środa, 27 maja 2015
Czy lepiej rozumiesz Morfeusza? – wywiad dla Vulture magazine
sobota, 17 maja 2014
Wieści o serialu „Amerykańscy bogowie” i nie tylko…
poniedziałek, 12 maja 2014
Sekrety i książki
niedziela, 27 października 2013
Jak zrobiliśmy Sandmana - cz. 2
czwartek, 29 listopada 2012
Niezwykłe zmęczenie po locie: oraz Słoń, Szaleni Bohaterowie, Kiepskie Kichanie i Media
Heifer International to moja ulubiona organizacja dobroczynna. Pomaga ludziom wydźwignąć się z ubóstwa i uratować od głodu. Na całym świecie Heifer propaguje edukację, zrównoważone rolnictwo i lokalną przedsiębiorczość.
Nie tylko ratują dzieciaki od głodu, ale sprawiają, że rodziny są w stanie się utrzymać. Obdarowują rodziny kozami, owcami i kurami, żeby dzieci miały mleko do picia, jajka do jedzenia i ciepłe ubrania.
Od lat nagradza ofiarodawców wspaniałymi książkami. W tym roku zrobił kalendarz z ilustracjami Lee Moyera. Zapytali mnie, czy mogą umieścić w kalendarzu postać z Amerykańskich bogów i odpowiedziałem, że mogą.
http://thetinkerspacks.bigcartel.com/product/pre-order-2013-pin-up-calendar.
sobota, 4 sierpnia 2012
tumblr: ilustracje Dave'a McKeana
sobota, 2 października 2010
Tydzień w zdjęciach
Wstałem dziś rano wyjątkowo wcześnie, żeby napisać post i pierwszy poranny e-mail przyszedł od Stevena Moffata, z prośbą o napisanie paru słów na temat powstania mojego odcinka do miesięcznika Doctor Who Monthly, więc napisałem i tak przepadł mi czas na pisanie bloga.
Zamiast dobrze przemyślanego omówienia ostatnich 10 dni, będę kontynuował to, co zacząłem wczoraj, w zdjęciach.
Oto Liam McKean, syn Dave'a i Clare McKeanów. Stoi obok Rzeczy w Ogrodzie, dziwnego, artystycznego i trochę przerażającego tworu autorstwa jego siostry Yolandy.
Spędziłem u McKeanów cudowny dzień. Zbieraliśmy jeżyny i jabłka w ich sadzie.
To jest Clare, w trakcie zbierania jeżyn. Myśl, że znam ich przeszło ćwierć wieku jest zarazem straszna i wspaniała.
Poniżej Dave właśnie skończył jeść lunch w restauracji George in Rye. Wyjeżdżając zgodziłem się napisać mu książkę dla dzieci pt. CAŁE SZCZĘŚCIE MLEKO.
Przez przypadek zostawiłem u nich w domu mnóstwo rzeczy służących do ładowania telefonów, więc mnie nie zapomną.

Stamtąd pojechałem do Bristolu, gdzie spotkałem się z Dianą Wynne Jones, z przelotnym udziałem specjalnego gościa, Robin McKinley. (Na blogu Robin możecie przeczytać jej relację ze spotkania: http://robinmckinleysblog.com/2010/09/23/fame-sort-of/)
Kiedy odwiedzałem ją ostatnio, Diana nie była w zbyt dobrej formie. Tym razem była o wiele bardziej energiczna i radosna. Pisze kolejną książkę i ma już plany na jeszcze następną. Wciąż jest jedną z moich ulubionych osób na świecie.
Dwójka starych przyjaciół: Terry Pratchett i ja umówiliśmy się na sushi w Cardiff następnego wieczoru, z Tajemniczych Powodów, Których Jeszcze Nie Wyjawimy. Na zdjęciu wznosimy szampanem toast za Coś, o czym jeszcze Nic Nie Wiadomo.

Zakradam się do magazynu rekwizytów, żeby znaleźć Daleka, do którego można się przytulić. (Na szczęście nie trafiłem na żadne płaczące anioły).
Podobał mi się wywiad przeprowadzany przez Charliego McDonnella na schodach TARDIS-a (http://charliemcdonnell.com/an-explanation/)
Podobała mi się kradzież TARDIS-a i wyruszenie w podróż przez nieskończone wymiary czasu i przestrzeni, by zwalczać zło, gdziekolwiek się pojawi...
Gdzie w niedzielny wieczór pracowałem jako członek ekipy technicznej Evelyn Evelyn podczas ich występu Super Music Friends na koncercie z serii Yo Gabba Gabba! przeznaczonych dla publiczności złożonej głównie z trzylatków i ich rodziców.
Podoba mi się to ich zdjęcie zrobione w garderobie Wang Theatre...
Potem poszedłem do Biblioteki Publicznej Bostonu, gdzie Karen Hesse, Jerry Spinelli, Grace Lin i ja otrzymaliśmy tytuł Literary Lights for Children [Światło Literatury Dziecięcej] . http://www.bpl.org/general/associates/literarylightschildren.htm
To była wspaniałą uroczystość, pełno entuzjastycznych dzieciaków, a potem podpisywałem książki. Przemawiałem jako ostatni, a zanim nadeszła moja kolej, Jerry,Karen i Grace powiedzieli już wszystko, co było do powiedzenia, więc mówiłem o tym, jak istotne jest, aby śnić na jawie i dlaczego warto, a nawet powinno się dość często gapić za okno.
