poniedziałek, 31 października 2016
Czekanie i „Cynamon”
środa, 24 marca 2010
"Odd i lodowi olbrzymi" i nowa edycja "Chłopaków Anansiego" już w sprzedaży!
Opisy obydwu książek znajdziecie w poprzednim poście z działu "Nowości".
środa, 22 lipca 2009
Ponury niedźwiedź i inne odgłosy.
Najlepsze z całego dzisiejszego dnia było czytanie na głos „Odda i Lodowych Gigantów” przy nagrywaniu audiobooka. (Jest na tyle krótki, że mogłem to zrobić w ciągu jednego popołudnia i w całości będzie trwał 90 minut). Odkryłem, że pierwszy rozdział jest beznadziejny do czytania na głos: nie ma dialogów, za to są długie zdania, które były bardzo przyjemne dla mnie jako pisarza, ale dla mnie, jako lektora są straszne. I odkryłem, że uwielbiam czytać głosem ponurego niedźwiedzia (podobnego głosu używałem jako Kłapouchy czytając „Kubusia Puchatka” przez te wszystkie lata) i głosem lisa-opowiadającego-coś-innymi-głosami, a także samego Lodowego Giganta, który nigdy nie jest aż tak wytworny, jak mu się wydaje.
A potem zjadłem obiad z Maddy, Holly i ich mamą i się z nimi pożegnałem. Na parę tygodni wyjeżdżają do Anglii i spotkam się z nimi na Międzynarodowym Festiwalu Książki w Edynburgu.
Zauważyłem dzisiaj wstępne umowy dotyczące nowego, limitowanego wydania "Nigdziebądź", z autografem, które wkrótce wyda Harper Collins (było tutaj). Jeżeli zapłaciliście z góry za "Nigdziebądź" w teraz-o-ile-mi-wiadomo-zupełnie-niedziałającym Hill House, dostaniecie taki egzemplarz. (Powinniście już dostać od Harpera e-mail z potwierdzeniem). To będzie chyba niezwykle piękne wydanie, Harper robi coś takiego po raz pierwszy i będzie to, tak samo jak audiobook, wersja tekstu "preferowana przez autora", czyli o kilka tysięcy słów dłuższa, niż aktualne amerykańskie wydanie. Na końcu znajdzie się też trochę dziwnych rzeczy - mój oryginalny plan scenariusza dla BBC i takie tam.
Panie Gaiman, po pierwsze - uwielbiam Pana dzieła. Po drugie - zastanawiam się, czy wie Pan, że w Tempe w stanie Arizona w dniach 4-7.09 odbędzie się North American Discworld Convention [Północnoamerykański Konwent Świata Dysku]. Gościem honorowym będzie Terry Pratchett. I czy jeśli Pan wie, to czy będzie Pan mógł się pojawić?
Od dawna już nie pisałem nic o http://www.nadwcon.org. Nie, nie mogę przyjechać. Będę wtedy w Anglii, będę odpoczywał bo Festiwalu Książki w Edynburgu i przygotowywał się do kręcenia krótkometrażowych niemych filmów. Ale życzę wszystkim miłej zabawy i mam nadzieję, że nie każecie Terry'emu podpisywać zbyt wielu rzeczy.
Cześć Neil!
To nie pytanie, tylko ciekawostka. Czy wiesz, że premiera filmu "Koralina" na Tasmanii odbędzie się o cztery dni wcześniej, niż w całej Australii? Nie skarżę się wcale. Po prostu pomyślałam, że to zabawne, bo to w końcu, no wiesz, Tasmania :)
Dzięki za wszystkie Twoje niesamowite działa. "Księga cmentarna" jest w pierwszej dziesiątce moich ulubionych książek.
Claire
Uważam, że Tasmania jest jednym z najfajniejszych i najprzyjemniejszych miejsc na świecie. Większość moich znajomych Australijczyków (nie pochodzących z Tasmanii) przyznaje się, że Tasmanię traktują jak Kanadyjczycy Nową Funlandię, czy Amerykanie... no cóż, resztę świata. Wydaje im się, że jest nieznośnie prowincjonalna i nie sposób w ogóle się tam dostać.
Bardzo się cieszę, że obejrzą tam "Koralinę" cztery dni przed resztą Australii i mam nadzieję, że zaowocuje to w ciągu tych czterech dni falą kinowych turystów.
