czwartek, 12 listopada 2009

Bardzo sekretne hasło

W 38 niezależnych księgarniach w kraju odbyły się przyjęcia z Księgą cmentarną. Ludzie z Harpera jakimś cudem zmniejszyli liczbę do 11 i wysłali mi je do wybrania zwycięzcy. W grudniu przyjadę do zwycięskiego sklepu na podpisywanie. Obejrzałem 11 filmów/opisów/zdjęć. Obejrzałem je ponownie. I ponownie, tym razem z Lorraine, moją asystentką, która oglądając mówiła pomocne rzeczy takie jak "Wszystkie są takie dobre. Łał. Nie mam pojęcia, jak Ty się na któryś zdecydujesz. Spójrz na to! Wszyscy tańczą do Monster Mash! A ten Śmierć jest na szczudłach, no nie? To koń? Koń w księgarni? Niesamowite." Za czwartym razem Hans Leśniczy wyłonił się z głębin lasu (gdzie urządza staw) i również je obejrzał.

W końcu podjąłem decyzję. Zadzoniłem do Elyse Marshall z Harpers i powiedziałem jej. "Aha," powiedziała. "Muszę zapytać prawników, czy możesz to zrobić."

Tak więc czekamy.

...

Wczoraj wieczorem umieściłem tu aktualne daty koncertów Amandy Palmer. Na http://www.amandapalmer.net/afp/upcoming-shows są miejsca i szczegóły.

Dzisiaj przypomniałem sobie, że w przeszłości, gdy moi znajomi byli w trasie, często robiłem takie specjalne coś pod tytułem "Neil mnie przysłał", gdzie ludzie, którzy przyszli z tego bloga dostawali coś za darmo. Jest to a) miłe dla ludzi, którzy coś dostają i b) mówi osobie w trasie, że ludzie naprawdę przychodzą z tego bloga. Zrobiłem to z Theą Gilmore (która rusza w trasę po UK za tydzień. Ludzie w UK, idźcie zobaczyć Theę Gilmore na żywo, gdyż jest wspaniała: szczegóły i miejsca koncertów na http://www.theagilmore.net/.) Zrobiłem to dla Magnetic Fields, którzy akurat wydają nowy album 26 stycznia. Poza tym jest jeszcze restauracja Green Godess w Nowym Orleanie, gdzie możecie powiedzieć "Mezze od Destrucion", by dać znać, że jesteście ode mnie i dostać coś wspaniałego do jedzenia lub picia. (Co dostaniecie zależy od humoru szefa kuchni Chrisa DeBarra.)

Powinienem zrobić coś takiego z Amandą. Zadzwoniłem i jej powiedziałem.

Oddzwoniła. "Zastanawiałyśmy się z Beth i wymyśliłyśmy hasło dla ludzi z twojego bloga", powiedziała. "Jak to powiedzą to dam im coś z mojego stolika."

"Wal śmiało", powiedziałem.

"Myślimy, że powinni podejść do stolika, wskazać ten plakat...



...i powiedzieć "Ta laska na fali w żółtym gorsecie wygląda gorąco. Ciekawe, czy ma chłopaka? Wtedy dostaną coś za darmo."

Powiedziałem, że to zły pomysł, bo ludzie i tak mogą powiedzieć coś takiego, a poza tym to strasznie długie zdanie do zapamiętania. No i co będzie, jeśli wcześnie wyprzedadzą wszystkie plakaty tego typu?

Powiedziałem: "A co powiesz na jakiś wariant 'Neil przysłał mnie przez bloga'?

"Wykluczone", powiedziała. "To nudne."

Powiedziałem jej, żeby zostawiła to mi.

Wtedy zacząłem się wpatrywać ponuro w ten ekran. Miałem pustkę w głowie, a prawdziwa praca, którą powinienem się zająć, zaczęła o sobie przypominać. Tak więc zwróciłem się do Magicznej Kuli Prawdy na http://www.neilgaiman.com/oracle/ , kliknąłem na nią i potrząsnąłem.

W odpowiedzi dała mi cytat sprzed paru lat, kiedy Maddy przejęła bloga i zamieszczała zdjęcia z planu Hellboya.

Jej odpowiedź brzmiała: Oto Doug Jones i jakiś obcy facet.

Jeśli wybierzecie się na koncert Amandy, podejdźcie do jej stolika i powiedzcie, że dowiedzieliście się o nim z blogu jakiegoś obcego faceta. Wtedy prawdopodobnie przydarzy się wam coś dobrego. (Jeśli tylko na was spojrzą bez zrozumienia, powiedzcie im, że chodzi o mnie. Jeśli nadal nic nie zrobią, powiedzcie, że wygląda na to, że ta laska w żółtym gorsecie na plakacie musi mieć fajnego chłopaka.)

...

To mi wygląda na sprawę godną uwagi:

Hej Neil,

Jestem Twoją wieloletnią fanką i spotkałam Cię kiedyś po koncercie Tori (chociaż to było wiele lat temu!). Piszę z małą prośbą.

Mniej więcej 10 lat temu pojawiłam się w 20/20 [amerykański program telewizyjny przyp. Varali] razem z Tori, mówiąc o przemocy seksualnej. Od tamtego czasu jestem w kontakcie z Tori, która jest autorytetem najlepszego rodzaju. Założyłam również organizację non-profit, Projekt Pandora, która zapewnia wsparcie, informacje i środki dla ofiar gwałtu oraz ich opiekunów. Zajmujemy się Akwarium Pandory, wirtualną grupą wsparcia, która obejmuje ponad 20,000 zarejestrowanych członków.

Ostatnio L'Oreal przyznał mi tytuł Kobiety z Wartościami Roku 2009 za moją pracę dla Pandory. Zostałam wyróżniona spośród ponad 2,500 kandydatek.

Teraz przez internetowe głosowanie spośród dziesięciu zwyciężczyń roku 2009 zostanie wyłoniona nagroda ogólnokrajowa. Składa się ona z $25,000 i dużego rozgłosu w mediach. Po raz pierwszy L'Oreal docenił pomoc dla ofiar gwałtu, a zajęcie pierwszego miejsca pozwoliłoby mi naświetlić sprawę, która dotyka wielu kobiet i mężczyzn.

Głosowanie jest proste - trzeba wejść na poniższą stronę, podać adres e-mail w okienku po prawo i kliknąć "Oddaj głos". Każdy adres e-mail może oddać jeden głos. Głosowanie kończy się 24 listopada.

http://www.womenofworth.com/Honorees/Honoree2009Detail.aspx?nomid=5657c940-425b-47a2-879d-ed3c2d82b56f

Zastanawiam się, czy mógłbyś przesłać ten link przez swój (nieskończenie popularny) Twitter lub blog. Zrozumiem, jeśli nie możesz tego zrobić, ale moje doświadczenie z prowadzenia małej organizacji non-profit mówi mi, że zawsze warto zapytać!

Dziękuję za poświęcenie czasu, by to przeczytać,

Shannon Lambert

Wrzucam to z wielką przyjemnością.

Jedna z Twoich korespondentek zapytała: "Czy będziesz czytał oryginalną wersję, w której wilk naprawdę ginie, czy też wersję "och na boga nasze dzieci nie mogą usłyszeć o śmieci", w której zabierany jest do zoo?"

Obawiam się, że jest w błędzie; w oryginalnej wersji, napisanej przez Prokofieva, Peter łapie wilka, po czym przekonuje myśliwych, by go NIE zabijali, ale zabrali do zoo.

Trochę szukałem na ten temat i znalazłem to samo. Wikipedia podaje listę zmian wprowadzonych do opowieści (na przykład w wersji Disneya wilk nie zjadł kaczki). Ale wilk zawsze trafiał do zoo...

Radio! Książki! Lekcje gry na skrzypcach! A także fryzura, o której nic nie wspominam!

Pojechałem dziś do stacji radiowej KNOW w St Paul i nagrałem wstęp do audycji w ramach porannego programu "Open Mike" na temat audiobooków. Usłyszałem także wersję po edycji. Poprosiłem, by poświęcili trochę więcej czasu założycielowi Audible, Donowi Katzowi, który udzielił niesamowitego wywiadu, obecnie skróconego do jednego zdania. Audycja wyjdzie w przeciągu najbliższych dziesięciu dni, dokładnie powiem, kiedy się dowiem. Rozmawiam w niej z Davidem Sedarisem, Martinem Jarvisem, Donem Katzem i byłym audio producentem/dyrektorem Rickiem Harrisem.

Wpadłem też do DreamHaven i podpisałem trochę książek. Stosy urosły tak wysoko, a administracja okazała się na tyle trudna dla Grega odkąd został sam na stanowisku, że musiałem przestać personalizować podpisy. Ale mnóstwo książek z autografami jest dostępnych na Święta na stronie DreamHaven Neilgaiman.net.site.

Resztę dnia spędziłem jeżdżąc po mieście, będąc tatą, odwożąc córkę i jej koleżankę na lekcję gry na skrzypcach, załatwiając inne takie normalne sprawy i przez cały czas słuchając Dobrego omenu Martina Jarvina. Jestem teraz mniej więcej w połowie. Bardzo mnie cieszy, szczególnie słuchanie Adama Younga, który jest czytany głosem podobnym do głosu Martina w Tylko William. Co dziwne, łatwiej mi było rozpoznać, które kawałki napisałem ja, a które Terry, niż kiedy patrzyłem na tekst (do odkryłem parę lat temu, kiedy korektowałem edycję dla Harper Collins). Po tych wszystkich latach tekst już trochę się zaciera, ale przy słuchaniu złapałem się na myśleniu "Ja... Terry... W pierwszej wersji ja, Terry w drugiej... W pierwszej wersji Terry, ja w drugiej... Mój przypis do jego kawałka... Jego przypis do mojego...", czując się jak archeolog. Zauważyłem nawet parę wpadek w ciągłości, które powinniśmy byli wyłapać 21 lat temu. Może nawet zadzwonię do Terry'ego, żeby poprawić je w przyszłych wydaniach.

(Edycja, by zamieścić ten link do audiobooka Dobrego omenu na iTunes, który obawiam się prawie na pewno będzie działał tylko w USA i terenach, które kupują książki od USA.)

Wciąż nie wziąłem się za Wielki Chiński Blog. W międzyczasie wskazuję wam blog Amandy na http://blog.amandapalmer.net/post/240943999/east-infection-china-singapore , na którym jest wiele zdjęć nas, naszych przygód oraz wiele drobnych anegdotek.

(Amanda jest teraz w trasie po wschodnim wybrzeżu -
11.12 Portland, ME
11.13 Northampton, MA
11.14 Brooklyn, NY (WYPRZEDANE)
11.18 Philadelphia, PA
11.19 Falls Church, VA
11.20 Carrboro, NC
11.22 Knoxville, TN.
Wybierzcie się na jej koncert. Jest cudem na żywo. Pozdrówcie ją ode mnie.)

Cześć Neil,

Właśnie przeczytałam o Twoim styczniowym występie, w trakcie którego będziesz narratorem Piotrusia i wilka. Razem z mężem bardzo się ucieszyliśmy. Mamy nadzieję, że wybierzemy się razem z naszymi trzema dziewczynami. Mamy jednak jedno pytanie. Czy będziesz czytał oryginalną wersję, w której wilk naprawdę ginie, czy też wersję "och na boga nasze dzieci nie mogą usłyszeć o śmieci", w której zabierany jest do zoo? Oczywiście oboje mamy nadzieję, że będąc sobą i nie bojąc się straszyć dzieci (przy okazji dzięki za to) opowiesz prawdziwą wersję, w której Piotruś zastrzelił wilka, którego ciało jest potem obnoszone po mieście jako trofeum.

Dzięki za poświęcony czas,
~Cecily

PS Orientujesz się, czy będą bilety albo przyjęcie po koncercie? To dla nas daleka droga i fajnie by było móc się przygotować na całodniowe czatowanie na siedzenia lub wiedzieć, że będziemy mieć bilety w ręce. (Na stronie nie znaleźliśmy żadnych informacji o rezerwacjach)

Zapomniałem - albo nigdy nie wiedziałem - że istnieje jakaś inna wersja. Scenariusz, który mi przysłano to wersja z ZOO. Zbadam to...

I nie, nic nie wiem o biletach. Dowiem się.

Drogi Neilu,

Twój Webgoblin zaoferował, że wrzuci na bloga zdjęcia koralinowych dyń i kiedy powiedziałam o tym moim córkom, ośmio- i jedenastoletniej, zdecydowały, że je zrobią. Oto one, wraz z dwoma emotikonowymi dyniami i rzepą.

http://www.steampunkfamily.com/wp-content/uploads/2009/10/IMG_01521-300x225.jpg

Użyłam ich do zilustrowania historii o duchach: http://www.steampunkfamily.com/2009/10/philomenas-fright/

Na Halloween trzy osoby z naszej czteroosobowej rodziny były przebrane za postaci z Koraliny (jedenastolatka poszła swoją drogą, wcielając się w Susan Sto-Helit).

http://www.flickr.com/photos/37435081@N03/4077708519/sizes/l/in/set-72157622616148613/

Inna Mama to najstraszniejsza postać, jaką kiedykolwiek byłam w Halloween. Wszystkie dzieci (nawet czterolatki!) wiedziały, kim jestem i śmiały się nerwowo, gdy proponowałam, że przyszyję im guziki zamiast oczu.

Dzięki za bycie NAPRAWDĘ PRZERAŻAJĄCYM.

Strasznie mi się podoba to, jak wiele rodzin w tym roku było rodzinami Koraliny.

Jeśli ktogoś oprócz mnie zaintrygowały wspomniane inne dzieła Kennetha Grahame'a i chciałby je przeczytać bez wysilania się na szukanie, z radością dowiedzią się, że zarówno Złoty wiek, jak i Dni marzeń są dostępne za darmo na jak zawsze nieocenionym Projekcie Gutenberg:

http://www.gutenberg.org/etext/291
http://www.gutenberg.org/etext/270

Przede wszystkim dzięki za wspomnienie o nich; zawsze ciekawią mnie pozycje w dziecięcej literaturze z tamtych czasów, które umknęły mojej uwadze.

Cóż za świetny pomysł. Dwie bardzo piękne, lekko zabawne książki autora O czym szumią wierzby. Bardzo mi się podobały, ale stylistycznie są, cóż, niemodne, więc nie każdemu przypadną do Edwardowego gustu.

środa, 11 listopada 2009

Morderstwo ponownie popełnione

Księga cmentarna właśnie wygrała nagrodę literacką, która nigdy się nie starzeje. Składała się z medalu i z czeku. Hm, pomyślałem. Muszę coś zrobić z tym czekiem i muszę to zrobić natychmiast, bo inaczej zniknie wśród codziennych rachunków i nigdy na nic nie spojrzę z myślą "A, to za to zapłaciłem moją nagrodą za Księgę cmentarną."

Tak więc kupiłem to. Nazywa się "Morderstwo ponownie popełnione":



Jest to ilustracja E.H. Sheparda (najbardziej znanego z ilustracji do Kubusia Puchatka) z książki Kennetha Grahame'a Złoty wiek. Kenneth Grahame napisał O czym szumią wierzby, historię Kreta, Szczura, Borsuka i oczywiście Pana Ropucha, również ilustrowane przez Sheparda.

Czytałem kiedyś esej A.A. Milnego, w którym pisał, że oczywiście wszyscy znają dzieła Kennetha Grahame'a, w końcu jest autorem Złotego wieku i Dni marzeń, każdy je czytał, ale oprócz tego napisał niesamowitą książkę O czym szumią wierzby, o której nikt nigdy nie słyszał. Wtedy Milne napisał sztukę p.t. Toad of Toad Hall, która okazała się wielkim hitem i rozsławiła O czym szumią wierzby, które ostatecznie stało się dobrym klasykiem (czyli książką, którą ludzie nadal czytają i wspominają z przyjemnością), podczas gdy Złoty wiek i Dni marzeń, piękne, łagodne opowieści Grahame'a o dzieciństwie w czasach wiktoriańskich, zostały dawno zapomniane.

Jeśli wynika z tego jakiś morał lub jeśli to powinno nas czegoś nauczyć, to nie wiem czego.

Dobrze. Teraz wybieram się do K.N.O.W. St Paul, by nagrać wstęp do mojego radiowego wystąpienia na temat audiobooków, a po drodzę posłucham sobie, jak Martin Jarvis czyta Dobry omen.

wtorek, 10 listopada 2009

Połowa życia?

Edytor z Niedzielnego Poranka w CBS zapytał, czy mam jakieś zdjęcia mojego syna Mike'a z okresu, kiedy po raz pierwszy wpadłem na pomysł Księgi cmentarnej - końca roku 1985. Sprawdziłem. Naprawdę żadnych nie mieliśmy. Powędrowałem do sąsiedniego domu i zapytałem Mary (jego mamę, moją byłą żonę i przez ostatnie pięć lat przyjaciółkę i sąsiadkę), czy ma jakieś zdjęcia z tamtych czasów. "Nie", powiedziała. Po czym dodała "Masz na myśli te slajdy? Mam je gdzieś w kopercie". Zniknęła i po chwili pojawiła się z ogromną brązową kopertą. "Proszę."

Pół życia temu -- dosłownie -- miałem niecałe 25 lat i pracowałem dla magazynów. Henry Fikret, który robił zdjęcia do wielu wywiadów, które przeprowadzałem, zaoferował, że sfotografuje mnie i moją rodzinę, co też zrobił. Tydzień później dostaliśmy kopertę i zorientowaliśmy się, że wszystkie zdjęcia to tak naprawdę kolorowe slajdy. Nigdy nie wiedziałem, co z nimi zrobić. Byłem jedynie całkiem pewny, że nie mogę ich zabrać do Boots the Chemist i poprosić o odbitki. Tak więc zostały w kopercie, zachowały swoje sekrety i zostały zapomniane.

Wczoraj zeskanowałem slajdy i w końcu zobaczyłem mnóstwo zdjęć, których na dobrą sprawę nigdy nie widziałem. Przedstawiały Holly jako niemowlę, Mike'a z czasów, kiedy jeździł swoim trzykołowym rowerkiem po cmentarzu i mnie... w połowie moich obecnych lat: młodego dziennikarza, który sprzedał maleńką garstkę opowiadań i dwie niebeletrystyczne książki, który marzył o pisaniu powieści i komiksów. Wtedy ubierałem się na szaro, ale zaczynałem mieć dość, że przy zakupie czegoś szarego i zabraniu tego do domu zwykle okazywało się, że tak naprawdę jest to niebieskawo lub brązowawo szare. Zastanawiałem się, czy będę miał ten sam problem, jeśli zacznę się ubierać na czarno.

Pół życia później, wydaje się, że nadszedł dobry moment, by umieścić tu część z nich. Pytałem, Mary nie ma nic przeciwko. Jakże dziwne ubrania się wtedy nosiło. Jakże ogromne okulary. I spójrzcie, moje włosy są prawie normalne.




Tak dawno temu, a minęło jak w mgnieniu oka.

...

Z całego świata napływają życzenia urodzinowe. Żałuję, że nie mogę odpowiedzieć na nie wszystkie osobiście, ale zajęłoby to kolejne 365 dni... tak więc dziękuję. Dziękuję wam wszystkim.

Szczególne podziękowania składam Garrison Keillor, który ogłosił moje urodziny w radiu i powiedział mi, że w moje trzynaste urodziny spalono Rzeźnię numer 5, a w dziewiąte powstała Ulica Sezamkowa. Pisarski Almanach to cudowna rzecz.

...

W styczniu wezmę udział w darmowym koncercie dla widzów w każdym wieku 16 stycznia 2010r. o 19:00 w zimowym ogrodzie World Financial Center w Nowym Jorku. Będę narratorem w trakcie pokazu Piotrusia i wilka w wykonaniu http://www.knickerbocker-orchestra.org/ (czyją to stronę powinniście odwiedzić, by poznać szczegóły).

W całowaniu chodzi o przekazywanie zarazków (i to dobra rzecz), jak stwierdził pewien naukowiec.

Alan Moore zaczyna czerpać korzyści z sukcesów magazynu Underground. Po sukcesie IT i OZ, wychodzi jego Dodgem Logic. Na http://www.mustardweb.org/dodgemlogic/ znajduje się świetny wywiad z Alanem.

(Oraz wielkie gratulacje dla Alana, który został dziadkiem, dla Leah i Johna, którzy zostali rodzicami oraz dla Edwarda Aleca Moore-Reppiona, który został, hm, narodzony. Skorpion, jak jego dziadek i jego właściwie-kimkowiek-jestem-dla-niego ja, coś w stylu honorowego wujka czy coś. Nie to żebyśmy my, Skorpiony, wierzyli w takie rzeczy.)

Jeszcze raz, dziękuję Wam wszystkim za życzenia urodzinowe...

poniedziałek, 9 listopada 2009

Dla tych, którzy czytają tego bloga dla artykułów


(Serena Altschul z jakimś pisarzem w lipcu, siedząca na trampolinie po dwóch dniach wywiadów. Co dziwne, żaden z nich nie został przeprowadzony na trampolinie.)

Panie Neilu,

Nagrałam wczorajsze wydanie Niedzielnego Poranka i mimo wielokrotnego przewijania w jedną i drugą stronę nadal nie mogę Cię tam nigdzie znaleźć, chociaż opis wskazywał właśnie na ten odcinek. Zostałeś przeniesiony na następny tydzień?
Czy też zostałeś wessany do alternatywnego, bezneilowego wszechświata?

Zaniepokojona czytelniczka,
Mary

Obawiam się, że zostałem przeniesiony z powodu masakry w Fort Hood.

Sprawdziłem: program, który CBS przygotowało o mnie najwyraźniej nadal ma zostać wyemitowany, prawdopodobnie kiedyś w grudniu chociaż nikt nie jest pewny, kiedy to ma nastąpić. Powiedziano mi, że można pomóc w zapewnieniu, że trafi na antenę (może nawet przed początkiem grudnia), jeśli CBS pomyśli ludzie naprawdę chcą to zobaczyć. Co oznacza, że jeśli chcecie to zobaczyć, możecie pomóc w całym procesie, jeśli napiszecie list lub mail do CBS i (uprzejmie) im to powiecie:

ADRES:

CBS News Sunday Morning
Box O (jak Osgood)
524 West 57th St.
New York, NY 10019

E-MAIL: sundays@cbsnews.com

...

Mój znajomy Steve Brust (świetny i błyskotliwy powieściopisarz) napisał do Panny Manners w sprawie swoich problemów finansowych oraz tego, co oznacza posiadanie przycisku "Złóż donację" na swojej stronie. Tu znajduje się jej odpowiedź. Na tej stronie ma miejsce fascynująca rozmowa na ten temat, którą na początku przegapiłem, bo byłem w Chinach... Większość ludzi nie zgadza się z Panną Manners. Nawet ja nie zgadzam się z Panną Manners, mimo że nie mam przycisku "Złóż donację" na stronie, nie korzystam z linków Amazona w celu zwiększania przychodów, nie zamieszczam reklam ani nic takiego. (To dlatego, że Harper Collins założyło tę stronę i płacą za naszą przepustowość i takie tam. Gdyby przestali, musiałbym pomyśleć o sposobach, w jakie mogłaby sama zarabiać na siebie.)

...

"Under the dome" Stephena Kinga jest jedną z najlepszych książek, które zdążyłem przeczytać w tym roku. (Najlepszą jest Księga Rodzaju zaadaptowana przez R. Crumba.) Tak więc z przyjemnością odkryłem, że przysłano mi link do tego naprawdę wspaniałego wiersza Stephena Kinga:

http://www.playboy.com/articles/stephen-king-the-bone-church/index.html

(Został opublikowany przez Playboya, co oznacza, że dla części z was strona może być zablokowana.)

W New Yorkerze z tego tygodnia znajduje się także opowiadanie Stephena Kinga. http://www.newyorker.com/fiction/features/2009/11/09/091109fi_fiction_king

(Chyba nie muszę mówić, że czytam New Yorkera jedynie ze względu na artykuły.)

...

Drogi Neilu Gaimanie, proszę Cię o pół momencika uwagi (nie śmiałbym prosić o więcej). Wiosną 2010 zaczynam prowadzić kurs "Motywy w literaturze" na TWÓJ temat na Winona State University (Eng 225: Neil Gaiman). Wprawdzie dość łatwo wybrać reprezentatywną powieść ("Amerykańscy bogowie"), zbiór opowiadań ("Rzeczy ulotne"), książkę dla dzieci i nastolatków ("Księga cmentarna"), ale z jednym mam problem: najprawdopodobniej zadam do przeczytania tylko jeden tom Sandmana. Próbowałem zdecydować, który jest najbardziej reprezentatywny, najbardziej warty omówienia, najlepiej nadający się do dyskusji w klasie i analizy przez studentów. Po czym pomyślałem, że zapytam Ciebie. Wiem, że powyżej sugerujesz, żebyśmy przy pytaniach takich jak to uznali Cię za martwego pisarza, ale wiem, że do takich nie należysz. Kiedy miałem podobny zastój przy wybieraniu dzieł Ursuli Le Guin dla innej klasy, odpowiedziała mi i zaoferowała swój wkład. Zwracam się z podobną ofertą do Ciebie: który tom Sandmana chciałbyś zobaczyć w programie nauczania?

Dziękuję za poświęcony mi czas,
Nicholas Ozment, wykładowca angielskiego
WSU

Trudne. Myślę, że gdybym był nauczycielem wybrałbym Pory mgieł lub Refleksje i przypowieści, ponieważ obydwa chcą czegoś nauczyć -- mają te takie fajne ciężkie do zgryzienia kawałki, które ludzie mogą polubić lub nie, podważać lub dyskutować. Wiem, że wielu nauczycieli lubi omawiać Śnienie, bo a) "Sen nocy letniej" zdobyło nagrody, b) jest krótkie i c) z tyłu ma scenariusz. Twoja decycja. Powodzenia.

...

Ostatnio wspominałem, że pojawiły się nowe piękne okładki polskich i rosyjskich wydań moich książek, które widziałem na podpisywaniach i które sprawiły, że zacząłem się zastanawiać. Galeria międzynarodowych okładek na tej stronie jest niewiarygodnie nieaktualna.

Znajduje się na: http://www.neilgaiman.com/p/Works/Books/International_Covers .

I chociaż dostaję mnóstwo wydań zagranicznych i w pewnego dnia zejdę do piwnicy, pogrzebię trochę i część zeskanuję (w tym tygodniu poczta przyniosła dwutomową edycję Chłopaków Anansiego, którego okładka przedstawia Grubego Charliego, który nie tylko jest Bardzo Biały, ale też Bardzo Chudy, a także pełne chińskie - to jest tajwańskie i koreańskie - wydanie Księgi cmentarnej) pomyślałem, że czytelnicy bloga, znajdujący się na całym świecie, mogą być lepszym źródłem informacji, jeśli chodzi o wyszukiwanie zagranicznych okładek.

Tak więc jeśli macie i chcecie zeskanować lub podać linki do zagranicznych okładek, których my tu nie zamieściliśmy, lub też jeśli jesteście wydawcami i chcielibyście pokazać swoje książki, w tym celu założona została strona: http://www.neilgaiman.com/extras/covers/ , która pozwala na przesłanie ich do webgoblina, który wrzuci je do galerii (i na stronach danych książek). Być może powinniśmy je również uporządkować według państwa -- niektóre kraje, takie jak Francja, Rosja czy Polska dorobiły się tylu różnych okładek na przestrzeni lat.

(W tym tygodniu została wydana Absolute Death. Jest niesamowicie piękna. Tak, też uważam, że ją za wysoko wycenili i nie, nie mam nic wspólnego z ustalaniem cen przez DC Comics. Z kolei audiobook Dobrego omenu wychodzi jutro. Czyta go Martin Jarvis. Wiele osób pytało, czemu ja go nie czytam, a ja muszę wyjaśnić, że to skończyłoby się moją imitacją Martina Jarvisa czytającego opowiadania Williama, tak więc lepiej słuchać od razu tego prawdziwego.)

Czy Twoja piwnica była wykończona, kiedy kupowałeś swój dom, czy też wykończyłeś ją, by stała się Twoją podziemną biblioteką? Jeśli sam ją wykończyłeś, jak trudne to było? I jeszcze, myślę, że dostrzegłem osuszacz powietrza na jednym ze zdjęć na Photosynth. Używasz go ze względu na książki?

Pytam, ponieważ mamy niewyremontowaną piwnicę, którą chcielibyśmy wykończyć. Poza tym kończy nam się miejsce na książki. Chociaż nie sądzę, żebyśmy mieli ich tyle co Ty. :)

Bylibyśmy wdzięczni za wszelkie inne sugestie do takiego projektu!

Dzięki,
C.

Nie, kiedy się tu wprowadziliśmy, piwnica miała glinianą podłogę, na której powstawały kałuże, kiedy padało. Wynajęliśmy miłych panów budowniczych i wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na wykończenia, zakładanie specjalnych kafelków odprowadzających wodę, ogrzewanie podpodłogowe i w ogóle. W lecie znajduje się tam osuszacz, a w zimie nawilżacz, ponieważ po pierwszych paru latach zauważyłem, że klej i skórzane okładki zaczynają pękać i złuszczać się. Obecnie w piwnicy znajduje się odpowiednik dużego domu, cały wypełniony książkami, płytami CD i podobnymi rzeczami.

I na koniec, parę zdjęć z wyprawy do Chin, zrobionych przez Iana Forda (a w jednym przypadku po prostu jego aparatem). Ian jest przewodnikiem, który obecnie mieszka w Chinach. Pomógł mi zorganizować podróż i po części w niej uczestniczył.


Amanda i ja w jedwabnych strojach, które podarowali nam moi wydawcy w podziękowaniu za przyjazd i ponieważ są wspaniali.


Amanda, Ian Ford (w bladej górze od stroju, także prezent od moich wydawców) i... moi wydawcy, SF World -- którzy wkrótce wydadzą główną chińską edycję "Księgi cmentarnej" i bardzo się z tego cieszą.


Trzymam tegoroczną Nagrodę Galaxy, przyznawaną najpopularniejszemu zagranicznemu pisarzowi wybranemu przez chińskich głosujących. Zdobyłem ją drugi rok z rzędu, więc stwierdziłem, że biorę urlop od tego konkursu i powiedziałem, że muszą sobie teraz znaleźć nowego ulubionego pisarza zagranicznego.

piątek, 6 listopada 2009

Ostateczne przypomnienie dla księgarni

Szybkie przypomnienie (bo właśnie zostałem o nie poproszony), że dziś Harper Collins musi dostać sprawozdania z przyjęć "Księgi cmentarnej". Do 21:00 PST.

http://files.harpercollins.com/Mktg/HarperChildrens/PDF/GraveyardContest_rules.pdf
to regulamin i informacje dla tych, którzy je gdzieś zapodziali.

Witam, Panie Gaiman,

Z przykrością przeczytałem dzisiaj, że nie będzie Pan należał do jury w konkursie "Księgi cmentarnej". Moja skromna, oddalona od cywilizacji księgarnia właśnie wysłała swoje zgłoszenie udziału, jednak obawiamy się trochę o sprawiedliwość oceniania.

Dla przykładu, niezależne księgarnie takie jak Powell's (jestem pewny, że je Pan zna) mają wystarczająco wygodne lokacje i mogą z łatwością zdobyć pieniądze, by poprosić Pana o przyjazd od czasu do czasu. W przeciwieństwie do tych sklepów, które są w stanie włożyć więcej pieniędzy w organizowanie przyjęć, my takiej szansy nie mamy.

Nie sądzę, że to dla nas przegrana sprawa; jesteśmy bardzo kreatywni. Jedynie martwię się, że to nie Pan będzie oceniał. Czy mógłby mi Pan powiedzieć, czy wegług Pana sędziowie będą brać pod uwagę takie rzeczy jak rozmiar i usytuowanie księgarni? Dzięki temu spałbym odrobinę spokojniej do dnia ogłoszenia wyników.

Tusen takk,
Allison

Cóż, zgodnie z regulaminem, ocena jest dokonywana na podstawie:

(i) Całokształtu pomysłu na przyjęcie, obejmującego zaproszenia, oznaczenia, dekoracje, atrakcje, rozrywki i przekąski.
(ii) Frekwencji i reakcji (to jest entuzjazmu, kostiumów i aktywnego udziału).
(iii) Umiejętności uchwycenia i zaprezentowania atmosfery "Księgi cmentarnej"
... w celu nagrodzenia szczególnej kreatywności, a nie umiejętności wydawania większych ilości pieniędzy. (Dlatego też przyjęcie musiało odbyć się w księgarni, nigdzie indziej).

Zapytałem moją edytorkę, Elise Howard, która powiedziała:

No pewnie, że tak. Oto jak według nas ma to przebiegać. Przeglądamy wszystkie zgłoszenia. W poniedziałek wysyłamy Ci 11 najlepszych, z których Ty wybierzesz zdobywcę nagrody głównej. Reszta dostanie zestawy za zajęcie pierwszego miejsca. Tak więc w skrócie BĘDZIESZ pomagał nam wybrać.

Dłuższa odpowiedź jest taka, że będziemy bardzo sprawiedliwi i weźmiemy pod uwagę kreatywność, do której zalicza się praca przy dostępnych środkach, a także samo wykonanie. (Nie sądzisz? Jeszcze niczego nie zrobiliśmy; wciąż czekamy na nowe zgłoszenia.)

... co oznacza, że

a) Nie miałem racji i jednak będę sędzią wybierającym z ostatecznej listy. (Cholera.)

oraz

b) wszyscy mają równe szanse.

Czy takie zapewnienie Cię pocieszy?

PS -- Zwycięzcy konkursu "Księgi cmentarnej" na najlepszy deser zostali ogłoszeni na http://www.needcoffee.com/2009/11/06/graveyard-book-dessert-challenge-winners/

Z tym konkursem nie miałem NIC wspólnego. Ale bogowie, ależ smakowicie wyglądają te desery...