Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chris riddell. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chris riddell. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 5 marca 2017

Czy ja w ogóle mam albo potrzebuję immunitetu dyplomatycznego?

Neil napisał w niedzielę 26 lutego 2017 r. o 15:20

Piszę to w samolocie, w drodze do Australii, gdzie  się zaszyję i wrócę do egzystencji człowieka piszącego powieść, a życie zmieni się w nieustającą batalię człowieka z pustą kartką, człowieka z tym, co ma wydarzyć się dalej i człowieka z bohaterami jego książki, którzy mają inne zdanie na temat tego, czym powinni się teraz zajmować.

Ale czas spędzony w trasie był fascynujący. Nie zdarzało się, żebym nie był padnięty: na początku wiedziałem, że muszę wytrzymać tylko do drugiego weekendu, ale do czasu, kiedy ten nadszedł, plany się zmieniły i nagle spędzałem 36 godzin na Islandii, filmując mini-materiał dokumentalny do Amerykańskich bogów. Było wspaniale: kocham Islandię. Ale byłem zmęczony i tak naprawdę niewiele Islandii zobaczyłem.

(Mój ulubiony moment, to kiedy jeden z reżyserów zapytał, czy mogą sfilmować, jak czytam "Amerykańskich bogów" stojąc w jakimś zaułku. Zaproponowałem, że jeśli nie mają nic przeciwko, to może zajrzymy do księgarni, a ja poprzeglądam książki. Tak właśnie zrobiłem i przy okazji podpisałem tyle książek ile zdołałem w czasie, który nam pozostał, bo spieszyliśmy się, żeby wykorzystać resztki zachodzącego lutowego słońca.)




Islandia jest naprawdę przepiękna. I gdyby nie ona, nie byłoby "Amerykańskich bogów"...

Miałem trochę wspaniałej zabawy. Wywiady radiowe dla BBC były tak różne od siebie i tak świetne. Mój występ w Royal Festival Hall też się znakomicie udał, a w przerwie obiadowej pojawiłem się na tej samej scenie jako niespodziewany gość Chrisa Riddella oraz miałem okazję poznać Posy Simmonds i natychmiast zmieniłem się w oszołomionego spotkaniem z idolką nastolatka.

Chris został jeszcze trochę, żeby porysować, podczas kiedy ja tego samego wieczora mówiłem i udzielałem wywiadu:



...

Teraz jestem w Melbourne, w Australii, jest dwa dni później i nie mam zdania, gdzie podziało się ostatnie 48 godzin. Odespałem (Amanda i Ash są w Adelaidzie, gdzie ona koncertuje), zaatakowałem górę e-maili, które na mnie czekały, spędziłem trochę czasu z chorym przyjacielem, a dzisiaj wreszcie usiadłem na trochę do pisania powieści.

"Mitologia nordycka" ukazała się 7 lutego i natychmiast trafiła na pierwsze miejsca sprzedaży w USA, Wielkiej Brytanii i Kanadzie. W drugim tygodniu spadła na drugie miejsce w Stanach, ale w Kanadzie i Wielkiej Brytanii jakoś utrzymała się na pierwszym miejscu, mimo, że w wielu księgarniach się wyprzedała. To zjawisko rozchodzenia się na pniu bardzo mnie ucieszyło i nieco zaskoczyło - moje książki zawsze się sprzedają, ale zwykle w rozsądnych ilościach i normalnym tempie, a jestem autorem bestsellerów, bo te rozsądne ilości sprzedają się bez końca. Nie zdarza się, żeby internauci opowiadali, że odwiedzili pięć księgarni i dorwali ostatni egzemplarz (albo i nie) w dużej czy małej miejscowości, gdzie mieszkają. Ludzie (znajomi, rodzina, dziennikarze, nawet Amanda) mówią, że i ja i wydawca i księgarnie musieliśmy się spodziewać takiego zainteresowania, na co ja odpowiadam, że gdybyśmy się spodziewali takiego entuzjazmu i tempa sprzedaży, od początku wydawca drukowałby więcej, a księgarnie zamówiłyby znacznie więcej książek, a ja z kolei nie ociągałbym się z jej napisaniem przez cztery lata...

Ale wtedy myślę sobie, że może ta książka okazała się tak niesamowicie popularna po części dlatego, że wyszła teraz i to był odpowiedni moment na jej publikację.

Ukazało się mnóstwo fantastycznych artykułów na jej temat i cała masa świetnych recenzji. Bardzo podobał mi się ten artykuł z the Atlantic
i ta recenzja na blogu, która moim zdaniem adekwatnie oddaje to, co usiłowałem zrobić: 

Podobała mi się recenzja Jamesa Lovegrove'a z Financial Times: 

Sarah Lyall przyszła na nowojorski występ i przeprowadziła ze mną wywiad dla New York Timesa:

A tu można mnie posłuchać w podcaście New York Times Book Review:

Michael Dirda zaczyna swoją recenzję "Mitologii nordyckiej" tak, że żołądek podchodzi mi do gardła, a i cała recenzja jest jak jazda kolejką górską (ale taka, po której cieszysz się, że do niej wsiadłeś):

I teraz zdaję sobie sprawę, że jeśli będę w dalszym ciągu linkował do wywiadów itp. pojawiających się po obu stronach Atlantyku, ten post nigdy się nie skończy...

A więc macie okładkę niedawnego dodatku Australian Sunday: nie dajcie się zwieść podanej dacie 1977.


...

W temacie publicznych wystąpień: Na podstronie Gdzie jest Neil znajdziecie list miejsc,w których się w tym roku pojawię. Z wydarzeń zaplanowanych na wiosnę, Seattle jest wyprzedane, tak samo jak Santa Rosa i Boston, Costa Mesa jest prawie wyprzedana, Mesa, AZ schodzi szybko i jest jeszcze... wciąż bardzo, bardzo dużo biletów do San Diego.

Nie wiem dlaczego tak jest. Jeśli jednak mielibyście ochotę przyjść i zobaczyć jak opowiadam i czytam i odpowiadam na pytania i takie tam, a nie dostaniecie biletu na żaden z pozostałych wieczorów, San Diego jest oddalone o zaledwie dwie godziny jazdy pociągiem od LA, a w pociągu mają nawet WiFi, i to niecałe trzy godziny samolotem ze Seattle. I póki co, są wolne miejsca. ("San Diego. Więcej nić ComicCon.")

Mam też wieści na temat jedynego wystąpienia w okolicach Nowego Jorku: odbędzie się 15 kwietnia w Bard College, gdzie jestem wykładowcą. Będzie w całości poświęcone "Amerykańskim bogom", a rozmawiać ze mną będzie mój specjalny gość, producent wykonawczy i jeden z showrunerów serialu, Bryan Fuller. Mamy nadzieję pokazać wam tego wieczora co nieco na dużym ekranie. W końcu to będzie zaledwie dwa tygodnie przed premierą pierwszego odcinka.

Dla członków społeczności Bard wstęp jest wolny, bilet dla reszty świata kosztuje 25$. Szczegóły tutaj:
...

Co mi przypomina:

Mamy już datę premiery AMERYKAŃSKICH BOGÓW: pierwszy odcinek pierwszej serii zostanie wyemitowany w USA przez stację Starz 30 kwietnia i będzie go można oglądać również cyfrowo, na kanale Starz w Amazon Prime.



Poza Stanami będzie można oglądać "Amerykańskich bogów" na Amazon Prime Video od 1 maja.

...

Najważniejsza wieść ze wszystkich, ważniejsza nawet i bardziej ekscytująca niż Międzynarodowy Bestseller Numer Jeden czy wspaniały serial telewizyjny na podstawie mojej książki jest następująca:
zostałem mianowany Ambasadorem Dobrej Woli ONZ ds. Uchodźców. Mam nawet świadectwo. (Jest niebieskie i wielkości paszportu.) Nie wiem co to naprawdę oznacza: zamierzam kontynuować pracę, którą wykonuję od 2013 roku, żeby zwracać uwagę opinii publicznej na uchodźców, szerzyć świadomość oraz informacje i im pomagać.

Byłem zawiedziony, kiedy się dowiedziałem, że nie przysługuje mi się immunitet dyplomatyczny od mandatów za złe parkowanie.*

Tutaj jest ogłoszenie z wywiadu podczas facebookowej transmisji na żywo, w której rozmawia ze mną Jonathan Ross, a ja odpowiadam na pytania od oglądających. Wywiad zaczyna się od ok. 4:30.







*Żart. Kiepski żart. Ambasadorzy Dobrej Woli ONZ sami opłacają swoje mandaty za parkowanie, bilety lotnicze, pobyty w hotelach etc.

poniedziałek, 31 października 2016

Czekanie i „Cynamon”

Neil napisał w czwartek 6 października 2016 o 13:00.

Jestem na Florydzie i piszę te słowa w środowy wieczór, żeby ustawić czas publikacji na czwartek, bo jutro mogę nie mieć prądu albo Internetu. Trochę się denerwuję: kupiłem wodę do picia i właśnie wypełniłem też wodą wannę, mam zapas jedzenia w puszkach i szczelnych opakowaniach, a dom ma zainstalowane okna przeciwburzowe. Tak czy inaczej, huragan nadciąga i robi to, co ma w zwyczaju i nie jest to szczególnie miłe doświadczenie. Według strony Snopes, nie powinienem zapalać świeczek, które kupiłem, kiedy wszystkie latarki zostały już wykupione.

Cóż. Przed huraganem postanowiłem się ostrzyc. Nie jestem pewien, dlaczego. Może wydawało mi, się to rozsądny pomysł, żebym w razie ekstremalnej pogody miał dobrą widoczność. Normalne salony fryzjerskie były pozamykane, bo fryzjerzy przenieśli się już w głąb lądu, ale był jeszcze otwarty jeden fryzjer męski w starym stylu [raczej golibroda niż fryzjer, z brzytwą, jak Sweeney Todd – przyp. noita]. Zwykle potrafię się z nimi dogadać i uzyskać nienajgorszą fryzurę, ale tym razem trafiłem na fryzjera, który najwyraźniej specjalizował się wyłącznie w jednej fryzurze i niezależnie od tego, o co bym poprosił, z nią właśnie miałem skończyć. Kiedy tylko wziął do ręki maszynkę elektryczną, powinienem był wrzasnąć „PROSZĘ TO ODŁOŻYĆ I TRZYMAĆ SIĘ ODE MNIE Z DALEKA”. Ale pomyślałem sobie „ciekawe, co zamierza z tym zrobić?” i potem było już za późno, bo połowa moich włosów wylądowała na kafelkach na podłodze. Mam więc teraz fryzurę, która sprawia, że kiedy napotkam swoje odbicie w lutrze albo dotykam włosów, czuję się jakbym był kimś zupełnie innym. Może ta inna osoba, którą teraz jestem, nosi kapelusze? Muszę to zbadać.

Kilka dni temu do sprzedaży w USA trafiła nowa książka: przepiękne wydanie „Odda i lodowych olbrzymów” w twardej oprawie, z ilustracjami Chrisa Riddella: http://bit.ly/OddFrostRiddell dużo srebrnej farby i wspaniałości. Z samej historii też jestem dość zadowolony.




TO NAJPIĘKNIEJSZA Z KSIĄŻEK. Wszystko dzięki srebrnej farbie i licznym rysunkom Chrisa Riddella. http://www.harpercollinschildrens.com/books/Odd-Frost-Giants/

W to książka, która ukaże się dopiero w Maju 2017. Napisałem to opowiadanie jakieś 20 lat temu, zainspirowany rzeźbą-karuzelą Lisy Snellings. Przedstawia dziewczynkę imieniem Cynamon, o lśniących perłowo oczach, która jeździ na Tygrysie.

Przez ostatnie 12 lat opowiadanie było do wysłuchania jako część zbioru „The Neil Gaiman Audio Collection”. Teraz wreszcie będzie można go dotknąć i wziąć do ręki.


Książka została przepięknie zilustrowana przez Divyę Srinivasan (Divya mieszka w Austin, w Teksasie. Jej ilustracje były publikowane w magazynie „New Yorker”. Jest autorką i rysowniczką książek ilustrowanych „Little Owl's Night”, „Little Owl's Day”, and „Octopus Alone”. (Noc sówki, Dzień sówki, Samotna ośmiornica).

Dobra. Idę teraz spać i się martwić, a potem, mam nadzieję, obarczę wszystkimi swoimi zmartwieniami bohaterów książki, którą piszę…

środa, 6 lipca 2016

Preludium do cichego i łagodnego znikania

Neil napisał w środę 15 czerwca 2016 r. o 7:48

Moje plany na resztę roku zasadniczo obejmują dokończenie scenariusza ostatniego odcinka serialu „Dobry Omen”, a potem napisanie powieści.

Udzielę jednego wywiadu telewizyjnego na temat „Widoku z tanich miejsc”.

Szykuje się też kilka tajemniczych wystąpień przy okazji serialu „Amerykańscy bogowie”.

Nie zniknę z mediów społecznościowych całkowicie, ale najprawdopodobniej raczej nie będę mieszkał tutaj, a w książce, która póki co istnieje jedynie w formie dziwacznych notatek i pomysłów w mojej głowie.

Z zasady, kiedy znikam z mediów społecznościowych, trochę więcej pisze na blogu. Więc miejcie choć kawałek oka na tę stronę. Wychodzi w tym roku trochę fantastycznych rzeczy i byłbym skończonym idiotą, gdybym Wam o nich nie powiedział, więc tak też zrobię…

Na przykład: o co w ogóle chodzi w tym zdjęciu?





Kim są ci ludzie? I co to ma wspólnego z „Nigdziebądź”?

Strona BBC mówi nam tylko, że

… wraz z nieustannie przebiegłym Markizem de Carabas, z ogromną radością przygotowujemy się do wyruszenia pod koniec roku w krótką podróż do Londynu Pod.
Spodziewamy się niezwykle ekscytującej i wywołującej dreszcz podniecenia przygody, z udziałem zarówno nowych postaci, jak i dawnych ulubieńców.

… co zdecydowanie brzmi interesująco. I będzie wymagało ogłoszenia. Tak samo jak niesamowite, nowe, ilustrowane przez Chrisa Riddela, brytyjskie wydanie „Nigdziebądź”: nigdy dotąd nie widziałem czegoś takiego.

Oto zdjęcie Chrisa z okładką książki, założoną na zupełnie inną książkę, żeby wyglądała jak prawdziwa książka.


Jest jeszcze wspaniała, sekretna akcja, którą przygotowujemy w związku z amerykańskimi wydaniami w miękkich okładkach i która sprawia mi mnóstwo szczęścia. O wszystkim się dowiecie tutaj, a na pewno będę też publikować informacje na Facebooku i Twitterze.