Moja przyszła teściowa, Kate, urządziła w poniedziałkowy wieczór przyjęcia zaręczynowe dla mnie i Amandy. To bardzo miłe z jej strony. Było świetnie i spotkałem mnóstwo sąsiadów, przyjaciół i krewnych Amandy. Przyjechało też trochę mojej rodziny, żeby było sprawiedliwie.(Tutaj opis ostatnich kilku dni z punktu widzenia Amandy.)
Wczoraj wreszcie udało mi się zobaczyc Amandę w Kabarecie w reżyserii Stevena Bogarta w ART Theatre. Nie będę się rozwodził nad tym, jak wspaniałe to było, szczególnie że ostatnie bilety rozeszły się jeszcze przed pojawieniem się pierwszych entuzjastycznych recenzji. Ale to było mistrzostwo. Zniknęło wszystko, do czego miałem wątpliwości oglądając próby miesiąc temu.
Po Kabarecie odbył się jeszcze Late Night Cabaret (Nocny Kabaret Amandy), eksperymentalny spektakl z udziałem niezwykłego artysty zwanego Meow Meow, a następnie samej Amandy. Niestety nie mam żadnych zdjęć dokumentujących, jak Meow Meow unosił się na ramionach tłumu.
Tu są komentarze prasowe z jej strony: są co najmniej niewystarczające.
Meow Meow, akompaniuje Lance Horne.
Amanda i Meow Meow wykonują w duecie "Fake Plastic Trees".
Late Night Cabaret odbędzie się ponownie, dzisiaj, a nawet więcej - bilety są tanie i można je zdobyć na https://www.ovationtix.com/trs/pe/8419705 do 8:30 lub przed wejściem. Możecie zechcieć zabrać ze sobą kwiaty, aby je rzucać podczas wspaniałego wejścia Meow Meow. Jeśli mieszkacie w okolicy Bostonu, przybywajcie. Jak mawiał Kot z Cheshire, tam mnie zobaczycie.
czwartek, 6 sierpnia 2009
Dwie Błękitne Wstęgi
Jestem w Montrealu z okazji Worldconu. Konwent zaczyna się jutro i niewątpliwie dzieją się rzeczy niezwykle ekscytujące, ale siedzę w swoim pokoju, piszę notkę, a kiedy skończą – pójdę spać. To dlatego, że jestem starym nudziarzem.
Dwadzieścia dwa lata temu, podczas mojego pierwszego Worldconu, nie byłem starym nudziarzem. O ile pamiętam, prawie w ogóle nie spałem, bo miałem 26 lat i byłem zupełnie pewien, że Coś Interesującego Może Się Zdarzyć w każdej chwili, a ja nie chciałem tego Czegoś przegapić. I rzeczywiście, ciągle działo się Coś interesującego, a ja tego Czegoś nie przegapiłem, aż do niedzielnego wieczoru, kiedy przegapiłem ceremonię wręczenia nagród Hugo, bo zasnąłem. Obudziły mnie fajerwerki po zakończeniu ceremonii i śniło mi się, że to bomby spadające na okopy podczas I wojny światowej. I nawet wtedy nie mogłem zrozumieć, że niektórzy powędrowali do swoich pokojów i poszli spać, tylko dlatego, że to była, no wiecie, noc. Czy oni nie wiedzieli, że to Worldcon?
A teraz sam jestem jednym z tych, którzy chodzą spać. Mam nadzieję, że na dole jest nowe pokolenie niesypiających 26-latków i to oni mogą starać się tego Czegoś nie przegapić, kiedy to Coś się wydarzy. (na http://www.conreporter.com/ jest ConReporter, czyli taki przegląd osób, które tu są i blogują, może okazać się do tego celu całkiem przydatny.)
A więc. Wieści o nagrodach. I słuchajcie, bo to naprawdę coś.
Otrzymaliśmy (my, czyli Dziewczyna od Ptaków, jej cierpiący od dawna stan małżeński mąż, Lorraine, Leśnik Hans i oczywiście ja oraz każda z odwiedzających nas osób, która dała się namówić na założenie białego stroju i potrzymanie przyrządu do robienia dymu, ale przede wszystkim 60 tysięcy wspaniałych pszczół z Żółtego Ula oraz 60 tysięcy nie mniej wspaniałych pszczół z Zielonego Ula) dwie Błękitne Wstęgi na jarmarku w hrabstwie, jedną za tzw. Miód Odwirowany i jedną za Miód w Plastrach (Ross Round). Naturalnie nie posiadamy się z radości.
Miód Odwirowany pochodzi z żółtego ula i smakuje miętą i polnymi kwiatami. Ma bardzo jasny żółty kolor (jak cały nasz miód o tej porze roku). Miód w plastrach jest z zielonego ula. Nie mam pojęcia jak smakuje, ale wygląda przepięknie.
(Przestawiłem szklany klosz z czerwonego ula, gdzie był ignorowany, na zielony, gdzie pszczoły natychmiast zaczęły się po nim rozglądać i wygląda na to, że już robią to, co należy robić z plastrami w szklanych kloszach. Odraportuję dokładniej, jak dotrę do domu.)
W porównaniu w tą wieścią, wszystkie inne wypadają blado, choć informacja, że zostałem nominowany do dwóch nagród World Fantasy była całkiem emocjonująca. (Tak przy okazji - mam nadzieję, że Margo Lanagan dostanie nagrodę dla najlepszej powieści za „Tender Morsels”, Nawet, jeśli „Guardian” nie będzie zachwycony.) Gratulacje dla wszystkich nominowanych, zwłaszcza dla Elise Matthesen.