W związku z niedawnym ogłoszeniem, że Marvel przejął prawa do postaci Marvelmana - czy będziesz w jakikolwiek sposób zaangażowany w przyszłe publikacje lub/i marketing? Jeśli tak - czy Ty i Marvel moglibyście rozważyć używanie w dalszym ciągu nazwy "Miracleman", niż zmianę na "Marvelmana"? Zetknąłem się z tą postacią w połowie lat 80., w "Eclipse" prowadzonym przez Alana Moore'a, a potem Ciebie. I niezależnie od powodów z jakich te historie miały taką nazwę, zawsze wydawało mi się, że "Miracleman" miał - z braku lepszego określenia - więcej klasy, ta nazwa jest bardziej na miejscu i bardziej dorosła, niż "Marvelman". Dzięki za poświęcony czas.
Zobaczymy. I nie, myślę, że to będzie Marvelman, tak jak było do 1984, kiedy to Marvel zaskarżył nazwę.
W tej chwili nie jestem pewien co się wydarzy, Mark Buckingham i ja nic nie podpisaliśmy, ale mam szczerą nadzieję, że Marvel wyda ponownie przygody, które napisał Alan Moore i to, co zrobiłem z Markiem Buckinghamem (zeszyt 25. Miraclemana został ukończony, i jest gotowy do druku od 16 lat. Wciąż ma go Mark Buckingham, choć część dymków zdążyła nieco pożółknąć.) Nie jestem pewien, jakie plany ma Marvel wobec tej postaci - ale oczywiście chciałbym zakończyć historię, którą zacząłem pisać.
Cześć Neil,
Wspominałeś, że historia z komiksu "Whatever Happened to the Caped Crusader?" ["Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?"] zawdzięcza co nieco Kurtowi Busiekowi, a wcześniej pisałeś o wymyślaniu wraz z nim wielkiej, szalonej historii o Batmanie podczas długiej wyprawy samochodem. Domyślam się, że WHTTCC jest właśnie tą samochodową historią, czy mógłbyś pdozielić się z nami czymś na temat tej wczesnej wersji, w czym jest podobny/różni się od scenariusza w opublikowanej wersji?
Centralny pomysł historii Alfreda w pierwszej części WHTTCC wymyśliliśmy i rozwinęliśmy z Kurtem trzynaście lat temu, prawie do co dnia. Było to podczas podróży z San Diego do Thousand Oaks, gdzie mieliśmy pojechać i być świadkami narodzin Winter McCloud (choć nie wiedzieliśmy, że właśnie po to jedziemy do Thousand Oaks. Myślałem, że po prostu mamy zabrać Scotta i Ivy, w bardzo zaawansowanej ciąży na obiad, i dopiero kiedy w trakcie obiadu Ivy złapała mnie za rękę i kazała mierzyć czas skurczów wieczór stał się cokolwiek niezwykły).
Zdaję sobię sprawę, że bardziej doświadczeni fani wyczekują w kolejce przez kilka dni, żeby tylko móc Cię spotkać, ale ponieważ próbuję opłacić studia pracując na pełen etat, chyba nie mogę sobie pozwolić na bycie prawdziwym "fanem". Czyli może masz jakiś pomysł, jak wcześnie muszę pojawić się na konwencie Anticipation '09 w Montrealu? Wiem, że niezbyt często bywasz w Montrealu, a spotkanie z Tobą bardzo wiele dla mnie znaczy.
Z radością mogę powiedzieć, że choć zdarzało się ustawianie w kolejce wczesnym rankiem, to nie słyszałem dotąd o wyczekiwaniu przez kilka dni. I to moim zdaniem bardzo dobrze, bo czułbym się winny.
Na Worldconie odbędzie się kilka imprez z moim udziałem, w tym kilka spotkań z podpisywaniem. Nie wiem, czy bilety na podpisywanie będą losowane, czy nie. Zapytam.
Mam nadzieję, że spotkanie mnie będzie równie łatwe, co przypadkowe spotkanie na ulicy, ale może jestem zbyt optymistyczny. Zobaczymy. (A w odpowiedzi tym, którzy pytali, czy będzie tam też Amanda - niestety ten tydzień spędza w Rosji, grając koncerty z niezrównanym Jasonem Webleyem.)
