Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobooki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobooki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 marca 2012

Kim jest Jonathan Carroll i dlaczego powinno to Was obchodzić?

Neil napisał we wtorek 21 lutego 2012 o 19:16

Piszę. Napisane strony zaczynają tworzyć stosy. Im bardziej czuję się prawdziwym pisarzem, tym bardziej poprawia mi się morale. (Por. wszystkie wcześniejsze podobne uwagi wśród 2 milionów słów w tym dzienniku.) Scenariusz do pilota dla HBO zaczyna nabierać realnego kształtu.

Do wad należy tęsknota za psami, rodziną i za żoną, która w dalekiej Australii zaczyna nagrywanie nowej płyty. Ale praca idzie dobrze.

A za oknem nie ma śniegu. Oto poranny widok z okna sypialni:

...

Właśnie dostałem informację o nominacjach do Audies, nagród z branży audiobooków. Trzy z nich dotyczą rzeczy, w które byłem zaangażowany. (Tutaj lista wszystkich nominowanych w pliku PDF.)

Nominację dostały Czarownice z Lublina, w których zagrałem. (Gratulacje dla Ellen Kushner, Sue Zizzy, Simona Jonesa i wszystkich, którzy nad tym pracowali.)

Nominowany został także jubileuszowy audiobook Amerykańskich bogów (z podziałem na role). Jestem w nim narratorem części o "Przybyciu do Ameryki", no i napisałem książkę. (Gratulacje dla znakomitej obsady oraz dla Nicole Quinn, zwyciężczyni konkursu o rolę w audiobooku.) (Przy okazji przypomniało mi się, że ktoś zapytał o pełną obsadę lektorów. Wrzucę ją tutaj)

Nominację otrzymał także audiobook z serii Neil Gaiman prezentuje: powieść Jonathana Carrolla Kraina Chichów.

Pokochałem Krainę Chichów od kiedy przeczytałem ją po raz pierwszy w 1983 lub 1984 roku. Producent, który jest w posiadaniu praw do ekranizacji poprosił mnie kiedyś, żebym poparł i pomógł sprzedać pomysł nakręcenia filmu, ale niestety nic z tego nie wyszło. To magiczna, niepokojąca powieść dla każdego, kto kiedykolwiek marzył o zanurzeniu się w książce. Była to jedna z pierwszych pozycji, jakie wybrałem do Neil Gaiman prezentuje.
A zatem serdeczne gratulacje dla Jonathana i lektora Edoardo Balleriniego.
Gratulacje należą się również zespołowi ACX w Audible.

Jeżeli w ogóle śledziliście serię Neil Gaiman prezentuje, podobała się wam Kraina Chichów lub chcielibyście posłuchać jakiegoś audiobooka, właśnie wyszła kolejna pozycja z twórczości Jonathana Carrolla: Białe jabłka.

A jeżeli jeszcze nie odkryliście Jonathana Carrolla i zastanawiacie się, kim ów pisarz w ogóle jest i dlaczego powinno was to interesować – oto co kilka lat temu napisałem na stronę Jonathana:

..........................................................................................................................

"Wszyscy żyjący obecnie poeci i autorzy opowieści tworzą jedno bractwo: zajmują się tą samą pracą, portretowaniem ludzkiego życia. A ktokolwiek portretuje życie takim, jakim je widzi, po swojemu składa w całość detale istnienia, które w najgłębszym stopniu na niego wpływają, i w ten sposób tworzy własny duchowy świat."
– Haniel Long, Notes Toward a New Mythology [Z notatek do nowej mitologii]

Na świecie są miliony zdolnych pisarzy. Są setki tysięcy dobrych i jest też garstka znakomitych. A ja, późną nocą, próbuję ustalić na czym polega różnica między nimi. Czym jest ten niemożliwy do zdefiniowania pierwiastek, który się ma albo się go nie ma, a który sprawia, że ktoś jest znakomitym pisarzem.

I nagle zdałem sobie sprawę, że zadaję złe pytanie, bo pisarze nie dzielą się wcale na dobrych i znakomitych. Tak naprawdę chodzi mi o to, co czyni pisarza wyjątkowym. Bo kiedy jako dziecko podróżowałem londyńskim metrem przyglądałem się ludziom wokół. I co jakiś czas dostrzegałem kogoś, kto został już narysowany  uroda z Williama Morrisa, groteska od Berniego Wrightsona  lub opisany  nawet we współczesnym Londynie można spotkać wiele postaci rodem z Dickensa. I nie chodziło o malarzy czy pisarzy, którzy realistycznie oddawali życie. Wyjątkowi byli ci, którzy przedstawiali je w tak osobisty sposób, iż wydawało się, że w pewnym sensie tworzą życie, tworzą świat i oddają go tobie. A kiedy raz spojrzało się na świat ich oczami, nie dało się już tego cofnąć, przenigdy.

Jest kilku tak wyjątkowych pisarzy. W swoich książkach tworzą światy, a może raczej otwierają okno, drzwi czy czarodziejskie okiennice i odkrywają świat, w którym sami żyją.

Na przykład Ramsey Campbell pisze opowiadania i jeżeli przeczyta się ich bardzo wiele, przekształcą twoją wizję świata tak, że stanie się on szarym i złowieszczym miejscem, w którym dziwne kształty przemykają, widoczne tylko kątem oka, a smuga dymu czy smagana wiatrem plastikowa reklamówka nabierają jakiegoś ponurego znaczenia. Po przeczytaniu odpowiedniej ilości książek R.A. Lafferty'ego odkryjesz, że żyjesz w przedziwnym, niewiarygodnym świecie, którego mieszkańcy pochodzą wprost z jakiegoś kosmicznego żartu, jeżeli w ogóle to wszystko nie jest snem.

Jonathan Carroll zmienia. Jestem jednym z tych wyjątkowych, jednym z bardzo nielicznych. Maluje świat takim, jakim go widzi. Otwiera okno, o istnieniu którego nawet nie wiedzieliście i zaprasza do wyjrzenia przez nie. Użycza w tym celu swoich oczu i dzięki temu można podziwiać świat zupełnie nowy, świeży i szczery.

W księgarnianym wszechświecie mdłych i jednakowych pisarzy i książek, świat wypływający z wiecznego pióra Carrola jest tak wspaniały, orzeźwiający i magiczny, jak nowa kochanka lub chłodna woda na pustyni. Rzeczy mają znaczenie. Można zakochać się w występujących u niego kobietach i mężczyznach, martwić się, gdy dzieje się im krzywda, nienawidzić, gdy zdradzają lub zawodzą i cieszyć, gdy udaje im się wykraść moment magii i życia w obliczu śmierci i nieuniknionej nicości.

Około ośmiu lat temu byłem na kolacji z Jonathanem Carrollem, Davem McKeanem i kilkorgiem przyjaciół. To, co zapamiętałem najlepiej to nie jedzenie czy rozmowa (choć pamiętam, że Jonathan opowiadał nam historie z własnego życia, które potem znalazłem w Całując ul). Najlepiej zapamiętałem proces stawania się postacią Jonathana Carrolla wśród innych jego postaci. Byliśmy błyskotliwi i zabawni, mądrzy i przepełnieni światłem, inteligentni i piękni mężczyźni i kobiety.
Byliśmy artystami, twórcami i czarodziejami.

Dopiero kilka dni później zauważyłem, że znów stałem się zwykłą, przyziemną osobą.

Tworzenie literatury sprawia, że stajesz się nieszczególnie przychylnie nastawiony do jej czytania. Zaczyna się od miłości do książek i opowieści, lecz szybko pojawia się znużenie i coraz trudniej jest znaleźć coś zadowalającego. Sam czytam coraz mniej literatury pięknej, a radość i entuzjazm, które niegdyś z niej czerpałem odnajduję w coraz dziwaczniejszych pozycjach z literatury faktu lub w poezji. Ale nowa książka Jonathana Carrolla, jak pisano niegdyś na tylnych okładkach, to wciąż powód do świętowania.

Powieści Carrolla, które odniosły największy sukces przekraczają granice pomiędzy gatunkami literackimi. Jest w nich więcej życia, więcej jaj, są prawdziwsze niż wszystko, co do tej pory mieliście okazję czytać. Czasem fantastykę nazywa się "realizmem magicznym", żeby dodać jej powagi, ale to jak dziwka, która chciałaby być nazywana "damą wieczoru". Natomiast książki Jonathana Carrolla mają pełne prawo do miana realizmu magicznego, jeżeli upieracie się przy nadawaniu etykietek.

Ja nazywam je opowieściami Jonathana Carrolla i tyle. Jest jedym z tej niewielkiej garstki i należy do bractwa. Jeżeli mi nie wierzycie, sięgnijcie po Muzeum Psów, Dziecko na niebie, Śpiąc w płomieniu, Upiorną dłoń lub którąkolwiek inną powieść (na stronie z pewnością znajdziecie pełną listę)
i przekonajcie się sami.

Użyczy wam swoich oczu i wasze spojrzenie na świat zmieni się na zawsze.

.......................................................................................................................


A teraz coś z nieco innej beczki.
Wspaniała piosenka Josha Rittera oraz klip wykonany przy użyciu 12 tysięcy kartek.



  
Josh Ritter - Love Is Making Its Way Back Home from Josh Ritter on Vimeo.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Audiobooki: przestroga

Neil napisał 1 grudnia 2011 o 11:57


Rozmawiałem wczoraj z pewną pisarką. Właściwie wymienialiśmy SMS-y, co nie zdarza mi się często, ale tym razem było dość sympatyczne. Nie ujawnię, o którą pisarkę chodzi ani o jaka książkę.

Jej powieść wydało niedawno duże wydawnictwo. Przeczytałem ją. Bardzo mi się spodobała.

Pomyślałem, że sprawdzę, czy w ramach Neil Gaiman Presents i za pośrednictwem ACX mógłbym ją wydać jako Audiobook.

Zapytałem autorkę, czy istnieje wersja audio. Odpowiedziała, że nie.

