Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Worldcon w Montrealu 2009. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Worldcon w Montrealu 2009. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 sierpnia 2009

... waniu!

Neil napisał w sobotę 8 sierpnia 2009 o 10:30

[nagłówek tej i poprzedniej notki jest aluzją do nazwy konwentu oraz tej piosenki z filmowego musicalu „The Rocky Horror Picture Show” (: – przyp. noita]


Wstałem i jestem zadowolony. Konwent był znacznie bardziej interesujący, niż mógł na to wskazywać mój wczorajszy, wymęczony post.

Wczorajszy dzień rozpoczęło Spotkanie Rady Fundacji Locus, jest to fundacja założona przez Charlesa N Browna przed jego śmiercią. Są to ludzie, których zadaniem jest doglądanie „Locus Magazine” zadbanie o to, aby wychodził jeszcze przez długie lata. Ja też do niej należę.

Możliwe też, że istnieje sekretna Druga Fundacja Locus, której zadaniem jest pilnowanie, aby [literatura] science fiction i fantasy rozwijały się tak, jak Charles zaplanował. Albo to było w książce Isaaca Asimova, jak się nad tym głębiej zastanowić.

Brałem udział w dyskusji na temat nowym mediów wraz z Melissą Auf der Maur (mądrą i piękną artystką grającą multimedialny rock), Ellen Kushner, Corym Doctorowem (oboje zostali już wcześniej obszernie opisani na tym blogu, zarówno ich zajęcia, jak i piękno), Tobiasem Buckellem (znakomitym pisarzem) i Stevem Boyettem (pisarzem i Djem) (obaj są dziwnie piękni, każdy na swój własny sposób).

Tak wyglądaliśmy.



a relacja z panelu jest na http://eldritchhobbit.livejournal.com/258588.html.

Była konferencja prasowa. (Tu jest relacja.)



Zjadłem lunch z Georgem R R Martinem oraz Paris i George wręczył mi znaczek „Hugo Loser”, bo przzegrałem już co najmniej dwie nagrody.

Przez dwie godziny rozdałem autografy (o tym już wiecie) 200 osobom i byłem filmowany. Zjadłem sushi z konwentową młodzieżą i odpowiedziałem na ich pytania, potem zrobiłem wprowadzenie do seansu „Koraliny”, podpisałem jeszcze więcej książek na cele dobroczynne i udzieliłem wywiadu ludziom, którzy chcą zrobić dokument o AE Van Vogcie.

Neil
Jeśli przeczytasz to podczas Worldconu, mógłbyś wspomnieć, że uczestnicy powinni sięgnąć po konwentowy newsletter, „Voyageur” – można go znaleźć m.in. w punktach rozmieszczonych w całym Palais. Naprawdę pisaliśmy o tym jak można zdobyć bilety wstępu na spotkania z autografami (dwukrotnie) i jest tam też wiele innych istotnych informacji. Powinni to przeczytać wszyscy odwiedzający konwent. Jest dostępny również w sieci: http://www.anticipationsf.ca/English/Newsletter. Ogromne dzięki - Alison Scott
...
18 września będę w Hamburgu, w Niemczech, przy okazji Harbour front Fesivalu. Bilety i szczegóły dotyczące mojego wystąpienia sa na http://bit.ly/14u5N5 i, jak mi powiedziano, już się kończą. Amanda Palmer, znacznie piękniejsza, niż wszystkie wymienione w tym poście osoby, też wystąpi w Hamburgu w tym czasie. Nie jestem pewien, czy będzie to dzień wcześniej, czy dzień później.

piątek, 7 sierpnia 2009

Widzę, że drżycie w oczeki...