(Co mi przypomina, że w Rosji pojawią się wkrótce wznowienia moich książek z nowymi, przepięknymi okładkami. Postaram się zamieścić tu niedługo jakieś zdjęcia.)
czwartek, 6 marca 2008
urodzony wolnym
Dostałem mnówstwo uroczych listów od osób, które dzięki darmowym źródłom odkryły swoich ulubionych pisarzy i następnie kupiły ich dzieła. Choć miałem odrobinę nadziei, że ktoś zapyta mnie "Skoro tak bardzo podoba ci się idea darmowego dostępu to dlaczego nie napiszesz za darmo, zrzekając sie honorariów książki, która mogłaby być sprzedawana niewiarygodnie tanio albo i rozdawana, aby zachęcić ludzi do czytania? I co wtedy, mądralo?" Ale nikt nie zapytał.
W sumie szkoda, bo wtedy mógłbym pokazać, że zrobiłem tak - przynajmniej jeśli chodzi o napisanie - w zeszłym roku. To krótka książka pod tytułem "Odd i Lodowi Giganci" wydana w Wielkiej Brytanii i Irlandii przez Bloomsbury Books z okazji Światowego Dnia Książki 2008, który będzie miał miejsce w najbliższy czwartek, 6 marca.
I nie tylko ja tak zrobiłem.
Mówiąc krótko, każde brytyjskie i irlandzkie dziecko dostanie kupon na książkę i będzie mogło zdecydować na co go przeznaczyć (mają do wyboru dziewięć książek, większość z nich została napisana specjalnie z tej okazji). Nikt - autorzy, ilustratorzy, wydawcy, sprzedawcy, Book Tokens ani szkoły - nie zarobi na tym ani grosza. (może z wyjątkiem Amazon.co.uk, który robi przyzwoity interes na międzynarodowych wysyłkach.)
"13 milionów dzieci w wieku szkolnym w całym Zjednoczonym Królestwie otrzyma Kupon Światowego Dnia Książki o wartości £1 który przez cały marzec będzie można wymienić na Książkę Za Funta w jednej z ponad 3000 księgarni biorących udział w akcji w Wielkiej Brytanii i Irlandii. Kupon można wykorzystać również przy zakupie dowolnej książki lub audiobooka o wartości powyżej £2.99. Kupony Światowego Dnia Książki sponsoruje National Book Tokens a koszty wykupu książek pokrywane są przez same księgarnie."Tu również książki są jak nasiona dmuchawca i nie wszystkie padną na podatną glebę. Jakaś część tych 13 milionów dzieci zniszczy swoją książką, inne ją rzucą, niektóre nawet nie wezmą w tym udziału. Ale część z nich wybierze samodzielnie swoją własną książkę, odkryją w niej coś, na to inaczj by nie trafiły, być może nawet stwierdzą, że czytanie i posiadanie właśnych książek bywa bardzo przyjemne i... być może... sprawi to, iż nawet za sto lat będą wciąż jeszcze istnieć księgarnie oraz ludzie czytający książki.
Właśnie poszperałem w googlach żeby sprawdzić, czy są już jakieś recenzje "Odda". Nie widziałem w żadnej z gazet, ale
Dużo ludzi napisało, że rentgen płuc jest potrzebny do sprawdzenia, czy nie choruje się na gruźlicę. Nikt nie wyjaśnił dlaczego zdjęcie trzeba przywieźć do Stanów w bagażu podręcznym (takie są przepisy, a przynajmniej takie były w 1992). Po wyglądowaniu zapytałem urzędnika imigracyjnego czy ktoś będzie je oglądał i odpowiedział mi, że nikt nigdy nie sprawdza zdjęć rentgenowskich z bagażu podręcznego. Nigdy? Nigdy - odpowiedział urzędnik.
Jeżeli twój pies nagle zauważy i zacznie gonić kota (który już nie siedzi na drzewie) podczas gdy ty stoisz w kałuży, która właśnie z powrotem zamarzła, a ty wykonasz nagły i źle zaplanowany ruch z zamiarem powstrzymania kota przed pościgiem (a psa przed utratą oka - Księżniczka traktuje walki bardzo poważnie) i dość ciężko wylądujesz na kostce będziesz dziwnie zadowolony, jeśli po godzinie będziesz jedynie kulał i okładał nogę lodem. Zdaniem mojej lekarza (który akurat był w okolicy) mogło skończyć się czymś sto razy gorszym.
Księżniczka wróciła do domu, Cabal ma szramę pod okiem.