World Fantasy Con odbędzie się w halloweenowy weekend (w San Jose, adres to http://www.worldfantasy2009.org/). Nie będzie mnie tam, bo będę wtedy na festiwalu książki w Singapurze. Ale będzie mi tego brakowało.
W SFsignal jest artykuł na temat nagród Hugo, w którym zadają wielu ekspertom o następujące pytania:
# Jak oceniasz zasługi nagród Hugo w kierowaniu uwagi czytelników w stronę najlepszych dzieł gatunku? Jak dobrze twoim zdaniem lista laureatów Hugo, od lat prezentuje szerokiej publiczności to, co ma do zaoferowania fantastyka?
# Który z tegorocznych finalistów otrzyma twoim zdaniem nagrodę za Najlepszą Powieść?
# Który z tegorocznych finalistów powinien twoim zdaniem otrzymać nagrodę za Najlepszą Powieść?
# Których powieści zabrakło twoim zdaniem na tegorocznej liście nominowanych?
I otrzymują barwny i interesujący zestaw odpowiedzi
Jestem nieco zdziwiony, że uwaga w moim zamierzeniu niewinna i niemająca wzbudzać kontrowersji (o tym, że obecna moda na wampirzą literaturę osiągnęła już apogeum i być może czas na trochę zapaść się pod ziemię) stała się swego rodzaju sensacją, trafiła na Blog „Guardiana”, a potem była często powtarzana i cytowana i w trakcie zrobiło się z niej Neil Nienawidzi Wampirów.
No cóż.
Spędziłem z Davem McKeanem wspaniały dzień, poznając ludzi za kulisami Cirque Du Soleil, którzy mają tu swoją siedzibę. Uwielbiam twórczych, mądrych ludzi, którzy podążają za swoimi marzeniami, a oni właśnie tacy są. (Dave zamieścił zdjęcia na http://twitpic.com/photos/davemckean)
W ubiegłym tygodniu zgłosiłem się po zaproszenie do Google Voice i parę dni temu przyszło. Zarejestrowałem się, dostałem numer zawierający znaczącą ilość szóstek i od tamtego momentu bawię się nową funkcją. Na razie jest fantastyczna. Za kilka tygodni dam znać, czy wciąż tak uważam.
Na stronie Tor, Teresa Nielsen Hayden będzie ponownie czytać „Sandmana” i pisać o nim. Przedstawia swój projekt na http://www.tor.com/index.php?option=com_content&view=blog&id=49187. Powinniście móc go śledzić na http://www.tor.com/index.php?option=com_comprofiler&task=searchByTag&tag=sandman%20re-read a metakomentarz również już się pojawił.
Na stronie Mythic Delirium rozdają wydanie z okazji jubileuszu 20-lecia Sandmana (zawierające mój wiersz o pstrągu). Tutaj można dowiedzieć się co to jest.
Dobrze. Czas na kilka pytań z poczty....
Drogi Neilu, wybacz, jeżeli już o tym pisałeś, ale nie udało mi się znaleźć odpowiedzi. Wiesz może, czy muzyka Stephina Merrita z musicalu „Koralina” zostanie kiedyś nagrana i wydana? Strasznie chcę to usłyszeć!
Zdecydowanie tak. Nie jestem pewien kiedy, ale wiem, że już to nagrali, na scenie teatru Lortel (bo właśnie tam były wszystkie pianina).
W „NY Times Magazine” został niedawno opublikowany artykuł na temat dzieł Jacka Vance’a i znalazła się w nim wzmianka o Tobie, jako jednym z pisarzy, którzy napisali opowiadanie do antologii inspirowanej jego zbiorem „Umierająca Ziemia”. Od lat czytam fantastykę i trzykrotnie próbowałem zagłębić się w jego twórczość, jak na razie – bezskutecznie. Czy mógłbyś podzielić się swoimi refleksjami na temat twórczości Vance’a. W czym najlepiej objawia się jego talent gawędziarza? I od czego, Twoim zdaniem, powinien zacząć czytać ktoś, kto chce docenić jego kunszt?
Uważam, że „New York Times zadziwiająco trafnie scharakteryzował twórczość Jacka Vance’a i to, dlaczego podoba się ludziom (oraz pisarzom). Od czego zacząć? Mnie wciągnęły opowiadania ze zbioru „Umierająca Ziemia”. Jest tam opowiadanie pt. „Księżycowa ćma”, jest doskonałe. Trzy księgi cyklu „Lyonesse” są wielkie i wspaniałe i każdy czytelnik lub czytelniczka będzie miał się w czym rozsmakować.
Cześć! Jestem wielką fanką, już od dłuższego czasu. Pracuj tak dalej! Jednak mam pytanie, którego nie znalazłam (jeszcze...) i zastanawiałem się, czy mógłbyś mnie oświecić. Skąd wiesz, kiedy wymyślona przez Ciebie historia jest gotowa do opowiedzenia? Obecnie jestem na etapie redagowania tekstu przed publikacją i wraz ze zbliżającym się terminem oddania tekstu zaczynam trochę panikować. Zadaje sobie pytanie: a co, jeżeli jest jeszcze coś do dodania, o czym dotąd nie pomyślałam? A co, jeżeli gdzieś po drodze okaże się, że element X z tej powieści nie będzie pasował do elementu Y z kolejnej powieści? A co, jeżeli powieść naprawdę nie jest jeszcze gotowa? Czy mam pisać następną? Czy już czas na następną? Co by zrobił Neil Gaiman? Pomyślałam, że właśnie Ciebie trzeba zapytać. Jeśli przesadzam i bez powodu za dużo o tym rozmyślam, to po prostu powiedz. Dzięki za poświęcony czas. Raine
Zazwyczaj wiem, że historia jest gotowa, kiedy o wiele bardziej interesuje mnie następny projekt.