Neil napisał w czwartek 6 sierpnia 2009 o 23:39

[nagłówek tej i następnej notki jest aluzją do nazwy konwentu oraz tej piosenki z filmowego musicalu „The Rocky Horror Picture Show” (: – przyp. noita]


Worldcon trwa. (Tu wywiad ze mną na jego temat.) Dziś poszedłem z Davem McKeanem do księgarni Drawn and Quarterly, gdzie spotkaliśmy się z moją znajomą, uroczą Peggy Burns. Na tym zdjęciu pokazuję Dave’owi jedną z książek o Wielkiej Stopie, która ogromnie mi się podoba.

http://twitpic.com/show/thumb/czv60.jpg
Neil pokazuje mi wspaniałą książkę o Wielkiej Stopie w niesamowitym Drawn + Quarterly

Potem udzielałem wywiadów i zjadłem lunch z Patrickiem i Teresą Nielsen Hayden. Potem udzieliłem wywiadu Jessice Langer przed publicznością. Spotkałem mnóstwo ludzi, w tym Johna Scalzi. Na spotkanie z nim czekałem najdłużej i we własnej osobie okazał się dokładnie tak miły i błyskotliwy, jak sądziłem. Potem był panel na temat życia i twórczości Johna M. Forda, po którym wymknąłem się wraz z Jonem Singerem i Beth Meacham. (Edycja, żeby dodać, że tutaj jest urocze zdjęcie i opis tej dyskusji.)

Rozmawiałem z Beth na temat Skarbnicy R. A. Lafferty’ego, którą chcemy przygotować. Zebralibyśmy najlepsze z najlepszych opowiadań Lafferty’ego i każde z nich przedstawiałby inny pisarz, tak jak było to w zbiorze Avrama Davidsona.

Potem Ceremonia Otwarcia, podczaj której wygłosiłem zaimprowizowane przemówienie napisane 6 tygodni temu, które praktycznie się sprawdziło (zwłaszcza te jeże), a potem oglądałem dyskusję Charlesa Strossa z Paulem Krugmanem, która była fascynująca od początku do końca.

Potem wpadłem na imprezę TOR, gdzie Kyle Cassidy robił zdjęcia mi i absolwentom kursu Clarion z ubiegłego roku, są tutaj (robione w łazience, z użyciem obiektywu „rybie oko”) i wręczył mi album z zachwycającymi zdjęciami swojego autorstwa, wydany w jednym egzeplarzu, specjalnie dla mnie. Bardzo mnie zaskoczył, nie wiedziałem co powiedzieć. Dobry z niego przyjaciel.

To zdjęcie, które Kyle zrobił mi w stroju pszczelarza:
http://twitpic.com/cxab5
Neil jest tak naprawdę bardzo, bardzo miłym facetem, pszczoły i tak by go nie pożądliły

Poniższe zdjęcie Kyle zrobił dzisiaj w green roomie mi i Anne Murphy, która zajmuje się mną na konwencie. Jest wspaniała, bez niej nie znalazłbym się tam, gdzie powinienem wtedy, kiedy powinienem. Nic jej nie denerwuje, nic nie wytrąca jej z równowagi, to sama radość mieć ją u boku. Jestem święcie przekonany, że na co dzień zajmuje się projektowaniem olbrzymich bojowych robotów, takich którymi kieruje się siedząc w ich głowie i które latają, żeby ratować Tokio, choć ona sama twiedzi, że niezupełnie tym się zajmuje. Bo jeżeli zajmujesz się projektowaniem olbrzymich bojowych robotów, to wolisz utrzymywać to w sekrecie.

http://twitpic.com/cznp1
cholerny neil gaiman na worldconie

(To sa zdjęcia z twitpica, więc po kliknięciu zrobią się większe i wyraźniejsze.)

...
Panie Gaiman, Pracuję w niezależnej księgarni w Nowym Orleanie i chcielibyśmy Pana do siebie sprowadzić. Chcieliśmy wziąć udział w konkursie na imprezę związaną z „Księgą cmentarną”, ale od jego ogłoszenia, nikomu z pracowników nie udało się znaleźć żadnego regulaminu na pana stronie, ani na stronie Harpera. Jeśli ma Pan jakieś szczegółowe informacje, albo wie skąd taki regulamin wziąć, będziemy szczerze wdzięczni... Dziękujemy za poświęcony nam czas! -Melanie Britt

HarperChildrens wysłał świetną elektroniczną katkę, ale z jakiegoś powodu nie zamieszczono jej na stronie, więc spróbuję zamieścić ją tutaj. (Aktualizacja: Oto ona. – wg)

