Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sandman. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Sandman. Pokaż wszystkie posty

piątek, 2 marca 2018

Gaiman zaprasza do nowego uniwersum Sandmana




ENTERTAINMENT WEEKLY: Pisałeś już prequele Sandmana, np. Uwerturę. Co cię skłoniło do tego, żeby wreszcie zabrać się za sequele?
NEIL GAIMAN: Uwertura jest zarazem prequelem i sequelem Sandmana. Jedzie po całości. Częściowa kontynuacja znalazła się w Nocach Nieskończonych. Opowieść ma swój dalszy ciąg. Ale to ogromna piaskownica w tyloma wspaniałymi zabawkami, którymi chwilowo nikt się nie bawi. Zacząłem czuć się winny. Spodobała mi się myśl, żeby te zabawki odkurzyć, przypomnieć wszystkim ile dają radości, a przy okazji współpracować z fantastycznymi scenarzystami. Potem dołączą do nich również fantastyczni graficy.



Sandman zawsze był dla ciebie bardzo osobistym projektem, więc jak postanowiłeś zbudować Uniwersum Sandmana, w którym inni scenarzyści będą rozwijać twoje pomysły?
To zawsze było dla mnie osobiste i wciąż są miejsca odgrodzone aksamitnymi linami, z zawieszką „nie przeszkadzać” na drzwiach. Ktoś pyta „możemy tak zrobić”, a ja się nie zgadzam. Czasami dlatego, że sam chciałbym się tym kiedyś zająć i napisać te opowieści, choć może mi to zająć 5 czy 10 lat. W tym przypadku chodzi o radość z przeglądania historii Vertigo. Zawsze będą rzeczy, które stworzyłem na potrzeby świata Vertigo, które się rozwinęły i wyruszyły w świat i świetnie sobie poradziły. Ale naturalny cykl życia takich pomysłów jest krótki. Teraz chcemy je wskrzesić i się nimi pobawić. A więc czerpię radość z tego, że usiądę z inteligentnymi scenarzystami, którzy uwielbiają materiał wyjściowy i oznajmię „a teraz się pobawimy”.
Jak dobrałeś tych scenarzystów? Jakie masz nadzieje wobec tego, co wniosą do uniwersum Sandmana?
Zebrałem ich podczas pracy z zespołem redaktorskim Vertigo. Zaproponowano mi kilka nazwisk, ja zaproponowałem kilka nazwisk, przeczytałem kilka próbek i przy niektórych uznaliśmy „tak, to się powinno sprawdzić”. Ale w każdym przypadku starałem się dopasować autora scenariusza do postaci i historii. Przykład może stanowić Nalo, która pisze fantastykę naukową, fantasy, książki historyczne i mieszankę wszystkich tych gatunków, w dodatku zawsze okraszoną karaibskimi i afrykańskimi korzeniami. Dlatego kiedy uznaliśmy, że zajmiemy się Domem Szeptów, umieścimy w nim Erzulie i wykorzystamy te wszystkie wierzenia voodoo, to ja chciałem, żeby pisała to Nalo, bo nie ma nikogo lepszego. Tutaj radość polega na poszukiwaniach najodpowiedniejszej osoby do danego zadania. Z Kat Howard pracuję już od siedmiu czy ośmiu lat przy różnych projektach i zawsze byłem pod dużym wrażeniem. Jej powieści zdobywają coraz większy rozgłos i jest jedną z tych osób, które naprawdę świetnie radzą sobie z magią. Kat potrafi przekonująco pisać o magii ze zręcznością i wprawą, która powoduje, że od razu wiesz, że tego właśnie potrzeba. Rozważaliśmy reboot Ksiąg magii, więc natychmiast zwróciliśmy się do Kat. Ona ma do tego rękę, rozumie magię. To są zdolni i mądrzy scenarzyści, a co najważniejsze – rozumieją obszar, który im wytyczyliśmy. Tak naprawdę to działa jak casting – próbujesz obsadzić scenarzystę. Po Lucyferze, Mike Carey i Holly Black postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Ale Dan jest inteligentny i rozważny, on to rozumie. Podejmuje się wyzwania odtworzenia tamtego dzieła.