Jest jeszcze ogłoszenie na temat książki, którą skończyłem miesiąc temu… To już wkrótce. Bardzo ekscytujące wieści. To też ogłoszę.

Czyli pobędę jeszcze jakiś tydzień.

Spodziewajcie się niewyraźnego znikania. I ostatecznie powrotu. I przerw w celu nadawania informacji.

Ale planuję głównie unikać sieci i pomieszkiwać w swojej głowie , żeby donosić Was z dziwnych, mrocznych zakamarków o niezwykłych dokonaniach wyjątkowo osobliwych postaci.

czwartek, 3 września 2015

Czy rzeczywiście zjadł mnie niedźwiedź?

Neil napisał w poniedziałek, 31 sierpnia 2015 r. o 16:54

Ósmy miesiąc ciąży Amanda dobiega końca, a chciała urodzić nasze dziecko z dala od świata, w środku lasu, mając do towarzystwa wyłącznie położne, doulę i mnie.
Kiedy wspomniała o tym po raz pierwszy, wydawało się to osobliwym pomysłem, ale przez ostatnie kilka miesięcy stopniowo zaczął on nabierać dla mnie sensu, zwłaszcza gdy wziąłem pod uwagę swoje zobowiązania. To w ogóle był szalony rok, w którym do mojego terminarza zakradało się coraz więcej rzeczy do zrobienia. Pomysł wyjazdu do chatki w lesie i pisania z dala od telefonów, e-maili i innych rzeczy rozpraszających uwagę stał się bardzo atrakcyjny. Czyli czeka mnie wszystko, co najlepsze: niezakłócony czas z Amandą, niezakłócony czas z Amandą i dzieckiem (kiedy już się pojawi) i stosunkowo spokojny czas na pisanie.


Zdj. Kyle Cassidy, w ubiegły piątek.

Tylko że termin porodu wyznaczono na wrzesień. A wrzesień to miesiąc, kiedy dzieje się wszystko na raz.



Na Amazonie wciąż można go zamówić w śmiesznie niskiej cenie za trzy książki, które w tym wydaniu były dotąd w USA niedostępne.




We wrześniu wyjdzie ostatni zeszyt Sandmana: Uwertury (ale nie zbiorcze wydanie całości w twardej oprawie. To wychodzi 10 listopada, co dziwne - dokładnie w moje urodziny, szczegóły na  http://bit.ly/OvertureDeluxe)



Ale premierą nawet bardziej dla mnie osobistą niż to ostatnie wydawnictwo jest wrześniowy Humble Bundle.
Wiecie, czym jest Humble Bundle, prawda…? To paczka Cyfrowych Rzeczy (zwykle gier, czasem ebooków czy powieści graficznych), która wychodzi w świat na zasadzie Płać Ile Chcesz. Czasami bardzo niedrogo można nabyć tytuły warte setki dolarów.
Ale chyba mogę bezpiecznie powiedzieć, że nigdy dotąd nie było takiej paczki. Ależ dlaczego? Możecie się zastanawiać. Ach, musicie być cierpliwi. Będzie niewiarygodna.

Ale…

Będę daleko. Zamierzam więc nauczyć się planowania i automatycznego publikowania postów na Twitterze, Facebooku i tutaj, na Blogu. Wszyscy będą myśleli, że wróciłem z lasu, ale nie, mnie wcale nie będzie. Czarodziejskie zaplanowane posty będą się pojawiać i informować wszystkich o tym, co się dzieje.

(Może to spowodować pojawianie się wrześniowych postów w nietaktownej kolejności, kiedy reklama Humble Bundle albo Sleeper and the Spindle ukaże się natychmiast po tym, jak polecę do miasta i znajdę Internet, żeby wam powiedzieć, że dziecko przyszło na świat. Wybaczcie, jeżeli tak się stanie.)


piątek, 30 stycznia 2015

Credo (z ilustracjami Chrisa Riddella)


Credo.

Wierzę,
że tłumienie idei tylko je rozpowszechnia.

Wierzę,
że ludzie, książki i czasopisma są nośnikami idei,
ale palenie ludzi jest równie nieskuteczne, 
co wysadzanie archiwów gazet.

Już jest za późno.
Zawsze będzie za późno.

Idee już się pojawiły, czają się w ludzkich oczach, czekają w ich myślach.

Można je w y s z e p t a ć.

Można je wypisać na murach w środku nocy.

Można je narysować.


Wierzę, że w starciu
broni z ideami
to idee ostatecznie zwyciężą.

Bo są one niewidzialne

i trwałe,

a czasem
bywają nawet prawdziwe.

Eppur si muove.