A Dave McKean przysłał dziewięć szkiców dziewięciu różnych okładek do "Księgi Cmentarnej" - wszystkie są imponujące. Dowiem się, czy wolno mi je tutaj zamieścić (tzn kiedy już wybierzemy ostateczną wersję). Myślę, że to interesujące w jaki sposób wybiera się okładkę książki. (Byłem też zachwycony, że kiedy Dave skończył czytać książkę napisał do mnie, że jest dużo mocniejsza, niż "Koralina".)
sobota, 3 listopada 2007
słowa, słowa
Neil napisał w sobotę 3 października 2007
Zastanawiałem się nad kupnem twojej nowej książki Odd i Śnieżni Giganci. Zanim zacząłem pracować w moim obecnym miejscu pracy pomyślałbym, że "Odd" to niesamowite imię dla postaci z powodu jego znaczeń w języku angielskim.
Jednakże pracuję teraz dla firmy, która zatrudnia wielu Norwegów pośród których jest wiele osób o imieniu Odd, wliczając w to człowieka o wspaniałym imieniu Odd Erik Stangeland.
Co sprawiło, że wybrałeś 'Odda' na swoją postać? (nawiasem mówiąc, zrobiłem krótkie badanie na temat imienia Odd i dowiedziałem się, że jego etymologoczne znaczenie może pochodzić od staronordyckiego słowa {oddrinci} oznaczającego 'czubek miecza (broń)' - zastanawiam się jak to się stało, że w nowoczesnym angielskim oznacza to co oznacza (odd - dziwny, dziwaczny, osobliwy, nieparzysty, nie od pary, nierówny, różny, różniący się, dodatkowy, nadliczbowy...).
Pozdrowienia
Cameron
Aberdeen, Szkocja
Tak jak mówisz. Właściwie książka zaczyna się tak:
Był sobie chłopiec o imieniu Odd, nie było w tym nic dziwnego, albo niezwykłego, nie w tym czasie i miejscu. Odd znaczyło czubek ostrza, to było szczęśliwe imię.
A jednak chłopiec był dziwny. A przynajmniej tak sądzili mieszkańcy jego wioski. Ale jeśli było coś, czym nie był, to szczęściarzem.
Jego ojciec został zabity podczas morskiej napaści dwa lata wcześniej, kiedy Odd miał dzisięć lat. Nie było niczym niespotykanym zginąć w czasie takiej napaści, ale jego ojciec nie został zabity przez Szkota, nie umierał w chwale w sercu bitwy jak przystało na Wikinga. Wyskoczył za burtę żeby ratować jednego z przysadzistych małych koników, które zabierali ze sobą jako zwierzęta juczne.
A jak je znalazłem? Zanim zacząłem pisać zadzwoniłem do mojego ulubionej Norweżki Iselin Evesen (ostatnio wspominana na blogu kiedy rozmawiała ze mną Grobie w Oslo jak mi się zdaje), a ona zebrała dla mnie listę staronordyckich imion i przydomków i ich znaczeń oraz innych rzeczy, a Odd wyskoczył z listy i zaczął machać.
Według http://www.etymonline.com/index.php?term=odd czubki mieczy były trójkątami, a trójstronność nasunęła nam pomysł odd(nieparzysty) naprzeciw even(parzysty), a stąd pewnie wzięło się odd (dziwny) naprzeciw normalny...
Inwektywy w Wiewiórzym (billingsgate=inwektywy)? Skąd to powiązanie, proszę i dziękuję? (wyszukałem to w google i dowiedziałem się, że Billingsgate jest częścią Londynu i że był tam kiedyś targ rybny. Nie wiem jednak co to ma wspólnego z Wiewiórkami 1) które są tak zachłanne, że zjedzą wszystko gdziekolwiek się to położy 2) wiewiórkami nieuczciwie zamykanymi w pułapkach na świstaki)
Pozdrawiam, Siri
Tarh rybny w Billingsgate był znany z ostrego i interesującego języka jego pracowników, którzy jak jeden mąż klęli niczym, hm, żony rybaka. Za Grose Dictionary of the Vulgar Tongue, z 1811 roku
język billingsgate
Rynsztokowy język, albo zniewaga. Billingsgate był targiem gdzie sprzedawczynie ryb nawoływały do nabywania ryb; tam także, podczas ich targów i rozmów, były w jakiś sposób zwolnione z bycia porządnymi i dobrze wychowanymi.
poniedziałek, 29 października 2007
Moja książka na Światowy Dzień Książki
Neil napisał w poniedziałek 29 października 2007

Dziękuję panu, panie Neil.
