środa, 31 października 2012

Wychodzenie Z Opowieścią Do Ludzi


Neil napisał w poniedziałek 24 września 2012 o 18:17


Trasa Unchained już się skończyła i kiedy znajdę chwilę napiszę o niej notkę.

Była niesamowita. Czuję, że zdobyłem zupełnie nową umiejętność.

Dzisiaj jestem z Amandą w San Diego i namówiłem ją, żeby pozwoliła mi spróbować czegoś dosyć dziwnego: chciałbym podczas jej dzisiejszego koncertu, zanim jeszcze Amanda wejdzie na scenę, opowiedzieć jedną z historii, które przygotowałem na Unchained Tour. Chcę się przekonać, co się stanie, kiedy będę opowiadał sam, nie mając wokół całego zespołu Unchained, bez opowieści Edgara, Dawn i Petera, bez Petera jako prowadzącego.

Nie będę czytał.

To będzie coś podobnego do występu z poniższego klipu (z The Moth w 2007 roku):


Nie jestem pewien, czy sprawdzi się to poza kontekstem i w rockowym klubie, ale może będzie całkiem fajnie.

Jeżeli chcecie mnie zobaczyć, przyjdźcie odpowiednio wcześniej. Pewnie po koncercie będę rozdawał autografy z Amandą i jej zespołem.

Dla tych, którzy nie są już i tak w San Diego to ogłoszenie pojawia się raczej za późno, ale jeżeli jesteście w mieście to zapraszam około 19 do House of Blues.

W którym zostałem Spuszczony Z Łańcucha

Neil napisał w sobotę 15 września 2012 o 15:15


Pisząc te słowa siedzę w starym, niebieskim szkolnym autobusie. Na pokładzie jest jedenaście osób i ja. Dwie z nich śpią. Jest tu dwóch muzyków, specjalista od nagłośnienia, osoba od PR, kierowca, kamerzysta i sześciu gawędziarzy. Tworzymy pstrą i rozbójniczą bandę, mieszaninę płci i kolorów skóry, rozmiarów, wieku i kształtów.

Ja jestem jednym z opowiadających.

Autobus jest na zewnątrz ręcznie malowany, a obrazy przedstawiają sceny z opowieści.

"Ćmy wlatywały przez dziury w siatkach i szamotały się wokół światła na ganku"
 George Dawes Green

Na autobusie znalazły się sceny wzięte z opowiadań dwóch spośród obecnych opowiadających: Edgara Olivera i George'a Dawesa Greena. George został przedstawiony jako mały chłopiec przysłuchujący się opowieściom, podczas gdy ćmy zlatują się do zapalonego na ganku światła. Kiedy George dorósł, założył ruch/instytucję/organizację zwaną The Moth, czyli "ćma", popularyzującą opowiadanie historii. Ten autobus i ta trasa to również pomysły George'a.

"Klatka kojota w ateńskim zoo.
Nikt nie mógłby żyć tak, jak ty, głupi zwierzaku. Wyjdź stamtąd i połóż się obok mnie na trawie.
Spokojnie. Dobry piesek."
 Coleman Barks

"Na palcach wszedłem do ciemnego pokoju, w którym bez ruchu leżały dwa ciała, a kiedy odkryłem, że nie żyją wiedziałem, że już na zawsze będą należeć do mnie."

"Na Habersham Street w Savannah zobaczyłam kiedyś but na wysokim obcasie w rozmiarze 46 porzucony obok krawężnika i pomyślałam, że to MĘSKA szpilka."
– Rosemary Daniell

"Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo erotyczny był ten wiersz, dopóki nie wytatuowałem go sobie w okolicy pachwiny."
 C. Faries




Z historii Edgara Olivera namalowano jego, jego matkę oraz siostrę, a obok nich pierwsze słowa jednej z jego opowieści o Savannah i dzieciństwie. Edgar pochodzi z Savannah, mieszka w Nowym Jorku, ale prawdopodobnie nikt inny na całym świecie nie mówi z podobnym do niego akcentem: melodyjnym, teatralnym i niemożliwym do umiejscowienia, z samogłoskami które brzmią trochę brytyjsko, a trochę wschodnioeuropejsko.