Ale nigdy nie będzie idealna. I...
Poczekajcie, chyba już na to odpowiadałem? (Robi szybkie przeszukanie i znajduje całkiem długie odpowiedzi tu http://journal.neilgaiman.com/2005/03/spiders-all-way.asp
I tu http://journal.neilgaiman.com/2005/01/zoinks-jinkies-jeepers.asp.)
Tak jest. Przeczytaj to.
Drogi Neilu, Jako bibliotekarz chcę serdecznie podziękować za nieustające poparcie dla bibliotek. W tym roku pomogłeś zwrócić uwagę na sprawę sprawdzania zawartości ołowiu w farbie drukarskiej, a także przypadki cenzury w bibliotekach. Piszę z prośbą o nagłośnienie innej sprawy. Miesiąc temu gubernator stanu Michigan podpisał akt rozwiązujący Departament Historii Sztuki i Bibliotek. Dotyczy on również głównej Biblioteki Michigan, która prowadzi elektroniczne katalogi, a także Elektroniczną Bibliotekę Michigan. Bez nich funkcjonowanie wielu mniejszych bibliotek na terenie całego stanu stanie się niemożliwe. http://dintywrites.blogspot.com/2009/08/mhal-closing-protest.html pod tym adresem znajdują się informację dotyczące protestu w kapitolu oraz link do decyzji o rozwiązaniu departamentu. Dziękuję za pomoc.
Zamieszczone. A teraz spać.
sobota, 28 lutego 2009
Raczej rozbawiony
Mam naprawdę wysoki stopień tolerancji dla durni. Naprawdę mam. Wiem, jak łatwo zadać głupie pytanie. No ale ludzie...
Właściwie nie mam zamiaru przytoczyć listu, który właśnie odebrałem i który poinformował mnie, że opublikowanie "Blueberry Girl" i "Crazy Hair" było tanią próbą zgarnięcia czeku po wygraniu Medalu Newbery'ego, ponieważ gdybym sam go wysłał, nie sądzę, bym chciał być ośmieszany. Poza tym wciąż obiecuję sobie, że będę używał mocy tylko do czynienia dobra.
Ale spójrz, Kimkolwiek Jesteś, http://journal.neilgaiman.com/2004/11/listening-to-unresolving.asp to post prawie sprzed pięciu lat. Ogłosiłem w nim, że "Blueberry Girl" będzie książką oraz że Charles Vess zaczął nad nią pracować. Listopad 2004r. W http://journal.neilgaiman.com/2007/12/still-alive-not-song.html umieściłem okładkę "Blueberry Girl". Grudzień 2007r.
Ponad rok temu wyznaczono datę publikacji na marzec 2009r., kiedy już wszystko będzie gotowe.

Historia "Crazy Hair" ciągnie się jeszcze dłużej. Dave zgodził się pracować nad nią w 2003r. Pierwotnie miała się ukazać w 2005r., ale Dave miał pewne zaległości w związku z "Lustrzaną maską" i nie dostarczył tej ostatniej podwójnej strony aż do stycznia 2007r. Dziwaczność rozkładów wydawniczych (oraz fakt, że "Niebezpieczny alfabet" zaliczał się do tej samej kaegorii książkowej) zadecydowały o tym, że około stycznia 2008r. zaplanowano wydanie na marzec 2009r.
(Kliknij na obrazek, by móc go obejrzeć w rozsądnej wielkości)
Wydanie "Blueberry Girl" teraz oznacza, że książki zostałe wydrukowane za granicą już jakiś czas temu, następnie złożone i umieszczone w pojemnikach w większych sklepach.
Wiesz, zwykle jestem naprawdę pogodny. Ale... oskarżanie mnie o wypuszczenie tych dwóch książek w celu zarobienia na Medalu Newbery'ego bez dostępu do maszyny czasu czy czegoś w tym stylu sprawia, że mam ochotę uderzać głową w drzewo
przez pół godziny. Najwyraźniej dla niektórych myślenie to za dużo.
No dobrze. Już.
Moja asystentka Lorraine zawsze narzeka, że zawsze, gdy jeździ na koncerty, na których także jestem, ja dostaję laminowaną odznakę "Nieograniczony dostęp", podczas gdy jej dają kawałek papieru, naklejkę lub coś podobnego. Tak więc wczoraj, kiedy podpisywałem książki w DreamHaven i byłem u fryzjera (wspaniałej Wendy z Hair Police, dzięki której wyglądam jak człowiek od października 2000r.) zrobiono dla niej laminowaną odznakę.

Nikt inny takiej nie miał. Tylko ona. Poniżej możecie zobaczyć, jak ją pokazuje. Po prawo jestem ja i fryzura. Nie wiem, kim są ludzie z guzikami zamiast oczu. Przerażają mnie.
