Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szklany klosz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą szklany klosz. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 13 sierpnia 2009

„Jesteśmy jednostkami w społeczności...”

Neil napisał w czwartek 13 sierpnia 2009 o 17:09

Do tych, którzy zastanawiali się co ze Szklanym Kloszem: moja teoria, że pszczoły będą robić to, co robią pszczoły sprawdziła się. Kiedy tylko klosz znalazł się na zielonym ulu, zajęły się nim pszczoły. Rzuciły okiem na paski białego wosku, które w nim umieściłem, westchnęły z dezaprobatą, stwierdziły „robota amatora” i zaczęły je usuwać. Te dwa zdjęcia zostały zrobione jakieś dziesięć dni temu.



Tu można zobaczyć jak przegryzają i usuwają kolejny kawałek białego wosku. Myślę, że znalazły dla niego inne zastosowanie, gdzieś w czeluściach ula.


Te są dzisiejsze (jest gorący, parny, wilgotny, szary dzień). Pszczoły usunęły praktycznie cały wosk, który tam umieściłem i teraz budują swoje konstrukcje z (żółtego, nie białego) wosku na ściankach klosza.


A z boku klosza widać woskową podstawę układaną przez pszczoły, które dobrze wiedzą, co robią. To jest w pszczołach najlepsze. Po tylu milionach lat naprawdę dobrze wiedzą, co robią.


Tu jest moja ulubiona piosenka o pszczołach. Wykonują Mirah and the Spectratones, a nazywa się „Community” [społeczność].

piątek, 7 sierpnia 2009

Widzę, że drżycie w oczeki...

Neil napisał w czwartek 6 sierpnia 2009 o 23:39

[nagłówek tej i następnej notki jest aluzją do nazwy konwentu oraz tej piosenki z filmowego musicalu „The Rocky Horror Picture Show” (: – przyp. noita]


Worldcon trwa. (Tu wywiad ze mną na jego temat.) Dziś poszedłem z Davem McKeanem do księgarni Drawn and Quarterly, gdzie spotkaliśmy się z moją znajomą, uroczą Peggy Burns. Na tym zdjęciu pokazuję Dave’owi jedną z książek o Wielkiej Stopie, która ogromnie mi się podoba.

http://twitpic.com/show/thumb/czv60.jpg
Neil pokazuje mi wspaniałą książkę o Wielkiej Stopie w niesamowitym Drawn + Quarterly

Potem udzielałem wywiadów i zjadłem lunch z Patrickiem i Teresą Nielsen Hayden. Potem udzieliłem wywiadu Jessice Langer przed publicznością. Spotkałem mnóstwo ludzi, w tym Johna Scalzi. Na spotkanie z nim czekałem najdłużej i we własnej osobie okazał się dokładnie tak miły i błyskotliwy, jak sądziłem. Potem był panel na temat życia i twórczości Johna M. Forda, po którym wymknąłem się wraz z Jonem Singerem i Beth Meacham. (Edycja, żeby dodać, że tutaj jest urocze zdjęcie i opis tej dyskusji.)

Rozmawiałem z Beth na temat Skarbnicy R. A. Lafferty’ego, którą chcemy przygotować. Zebralibyśmy najlepsze z najlepszych opowiadań Lafferty’ego i każde z nich przedstawiałby inny pisarz, tak jak było to w zbiorze Avrama Davidsona.

Potem Ceremonia Otwarcia, podczaj której wygłosiłem zaimprowizowane przemówienie napisane 6 tygodni temu, które praktycznie się sprawdziło (zwłaszcza te jeże), a potem oglądałem dyskusję Charlesa Strossa z Paulem Krugmanem, która była fascynująca od początku do końca.

Potem wpadłem na imprezę TOR, gdzie Kyle Cassidy robił zdjęcia mi i absolwentom kursu Clarion z ubiegłego roku, są tutaj (robione w łazience, z użyciem obiektywu „rybie oko”) i wręczył mi album z zachwycającymi zdjęciami swojego autorstwa, wydany w jednym egzeplarzu, specjalnie dla mnie. Bardzo mnie zaskoczył, nie wiedziałem co powiedzieć. Dobry z niego przyjaciel.

To zdjęcie, które Kyle zrobił mi w stroju pszczelarza:
http://twitpic.com/cxab5
Neil jest tak naprawdę bardzo, bardzo miłym facetem, pszczoły i tak by go nie pożądliły

Poniższe zdjęcie Kyle zrobił dzisiaj w green roomie mi i Anne Murphy, która zajmuje się mną na konwencie. Jest wspaniała, bez niej nie znalazłbym się tam, gdzie powinienem wtedy, kiedy powinienem. Nic jej nie denerwuje, nic nie wytrąca jej z równowagi, to sama radość mieć ją u boku. Jestem święcie przekonany, że na co dzień zajmuje się projektowaniem olbrzymich bojowych robotów, takich którymi kieruje się siedząc w ich głowie i które latają, żeby ratować Tokio, choć ona sama twiedzi, że niezupełnie tym się zajmuje. Bo jeżeli zajmujesz się projektowaniem olbrzymich bojowych robotów, to wolisz utrzymywać to w sekrecie.

http://twitpic.com/cznp1
cholerny neil gaiman na worldconie

(To sa zdjęcia z twitpica, więc po kliknięciu zrobią się większe i wyraźniejsze.)

...
Panie Gaiman, Pracuję w niezależnej księgarni w Nowym Orleanie i chcielibyśmy Pana do siebie sprowadzić. Chcieliśmy wziąć udział w konkursie na imprezę związaną z „Księgą cmentarną”, ale od jego ogłoszenia, nikomu z pracowników nie udało się znaleźć żadnego regulaminu na pana stronie, ani na stronie Harpera. Jeśli ma Pan jakieś szczegółowe informacje, albo wie skąd taki regulamin wziąć, będziemy szczerze wdzięczni... Dziękujemy za poświęcony nam czas! -Melanie Britt

HarperChildrens wysłał świetną elektroniczną katkę, ale z jakiegoś powodu nie zamieszczono jej na stronie, więc spróbuję zamieścić ją tutaj. (Aktualizacja: Oto ona. – wg)

Tymczasem, regulamin można przeczytać na http://files.harpercollins.com/Mktg/HarperChildrens/PDF/GraveyardContest_rules.pdf
Chcę poprosić o pewne... wyjaśnienia dotyczące konkursu na imprezę w klimacie „Księgi Cmentarnej”. Kilku miejscowych przedsiębiorców usłyszało, że chcemy taką zorganizować i zechcieli nam pomóc (bo to może być fajne). Czy to by nas zdyskwalifikowało? Czy są w ogóle jakieś inne zasady poza „zorganizujcie imprezę, udokumentujcie to, przyślijcie i czekajcie” ? Dzięki
Zapytałem Elyse Marshall z HarperChildrens, która odpowiedziała:

Nie wiem, jak dokładnie miejscowi przedsiębiorcy chcą się zaangażować (domyślam się, że chodzi o sponsorowanie czy dostarczanie np. słodyczy przez ciastkarnię lub balonów przez sklep z akcesoriami doekoracyjnymi), ale wydaje mi się, że to dozwolone. Jednak przyjęcie musi koniecznie odbywać się w księgarni. Ustanowiliśmy taką zasadę, żeby księgarnie, których nie stać na wynajęcie jakiegoś lokalu miały takie same szanse. W przypadku innych pytań można pisać bezpośrednio na adres graveyardbookcontest@harpercollins.com.
....

Drogi Neilu, Naprawdę chciałbym, żeby udało Ci się z kloszem i pszczołami, ale martwię się, że popełniłeś niewielki błąd przyklejając paski płasko do ścianki. Paski u Turlougha wydają się być prostopadłe do szkła. Pozwoliłem sobie zapytać go o to na jego pszczelim blogu: http://turlough.blogspot.com/2007/07/will-they-or-wont-they.html Oto odpowiedź: „Tak, paski podstawy powinny być umieszczone protopadle do ścianki. Przykleją się, jeśli lekko podgrzeje się ich brzegi. Nie wiem co się stanie, gdy będą przyklejone płasko.” Co nie znaczy wcale, że z Twoimi się nie uda. Ale jeżeli tak by się stało, spróbuj przykleić je prostopadle. Powodzenia – i gratuluję zasłużonych nominacji do nagrody Hugo. Uwielbiam twoją twórczość i wyobraźnię. Bez nich świat byłby dużo mniej przyjemnym miejscem. Z pozdrowieniami, Christian Moody Cincinnati, OH
Prawdę mówiąc, następnego dnia po postawieniu klosza byłem ciekaw jak zachowają się pszczoły, więc połowę pasków odkleiłem tak, że są teraz prostopadle do ścianki, połowa została płasko. A więc się przekonamy

...

Mam pięć butelek Jones Soda ze swoją podobizną, każda upamimętnia jedną wizytę w programie Fast Forward od 1993 do 2006. (Na tej z 1999 wyglądam naprawdę nędznie. Ma smak jabłkowy. Gdybyście się zastanawiali.)

piątek, 31 lipca 2009

Piątkowy wieczór i cicho wszędzie

Neil napisał w piątek 31 lipca 2009 o 19:58

Zobaczmy:

Jest dość cicho. Maddy, Holly i ich mama pojechały na kilka tygodni do Wielkiej Brytanii, Amanda w Bostonie przygotowuje się do wyprawy do Rosji, a ja w domu, całkiem sam, jeśli nie liczyć wielkiego, białego psa, pracuję do późna i próbuję skończyć różne rzeczy przed wyjazdem na Worldcon.

Właśnie zajrzałem na Amazon, żeby kupić „Koralinę” na DVD (niestety, wytwórnie są bardzo skąpe w tego typu sprawach – dostałem jedno i wygląda, że to by było na tyle) i zauważyłem, że na ich blogu jest fantastyczny artykuł o Henrym Selicku, szczery i zabawny. Jest na http://www.armchaircommentary.com/2009/07/coraline-director-henry-selick-on-his-latest-film.html

Jest tam pełno ciekawostek i opowieści z punktu widzenia twórcy , w tym ta, przy której się uśmiechnąłem:

Zawsze wyobrażałem sobie Neila Gaimana jako kota z „Koraliny”. Jest bardzo mądry, ma szydercze poczucie humoru, i patrzy na innych z góry dokładnie jak kot. Ma świetny głos i na początku rozważałem go jako kandydata do podłożenia głosu kota. Przy przenoszeniu opowieści do USA zdecydowałem, że potrzebna jest większa różnorodność etniczna wśród bohaterów, co doprowadziło mnie do fantastycznego Keitha Davida. Wybacz, Neil.
(Jestem kotem na audiobooku. To mi wystarcza.)

Chciałbym zacząć hodować pszczoły, ale musiałbym je trzymać w ogródku ojca, który uważa, że to będzie śmierdziało. Mój dziadek mówi, że ul wcale nie ma zapachu (jego ojciec hodował pszczoły). Czy jako osoba, która obecnie się tym zajmuje, mógłbyś powiedzieć, czy pszczoły/ule brzydko pachną?

Zdrowe ule pachną zazwyczaj jak miód, kiedy się je otwiera: to ciężki, głęboki, słodki zapach. (Kiedy nie są otwarte w ogóle nie pachną.)

Jedyny przypadek, kiedy ul będzie brzydko pachniał to chory, lub martwy rój. Zupełnie jak z ludźmi.

Rzuciłam okiem na zdjęcia plastrów w szklanym kloszu. Wygląda, że będzie potrzebny otwór wentylacyjny na szczycie...
Nie zauważyłam takiego na Twoich zdjęciach, nie czytałam też o tym, żeby rozdająca autografy ręka była poraniona odłamkami szkła.
Pozdrawiam,
Renate

Nie wydaje mi się, żeby był potrzebny. Pszczoły dostają się do środka dołem (w drewnie na którym stoi klosz jest przerwa) i wylatują w ten sam sposób.

Neil, wydaje mi się, że paski podstawy ze „szklanego klosza” z oryginalnego zdjęcia zostały przyklejone PROSTOPADLE co ściany. Przyklej brzeg każdego kawałka do wnętrza klosza.

Może to nie zrobi żadnej różnicy (IANABK), po prostu zauważyłem różnicę między Twoim kloszem, a tym, który Cię zainspirował.
...Eric

Tak. Wiem. Zobaczymy, co zrobią. Zakładam, że fragmenty podstawy mają zapewnić im nieco wosku i wskazać, gdzie zacząć. Ale skoro jest to dziki rój, to i tak zrobią co będą chciały, jak to pszczoły. Choć tak naprawdę to było ze względu na wygodę przyklejania. Ale jeśli po powrocie z Worldconu w Montrealu nic się nie stanie, spróbuję w drugą stronę. Cokolwiek się stanie, zamieszczę zdjęcia.

Ponadto, żeby ochronić klosz przed światłem, wiatrem i ukradnięciem przez leśne trolle, postawiłem na nim skrzynkę (tzw. ul właściwy) taką, jak na tym zdjęciu.

Witam, Panie Gaiman, pisał Pan, że jeśli „zapłaciliśmy z góry za "Nigdziebądź" w teraz-o-ile-mi-wiadomo-zupełnie-niedziałającym Hill House” to „powinniśmy już dostać od Harpera e-mail z potwierdzeniem”. Ja zapłaciłem, ale e-maila nie dostałem. Jestem pewien, że inni tez nie. Czy mógłby Pan napisać, jak możemy się z nimi skontaktować? Nic nie wiedziałem, dopóki pan o tym nie napisał, a z pewnością nikt nie chciałby tego przegapić. Dziękuję bardzo za to, że powstała ta książka i proszę dalej pomagać, abyśmy w końcu ją dostali. Raz jeszcze dziękuję.

Być może są osoby, którego takiego e-maila nie dostały (wiem, że niektóre adresy z listy Hill House były od dawna nieważne). Jeżeli opłaciliście limitowane wydanie „Nigdziebądź” (a niektórzy mogli to zrobić nawet w listopadzie 2003 roku) i chcecie mieć pewność, że znajdziecie się na liście, napiszcie do Jennifer.Brehl@HarperCollins.com. Jennifer jest moją redaktorką w William Morrow, i zarazem osobą, która to wszystko organizuje. Bądźcie dla niej mili, jest pracowitą, pełnoetatową redaktorką, która podjęła się tego dodatkowego zadania i pomaga spłacić karmiczny dług zaciągnięty przez Hill House. Jeżeli nie odpisze od razu, na pewno zrobi to wkrótce.

Cieszę się, że ci, którzy zapłacili za wydanie „Nigdziebądź” z Hill House w końcu dostaną książkę. Piszę żeby zapytać, co z księgarniami, które przyjmowały zamówienia na ich książki. Jak rozumiem, zapłaciły HH tak samo jak indywidualni kupujący, ale księgarnia, gdzie ja zamawiałem (shocklines.com) nie wiedziała nic na temat wydania Harper Collins. Już zwrócono mi pieniądze za zamówienie, ale naprawdę mi przykro z powodu księgarni, które straciły pieniądze. Dzięki za wszystko, co robisz.

Ktokolwiek opłacił książkę, indywidualny kupujący, czy księgarnia – powinien napisać do Jennifer. Ona da Wam znać co się dzieje (zakładam, że po prostu wszyscy dostaną swoje książki, tak jak indywidualni klienci).
...

Kilka drobiazgów: w tej chwili wciąż nie jestem pewien jak ustalić na tym blogu proporcję pomiędzy tematami osobistymi i nieosobistymi. Dla ciekawskich: urocza Panna Palmer opowiada o naszym związku w The Skinny.

Napisane przez mnie opowieści o Batmanie, zebrane pod wspólnym tytułem WHATEVER HAPPENED TO THE CAPED CRUSADER („Co stało się z mścicielem w pelerynie”) zostały dziś zrecenzowane w „The New York Times”, obok komiksów Darwyna Cooke’a i Davida Mazzuchelliego. A to, że mogę o tym tak niefrasobliwie wspominać, pokazuje najlepiej jak daleko komiksy zaszły w ciągu ostatnich dwudziestu lat.

Miesiąc temu odbyłem z Christiną Amoroso z „Entertainment Weekly” długą rozmowę na temat Wampirów w kulturze popularnej, od Wampira Varneya do czasów współczesnych. Jakoś udało jej się zrobić z niej wywiad na 400 słów, jest na http://shelf-life.ew.com/2009/07/31/neil-gaiman-why-vampires-should-go-back-underground/

(I proszę zauważyć, że wcale nie twierdzę, że wampiry to coś złego, wręcz przeciwnie. Po prostu w świecie, gdzie tuzin osób natychmiast pisze do mnie na twitterze, że nie mam racji, bo wszyscy piszą opowiadania o Wampirach i gdzie Wampiry są wszędzie, sezon na wampiry właśnie dobiega końca). Z Wampirami nie należy przesadzać: powinny być przyprawą, a nie grupą pokarmową.

I na koniec: wygląda, że limitowana edycja zapachu Ptak Słońca z książeczką (z Black Phoenix Alchemy Lab) już się sprzedaje, ale jeszcze kilka egzemplarzy zostało, więc pomyślałem, że podam link. Pachnie jak pustynia i drewno na opał i przeprawy i rodzynki, tak ciepło, jak „Śnieg, szkło i jabłka” były zimne. Jak wszystkie zapachy BPAL inspirowane moimi rzeczami – dochód idzie na rzecz CBLDF.

Edycja, żeby dodać: Właśnie zauważyłem, że na stronie CBLDF jest kilka zestawów „imp”, których nie sprzedaje nawet BPAL – to dla tych, co chcą wypróbować zapachy. Zestaw z Amerykańskich bogów/chłopaków Anansiego oraz zestaw Księga Cmentarna.

środa, 22 lipca 2009

Postscriptum do SZKLANEGO KLOSZA

Dziewczyna od Ptaków dużo uważniej, niż ja przyjrzała się zdjęciom klosza, do których link zamieściłem w poprzedniej notce i zapytała, czy nie powinienem umieścić w środku jakiejś podstawy, żeby pszczoły miały na czym zaczął budować. Na Twitterze Teresa Neves podesłała mi stronę http://turlough.blogspot.com/2007/07/will-they-or-wont-they.html, z której dowiadujemy się, że owszem, użyto pasków jako podstawy plastrów.

Więc uciąłem kilka pasków. (Wygląda to tak.)


i przykleiłem je wewnątrz klosza.


a potem odstawiłem z powrotem na ul.