To autobus opowieści. Codziennie  czasem dwa razy w ciągu dnia  autobus się zatrzymuje, a my opowiadamy nasze historie.

Jestem tu, bo George mnie zaprosił i uznałem, że to ciekawy sposób na spędzenie dziewięciu dni.

Wczoraj wieczorem opowiadałem historię o łańcuchach: o moim psie, który spędził pierwsze trzy lata swojego życia uwiązany na półtorametrowym łańcuchu, o łańcuchach, które nas wiążą i o miłości. I dopiero kiedy skończyłem swoje opowiadanie, dotarło do mnie jak zadziwiająco odpowiedni temat wybrałem, biorąc pod uwagę nazwę trasy  "Unchained" [uwolniony, bez łańcucha].

Bardzo się denerwowałem. Jednym z powodów był fakt, że nigdy dotąd nie opowiadałem tej historii, nawet na próbę. (Czas na próbę przepadł, bo w drodze do Columbii, gdzie miałem dołączyć do grupy, autobus złapał gumę.) Ale kiedy zacząłem opowiadać, wydawało się, że wszystko idzie jak trzeba. Ludzie słuchali.

Nigdzie dotąd nie ogłaszałem, że wezmę udział w tej trasie, bo swoim pojawieniem się nie chciałem za bardzo wpłynąć na jej kształt ani zainteresowaną publiczność. To nie jest Występ Neila Gaimana ani Trasa Neila Gaimana. To trasa Unchained i jestem po prostu jednym z opowiadających, ta rola mi odpowiada i dlatego zgodziłem się przyjąć zaproszenie.

I bez mojej reklamy miejsca są praktycznie wyprzedane. W tej chwili zostały jeszcze bilety na dwa występy (w Charlotte i w Charleston) i po kilka pojedynczych w innych miastach.

Na stronie http://theunchainedtour.org/events-calendar/ można znaleźć listę przystanków na trasie.

(Choć na stronie widnieje "tylko dla dorosłych" wpuszczone zostaną osoby poniżej 18 lat  chodziło o to by znaznaczyć, że nie jest to impreza przeznaczona dla dzieci.)

Kiedy piszę te słowa, pędzimy autostradą z Columbii do Spartanburga. Jestem szczęśliwy: otaczają mnie dobrzy ludzie, a w autobusie jest stolik, przy którym mogę pisać. Mam wiele rzeczy do napisania, a zawsze dobrze pisać, gdy otaczają cię ludzie pracujący nad własnymi projektami, czytający lub rozmawiający. W autobusie obowiązuje Zakaz Korzystania Z Internetu, który chyba za moment złamię, żeby zamieścić ten post. A może nacieszę się Brakiem Internetu i poczekam, aż dojedziemy na miejsce i tam poszukam kawiarni.

Nie mamy klimatyzacji. W zamian za to jedziemy w gorący dzień z otwartymi oknami i jest nam chłodno, wieje wietrzyk, a wieczorem zasiądziemy na sali w Spartanburgu ("Nazywają go Miastem Iskier" powiedział ktoś dzisiaj rano. "Albo Węzłem.") i będziemy opowiadać prawdziwe historie z naszego życia, dzieciństwa, o naszych tęsknotach, pragnieniach i lękach, będzie też muzyka i wszyscy poczujemy się ludźmi.

Wczoraj po zakończeniu spotkania ktoś przyszedł do Green Roomu i wręczył mi napisane przez siebie komiksy. "To dla ciebie" powiedział. "Bo opowieści... opowieści stanowią dla mnie religię."

"Dla mnie też" odpowiedziałem. "Dla mnie też."

Jeżeli jesteście w okolicy przyjdźcie nas zobaczyć, chyba że bilety już się rozeszły. Wczoraj rozeszły się i to bardzo. Ktoś zamieścił na Twitterze zdjęcie kartki, jaka czekała na stojących w kolejce do środka.

Bilety na dzisiejszy wieczór zostały
WYPRZEDANE
Nic nie zostało.
Nie ma listy rezerwowej.
Mamy pełną salę.
Przykro nam, że nie możemy Was wcisnąć!


Nie obiecuję niczego z wyjątkiem opowieści.


(To ja, kiedy nie pracuję, podczas gdy nasz kierowca Jose robi coś, co sprawi, że autobus pojedzie.)

poniedziałek, 8 października 2012

W drodze

Neil napisał w sobotę 11 września 2012 o 9:11

Jestem w drodze, w autobusie, z grupą rozpustnych gawędziarzy. W tej chwili jesteśmy w Karolinie Południowej.
Oto nasz autobus.


















niedziela, 7 października 2012

Hugo jest Żoną Doktora

Neil napisał w poniedziałek 3 września 2012 o 21:15

Wczoraj poleciałem do Chicago i zostałem sfotografowany z innymi nominowanymi do Hugo.

Wydaje mi się, że to Dan Harmon (po lewej)
przyniósł ze sobą bródki (w stylu van Dycka)

Poszedłem na ceremonię rozdania nagród Hugo, znakomicie poprowadzoną przez Johna Scalzi - człowieka, który potrzebuje własnego programu w telewizji...

... i odebrałem Hugo za swój odcinek Doctora Who, "Żona Doktora".

(Na tym zdjęciu autorstwa Davida Dyera-Benneta wygląda, jakbym przyszedł z innej, znacznie bardziej złowieszczej ceremonii...)

Mam nadzieję, że Chicon 7 zamieści nagranie ceremonii w sieci, albo nawet lepiej: może zamieszczą na YouYube pojedyncze przemówienia. (Ceremonia była transmitowana online, ale boty od praw autorskich tuż przed rozpoczęciem mojego wystąpienia, więc jeśli gdzieś się nie pojawi, to nigdy nie dowiecie się co powiedziałem na temat wątku Inspector Spacetime w Community, ani na temat odcinka Doctora Who z 1965 pt. "Ceremonia Rozdania Nagród Daleków".)

Byłem na przyjęciach po ceremonii (w tym na Przyjęciu Przegranych. Chodzenie na nie jako zwycięzca jest ogromnie stresujące. Człowiek spodziewa się traktowania w stylu otrzęsin.) Cała wspaniała rodzina Scalzi, włączając teściową Verę, służyła mi towarzystwem, pomocą i ochroną. Już fajniej być nie mogło.

Miałem cztery godziny snu. Potem poleciałem do Albany, gdzie moja nagroda pojechała do domu beze mnie samochodem w kolorze TARDIS-blue z tablicą rejestracyjną "IDRIS". Czyż to nie idealne?


Podziękowania dla właściciela Idris, Stevena Manfreda, który do dzisiaj odpowiedział na ponad dwa tysiące moich pytań o Doktora Who i jest gotowy pomóc mi zawsze, kiedy wymyślę nowe.

I dziwnie mi się pisze, że to mój odcinek Doktora został nagrodzony Hugo. Pamiętam, kiedy przepowiadałem na tym blogu, że Hugo zdobędą "Girl in the Fireplace" i "Blink". I tak się stało...

W moim podziękowaniu wspomniałem również, że tylko szaleniec lub głupiec kusiłby los i próbował napisać kolejny odcinek po zdobyciu nagrody. A teraz pracuję nad trzecią wersją scenariusza...

PS: Przypominam, że w środę 5.09 o 18 w Sosnoff Theatre College'u Bard będę czytał kapitalne, zupełnie nowe opowiadanie. To w okolicy Poughkeepsie, NY.
Przyjdźcie i posłuchajcie, zapraszam.

sobota, 6 października 2012

Jeśli jesteście w okolicy Bard, przyjdźcie i zostańcie moimi królikami doświadczalnymi

Neil napisał we wtorek 28 sierpnia 2012 o 18:07

Zatrzymałem się w starodawnym wiejskim domu w stanie Nowy Jork, położonym kilka kilometrów od Bard College, 140 km na północ od Nowego Jorku.

Jest tu zadziwiająco spokojnie.

Po raz pierwszy od półtora roku mieszkamy z Amandą zupełnie sami, w domu nie ma nikogo poza nami i nie jesteśmy w hotelu. To naprawdę miłe uczucie. Dziś rano wybraliśmy się na ośmiokilometrowy spacer i przez całą drogę rozmawialiśmy. Mamy tyle do nadrobienia.

To oczywiście cisza przed burzą, bo znakomitą większość najbliższych 14 tygodni Amanda będzie w trasie z zespołem i będziemy starali widywać się tak często, jak to możliwe. Próbuję wymyślić, gdzie będę przez ten czas mieszkał (dla ciekawych: obecnie prowadzą: Londyn, Nowy Jork i San Francisco).

Wraz ze swoim zespołem i wydziałem teatru/sztuk scenicznych Bard Amanda pracuje pod kierunkiem Michaela McQuilkena nad budową i kształtem nadchodzącej trasy koncertowej. Gdzieś po drodze zaangażowała do współpracy MIT i ma teraz do dyspozycji przedziwne i zaawansowane technicznie sprzęty, które dotąd nie występowały nigdzie poza laboratorium, w tym coś, co pozwala grać na ludziach jak na instrumentach. Przed trasą zagra parę próbnych koncertów 5 i 6 września.

Ku własnemu zdziwieniu skończyłem pisać dość długie i bardzo spóźnione opowiadanie. Już kilkakrotnie prawie się poddałem, ale nie chciałem zawieść osób, które na nie czekały. Nieco zdenerwowany, wysłałem je redaktorom. Pokochali je i (ku mej wielkiej uldze) pokochali je również inni ludzie, którym je pokazałem.


Tytuł opowiadania wciąż się zmienia, ale jest treść ma co nieco wspólnego z powyższym zdjęciem (pożyczonym stąd).

Chciałbym przeczytać je na głos dla publiczności, żeby przekonać się, co się sprawdza, a co nie i co muszę poprawić w kolejnej wersji. Myślę, czytanie go na głos zajmie 50 do 60 minut. W zależności od tego jak długo to potrwa, być może przeczytam jeszcze coś innego, żeby spotkanie potrwało ok. 70-80 minut. (Jakieś zamówienia?)

Zapytałem college o wolną salę i studentów mających wolną chwilę.

Udostępnili mi swoją największą aulę, Sosnoff na środę 5 września o 18:00. (Szczegóły tutaj.) Aula znajduje się w budynku Richard B Fisher Centre for the Performing Arts.


Wstęp jest całkowicie wolny. W końcu będziecie królikami doświadczalnymi.

Miejsca będą przyznawane za zasadzie kto pierwszy ten lepszy, ale 900 to dużo miejsc, więc powinno wystarczyć dla wszystkich chętnych. (Jeżeli będziecie jechać z daleka, przyjeździe odpowiednio wcześnie.)
(A jeśli jeszcze się wahacie, zapraszam.)

Jeżeli ktoś wybiera się tego samego wieczoru na koncert Amandy i Grand Theft Orchestra (wstęp od 19:30) i chce również przyjść i posłuchać mojego opowiadania, obiecuję że na pewno skończę odpowiednio wcześnie. (Koncert będzie w innej sali, kilkadziesiąt metrów dalej.) (Tu można zarezerwować bilety na koncert Amandy. A jeżeli nie chcecie oglądać mnie albo nie możecie tam dotrzeć tego dnia, Amanda gra jeszcze jeden koncert dzień później.)

Edytowane żeby dodać zdjęcie ze spaceru.

[ZA DARMO]

Pisarze. Nie można ich rozdawać.