Neil napisał w poniedziałek
3 lutego 2014 o 23:37
To było
interesujące. W piątek nagrałem i zamieściłem w sieci Kto zje zielone jajka sadzone. Tak naprawdę nagrałem tę historyjkę
już na początku stycznia – to było piękne, eleganckie nagranie, sfilmowane w
wyłożonej dębem bibliotece w Cambridge, z ogniem w kominku w tle. Byłem
dość szykownie ubrany i uczesany na tyle przyzwoicie na ile to możliwe.
Jedyny problem w tym, że – jak odkryłem w piątek – dźwięk w nagraniu nie nadawał
się zupełnie do niczego, a oglądanie jak ktoś czyta coś, co może być doktorem Seussem, ale równie dobrze może
być książką telefoniczną albo pieśnią wielorybów, nie brzmiało jak dobry
pomysł. Więc kiedy dowiedziałem się, że Worldbuilders zebrali 500 tys. Dolarów,
poszedłem pobiegać, wziąłem prysznic, jeszcze raz nagrałem siebie czytającego Kto zje zielone jajka sadzone, wrzuciłem
do sieci i o tym zapomniałem.
Dziś klip na ponad 315 tys. wyświetleń, napisano o nim dosłownie wszędzie. Zajrzałem do niektórych komentarzy. Podejrzewam, że gdybym zdecydował się na to pierwsze nagranie, w którym nie było nic słychać, mniej osób pisałoby o tym, że wyglądam jak bezdomny. Ale chowanie się i pisanie (przynajmniej dla mnie) polega właśnie na tym, że mogę zapuścić brodę i nie mieć pojęcia gdzie w domu znajduje się szczotka do włosów, nie wiadomo jak długo nie słuchać wiadomości i dopóki wychodzą ze mnie nowe słowa – wszystko jest w porządku.