środa, 7 maja 2014

Sekrety, spokojne życie i kilka przypadkowych książek innych autorów

Neil napisał w sobotę 18 stycznia 2014 o 10:44

Życie upływa spokojnie. Codziennie biegam, z przyjemnością robię soki z owoców i warzyw, bawię się nowym telefonem, piszę, jestem dumny, że Amanda zbiera pochlebne recenzje za swoje występy na festiwalu w Sydney, ale i przyzwyczaiłem się, że sam w Sydney nie jestem. Zrzucam kilogramy, które zgromadziłem od maja do października w czasie promowania i podpisywania książek i – mam nadzieję – wrócę do formy, z jakiej wyszedłem wraz z rozpoczęciem trasy.

Uwielbiam zabawki, które mi pomagają i kibicują: dostałem właśnie pulsometr, który komunikuje się w czasie biegu z moim iPodem Nano. Ale doszło to tego, że potrzebna mi cała masa nowej muzyki do biegania, bo moja treningowa lista odtwarzania ma ze dwadzieścia lat i już mi się osłuchała. (Ale zawsze będzie się zaczynała od Something About a War Stephena Sondheima. I musi się na niej znaleźć Waiting for the End of the World Elvisa Costello. W przeciwnym razie filary wszechświata mogłyby runąć.)

Moja aktualna nieobecność na Twitterze oznacza, że nikt nie doświadczył narzekania na to, że FedEx dostarczał przesyłki w inne miejsca, niż były one zaadresowane albo przekazywał paczki poczcie, która następnie uparcie twierdziła, że dom, w którym obecnie mieszkam, nie istnieje i zwracała je do nadawcy.

Odbyłem wiele długich rozmów telefonicznych, a każda z nich dotyczyła czegoś bardzo interesującego, czego jeszcze nie wolno mi oficjalnie ogłosić. Myślę, że jest ich już z pół tuzina. Nie mogę się doczekać, aż będzie mi wolno o nich wszystkich mówić.

Zwykle jeżeli o czymś nie informuję to dlatego, że nie wszystko jest jeszcze ustalone i umówione. Czasami chodzi też o to, że czas pomiędzy ogłoszeniem a realizacją pomysłu jest tak długi, że to aż niedorzeczne.

Ale gdybyście jednak zastanawiali się czy ilustrator Na szczęście, mleko…, Chris Riddell, po cichu i w sekrecie pracuje nad tajemniczym czymś mojego autorstwa, o czym nawet mimochodem nie napomknę, to owszem, pracuje. Na poniższym rysunku z tumblra Chrisa można znaleźć kilka wskazówek co to takiego.

tumblr_myimnx1uow1srgio2o1_1280


piątek, 1 listopada 2013

Jeden zwyczajny dzień z bazgrołami Chrisa Riddella

Neil napisał w czwartek 3 października 2013 r. o 13:35.


Siedzę sobie w sali odlotów. Najpierw maszynowy głos z linii lotniczych Delta oznajmił, że mój samolot wystartuje o czasie i wyląduje z półtoragodzinnym opóźnieniem. Potem głos odezwał się raz jeszcze, mówiąc, że wystartujemy również z opóźnieniem, co miało trochę więcej sensu.

Ludzie pisali do mnie i pytali, dlaczego nie piszę nic o spacerach z psami. To głównie dlatego, że nie spacerowałem z psem po lesie od rozpoczęcia trasy promocyjnej, nie licząc tych kilku dni na początku sierpnia. Też żałuję.

Ale kiedy byłem w Szkocji, pożyczałem na spacery Glena, owczarka sąsiadów. Nie bardzo się znał na spacerowaniu. Wiedział dobrze, że powinien był pracować i jak tylko spuszczałem go z oka, leciał do domu pilnować owiec.

niedziela, 15 września 2013

Na szczęście książka (wyjaśnienie)

Neil napisał w środę 14 sierpnia 2012 roku o 9:00

Otóż nie jestem w tej chwili pewien, czy we wrześniu wychodzi jedna czy dwie moje książki. Pozwolę zatem Wam rozważyć tę kwestię za mnie.

17 września nakładem wydawnictwa Harper Children’s w USA, Kanadzie i podobnych miejscach ukaże się książka Na szczęście mleko.

Zilustrował ją znakomity Skottie Young.

Oto jak wygląda okładka:

niedziela, 14 kwietnia 2013

KONIEC DŁUGIEGO, BOLESNEGO OCZEKIWANIA! Okładka ujawniona!

Neil napisał w poniedziałek 8 kwietnia 2013 roku o 10:57


Oto okładka brytyjskiego wydania Na szczęście mleko, ilustrowanego przez Chrisa Riddella.

A pisząc „ilustrowanego” mam na myśli, iż na prawie każdej stronie znajduje się znakomity rysunek Chrisa Riddella.


Jest to prawdopodobnie najbardziej ekscytująca przygoda z udziałem mleka napisana od czasu monumentalnej powieści Tołstoja Wojna i mleko. Pojawiają się w niej kosmici, piraci, dinozaury i łampiry (ale nie te przystojne i przez wszystkich niezrozumiane), a także nigdy-do-końca-nie-wyjaśnione-akwarium-z-piraniami, nie mówiąc już o Bogu Wulkanu.

