czwartek, 29 listopada 2012

Niezwykłe zmęczenie po locie: oraz Słoń, Szaleni Bohaterowie, Kiepskie Kichanie i Media

Neil napisał w piątek 9 listopada 2012 o 19:05



Jestem we Francji, w Nantes, na festiwalu Utopiales. Nieco zmęczony zmianą strefy czasowej, ale zadowolony. Około 40 minut temu skończyłem 52 lata.

Dziś rano przejechałem się na karuzeli i zobaczyłem słonia. Oto słoń:




(Obie rzeczy i jeszcze więcej na http://www.lesmachines-nantes.fr/)

Większość z tych 40 minut spędziłem przeglądając materiał nagrany do tej pory do mojego odcinka Doktora Who. Nie zamierzam na razie zamieszczać żadnych spoilerów, nie będę nawet pisał o rzeczach, które raczej spoilerami nie są, jak czarny charakter, roboczy tytuł i to wszystko, co już krąży po sieci.
(Wpiszcie w Google i to wszystko jest do Waszej dyspozycji...)

W Nantes jest też Dave McKean. Narysował dla mnie kartkę urodzinową...

[Dalek zaleca złuszczanie skóry/lifting - przyp. noita]

W poniedziałek byłem w Wiedniu i rozpoczynałem sekretny projekt we wspołpracy z Lomo. (Niektóre moje zdjęcia Lomo, wraz z Bardzo Osobliwym Wywiadem, można znaleźć tutaj).

Jednym z powodów mojego zmęczenia jest fakt, że we wtorek rano przyleciałem z Amandą z Wiednia do Bostonu, gdzie zagłosowała i spotkaliśmy się z jej bardzo poważnie chorym przyjacielem Anthonym, a następnego dnia poleciałem do Francji.

(Amanda napisała na swoim blogu piękny i rozdzierający serce post o tym kim jest Anthony, co mu dolega i o roli, jaką odegrał w jej życiu.)

Anthony wydaje książkę ze wstępem napisanym przez Amandę, która składa się z opowieści o jego życiu i rodzinie. Książka nosi tytuł Lunatic Heroes [Szaleni Bohaterowie]. Anthony jest znakomitym pisarzem, a książka jest dobra. 20.11 w Lexington odbędzie się jej premiera, na której pojawimy się z Amandą, żeby przeczytać jej fragmenty i wesprzeć Anthony'ego. (Ja będę również czytał fragmenty mojej następnej powieści, Ocean na końcu ulicy.)

Bilety na spotkanie kosztują 10$, a pieniądze zostaną przeznaczone na badania i opiekę dla chorych na raka.


Bilety są do kupienia na stronie http://lunaticheroes.bpt.me.

Jeżeli będziecie wtedy w okolicach Bostonu, wpadnijcie do Lexington.

...

Chcielibyście się przekonać na własne oczy jak bardzo nie potrafię udawać, że kicham? Tak? W takim razie obejrzyjcie to...


To zapowiedź Dnia Chu. Książka pojawi się w sprzedaży 8 stycznia. Jest dla bardzo małych dzieci. (Tu link do Amazonu.) Proszę, rozpowszechniajcie link do tego klipu.

...

Świetny pisarz Patrick Rothfuss jest siłą napędową i kierującą ruchem Worldbuilders, który istnieje przede wszystkim na jego blogu i zajmuje się zbieraniem funduszy dla organizacji Heifer International.
Jak sam Patrick wyjaśnia:

Heifer International to moja ulubiona organizacja dobroczynna. Pomaga ludziom wydźwignąć się z ubóstwa i uratować od głodu. Na całym świecie Heifer propaguje edukację, zrównoważone rolnictwo i lokalną przedsiębiorczość.


Nie tylko ratują dzieciaki od głodu, ale sprawiają, że rodziny są w stanie się utrzymać. Obdarowują rodziny kozami, owcami i kurami, żeby dzieci miały mleko do picia, jajka do jedzenia i ciepłe ubrania.

Od lat nagradza ofiarodawców wspaniałymi książkami. W tym roku zrobił kalendarz z ilustracjami Lee Moyera. Zapytali mnie, czy mogą umieścić w kalendarzu postać z Amerykańskich bogów i odpowiedziałem, że mogą.

Najwyraźniej Media wygląda i ubiera się bardzo podobnie do uroczej Amandy Palmer. (To obraz, nie zdjęcie.) Została miss czerwca...



(Jestem zachwycony Lucy-Amandą rozmawiającą z Cieniem w komiksie na początku miesiąca...)

Kalendarz można zamówić bezpośrednio od Pata ze strony
 http://thetinkerspacks.bigcartel.com/product/pre-order-2013-pin-up-calendar.

Mam nadzieję, że wszyscy będą chcieli go kupić. To doskonały prezent. I wierzę, że dla zachowania równowagi przyszłoroczny Kalendarz Fantasy będzie zawierał głównie umięśnionych i skąpo odzianych Fantastycznych Mężczyzn.

...

Spać. Już czas.

środa, 28 listopada 2012

Całe moje wczoraj. A także mysz.

Neil napisał we wtorek 30 października 2012 o 13:13



Prawie 25 lat temu, podczas przygotowań do pisania Sandmana i opowieści, która miała się stać Zabawą w ciebie, czytałem o Nowym Jorku i huraganach i o tym, jak źle przygotowany jest Manhattan i jak bardzo narażony na niebezpieczeństwo.


Martwię się o mieszkających na wschodnim wybrzeżu znajomych i cieszę się, że Sandy nie ma pełnej mocy huraganu.
Bądźcie ostrożni.


Wczorajszy dzień rozpoczął się wcześnie, od udziału w Today Show w BBC Radio 4. O programie można przeczytać i posłuchać go na http://news.bbc.co.uk/today/hi/today/newsid_9764000/9764349.stm. Rozmawialiśmy z Philipem Pullmanem o baśniach w ramach rozgrzewki przed wspólnym wieczornym występem na scenie Cambridge Theatre.


Obiad zjadłem w towarzystwie redaktora i wydawcy z Bloomsbury books i rozmawialiśmy o mającej się ukazać w przyszłym roku książce Fortunately, the Milk (to najbardziej niemądra książka, jaką napisałem. I najbardziej zakręcona. Ma też fragment o dinozaurach na statku komicznym, który został napisany na długo zanim dinozaury na statku kosmicznym pojawiły się w Doktorze Who i został poniekąd zainspirowany zdaniem o dinozaurach na statku kosmicznym, które dawno, dawno temu umieściłem w Dobrym omenie). Brytyjskie wydanie zostanie zilustrowane przez Brytyjczyka, a Amerykańskie przez Amerykanina. Mam nadzieję, że tak samo będzie również w innych krajach...


Bo obiedzie zerknąłem na telefon i dowiedziałem się, że Philip Pullman trafił do szpitala, a w Cambridge Theatre wystąpię z kimś innym.


Ostatecznie miejsce Philipa Pullmana zajmowały trzy inne osoby: pisarka Meg Rosoff, dziennikarka i moderator Rosie Boycott oraz (na specjalne zaproszenie Philipa) Audrey Niffenegger, która przeczytała "The Tree Snake Leaves" ["Trzy liście wężowe"] z Baśni Grimm Philipa.


Wieczór zakończyłem czytając publiczności "Click-Clack the Rattlebag" i mówiąc wszystkim, że mogą ściągnąć to opowiadanie za darmo ze strony Audible. Potem odbyło się podpisywanie książek i to jedno z tych bardziej szalonych, bo setki osób czekało na autograf, a trzeba było zdążyć przed zamknięciem teatru. Podpisałem wszystko, pokuśtykałem dalej, uściskałem przyjaciół, zjadłem kolację, natknąłem się na jeszcze więcej znajomych (włączając niezwykłą niespodziankę, którą stanowili co-u-diabła-tutaj-robisz przyjaciele Margaret Cho i Andrew O'Neill), dotarłem do domu padnięty, ale zadowolony, z gardłem zdartym od mówienia za dużo.


Mysz domowa mieszkająca tam, gdzie się chwilowo zatrzymałem zignorowała wszystkie humanitarne pułapki, jakie zastawiłem i zjadła większość batona proteinowego i prawie całe opakowanie orzeszków z samolotu, które miałem w kieszeni kurtki. Jest mądrzejsza ode mnie, a przynajmniej doskonale rozumie, jak zachowują się myszy i ludzie.


Poszedłem do Duchess Theatre obejrzeć Arthura Darvilla wraz z całą znakomitą obsadą sztuki Our Boys [Nasi chłopcy]. Zabawna, smutna, poruszająca, ważna – i zagrana dla w połowie pustej widowni, co nie powinno mieć miejsca. (Arthur obiecywał, że będzie muzyka.) Jeżeli jesteście w Londynie – idźcie do teatru.


Dla programu Selected Shorts w Public Radio powstał odcinek specjalny pod hasłem Poe. Miesiąc temu udzieliłem im wywiadu na temat Poego, kiedy Unchained Tour zawiodła mnie do Charlotte. Można o tym poczytać na stronie http://www.wnyc.org/shows/shorts/2012/oct/28/.


(Zastanawiałem się dlaczego nie mogę bez problemu wstawiać plików audio na strony Bloggera. Za dużo czasu spędzam na Tumblrze, a potem przełączam się na Blogger i brakuje mi szybkich i wygodnych funkcji Tumblra.)


JAK NA RAZIE "Click-Clack the Rattlebag", opowiadanie do pobrania za darmo, pozwoliło zebrać około 31 000 $ dla Donor's Choose przez stronę amerykańską oraz około 5 700 £ dla Booktrust przez stronę brytyjską.


Było trochę problemów i zamieszania przy rejestracji i logowaniu na Audible oraz kłopoty z odtwarzaniem, za co przepraszam: wydaje mi się, że główny problem stanowiła szybkość, z jaką wprowadziliśmy nasz plan w życie i doceniam wysiłek tych, którzy pomogli wszystko uruchomić.


Opowiadanie będzie do ściągnięcia jeszcze przez 36 godzin. Dla Wielkiej Brytanii: http://www.audible.co.uk/scareus, dla reszty świata http://www.audible.com/scareus. (Niemcy mają http://www.audible.de/pd/B009VHP3TG.)

piątek, 23 listopada 2012

Przemyślenia po Koko

Neil napisał w czwartek 25 października 2012 o 11:58

Miałem napisać o tym przy okazji ogłoszenia czegoś innego i naprawdę bardzo fajnego, ale wygląda na to, że te wieści pojawią się znacznie później, więc tymczasem...


Amanda wystąpiła niedawno w klubie Koko w Camden Town. Było to dla mnie ważne, ponieważ

a) to właśnie przed i po jej koncercie w Koko cztery lata i dwa tygodnie temu zdałem sobie sprawę, że jestem w niej zakochany i postanowiłem, że moje życie będzie musiało ulec znacznym zmianom.

b) Podczas owego koncertu cztery lata temu po raz pierwszy znalazłem się razem z nią na scenie i po raz pierwszy od czasu, kiedy byłem nastolatkiem stanąłem na scenie podczas rockowego koncertu. Namówiła mnie do zagrania na tamburynie. Byłem przerażony. (Króciutki post z owej okazji, napisany za kulisami w Koko, tuż po moim zejściu ze sceny.)

