Neil napisał w poniedziałek 13 stycznia 2014 r. o 1:46
Czasem dobrze jest pobyć samemu. Pierwsze kilka dni samotności spędzam dbając o siebie: soki, bieganie, powrót do formy po trasie promocyjnej Oceanu na końcu drogi, która trwałą kilka wyczerpujących miesięcy i pod koniec przeszła w trasę promocyjną Na szczęście, mleko… Miesiące jedzenia w hotelach i restauracjach i ćwiczenia, kiedy była okazja, czyli sporadycznie.
Postępy w bieganiu śledzę na swoim iPodzie Nano.
Jako dziecko nie znosiłem sportu, nienawidziłem biegać, nienawidziłem wszystkiego, co mogło się dla mnie skończyć ubłoceniem i przemarznięciem, podczas gdy ubrani w dredy nauczyciele mówili mi, że jestem słaby, nie przejawiam wystarczającego entuzjazmu i gdzie się w ogóle podział mój szkolny duch rywalizacji. Jeśli chodzi o gry zespołowe zdecydowanie należałem do obozu tych, którzy grać nie umieją. Lubiłem czytać, a jeśli padał śnieg lub deszcz, lubiłem czytać w domu, w cieple.
Prawdę mówiąc niewiele się zmieniło. Nadal wolę iść poczytać, niż wychodzić na dwór i biegać. Ale…