I znowu oni, poklepujący mojego psa na szczęście przed wyjazdem do Chicago (miasta, które John Hodgman uznaje za mityczne). Co oni robili przy moim stole w czasie śniadania? Dlaczego wczoraj wieczorem musiałem grać na tamburynie? Dlaczego w mojej lodówce znajduje się mała futbolówka z mięsa?
sobota, 25 października 2008
Cyrkowa ryba
Neil napisał w środę 15 października:
Odpowiedź na wczorajsze pytanie brzmi,
Dave McKean,
(lub David Tench. McKean jak podaje Wikipedia, przez co wszyscy teraz go tak nazywają, zamieniając tym samym dowcip o rybie w fakt z alternatywnego uniwersum).
Ponieważ to Dave ilustrował „Księgę Cmentarną”, był również ilustratorem Big Fat Duck Cookbook Hester Blumenthal (a nawet stworzył do niej komiks). Widziałem egzemplarz Książki Kucharskiej Wielkiej Grubej Kaczki, gdy byłem w Bloomsbury parę dni temu i jest ona niewiarygodnie piękna. Jest też niewiarygodnie droga. W planach mam być niesamowicie miły dla Dave’a to może da mi egzemplarz pod choinkę.
Przypomniało mi to o tym, że Dave McKean, tak jak i ja, będzie podpisywał książki w Londynie w Halloween. Będzie w Forbidden Planet od 17 do 18, więc jeżeli wybieraliście się tam, by zobaczyć się ze mną tego wieczoru to zawsze możecie najpierw zobaczyć się z nim. A jeśli nie macie zamiaru się ze mną spotkać zawsze możecie zamiast tego spotkać się z Dave’m.
(Dave projektował prace do trzeciej części filmu o Harrym Potterze co łączy wszystkich trzech autorów na Liśce)
Trasa Księgi Cmentarnej w Wielkiej Brytanii: Londyńskie rozmowy i podpisywanie książek (31 października)
Cześć Neil,
właśnie rozmawiałem z Blackwell i powiedzieli mi, że wszystkie bilety na tą imprezę zostały już sprzedane. *płacze* Mają listę oczekujących, ale na niej jest już 30 osób, więc nie robie sobie niepotrzebnie nadziei… Pomyślałem, że może chciałbyś o tym wiedzieć.
Kocham „Księgę Cmentarną” tak bardzo. Dziękuję, dziękuję, dziękuję.
Miłej trasy!
Suzanne (fanka)
Bardzo mi przykro. Przestaliśmy organizować imprezy w salach na 600 miejsc w Londynie w 2003 i przerzuciliśmy się na sale z 930 miejscami w Logan Hall. Niestety tym razem dowiedziałem się od Bloomsbury, że Blackwells nie mogło znaleźć żadnej Sali tej wielkości wolnej w czasie Halloween. Udało się im załatwić jedynie LSE Old Theatre, który może pomieścić jedynie około 550 osób… Miałem nadzieję, że pomieścimy tyle ludzi ile tylko się da ale mieliśmy do dyspozycji tylko tyle miejsc.
Jeszcze raz przepraszam.
Drogi Panie Gaiman,
Wspomniał pan w ostatnim poście, że chciałby, by nazwano pana nazwiskiem linie piór. Montblanc tworzy słynną linie piór, których nazwy wywodzą się od ludzi sztuki. Pióra w większości są wspaniałe. http://www.penslimited.com/index.html - pióro Semiramis jest moim ulubionym.
Ci patroni sztuk/autorzy, których uhonorowano tymi piórami są martwi, co może być w pańskim przepadku problemem. Jeżeli w Montblanc pracują jacyś fani Gaimana to być może mogliby szepnąć parę słów do właściwym osobom.
Pozdrawiam
Laurie
Dziwaczna prawda jest taka, że o ile kocham atrament Montblanc oraz projekty ich buteleczek na atrament (szczególnie Bordeaux w kolorze zaschniętej krwi, którą podpisywałem się podczas mojej amerykańskiej trasy) to nie jestem wielkim fanem ich piór: te, z którymi się zetknąłem robią ładne wrażenie leżąc na biurku.
Nie są to pióra, którymi chciałbym pisać powieści, a te których używałem poddawały się zbyt szybko bym mógł ich używać przy podpisywaniu (dostałem parę Montblanc’ów w prezencie)
Na ostatniej trasie podpisywałem książki piórem Namiki Falcon, aż do Chicago gdzie stalówka się wygięła. Potem przerzuciłem się na Lamy. Pisałem „Księgę Cmentarną” używając głównie pióra Lamy 2000, starego Watermana z elastyczną stalówką i Pelikana, którego dał mi Henry Selick.
Neal Hefti nie żyje. Jego motyw przewodni z Batmana był chyba pierwszym nagraniem jakie kiedykolwiek dostałem (przypuszczalnie na moje 6 urodziny), które rzeczywiście chciałem otrzymać i jednocześnie byłem głęboko urażony, gdyż ktokolwiek projektował okładkę narysował pelerynę Batmana jako dwuczęściowy twór podobny do skrzydeł.
XKCD przeciwko The New Yorker w kreskówkowym pojedynku na śmierć i życie (tyle, że tak naprawdę nie na śmierć i życie, bo byłaby to smutna utrata prawdziwego talentu)
Tutaj znajduje się piosenka Circus Fish zespołu Vermillion Lies, którą bardzo lubię
(słucham też ostatnio Sing Like an Angel Mitch’a Bennsa).