Zapytałam ją, kto jest właścicielem praw i czy mógłbym zrobić audiobook przez ACX. Była zachwycona, powiedziała, że oczywiście się zgadza i sprawdzi czy to ona czy wydawca jej właścicielem praw do książki. Zastanawialiśmy się wspólnie, jaki głos jej zdaniem pasowałby do narratora i czy dla tej książki lepsza byłaby kobieta czy mężczyzna.

A potem dostałem od niej następującą wiadomość: "Ojej. To dziwne. Właśnie sprawdzałam w Internecie i istnieje wersja audio (tej powieści), o której nikt mi nie powiedział. Najwyraźniej wydano ją w listopadzie."

Sam zajrzałem. Rzeczywiście, audiobook powstał i miał okropna okładkę. A dziś rano otrzymałem od autorki e-mail o smutnej treści: "Nie słuchaj tego audiobooka. To chyba najgorsza rzecz, jaką w życiu słyszałam."

Było mi jej bardzo żal.

O tym samym mówiłem w wywiadzie z Laurą Miller dla Salon.com


Skąd tyle wahania?

Dla mnie tragedią audiobooków są fizyczne ograniczenia i niemożność nagrania książki w całości w czasach płyt winylowych i później - kaset. Wysoki koszt produkcji znacznie zmniejszał szansę wydania. Większości książek nie wydano jako audiobooki. Jeśli podoba ci się jakaś książka, prawdopodobnie nie istnieje jako audiobook.

Wydawcy zachowują sobie prawa do wersji audio, ale nic z nimi nie robią. [...] Proces polega na przekonaniu wydawcy do wyprodukowania audiobooka, ale nie masz już zupełnie kontroli nad tym, kogo obsadzą, kto będzie go czytał. Nie masz kontroli nad jakością, wymową, błędami itd. A potem wydawca wypuszcza to na rynek i próbuje jakoś sprzedać. 

ACX powstało, aby zapobiegać tego typu problemom i żeby o temacie zrobiło się głośno. Słyszę o tym coraz częściej. Wiem tylko, że audiobooków mogłoby  być znacznie więcej, ale ich nie ma. Przez długie lata nie ważne było, kto jej w posiadaniu praw, bo i tak nic nie dawało się zrobić. Ale w tej chwili żyjemy już w zupełnie innym świecie.

Mógłby pan opowiedzieć nieco o tym, jak ważny jesst dobór odpowiedniego narratora i jak taka osoba może wzbogacić przyjemność słuchania audiobooka - lub wręcz przeciwnie?

Kiedyś rozmawiałem o audiobookach z bardzo poczytnym pisarzem. Napisał powieść, której narratorem był dwudziestokilkuletni czarny mężczyzna. Audiobook czytała pięćdziesięciokilkuletnia biała kobieta. Przy podejmowaniu tej decyzji nikt nie zapytał o jego zdanie i po pięciu minutach musiał wyłączyć, bo dosłownie nie był w stanie dalej słuchać.

W przypadku, kiedy autor żyje i można się do niego zwrócić - tego typu decyzje należy pozostawić jemu. Ja zostaję producentem i podejmę ostateczną decyzję, jeśli pisarz uzna, że trzech lektorów podoba mi się w równym stopniu. Jeśli autor książki żyje chciałbym, żeby był zadowolony. To jest najważniejsze.


A mojej smutnej, znajomej anonimowej pisarki było mi żal o tyle bardziej, że byłem BARDZO szczęśliwy z powodu wydania dwa dni temu Swordpoint ["Czubek miecza"]. Moja radość wypływa głównie z faktu, że szczęśliwa jest również autorka, Ellen Kushner. (Dowód i szczegóły na http://ellen-kushner.livejournal.com/tag/audiobook.) Swordspoint jest audiobookiem czytanym przez autorkę książki, ale pojawiają się w nim czasami dodatkowe efekty dźwiękowe i goście tak szacowni, jak Simon "Arthur Dent" Jones. To cudowne. Ona jest szczęśliwa, ja jestem szczęśliwy, słuchacze też wydają się niezwykle szczęśliwi, pracownicy Audible.com są szczęśliwi, bo ludzi chcą to kupować i ściągać, a pojawiające się już recenzje również wyrażają szczęście i radość.



(Fragmentu Swordspoint i mojego wprowadzenia  można posłuchać na http://www.audible.com/pd?asin=B006FJJDBW&source_code=NGAR0002WS101911)




Nie chcę wcale, żeby ten post stał się jedną wielka reklamą Swordspoint albo litanią narzekań na wydawców marnujących prawa do wersji audio książek. Chciałbym tylko zaznaczyć, że jeśli jesteś pisarzem Zainteresuj Się Swoimi Audiobookami Od Razu. Zainteresuj tym tematem swojego agenta. Wspomnij o nich przy przygotowywaniu kontraktu. Dowiedz się, czy sprzedajesz prawa, a jeśli tak - jaka kontrolę nad procesem powstawania będziesz mieć i czy ktoś będzie musiał skonsultować z tobą dobór lektora i inne kwestie dotyczące nagrywania.


Upewnij się też, że twój wydawca wymyślił, w jaki sposób dostarczyć ci darmowe egzemplarze (to łatwe w przypadku płyt CD, ale z platformami i wydawnictwami cyfrowymi może być znacznie trudniej).



Jeśli jesteś agentem literackim zwróć uwagę, że minęły czasy, gdy audiobooki były drogie i mało popularne, powstawały tylko z najlepiej sprzedających się książek, a skracanie było nieuniknione. Wkraczamy w złoty wiek i nie ma powodu, by na podstawie dowolnej książki nie mógł powstać profesjonalnie wyprodukowany audiobook. Pozostaw prawa do wersji audio autorowi, chyba że masz pewność, że zostaną użyte i dobrze wykorzystane. Jeżeli są sprzedawane razem z prawami do książki - ostrzeż autora i domagaj się, żeby miał prawo do zatwierdzenia.

Uwielbiam ACX i ogromnie podoba mi się, jak ta platforma działa. Pisarze (lub posiadacze praw), producenci i utalentowani lektorzy znajdują się i wspólnie tworzą audiobooki, które publikuje Audible. To platforma dla pisarzy, agentów, wydawców, którzy nie wiedzą co począć z dużą ilością praw książkowych do wersji audio, reżyserów/producentów/techników, aktorów i innych zainteresowanych. (Póki co dotyczy tylko USA, ale prace trwają.) (Więcej można dowiedzieć się na http://www.acx.com) (Koniec reklamy.)



I wcale nie reklamuje wyłącznie ACX. Tak naprawdę każdy może zrobić to samodzielnie, jeśli woli. Trzeba znaleźć odpowiedniego narratora lub studio, gotowy audiobook można rozprowadzać w sieci, można go rozdawać w ramach promocji książki albo po prostu dlatego, że można. Można też upewnić się, że jeśli wydawca postanawia wyprodukować audiobook, będzie się miało nad nim pieczę i że będzie on taki, jaki chcemy.


Bo w innym razie, możecie być zmuszeni pisać do znajomych i prosić ich, żeby nie słuchali audiobooków na podstawie waszych książek. A to byłoby doprawdy straszliwe.

wtorek, 15 listopada 2011

"Neil Gaiman przedstawia" już działa!

Neil napisał we wtorek 25 października 2011 o 14:21



W ciągu ostatniej doby ta strona bardzo wiele przeszła, a to z powodu inauguracji All Hallows Read (allhallowsread.com korzysta z  neilgaiman.com). Przykro mi, jeśli mieliście z nią problemy. Webgoblin wszystko poprawił i powinno już sprawnie działać.

Właśnie wróciłem ze studia Radia K.N.O.W. w St. Paul, gdzie nagrałem swoją część programu ALL THINGS CONSIDERED. Rozpoczęli działalność Klubu Książki dla dzieci i jako pierwszy tytuł do dyskusji wybrali Księgę cmentarną. Tutaj znajdziecie ich artykuł na temat Klubu. Nadal przychodzą pytania, więc obiecałem, że na kolejne odpowiem za tydzień, na ich stronie.

Przy okazji nagrałem również kilka wstępów do serii wydawnictw Neil Gaiman przedstawia przygotowanej przez Audible.com.

To jest coś, na co bardzo się cieszę. Don Katz z Audible.com wie, jak uwielbiam książki do słuchania i zaproponował mi możliwość wypuszczenia na rynek pod własnym szyldem tych książek, które uwielbiam i chciałbym usłyszeć, a których nigdy dotąd nie nagrano. I to z udziałem najlepszych lektorów, a wszystko za pośrednictwem platformy Audible ACX. (Założenie ACX jest takie, że na zwykłych książek jest więcej, niż tych do słuchania, więc platforma ma wspomagać nawiązywanie kontaktów pomiędzy autorami i właścicielami praw a aktorami/lektorami oraz producentami/reżyserami. To bardzo proste i bardzo rozsądne rozwiązanie, które - mam nadzieję - sprawi, że na świecie pojawi się znacznie więcej audiobooków.)

Planowanie trwało od roku i właśnie teraz wypuszczamy pierwsze pięć tytułów,
a wiele innych znajduje się na rozmaitych etapach produkcji.

Pierwsza partia znalazły się:

KRAINA CHICHÓW Jonathana Carrolla czyta Edoardo Ballerini

YOU MUST GO AND WIN [Musisz iść i zwyciężyć] napisała i czyta Alina Simone

PAVANE Keitha Robertsa czyta Steven Crossley

ŚWIATŁO M. Johna Harrisona czyta Julian Elfer

MINOTAUR MA PRZERWĘ NA PAPIEROSA Stevena Sherrilla czyta Holter Graham



Gdybyście zapytali "Dlaczego te książki nie są bardziej w jednym stylu?" odpowiedziałbym, że to "Dlatego, iż lubię bardzo wiele różnych rzeczy. Wam też mogą się one spodobać."

W następnym zestawie Ellen Kushner będzie czytała Ostrze miecza, a John Hodgman przezabawne Dimensions of Miracles ["Wymiary cudów"], galaktyczno-podróżniczą fantazję Roberta Sheckleya z czasów przed Autostopem przez galaktykę. Oraz wiele, wiele innych...