W ten wtorkowy wieczór, kiedy śpiewałem Psycho na scenie z orkiestrą i czterema magicznymi grającymi piłami (i Amandą grającą na ukulule i Jherekiem na banjo), uświadomiłem sobie jak daleko zaszedłem i jak bardzo się zmieniłem. I ani trochę się nie bałem. I śpiewałem.


Byłem najmniej niespodziewanym z trójki gości specjalnych (pozostała dwójka to genialny Scroobius Pip oraz ponadczasowy i legendarny Richard O'Brien, który zaśpiewał Time Warp).



Wieczór miał dość smutne zabarwienie. Tuż przed wyjściem na scenę Amanda dowiedziała się, że zmarła Becca Rosenthal (aka Becca Darling). Becca była przyjaciółką Amandy z Bostonu i miała doskonały gust. Zaprzyjaźniliśmy się podczas kręcenia mojego krótkometrażowego filmu Statuesque (byłą żywą statuą lotnika, którą przytulił młody Liam McKean). Była zbyt młoda, zbut mądra i zbyt zabawna, by odejść. Będzie mi jej bardzo brakowało.

Po koncercie Amanda odprowadziła mnie z klubu do miejsca, w którym się zatrzymałem. Usiedliśmy na dachu, rozmawialiśmy o życiu, miłości, czasie i śmierci, a potem odprowadziłem ją do autobusu. I pojechała dalej w trasę, a ja wróciłem do siebie i poszedłem spać.

Zobaczymy się znów dopiero za dziesięć dni w Wiedniu. (Tam odbędzie się jej ostatni koncert w Europie. Ja muszę spotkać się z Lomo w sprawie Tajemniczego Projektu, o którym nie wolno mi nic powiedzieć.)

A potem wybieram się do Nantes na Utopiales Festival, gdzie spędzę trochę czasu z Dave'em McKeanem, spotkam się z Michaelem Moorcockiem, Nancy Kress, Normanem Spinradem i innymi starymi znajomymi.

Stamtąd 14 listopada lecę do Pittsburgha (przyjdźcie mnie zobaczyć! Tematem wieczoru będzie Gwiezdny pył, ale na pewno będę mówił również o innych rzeczach, zwłaszcza o Oceanie na końcu ulicy.)

A potem nie pojawię się publicznie aż do 1 grudnia, kiedy podczas Connecticut Forum w Hartford będę dzielił scenę z Neilem deGrasse Tysonem i Neri Oxman (był może dlatego, że imię Neri brzmi trochę jak Neil... nie, w sumie to wcale nie. Ale zaczyna się tymi samymi dwiema literami).

A jeżeli będziecie słuchać audycji TODAY Show w BBC Radio 4 w poniedziałek 29 października, będziecie mieli okazję usłyszeć jak Philip Pullman i ja rozmawiamy o baśniach braci Grimm i o tym, do czego służą baśnie...

...

Na stronie Mousecircus.com trwa jubileuszowe odczytywanie Koraliny.

Dziwaczna i barwna mieszanka pisarzy i innych osobistości czyta po jednym rozdziale z książki. Ja czytam pierwszy rozdział. Drugi – Lemony Snicket (a czy nie byliście zawsze ciekawi jak on właściwie wygląda?). Moja piękna i utalentowana córka chrzestna Natashya Hawley czyta rozdział trzeci... i tak dalej. (Melissa Marr. R! L! Stine! John Hodgman! Fairuza Balk! Przekonajcie się sami!)


...

Jeżeli kogokolwiek to interesuje – jestem naprawdę stremowany: czytana próba mojego odcinka Doctora Who odbędzie się w przyszłym tygodniu. Myślcie o nas ciepło. Po fakcie postaram się zamieścić jakieś zdjęcia.

Dla ciekawych: odcinek nazywa się ███ ████ ████████, tylko w miejscu kratek Ascii będą litery. Chyba że przed wyemitowaniem znów zmienimy tytuł. Co jest całkiem możliwe. W końcu na początku nosił tytuł █ █████████ ██ ██████.

czwartek, 22 listopada 2012

ZARAZ STANIE SIĘ COŚ NAPRAWDĘ FAJNEGO

Neil napisał w czwartek 25 października 2012 o 3:29

„Jaką historię chcecie ode mnie usłyszeć?”

W samochodzie, w drodze na lotnisko w piątkowe popołudnie rozmawiałem przez telefon z ludźmi z Audible.com. Wpadli na bardzo, bardzo fajny halloweenowy pomysł związany z All Hallows Read, coś od nich i ode mnie dla świata.

A może  – zaproponowali.  –  mógłbym przeczytać opowiadanie, a oni zamieściliby je w sieci za darmo? Może zechciałbym zaprezentować coś z klasycznego horroru?

Nie. – odpowiedziałem.  – Wolałbym przeczytać opowiadanie, które niedawno napisałem i przeczytałem podczas wręczania nagród George'a Masona, opowiadanie, które ludzi przestraszyło. 

To brzmi nawet lepiej – odparli.

Zapytałem, czy mogliby zrobić przycisk „Płać ile chcesz”, żeby zysk został przekazany na cele charytatywne. Sprawdzili i odmówili, bo firma nie jest na to przygotowana...

... ale zgodzili się przekazać pieniądze za każde kolejne pobranie opowiadania. Czyli jeśli do Halloween uda nam się osiągnąć sto tysięcy pobrań, Audible przekaże wybranej przeze mnie organizacji charytatywnej sto tysięcy dolarów...

I Audible.co.uk postanowiło dołączyć. Oni wesprą brytyjską organizację charytatywną.

