znika z łatwością) i przedzierasz się za nim albo przed nim, a przynajmniej gdzieś na tym samym co on kontynencie podśpiewując sobie "Skullcrusher Mountain" Jonathana Coultona podczas gdy śnieg osiada na twoich włosach i twarzy i nawet nie możesz zrobić telefonem przyzwoitego zdjęcia, bo rękawiczki są za grube, a jeśli już Ci się uda to przeszkadza palec, więc i tak nie widzisz ekranu. Ale mimo tego, wszystko jest białe i cudowne, nawet odkopywanie ścieżki do domu cztery razy dziennie może być dobrą zabawą, powiedzmy...

Większość zdjęć wychodzi tak:


A nawet na tych, gdzie nie ma palców Cabal wygląda jak śnieżna łasica.


.....

Mark Buckingham właśnie przysłał mi ilustrację do "Odda...". Ta jest do rodziału trzeciego...

(Ktoś zastanawiał się jak możemy zarobić albo otrzymywać tantiemy z książki za 10 pensów - czy nawet za funta. Odpowiedź brzmi - nie możemy. Światowy Dzień Książki to akcja dobroczynna, robimy to za darmo.)
...

I na koniec, klip ze Strajku Pisarzy z przekazem dla nas wszystkich. Szczególnie przesłodkich zwierzątek.

(Jeśli jesteście na RSS gdzie tego nie widać, kliknijcie link do prawdziwej notki.)






środa, 5 grudnia 2007

Dzieciaki! Oszczędzajcie! Kasę!

Neil napisał w poniedziałek 3 grudnia 2007 o 20:56

Wygląda na to, że "Odd i Lodowi Giganci" są dostępni na Amazon.co.uk z obniżką 90%. Sprzedają to za 10 pensów... To może być pomyłka, albo strategia marketingowa i nie żeby książka za funta była droga. Ale muszę wam powiedzieć, że Amazon zazwyczaj uznaje swoje pomyłki. I pamiętajcie, wychodzi dopiero w Marcu. (I będzie ilustrowana przez Marka Buckinghama. Hurra!) (Zależnie od tego gdzie mieszkacie, być może warto zamówić od razu kilka egzemplarzy dla przyjaciół.)

[Edytuje aby dodać, że niestety ogłupieli i dodali 90p "opłaty zaopatrzeniowej" przywracając cenę do początkowego funta.]

[[Później: I znów kosztuje cały funt.]]


Z zaoszczędzonymi pieniądzmi możecie zajrzeć na stronę Todda Kleina http://www.kleinletters.com/i kupić przepiękną podpisaną grafikę z tekstem napisanym przez Alana Moore'a z liternictwem Todda. Możecie o tym przeczytać na http://kleinletters.com/Blog/?p=589

(A żeby trochę urozmaicić, oto zdjęcie wspomnianego wyżej Najlepszego Pośród Żyjących Anglików pijącego herbatę w moje urodziny.)


strajki, scenariusze i sprawy

Neil napisał w niedzielę 2 grudnia 2007 o 16:02

Czuję, że marny ze mnie strajkujący. Strajk Amerykańskiego Związku Pisarzy został ogłoszony w przeddzień mojego wylotu z LA do UK i od tamtego czasu przebywam tysiace kilometrów od wszystkich miejsc gdzie protestują. Codziennie dostaję ładne emaile z informacjami gdzie w Nowym Jorku odbędzie się pikieta, ale w czasie kiedy odbieram te wiadomości Nowy Jork znajduje się bardzo daleko, nawet nie w tym samym kraju co ja. A teraz zaczynam się gorączkowo zmagać z ostatnimi rozdziałami Księgi Cmentarnej i żeby je dokończyć mogę zapaść się pod ziemię i zniknąć zupełnie.


Ale z razie gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości (a sądząc po przychodzących do FAQ, trochę osób ma), tak, całym sercem popieram i -niezależnie czy było to cokolwiek warte- głosowałem za strajkiem (jak około 95% członków Związku, więc nic dziwnego).