Nagrałem wprowadzenie do każdej z książek, współpracowałem z Audible przy nabywaniu praw do nich, z (żyjącymi) autorami przy wyborze lektorów. Jestem niewiarygodnie wprost dumny z rezultatu. (W Audible.com pracuje pewna pani, Christina Harcar i to ona wykonała najcięższą część pracy, za co jestem niezmiernie wdzięczny jej, a także wszystkim zaangażowanym osobom. W szczególności Donowi Katzowi za wspomaganie mnie w moim szaleństwie.)



Jeżeli nigdy dotąd nie korzystaliście z Audible - to zadziwiająco proste. Do rejestracji
i logowania można użyć swoich danych z Amazonu. Pełną listę pozycji dostępnych w serii
Neil Gaiman prezentuje można znaleźć pod tym adresem.

Jeżeli w ogóle nie słuchaliście audiobooków, może to dobra okazja, żeby spróbować
i sprawdzić, czy się wam spodoba? Mogą zamieszkać w waszych telefonach, tabletach, komputerach, iPodach...

(A jeśli jesteś pisarzem, aktorem lub reżyserem/producentem/technikiem, możesz zacząć korzystać z ACX na http://www.acx.com/help/learn-how-neil-uses-acx/200680340.)

Nie mam żadnego dobrego zdjęcia ze studia, którym mógłbym ładnie zakończyć ten wpis, więc zamieszczam zdjęcie mojej żony goniącej kurę.


środa, 9 grudnia 2009

Niezwykłe Rzeczy Do Słuchania

Dla tych, którzy przegapili, tu jest fragment audycji "Open Mike" z NPR na temat audiobooków... Możecie jej posłuchać, ściągnąć, komuś przesłać...



A tutaj jest całość, z wywiadami, które przeprowadziłem z Martinem Jarvisem i Davidem Sedarisem. Jeśli podobał się Wam fragment, tutaj jest pełno fragmentów, które nie znalazły się w przyciętej wersji. A wywiad z Martinem Jarvisem to praktycznie wykład o tym, jak należy podchodzić do nagrywania audiobooków.



(Najdziwniejszy moment w rozmowie z Martinem Jarvisem, to kiedy opowiadał, że pamięta głosy swoich nauczycieli oraz ich nazwiska: John Branston and Dick Glynne Jones. Chodziłem do szkoły Whitgift w Croydon, do której Martin uczęszczał 20 lat wcześniej i obaj mnie uczyli. Występowałem w reżyserowanej przez Branstona inscenizacji "Juliusza Cezara" w Fairfield Halls, a angielskiego uczył mnie Dick Glynne Jones. Kiedy wymówił te nazwiska, pomyślałem "nie może mówić o tych samych osobach...". Ale oczywiście właśnie o nich mówił.)



Na stronie http://www.lomography.com/magazine/lomoamigos/2009/11/30/neil-gaiman-shoots-with-the-lc-a-plus jest coś w rodzaju wywiadu ze mną i galeria zdjęć.
Uwielbiam zdjęcia, które wyglądają, jakby były robione kiepskiej jakości aparatem i to, że są mieszanką stylu artystycznego z dokumentalnym, jak w tym momencie, kiedy urwała się półka i cała zawartość torby do charakteryzacji wpadła do sedesu, kiedy Amanda bezskutecznie próbowała nawiązać przyjazne kontakty z owcami, czy zdjęcie, które nie powinno wyjść (biorąc pod uwagę znikomą ilość światła) na którym moje córki chrzestne oglądają DVD "Koraliny" w okularach 3D...

Najbardziej ekscytującą rzeczą dla mnie było to, że dali pobawić się aparatem Dave'owi McKeanowi. Nie mogę się doczekać rezultatów.

Wybrałem jeszcze kilka zdjęć z ich galerii. Oto Królowa Owiec, we własnej osobie...

Claire, przyjaciółka Maddy, na lotnisku w San Diego...

A to jest Ivy McCloud (prawie niewidoczna, po prawej, daleko) i moje córki chrzestne i ich koleżanka...

...
Przeczytałem książkę "Koralina". Skończyłem czytać, a potem opowiedziałem o niej moim rodzicom. Zastanawiałem się, czy są tam jakieś wątki religijne. Szukałem, ale chyba niczego na ten temat nie napisałeś, więc mam nadzieję, że odpowiesz. Po prostu jestem ciekaw.

Nie sądzę. Chociaż uważam, że ludzie czasem potrafią odczytać książkę z religijnego punktu widzenia i tak ją interpretować.

Bardzo dobrze wypadłeś dziś rano w NPR. Tak dobrze, że powinieneś mieć własną audycję.

Jeśli dobrze brzmiałem, jest to zasługą znakomitej pracy producentki Maeve McGoran i realizatora Barry'ego Gordemera. Znalezienie czasu na to wszystko, na przeprowadzenie wywiadów i złożenie tego w całość, zajęło kilka miesięcy. Chętnie pracowałbym częściej dla radia, dla NPR, albo brytyjskiego Radio Four, ale to chyba pozostanie w sferze drobnych, pojedynczych projektów. Ale kocham to robić.
...
Ten list zawiera spoiler dotyczący "Księgi cmentarnej":

Drogi Panie Gaiman
Czym wytłumaczyć fakt, że Silas usuwa wspomnienia Scarlett w "Księdze cmentarnej"? Skoro wystarczający powód nie jest podany, a może jest? Czy nie staje się to Problemem Scarlett? Wie Pan, co mam na myśli. Właśnie przeczytałem "Problem Zuzanny" ze zbioru "Rzeczy ulotne", napisanie, czy raczej przerobienie tego było bardzo odważne.
Uważam, że to co zrobił Silas było z jednej strony takim boskim czynem, a z drugiej, czymś zupełnie dla niego nienaturalnym. To oznacza, że dość silna postać, jaką jest Scarlett, nie umiała spojrzeć odważnie w oczy prawdzie i zmierzyć się z nią, a właśnie o to chodzi w baśniach. Zarówno w tych dla dzieci, dla młodzieży, jak i dla dorosłych.

Oddany fan Twój i Sandmana,
Ahimaz


Silas zrobił to, co zrobił, bo uważał, że tak będzie najlepiej. Czy to była najmądrzejsza rzecz w takich okolicznościach, to się dopiero okaże.
....

Cześć Neil,
Mieszkam w Naperville, w Illinois, i właśnie dowiedziałem się o Twoim udziale w projekcie Naperville Czyta. Nikt w okolicy nie ma specjalnie dużo informacji o tym co dokładnie będziesz tutaj robił i czy którekolwiek ze spotkań będzie otwarte dla publiczności? Dzięki!


Jeszcze nie wiem. Kiedy dostanę program, zamieszczę go tutaj i w dziale Gdzie jest Neil.

Hi,
zanim zarezerwuję bilety lotnicze, chciałbym się dowiedzieć, czy będziesz podpisywał książki po nowozelandzkim wykładzie, albo gdzie indziej w Wellington w ten sam weekend. Nie chciałbym wsiąść w samolot, a potem dowiedzieć się, że przegapiłem szansę na autograf w Arty Bees Books...
A twoje antyspamowe urządzenie kazało mi wpisać
"$2-mil manistee".
Pomyślałaem, że powinieneś o tym wiedzieć.
Mike


Myślę, że będzie jedno czy dwa spotkania z autografami, ale w ramach festiwalu (bilety na główną imprezę są na http://www.nzfestival.nzpost.co.nz/writers-and-readers/town-hall-talk-neil-gaiman (Zazwyczaj podpisuję po spotkaniach). Mam zamiar wybrać się na koncert Amandy i prawdopodobnie po występie będę podpisywał, żeby dotrzymać jej towarzystwa.

Cześć Neil! Czy będziesz podpisywał książki na UCLA 4 lutego 2010? A jeśli tak, to przed czy po dyskusji? A może będziemy mogli kupić książki z autografem?

Nie sądzę, żeby po dyskusjach na UCSB czy UCLA miały być jakieś autografy. Poproszono mnie o podpisanie wkładek, które zostaną wklejone do książek (i o podpisanie samych książek), więc jakieś na pewno będą dostępne.

Cześć Neil,
Nie wiem, czy ktoś już Ci to pokazywał, ale na końcu artykułu w The Writer's and Artist's Year Book jest napisane, że Twoje filmy, "Beowulf" i "Gwiezdny pył", zostały wydane w 1987!
Ups!
Pozdrawiam,
Mark


Tak. A także znakomity Chris Riddell został w tekście Paulem Riddell. No cóż. Zdarzają się tajemnicze pomyłki.
...
Na koniec wieści od Beth z Black Phoenix Alchemy Labs:

Czy mógłbyś wspomnieć o najnowszych Wampirzych zestawach i koszulkach? Chciałabym, żeby świąteczne pieniądze poszły na jakiś szlachetny cel, a zbliża się ostateczna data zbierania zamówień, które możemy zrealizować przed Bożym Narodzeniem. Zestawy zawierające perfumy oraz zestaw kart tarota można znaleźć na:
http://www.blackphoenixalchemylab.com/vampiretarot.html

A koszulki:
http://www.blackphoenixtradingpost.com/vampiretarot-bptp.html

Medalion z serii Śnieg, Szkło i Jabłka jest tutaj:
http://www.blackphoenixtradingpost.com/neilgaiman.html

Zostało nam jeszcze kilka zestawów Ptaka Słońca:
http://www.blackphoenixalchemylab.com/sunbird.html

Z radością je tu zareklamuję. Świetnie nadają się na prezenty. Zapach "Ptak Słońca" jest niesamowity, w zestawie jest książeczka i zostało już tylko kilka sztuk. Zyski ze sprzedaży perfum i koszulek zostaną przekazane CBLDF. Te ze sprzedaży medalionów - na badania nad Alzheimerem.

czwartek, 12 listopada 2009

Radio! Książki! Lekcje gry na skrzypcach! A także fryzura, o której nic nie wspominam!

Pojechałem dziś do stacji radiowej KNOW w St Paul i nagrałem wstęp do audycji w ramach porannego programu "Open Mike" na temat audiobooków. Usłyszałem także wersję po edycji. Poprosiłem, by poświęcili trochę więcej czasu założycielowi Audible, Donowi Katzowi, który udzielił niesamowitego wywiadu, obecnie skróconego do jednego zdania. Audycja wyjdzie w przeciągu najbliższych dziesięciu dni, dokładnie powiem, kiedy się dowiem. Rozmawiam w niej z Davidem Sedarisem, Martinem Jarvisem, Donem Katzem i byłym audio producentem/dyrektorem Rickiem Harrisem.

Wpadłem też do DreamHaven i podpisałem trochę książek. Stosy urosły tak wysoko, a administracja okazała się na tyle trudna dla Grega odkąd został sam na stanowisku, że musiałem przestać personalizować podpisy. Ale mnóstwo książek z autografami jest dostępnych na Święta na stronie DreamHaven Neilgaiman.net.site.

Resztę dnia spędziłem jeżdżąc po mieście, będąc tatą, odwożąc córkę i jej koleżankę na lekcję gry na skrzypcach, załatwiając inne takie normalne sprawy i przez cały czas słuchając Dobrego omenu Martina Jarvina. Jestem teraz mniej więcej w połowie. Bardzo mnie cieszy, szczególnie słuchanie Adama Younga, który jest czytany głosem podobnym do głosu Martina w Tylko William. Co dziwne, łatwiej mi było rozpoznać, które kawałki napisałem ja, a które Terry, niż kiedy patrzyłem na tekst (do odkryłem parę lat temu, kiedy korektowałem edycję dla Harper Collins). Po tych wszystkich latach tekst już trochę się zaciera, ale przy słuchaniu złapałem się na myśleniu "Ja... Terry... W pierwszej wersji ja, Terry w drugiej... W pierwszej wersji Terry, ja w drugiej... Mój przypis do jego kawałka... Jego przypis do mojego...", czując się jak archeolog. Zauważyłem nawet parę wpadek w ciągłości, które powinniśmy byli wyłapać 21 lat temu. Może nawet zadzwonię do Terry'ego, żeby poprawić je w przyszłych wydaniach.

(Edycja, by zamieścić ten link do audiobooka Dobrego omenu na iTunes, który obawiam się prawie na pewno będzie działał tylko w USA i terenach, które kupują książki od USA.)

Wciąż nie wziąłem się za Wielki Chiński Blog. W międzyczasie wskazuję wam blog Amandy na http://blog.amandapalmer.net/post/240943999/east-infection-china-singapore , na którym jest wiele zdjęć nas, naszych przygód oraz wiele drobnych anegdotek.

(Amanda jest teraz w trasie po wschodnim wybrzeżu -
11.12 Portland, ME
11.13 Northampton, MA
11.14 Brooklyn, NY (WYPRZEDANE)
11.18 Philadelphia, PA
11.19 Falls Church, VA
11.20 Carrboro, NC
11.22 Knoxville, TN.
Wybierzcie się na jej koncert. Jest cudem na żywo. Pozdrówcie ją ode mnie.)

Cześć Neil,

Właśnie przeczytałam o Twoim styczniowym występie, w trakcie którego będziesz narratorem Piotrusia i wilka. Razem z mężem bardzo się ucieszyliśmy. Mamy nadzieję, że wybierzemy się razem z naszymi trzema dziewczynami. Mamy jednak jedno pytanie. Czy będziesz czytał oryginalną wersję, w której wilk naprawdę ginie, czy też wersję "och na boga nasze dzieci nie mogą usłyszeć o śmieci", w której zabierany jest do zoo? Oczywiście oboje mamy nadzieję, że będąc sobą i nie bojąc się straszyć dzieci (przy okazji dzięki za to) opowiesz prawdziwą wersję, w której Piotruś zastrzelił wilka, którego ciało jest potem obnoszone po mieście jako trofeum.

Dzięki za poświęcony czas,
~Cecily

PS Orientujesz się, czy będą bilety albo przyjęcie po koncercie? To dla nas daleka droga i fajnie by było móc się przygotować na całodniowe czatowanie na siedzenia lub wiedzieć, że będziemy mieć bilety w ręce. (Na stronie nie znaleźliśmy żadnych informacji o rezerwacjach)

Zapomniałem - albo nigdy nie wiedziałem - że istnieje jakaś inna wersja. Scenariusz, który mi przysłano to wersja z ZOO. Zbadam to...

I nie, nic nie wiem o biletach. Dowiem się.

Drogi Neilu,

Twój Webgoblin zaoferował, że wrzuci na bloga zdjęcia koralinowych dyń i kiedy powiedziałam o tym moim córkom, ośmio- i jedenastoletniej, zdecydowały, że je zrobią. Oto one, wraz z dwoma emotikonowymi dyniami i rzepą.

http://www.steampunkfamily.com/wp-content/uploads/2009/10/IMG_01521-300x225.jpg

Użyłam ich do zilustrowania historii o duchach: http://www.steampunkfamily.com/2009/10/philomenas-fright/

Na Halloween trzy osoby z naszej czteroosobowej rodziny były przebrane za postaci z Koraliny (jedenastolatka poszła swoją drogą, wcielając się w Susan Sto-Helit).

http://www.flickr.com/photos/37435081@N03/4077708519/sizes/l/in/set-72157622616148613/

Inna Mama to najstraszniejsza postać, jaką kiedykolwiek byłam w Halloween. Wszystkie dzieci (nawet czterolatki!) wiedziały, kim jestem i śmiały się nerwowo, gdy proponowałam, że przyszyję im guziki zamiast oczu.

Dzięki za bycie NAPRAWDĘ PRZERAŻAJĄCYM.

Strasznie mi się podoba to, jak wiele rodzin w tym roku było rodzinami Koraliny.

Jeśli ktogoś oprócz mnie zaintrygowały wspomniane inne dzieła Kennetha Grahame'a i chciałby je przeczytać bez wysilania się na szukanie, z radością dowiedzią się, że zarówno Złoty wiek, jak i Dni marzeń są dostępne za darmo na jak zawsze nieocenionym Projekcie Gutenberg:

http://www.gutenberg.org/etext/291
http://www.gutenberg.org/etext/270

Przede wszystkim dzięki za wspomnienie o nich; zawsze ciekawią mnie pozycje w dziecięcej literaturze z tamtych czasów, które umknęły mojej uwadze.

Cóż za świetny pomysł. Dwie bardzo piękne, lekko zabawne książki autora O czym szumią wierzby. Bardzo mi się podobały, ale stylistycznie są, cóż, niemodne, więc nie każdemu przypadną do Edwardowego gustu.

środa, 11 listopada 2009

Morderstwo ponownie popełnione

Księga cmentarna właśnie wygrała nagrodę literacką, która nigdy się nie starzeje. Składała się z medalu i z czeku. Hm, pomyślałem. Muszę coś zrobić z tym czekiem i muszę to zrobić natychmiast, bo inaczej zniknie wśród codziennych rachunków i nigdy na nic nie spojrzę z myślą "A, to za to zapłaciłem moją nagrodą za Księgę cmentarną."

Tak więc kupiłem to. Nazywa się "Morderstwo ponownie popełnione":



Jest to ilustracja E.H. Sheparda (najbardziej znanego z ilustracji do Kubusia Puchatka) z książki Kennetha Grahame'a Złoty wiek. Kenneth Grahame napisał O czym szumią wierzby, historię Kreta, Szczura, Borsuka i oczywiście Pana Ropucha, również ilustrowane przez Sheparda.

Czytałem kiedyś esej A.A. Milnego, w którym pisał, że oczywiście wszyscy znają dzieła Kennetha Grahame'a, w końcu jest autorem Złotego wieku i Dni marzeń, każdy je czytał, ale oprócz tego napisał niesamowitą książkę O czym szumią wierzby, o której nikt nigdy nie słyszał. Wtedy Milne napisał sztukę p.t. Toad of Toad Hall, która okazała się wielkim hitem i rozsławiła O czym szumią wierzby, które ostatecznie stało się dobrym klasykiem (czyli książką, którą ludzie nadal czytają i wspominają z przyjemnością), podczas gdy Złoty wiek i Dni marzeń, piękne, łagodne opowieści Grahame'a o dzieciństwie w czasach wiktoriańskich, zostały dawno zapomniane.

Jeśli wynika z tego jakiś morał lub jeśli to powinno nas czegoś nauczyć, to nie wiem czego.

Dobrze. Teraz wybieram się do K.N.O.W. St Paul, by nagrać wstęp do mojego radiowego wystąpienia na temat audiobooków, a po drodzę posłucham sobie, jak Martin Jarvis czyta Dobry omen.

piątek, 23 października 2009

Dobry Omen do słuchania

Pan G. przesyła "małe co nieco", żeby łatwiej było nam znieść jego nieobecność. Pisze:

Małe co nieco dla fanów "Dobrego Omenu", fanów audiobooków i w ogóle ludzi, którzy wiedzą, co dobre. To jest pierwsza scena audiobooka z Harper Audio, który wyjdzie 10 listopada. Czyta Martin Jarvis. (Ludzie spoza Stanów będą musili kupić płytę, bo obawiam się, że nie pojawi się na Audible, ani na iTunes.)
Ściągnij

środa, 22 lipca 2009

Ponury niedźwiedź i inne odgłosy.


Najlepsze z całego dzisiejszego dnia było czytanie na głos „Odda i Lodowych Gigantów” przy nagrywaniu audiobooka. (Jest na tyle krótki, że mogłem to zrobić w ciągu jednego popołudnia i w całości będzie trwał 90 minut). Odkryłem, że pierwszy rozdział jest beznadziejny do czytania na głos: nie ma dialogów, za to są długie zdania, które były bardzo przyjemne dla mnie jako pisarza, ale dla mnie, jako lektora są straszne. I odkryłem, że uwielbiam czytać głosem ponurego niedźwiedzia (podobnego głosu używałem jako Kłapouchy czytając „Kubusia Puchatka” przez te wszystkie lata) i głosem lisa-opowiadającego-coś-innymi-głosami, a także samego Lodowego Giganta, który nigdy nie jest aż tak wytworny, jak mu się wydaje.