Wsiadłem do samolotu. Poleciałem do Londynu. Kiedy tylko studio nagraniowe na Wardour Street zostało otwarte w poniedziałek rano, wszedłem tam i nagrałem swoje opowiadanie (oraz dodatkową historyjkę, którą zamieścimy jako szalony prezent, jeśli odpowiednio wiele osób ściągnie to pierwsze). Pracownicy Audible harowali nocami, żeby przygotować wszystko na czas.

Zazwyczaj między wpadnięciem na pomysł, a rozpoczęciem sprzedaży mija więcej, niż tydzień...

Organizacje dobroczynne wybraliśmy z dumą i uwagą: zdecydowaliśmy się na Donors Choose
http://www.donorschoose.org/ w USA i Booktrust http://www.booktrust.org.uk/ w Wielkiej Brytanii.

To była preambuła.

Proszę wejść na stronę i ściągnąć opowiadanie, TERAZ. Proszę.

Akcja potrwa tylko do Halloween. Opowiadanie będzie można ściągnąć tylko do Halloween. Darowizny w zamian za pobranie opowiadania będą liczone tylko do Halloween.

I proszę, żeby  – na razie  – nie rozpowszechniać opowiadania, a przynajmniej namawiać przy okazji innych do pobierania go ze strony. Każde darmowe pobranie oznacza pieniądze dla Donors Choose lub BookTrust.

A zatem opowiedzcie o tym wszystkim. Używajcie oznaczenia #ScareUs [#PrzestraszNas] na Twitterze lub Tumblrze, żeby powiedzieć nam jak bardzo opowiadanie Wam się podobało, żeby zareklamować je innym albo żeby powiedzieć nam o tym, co WAS przeraża.

Opowiadanie nie było dotąd publikowane (wkrótce znajdzie się w antologii zatytułowanej Niemożliwe Potwory, pod redakcją Kasey Lansdale, wydawanej przez Subterranean Press). Jest dość zabawna i, mam nadzieję, w sam raz straszna na Halloween, ma też niepoważny tytuł: Click-Clack the Rattle Bag [„Stuk-Puk Zagrzechotał Wór”].

Bardzo proszę. Wejdźcie na stronę www.Audible.com/ScareUs jeżeli mieszkacie w USA lub innym kraju, z wyjątkiem Wielkiej Brytanii lub na www.Audible.co.uk/ScareUs jeżeli mieszkacie w Wielkiej Brytanii/krajach Wspólnoty. I ściągnijcie opowiadanie. Jak mogłem już wspomnieć, opowiadanie jest darmowe. Całkowicie, kompletnie i zupełnie darmowe.

To krótkie opowiadanie, trwa około dziesięciu minut.

Ja jestem głosem narratora.

A jeżeli nie jesteście przekonani, zostałem zapewniony, że jeśli nie chcecie, nie musicie zostać członkami Audible.com. Wystarczy adres e-mail, żeby było wiadomo, że nie jest to jakiś automat.

I proszę tylko o jedno – wysłuchajcie opowiadania dopiero po zmroku...


Raz jeszcze: www.Audible.com/ScareUs dla USA i reszty świata
lub www.Audible.co.uk/ScareUs dla Wielkiej Brytanii.

czwartek, 8 listopada 2012

List od Przestraszonej Aktorki

Za tłumaczenie notki dziękujemy Marysi Michalunio, która już niedługo na stałe dołączy do naszej ekipy tłumaczeniowej :-)

Neil napisał w poniedziałek 17 września 2012 r. o 7:43

Kilka lat temu na tej stronie, w zakładce FAQ, pojawiła się wiadomość od młodej aktorki z Gruzji, Anny Gurji. Przysłała link do swojej strony internetowej i filmów, w których zagrała w Gruzji i napisała, że jest moją fanką i że jeśli kiedykolwiek przyjedzie do Stanów, chciałaby znaleźć się w mojej twórczości.

Dotarła do USA i, choć nigdy nie wystąpiła w niczym moim, czytała główną rolę kobiecą (z Wilem Wheatonem w głównej roli męskiej) podczas pierwszej próby czytanej scenariusza filmu BLOOD KISS (Krwawy pocałunek) Michaela Reavesa. Nie pojawiłem się tam w charakterze pisarza. Byłem tam, bo zagram w tym filmie – hollywoodzkiego reżysera skrywającego mroczny sekret. Grałem więc z Anną i spędziłem z nią trochę czasu. To dobry człowiek.

Ostatnio napisała do mnie, zmartwiona:

Zdarzyło się coś bardzo złego. Desperacko potrzebuję teraz pomocy z każdej strony.

Nie wiem, jak zacząć ten list. To szaleństwo, świat jest... życie... Jestem teraz taka rozbita, nie wiem... Czuję się wewnętrznie martwa.
Minionego lata wzięłam udział w castingu do niskobudżetowego, niezależnego filmu i dostałam drugoplanową rolę. Film opowiadał o komecie, która spadła na pustynię i walczących o nią prastarych plemionach, które myślały, że kometa ma magiczną moc.
Po roku film zdubbingowano (bez zgody aktorów), kwestie całkowicie zmieniono, a całość przekształcono w produkcję antyislamską. Nawet imiona postaci zostały zmienione. GEORGE, postać, obok której wystąpiłam, stał się MAHOMETEM.
Czy możesz mi coś poradzić? Co zrobić, by świat usłyszał mój głos  bym mogła opowiedzieć wszystkim prawdziwą wersję wydarzeń?
Te wszystkie osoby z mediów, które do mnie wydzwaniają, wykorzystują moją opowieść, a potem tną ją lub manipulują wywiadem tak, jak im pasuje.
Nie wiem, co robić. To przerażające, Neil.