Siri
Bardzo proszę. Zobaczmy... Nie wiem, czy Odd and the Frost Giants będzie wydana w Stanach. Jak na razie nie ma takich planów.
Napisałem ją z okazji tak zwanego Światowego Dnia Książki na Wyspach, podczas którego grupa pisarzy pisze książki za nic, a wydawcy wydają je za nic, a sprzedawane są po funcie za egzemplarz dzieciom, które dostały jednofuntowy bon, a wszystko to dzieje się wyłącznie dlatego, żeby nakłonić dzieci do czytania. Opisują ten proceder na swojej stronie jako największą rokroczną promocję radości z czytania i książek.
Aż się zatrząsłem dowiadując się, że UNESCO zapożyczyło Kataloński zwyczaj, kiedy róże i książki wręczano sobie 23 kwietnia (dzień świętego Grzegorza, Urodziny i dzień śmierci Shakespeara, nie wspominając już o urodzinach Nabokova i dniu śmierci Cervantesa).
To oficjalna organizacja charytatywna.(tutaj macie FAQ z tej strony)
W Anglii i Irlandii odbędzie się to 6-tego marca 2008.
Tutaj są tegoroczne książki:http://www.worldbookday.com/1-pound-book-details.asp
Co do tego jak zdobyć egzemplarz, jeśli nie mieszkasz na Wyspach, proponuję poprosić kogoś stamtąd, żeby ci go kupił, albo po prostu zamówić ze sklepu internetowego. Zapłacisz koszt przesyłki, ale wciąż masz książkę liczącą 14 500 słów za dwa dolary (to mniej więcej tyle ile ma Koralina) więc pewnie nie będzie to dla ciebie wielkie obciążenie.
Jeśli zdecydujesz się na Amazon.co.uk -- którego może użyć każdy z każdego innego kraju, jeśli ma tam konto -- powinieneś użyć tego linku żeby zamówić jednofuntową książkę. Mają też inny link link do przecenionej 25-funtowej wersji książki - co jest, jak mniemam, jeżeli tylko nie usłyszę jakiegoś sprostowania, jakimś dużym potknięciem Amazona, chociaż możliwe, że przeceniają paczki po 25 kopii.
Teraz skończyłem pisać Odd..., mam jeszcze do napisania esej o Bone Jeffa Smitha i wstęp do książki o Franku McConnellu, potem wracam na pełny wymiar godzin do Księgi Cmentarnej aż ją skończę. Prawdopodobnie odetnę się od świata w Grudniu, żeby napisać ją do końca.
Myślę, że Księga Cmentarna ukaże się w ciągu roku. Może troszkę mniej.
niedziela, 28 października 2007
Początek rozdziału trzeciego "Odda i Lodowych Gigantów"
Odd wyobrażał sobie, że wyżywi się łososiem przez tydzień lub dłużej. Odkrył jednak, że zarówno niedźwiedzie, jak i lisy i orły jedzą łososie, a karmiąc ich mógł chociaż częściowo podziękować im za odprowadzenie go do domu. Jedli dopóki nie zniknęła cała ryba, lecz tylko Odd i orzeł wydawali się być zadowoleni ze swych porcji. Lis i niedźwiedź obydwaj wyglądali na głodnych.
"Jutro znajdziemy więcej jedzenia", powiedział Odd. "Teraz śpijcie."
Zwierzęta patrzyły na niego uporczywie. Odd podszedł do słomianego materaca i wdrapał się na niego. Zdał sobie sprawę, że legowisko zupełnie nie pachniało jak jego ojciec. Kiedy siadał, ostrożnie oparł kulę o ścianę, by mógł wstać po przebudzeniu. Pachniało po prostu jak słoma. Odd zamknął oczy i zapadł w sen.
Sny o ciemności, błyskach, momentach, nic, czego mógłby się chwycić, nic, co mogłoby go pokrzepić. I wtedy we śnie rozbrzmiał donośny posępny głos:
"To nie była moja wina."
A wyższy, gorzko rozbawiony głos powiedział: "O, z pewnością. Powiedziałem ci, byś nie próbował spychać tego drzewa. Po prostu nie posłuchałeś."