Zastanawia mnie jednak, że wszędzie indziej na świecie bierze się za pewnik, że autorom płaci się gdy ich dzieła są oglądane online w sieci. Jeśli napisałbym scenariusz do serialu w Wielkiej Brytanii dostałbym mniej pieniędzy z góry (niewiele mniej) ale wynagrodziłoby mi to wpływy za powtórki, wydania DVD, udostępnianie w Internecie i tak dalej. (cokolwiek to oznacza, za wydaną w twardej oprawie książkę dostaję z tantiem125 razy więcej, niż za DVD sprzedawane w tej samej cenie)

Gdyby miało to zaszkodzić RSS - Na końcu tej notki zamieszczam dwa klipy podsumowujące całą sprawę. Stronnicze, rzecz jasna.

...

Cześć Neil,

Poszedłem zobaczyć „Beowulfa” jak tylko wszedł do kin i spodobał mi się, choć nie tak bardzo jak “Gwiezdny pył” który po prostu mnie zachwycił.
W każdym razie znalazłem dwie pomyłki. Pierwsza to duńskie góry. Góry to coś, z braku czego Dania słynie i co pozwala Islandczykom takim jak ja żartować sobie z kraju, który kiedyś władał naszym Ale ktoś na forum imdb.com zauważył, że choć niezgodne z rzeczywistością zgadza się to z poematem, w którym czytamy:

"'......sailors now could see the land, sea-cliffs shining, steep high hills, headlands broad.' " [“żeglarze ujrzeli ziemię, błyszczące klify, strome wzgórza, rozległy przylądek”]

Ustna tradycja robi poematom takie rzeczy. Zapisał go prawdopodobnie ktoś, kto w życiu nie widział Danii. Gdzieś mogły pojawić się wersje mówiące o wyjątkowo płaskim terenie kraju, ale są one dla nas na zawsze stracone. Druga kwestia może być trochę trudniejsza do wyjaśnienia za pomocą poematu. Islandia jest wymieniona w filmie co najmniej dwa razy, co jest nie na miejscu zważywszy, że w tym czasie prawdopodobnie nie była jeszcze zamieszkana i mało prawdopodobne, aby ktokolwiek wiedzący o jej istnieniu nazywał ją w ten sposób. Czy skłoniła cię do tego miłość do naszego kraju, czy były inne powody? Czy wybierzesz łatwiejsze wyjście i obwinisz swojego współpracownika? Islandczycy nie poczują się urażeni, bo z reguły lubią jak ktoś o ich kraju wspomina. W każdym razie dzięki za pisanie tego dziennika, dla mnie jest świetny szczególnie gdy wspominasz o folklorze (jestem etnologiem) i bibliotekach (jestem bibliotekoznawcą i specjalistą od zarządzania informacją) i to bardzo przychylnie.
Ciepłe pozdrowienia z Cork w Irlandii
,
Óli Gneisti Sóleyjarson

Tak, klify i wzgórza wzięły się z poematu..

W scenariuszu kwestia brzmiała "They sing our shame from the middle sea to the ice-lands of the north." [„Wyśpiewują nasz wstyd od morza środkowego do lodowych ziem północy.]

Choć nie jestem pewien co ostatecznie mówi Anthony Hopkins w filmie. (i nie mam też pojęcia skąd w „Skylding’s Watch” [„Czuwaniu Skyldinga”] wziął się równie anachroniczny wers mówiący o Vinlandii. Nie było go w żadnej wersji Rogera i mojej.)

Przypadkowo pomyślałem, że wspomnę ponownie, iż książka ze scenariuszem Beowulfa zawiera odpowiedzi na tego typu pytania I żaden z obecnych w sieci opisów nie wyjaśnia dokładnie czym ta książka jest.