Sandman to najgłośniejszy tytuł, ale te serie zahaczą również o Księgi magii. Do których aspektów Timothy’ego Huntera i jego uniwersum chciałbyś powrócić?
Najbardziej nie mogę się doczekać samego powrotu do pomysłu i rozpoczęcia go na nowo w 2018 roku. Pomysł Ksiąg magii powstał i został zrealizowany 30 lat temu. Uwielbiałem go i sprawił mi mnóstwo radości. Poprzedzał Harry’ego Pottera, a dwunastoletni, poczochrany okularnik z uczącą czarów sową był takim dziwacznym pomysłem, który staraliśmy się opracowywać na bieżąco. Cieszy mnie ogromnie, że mamy szansę zacząć od początku, bo teraz absolutnie każdy wie, jak taka historia powinna się potoczyć. A my wracamy do punktu wyjścia i zastanawiamy się jak może się rozwinąć, zarówno w lżejszym, jak i mroczniejszym klimacie (powiedział, bardzo ostrożnie ważąc słowa) niż oryginał. Podejście do tego tytułu przypomina mi nieco to, co DC zrobiło z pomysłem na Ziemię-1. Wzięli Flasha, stworzyli Flasha Barry’ego Allena i pozwolili, by Jay Garrick był Flashem Ziemi-2. To będzie nowy Tim Hunter na nowe czasy, a stary Tim Hunter mógł nawet istnieć i być może będzie to miało dla nas jakieś konsekwencje w dalszej perspektywie.

źródło:
http://ew.com/books/2018/03/01/neil-gaiman-sandman-universe-comics/

Neil Gaiman ogłasza nową linię komiksów osadzonych w uniwersum Sandmana

Gaiman zaprasza do komiksowej piaskownicy nowych scenarzystów
za EW
30 lat po rozpoczęciu wydawania oryginalnej serii komiksowej Gaiman zaprasza nowych scenarzystów do kosmicznej piaskownicy. Na linię będą się składały cztery serie podejmujące i rozwijające wątki znane z oryginalnego Sandmana. Gaiman będzie czuwał nad całością, ale za scenariusze i rysunki będzie odpowiadał zupełnie nowy zespół twórców.
Otworzy ją w sierpniu pojedynczy zeszyt specjalny, który przypomni nam aktualną sytuację w królestwie Morfeusza. Wymyśloną przez Gaimana historię w Uniwersum Sandmana #1 napiszą Nalo Hopkinson, Kat Howard, Si Spurrier i Dan Watters, rysunkami zajmie się Bilquis Everly, a okładkę stworzy Jae Lee. Potem każde z czwórki scenarzystów przejmie jedną z serii. Nazwisk rysowników jeszcze nie ogłoszono.


Poza zniknięciem jego władcy i rozpadliną pomiędzy światami, która sięga poza Śnienie okaże się, że jedna z wyśnionych lecz nienapisanych książek w pieczy bibliotekarza Luciena trafi na ziemię, w ręce grupki dzieci. Pojawi się też nowa lokatorka w Domu Szeptów, sąsiadującym z Domem Tajemnic Kaina i Domem Sekretów Abla. Tymczasem Lucyfer upadł ponownie, choć tym razem sam mógł się stać twórcą swojego piekła. A gdzieś w ziemskim Londynie kilkunastoletni Timothy Hunter śni na zmianę sen, że zostanie najpotężniejszym czarodziejem na świecie lub koszmar, że zostanie najgorszym czarnoksiężnikiem.
Nalo Hopkinson będzie autorką Domu Szeptów, opowieści o tym jak bóstwo voodoo Erzulie trafia do Śnienia i tytułowego lokum. Może to mieć coś wspólnego z pogrążoną w śpiączce kobietą imieniem Latoya, którą jej dziewczyna i siostry próbowały uleczyć z pomocą Księgi Szeptów. Po przebudzeniu Latoya cierpi na zespół Cotarda, urojenie polegające na tym, że uważa się za zmarłą – i zaczyna przekonywać o tym innych, ale skłania ich też do strzeżenia między wymiarowego przejścia, które otworzyło się w Śnieniu.
Kat Howard zostanie scenarzystką Ksiąg magii, kontynuujących motyw z mini serii komiksowej z 1990 r. o magicznej edukacji i przeznaczeniu Timothy’ego Huntera.
Si Spurrier stworzy scenariusz do Śnienia, które będzie śledziło losy pobocznych postaci z Sandmana, takich jak bibliotekarz Lucien, kruk Matthew, w królestwie bez władcy.

Dan Watters będzie pisał Lucyfera, w którym tytułowy bohater, ślepy i zubożały mieszka uwięziony w nędznym pensjonacie w cichym miasteczku, z którego nie sposób się wydostać.

środa, 9 września 2015

Kto wygrałby w walce: Sandman czy Thor?

Neil odpowiada na pytania:


Gdzie wolałbyś mieszkać: w świecie "Gry o Tron" czy w świecie "Władcy pierścieni"?

Problem z tymi wymyślonymi światami to... kanalizacja. Gdziekolwiek bym mieszkał, zależałoby mi na sprawnie działającej toalecie. I dobrej opiece dentystycznej.
Chyba ktoś powinien się zająć wymyślaniem cudownych, magicznych krain, pełnych dentystów i hydraulików. W takiej bym chętnie zamieszkał.

Kto wygrałby w walce: Sandman czy Thor?