A potem zjadłem obiad z Maddy, Holly i ich mamą i się z nimi pożegnałem. Na parę tygodni wyjeżdżają do Anglii i spotkam się z nimi na Międzynarodowym Festiwalu Książki w Edynburgu.

Zauważyłem dzisiaj wstępne umowy dotyczące nowego, limitowanego wydania "Nigdziebądź", z autografem, które wkrótce wyda Harper Collins (było tutaj). Jeżeli zapłaciliście z góry za "Nigdziebądź" w teraz-o-ile-mi-wiadomo-zupełnie-niedziałającym Hill House, dostaniecie taki egzemplarz. (Powinniście już dostać od Harpera e-mail z potwierdzeniem). To będzie chyba niezwykle piękne wydanie, Harper robi coś takiego po raz pierwszy i będzie to, tak samo jak audiobook, wersja tekstu "preferowana przez autora", czyli o kilka tysięcy słów dłuższa, niż aktualne amerykańskie wydanie. Na końcu znajdzie się też trochę dziwnych rzeczy - mój oryginalny plan scenariusza dla BBC i takie tam.

Panie Gaiman, po pierwsze - uwielbiam Pana dzieła. Po drugie - zastanawiam się, czy wie Pan, że w Tempe w stanie Arizona w dniach 4-7.09 odbędzie się North American Discworld Convention [Północnoamerykański Konwent Świata Dysku]. Gościem honorowym będzie Terry Pratchett. I czy jeśli Pan wie, to czy będzie Pan mógł się pojawić?
Od dawna już nie pisałem nic o http://www.nadwcon.org. Nie, nie mogę przyjechać. Będę wtedy w Anglii, będę odpoczywał bo Festiwalu Książki w Edynburgu i przygotowywał się do kręcenia krótkometrażowych niemych filmów. Ale życzę wszystkim miłej zabawy i mam nadzieję, że nie każecie Terry'emu podpisywać zbyt wielu rzeczy.

Cześć Neil!
To nie pytanie, tylko ciekawostka. Czy wiesz, że premiera filmu "Koralina" na Tasmanii odbędzie się o cztery dni wcześniej, niż w całej Australii? Nie skarżę się wcale. Po prostu pomyślałam, że to zabawne, bo to w końcu, no wiesz, Tasmania :)
Dzięki za wszystkie Twoje niesamowite działa. "Księga cmentarna" jest w pierwszej dziesiątce moich ulubionych książek.
Claire


Uważam, że Tasmania jest jednym z najfajniejszych i najprzyjemniejszych miejsc na świecie. Większość moich znajomych Australijczyków (nie pochodzących z Tasmanii) przyznaje się, że Tasmanię traktują jak Kanadyjczycy Nową Funlandię, czy Amerykanie... no cóż, resztę świata. Wydaje im się, że jest nieznośnie prowincjonalna i nie sposób w ogóle się tam dostać.

Bardzo się cieszę, że obejrzą tam "Koralinę" cztery dni przed resztą Australii i mam nadzieję, że zaowocuje to w ciągu tych czterech dni falą kinowych turystów.

W związku z niedawnym ogłoszeniem, że Marvel przejął prawa do postaci Marvelmana - czy będziesz w jakikolwiek sposób zaangażowany w przyszłe publikacje lub/i marketing? Jeśli tak - czy Ty i Marvel moglibyście rozważyć używanie w dalszym ciągu nazwy "Miracleman", niż zmianę na "Marvelmana"? Zetknąłem się z tą postacią w połowie lat 80., w "Eclipse" prowadzonym przez Alana Moore'a, a potem Ciebie. I niezależnie od powodów z jakich te historie miały taką nazwę, zawsze wydawało mi się, że "Miracleman" miał - z braku lepszego określenia - więcej klasy, ta nazwa jest bardziej na miejscu i bardziej dorosła, niż "Marvelman". Dzięki za poświęcony czas.
Zobaczymy. I nie, myślę, że to będzie Marvelman, tak jak było do 1984, kiedy to Marvel zaskarżył nazwę.

W tej chwili nie jestem pewien co się wydarzy, Mark Buckingham i ja nic nie podpisaliśmy, ale mam szczerą nadzieję, że Marvel wyda ponownie przygody, które napisał Alan Moore i to, co zrobiłem z Markiem Buckinghamem (zeszyt 25. Miraclemana został ukończony, i jest gotowy do druku od 16 lat. Wciąż ma go Mark Buckingham, choć część dymków zdążyła nieco pożółknąć.) Nie jestem pewien, jakie plany ma Marvel wobec tej postaci - ale oczywiście chciałbym zakończyć historię, którą zacząłem pisać.

Cześć Neil,
Wspominałeś, że historia z komiksu
"Whatever Happened to the Caped Crusader?" ["Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?"] zawdzięcza co nieco Kurtowi Busiekowi, a wcześniej pisałeś o wymyślaniu wraz z nim wielkiej, szalonej historii o Batmanie podczas długiej wyprawy samochodem. Domyślam się, że WHTTCC jest właśnie tą samochodową historią, czy mógłbyś pdozielić się z nami czymś na temat tej wczesnej wersji, w czym jest podobny/różni się od scenariusza w opublikowanej wersji?

Centralny pomysł historii Alfreda w pierwszej części WHTTCC wymyśliliśmy i rozwinęliśmy z Kurtem trzynaście lat temu, prawie do co dnia. Było to podczas podróży z San Diego do Thousand Oaks, gdzie mieliśmy pojechać i być świadkami narodzin Winter McCloud (choć nie wiedzieliśmy, że właśnie po to jedziemy do Thousand Oaks. Myślałem, że po prostu mamy zabrać Scotta i Ivy, w bardzo zaawansowanej ciąży na obiad, i dopiero kiedy w trakcie obiadu Ivy złapała mnie za rękę i kazała mierzyć czas skurczów wieczór stał się cokolwiek niezwykły).

Zdaję sobię sprawę, że bardziej doświadczeni fani wyczekują w kolejce przez kilka dni, żeby tylko móc Cię spotkać, ale ponieważ próbuję opłacić studia pracując na pełen etat, chyba nie mogę sobie pozwolić na bycie prawdziwym "fanem". Czyli może masz jakiś pomysł, jak wcześnie muszę pojawić się na konwencie Anticipation '09 w Montrealu? Wiem, że niezbyt często bywasz w Montrealu, a spotkanie z Tobą bardzo wiele dla mnie znaczy.

Z radością mogę powiedzieć, że choć zdarzało się ustawianie w kolejce wczesnym rankiem, to nie słyszałem dotąd o wyczekiwaniu przez kilka dni. I to moim zdaniem bardzo dobrze, bo czułbym się winny.
Na Worldconie odbędzie się kilka imprez z moim udziałem, w tym kilka spotkań z podpisywaniem. Nie wiem, czy bilety na podpisywanie będą losowane, czy nie. Zapytam.

Mam nadzieję, że spotkanie mnie będzie równie łatwe, co przypadkowe spotkanie na ulicy, ale może jestem zbyt optymistyczny. Zobaczymy. (A w odpowiedzi tym, którzy pytali, czy będzie tam też Amanda - niestety ten tydzień spędza w Rosji, grając koncerty z niezrównanym Jasonem Webleyem.)

(Co mi przypomina, że w Rosji pojawią się wkrótce wznowienia moich książek z nowymi, przepięknymi okładkami. Postaram się zamieścić tu niedługo jakieś zdjęcia.)

...
I na koniec, w tym artykule z NPR jest video z naszymi ulami, które nakręcono parę tygodni temu. Byłem wtedy jeszcze w Chicago przy okazji ALA, więc mnie tam nie ma, ale Sharon-Dziewczyna-od-ptaków i Bajeczna Lorraine świetnie się bawiły.

sobota, 18 lipca 2009

Dzień drugi ALA oraz czytanie na głos

Neil napisał w niedzielę 12 lipca 2009 o 14:36

Wczoraj zjadłem śniadaniem w towarzystwie wielu bibliotekarzy, potem podpisywałem, udzielałem przed publicznością wywiadu Rogerowi Stutonowi z Hornbook, przez trzy godziny podpisywałem książki radosnym bibliotekarzom, potem się zdrzemnąłem, a później poszedłem na obiad z Komitetem Nagrody Newbery, a był to taki obiad, gdzie każde danie jada się przy innym stoliku i ze wszystkimi się rozmawia. Potem podpisywałem im książki (im oraz kilku przypadkowym jurorom z Komitetu Printz, którzy się tam zakradli).

Dziś na śniadanie był Dim Sum i Jill Thompson (Oto Jill. Wszyscy zawsze pytają skąd wzięła tę torbę. Sama ją zrobiła. Powiedziałem jej, że powinna je robić na zamówienie i podać nieprzyzwoitą cenę.) Potem wraz z Elyse Marshall, fantastycznym specem od reklamy z HarperCollins poszliśmy do miejscowego studia, gdzie udzieliłem wywiadu dla Barnes and Noble, potem nagrałem kilka akapitów z „Księgi Dżungli” Kiplinga, opowiadanie Raya Bradbury’ego „Homecoming” („Zjazd rodzinny”) oraz „13 Clocks” („13 Zegarów) Jamesa Thurbera. Świetnie mi się je nagrywało – a B&N wybierze jeden z fragmentów, dołoży animację i umieści w sieci.