Tymczasem, regulamin można przeczytać na http://files.harpercollins.com/Mktg/HarperChildrens/PDF/GraveyardContest_rules.pdf
Chcę poprosić o pewne... wyjaśnienia dotyczące konkursu na imprezę w klimacie „Księgi Cmentarnej”. Kilku miejscowych przedsiębiorców usłyszało, że chcemy taką zorganizować i zechcieli nam pomóc (bo to może być fajne). Czy to by nas zdyskwalifikowało? Czy są w ogóle jakieś inne zasady poza „zorganizujcie imprezę, udokumentujcie to, przyślijcie i czekajcie” ? Dzięki
Zapytałem Elyse Marshall z HarperChildrens, która odpowiedziała:

Nie wiem, jak dokładnie miejscowi przedsiębiorcy chcą się zaangażować (domyślam się, że chodzi o sponsorowanie czy dostarczanie np. słodyczy przez ciastkarnię lub balonów przez sklep z akcesoriami doekoracyjnymi), ale wydaje mi się, że to dozwolone. Jednak przyjęcie musi koniecznie odbywać się w księgarni. Ustanowiliśmy taką zasadę, żeby księgarnie, których nie stać na wynajęcie jakiegoś lokalu miały takie same szanse. W przypadku innych pytań można pisać bezpośrednio na adres graveyardbookcontest@harpercollins.com.
....

Drogi Neilu, Naprawdę chciałbym, żeby udało Ci się z kloszem i pszczołami, ale martwię się, że popełniłeś niewielki błąd przyklejając paski płasko do ścianki. Paski u Turlougha wydają się być prostopadłe do szkła. Pozwoliłem sobie zapytać go o to na jego pszczelim blogu: http://turlough.blogspot.com/2007/07/will-they-or-wont-they.html Oto odpowiedź: „Tak, paski podstawy powinny być umieszczone protopadle do ścianki. Przykleją się, jeśli lekko podgrzeje się ich brzegi. Nie wiem co się stanie, gdy będą przyklejone płasko.” Co nie znaczy wcale, że z Twoimi się nie uda. Ale jeżeli tak by się stało, spróbuj przykleić je prostopadle. Powodzenia – i gratuluję zasłużonych nominacji do nagrody Hugo. Uwielbiam twoją twórczość i wyobraźnię. Bez nich świat byłby dużo mniej przyjemnym miejscem. Z pozdrowieniami, Christian Moody Cincinnati, OH
Prawdę mówiąc, następnego dnia po postawieniu klosza byłem ciekaw jak zachowają się pszczoły, więc połowę pasków odkleiłem tak, że są teraz prostopadle do ścianki, połowa została płasko. A więc się przekonamy

...

Mam pięć butelek Jones Soda ze swoją podobizną, każda upamimętnia jedną wizytę w programie Fast Forward od 1993 do 2006. (Na tej z 1999 wyglądam naprawdę nędznie. Ma smak jabłkowy. Gdybyście się zastanawiali.)

środa, 22 lipca 2009

Ponury niedźwiedź i inne odgłosy.


Najlepsze z całego dzisiejszego dnia było czytanie na głos „Odda i Lodowych Gigantów” przy nagrywaniu audiobooka. (Jest na tyle krótki, że mogłem to zrobić w ciągu jednego popołudnia i w całości będzie trwał 90 minut). Odkryłem, że pierwszy rozdział jest beznadziejny do czytania na głos: nie ma dialogów, za to są długie zdania, które były bardzo przyjemne dla mnie jako pisarza, ale dla mnie, jako lektora są straszne. I odkryłem, że uwielbiam czytać głosem ponurego niedźwiedzia (podobnego głosu używałem jako Kłapouchy czytając „Kubusia Puchatka” przez te wszystkie lata) i głosem lisa-opowiadającego-coś-innymi-głosami, a także samego Lodowego Giganta, który nigdy nie jest aż tak wytworny, jak mu się wydaje.

A potem zjadłem obiad z Maddy, Holly i ich mamą i się z nimi pożegnałem. Na parę tygodni wyjeżdżają do Anglii i spotkam się z nimi na Międzynarodowym Festiwalu Książki w Edynburgu.