Thor byłby pewnie bardzo zadowolony z siebie i przekonany, że wygrał.
Ale sam pomysł pojedynku Morfeusza z Thorem to zupełnie jak sytuacja, kiedy w barze wielki koleś szuka zwady z facetem, który chce się  tylko spokojnie napić, więc ostatecznie dochodzi do wniosku, że wygrał, bo ten drugi nie chciał się bić.

Jakiego słowa najbardziej nie lubisz?

"Moist" ("wilgotny"). Jest w nim coś dziwnego. Trzeba  się ażwykrzywić, żeby je wymówić. I brzmi nieco osobliwie, niby zabawnie, ale... Istnieje przecież świetne słowo "damp" ("mokry"). Lubię "damp". Zaczyna się na "d" i kończy na "p" i jest satysfakcjonujące. Można powiedzieć "ojej, właśnie usiadłem na czymś mokrym", to bardzo miłe słowo. A "wilgotnego" nawet nie bardzo chce się użyć. Taki mokry, ale nie mokry. No i jak trzeba się napracować, żeby je wymówić.

Ulubione słowo?

Zdecydowanie "fucking" [brak tłumaczenia wynika z faktu, iż polski jest zdecydowanie bogatszy w słowa emfatycznie uważane powszechnie za obelżywe, stosowane w miejsce podanego tu, uniwersalnego dość terminu źródłowego ;) - przyp. noita]. Ale nie z tego powodu, o którym myślicie. Dlatego, że to jedno z niewielu słów w języku angielskim, które można wtrącić do innych słów. Niewiele słów się do tego nadaje. I jest abso-kurwa-lutnie fantastycznie, kiedy można coś takiego zrobić.

Masz jakieś tatuaże?

Jestem całkowicie nienaznaczony tatuażami i czuję się z tego powodu nieco winny. Zawsze sądziłem, że kiedy już się na to zdecyduję, będzie to jakiś literacki tatuaż. Jedyna rzecz, której wytatuowanie wydawało mi się kiedykolwiek dobrym pomysłem to znak "&" (ampersand), bo jest przepiękny. Myślałem o tym, ale kiedy poznałem swoją wówczas-jeszcze-nie-żonę, wydała album "Who Killed Amanda Palmer" z utworem "Ampersand", w którym śpiewa, że nie chcę żyć po jednej stronie "&", więc wtedy już wiedziałem, że nie mogę tego zrobić. Co więcej, mnóstwo jej fanów ma takie tatuaże, więc ja raczej już tego nie zrobię. Ale są piękne. Może kiedyś wytatułuję sobie średnik.

środa, 27 maja 2015

Czy lepiej rozumiesz Morfeusza? – wywiad dla Vulture magazine



Co wiesz o Morfeuszu teraz, czego nie wiedziałeś mając 26 lat, kiedy zaczynałeś Sandmana?


To bardzo dziwne. Wiem, jak skończyła się ta historia, czego nie wiedziałem mając 26 lat. Miałem wiele pomysłów na jej zakończenie, ale go nie znałem. Ukończenie całej Uwertury dało mi niezwykły wgląd w pierwszą przygodę [Sandmana], którego nie miałem, gdy ją pisałem. O pewnych rzeczach miałem niejakie pojęcie: wiedziałem, że na samym początku opowieści Morfeusz był ledwo żywy ze zmęczenia. Wiedziałem, że odniósł swego rodzaju zwycięstwo i że było ono odległe o wiele galaktyk. Wiedziałem, jak skrajnie go to wyczerpało. Ale teraz, kiedy skończyłem pisanie tej historii, wracam do początków serii i mówię sobie: "aha, to dlatego tak się stało". To naprawdę bardzo dziwne uczucie.



To brzmi, jakby twoim zdaniem Sen istniał poza tobą i twoją głową. W jakim stopniu pochodzi od ciebie i z twojej wyobraźni?

Czy z nich korzystam? Tak jakby. Czy wymyślam? Tak jakby. Rzecz bardziej w tym, że można sobie powiedzieć: "ta postać zachowuje się w ten sposób, bo ma złamane serce". Ale potem opisujesz tę sytuację, to złamane serce i nagle znacznie lepiej rozumiesz działania bohatera. Nawet jeżeli nic się nie zmieniło, uświadamiasz sobie, że coś ci przypomniało jakiś inny motyw i to dlatego Sen był taki wyczerpany. I tak dalej.

Są też rzeczy, które wiem od 25 lat, ale nie było dla nich miejsca w comiesięcznym komiksie. Uwertura jest bardzo osobliwa. Wbrew tytułowi wcale nie należy jej czytać przed Sandmanem. Ale należy ją przeczytać przed ponowną lekturą Sandmana. W idealnym  dla mnie  świecie czytelnicy sięgaliby po Sandmana, następnie Noce Nieskończonych i Uwerturę, a potem czytaliby Sandmana raz jeszcze i taka kolejność zmieniłaby ich odbiór. Inaczej patrzyliby na rzeczy, które uznawali za pewniki  na rzeczy, które wydawało im się, że wiedzą.