"Byłem głodny. Czułem miód. Nie wiesz jak to było, gdy czułem jego zapach. Był lepszy niż miód pitny. Lepszy niż pieczona gęś." Wtedy posępny głos, tak niski, że gdy przemawiał, brzuch Odda zaczynał drżeć, zmienił swój ton. "A ty najbardziej ze wszystkich nie powinieneś obwiniać innych. To właśnie przez ciebie jesteśmy w tarapatach."
"Myślałem, że się dogadaliśmy. Myślałem, że nie będziemy czepiać się małego trywialnego błędu..."
"To nazywasz trywialnym?"
W tym momencie trzeci głos, wysoki i surowy, zaskrzeczał "Cisza."
Zapadła cisza. Odd przewrócił się na drugi bok. Drzewo w kominku żarzyło się wystarczająco jasno, by dojrzeć wnętrze chatki, wystarczająco, by utwierdzić Odda w przekonianiu, że oprócz niego nie było tam żadnych innych ludzi. Był tylko on, lis, niedźwiedź i orzeł...
Ciekawe, czy jedzą ludzi, pomyślał Odd. Czymkolwiek są.
Usiadł na łóżku, oparty o ścianę. Niedźwiedź i orzeł zignorowali go.
Lis rzucił mu krótkie spojrzenie zielonych oczu.
"Rozmawialiście", powiedział Odd.
Zwierzęta spojrzały na Odda, a później po sobie. Nawet jeśli właściwie nie powiedziały "Kto? My?", właśnie to wyrażały ich sylwetki, sposób, w jaki siedziały.
"Ktoś rozmawiał," powiedział Odd. "I to nie byłem ja. Nikogo więcej tu nie ma. To znaczy, że to byliście wy. Nie ma sensu zaprzeczać."
"Nie zaprzeczyliśmy" powiedział niedźwiedź. "Ponieważ nie potrafimy mówić." I dodał, "Ups."
Lis i niedźwiedź wpatrywały się w niedźwiedzia, który zasłonił oczy łapą i wyglądał na zawstydzonego.
Odd westchnął. "Który z was ma ochotę wytłumaczyć, co się tutaj dzieje?" zapytał.
"Nic", odparł żywo lis. "Tylko parę gadających zwierząt. Żaden powód do zmartwienia. Zdarza się codziennie. Będziesz miał nas z głowy od samego rana."
Orzeł wbił w Odda spojrzenie swego jedynego dobrego oka. Następnie odwrócił się do lisa. "Akurat!"
piątek, 26 października 2007
Skończony Odd
30-sekundowe straszne opowiadanie zostanie nadane 27 października w Weekend America. Jeśli nie macie NPR-u, powinniście być w stanie wysłuchać tego- jak zresztą wielu innych rzeczy- na http://weekendamerica.publicradio.org/
Dziś w nocy skończyłem pierwszą wersję roboczą "Odda i Lodowych Gigantów". Ma mniej więcej 14, 000 słów, co kwalifikuje ją (jak myślę) do miana nowelki. Wysłałem ją paru osobom to przeczytania, a jutro sam ją przeczytam, pogryzmolę po wydrukach, trochę pozmieniam, pozastanawiam się, czy to wypali czy nie i spróbuję zrobić tak, żeby wypaliło.
Tutaj macie link do wypowiedzi Guillermo del Toro i uroczej Selmy Blair na temat Śmierci:
http://www.superherohype.com/news/topnews.php?id=6447
Równie-urocza-jak-Selma-Blair Coleen Doran poprawiła rysunki ze swojego rozdziału "Gry w ciebie" do drugiego tomu Absolute Sandmana. Możecie porównać jak wyglądają te same strony w dwóch różnych wersjach na http://community.livejournal.com/scans_daily/4192671.html Również Coleen umieściła parę stron ze szkiców do Sandmana #20 na http://adistantsoil.com/blog/?p=811
Ktoś przysłał mi link do filmika, który miał być rzekomo wypowiedzią H.P. Lovecrafta z 1933r. i który sprawił, że chciałem wziąć na bok wszystkich zaangażowanych w jego tworzenie, pokazać im wywiady z tamtych czasów i zmusić do rzetelnego wysłuchania pytań, które wtedy się zadawało i sposobu, w jaki się odpowiadało. Wywiady można datować z dokładnością do sekund, na tej samej zasadzie co stare reklamy lub stare programy telewizyjne. (ostatnio oglądałem z Maddy parę pierwszych odcinków The Tomorrow People. Po paru minutach powiedziała "To lata siedemdziesiąte, tak?"). Sam pomysł był dobry, ale radość ze stylizowania czegoś na minione czasy musi płynąć z dobrze dobranego tonu głosu i drobnych szczegółów, bo to one gwarantują sukces.