Zauważyłem dzisiaj wstępne umowy dotyczące nowego, limitowanego wydania "Nigdziebądź", z autografem, które wkrótce wyda Harper Collins (było tutaj). Jeżeli zapłaciliście z góry za "Nigdziebądź" w teraz-o-ile-mi-wiadomo-zupełnie-niedziałającym Hill House, dostaniecie taki egzemplarz. (Powinniście już dostać od Harpera e-mail z potwierdzeniem). To będzie chyba niezwykle piękne wydanie, Harper robi coś takiego po raz pierwszy i będzie to, tak samo jak audiobook, wersja tekstu "preferowana przez autora", czyli o kilka tysięcy słów dłuższa, niż aktualne amerykańskie wydanie. Na końcu znajdzie się też trochę dziwnych rzeczy - mój oryginalny plan scenariusza dla BBC i takie tam.

Panie Gaiman, po pierwsze - uwielbiam Pana dzieła. Po drugie - zastanawiam się, czy wie Pan, że w Tempe w stanie Arizona w dniach 4-7.09 odbędzie się North American Discworld Convention [Północnoamerykański Konwent Świata Dysku]. Gościem honorowym będzie Terry Pratchett. I czy jeśli Pan wie, to czy będzie Pan mógł się pojawić?
Od dawna już nie pisałem nic o http://www.nadwcon.org. Nie, nie mogę przyjechać. Będę wtedy w Anglii, będę odpoczywał bo Festiwalu Książki w Edynburgu i przygotowywał się do kręcenia krótkometrażowych niemych filmów. Ale życzę wszystkim miłej zabawy i mam nadzieję, że nie każecie Terry'emu podpisywać zbyt wielu rzeczy.

Cześć Neil!
To nie pytanie, tylko ciekawostka. Czy wiesz, że premiera filmu "Koralina" na Tasmanii odbędzie się o cztery dni wcześniej, niż w całej Australii? Nie skarżę się wcale. Po prostu pomyślałam, że to zabawne, bo to w końcu, no wiesz, Tasmania :)
Dzięki za wszystkie Twoje niesamowite działa. "Księga cmentarna" jest w pierwszej dziesiątce moich ulubionych książek.
Claire


Uważam, że Tasmania jest jednym z najfajniejszych i najprzyjemniejszych miejsc na świecie. Większość moich znajomych Australijczyków (nie pochodzących z Tasmanii) przyznaje się, że Tasmanię traktują jak Kanadyjczycy Nową Funlandię, czy Amerykanie... no cóż, resztę świata. Wydaje im się, że jest nieznośnie prowincjonalna i nie sposób w ogóle się tam dostać.

Bardzo się cieszę, że obejrzą tam "Koralinę" cztery dni przed resztą Australii i mam nadzieję, że zaowocuje to w ciągu tych czterech dni falą kinowych turystów.

W związku z niedawnym ogłoszeniem, że Marvel przejął prawa do postaci Marvelmana - czy będziesz w jakikolwiek sposób zaangażowany w przyszłe publikacje lub/i marketing? Jeśli tak - czy Ty i Marvel moglibyście rozważyć używanie w dalszym ciągu nazwy "Miracleman", niż zmianę na "Marvelmana"? Zetknąłem się z tą postacią w połowie lat 80., w "Eclipse" prowadzonym przez Alana Moore'a, a potem Ciebie. I niezależnie od powodów z jakich te historie miały taką nazwę, zawsze wydawało mi się, że "Miracleman" miał - z braku lepszego określenia - więcej klasy, ta nazwa jest bardziej na miejscu i bardziej dorosła, niż "Marvelman". Dzięki za poświęcony czas.
Zobaczymy. I nie, myślę, że to będzie Marvelman, tak jak było do 1984, kiedy to Marvel zaskarżył nazwę.

W tej chwili nie jestem pewien co się wydarzy, Mark Buckingham i ja nic nie podpisaliśmy, ale mam szczerą nadzieję, że Marvel wyda ponownie przygody, które napisał Alan Moore i to, co zrobiłem z Markiem Buckinghamem (zeszyt 25. Miraclemana został ukończony, i jest gotowy do druku od 16 lat. Wciąż ma go Mark Buckingham, choć część dymków zdążyła nieco pożółknąć.) Nie jestem pewien, jakie plany ma Marvel wobec tej postaci - ale oczywiście chciałbym zakończyć historię, którą zacząłem pisać.