Wyjaśnione zostają wątki z pierwszej opowieści o Sandmanie, z Domu Lalki, nawet coś z Zabawy w ciebie  rzeczy, które nie zostały wytłumaczone, bo zabrakło na nie miejsca. Jest też trochę na temat idei Nieskończonych  kim są i skąd się wywodzą  i znów są to pomysły, które trzymałem przez 25 lat. Większość pracy nad Uwerturą spędziłem żałując, że nie mamy do dyspozycji większej liczby stron. Prace J.H. Williamsa są tak znakomite, że na pytanie, czy nie dałoby się dodać jeszcze paru stron, odpowiadał: "Jasne, ale musimy to skończyć do 2020."


Czyli lepiej rozumiesz motywacje i przeszłość Morfeusza. A czy kiedy oglądasz się na początek opowieści o Śnie, to samo możesz powiedzieć o rozumieniu swoich własnych, dwudziestoletnich motywacji?

Nie! [śmiech] Patrzę na tamtego Neila Gaimana i stanowi on dla mnie zagadkę. Niezbyt dobrą, ale zdecydowanie tajemniczą. Przyglądam się niektórym historiom, jak choćby Sen tysiąca kotów, który pamiętam, że napisałem w przeciągu weekendu, i nie mam pojęcia, jak mogłem tego dokonać. Teraz nie byłbym w stanie tego zrobić. Pracuję znacznie wolniej, jestem o wiele bardziej marudnym pisarzem, martwiącym się o to, co napisał i czy będzie się to do czegoś nadawało.
W przypadku Sandmana wolność gwarantowała mi w szczególności myśl, że to zajęcie przejściowe. Wiedziałem tylko, że co miesiąc musi się ukazać komiks i że musi on być na tyle dobry, żeby ludzie chcieli czytać dalej. Nie chciałem, żeby go anulowali. Musiał to również być komiks, który sam chciałbym czytać. Zawsze próbowałem pisać komiksy, które sam chciałbym przeczytać. Nie wiedziałem czy są dobre czy nie, ale nie na tym mi zależało.



Ostatnie pytanie: w posłowiu do czwartego zeszytu napisałeś, że twoje wskazówki dla J.H. Williamsa uwzględniały zalecenie, żeby Uwertura była osadzona w świecie superbohaterów DC. Dlaczego było to tak istotne?

Ponieważ Sandman rozpoczął życie w uniwersum DC i choć dość daleko od niego odszedł, to w mojej głowie cały zawsze stanowił jego część. Uwielbiałem wtrącać do Uwertury drobiazgi z uniwersum DC, takie jak Mogo, Zielona Latarnia rozmiarów planety z Korpusu Zielonej Latarni, czy agentów kosmicznego psiego patrolu. Bo to był fajny sposób, żeby powiedzieć: jesteśmy w otchłani kosmosu, ale to kosmos DC, ten sam, w którym istnieje planeta Krypton. Pobawiłem się kosmologią uniwersum DC i tymi jej elementami, które będąc młodym i dziwnym, do niej dodałem.


Chciałbym jeszcze wrócić do wcześniejszego pytania. Najlepsze w byciu dwudziestosześciolatkiem było to, że nie miałem pojęcia, co robię. A najlepsze w takiej niewiedzy jest to, że nikt, nawet ty sam, nie może ci powiedzieć, żebyś czegoś nie robił. Bo nie wiesz, że to mógłby być błąd. A jeśli tego nie wiesz, masz swobodę i możesz ową rzecz zrobić. Pod tym względem miałem mnóstwo szczęścia. Teraz wiem z całą pewnością, co jest możliwe i kiedy spoglądam wstecz, na rzeczy, które robiłem wtedy, myślę sobie: jak u diabła mi się to udało?



niedziela, 27 października 2013

Jak zrobiliśmy Sandmana - cz. 2

Na zaproszenie Guardiana Neil Gaiman i Dave McKean wspominają jak przywrócili do życia jednego z komiksowych bohaterów DC, który następnie przebił popularnością Batmana i Supermana oraz ożywił przemysł komiksowy.


Dave McKean, twórca okładek:

Neil zawsze potrafił się zakręcić, więc jakoś wprowadził nas do DC i sprzedał im pomysł na Czarną Orchideę, którą ja zilustrowałem, a potem na Sandmana. Wiedzieliśmy, że coś się w świecie komiksu dzieje. Alan Moore jako pierwszy zmienił reguły gry. Cała branża ulegała wówczas przemianom. Pojawiło się sporo interesujących rzeczy, jak np. Maus czy wydawnictwo Fantagraphics. Podejmowaliśmy wtedy pierwsze próby dyktowania warunków. Dzisiejszy złoty wiek komiksu jest wynikiem tamtego eksperymentalnego okresu w latach 80.