Oba wydania, brytyjskie i amerykańskie, ukażą się 17 września

Jeżeli zastanawiacie się o czym będzie Na szczęście mleko, wyjaśniam to w poniższym klipie:


Neil Gaiman o swojej nowej książce dla dzieci...

Cześć. Nazywam się Neil Gaiman i chciałbym Wam opowiedzieć o swojej nowej książce.
To najbardziej niemądra, najdziwniejsza i najbardziej absurdalna książka, jaką napisałem. I jestem z niej potwornie dumny. Nosi tytuł
Na szczęście mleko.

To opowieść o ojcu, który wychodzi z domu po mleko dla dzieci.
A po drodze – jak sam twierdzi
 zostaje porwany przez kosmitów, następnie porwany ponownie  przez piratów, uratowany przez stegozaura latającego balonem i zalicza prawie śmiertelne spotkanie z Bogiem Wulkanu. Jest tam niemożliwie dużo podróży w czasie. Są kucyki! Są wampiry! A może i nawet łampiry. Jest międzygwiezdna dinozaurza policja. Jest też szczęśliwe zakończenie.
I na szczęście
dla wszystkich jest mleko.
Czy kartonik mleka może uratować wszechświat?
Cze wszechświat skończy się, gdy spotkają się dwa identyczne kartony mleka pochodzące z innych momentów czasu? A może dwa dziwaczne krasnoludki z obcej planety będą tańczyć na ulicy w chodakach na nogach i kapeluszach z kwiatami na głowach?

Tylko Wy możecie się tego dowiedzieć.
I tylko Chris Riddell
 bo jest naprawdę, naprawdę dziwny mógł tę historię zilustrować. Ożywił ją, dodał jej szaleństwa. Chcielibyście, żeby to właśnie on miał narysować dla Was międzygwiezdne dinozaury, bogów wulkanu, łampiry... jest niesamowity.
Bloomsbury wyda książkę w październiku 2013
[teraz wiemy, że we wrześniu - przyp. noita].
Jest zupełnie niemądra, nazywa się
Na szczęście mleko,
powinniście kupić dwa egzemplarze.
Tak na wszelki wypadek.



PRZYPOMNIENIE:

LATEM I JESIENIĄ DUŻO CZASU SPĘDZĘ W TRASIE.

Informacje o miejscach i czasie spotkań będą aktualizowane na stronie Gdzie jest Neil. http://www.neilgaiman.com/where/ (Wygląda jak tabela, którą zamieszczę poniżej.)

Bilety na spotkanie w Portland już się wyprzedały. W sumie wyprzedane jest też spotkanie w Londyńskim Królewskim Towarzystwie Literackim: już nie prowadzą sprzedaży, ale zatrzymali trochę biletów do wydania w dzień wydarzenia.

Spotkania w Kanadzie i letnia trasa po Wielkiej Brytanii jeszcze nie zostały ogłoszone. A będzie jeszcze Niewiarygodna Jesienna Impreza z okazji wydania Na szczęście mleko, o której nie wolno mi nawet wspominać...

niedziela, 18 grudnia 2011

Simpsonowie i Druga Matka

Neil napisał w poniedziałek 28 listopada 2011 o 16:54





Oto odcinek Simpsonów, w którym jestem. Nosi tytuł The Book Job. [Książkowa robota]. Nie wiem jak długo będzie dostępny.

Jeśli mieszkacie poza USA, a chcecie go obejrzeć, polecam Tunnelbear (do pobrania z www.tunnelbear.com). Używam tego, by przekonać internet, że znajduję się w USA lub UK, w zależności od tego, co jest mi akurat potrzebne. Usługa jest darmowa, ale ja w końcu zdecydowałem się na płatną wersję.

Dobrze, że usłyszycie o tym jako pierwsi: brytyjskie Bloomsbury planuje na przyszły rok specjalne wydanie Koraliny z okazji dziesięciolecia. Będzie ilustrowane przez Chrisa Riddella. Właśnie przysłali mi jego rysunki...
...


Walcz z cenzurą kupując w ten Cyber Poniedziałek [następujący po Dniu Dziękczynienia, w USA zwyczajowy dzień przedświątecznych promocyjnych zakupów w sieci - przyp. noita] prezenty od CBLDF! 25 najpopularniejszych obecnie autorów powieści graficznych napisze dedykację dla osó z Waszej listy w zamian za datki na rzecz Funduszu! A co najlepsze, zysk z każdego zakupionego przedmiotu przeznaczany jest na działalność prawną CBLDF związaną z ochroną Pierwszej Poprawki, a część każdej wpłaty mozna odpisać od podatku.


W ramach świątecznej akcji Spirit of Giving [Duch dawania] fundacja rodzinna Willa i Ann Eisner przekaże na konto CBLDF po 1 $ za każdą wpłatę i każdy zakup dokonany na naszej stronie. Wpłacą również po 5 $ za każdą osobę, która do 31 grudnia dołączy, odnowi lub podaruje komuś w prezencie członkostwo w CBLDF! 25 legendarnych autorów komiksów napisze dedykacje w najlepszych na prezenty książkach roku.

Tegoroczne komiksowe prezenty bez trudu wybierzesz spośród dzieł takich mistrzów jak Neil Gaiman, art spiegelman, Frank Miller, Dave Biggons i Scott McCloud, gigantów komiksu jak Chester Brown, Dan Clowes, Los Bros. Hernandez, Seth i Adrien Tomine; ikon komiksu niezależnego: Jeffa Smitha, Evana Dorkina, Larry'ego Mardera, Carli Speed McNeil i Terry'ego Moore'a; wizjonerów komiksów superbohaterskich: Eda Brubakera, Jonathana Hickmana i Paula Levitza lub mistrzów mocnych wrażeń: Roberta Kirkmana, Jasona Aarona, Briana Azzarello, Gartha Ennisa, Briana K. Vaughana i Briana Wooda!

poniedziałek, 29 września 2008

Dlaczego ten człowiek po prawej trzyma mikrofon?

Neil napisał w środę 24 września:



http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/discussion/2008/09/09/DI2008090902030.html, a potem więcej telefonicznych wywiadów (w międzyczasie podpisując papiery Podziemnoprasowego Wydania „Księgi cmentarnej”), po których przyjechał Euan Kerr z Państwowego Radia w Minneapolis.

Znam Euana od ponad dziesięciu lat, ale w przeszłości to zawsze ja zjawiałem się na wywiady w studiu rozgłośni KNOW w St Paul. Tym razem (ponieważ czas do rozpoczęcia trasy ucieka, nie mam go aż tyle, by marnować na dojazd do Twin Cities) on przyszedł do mnie. Miał na sobie strój pszczelarza i razem z pszczelą ekipą (mną, Stitelersem, Lorraine, Cat Mihosą, która odwiedzała Lorraine i
która, wolna od Duran Duran i Jonas Brothers, będzie chwilami menadżerować podczas zbliżającej się trasy) poszedł do pasieki. Euan jakby-przeprowadził ze mną wywiad, podczas gdy zajmowaliśmy się pszczelimi cosiami, okazjonalnie kierując mikrofon w stronę pszczół, by złapać autentyczny pszczeli odgłos. Potem poszliśmy razem do altanki i zrobiliśmy porządny wywiad, z prawdziwymi pytaniami i odpowiedziami, i takimi tam, a nie tylko warknięciami w stylu „Czy ktoś może to potrzymać, proszę?" czy "Au, ukąsiły mnie przez skarpetkę.

Pierwsze wywiady po publikacji książki są zabawne, bo dowiadujesz się, co tak naprawdę myślisz: wszystkie pytania są nowe, musisz wymyślić do nich odpowiedzi, i jeszcze sam siebie nie powtarzasz. Te ciężkie pojawią się za jakiś miesiąc, kiedy zacznę myśleć Czy kiedyś naprawdę mieszkałem w bardzo wysokim domu? I czy mój synek naprawdę jeździł na trójkołowym rowerku wokół cmentarza naprzeciw ścieżki? Czy to prawda czy tylko słowa, które powtarzałem tyle razy, że wyparowały i jedyne, co teraz pamiętam to to, że je wypowiedziałem…?

Cześć!
Dostałem maila informującego o twoim udzile w Krajowym Festiwalu Książki i strasznie się z tego cieszę. Według tego maila będziesz tam śpiewał, a także podpisywał egzemplarze „Księgi cmentarnej”. Aaaaale, skoro nie będę mógł kupić jej przed 30. września, jak ją podpiszesz już 27.? Trochę mnie to zmieszało, co, trzeba przyznać, nie jest niezwykłym dla mnie stanem. Czy będzie można kupić twoją książkę w Namiocie Książkowym? Nie zrozum mnie źle, będę nieziemsko szczęśliwy, jeśli podpiszesz coś, co już mam, ale chciałabym wiedzieć jak to będzie z tą całą „Cmentarną” sprawą, no chyba że masz jakiś nowatorski wehikuł czasu, nad którym pracowałeś w wolnej chwili.

Mamy specjalną dyspensę od Harper Collins na sprzedaż „Księgi cmentarnej” podczas Krajowego Festiwalu Książki (ponieważ, no wiesz, to narodowe święto książki). Jedyny problem jest taki, że nie sądzę, aby egzemplarze sprzedawane w sobotę liczyły się w rankingach bestsellerów, które startują we wtorkową noc. Ale to byłoby głupie być tam bez książki, a to tylko trzy dni, w każdym razie jestem zadowolony, że Harpers stwierdził, że to dobry pomysł.

Kocham niektóre z twoich Książek z „Koraliną” włącznie... Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć film. Chciałabym zapytać czy skontaktowanie się z Davem McKeanem byłoby ba
rdzo problematyczne? Kocham Jego prace i musze przyznać, że Twoje historie i Jego ilustracje to świetna kombinacja. Mam mnóstwo pytań, które chciałabym Mu zdać. Dzięki za czas, który temu poświęcisz... Mam nadzieję, że to, co robisz, wciąż będzie tak dobre, czekam na ukazanie się „Księgi cmentarnej” ^_^

http://www.davemckean.com/ już prawie istnieje. W każdym razie ma stronę startową. Jestem pewny, że jak tylko ruszy, to będzie tam informacja kontaktowa. I właśnie w ten sposób ludzie będą kontaktować się z Davem w przyszłości. (A treaz śpiewa w Paryżu, 4. października).

...

Kiedy przyszła Kitty, miała na sobie nową koszulkę, która mnie rozbawiła. Był na niej rysunek, który zrobiłem wcześniej, kiedy Bloomsbury poprosił mnie o szkic czegoś, co chciałbym na okładkę „Księgi cmentarnej”, czegoś, co mogliby pokazać Chrisowi Riddellowi*. Potem wysłałem go Kitty, kiedy wspomniała o robieniu „cmentarnej” koszulki dla Neverwear.net, żeby pokazać jej, co chodziło mi po głowie, gdy pisałem „Księgę”, taki kierunek, w którym dobrze byłoby pójść.


Nie spodziewałem się, że stanie się to t-shirtem, a tym bardziej nie myślałem, że mi się spodoba, ale jest uroczy.

...


Sprawdzałem dziś coś i wpadłem na tekst, który może się stać moim ulubionym fragmentem na wieki. Pochodzi z chińskiej strony o hrabstwie pełnym prestidigitatorów i akrobatów, przepiszę to jako wiersz, bo czemu nie:

Ludzie w hrabstwie Wuqiao
tak bardzo upodobali sobie akrobatykę,
że wywijają nieprzebrane salta,
układają się w stosy z niezwykłą zręcznością,
walczą na pieści lub magicznie żonglują
na ulicach czy też na polach pszenicy,
nawet na stole albo w kangu (łóżku).

Co więcej niektóre dzieci trzymają butelki
napełnione po brzegi olejem lub octem,
idąc do sklepu czy też składów zboża,
kupując olej lub ocet,
i nie uronią nawet kropli. W pochmurne dni,

grupki uczniów idą w deszczu z parasolami
na nosach. co bardziej zaskakujące,
w noc poślubną,
jedząc ciasto czy pijąc wino bez żadnego wysiłku,
panna młoda rzuca cukierki

wolną ręką, podczas gdy
pan młody strzela papierosami,
klaszcząc dłońmi w powietrzu.


.....................................................................................................................................

*A ponieważ Chris Riddell ślicznie rysuje, a także projektuje urocze obrazki, wziął mój bezładnie nakreślony szkic i przemienił go w to:

czwartek, 1 maja 2008

Ładne obrazki

Właśnie przyszły ilustracje Chrisa Riddella do edycji Bloomsbury "Księgi cmentarnej". Tutaj parę moich ulubionych. Jedna z rozdziału trzeciego ("The Hounds of God"), jedna z rozdziału czwartego ("The Witch's Headstone") i jedna z rozdziału siódmego "Every Man Jack").

...

Parę osób napisało z pytaniem, jak się czuję mając trzy ksiażki w Top 106 Nieczytanych Książek LibraryThing... wszedłem, sprawdziłem i z pewnym rozczarowaniem stwierdziłem, że już mnie tam nie ma-- według http://www.librarything.com/tag/unread nie mam już żadnej książki wśród pierwszych 106 miejsc. Cholera. Widząc, że najbardziej nieczytaną książką Library Thing jest "Autostopem przez galaktykę", założyłem, że jest to lista książek, które ludzie planują przeczytać pewnego dnia, nie ksiązek, których nie zamierzają nawet tknąć...

sobota, 29 marca 2008

Chris Riddell

Neil napisał w piątek, 28 marca 2008r.


Chris Riddell jest wielokrotnie nagradzanym ilustratorem książek dziecięcych w Zjednoczonym Królestwie.

Bloomsbury dobrze zdaje sobie sprawę, że istnieją dwie różne grupy odbiorców "Księgi Cmentarnej"-- że jest to książka, która jest zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Tak więc Sarah, moja edytorka, zaproponowała, że Chris wykona ilustracje do wersji dla dzieci, a ta ilustrowana przez Dave'a McKeana będzie skierowana do dorosłych czytelników. W Zjednoczonym Królestwie okładka Dave'a z dzieckiem na ostrzu noża będzie dla dorosłych (i być może doczeka się podpisanej edycji limitowanej). Wersja Chrisa będzie dla młodszych czytelników.

Oto wspaniała okładka Chrisa Riddella -- okładka zagina się po obu stronach. Tekst jest przykłądowy-- podejrzewam, że z tyłu będą różne cytaty, i trzeba poprawić parę rzeczy w notkach, biografiach i takich tam. Ale wykonanie jest naprawdę urocze i myślę, że ludziom się spodoba...


(Notka wrzucona jeszcze raz, ponieważ w poprzedniej było coś nie tak z kolorami.)