Cześć Neil,
Wspominałeś, że historia z komiksu
"Whatever Happened to the Caped Crusader?" ["Co się stało z Zamaskowanym Krzyżowcem?"] zawdzięcza co nieco Kurtowi Busiekowi, a wcześniej pisałeś o wymyślaniu wraz z nim wielkiej, szalonej historii o Batmanie podczas długiej wyprawy samochodem. Domyślam się, że WHTTCC jest właśnie tą samochodową historią, czy mógłbyś pdozielić się z nami czymś na temat tej wczesnej wersji, w czym jest podobny/różni się od scenariusza w opublikowanej wersji?

Centralny pomysł historii Alfreda w pierwszej części WHTTCC wymyśliliśmy i rozwinęliśmy z Kurtem trzynaście lat temu, prawie do co dnia. Było to podczas podróży z San Diego do Thousand Oaks, gdzie mieliśmy pojechać i być świadkami narodzin Winter McCloud (choć nie wiedzieliśmy, że właśnie po to jedziemy do Thousand Oaks. Myślałem, że po prostu mamy zabrać Scotta i Ivy, w bardzo zaawansowanej ciąży na obiad, i dopiero kiedy w trakcie obiadu Ivy złapała mnie za rękę i kazała mierzyć czas skurczów wieczór stał się cokolwiek niezwykły).

Zdaję sobię sprawę, że bardziej doświadczeni fani wyczekują w kolejce przez kilka dni, żeby tylko móc Cię spotkać, ale ponieważ próbuję opłacić studia pracując na pełen etat, chyba nie mogę sobie pozwolić na bycie prawdziwym "fanem". Czyli może masz jakiś pomysł, jak wcześnie muszę pojawić się na konwencie Anticipation '09 w Montrealu? Wiem, że niezbyt często bywasz w Montrealu, a spotkanie z Tobą bardzo wiele dla mnie znaczy.

Z radością mogę powiedzieć, że choć zdarzało się ustawianie w kolejce wczesnym rankiem, to nie słyszałem dotąd o wyczekiwaniu przez kilka dni. I to moim zdaniem bardzo dobrze, bo czułbym się winny.
Na Worldconie odbędzie się kilka imprez z moim udziałem, w tym kilka spotkań z podpisywaniem. Nie wiem, czy bilety na podpisywanie będą losowane, czy nie. Zapytam.

Mam nadzieję, że spotkanie mnie będzie równie łatwe, co przypadkowe spotkanie na ulicy, ale może jestem zbyt optymistyczny. Zobaczymy. (A w odpowiedzi tym, którzy pytali, czy będzie tam też Amanda - niestety ten tydzień spędza w Rosji, grając koncerty z niezrównanym Jasonem Webleyem.)

(Co mi przypomina, że w Rosji pojawią się wkrótce wznowienia moich książek z nowymi, przepięknymi okładkami. Postaram się zamieścić tu niedługo jakieś zdjęcia.)

...
I na koniec, w tym artykule z NPR jest video z naszymi ulami, które nakręcono parę tygodni temu. Byłem wtedy jeszcze w Chicago przy okazji ALA, więc mnie tam nie ma, ale Sharon-Dziewczyna-od-ptaków i Bajeczna Lorraine świetnie się bawiły.

środa, 5 września 2007

Widzę, że drżycie z niecierpliwości...

Neil napisał w niedzielę 2 września 2007



W moim ostatnim dniu w Chinach skoczyłem na mur, pośpiesznie napisałem coś na blogu i poszedłem na zakupy.

Naprawdę podobało mi się na sklepowej wyprawie, nawet pomimo tego, że drażniłem moich opiekunów (nawet kierowcę) i mojej niezdolności do targowania się jak należy. Podejrzewam, że denerwowałem nawet dżentelmena, z którym miałem się targować. Nie umiem być urażonym śmieszną ceną, której się ode mnie żąda, krytykować sprzedawcy i jakości jego towaru, a potem grozić że pójdę się obrazić, nawet w połowie, a w momencie, kiedy portfel (dla mnie. Mój stary portfel rozpadł się w kawałki postrzępionej tektury) był znacznie tańszy niż byłby w stanach po prostu powiedziałem OK i zapłaciłem za niego.