Chciałem odejść od tradycyjnych okładek komiksowych, które wydawały mi się bardzo nudne – zwykle przedstawiały scenę walki. Do wyjścia nr 8 Sandman zrobił się już nieco dziwny. Zarówno zawarte w nim idee, jak i sama historia przygodowa. Pomyślałem więc, że okładki powinny to oddawać. Ponieważ rysownicy tworzący sam komiks ciągle się zmieniali, moje okładki były jedynym stałym elementem wizualnym. Chciałem, żeby stanowiły filtr, okno i zarazem przejście do odrobinę surrealistycznego, melancholijnego i pełnego zadumy krajobrazu. Pierwsza okładka była zainspirowana – może nawet nieco zbyt mocno – plakatami do filmów Petera Greenawaya.

sobota, 26 października 2013

Jak zrobiliśmy Sandmana - cz.1

Na zaproszenie Guardiana Neil Gaiman i Dave McKean wspominają jak przywrócili do życia jednego z komiksowych bohaterów DC, który następnie przebił popularnością Batmana i Supermana oraz ożywił przemysł komiksowy.

Neil Gaiman, scenarzysta:
 
Postać Snu – Sandmana, Władcy Snów – tkwiła w mojej głowie od zawsze, podobnie jak Michał Anioł twierdził, że rzeźba już znajduje się w bloku marmuru. W 1988 r. podczas pisania sennego fragmentu Czarnej Orchidei, mojego pierwszego komiksu dla DC, przyszło mi do głowy, że fajnie byłoby tam umieścić Sandmana, który pojawiał się już w innych komiksach. Zacząłem myśleć o przerobieniu tej postaci i omówiłem pomysł przy obiedzie z [prezes DC] Jenette Kahn i [redaktor] Karen Berger. Nieco później zadzwoniono do mnie z propozycją pisania regularnego, wydawanego co miesiąc komiksu.

Powiedzieli: zrób to po swojemu. Zacząłem więc myśleć bardziej w stronę mitów – zróbmy z Sandmana kogoś, kto istnieje od początku czasu, bo to daje mi do dyspozycji całość czasu i przestrzeni. Z mitologii zaczerpnąłem pomysł, że będzie Morfeuszem, królem snów. To opowieść o opowieściach i o tym, dlaczego ich potrzebujemy, a wszystkie w jakiś sposób skupiają się wokół postaci Morfeusza: spotykamy sfrustrowanego pisarza więżącego muzę, trafiamy na konferencję seryjnych zabójców i na premierowy spektakl Snu nocy letniej. Dowiadujemy się nawet o czym śnią koty (i dlaczego powinniśmy się obawiać).

środa, 18 lipca 2012

A tak przy okazji, oto wieści z prawdziwego zdarzenia:

Neil napisał w czwartek, 12 lipca 2012 o 20:50



Wiadomość, którą utrzymywałem w sekrecie przez ostatnie półtora roku wreszcie wyszła na jaw i naprawdę czuję się, jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar.

Podoba mi się, że wreszcie mogę odpowiedzieć na pytanie o to, co aktualnie piszę.


***

A oto link do ilustracji - być może nawet okładki - przedstawiającej Sandmana, autorstwa J.H. Williamsa.
Link podesłał Benny Blanco, serdecznie dziękujemy :) - przyp. noita

piątek, 13 lipca 2012

Nowy Sandman - wieści z SDCC




Witajcie, ludzie w San Diego!
Ja nie jestem w San Diego i jestem Neil Gaiman (niekoniecznie w tej kolejności). Siedzę w biurze Karen Berger w siedzibie DC Comics, w zakątku świata należącym do Vertigo.
Chciałbym opowiedzieć Wam o czymś, co znajduje się w Sandmanie, w Domu lalki
Prawie 23 lata temu we wstępie do 8. zeszytu Sandmana napisałem:


Siędzący w kręgu mężczyzna ubrany był na czarno, a głowę przysłaniał mu rzeźbiony hełm z kości, szkła i metalu. W aksamitnych cieniach jego szaty tańczyły płomienie; na szyi zawieszony miał klejnot - rubin, a u boku zamocowaną miał skórzaną sakwę mocno ściągniętą sznurem.
Czy Burgess wiedział wtedy, co sprowadził? Czy domyślał się jakie siły zdołały osłabić Morfeusza, władcę snów? Na tyle, że wzywające zaklęcie Burgessa okazało się kroplą, która przepełniła czarę kogoś lub czegoś, kto wcześniej został poddany próbom niemal wykraczającym poza granice wytrzymałości?
Wątpię. A jeśli wiedział - nie obchodziło go to.


Kilka lat później napisałem Ulotne życia. Pojawia się tam moment, zaledwie jeden kadr, gdzie Los spogląda w swoją księgę, a strony przewracają się w przód i w tył. Widać również Morfeusza, a napis głosi:

Władca Snów powraca z odległej galaktyki odniósłszy swego rodzaju triumf, wyczerpany do granic możliwości i poddany próbom przekraczającym wszelkie granice.Jego triumf nie trwa jednak długo: z ciemności wzywają go stare głowy i budzi się w szklanym więzieniu w głębokiej piwnicy.

Jest to oczywiście opis sceny, od której zaczyna się pierwszy zeszyt Sandmana, od Morfeusza uwięzionego przez Burgessa.
I nigdy się nie dowiedzieliście, co wydarzyło się w owej odległej galaktyce i na czym polegał  "swego rodzaju triumf". I dlaczego został poddany próbom niemal przekraczającym granice wytrzymałości.

Pierwszy numer Sandmana ukazał się w listopadzie 1988 (z datą stycznia 1989 na okładce), czyli w listopadzie 2013 roku minie 25 lat od publikacji pierwszego zeszytu.
Dlatego rok 2013 wydaje się doskonałą datą na opowiedzenie tej właśnie historii. Czasem odpowiednim, by wraz z jednym z najwybitniejszych współczesnych rysowników komiksowych wyjaśnić, co działo się z Sandmanem przed wydarzeniami przedstawionymi w pierwszym zeszycie. 
Zamierzam opowiedzieć tę historię.

Nowy Sandman, którego publikacja jest zaplanowana na rok 2013, póki co nie ma tytułu, a jeśli go ma - nie jest on jeszcze ujawniony.
Ciesze się niezmiernie, że narysuje go J. H. Williams. Jestem jego fanem od czasu Promethei, uwielbiam to, co zrobił pracując nad Batwoman, a przy tym projekcie będziecie mieli okazję poznać go od zupełnie innej niż dotąd strony. Zobaczycie zaraz jedno z jego dzieł, które przedstawia  Morfeusza (a może wcale nie Morfeusza?) w zupełnie inny niż dotąd sposób.
Jestem przeszczęśliwy i bardzo podekscytowany. Projekt ten był w planach od naprawdę bardzo dawna. Jest to jedna z historii, których brak w Sandmanie uznałem po zakończeniu serii za swoją porażkę.
Z niecierpliwością oczekuję szansy, aby ją teraz opowiedzieć.

poniedziałek, 28 maja 2012

Szybki i pożyteczny post o etui do Sandmana

Neil napisał w czwartek 24 maja 2012 o 23:16


Post na szybko...

Zestaw Sandmana wraz z etui jest w przygotowaniu. Będzie w sprzedaży w listopadzie. Tak bardzo mnie to cieszy. Od bardzo dawna prosiłem DC o jego przygotowanie, więc jestem ogromnie szczęśliwy, że wreszcie powstanie. Będzie wyglądać prawie tak, jak na poniższym zdjęciu. (Jeśli przyjrzycie się uważnie zobaczycie, że ostatni tom w pudełku to nie Przebudzenie. A to dlatego, że zdjęcie zrobiono przed publikacją tego wydania Przebudzenia.)


(Pod tym linkiem można złożyć zamówienie w Amazonie: obniżyli cenę z 200 do 125$. Na innych stronach z pewnością można znaleźć podobne promocje.)

DC będzie również sprzedawać etui z niektórymi egzemplarzami Przebudzenia. Czyli jeśli posiadacie już pozostałe tomy, będziecie mogli umieścić je w etui.

Jak podaje strona Bleeding Cool sprzedawcy, którzy chcą otrzymać swoje zamówienie w listopadzie, mogą je składać do weekendu. Czyli jeżeli chcecie albo samo Przebudzenie z futerałem albo pełen zestaw Sandmana, zgłoście się do miejscowego sklepu z komiksami teraz. (Jak taki sklep znaleźć? Można skorzystać ze strony http://www.comicshoplocator.com/)

(W ostatnim wydaniu Sandmana w miękkiej oprawie kolory są takie same, jak w wydaniu Absolute, choć oczywiście brakuje wszystkich dodatkowych materiałów. Jeżeli kupiliście już 4 tomy Absolute Sandmana, możecie być z siebie dumni. Nie musicie kupować ich ponownie. Nigdy nie musicie kupować ponownie czegoś, co już posiadacie.)

środa, 20 lipca 2011

Daty trasy Znikającego Pisarza

Neil napisał w środę 1 czerwca 2011r.

Przepraszam, że mnie nie było. Jestem złym bloggerem.