Kliknąłem na link do następnego z kolei filmika, który okazał się być moją wypowiedzią o Necronomiconie i o tym, dlaczego chciałbym, żeby mój egzemplarz był podpisany przez autora...
No i tak. Teraz łóżko.
wtorek, 16 października 2007
widok z końca rozdziału 8.

Padało, a pies siedział z głową na deszczu czekając, aż sie przejaśni i aż ja skończę pisac i będę mógł porobić coś - cokolwiek - bardziej interesującego.
(Na wypadek gdyby zachciało ci się robić coś innego polecam trzymanie na wierzchu projektu okładki, z naklejką Światowego Dnia Książki i w ogóle, którą przysłał ci wydawca. Moim zdaniem jest tu po to, aby przypominać, że jeśli nie skończysz pisać na czas będzie to okładka książki złożonej z samych pustych stron.)
poniedziałek, 15 października 2007
Czemu pisać?
Nie zawsze tam jesteś, kiedy piszesz. To głównie długi i ciężki marsz. Czasem mozolna droga przez mgłą, kiedy boisz się, że straciłeś poczucie kierunku i nie pamiętasz dlaczego w ogóle wyruszyłeś.
Ale czasami lecisz i to jest wynagrodzeniem za wszystko.
Jeszcze nie całkiem dokończyłem, ale teraz mnie to nie obchodzi i podejrzewam, że mogę przekonać wydawcę, żeby poczekał jeszcze kilka dni. To żyje i jest prawdziwą książką, nawet jeśli krótką i nie mogę się doczekać, kiedy do niej wrócę.
....
The Hype Machine jest wspaniałym narzędziem do wyszukiwania muzyki i internetowych stacji radiowych, uwielbiam jej używać odkąd dowiedziałem się o niej z Fabulist. Jak można przeczytać na stronie Fabulist w najnowszym poście, będzie trzeba 10 000 użytkowników którzy otworzą okno Hype Machine żeby wypuścić jej nową wersję. Obecnie mają 1800 osób, dlatego jeśli nie masz nic przeciwko uruchomieniu http://hypem.com/new i nie zamykanie okna będę bardzo wdzięczny. Dziękuję.
Labels: fabulist, Odd and the Frost Giants, the Hype machine, why write?
Codziennie piszę książkę
Kręcenie Gwiezdnego Pyłu (Dokument)
Czas - 14:20 - 14:50 (30 minut)
Kiedy - Niedziela 14 Października na piątce
Rzut oka na kulicy nowego filmu Gwiezdny Pył, w obsadzie Claire Danes i Michelle Pfeiffer.
Poza ty - Film 2007 z Johnatanem Rossem o 23.05 w czwartek 16-tego na BBC, w programie recenzje Gwiezdnego Pyłu...
Uznaj to za opublikowane. A Daily Mirror dodają do wydania CD o Gwiezdnym Pyle (nie pytajcie co na nich jest, bo nie wiem) - szczegóły tutaj http://www.mirror.co.uk/2007/10/12/free-stardust-cd-rom-89520-19940921/
Wciąż wstawiam linki do różnych rzeczy zamiast pisać o czymś ciekawym na blogu, ponieważ wciąż znajduję się w piekle, które nie jest ani piątym ani szóstym rozdziałem tej PRZEKLęTEJ KSIążKI która wydaje się być zdeterminowana by stać się dłuższą, niż miała być. (Nie jesteś powieścią, mówię jej. Nie jesteś nawet nowelą. Jesteś nowelką. I masz być skończona na poniedziałek. Ale fabuła tylko się śmieje i rozciąga i nie mam pojęcia co ten cholerny stawik robi w środku lasu.)