Cygnus i Heather (którzy byli moimi opiekunami) i kierowca (który jakoś kręcił się z nami i pomagał nosić różne rzeczy, bo to bardziej interesujące niż czekanie na parkingu) od razu mnie zrugał w niewybredny sposób. Zawaliłem. Jeszcze dziesięć minut udawania i kręcenia nosem (co dano mi jasno do zrozumienia) prawdopodobnie udałoby mi się zbić jeszcze kilka dolarów z ceny portfela. Po tym dałem Cygnusowi i kierowcy zająć się targowaniem (Heather już się pożegnała i poszła sobie gdzieś, prawdopodobnie pod wpływem mojego beznadziejnego targowania). Wybrałem rzeczy, które mi się podobały a potem płaciłem, cokolwiek utargowali. Oni robili to, co pomiędzy.

(Dziękuję wszystkim opiekunom i tłumaczom, mojemu kierowcy, Grace, przewodniczce o Wielkim Murze i wszystkim z Harper Collins ze stanów, Wielkiej Brytanii i Chin.)

Ładne rzeczy które kupiłem były prezentami dla ludzi z Harper Collins w Chinach. Fajne rzeczy były prezentami dla innych ludzi i dziwne rzeczy dla mnie, jak jadeitowy dysk, który jak się dowiedziałem, zajmuje moje dłonie podczas długich lotów.

Potem z powrotem do Pekińskiego hotelu na maraton pakowania z limitem -- Chiny są kulturą prezentów, więc dostałem dużo rzeczy -- i przejazd na lotnisko dziś rano. Wsiadłem do samolotu, tam pracowałem, dopóki komputer nie padł, spałem trochę, potem przesiadłem się do innego samolotu w Amsterdamie i poleciałem do Budapesztu gdzie jestem obecnie i piszę to przy użyciu straszliwie drogiego hotelowego internetu.

Kiedy wszedłem na internet dowiedziałem się, że Montreal wygrał rywalizację 2009 -- http://www.anticipationsf.ca/ jest stroną, gdzie dowiadujemy się, że:

Niecierpliwość, Worldcon odbędzie się w dniach 6-10 w Palais des
congrès de Montréal
w 2009 roku.


Neil Gaiman - Gość Honorowy


Elisabeth Vonarburg - Invitée d'honneur


Taral Wayne - Fanowski Gość Honorowy


David Hartwell - Redaktorski Gość Honorowy


Tom Doherty - Gość Honorowy Wydawca


Julie Czerneda - Mistrzyni Ceremonii


Nasz nowy adres pocztowy to:


C.P. 105, Succursale NDG Montréal, Québec Canada H4A 3P4


A zanim dostałem e-mail o tym, że jestem gościem honorowym już dowiedziałem się z działu FAQ,


Gratulacje z powodu mianowania cię Gościem Honorowym Worldcon! Nie mogę się doczekać Montrealu 2009. Jak się z tym czujesz?

Trochę zdenerwowany. No i szczęśliwy. Mam nadzieję, że temu sprostam. Ktoś inny napisał o tym, że myślał, że jestem trochę za młody na bycie Gościem Honorowym Worldconu. W 2009 będę miał 48 lat a kilka minut z Wikipedią pokazało, że Brian Aldiss, Roger Zelazny, Harlan Ellison, James Blish i Bob Silverberg wszyscy byli o kilka lat młodsi niż ja teraz, kiedy zostali gośćmi honorowymi Worldconu (może nie tylko oni -- po tym jak znalazłem tę piątkę, przestałem szukać). A jeśli ktoś chce zauważyć, że Aldiss, Blish, Ellison, Silverberg i Zelazny byli gigantami w swojej dziedzinie, podczas gdy ja po prostu piszę różne rzeczy, nie wejdą ze mną w polemikę. (Zarabiam na życie pisanie i pracą w polu SF i Fantasy już 27 lat, jeśli ktoś z was się nad tym zastanawiał.)

Będę gościem honorowym na British Eastercon w 2008 (http://www.orbital2008.org/), i, jestem już prawie pewny, będę odmawiał udziału w jakimkolwiek innym konwencie w 2008 i 2009 roku.