Poleciłem, żeby spisała mi swoją historię, to, co chciałaby powiedzieć, a ja wstawię to tutaj, dla niej, tak, jak to napisała – by przekazać światu wiadomość. Najskuteczniejszą obroną przed kłamstwem jest przecież prawda.
Oto, co o tej prawdzie wie Anna:
Każdy, kto chciałby poznać prawdę o filmie obecnie znanym jako Niewinność Muzułmanów, niech przeczyta poniższy list. Ja, Anna Gurji, jako jedna z aktorek drugoplanowych, opowiem Wam o tym, co naprawdę zaszło.
Latem zeszłego roku przesłałam mój dorobek do kilku projektów na stronie Explore Talent. Zadzwonił do mnie kierownik obsady filmu Desert Warrior („Pustynny Wojownik”) i ustaliliśmy datę mojego castingu. Starałam się o rolę Hilary. Kilka dni później poinformowano mnie, że przeszłam do kolejnego etapu. Wzięłam udział w kolejnym przesłuchaniu. Po kilku dniach poinformowano mnie, że otrzymałam rolę Hilary w filmie Desert Warrior.
Film nakręcono w sierpniu 2011 r. Nagrywaliśmy go w Duarte, w Kalifornii, w studiu – magazynie z green screenem. Był to niskobudżetowy, pełnometrażowy film niezależny.
Praca na planie rozpoczynała się wkrótce po tym, jak powiedziano mi, że dostałam rolę. Nie dostarczono mi scenariusza. Kiedy dotarłam na plan, otrzymałam jedynie sceny, w których występowała moja postać.
Nie wydawało mi się to dziwne, ponieważ miałam już podobne doświadczenia. Wystąpiłam raz w filmie, którego scenariusz był w języku obcym i jedynie moje fragmenty zostały przetłumaczone na angielski i, odpowiednio, dostarczono mi jedynie moje sceny. Ze względu na to doświadczenie, myślałam, że podobnie będzie z Desert Warrior. Ponieważ wiedziałam, że rzekomy producent i scenarzysta filmu (znany jako Sam Bassil) był obcokrajowcem (miał obcy akcent), myślałam, że oryginał scenariusza powstał w jego rodzimym języku i nie wszystkie sceny przetłumaczono na angielski. Poza tym w ostatniej chwili przesunięto terminy zdjęć do filmu, dopasowując je do mojego grafiku (po Desert Warrior miałam zagrać jeszcze w paru innych filmach poza obszarem Kalifornii). Wydawało mi się, że, ze względu na te nagłe zmiany, początkowo zapomniano, a później nie uważano już za konieczne, by wysłać mi scenariusz i, raz jeszcze – nie wydawało mi się to dziwne, ponieważ wiedziałam, jaką gram rolę, znałam moją postać i fabułę filmu.
Moja postać, Hilary, była młodą dziewczyną, sprzedaną przez rodziców (wbrew swojej woli) przywódcy plemienia, znanemu jako GEORGE. W filmie jest jedną z jego żon (prawdopodobnie najmłodszą).
Film opowiada o komecie, która spada na pustynię i o różnych plemionach starożytnego Egiptu, które walczą o nią, myśląc, że kryje w sobie jakieś nadprzyrodzone moce.
Film, który kręciliśmy w Duarte nazywał się Desert Warrior i był przygodowym filmem fabularnym. Postać GEORGE’A była przywódcą jednego z tych plemion walczących o kometę.
Przez cały czas, który spędziłam na planie, ANI RAZU nie pojawiła się żadna wzmianka o MAHOMECIE ani o religii. Jestem w stu procentach pewna. że nikt z obsady ani z sekcji artystycznej w Stanach nie wiedział, co naprawdę zaplanowano pod przykrywką Desert Warrior.
Atmosfera na planie była bardzo przyjazna. Wszyscy wiedzieliśmy, że kręcimy bardzo nisko budżetowy film przygodowy. Alan Roberts, reżyser, planował nawet sfinansować tą niskobudżetową produkcją wersję  Desert Warrior lepszej jakości (zdjęcia na prawdziwej pustyni i końcowy produkt lepszy pod każdym względem).
Na planie miałam styczność z człowiekiem znanym jako Sam Bassil. Był bardzo uprzejmy, kulturalny, łagodny, zawsze troszczył się o to, by praca przebiegała gładko i wszyscy byli zadowoleni. Powiedział mi nawet, że premiera filmu odbędzie się w najbliższym czasie i że dostanę sporo biletów dla przyjaciół i rodziny.
Nie poinformowano mnie potem wcale o premierze (jeśli kiedykolwiek miała miejsce) i nie widziałam ostatecznej wersji filmu (jeśli taka istnieje poza krótkim fragmentem w sieci).
Pytano mnie, jaka jest moja reakcja po obejrzeniu tego kawałka.
Szok.
Dwie godziny po tym, jak dowiedziałam się o wszystkim, udzieliłam programowi Inside Edition wywiadu, podczas którego nie mogłam przestać płakać.
Jestem zdruzgotana.
Ludzie, których oszukano, że robią film przygodowy o spadającej na pustynię komecie, wzięli udział w niczym więcej jak produkcji niskobudżetowego filmu niezależnego Desert Warrior, który naprawdę BYŁ o spadającej na pustynię w starożytnym Egipcie komecie i plemionach walczących o nią.
Bolesne jest widzieć, jak nasze twarze zostały użyte do stworzenia czegoś tak potwornego, podczas gdy my nic o tym nie wiedzieliśmy. Boli patrzenie, jak film wykorzystujący nasze twarze do przekazania treści, o której nas nie poinformowano (to oczywiste, że głos podłożono) obraża ludzi, boli, że ludzie przez niego giną; boli wysłuchiwanie oskarżeń pod naszym adresem, kiedy nie zrobiliśmy nic ponad uprawianie naszej sztuki w fabularnym filmie przygodowym o spadającej na pustynię w starożytnym Egipcie komecie i plemionach walczących o nią; to boli, gdy jest się uważanym za kogoś, kim się w żadnym wypadku nie jest.
Jak wytłumaczyłam to Inside Edition, czuję się strasznie... Niczego nie zrobiłam, ale czuję się strasznie.
Straszne, że człowiek jest zdolny do takiego zła. Straszne są kłamstwa, niesprawiedliwość, okrucieństwo, przemoc, śmierć niewinnych ludzi, ból ludzi obrażanych, fałszywe oskarżenia.
Nie wiem, czy pozostaje mi coś innego, poza mówieniem prawdy. Nie będę się ukrywać (skoro nie mam niczego do ukrycia), ponieważ jeśli nie będziemy głosić prawdy, nie będzie świata, dla którego warto żyć.
Wychowałam się w Gruzji (dawny ZSRR), doświadczyłam w moim życiu strajków, protestów, demonstracji, niesprawiedliwości, okrucieństwa, przemocy. Byłam tam w czasie wojny Rosji z Gruzją, spałam ubrana jak do wyjścia i ze spakowanymi torbami, czekając na bombardowanie. Wyjechałam z mojego kraju, wiedząc, że nie ma w nim przyszłości dla aktorki filmowej (jako że przemysł filmowy wciąż jeszcze podnosi się po upadku Związku Radzieckiego).
Dlaczego wybrałam aktorstwo? Kiedy miałam trzynaście lat, zagrałam w filmie krótkometrażowym. W jednej ze scen moja postać, żebraczka, i jej niewidomy ojciec zostają zepchnięci z mostu przez policjantów. Podczas kręcenia tej sceny, kiedy obserwowałam, co policja robi mojemu niewidomemu ojcu, poczułam ścisk w gardle. Chciałam płakać, ale wiedząc, że to jedynie zmartwiłoby mojego niewidomego ojca, przełknęłam gulę w gardle i stałam dzielnie, robiąc co w mojej mocy, by uchronić ojca przed niesprawiedliwością. Doświadczenie magii aktorstwa (zatracenia się w postaci) sprawiło, że pokochałam granie.
W końcu, po długiej podróży i walce, udało mi się dotrzeć z moją matką do Stanów.
Ciężko jest aktorowi (szczególnie pochodzącemu z obcego kraju) rozpocząć karierę. Ludziom wydaje się, że kiedy już dotrzesz do Ameryki, to wszystkie drzwi stoją przed tobą otworem. To nieprawda. Bardzo trudno jest wstąpić do związku, znaleźć agenta, pozbyć się akcentu i zdobyć rolę, jeśli nie ma się znajomości. Przez cztery lata walczyłam, by brnąć powoli do przodu i nie poddać się. Byłam taka podekscytowana, gdy rok temu dostałam rolę aktorki drugoplanowej w tym filmie niezależnym, Desert Warrior.
Nie rozumiem, dlaczego mnie to spotkało, skoro chciałam jedynie rozwijać moją karierę aktorską.
Przyznaję, że chciałam rozwijać moją karierę aktorską, ponieważ pokochałam proces przeistaczania się w inną postać – samolubny powód.
Kilka miesięcy temu skończyłam pisać z moim ojcem scenariusz o pokoju na świecie. To pomogło mi zrozumieć jedno – należy przebaczać i troszczyć się o swojego wroga. Wtedy pojęłam, że jest ważniejszy powód, by grać. Kiedy gramy, pomagamy ludziom zauważyć, że istnieją różne typy postaci. Gdy ludzie zauważą, że istnieją różne typy postaci, zaczynają je rozumieć. Gdy je rozumieją, są bliżej zaakceptowania ich. Gdy je zaakceptują, zbliżą się do zjednoczenia. Zjednoczeni, będą bliżej miłości i wzajemnej pomocy.
Tydzień temu naszła mnie pewna myśl. Jesteśmy jak komórki w ciele Ziemi. Dlaczego nie możemy współpracować i wspierać się, zamiast się zabijać i wzajemnie niszczyć? Jeśli komórki zabijają się wzajemnie, ciało ostatecznie umrze. Mam nadzieję, że przez głoszenie prawdy i wspieranie pokoju na świecie, będziemy w stanie uchronić Ziemię przed śmiercią... pewnego dnia.
Ponieważ wychowywałam się w rodzinie bez uprzedzeń i szanującej wszelką różnorodność świata (wszystkie religie), w harmonijnym otoczeniu ludzi różnych wyznań, wykorzystanie mojego wizerunku w czymś, co kompletnie zaprzecza moim przekonaniom, jest dla mnie druzgoczące.
Chciałabym złożyć kondolencje rodzinom i przyjaciołom tych, którzy stracili życie. Mówią, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wierzę, że to pułapka zła, mająca odrzeć nas z naszego człowieczeństwa. Musimy pozostać silni i pamiętać, że przemoc prowadzi donikąd i nie sprawi, że świat stanie się lepszy. Ale miłość i zrozumienie – tak.

niedziela, 4 listopada 2012

Ocean na końcu ulicy i inne okołowydawnicze doniesienia

Neil napisał w środę 10 października 2012 o 0:31


Byłem na spotkaniu w Harper Collins. Pokazali mi projekty okładek do Oceanu na końcu ulicy, mojej następnej powieści dla dorosłych, która wyjdzie w USA i w Wielkiej Brytanii 18 czerwca 2013. Jestem naprawdę zadowolony z kierunku, jaki obrali. Ale niestety nie mam Wam jeszcze nic do pokazania.


To jest zdjęcie z magazynu Life (jak sądzę) zrobione w Weeki Wachi w 1947 roku. Wysłałem je wydawcy, gdy zaczęliśmy rozmowy na temat okładki. Dla was, do pooglądania w czasie oczekiwania na prawdziwą okładkę.

A to zdjęcie przedstawiające mnie schodzącego po rynnie wiosną 1968 roku.



Opis książki od wydawcy:

Ocean na końcu ulicy to powieść o pamięci, magii i przetrwaniu, o mocy opowieści i ciemności tkwiącej w każdym z nas.

Dla naszego narratora rozpoczęła się ona czterdzieści lat temu, kiedy był siedmiolatkiem. Lokator ukradł należący do rodziny samochód i popełnił w nim samobójstwo, budząc tym samym starożytne siły, których budzić nie należało. Uwolnione zostały stworzenia spoza naszego świata i sam fakt pozostania przy życiu będzie kosztował naszego narratora absolutnie wszystko. Pojawia się tam pierwotny strach i zagrożenie: zarówno wewnątrz jego rodziny, jak i ze strony potęg, które zgromadziły się, by ją zniszczyć.

Jego jedyną obronę stanowią trzy kobiety zamieszkujące podupadłą farmę na końcu uliczki. Najmłodsza z nich twierdzi, że jej staw jest oceanem. Najstarsza pamięta Wielki Wybuch.

Ocean na końcu ulicy jest baśnią, która redefiniuje współczesną fantasy: wzruszająca, przerażająca i melancholijna - czysta jak sen, delikatna jak skrzydła motyla, niebezpieczna jak nóż w ciemności.



I naprawdę się denerwuję. To niezwykle osobista powieść. (I chociaż główny bohater jest bardzo mały - to naprawdę nie jest książka dla dzieci.)


Kilka dni temu dostałem wiadomość od polskiej tłumaczki. Napisała, że książka wzruszyła ją do łez. Wiem, że prawa do wydania książki wykupiono właśnie w Brazylii, więc mam nadzieję, że w innych krajach ukaże się niedługo po amerykańskiej i brytyjskiej premierze.

...

Amazon zamieścił również zdjęcie nowej miękkiej okładki Amerykańskich bogów.



W ciągu przyszłego roku w Stanach wydane zostaną książki w jednolitych, miękkich okładkach. Kolory i ilustracje będą inne, ale wszystkie będą utrzymane w podobnym stylu.

Harpers poprosiło mnie, żebym przypomniał o promocji rozszerzonej wersji ebooka Amerykańskich bogów. W pakiecie są elementy audiowizualne (chociaż część użytkowników Kindle napisało na Twitterze, że przy zakupie tej wersji otrzymali zwykły ebook).


Promocja kończy się w dzień wyborów - 6 listopada. Linki prawdopodobnie nie będą działały poza USA. Przykro mi.

...

Wczoraj obejrzałem Helen i Edgara, monodram/performance/popis pierwszoosobowego gawędziarstwa Edgara Olivera. Grany będzie do 27 października w małym teatrze, Theatre 80, przy 80. i St. Mark's.

Sztuka była jednocześnie zabawna i wzruszająca. Okazała się ogromnym sukcesem, otrzymała owację na stojąco, a kiedy słuchałem widzów rozmawiających między sobą o tym, że muszą obejrzeć ją raz jeszcze i przyprowadzić ze sobą przyjaciół, pomyślałem, że powinienem o tym szybko napisać, bo bilety mogą się wkrótce skończyć.

A jeżeli jesteście w Nowym Jorku powinniście chcieć to zobaczyć. Jego głos jest zupełnie wyjątkowy, a jego opowieści (wszystkie prawdziwe, wszystkie osobiste) o dorastaniu w Savannah w trzyosobowej rodzinie złożonej ze starszej o rok siostry Helen, Edgara i ich matki, która była kompletnie szaloną malarką uważaną w okolicy za czarownice, bo gdy zaczynały się jej problemy/wpadała w zły nastrój zwykła wchodzić na dach i wygrażać niebiosom - jedyna w swoim rodzaju.

Kiedy Edgar ostatnio wystawił monodram, w New York Timesie ukazała się następująca recenzja:


Ale Helen i Edgar nie ma w sobie nic z horroru (poza fragmentem o basenie i arbuzach, rzecz jasna). To bardzo łagodna opowieść. Historia miłości i rodziny, opowiadająca o tym jak rodzina podnosi nas na duchu, kształtuje i jak się od niej ucieka.

...

Na koniec Humble Bundle, czyli skromny zestaw. Co powiecie na moją i Dave'a McKeana powieść graficzną Sygnał do szumu w wersji ebook? Albo książki Johna Scalziego, Corey'ego Doctorowa lub Kelly Link? I może chcielibyście mieć do nich dostęp w systemie "płać ile chcesz"? Tak, żeby pieniądze te zostały przekazane trzem znakomitym fundacjom charytatywnym? A Wy będziecie mogli zdecydować, którą z nich wesprzeć?

A wszystko bez DRM?

Przez najbliższe dwa tygodnie będzie to możliwe.
Należy udać się na stronę http://www.humblebundle.com/.

Sprzedaż uruchomiliśmy wczoraj i zestaw pobrano już ponad 31 tysięcy razy.
Dotąd za zestaw płacono średnio 12$.

(Żeby otrzymać Wojnę starego człowieka i Sygnał do szumu trzeba zapłacić więcej, niż wynosi średnia. W ciągu ostatnich 24 godzin ta kwota wzrosła.)

Zajrzyjcie na stronę Humble Bundle, gdzie dowiecie się, że użytkownicy Mac są hojniejsi niż użytkownicy Windowsa, ale najbardziej szczodrzy są użytkownicy Linuksa.

sobota, 3 listopada 2012

Kroniki kapeluszowe

Neil napisał w poniedziałek 8 października 2012 o 10:35



Neil Gaiman
Właśnie napisałem sobie na ręku "KAPELUSZ" żeby za 160 minut lotu pamiętać, że miałem go ze sobą wsiadając do samolotu...

