Neil napisał w czwartek 3
kwietnia 2014 r. o 12:36
Bloomsbury właśnie przysłało mi okładkę
wydania Na szczęście, mleko… w miękkiej
oprawie. W Wielkiej Brytanii wychodzi 5 czerwca. Jestem zachwycony okładką i
pod wrażeniem dopisku o Dziecięcej Książce Roku, bo zapomniałem o tym tytule.
(To był szalony rok. Za dużo rzeczy do zapamiętania.)
Dzisiaj jest
trzecia rocznica mojego ślubu. Jesteśmy z Amandą w Bostonie, gdzie ostrzegają
przed burzą śnieżną. Jeszcze przez pięć dni dom w Cambridge należy do nas. W
sobotę rano Amanda rusza do Australii.
Od dwóch dni Neil
trzyma się z dala od mediów społecznościowych i jest ciekawie. Dzięki aplikacji
Kindle w telefonie czytam książkę i kiedy tylko nachodzi mnie ochota, żeby
zajrzeć na Twitter czy Tumblr czy Facebook, idę poczytać The Land Across Gene’a Wolfe’a. Jest to dobre, ponieważ 1) to
bardzo dobra książka, 2) przypomina mi o radości i mocy literatury oraz 3)
odciąga mnie od czynności, która weszła mi w nawyk.
Napisałem wczoraj do
znajomych dość smutny e-mail o tym, że nie jade do Australii, co planowałem na
styczeń. Miałem towarzyszyć Amandzie w Sydney, gdzie gra na Festiwalu, a potem
do Melbourne. Cieszyłem się na myśl o spotkaniach i rzeczach, które miałem tam
robić… a potem przesunął się termin oddania książki Amandy (pisze teraz
książkę) i oboje wiedzieliśmy, że gdybym z nią pojechał, nie wyrobiłaby się na
czas. Kiedy jesteśmy razem rozmawiamy, robimy różne rzeczy, spędzamy wspólnie
czas i jesteśmy miłymi, towarzyskimi ludźmi, a kiedy jesteśmy osobno zmieniamy
się w zdeterminowanych twórczych szaleńców.
Neil napisał w
piątek 18 października 2013 o 19:30
Trasa rozpoczęła
się 13 czerwca od spotkania i rozdawania autografów w Bath. Następnie pojechałem
do Stanów i Kanady, potem wróciłem do Anglii przez Holandię i skończyłem pod
koniec sierpnia w Szkocji. W trasie podpisałem ok. 75 tys. Książek, z czego
większość to Ocean na końcu ulicy. Po
sześciu tygodniach wróciłem do Wielkiej Brytanii na mini-trasę promocyjną Na szczęście, mleko… To był taki aneks
do trasy, jej ostatni odcinek. A mimo to spotkało mnie wówczas kilka najprzyjemniejszych
momentów w ciągu całego roku, w tym jedno z najlepszych spotkań z czytelnikami
w jakich kiedykolwiek uczestniczyłem.
Pierwszego dnia
po powrocie do UK udałem się do National Theatre na premierę The Light Princess („Lekkiej księżniczki”),
przepięknego musicalu Tori Amos. To baśń mówiąca o feminizmie, ekologii i o tym
jak ważne jest odczuwanie i okazywanie emocji. Wykonawcy są znakomici, piosenki
piękne, a efekty latania (i unoszenia się w powietrzu) – powalające.
Publiczność była zachwycona i nagrodziłą spektakl owacją na stojąco. Wyszedłem
przekonany, że zdania krytyków będą podzielone i opinie, które następnego ranka
ukazały się w gazetach były mieszane. Recenzent w Daily Mail dał sztuce jedną gwiazdkę, a zachwyconą publiczność
uznał za „ociężałą umysłowo”, natomiast Daily Express ocenił Księżniczkę na pięć gwiazdek:
Ta szalona, ale i
przepiękna fantazja z elementami pantomimy, baletu, cyrku i opery, a także teatru
muzycznego wymyka się kategoryzacji. Amos zapewnia, że każdemu facetowi, który
zabierze dziewczynę na randkę na to przedstawienie z pewnością się poszczęści.
Nie znam się na tym. Wiem tylko, że ja chętnie poszedłbym na to jutro, i
następnego dnia również.
Neil napisał w środę 16 października 2013 r. o 20:48
Moja trasa się zakończyła, a ja
jestem zmęczony i szczęśliwy.
Właśnie obejrzałem piękną,
wzruszającą sztukę pt. The Events [Wydarzenia] w teatrze Young Vic, z udziałem Neve McIntosh i Rudiego
Dharmalingama (oraz chóru). Sztuka była na temat empatii i przemocy, gorąco
polecam.
Jutro opiszę swój ostatni tydzień
spędzony w Wielkiej Brytanii, książkę Na
szczęście mleko, wczorajsze zadziwiające spotkanie w Westminster
Central Hall, telewizję śniadaniową i przemowę z Reading Agency.
Neil
napisał w piątek, 30 sierpnia 2013 r. o 18:12
Brytyjski
i zarazem ostatni etap gigantycznej trasy promocyjnej, która rozpoczęła się 13
czerwca, właśnie dobiegł końca. Wzięło w nim udział około 50 tysięcy osób i
podpisałem prawdopodobnie około 150 tysięcy rzeczy. (W tym części ciała, lalki
i szczotkę do włosów. Ale głównie książki, książki i jeszcze więcej książek.)
Na
trasie było wiele pamiętnych i radosnych momentów. Na przykład: uliczkę w
Portsmouth przemianowano na Ocean at the End of the Lane. I to nie byle jaką
uliczkę – jest to ulica biegnąca obok Canoe Lake, gdzie chadzano ze mną na
spacery w wózku i gdzie spacerowałem z dziadkami (to nieopodal ich domu przy
Parkstone Avenue 36). W promieniach słońca zebrało się kilkaset osób. Burmistrz
Portsmouth wygłosiła mowę, w której wymieniła mnie wśród Pisarzy Portsmouth (na
liście znaleźli się również Dickens, Sir Arthur Conan Doyle i Kipling), miejski
poeta laureat przeczytał dwa swoje wspaniałe wiersze, a potem ja ściągnąłem
zasłonę ze znaku z nazwą ulicy i uściskałem członków swojej rodziny,
rozmawiałem z ludźmi, a nawet spotkałem dziewięćdziesięcioletniego pana,
który opowiedział mi, że kiedy po drugiej wojnie światowej i demobilizacji został bez dachu nad głową, moja babcia zaprosiła go na szabasową kolację, a mój wuj Ronnie
podarował mu swój zapasowy garnitur…
Jeżeli macie zamiar być w Londynie we wtorek,
15 października 2013, powinniście kupić bilety i przyjść posłuchać jak czytam Na szczęście mleko… w całości na
scenie Central Hall w Westminsterze.
Wydarzenie sponsoruje Time Out Live i Foyles.
Rzeczy, które z
pewnością wydarzą się tego wieczoru:
1) Przeczytam na scenie w całości Na szczęście mleko…. Zajmie to około
godziny.
2) Chris Riddell będzie rysował różne rzeczy,
również na żywo na scenie, tak żeby wszyscy widzieli.
Neil napisał w poniedziałek 8 kwietnia 2013 roku o 10:57
Oto okładka brytyjskiego wydania Na szczęście mleko, ilustrowanego przez Chrisa Riddella.
A pisząc „ilustrowanego” mam na myśli, iż na prawie każdej stronie znajduje się znakomity rysunek Chrisa Riddella.
Jest to prawdopodobnie najbardziej ekscytująca przygoda z udziałem mleka napisana od czasu monumentalnej powieści Tołstoja Wojna i mleko. Pojawiają się w niej kosmici, piraci, dinozaury i łampiry (ale nie te przystojne i przez wszystkich niezrozumiane), a także nigdy-do-końca-nie-wyjaśnione-akwarium-z-piraniami, nie mówiąc już o Bogu Wulkanu.
Oba wydania, brytyjskie i amerykańskie, ukażą się 17 września
Jeżeli zastanawiacie się o czym będzie Na szczęście mleko, wyjaśniam to w poniższym klipie:
Neil Gaiman o swojej nowej książce dla dzieci...
Cześć. Nazywam się Neil Gaiman i chciałbym Wam opowiedzieć o swojej nowej książce. To najbardziej niemądra, najdziwniejsza i najbardziej absurdalna książka, jaką napisałem. I jestem z niej potwornie dumny. Nosi tytuł Na szczęście mleko.
To opowieść o ojcu, który wychodzi z domu po mleko dla dzieci. A po drodze – jak sam twierdzi – zostaje porwany przez kosmitów, następnie porwany ponownie – przez piratów, uratowany przez stegozaura latającego balonem i zalicza prawie śmiertelne spotkanie z Bogiem Wulkanu. Jest tam niemożliwie dużo podróży w czasie. Są kucyki! Są wampiry! A może i nawet łampiry. Jest międzygwiezdna dinozaurza policja. Jest też szczęśliwe zakończenie. I na szczęście –dla wszystkich –jest mleko. Czy kartonik mleka może uratować wszechświat? Cze wszechświat skończy się, gdy spotkają się dwa identyczne kartony mleka pochodzące z innych momentów czasu? A może dwa dziwaczne krasnoludki z obcej planety będą tańczyć na ulicy w chodakach na nogach i kapeluszach z kwiatami na głowach?
Tylko Wy możecie się tego dowiedzieć. I tylko Chris Riddell – bo jest naprawdę, naprawdę dziwny –mógł tę historię zilustrować. Ożywił ją, dodał jej szaleństwa. Chcielibyście, żeby to właśnie on miał narysować dla Was międzygwiezdne dinozaury, bogów wulkanu, łampiry... jest niesamowity. Bloomsbury wyda książkę w październiku 2013 [teraz wiemy, że we wrześniu - przyp. noita]. Jest zupełnie niemądra, nazywa się Na szczęście mleko, powinniście kupić dwa egzemplarze. Tak na wszelki wypadek.
PRZYPOMNIENIE:
LATEM I JESIENIĄ DUŻO CZASU SPĘDZĘ W TRASIE.
Informacje o miejscach i czasie spotkań będą aktualizowane na stronie Gdzie jest Neil. http://www.neilgaiman.com/where/ (Wygląda jak tabela, którą zamieszczę poniżej.)
Bilety na spotkanie w Portland już się wyprzedały. W sumie wyprzedane jest też spotkanie w Londyńskim Królewskim Towarzystwie Literackim: już nie prowadzą sprzedaży, ale zatrzymali trochę biletów do wydania w dzień wydarzenia.
Spotkania w Kanadzie i letnia trasa po Wielkiej Brytanii jeszcze nie zostały ogłoszone. A będzie jeszcze Niewiarygodna Jesienna Impreza z okazji wydania Na szczęście mleko, o której nie wolno mi nawet wspominać...