Zafascynowało mnie jak różny stawał się głos narratora – głos książki – w każdym z przypadków. I przypomniałem sobie, że choć miałem zamiar, to jeszcze nie odpowiedziałem na to:

Neil ~ Dzięki za wiele godzin rozrywki, której dostarczają mi Twoje książki, jak i Ty sam! Moja córka odkrywa, że książki podzielone na rozdziały są dobrą rzeczą i chce, żebym jej czytał. Bardzo mnie to cieszy, ale chętnie wysłucham, jakie rady ma mistrz narracji (Ty) dla początkującego, surowego czytacza (mnie). Jak zapamiętujesz głosy poszczególnych bohaterów? Podejrzewam, że pomaga, jeśli znasz ich kwestie tak dobrze, bo je napisałeś, ale masz jakieś sugestie czy wskazówki? Jakieś inne sposoby zatrzymania uwagi słuchacza? Wiem, że mojej córce to nie przeszkadza (w końcu sama chciała, żebym jej czytał!) ale dla niej, i dla siebie, chciałbym to robić lepiej. Dzięki i kontynuuj fantastyczną pracę, zarówno tu na blogu, jak i w świecie drukowanym, z dala od sieci! BRIAN

Pomyślmy. Głosy bohaterów są dość łatwe: po drodze staram się „obsadzić” role. Jaka jest dana osoba? Kogo mi przypomina?

Fatalnie naśladuję różne akcenty, ale nie jest tak źle z naśladowaniem różnych osób. A zazwyczaj nie starasz się nawet naśladować, tylko generalnie rozróżnić bohaterów. Jak powinna brzmieć dana osoba? Cóż, starasz się zatrzymać to głowie i mówić możliwie w taki właśnie sposób?

Kiedy natomiast opowieść jest niezwykła, staram się znaleźć w głowie równie niezwykłą obsadę: np. kiedy czytałem na głos „13 zegarów” w głowie obsadziłem Marty’ego Feldmana jako Golusa i Petera Sellersa (naśladującego Laurencja Oliviera w „Ryszardzie III”) jako złego Księcia.

Ale nie jest to łatwe, zwłaszcza w długie książce z wieloma bohaterami, którzy mogą zniknąć na siedem czy osiem rozdziałów. Rób, co możesz, żeby zapamiętać jakie masz o nich wyobrażenie. Pożyczaj z życia. Bezwstydnie podkradaj głosy.

Ale najważniejsze, żebyś naśladował głosy (także głos Książki, który może nie brzmieć dokładnie tak, jak Twój własny, ale powinien być na tyle blisko, żeby nie wymagał zbyt wielkiego wysiłku) i nie wstydził się tego. Nawet w najgorszym przypadku będzie to lepsze, niż czytanie wszystkiego jednym głosem, a dzieci zazwyczaj przyjmują wszystko bezkrytycznie, szczególnie, kiedy będziesz robił to z przekonaniem.

Czytaj tak, jakbyś opowiadał historię. Czytaj, jakbyś był zainteresowany i jakby ci na tym zależało. Ale naprawdę najważniejsze jest, żebyś pamiętał o modulacji głosu.

Kilka tygodni temu słyszałem młodego pisarza czytającego publicznie swoją książkę I każde zdanie miało dokładnie taki sam ton, tę samą intonację. Melodia każdego brzmiała dokładnie tak samo. Od początku do końca nie zmienił się rytm. Było to tak nudne, że można było usnąć.

Słuchaj ludzi, którzy czytają i są w tym naprawdę dobrzy. BBC Radio 7 i BBC Radio 4 (tu jest strona „czytanek” Radio 4) są świetnym i przebogatym źródłem czytanych książek i opowiadań, fikcji i literatury faktu, wszystkie czytane głośno i naprawdę dobrze. Słuchaj intonacji – kiedy głos się podnosi, a kiedy opada. Staraj się usłyszeć, kiedy narrator przyspiesza lub zwalnia. Próbuj zauważyć, co przykuwa Twoją uwagę, a co sprawia, że tracisz zainteresowanie. I rób to, co oni: moduluj głos, zmieniaj tempo i bądź zainteresowany, a będą zainteresowani również Twoi słuchacze.

Ale moja główna rada to: po prostu to rób. Entuzjazm i chęć liczy się najbardziej, a dzięki praktyce nauczysz się i poprawisz szybciej.

Czytam na głos I publicznie od prawie 20 lat. Przez ten czas znacznie się poprawiłem, przede wszystkim dlatego, że tyle tego robiłem. Uczysz się i stajesz coraz lepszy w trakcie samego czytania. Ćwiczenie czyni Cię jeśli nie mistrzem, to przynajmniej godnym narratorem.

I to wszystko.

Poza tym, że chcę życzyć Roz Kaveney wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.

sobota, 29 marca 2008

Życie na Marsjańskim

Neil napisał w czwartek, 27 marca 2008r.

Przestałem marzyć o byciu sławną gwiazdą rock'n'rolla mniej więcej trzydzieści lat temu, kiedy przestałem należeć do zespołu. I nie jest to wcale marzenie, które kiedykolwiek powróciło. Ale ostatni wieczór spędziłem ze znajomymi w Kornwalii i nocowałem w http://martianengineering.com/residential.html (tak się składa, w sypialni, która jest na prawym górnym zdjęciu), który jest częścią studia w którym mieszkają grupy muzyczne w czasie nagrań. Nagle zacząłem pragnąć być w zespole, tak bym mógł przyjeżdżać tu, spędzać trzy czy cztery tygodnie i móc korzystać z wszystkich fajnych guzików, przełączników, jacuzzi i reszty.

Przypuszczam, że i tak zawsze mógłbym tu przyjechać i spędzić czas, ale to nie byłoby to samo.

Hej Neil,

Uwielbiam Twoje audiobooki. Kiedy słucham jak czytasz to tak jakby mój tata czytał mi bajkę na dobranoc. Czy nagrasz "Księgę Cmentarną", a jeśli tak to kiedy będzie dostępna?

Już nie mogę się doczekać...

Dzięki,

Claire

Zdecydowanie. Już naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy będę ją czytał na głos. W studiu. (marzy przez chwilę o świecie, w którym audiobooki sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy, a mi udaje się pojechać do Martian Engineering na trzy dni z dyrektorem... Nie. To będzie w K.N.O.W. w Minneapolis albo w studiu Harper Collins w Nowym Jorku.) Wyjdzie w Stanach i Zjednoczonym Królestwie równo z książką (30 września w Stanach, około Halloween w Zjednoczonym Królestwie).

Drogi Neilu,
Jestem wielkim fanem audiobooków (ze względu na pewne problemy ze wzrokiem) i uważam, że jesteś najlepszym narratorem jakiego słyszałem-- i jedynym autorem czytającym swoje własne prace, który ma do tego prawdziwy talent. Chciałbym Ci podziękować, przede wszystkim za udostępnienie swoich dzieł tym z nas, którzy słuchają zamiast czytać. Jednak chciałbym też dowiedzieć się, jak nauczyłeś się tak dobrze czytać. Czy to coś, w czym po prostu jesteś dobry, czy się tego nauczyłeś?

Powiedziałem kiedyś tutaj, że myślę, że zawdzięczam to głównie Pannie Webster, mojej nauczycielce wymowy, która, kiedy miałem dziewięć lat, w parę miesięcy wyleczyła mnie z seplenienia, a przez następne sześć lat zabierała mnie na LAMDA Złoty Medal w kategorii "recytowanie poezji i prozy"; natomiast reszta jest zasługą czytania moim dzieciom co noc kiedy dorastały.

Poza tym uwielbiam to robić.

(Alan Moore jest w tym lepszy niż ja, ale niestety nikt nie zaciągnął go do studia, by nagrał audiobooki. Bardzo chciałbym usłuszeć jak Alan czyta "The Voice of the Fire".)

Do Pana Gaimana,

Mój nauczyciel angielskiego mówi, że całe dobre sci-fi powstaje, by komentować społeczeństwo i jego problemy. Czy zgadzasz się z tym jako autor i czytelnik science fiction?

Nie, o ile nie zmienisz słów "całe dobre" na "niektóre". To jedna z wielu rzeczy, które może robić SF i jest to jedna z wielu rzeczy, które może robić dobre SF. Jednak może o wiele więcej, włącznie ze zwykłym opowiadaniem dobrych historii (co jest przekonującym celem samo w sobie).

Cześć Neil

Gdzie (jeśli to możliwe) mógłbym znaleźć Twój podcastowy wywiad na temat Ramayany? Tak z czystej ciekawości.

-Paul

jak tylko Biblioteka Brytyjska umieści go (podejrzewam, że zbiegnie się to z otwarciem ich wystawy o Ramayanie), podam link.

Cześć. Mam osiemnaście lat i właśnie zaczynam studia. Odkąd pamiętam zawsze chciałam pisać książki. Zastanawiałam się, czy mógłbyś mi polecić jakieś szczególne kursy na kierunku, które pozwoliłyby mi stać się dobrą pisarką? Hej, Neil- gratulacje, zostałeś umieszczony na liście magazynu "Dziwne opowieści" 85 najdziwniejszych autorów wszech czasów!

http://weirdtales.net/wordpress/the-85-weirdest/

ps. Nie jesteś w połowie tak dziwny jak Cirque du Soleil- oni mnie przerażają. Bardzo.

trzymaj się,

Kathleen

Kiedy wrócę do domu, powiem Maddy. Ucieszy ją, że jej tata jest oficjalnie dziwny, a nie tylko, no wiecie, nieformalnie.

Życie na Marsjaninie

Neil napisał w czwartek 27 marca 2008 o 5:44

Przestałem marzyć o byciu gwiazdą rock and rolla okołu trzydziestu lat temu, kiedy przestałem grać w zespole. I nie jest to marzenie, które powracało. Ale noc spędziłem z przyjaciółmi w Kornwalii i zatrzymałem się w http://martianengineering.com/residential.html (co dziwne, w sypialni widocznej na zdjęciu po prawej stronie na górze) będącym częścią studia, w której zatrzymują się nagrywające tam zespoły. I nagle zapragnąłem być znów w zespole, żebym mógł przyjechać na trzy czy cztery tygodnie i użyć tych wszystkich fantastycznych przycisków i jacuzzi i wszystkiego innego.

Przypuszczam, że i tak mógłbym tam pojechać na trochę, ale to nie to samo.