Przeczytajcie Josha Olsena i dowiedzcie się, że nic w internecie nie jest prawdą. http://www.laweekly.com/news/news/the-life-and-death-of-jesse-james/17427/
A tutaj Laura Miller o biografii Charlesia Schulza.
czwartek, 20 września 2007
W Japonii
Niewiele do zrelacjonowania. Poleciałem Virgin do Tokio -- miałem dobre wspomnienia z Pierwszej Klasy Virgin sprzed około dziesięciu lat, kiedy leciałem do LA i było tam przyjemnie, przestronnie i naprawdę miło. Teraz nie jest nawet w przybliżeniu tak dobrze, ale siedzenia zmieniają się w zupełnie poziome łóżka, i samo to jest cudowne.
Byłem pod znacznie mniejszym wrażeniem gdy odkryłem, że po wyjściu z samolotu jedna z butelek Taliskera kupiona w bezcłowym sklepie jako prezent dla moich japońskich gospodarzy (biorąc pod uwagę związek Skye z "Gwiezdnym pyłem" wydawało się to odpowiednie) nie znajduje się już w torbie. Mam nadzieję, że ktokolwiek z nią wylądował - cieszy się z niej.
W samolocie pracowałem przepisując rękopis "Odd and the Frost Giants" ["Odd i Lodowe Olbrzymy"]. "Odd" to cieniutka książeczka, którą właśnie piszę - nowelka, jak sądzę - a która zostanie opublikowana z okazji Światowego Dnia Książki 2008
(Zgubiłem notatnik [zostawiłem go w samolocie z Chin do Amsterdamu, w drodze do Budapesztu] w którym znajdował się kolejny rozdział. Nie mając innego wyjścia, wzruszę ramionami i napiszę go od nowa. I tak było to głównie gadanie lisa i niedźwiedź, który mu przerywał.)
Dotarłem do Tokio i przeżyłem najbardziej bezproblemowe przejście przez lotnisko: paszport, bagaż, wszystko było już gotowe gdy się tam znalazłem i wyszedłem jeszcze przed planowanym czasem lądowania samolotu.
Zostałem przedstawiony moim ludziom w UIP Japan, wsadzony do samochodu z moim kierowcą i moim ochroniarzem (mam tu ochroniarza) podczas gdy ludzie z UIP podążali za nami minibusem. A potem dotarłem do hotelu...
Jeśli kiedykolwiek widzieliście film "ANNIE", ten fragment gdzie przyjeżdża do Warbucks Estate i przechodząc przez budynek jest przedstawiana wszystkim po kolei to tak właśnie wyglądał mój przyjazd do hotelu. Wypadłem z samochodu i do środka porwała mnie fala ludzi, tych z hotelu i z UIP, pod przywództwem głównego managera. Uścisnąłem rękę... yyy... wszystkich, a przynajmniej tak się zdawało... i wkrótce znalazłem się w najpiękniejszym pokoju hotelowym jaki widziałem (a byłem w wielu uroczych pokojach hotelowych na całym świecie) z zachwycającym widokiem na Tokio. Hotel otwarto dopiero dwa tygodnie temu i nadal unosił się tam ten charakterystyczny zapach nowych wykładzin. W samym pokoju chyba jeszcze nikt dotąd się nie zatrzymał. Pokazano mi jak wszystko działa i było to bardzo potrzebne - to HAL 2000 wśród pokoi hotelowych, ze wszystkimi dziwacznymi i ukrytymi nowinkami technicznymi. Sedes, który podnosi się na twoje powitanie gdy nerwowo otwierasz nieoznaczone drzwi by sprawdzić co się za nimi znajduje to najmniej dziwna z nich.
(Trzymanie na kolanach pandy było lepsze, niż ten pokój. Ale jeśli chodzi o pokoje hotelowe, ten jest najlepszy. Jest tu też stary teleskop, do podziwiania gwiazd, widoków, czy czegoś).
Sprawdziłem plan - 43 wywiady zaplanowane na te dwa dni skurczyły się do 37, liczby odrobinę bardziej możliwej do wykonania. Kadokawa w piątkowy wieczór powinno być wspaniałą zabawą jeśli tylko do tego czasu będę jeszcze a) wiedział jak się nazywam i b) umiał się podpisać.
Dziś mam czas na dojście do siebie, ale zamiast tego zamierzam wybrać się do Studia Ghibli i złożyć wyrazu szacunku, co chciałem uczynić od kiedy zaprosili mnie po raz pierwszy, lata temu, podczas pracy nad "Księżniczką Mononoke".
...
Gdybym został w domu mógłbym przy tym pomóc... http://www.birdchick.com/2007/09/rolling-bees-in-powdered-sugar.html