Znalazłem recenzję (http://www.post-gazette.com/pg/07320/834312-44.stm), w której piszą:

W jaki sposób scenariusz zawierający flaki, sceny krwawej jatki i słowa na „k” zostaje animacją dozwoloną od lat 13? Sprawdźcie w „Beowulf: Scenariusz” (HarperCollins Entertainment, $16.95), który zawiera właściwie dwa scenariusze, oba autorstwa powieściopisarza Neila Gagmana i zdobywcę Oskara-scenarzystę Rogera Avary’ego.
Pierwszy z nich otrzymacie po połączeniu scenarzysty “Pulp Fiction” (Avary) z autorem
”Sandmana”, “Gwiezdnego pyłu” I “Amerykańskich bogów”(Gaiman), bez użycia jakichkolwiek zasad i bez ingerencji z zewnątrz. Drugi to ich wersja ostatecznego scenariusza do filmu.
Avary zapewnił przedmowę i „Międzysłowie” w którym opisuje trwającą od kilku dekad obsesję na punkcie „Beowulfa” – liczącego setki lat poematu złożonego z 3000 wersów – i coraz większy przymus by odtworzyć to na ekranie. W końcu, głęboko nieszczęśliwy rezygnuje z reżyserowania „Beowulfa” w obliczu grubej kasy Stevena Binga i pasji z jaką reżyser Robert Zemeckis odnosi się do projektu. Gaiman napisał posłowie, w którym stwierdza, że wstęp Rogera Avary’ego jest stanowczo zbyt szczerze opisuje proces tworzenia scenariusza.
To dlatego, że Roger jest Świętym Szaleńcem.
Gaiman i Avary spotkali się po raz pierwszy w Meksyku w 1997 i stworzyli pierwszy, napędzany tequilą pierwszy szkic, w którym matka Grendela rozmiłowana była w ludzkim mięsie bez opamiętania. Ta wersja jednak zgadza się z układem staroangielskiego poematu.
Następnie wkładem Zemeckisa było przypomnienie o wolności obowiązującej w kinematografii i pozwolenie na rozpuszczenie wodzów wyobraźni, skoro jego nowatorska technika Performance Capture (jaką widziano już w filmie „Ekspres Polarny”) nie zna ograniczeń.
Czas akcji i jej umiejscowienie zmieniły się w ostatecznej wersji – zamiast opowieści w dwóch częściach i dwóch krainach Beowulf zaczyna i kończy na dworze króla Hrothgara. Beowulf nie wraca do domu, tylko zostaje nagrodzony tronem Hrothgara. Zamiast potężnego pogromcy smoków spotykamy najpierw starego króla Beowulfa w jego dworze… i oczywistym jest, że to zupełnie inne przeżycie niż w przypadku pierwszego scenariusza.
Równie intrygujące co sam scenariusz są owe momenty szczerości Avary’ego. Na przykład pogodził się w końcu z oddaniem swojego „dziecka” Zemeckisowi, gdy „Z.” zgodził się zaangażować Cristina Glogera jako potwora Grendela. Reżyser pokłócił się z ekscentrycznym aktorem podczas kręcenia „Powrotu do przyszłości 2” co skończyło się pozwaniem Zemeckisa, gdy ten włączył wizerunek aktora do filmu. „Do dziś wyrok chroni aktorów przed używaniem ich podobizn bez ich zgody” pisze Avary.
Mimo tego Gloger dostał rolę a Zemeckis użył swoje nowomodnej technologii to przeobrażenia go na ekranie w potwora, co może być wystarczającą zemstą.
Książka ze scenariuszami „Beowulfa” zawiera też prace artysty Stephena Norringtona zlecone mu przez Avary’ego kiedy ten jeszcze miał reżyserować swoja wersję, które dodatkowo prowokują pytanie zadane przez skonfrontowanie oby wizji: „Co by było gdyby…?”

(Jednak wzmianka w pieści jest całkowicie moja winą. Przepraszam.)

...