Hej Neil,
uwielbiam twoje książki w wersji audio. Słuchanie jak Ty czytasz to tak jakby Tata czytał mi na dobranoc. Czy będziesz czytał także "Księgę cmentarną" a jeśli tak, to kiedy będzie można ją dostać?
ż nie mogę się doczekać...
Dzięki,
Claire

Zdecydowanie. Nie mogę się już doczekać aż będę to czytać na głos. W studio. (Jak na razie jeśli chodzi o marzenia o świecie, w którym audiobooki sprzedają się w setkach tysięcy egzemplarzy, a ja mogę pojechać do Martian Engineering na trzy dni z reżyserem... nie. Będę w K.N.O.W. w Minneapolis, albo w studio Harper Collins w Nowym Jorku.) Ma pojawić się w Stanach i Wielkiej Brytanii razem z wydaniem książki (30 września w USA, w UK w okolicach Hallowe'en).

Drogi Neilu,
Jestem wielkim fanem audiobooków (ze względu na pewne problemy ze wzrokiem) i uważam, że jesteś najlepszym narratorem jakiego zdarzyło mi się słuchać - i jedynym autorem czytającym swoje dzieła, który ma do tego prawdziwy talent.
Chcę przede wszystkim podziękować Ci za to, że twoje dzieła są dostępne także dla tych z nas, którzy słuchają zamiast czytać.
Ale też bardzo chcę wiedzieć gdzie nauczyłeś się czytać tak dobrze. Jesteś w tym dobry tak po prostu, czy nauczyłeś się tego?


Jak już wcześniej pisałem tutaj, myślę, że najwięcej zawdzięczam Pannie Webster, mojej nauczycielce wymowy z dzieciństwa, dzięki której w ciągu kilku miesięcy przestałem seplenić (co robiłem to przez dziewięć lat) a w ciągu następnych sześciu lat doprowadziła mnie do Złotego Medalu LAMDA w "mowie wierszem i prozą". Reszta to zasługa czytania co wieczór moim dzieciom.

I kocham to robić.

(Alan Moore's jest znacznie lepszy ode mnie, ale nikt nie zaciągnął go do studia żeby nagrać książkę, a szkoda. Bardzo chciałbym usłyszeć jak czyta "The Voice of the Fire".)

Do Pana Gaimana,
Moja nauczycielka angielskiego twierdzi, że całe dobre science-fiction stanowi komentarz do społeczeństwa i jego problemów. Czy zgadza się Pan z tym jako autor i czytelnik science-fiction?


Nie, jeżeli nie zamienisz słów "całe dobre" na "część". To jedna z wielu rzeczy, które SF może robić, i jedna z wielu rzeczy, które może robić dobre SF. Ale może też służyć wielu innym celom, choćby po prostu opowiadaniu dobrych historii (właściwy cel sam w sobie).

Cześć Neil
Gdzie (jeśli to możliwe) mogę znaleźć Twój podcastowy wywiad na temat Ramayany?
Po prostu jestem ciekaw
-Paul


jak tylko zamieści go Biblioteka Brytyjska (spodziewam się, że będzie to równocześnie z otwarciem ich wystawy o Ramayanie) ja zamieszczę tutaj link.

Cześć. Mam osiemnaście lat i idę do college'u. Od kiedy pamiętam chciałam zostać pisarką i zastanawiam się czy poleciłbyś mi jakieś konkretne zajęcia, które mogłyby pomóc mi rozwijać się i osiągnąć sukces w pisaniu? Hej Neil - gratulacje z okazji umieszczenia Cię w magazynie Weird Tales ["Dziwne Opowieści"] na liście 85 najdziwniejszych autorów opowieści wszechczasów!

http://weirdtales.net/wordpress/the-85-weirdest/

ps. Ale nie jesteś aż tak dziwny jak Cirque du Soleil - oni mnie przerażają. Bardzo.
najlepszego,
Kathleen

Kiedy wrócę do domu powiem Maddy. Będzie szczęśliwa, że jej tata jest oficjalnie "dziwny", nie tylko, no wiecie, tak nieformalnie.

środa, 19 grudnia 2007

Historia, na którą świat nie jest jeszcze gotowy

Neil napisał w poniedziałek, 17 grudnia 2007

Mój wewnętrzny dzieciak z Bandy z baker Street z przyjemnością dowiedział się o Gigantycznym Szczurze z Papui, Indonezja. No dobrze, to nie Sumatra. Ale to i tak Indonezja. Tak, Indonezja jest duża, a Papua jest daleko od Sumatry, szczególnie dla szczura.

Ale i tak.

Gigantyczny Szczur! Niedaleko Sumatry!






Achhhh.

...

Z kaszlem wcale nie jest lepiej, chociaż masowo wypróbowuje wszystkie leki, które mi zalecają i mam teraz całe mnóstwo miodu, soku z cytryny, octu jabłkowego, czekolady, ostrej papryki i syropu na kaszel opartego na gwajafenezynie. A także rozmaite wody i herbaty oraz tym podobne.

I próbuję używać bezprzewodowej klawiatury, która okazjonalnie zapomina przesłać znaki do komputera. To wybitnie irytujące.

...

Cześć panie Neilu,

Wszyscy videoblogujący zapaleńcy z Brotherhood 2.0 (www.brotherhood2.com) biorą dziś udział w próbie zagarnięcia YouTuba filmkami, które mają na celu zachęcić ludzi do wspierania różnych organizacji charytatywnych. Wybrałam C.B.L.D.F. i byłabym wdzięczna, gdyby Pan podał ten link na swoim blogu. http://www.youtube.com/watch?v=nRpmypcOv9E

Miłego poniedziałku,

Jane


Uznaj to za podane.

...


Drogi Neilu,
Czekając na nadchodzącą premierę DVD “Gwiezdnego pyłu” (które z całą pewnością kupię w dniu wydania i zmuszę rodzinę, by obejrzałą w Boże Narodzenie), przypomniałam sobie o filmikach, które niedawno umieściłeś, o strajku i pisarzy i o tym, jak to wszyscy dązycie do uzyskania podwyżki na sprzedażach DVD i TV. Pamiętając o tym, czy wciąż dostajesz marne $0.02 od każdego DVD, któe kupujemy, mimo że Twoje nazwisko jest silnie związane z “Gwiezdnym pyłem”, książka z filmem i tak dalej? (a jeśli tak, czy byłoby możliwe, by jakaś firma kupiła pudło hurtowych egzemplarzy, może dodała do nich podpis-a może nie!- i sprzedała przez stronę internetową za wyższą cenę, w ten sposób zbliżając Cię do sumy, na którą zasługujesz i uszczęśliwiając fanów?)

-Dani

Naprawdę miło z Twojej strony, ze się przejmujesz. Prawda jest taka, że jeśli wielu z was kupi DVD “Gwiezdnego pyłu” będzie to uznane za sukces i coś dobrego, i zapewne ułatwi mi życie, ale tak naprawdę Charles Vess i ja dostaliśmy swój udział jeszcze przy sprzedawaniu praw autorskich; i podczas gdy naprawdę dobtym pomysłem może być sprzedawanie podpisanych DVD, bardziej uszczęśliwia mnie robienie interesu na autoryzowaniu niż na sprzedawaniu podpisanych DVD. (Będąc już przy tym, to naprawdę nie jest zły pomysł- właśnie to zrobił Peter Beagle przy DVD “Ostatniego jednorożca”. Które, jeśli chcecie egzemplarz, powinniście zamówić na http://www.conlanpress.com/Merchant2/merchant.mvc, gdzie zostanie podpisane, a Peter Beagle dostanie połowę z tego, co zapłaciliście. Taki interes.)

Z radością wskażę na stronę ludzi z DreamHaven Books NEILGAIMAN.NET, którą utworzyli, ponieważ zmęczyłem się odpowiadaniem na pytania “Gdzie moją dostać to coś, co zrobiłeś...” a dalej “z DreamHaven”. To najlepszy dostępny wybór dzieł mojego autorstwa (lub związanych ze mną, lub autorstwa ludz, którzy ze mną pracowali itd), a ludzie są mili, a sklep jest dobry. (I nie, nie dostaję prowizji. Po prostu cieszy mnie to, że rzeczy są dostępne, a ja mam gdzie odsyłać tych, co pytają.)

Rzeczą, z któej jestem najbardziej dumny w tym roku jest prawdopodobnie to:



ponieważ uwielbiam audiobooki i to miłe, że pierwsza wersja kompletnej wersji tekstowej w Stanach jest w formacie audio. Skrócona wersja “Nigdziebądź”, którą czytał Gary Bakewell była powodem, dla którego nigdy więcej nie zgodziłem się na skrócone książki audio (zaczęło się naprawdę dobrze, potem czuć było desperację osoby skracającej tekst, gdy w drugiej połowie wielkie kawały akcji były wrzucane na pokład), ale dużo minęło zamin prawa umożliwiły nam zrobienie tego w formie kompletnego i nieskróconego audiobooka, na którym intonuję głosy tak jak słyszę je w mojej głowie, przesadzając w tym wszystkim jak Croup i Vandemar.

...

I na koniec, wszystkiego najlepszego z okazji dziewięćdziesiątych urodzin dla Artura C. Clarke'a!

Jedyny raz spotkałem Arthura C. Clarke'a mniej więcej 22 lata temu w Brown's Hotel, gdy był w Wielkiej Brytanii, by promować film 2010. Czytałem jego książki odkąd byłem małym brzdącem,a niektóe z jego historii- chociażby “Dziewięć miliardów imion Boga”- były dla mnie esencją czystego SF. Była to historia, którą nawet czytając w wieku dziewięciu czy dziesięciu lat, chciałem kiedyś napisać. Umiejętność dziwienia się światu, od kogoś kto naprawdę jest skarbem dla świata.

(I z wielką radością dowiedziełem się, że jedna z tych książek, któe uwielbiałem mając 12 lat, dopiero co została ulepszona i ponownie wydana- A Science Fiction Omnibus Briana Aldissa od Penguin Classics. To mogą nie być dziewięćdziesiąte urodziny Briana Aldissa- ma dopiero 82 lata- ale wciąż pisze i także jest skarbem.)