Peter Straub w Time (oraz spóźnione gratulacje dla Emmy i Michaela)
(poza tym wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Cat Mihos…)
Tasha Robinson z The Onion wysłała mi linka do recenzji „Księgi Cmentarnej”
A patrząc dzisiaj rano w lustro doszedłem do wniosku, że starzejąc się zamieniamy się w karykatury nas samych autorstwa Mort’a Drucker’a. Ta myśl jest dla mnie dziwnie pocieszająca.
czwartek, 17 lipca 2008
Ogłoszenia publiczne
Dave McKean pozostający stanowczo za długo człowiekiem bez strony internetowej chce, żebym Wam przekazał, że coś się weszcie rusza na jakże niezwykle nazwanej http://davemckean.com/ (oraz że Allen Spiegel będzie sprzedawał oryginały ilustracji do “Księgi Cmentarnej” na Comic-Conie.)
Ach, miasto zamieszkiwane przez najbardziej spostrzegawczych Żydów (Nowy Jork) dostanie Cię na Rosz ha-Szana. Co za pech.
Może następnym razem. Wydarzenia które właśnie wypisałeś, w tym 30. września nie należą do oficjalnego tournee “Księgi Cmentarnej”, prawda? Normalnie założyłbym, że Trasa Promująca Książkę odbędzie się dopiero po jej wydaniu, ale wiem, że ta będzie polegać bardziej na spotkaniach z czytaniem i pytaniami od czytelników, niż na podpisywaniu i wtedy możliwe, że zacznie się zanim książka wyjdzie.
Byłoby cudownie gdyby ludzie od planowania/promocji mieli wielki kalendarz z zaznaczonymi świętami wszystkich wyznań w komplecie z mapą pokazującą które miejsca zamieszkiwane są przez wyznawców konkretnych religii.
Kilka lat temu Daniel Handler ( ammanuensis Lemony Snicketa) i ja narzekaliśmy sobie, że prawdopodobnie tysiące lat temu postanowiono, że najważniejsze żydowskie święta [Jamim Noraim, czyli Straszne Dni trwające od Rosz ha-Szana - Nowego Roku do Jom Kippur –przyp.noita] będą wypadać w Najważniejszym Momencie Sezonu Wydawniczego i jakie to niesprawiedliwe dla żydowskich pisarzy i ich czytelników ale, nu, cóż można z tym zrobić?
Odpowiadając na Twoje pytanie: nie, podane przede mnie daty należą do amerykańskiej trasy “Księgi Cmentarnej”. Data amerykańskiej premiery książki to 30 września. (W Anglii wyjdzie w Hallowe’en i będę ją podpisywał lub/i czytał w Dublinie, w Szkocji i w innych miejscach UK i w Londynie.)
Ale jest coś, co zrekompensuje moją wizytę w Nowym Jorku podczas Rosz ha-Szana: 9 listopada, który wypada w niedzielę, w 92nd St Y będę rozmawiał z niesamowitym Chippem Kiddem o 20-leciu “Sandmana” w “In Conversation With...”. A sądząc po tym jak przebiegały moje poprzednie wizyty w Y będę potem podpisywał różne rzeczy.
...
W “New Yorkerze” natknąłem się na ten fragment na temat recenzentki Katherine White. Pierwszy akapit pochodzi z artykułu, drugi to jej wypowiedź:
Jak dotąd część najlepszej prozy i poezji, nie mówiąc już o ilustracjach, znalazło się w książkach pisanych z myślą o dzieciach: dzieła natchnione, wręcz wzniosłe dzięki ograniczeniom jakie nakłada forma. Katherine White uwielbiała książki dla dzieci. Szczególnym upodobaniem darzyła piękno i liryzm ilustrowanych książek i ich czytelników poniżej dwunastego roku życia. Ale miała pewne zastrzeżenia względem książek kierowanych do starszych dzieci:
Zawsze wydawało nam się, że bystrzy chłopcy i dziewczęta mając dwanaście, trzynaście lat zaczynają bez zbytniego wybrzydzania czytać cokolwiek wpadnie im w ręce. W całej tej masie książek zdarza im się przeczytać kilka dobrych. Dwunastolatka może sięgnąć po Jane Austen, trzynastolatek po Dickensa. I można się zastanawiać jak autorzy literatury młodzieżowej ośmielają się z nimi konkurować beztrosko opisując swoje dzieła jako „odpowiednie dla dzieci w wieku 12-14”. Kto wie? „Odpowedniość” nie jest taką prostą sprawą.
Cały artykuł – narodziny Stuarta Malutkiego porównane z powstaniem i upadkiem pierwszego wpływowego dziecięcego bibliotekarza – jest znakomity. Zaczyna się na http://www.newyorker.com/reporting/2008/07/21/080721fa_fact_lepore?currentPage=1
W tym miesiącu dawałem wywiad do "Locusa" (tego z Garthem Nixem na okładce) i próbowałem powiedzieć coś podobnego na temat literatury młodzieżowej: że młodzież (i starsze dzieci) powinny czytać wszystko, bez wyjątku. Powinny czytać rzeczy spoza zakresu kierowanego specjalnie do nich, bo odpadły już pomocnicze kółka i tylko czytając absolutnie wszystko mogą się przekonać jaki jest ich własny zakres.
(z tego samego Locusa dowiedziałem się, że zmarł Michael De Larrabeiti. Kiedyś przeprowadziłem z nim wywiad i uwielbiam wszystkie trzy książki z serii „Borrible” – zwłaszcza dwie pierwsze bardzo mocno wpłynęły na „Nigdziebądź”)
...
Artykuł o poprawionej i ulepszonej inscenizacji „Pana Puncha” w LA jest dziś na http://www.latimes.com/theguide/performing-arts/la-gd-perf17-2008jul17,0,4577290.story –
Z wspaniałym zdjęciem, które wygląda zadziwiająco McKeanowato (patrz niżej)
To wywiad, którego udzielałem tydzień temu zaraz po powrocie z Brazylii i nie czułem się wtedy najlepiej, ale dzięki dziennikarzowi sprawia wrażenie, jakbym mimo wszystko mówił do rzeczy.

GDZIE: Bootleg Theater, 2220 Beverly Blvd., L.A.
KIEDY: pt 20:00; sob, 16:00 i 20:00; nd. 16:00; do 31.09 (oprócz 8-10.08)
CENA: $25 ($50 premiera)
INFO: (800) 838-3006; www.rogueartists.org
...
A ponieważ na wszystkie na tym blogu znajdują się wreszcie odpowiedzi:
ZZ9 Plural Z Alpha wydało serię 50 czarnych na czarnym koszulek Disaster Area t-shirts pod koniec lat 80-tych. Były też wersje żółte na czarnym i białe na czarnym, ale ostatnie wyprzedano około 2001 roku i od tamtej pory nie wznawiano produkcji.
Ktoś pytał w jakich rozmiarach są różne koszulki. Wahają się od XXL do takich w które nie mam pojęcia jak w ogóle zakładałem i jestem pewien, że albo one bardzo się skurczyły albo ja byłem dużo mniejszy. A zatem od Za Dużych Żebym Mógł Je Nosić do Naprawdę Cholernie Małych.
...
Matka mojej znajomej Kelli Bickman ma na imię Connie. Ostatnio widziałem się z Connie kiedy wpadła do nas zabrać torby z samolotów które nagromadziły się przez lata, takie z miniaturową pastą do zębów i opaska na oczy. Zrobiła się z tego góra przechowywana na dnie schowka, a ona zabrała je, żeby zrobić z nimi coś pożytecznego i dobrego dla dzieci.
Któregoś dnia Kelli napisała:
Moja Mama pracuje ochotniczo jako dyrektor kreatywny Children's Culture Connection (CCC), organizacji non-profit współpracującej z 12 międzynarodowymi organizacjami dobroczynnymi w celu pomocy dzieciom w Ameryce, na Haiti, w Wietnamie, Iraku, Af anistanie, Gwatemali, Indiach, Peru, Kenii, Nigerii, Chinach, Bułgarii i Rosji. CCC rebrało tysiące dolarów na wspieranie dzieci z całego świata, budowanie domów w Wietnamie, instalowanie na Sri Lance wodociągów doprowadzających czystą wodę do sierocińców, pomagało w zaopatrzeniu medycznym w amazońskiej dżungli, organizowało projekty artystyczne z udziałem dzieci w siedmiu krajach i wiele więcej... to naprawdę niezwykłe.
Zainspirowana udzieloną mi przez Mamę lekcją i zarażona jej duchem dzielenia się z innymi postanowiłam pomagać CCC uświadamiać sytuację dzieci, a także wysyłać materiały malarskie dzieciom na całym świecie. Właśnie uaktualniłam moją stronę (www.kellibickman.net) i będę przekazywać 20% ze sprzedarzy każdego dzieła sztuki na zakup materiałów, które pomogą dzieciom poszerzać horyzonty wyobraźni i ich świata.
Czy mógłbyś zamieścić ten link na swoim blogu? Będę niezwykle wdzięczna... Bardzo chcę dzielić się dobrą nowiną. Jeśli oczywiście ktoś jest zainteresowany zaangażowaniem się lub bezpośrednią darowizną na rzecz CCC będzie to bardzo mile widziane. www.childrenscultureconnection.org
...
I wszystko w tej notce blednie w obliczu ...
Pana Tosta jako Sandmana
sobota, 12 lipca 2008
Wyniki darmowego
Oto plakat mojej wystawy w Galerii Merry Karnowskiej. Rozpocznie się dziewiętnastego, będzie to wystawa otwarta, każdy może przyjść, ja tam będę.

Galeria mieści się w LA. Jeśli klikniecie na obrazek, na większej wersji będziecie mogli przeczytać adres i szczegóły (moglibyście to też zrobić na stronie galerii, ale to nie takie ładne.)
Liz Hand napisała, by powiedzieć, że "winda" była, oczywiście, literówką, a ja poszukałem i odkryłem, że kompletny tekst opowiadania Toma Discha "Descending" jest online na:
http://www.scifi.com/scifiction/classics/classics_archive/disch/disch1.html
Powinniście to przeczytać. Naprawdę powinniście. To opowiadanie, które zaczyna się od słów:
Keczup, musztarda, zalewa, przyprawy, majonez, dwa rodzaje sosu do sałatek, tłuszcz bekonowy i cytryna. A tak, dwie tacki kostek lodu. W szafce niewiele lepiej: słoiki i pudełka przypraw, mąka, cukier, sól--i pudełko rodzynek!
Puste pudełko po rodzynkach.
i od tego momentu rozwija się nieubłaganie. Myślę o tym opowiadaniu za każdym razem, kiedy zaglądam do lodówki i nie widzę niczego do jedzenia.
Na http://nielsenhayden.com/makinglight/archives/010413.html Teresa Nielsen Hayden mówi w jednym z komentarzy,
Jedną z rzeczy, które robił wyjątkowo dobrze, było pisanie z punktu widzenia postaci, które nie są specjalnie bystre albo które mają ograniczone poglądy na świat. Nigdy nie zdają sobie sprawy, że są częścią opowiadania; i chociaż opowiadanie może im robić straszne rzeczy, nigdy nie sprzymierza się przeciwko nim z czytelnikiem.
Co zrobiło to coś zwane uświadomieniem mi czegoś, na co patrzyłem setki razy, ale nigdy nie zobaczyłem.
...
Dziś rano dostałem e-mail od Harper Collins, który zawierał ostateczne statystyki i informacje na temat darmowego egzemplarza "Amerykańskich bogów" online z okazji siódmych urodzin bloga. (Jeśli interesuje Was historia, jak do tego doszło, przeczytajcie wpisy z http://journal.neilgaiman.com/search/label/free%20book aż do tego.) [możecie zrobić to samo na naszym blogu klikając na etykietę 'książka za darmo' pod tą notką przyp. Varali]
Promocja Browse Inside Full Access [Przejrzyj w środku - pełny dostęp, przyp. Varali] "Amerykańkich bogów" nakłoniła 85 tysięcy odwiedzających naszą stronę do odwiedzenia 3.8 miliona stron książek (średnio 46 stron na osobę). Przeciętnie, odwiedzający spędzali ponad 15 min. czytając książkę.
Niezależniacy [to jest niezależni sprzedawcy książek -- Neil] to jedyny kanał sprzedaży, gdzie z pewnością wiemy, że podwyższona sprzedaż była spowodowana tą promocją. W danych statystycznych Bookscan dla niezależnych sprzedawców widzimy znaczny wzrost tygodniowych sprzedaży wszystkich książek Neila, nie tylko "Amerykańskich bogów" w czasie konkursu i promocji. Bezpośrednio po promocji, sprzedaż wróciła na wcześniejszy poziom.
Dzięki internetowej ankiecie wiemy, że 44% fanów podobało się to doświadczenie przeglądania książki, a 56% nie. Niektórzy fani Neila wyrazili niezadowolenie z narzędzia "Przejrzyj w środku" do czytania całej książki. (Ten kiepski wynik jest częściowo spowodowany dwoma problemami, które zostały naprawione wkrótce po pierwszym uruchomieniu -- błędne przekierowanie do czytnika opartego na Flashu oraz wolno ładujące się obrazy)
(Powodem, dla którego tylko u niezależnych sprzedawców mogli sprawdzać efekt było to, że niektóre sieci handlowe organizowały promocje, do których należały moje książki, co dla nich zacierało rezultaty.)
Otrzymaliśmy także cenne opinie od tysiąca ludzi, którzy wypełnili Ankietę Użytkowników, którą Neil zamieścił na swoim blogu.
Znaczna większość ankietowanych czytała już kiedyś jedną z książek Neila, ale 20% z nich nie zetknęło się wcześniej z "Amerykańskimi bogami".
41% po raz pierwszy czytało książkę w formie e-booka
Reakcja na nasz internetowy czytnik "Przejrzyj w środku" była mieszana - 44% stwierdziło, że podobało im się to doświadczenie, a 56% powiedziało, że nie byli zadowoleni. Do głównych skarg należało to, że czytanie książki wymaga połączenia z internetem, trzeba przewijać stronę, by zobaczyć ją w całości, a także czas ładowania był czasem długi. 69% ankietowanych wyraziło chęć pobrania książki. Niektórzy narzekali, że nie mogli zaznaczyć miejska, w którym skończyli i mieli trudności z ponownym odnalezieniem strony.
44% podobało się to doświadczenie....9% ankietowanych powiedziało, że przeczytali 100% książki, a 30% stwierdziło, że użyliby tego narzędzia, by przeczytać całą książkę.
W komentarzach wiele osób prosiło, by udostępnić więcej książek Neila.
Tak jak na samym początku powiedziałem właścicielowi księgarni, który martwił się, że ograbiam go ze środków na życie,
Tak czy inaczej (prawdopodobnie się powtarzam) to jest eksperyment. Harper Collins będzie obserwował przez następne miesiące liczby. Jeżeli sprzedaż "Amerykańskich bogów" lub wszystkich innych moich książek drastycznie spadnie - więcej tego nie zrobią. Jeśli natomiast "Amerykańscy bogowie" będą sprzedawać się lepiej, jeśli inne moje książki także poprawią swoje miejsce w statystykach Bookscan to myślę, że Ty i inni księgarze będą sprzedawać więcej i wtedy nie będziecie mieli o co się martwić
Pamiętajcie, wydawcy nie zarabiają żadnych pieniędzy z darmowych książek do pobrania czy darmowych książek online. Tak jak Wy (i jak ja), zarabiają na sprzedanych książkach.
Biorąc pod uwagę, że Harper Collins sprzedał o wiele więcej wszystkich moich książek podczas gdy "Amerykańscy bogowie" byli dostępni, przy wzroście sprzedaży wszystkich moich dzieł o 40% w niezależnych księgarniach, myślę, że mogę spokojnie powiedzieć, że będziemy to robić--a raczej coś podobnego--ponownie. A także, 56% osób, którym nie podobało się doświadczenie czytania online, może o wiele bardziej uszczęśliwić sposób, w jaki zrobimy to następnym razem.
I dziękuję--tym wszystkim, którzy na początku głosowali, tym, którzy przeczytali (albo nie doczytali) "Amerykańskich bogów" online oraz tym, którzy wypełnili ankietę.