Przekładałem blogowanie do momentu, kiedy poznam szczegóły czerwcowej trasy z okazji dziesiątej rocznicy wydania AMERYKAŃSKICH BOGÓW. Dostałem je dzisiaj. (Tak, wiem, że już wcześniej wspomniałem o paru wydarzeniach, a niektóre były w dziale Gdzie jest Neil. Ale teraz wszystkie będą w jednym miejscu.)

Wciąż nie mam części informacji. Jestem prawie pewien, że większość wydarzeń odbędzie się w stylu trasy KSIĘGI CMENTARNEJ -- będą to naprawdę długie spotkania z mnóstwem mówienia, czytania, wywiadów oraz pytań i odpowiedzi, a wcześniej pewnie podpiszę parę tysięcy książek. Możliwe, że w ramach części wydarzeń odbędą się podpisywania -- musicie o to zapytać.

I jeszcze przeprosiny - bilety na spotkanie w Waszyngtonie są już wyprzedane. Zostały wyprzedane tuż po ogłoszeniu wydarzenia przez Press Club.


Nowy Jork – wtorek 21 czerwca o 20:00. (Bilety były wyprzedane, ale otworzyli sprzedaż miejsc na balkonie.)
Adres: 92nd Street Y, Kaufmann Concert Hall, Lexington Ave @ 92nd Street.

Portsmouth, NH – środa 22 czerwca o 19:30.
Adres: The Music Hall, 28 Chestnut St., Portsmouth, NH 03801
Prowadzenie: PrverRun Bookstore,The Music Hall and New Hampshire Public Radio.

Waszyngton, DC – czwartek 23 czerwca o 18:30. BILETY WYPRZEDANE. PRZYKRO MI.
Adres: National Press Club, 529 14th Street, NW Washington, DC 20045
Prowadzenie: Barnes & Noble.
(Ale Press Club będzie sprzedawać na swojej stronie podpisane książki.)

Minneapolis/ St Paul - piątek 24 czerwca - 20:00
WITS w Fitzgerald Theatre, 10 E. Exchange St.; St. Paul MN
Muzyczny gość specjalny: Guest Josh Ritter
Odpowiedzialni za spotkanie: John Moe i John Munson
(Wydaje mi się, że po spotkaniu odbędzie się prawdziwe podpisywanie, chociaż mam nadzieję, że będą również dostępne wcześniej podpisane książki dla tych, którzy nie chcą czekać.)

(Miejscowa kontrowersja związana z WITS, łącznie z tym, ile mi płacą za wystąpienie oraz komu przekazuję pieniądze, na http://minnesota.publicradio.org/collections/special/columns/polinaut/archive/2011/05/gaiman_to_make.shtml)


Seattle – niedziela 26 czerwca o 19:00.
Adres: Town Hall Seattle, 1119 8th Ave. Seattle WA 98101.
Prowadzenie: University Book Store.
Właściwie sprzedaż biletów rozpoczyna się dwudziestego pierwszego, ale jeśli zadzwonicie pod numer 1800-3357323 (University Bookstore), przyjmą wasze zamówienie na bilety i (lub) książkę. Możecie również dokonać rezerwacji.)

San Francisco – poniedziałek 27 czerwca o 19:30 BILETY WYPRZEDANE. PRZYKRO MI.
Adres: First Congregational Church, 2345 Channing Way, Berkeley, CA
Prowadzenie: Booksmith

Los Angeles - wtorek 28 czerwca o 20:00
Adres: Saban Theatre, 8440 Wilshire Blvd., Beverly Hills, CA 90211

Biorąc pod uwagę zadziwiające tempo, w jakim zostały wyprzedane bilety na niektóre z wydarzeń, sugeruję kupić bilety wcześnie i nie przekładać tego na później, jeśli ktoś chce się wybrać.
....

Powyższa ilustracja do Amerykańskich bogów jest z http://ka-ha-si.blogspot.com/2011/05/storm-is-coming.html i bardzo mi się spodobała.

...

AUDIES 2011

Z radością dowiedziałem się, że audiobook STORIES wygrał nagrodę Audie w kategorii najlepszy zbiór opowiadań -- gratulacje dla lektorów: Anne Bobby, Jonathana Davisa, Petera Francisa Jamesa, Katherine Kellgren oraz Euana Morton.


...

A tu naprawdę fajny wywiad na temat Doktora Who, przeprowadzony przez Charliego McDonnella w trakcie mojego zeszłorocznego pobytu w Cardiff:
 



Charlie jest naprawdę miły. Co więcej, uważam, że robi świetne filmiki i lubię jego muzykę.

...


...

Obecnie ukrywam się w domu wynajętym od znajomych, praktycznie bez dostępu do internetu (jedynie ze starym, wolnym, praktycznie niedziałającym lokalnym łączem z napędem parowym, który prawdopodobnie nadal ma zawory, a nawet zębatki), by napisać różne rzeczy dla ludzi, którzy na nie niecierpliwie czekają.

Jest fajnie, pięknie, dziś po raz pierwszy od wielu lat poszedłem popływać i obiecałem sobie, że jutro pójdę pobiegać po plaży (jeśli napiszę o tym tu, to na pewno tak się stanie). Ale większość czasu poświęcam na pisanie.

W zeszłym tygodniu moja wspaniała żona przyjechała do Midwest, żeby odwiedzić mnie w domu. (Jak na razie w tym roku to ja zawsze jeździłem do Bostonu lub Brooklynu, żeby z nią pobyć, albo spotykaliśmy się gdzieś po drodze w Meksyku, Tasmanii itd.) Cudownie było spędzić razem parę cichych chwil, być z nią i moim synem, Mikiem, jego dziewczyną, Courtney (Mike właśnie przeprowadził się do Chicago z San Francisco) i moją najmłodszą córką, Maddy.

Tuliliśmy się, rozmawialiśmy, spacerowaliśmy, rozmawialiśmy, nadrabialiśmy zaległości, a w poniedziałek nie udało się nam wybrać z Sharon i Billem skontrolować pszczoły, ponieważ nadal tuliliśmy się i rozmawialiśmy (na szczęście mogę wejść na bloga Sharon-dziewczyny-od-ptaków i sprawdzić, że wszystko gra). Bardzo ciekawią mnie rosyjskie pszczoły. Zmniejszyliśmy ilość rosyjskich uli z trzech do dwóch (połączyliśmy dwa ule w jeden, stosując metodę gazety).

Aż nagle, zdecydowanie zbyt wcześnie, wszystko się skończyło. Z każdym razem coraz trudniej pożegnać się z Amandą. Wciąż próbujemy wymyślić jakiś sposób, by dwoje zapracowanych, zbyt często podróżujących ludzi mogło spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. W trakcie tej wycieczki długo wpatrywaliśmy się się w nasze kalendarze, szukając dat i sposobów, by nasze drogi jakoś się zbiegły. Zdecydowaliśmy, że kiedyś w tym roku może wyruszymy razem w trasę.

Będzie naprawdę ciężko, kiedy wyda swój następny album i wyruszy w trasę na 18 miesięcy, by go promować.

Jak na razie, możecie przejrzeć plan trasy Amandy na następnych parę miesięcy, a także sugestie paru moich jeszcze-nieoficjalnych wydarzeń, w tym jedno w Londynie: http://blog.amandapalmer.net/post/6092365751/my-new-evil-plans-tour-dates-in-states-uk

...

Plany byłego webelf, Olgi Nunes, by podbić świat, a co najmniej tworzyć w nim sztukę, wciąż się rozwijają. Bardzo podoba mi się to zdjęcie http://olganunes.com/2011/05/post.php (a także reklama jej projektu LAMPA z podcastu Kevina Smitha).

Reakcje i przemyślenia Matta Cheneya na temat Sandmana wciąż są warte czytania i ciągłego śledzenia. Najnowszy artykuł jest na temat "Niestałych miejsc", historii Marco Polo: http://www.boomtron.com/2011/05/sandman-neil-gaiman-meditations-fables-reflections-soft-places/. Mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się zebrać je wszystkie.

Co więcej, z przyjemnością widzę, że prowokują  one dyskusje i przemyślenia. Cheryl Morgan krytykuje Matta za komentarz we wcześniejszej recenzji, pisząc najbardziej (przynajmniej z mojej perspektywy) wnikliwe i dokładne podsumowanie roli Wandy w "Zabawie w Ciebie", jakie do tej pory widziałem: http://www.cheryl-morgan.com/?page_id=10825.

Dobra. Muszę iść i tworzyć sztukę.

...

Oto zdjęcie z mojej ostatniej wizyty tutaj, półtora roku temu, z Amandą i Cabalem.

Uczył ją jogi na plaży.


I na koniec, Dziwne Wypowiedzi Klientów w Księgarniach. Lista jednego z księgarzy. Takie zabawne. Takie smutne. Tak bardzo podobne do tego, co księgarze mówią mi na całym świecie. Przeczytajcie i westchnijcie.

czwartek, 20 maja 2010

Kiedy byliśmy bardzo młodzi

Neil napisał w sobotę, 15 maja 2010 r. o 15:29

Sprzed siedemnastu lat: odcinek Prisoners of Gravity (Więźniowie grawitacji) na temat Sandmana, w którym występuję bardzo młody ja, a także Mike Dringenberg, Jill Thompson, Charles Vess, P. Craig Russell, Karen Berger, Kelley Jones i Harlan Ellison.

Jakość obrazu nie jest najlepsza. Czasami marzy mi się kolekcja DVD, w której zebrane zostałyby wszystkie odcinki Prisoners of Gravity. Nawet ten o nagrodach, którego nigdy nie powtórzyli.



(Dziękuję @MewNeko za link.)