Cześć Neil, jestem fanem ze Szwecji, który miał nadzieje na zakup kilku Twoich książek ze strony Audible.com, ale najwyraźniej Audible nie sprzedaje ich Szwedom. Czy mógłbyś mi powiedzieć dlaczego? Ponieważ nie ma innego szwedzkiego, czy nawet europejskiego sprzedawcy Twoich książek w formacie audio oznacza to, że nikt nie dostanie moich pieniędzy, a ja nie mam wyjścia i muszę słuchać Orsona Scotta Carda.

Na całym świecie jest mnóstwo spraw związanych z prawami, co oznacza, że firmy nie zawsze sprzedają swoje produkty gdzie indziej. Jeśli chodzi o książki audio, zawsze możesz kupić CD i zgrać je samodzielnie. Są nawet audiobooki wydawane na płytach z plikami MP3 więc nie musisz zgrywać, po prostu przenosisz je na swój odtwarzacz. (Właśnie sprawdziłem i Amazon obniżył cenę „Chłopaków Anansiego” MP3 CD) więc to najtańszy sposób nabycia „Chłopaków Anansiego” do posłuchania.

Neil, zastanawiałem się co sądzisz na temat książek Philipa Pullmana i kontrowersji w Stanach wywoływanych przez film opartego na jego pierwszej powieści.

Jessica.

Bardzo lubię Philipa Pullmana, jego książki takoż i uważam, że owe kontrowersje są głupie. Czy to wystarczy?
...

Tu są filmiki:

i jeszcze jeden:

wtorek, 4 grudnia 2007

morfeusz, koszmary i takie tam

Neil napisał w niedzielę 2 grudnia 2007 o 16:18

Wciąż zapominam zamieścić link do tego.

http://www.comicmix.com/comic/comicmix/mundens-bar/2/reader/

Czyba że pamiętałem o tym aby umieścić link a nastepnie zapomniałem, że już go zamieściłem. W takim wypadku zapomniałem, że o tym pamiętałem.

To swego rodzaju... odpowiedź Marca Hempela na "Sandmana"...

głównie głośne myślenie

Neil napisał w sobotę 1 grudnia 2007 o 23:07

Przez ostatni tydzień czytałem kolejną powieść Gene'a Wolfe'a zatytułowaną "An Evil Guest" ["Zły gość"] po kilka rozdziałów dziennie, bo szkoda pożreć ją w całości na raz. I myślę, że musze przeczytać ją ponownie. (I to całkowicie uzasadnione uczucie po przeczytaniu powieści Gene'a Wolfe'a) Napiszę o tym tutaj aby poukładać sobie myśli. Akcja rozgrywa się za około osiemdziesiąt lat, choć przyszłość przypomina lata trzydzieste z wysoko rozwiniętą technologią (celowo, jak sądzę, bo w przypadku twórczości Gene'a Wolfe'a można spokojnie zakładać, że rzeczy są robione celowo.) i czytając książkę można się złapać na poszukiwaniu do niej klucza. Oczywistym kluczem jest Lovecraft, którego inicjały pojawiają się już na początku, a dalej w książce trafiamy na Uniwersytet Miscatonic i Samego Wielkiego Cthulu (choć nie nazwanego po imieniu) ale to i tak nie do końca pomaga zrozumieć czym właściwie jest to, co się czyta.

Książka opowiada o Cassie, nieletniej aktoreczce, która jest o krok od zostania wielką gwiazdą Broadway'u za sprawą magii Pana Gideona Chase'a, tajemniczego człowieka od technologii i rozwiązywania problemów. Cassie ma także związać się z miltimiliarderem nazwiskiem Bill Reis, który być może próbuje ją zamordować (Pojawia się także Hanga, bóg-rekin z mrożącego krew w żyłach opowiadania Wolfe'a pt."The Tree Is My Hat"[Drzewo jest mym kapeluszem] które pochodzi ze zbioru "Innocents Aboard"[Niewinni na pokładzie]) Moment, w którym poczułem, że zaczynam rozumieć co to za książka nadszedł, kiedy padło nazwisko Cranston. Jak w "Lamont" i w "The Shadow"[magazyn "Cień"]. Co wyjaśniło kilka rzeczy, jako że zarówno Gideon Chase jak i Bill Reis, każdy na swój sposób, potrafią zamącić w ludzkim umyśle, obaj mają zaawansowane technicznie gadżety i przygody. I kiedy zdałem sobie z tego sprawę powieść jakoś poprzestawiała mi się w głowie i już wtedy wszystko wydawało się całkiem sensowne: przyszłość jako lata trzydzieste, przejścia od horroru (w pewnym sensie) do szpiegowskiej sensacji (w pewnym sensie, z agentami FBI i konkurującymi agencjami rządowymi), technologia którą chwilami ciężko jest odróżnić od magii, obecność Cthulu, wystawiany na scenie musical pod tytułem "Bride of the Volcano God"["Oblubienica boga wulkanu"] to, że Cassie jest aktorską wersją Margo Lane, że prawdziwych Polinezyjczyków z "The Tree Is My Hat" zastąpiły przerysowane postacie, które sprawiają wrażenie jakby zeszły prosto z ekranu, że jest tam przynajmniej jeden wilkołak (wilki są ukryte w większości książek Wolfe'a, może nawet we wszystkich) i zombie i inne rzeczy jak choćby wielkie nietoperze co do których nadal nie mam pewności czym były naprawdę.
To thriller w stylu pulp - i jest to komplement, bo Wolfe zna się na tym gatunku (napisał znakomity pastisz takiego thrillera w "Wyspie Doktora Śmierci i Innych Opowiadaniach") i tutaj stworzył dziwaczną mieszankę gatunków - pulpowy thriller przygodowy XXI wieku z elementami horroru i SF, jakiego nikt inny nie byłby w stanie napisać.
...
Cześć Neil,
"oko w oko ze śmiercią z powodu trzmiela"
Artykuł o budzącym wątpliwości autorstwie "Footprints"["Śladów Stóp"]
http://www.poetryfoundation.org/journal/feature.html?id=180239
-G

Jak wspomniane w Sandmanie nr 15, o ile pamiętam.

Wiesz, całkiem podoba mi się myśl, że to wezbrało we wspólnej podświadomości i zmusiło setki ludzi do zapisania czy tego chcieli czy nie.

Hello!
Studiuje stylistykę na Universytecie w Nottingham i przeprowadzam badania korpusu lingwistycznego nad językiem użytym w scenariuszu "Beowulfa" aby nawiązać do germańskiej/skandynawskiej historii.

Mam już scenariusz w formie książkowej, ale żeby przeprowadzić dobre badanie potrzebuje tekstu w formie elektronicznej. Zaczynam skanować strony, ale to uciążliwe zadanie. Czy mógłbyś mi powiedzieć czy gdzieś w sieci znajdę elektroniczną wersję "Beowulf: The Screenplay"? Sprawdziłem google i inne oczywiste strony, bez powodzenia.


Dzięki za czas poświęcony na przeczytanie tego. Będę bardzo wdzięczny za jakąkolwiek pomoc.

O ile wiem, nigdzie tego nie ma, ale być może da się to kupić jako ebook.
Co przypomina mi, że miałem podać link do bloga Karla Hagena, przede wszystkim http://www.polysyllabic.com/?q=node/201
http://www.polysyllabic.com/?q=node/202
http://www.polysyllabic.com/?q=node/203 (były szkice scenariusza z dużą ilością aliteracji i kenningów, ale nie przerwały one do ostatecznej wersji reżysera.)
http://www.polysyllabic.com/?q=node/204 (gdzie twierdzi się, że Roger i ja opieralismy sie potężnie na przekładzie Seamusa Heaney, co z pewnością byśmy zrobili, gdyby tylko było dostępne w 1997, ale że go nie było to nie mogliśmy)