Wil Wheaton
NEIL! NEIL! Przybywam z przyszłości z pilną wiadomością: NIE WOLNO CI ZAPOMNIEĆ KAPELUSZA! ZALEŻĄ OD TEGO LOSY ŚWIATA!

John Scalzi
NEIL! NEIL! Wil próbuje cię oszukać! ZOSTAW KAPELUSZ! ZABIERZ CANNOLI!

Chris Kluwe
Neil! Przybywam z bardziej odległej przyszłości niż Wil i mam nawet WAŻNIEJSZĄ wiadomość! NIE JEDZ ANTARA PATAGOŃSKIEGO.

Warren Ellis
Przybywam spoza czasu. Zjadłem twój kapelusz.

BackpackingDad
Neil! Przybywam z przyszłości tak odległej, że czas zdążył zatoczyć koło i znów jest teraźniejszość! TERAZ TO CZYTASZ!

KapeluszNeila
Tak, bardzo śmieszne. ale błagam NIE ZAPOMNIJ MNIE!

Neil Gaiman
Pamiętałem o kapeluszu!

***



Nie jestem dobry w noszeniu kapeluszy. Moje włosy się do tego nie nadają i w połączeniu z kapeluszem zmieniają się w fryzurę Harpo Marksa  a on do osiągnięcia swojej potrzebował peruki. Ale bardzo zależy mi na tym, żeby tego kapelusza nie zgubić.

Stąd wczorajsza twitterowa wymiana zdań.

...

Dzisiaj zarówno William Morrow, jak i Headline Books ogłaszają, że w przyszłym roku zostanie wydany Ocean na końcu ulicy.

Książka ukaże się również w innych krajach  wiem o tym, bo zacząłem dostawać wiadomości od tłumaczy, którzy pisali, że jest to ich ulubiona spośród moich książek i sprawiła, że uronili łzę. Nigdy dotąd nie otrzymywałem takich wiadomości. To bardzo miłe i bardzo dziwne.

...

20 stycznia będę na Tasmanii,na festiwalu Mona Foma. Wystąpię na Wieczorze z Neilem Gaimanem w Theatre Royal w Hobart (który według zapewnień Tima Minchina jest doskonałym teatrem). Będą opowiadanie i tym podobne. Razem z Jherekiem Bischoffem planujemy muzykę, która towarzyszyć będzie przynajmniej jednej z części.

Tak reklamują to w katalogu:

Wieczór z Neilem Gaimanem
Bez ograniczeń wiekowych
Kochamy Neila i dlatego wciąż go do siebie zapraszamy. Chcemy, żeby zaczarował nas swoimi strasznymi i zabawnymi opowieściami. Neil wygrał kupę nagród, zbyt wiele, by je wymienić. Będzie też muzyka Jhereka Bischoffa, miejscowych muzyków i specjalnego gościa... podpowiedź: Neil poważnie na nią leci, a ona gra na ukulele.

(Mogą pojawić się również inni niespodziewani goście.) (Sam festiwal Mona Foma to cudowna impreza. Jedna z najfajniejszych na świecie.)

Szczegóły na temat biletów na http://mofo.net.au/shop/mofo.

Nie mogę doczekać się powrotu na Tasmanię z wielu powodów, chociażby dlatego, że spotkam się z dobrymi ludźmi z Book End Trust i pomóc w ich edukacyjnej misji. Być może będę miał znów okazję pokarmić diabły tasmańskie.


...

Czekam, aż ktoś mi przyśle zdjęcia, żebym mógł napisać post NieMaciePojęcieJakDumnegoOjca o ślubie mojego syna Michaela i przeuroczej Courtney. Przez cały czas miałem wyłączony telefon, bo postanowiłem po prostu uczestniczyć w wydarzeniu, a nie je dokumentować i cieszę się, że tak zrobiłem.
Niektóre momenty zapisuje się w sercu.

piątek, 2 listopada 2012

Szybki wpis pod nieobecność żony


Neil napisał w sobotę 29 września 2012 o 15:46


Krótki i użyteczny post, nadal nie będący tym, który zamierzam napisać.

29 października występuje w londyńskim Cambridge Theatre w Rozmowie z Philipem Pullmanem, będziemy dyskutować o baśniach i o pisaniu. Szczegóły na http://www.seetickets.com/Event/PHILIP-PULLMAN-IN-CONVERSATION-WITH-NEIL-GAIMAN/Cambridge-Theatre/667581
a bilety rozchodzą się niewiarygodnie szybko, dlatego postanowiłem zareagować i ogłosić to natychmiast.

Na koncercie Amandy Palmer w San Diego opowiedziałem jedną ze swoich historii z Unchained.

W środę Amanda z zespołem wystąpi w First Avenue w Minneapolis, a ja będę tam razem z nią, coś opowiem i pewnie będę później rozdawał autografy. Oto link do strony z biletami.

Ponad dwadzieścia lat temu poszedłem do First Avenue na koncert Tori Amos i zrobiłem jej niespodziankę (od czasu do czasu występowały tam również The Flash Girls). Miło będzie zajrzeć tam ponownie...

(Jeżeli chcecie posłuchać nowej płyty Amandy, można ją dostać za pośrednictwem jej strony, w systemie "płać ile chcesz": http://www.amandapalmer.net/shop/).

Wczoraj wieczorem przeczytałem publiczności na festiwalu Fall For the Book rozdział z Oceanu na końcu ulicy. 15 godzin wcześniej wysłałem wydawcy ostateczną wersję książki. Teraz już jest to oficjalne.


I lepiej nacisnę "zamieść" zanim samolot zejdzie poniżej trzech tysięcy metrów...