środa, 5 grudnia 2007

strajki, scenariusze i sprawy

Neil napisał w niedzielę 2 grudnia 2007 o 16:02

Czuję, że marny ze mnie strajkujący. Strajk Amerykańskiego Związku Pisarzy został ogłoszony w przeddzień mojego wylotu z LA do UK i od tamtego czasu przebywam tysiace kilometrów od wszystkich miejsc gdzie protestują. Codziennie dostaję ładne emaile z informacjami gdzie w Nowym Jorku odbędzie się pikieta, ale w czasie kiedy odbieram te wiadomości Nowy Jork znajduje się bardzo daleko, nawet nie w tym samym kraju co ja. A teraz zaczynam się gorączkowo zmagać z ostatnimi rozdziałami Księgi Cmentarnej i żeby je dokończyć mogę zapaść się pod ziemię i zniknąć zupełnie.


Ale z razie gdyby ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości (a sądząc po przychodzących do FAQ, trochę osób ma), tak, całym sercem popieram i -niezależnie czy było to cokolwiek warte- głosowałem za strajkiem (jak około 95% członków Związku, więc nic dziwnego).

Zastanawia mnie jednak, że wszędzie indziej na świecie bierze się za pewnik, że autorom płaci się gdy ich dzieła są oglądane online w sieci. Jeśli napisałbym scenariusz do serialu w Wielkiej Brytanii dostałbym mniej pieniędzy z góry (niewiele mniej) ale wynagrodziłoby mi to wpływy za powtórki, wydania DVD, udostępnianie w Internecie i tak dalej. (cokolwiek to oznacza, za wydaną w twardej oprawie książkę dostaję z tantiem125 razy więcej, niż za DVD sprzedawane w tej samej cenie)

Gdyby miało to zaszkodzić RSS - Na końcu tej notki zamieszczam dwa klipy podsumowujące całą sprawę. Stronnicze, rzecz jasna.

...

Cześć Neil,

Poszedłem zobaczyć „Beowulfa” jak tylko wszedł do kin i spodobał mi się, choć nie tak bardzo jak “Gwiezdny pył” który po prostu mnie zachwycił.
W każdym razie znalazłem dwie pomyłki. Pierwsza to duńskie góry. Góry to coś, z braku czego Dania słynie i co pozwala Islandczykom takim jak ja żartować sobie z kraju, który kiedyś władał naszym Ale ktoś na forum imdb.com zauważył, że choć niezgodne z rzeczywistością zgadza się to z poematem, w którym czytamy:

"'......sailors now could see the land, sea-cliffs shining, steep high hills, headlands broad.' " [“żeglarze ujrzeli ziemię, błyszczące klify, strome wzgórza, rozległy przylądek”]

Ustna tradycja robi poematom takie rzeczy. Zapisał go prawdopodobnie ktoś, kto w życiu nie widział Danii. Gdzieś mogły pojawić się wersje mówiące o wyjątkowo płaskim terenie kraju, ale są one dla nas na zawsze stracone. Druga kwestia może być trochę trudniejsza do wyjaśnienia za pomocą poematu. Islandia jest wymieniona w filmie co najmniej dwa razy, co jest nie na miejscu zważywszy, że w tym czasie prawdopodobnie nie była jeszcze zamieszkana i mało prawdopodobne, aby ktokolwiek wiedzący o jej istnieniu nazywał ją w ten sposób. Czy skłoniła cię do tego miłość do naszego kraju, czy były inne powody? Czy wybierzesz łatwiejsze wyjście i obwinisz swojego współpracownika? Islandczycy nie poczują się urażeni, bo z reguły lubią jak ktoś o ich kraju wspomina. W każdym razie dzięki za pisanie tego dziennika, dla mnie jest świetny szczególnie gdy wspominasz o folklorze (jestem etnologiem) i bibliotekach (jestem bibliotekoznawcą i specjalistą od zarządzania informacją) i to bardzo przychylnie.
Ciepłe pozdrowienia z Cork w Irlandii
,
Óli Gneisti Sóleyjarson

Tak, klify i wzgórza wzięły się z poematu..

W scenariuszu kwestia brzmiała "They sing our shame from the middle sea to the ice-lands of the north." [„Wyśpiewują nasz wstyd od morza środkowego do lodowych ziem północy.]

Choć nie jestem pewien co ostatecznie mówi Anthony Hopkins w filmie. (i nie mam też pojęcia skąd w „Skylding’s Watch” [„Czuwaniu Skyldinga”] wziął się równie anachroniczny wers mówiący o Vinlandii. Nie było go w żadnej wersji Rogera i mojej.)

Przypadkowo pomyślałem, że wspomnę ponownie, iż książka ze scenariuszem Beowulfa zawiera odpowiedzi na tego typu pytania I żaden z obecnych w sieci opisów nie wyjaśnia dokładnie czym ta książka jest.

Znalazłem recenzję (http://www.post-gazette.com/pg/07320/834312-44.stm), w której piszą:

W jaki sposób scenariusz zawierający flaki, sceny krwawej jatki i słowa na „k” zostaje animacją dozwoloną od lat 13? Sprawdźcie w „Beowulf: Scenariusz” (HarperCollins Entertainment, $16.95), który zawiera właściwie dwa scenariusze, oba autorstwa powieściopisarza Neila Gagmana i zdobywcę Oskara-scenarzystę Rogera Avary’ego.
Pierwszy z nich otrzymacie po połączeniu scenarzysty “Pulp Fiction” (Avary) z autorem
”Sandmana”, “Gwiezdnego pyłu” I “Amerykańskich bogów”(Gaiman), bez użycia jakichkolwiek zasad i bez ingerencji z zewnątrz. Drugi to ich wersja ostatecznego scenariusza do filmu.
Avary zapewnił przedmowę i „Międzysłowie” w którym opisuje trwającą od kilku dekad obsesję na punkcie „Beowulfa” – liczącego setki lat poematu złożonego z 3000 wersów – i coraz większy przymus by odtworzyć to na ekranie. W końcu, głęboko nieszczęśliwy rezygnuje z reżyserowania „Beowulfa” w obliczu grubej kasy Stevena Binga i pasji z jaką reżyser Robert Zemeckis odnosi się do projektu. Gaiman napisał posłowie, w którym stwierdza, że wstęp Rogera Avary’ego jest stanowczo zbyt szczerze opisuje proces tworzenia scenariusza.
To dlatego, że Roger jest Świętym Szaleńcem.
Gaiman i Avary spotkali się po raz pierwszy w Meksyku w 1997 i stworzyli pierwszy, napędzany tequilą pierwszy szkic, w którym matka Grendela rozmiłowana była w ludzkim mięsie bez opamiętania. Ta wersja jednak zgadza się z układem staroangielskiego poematu.
Następnie wkładem Zemeckisa było przypomnienie o wolności obowiązującej w kinematografii i pozwolenie na rozpuszczenie wodzów wyobraźni, skoro jego nowatorska technika Performance Capture (jaką widziano już w filmie „Ekspres Polarny”) nie zna ograniczeń.
Czas akcji i jej umiejscowienie zmieniły się w ostatecznej wersji – zamiast opowieści w dwóch częściach i dwóch krainach Beowulf zaczyna i kończy na dworze króla Hrothgara. Beowulf nie wraca do domu, tylko zostaje nagrodzony tronem Hrothgara. Zamiast potężnego pogromcy smoków spotykamy najpierw starego króla Beowulfa w jego dworze… i oczywistym jest, że to zupełnie inne przeżycie niż w przypadku pierwszego scenariusza.
Równie intrygujące co sam scenariusz są owe momenty szczerości Avary’ego. Na przykład pogodził się w końcu z oddaniem swojego „dziecka” Zemeckisowi, gdy „Z.” zgodził się zaangażować Cristina Glogera jako potwora Grendela. Reżyser pokłócił się z ekscentrycznym aktorem podczas kręcenia „Powrotu do przyszłości 2” co skończyło się pozwaniem Zemeckisa, gdy ten włączył wizerunek aktora do filmu. „Do dziś wyrok chroni aktorów przed używaniem ich podobizn bez ich zgody” pisze Avary.
Mimo tego Gloger dostał rolę a Zemeckis użył swoje nowomodnej technologii to przeobrażenia go na ekranie w potwora, co może być wystarczającą zemstą.
Książka ze scenariuszami „Beowulfa” zawiera też prace artysty Stephena Norringtona zlecone mu przez Avary’ego kiedy ten jeszcze miał reżyserować swoja wersję, które dodatkowo prowokują pytanie zadane przez skonfrontowanie oby wizji: „Co by było gdyby…?”

(Jednak wzmianka w pieści jest całkowicie moja winą. Przepraszam.)

...

Cześć Neil, jestem fanem ze Szwecji, który miał nadzieje na zakup kilku Twoich książek ze strony Audible.com, ale najwyraźniej Audible nie sprzedaje ich Szwedom. Czy mógłbyś mi powiedzieć dlaczego? Ponieważ nie ma innego szwedzkiego, czy nawet europejskiego sprzedawcy Twoich książek w formacie audio oznacza to, że nikt nie dostanie moich pieniędzy, a ja nie mam wyjścia i muszę słuchać Orsona Scotta Carda.

Na całym świecie jest mnóstwo spraw związanych z prawami, co oznacza, że firmy nie zawsze sprzedają swoje produkty gdzie indziej. Jeśli chodzi o książki audio, zawsze możesz kupić CD i zgrać je samodzielnie. Są nawet audiobooki wydawane na płytach z plikami MP3 więc nie musisz zgrywać, po prostu przenosisz je na swój odtwarzacz. (Właśnie sprawdziłem i Amazon obniżył cenę „Chłopaków Anansiego” MP3 CD) więc to najtańszy sposób nabycia „Chłopaków Anansiego” do posłuchania.

Neil, zastanawiałem się co sądzisz na temat książek Philipa Pullmana i kontrowersji w Stanach wywoływanych przez film opartego na jego pierwszej powieści.

Jessica.

Bardzo lubię Philipa Pullmana, jego książki takoż i uważam, że owe kontrowersje są głupie. Czy to wystarczy?
...

Tu są filmiki:

i jeszcze jeden: