poniedziałek, 29 września 2008

Dlaczego ten człowiek po prawej trzyma mikrofon?

Neil napisał w środę 24 września:



http://www.washingtonpost.com/wp-dyn/content/discussion/2008/09/09/DI2008090902030.html, a potem więcej telefonicznych wywiadów (w międzyczasie podpisując papiery Podziemnoprasowego Wydania „Księgi cmentarnej”), po których przyjechał Euan Kerr z Państwowego Radia w Minneapolis.

Znam Euana od ponad dziesięciu lat, ale w przeszłości to zawsze ja zjawiałem się na wywiady w studiu rozgłośni KNOW w St Paul. Tym razem (ponieważ czas do rozpoczęcia trasy ucieka, nie mam go aż tyle, by marnować na dojazd do Twin Cities) on przyszedł do mnie. Miał na sobie strój pszczelarza i razem z pszczelą ekipą (mną, Stitelersem, Lorraine, Cat Mihosą, która odwiedzała Lorraine i
która, wolna od Duran Duran i Jonas Brothers, będzie chwilami menadżerować podczas zbliżającej się trasy) poszedł do pasieki. Euan jakby-przeprowadził ze mną wywiad, podczas gdy zajmowaliśmy się pszczelimi cosiami, okazjonalnie kierując mikrofon w stronę pszczół, by złapać autentyczny pszczeli odgłos. Potem poszliśmy razem do altanki i zrobiliśmy porządny wywiad, z prawdziwymi pytaniami i odpowiedziami, i takimi tam, a nie tylko warknięciami w stylu „Czy ktoś może to potrzymać, proszę?" czy "Au, ukąsiły mnie przez skarpetkę.

Pierwsze wywiady po publikacji książki są zabawne, bo dowiadujesz się, co tak naprawdę myślisz: wszystkie pytania są nowe, musisz wymyślić do nich odpowiedzi, i jeszcze sam siebie nie powtarzasz. Te ciężkie pojawią się za jakiś miesiąc, kiedy zacznę myśleć Czy kiedyś naprawdę mieszkałem w bardzo wysokim domu? I czy mój synek naprawdę jeździł na trójkołowym rowerku wokół cmentarza naprzeciw ścieżki? Czy to prawda czy tylko słowa, które powtarzałem tyle razy, że wyparowały i jedyne, co teraz pamiętam to to, że je wypowiedziałem…?

Cześć!
Dostałem maila informującego o twoim udzile w Krajowym Festiwalu Książki i strasznie się z tego cieszę. Według tego maila będziesz tam śpiewał, a także podpisywał egzemplarze „Księgi cmentarnej”. Aaaaale, skoro nie będę mógł kupić jej przed 30. września, jak ją podpiszesz już 27.? Trochę mnie to zmieszało, co, trzeba przyznać, nie jest niezwykłym dla mnie stanem. Czy będzie można kupić twoją książkę w Namiocie Książkowym? Nie zrozum mnie źle, będę nieziemsko szczęśliwy, jeśli podpiszesz coś, co już mam, ale chciałabym wiedzieć jak to będzie z tą całą „Cmentarną” sprawą, no chyba że masz jakiś nowatorski wehikuł czasu, nad którym pracowałeś w wolnej chwili.

Mamy specjalną dyspensę od Harper Collins na sprzedaż „Księgi cmentarnej” podczas Krajowego Festiwalu Książki (ponieważ, no wiesz, to narodowe święto książki). Jedyny problem jest taki, że nie sądzę, aby egzemplarze sprzedawane w sobotę liczyły się w rankingach bestsellerów, które startują we wtorkową noc. Ale to byłoby głupie być tam bez książki, a to tylko trzy dni, w każdym razie jestem zadowolony, że Harpers stwierdził, że to dobry pomysł.

Kocham niektóre z twoich Książek z „Koraliną” włącznie... Nie mogę się doczekać, żeby zobaczyć film. Chciałabym zapytać czy skontaktowanie się z Davem McKeanem byłoby ba
rdzo problematyczne? Kocham Jego prace i musze przyznać, że Twoje historie i Jego ilustracje to świetna kombinacja. Mam mnóstwo pytań, które chciałabym Mu zdać. Dzięki za czas, który temu poświęcisz... Mam nadzieję, że to, co robisz, wciąż będzie tak dobre, czekam na ukazanie się „Księgi cmentarnej” ^_^

http://www.davemckean.com/ już prawie istnieje. W każdym razie ma stronę startową. Jestem pewny, że jak tylko ruszy, to będzie tam informacja kontaktowa. I właśnie w ten sposób ludzie będą kontaktować się z Davem w przyszłości. (A treaz śpiewa w Paryżu, 4. października).

...

Kiedy przyszła Kitty, miała na sobie nową koszulkę, która mnie rozbawiła. Był na niej rysunek, który zrobiłem wcześniej, kiedy Bloomsbury poprosił mnie o szkic czegoś, co chciałbym na okładkę „Księgi cmentarnej”, czegoś, co mogliby pokazać Chrisowi Riddellowi*. Potem wysłałem go Kitty, kiedy wspomniała o robieniu „cmentarnej” koszulki dla Neverwear.net, żeby pokazać jej, co chodziło mi po głowie, gdy pisałem „Księgę”, taki kierunek, w którym dobrze byłoby pójść.


Nie spodziewałem się, że stanie się to t-shirtem, a tym bardziej nie myślałem, że mi się spodoba, ale jest uroczy.

...


Sprawdzałem dziś coś i wpadłem na tekst, który może się stać moim ulubionym fragmentem na wieki. Pochodzi z chińskiej strony o hrabstwie pełnym prestidigitatorów i akrobatów, przepiszę to jako wiersz, bo czemu nie:

Ludzie w hrabstwie Wuqiao
tak bardzo upodobali sobie akrobatykę,
że wywijają nieprzebrane salta,
układają się w stosy z niezwykłą zręcznością,
walczą na pieści lub magicznie żonglują
na ulicach czy też na polach pszenicy,
nawet na stole albo w kangu (łóżku).

Co więcej niektóre dzieci trzymają butelki
napełnione po brzegi olejem lub octem,
idąc do sklepu czy też składów zboża,
kupując olej lub ocet,
i nie uronią nawet kropli. W pochmurne dni,

grupki uczniów idą w deszczu z parasolami
na nosach. co bardziej zaskakujące,
w noc poślubną,
jedząc ciasto czy pijąc wino bez żadnego wysiłku,
panna młoda rzuca cukierki

wolną ręką, podczas gdy
pan młody strzela papierosami,
klaszcząc dłońmi w powietrzu.


.....................................................................................................................................

*A ponieważ Chris Riddell ślicznie rysuje, a także projektuje urocze obrazki, wziął mój bezładnie nakreślony szkic i przemienił go w to:

Brak komentarzy: