środa, 5 września 2007

Widzę, że drżycie z niecierpliwości...

Neil napisał w niedzielę 2 września 2007



W moim ostatnim dniu w Chinach skoczyłem na mur, pośpiesznie napisałem coś na blogu i poszedłem na zakupy.

Naprawdę podobało mi się na sklepowej wyprawie, nawet pomimo tego, że drażniłem moich opiekunów (nawet kierowcę) i mojej niezdolności do targowania się jak należy. Podejrzewam, że denerwowałem nawet dżentelmena, z którym miałem się targować. Nie umiem być urażonym śmieszną ceną, której się ode mnie żąda, krytykować sprzedawcy i jakości jego towaru, a potem grozić że pójdę się obrazić, nawet w połowie, a w momencie, kiedy portfel (dla mnie. Mój stary portfel rozpadł się w kawałki postrzępionej tektury) był znacznie tańszy niż byłby w stanach po prostu powiedziałem OK i zapłaciłem za niego.

Cygnus i Heather (którzy byli moimi opiekunami) i kierowca (który jakoś kręcił się z nami i pomagał nosić różne rzeczy, bo to bardziej interesujące niż czekanie na parkingu) od razu mnie zrugał w niewybredny sposób. Zawaliłem. Jeszcze dziesięć minut udawania i kręcenia nosem (co dano mi jasno do zrozumienia) prawdopodobnie udałoby mi się zbić jeszcze kilka dolarów z ceny portfela. Po tym dałem Cygnusowi i kierowcy zająć się targowaniem (Heather już się pożegnała i poszła sobie gdzieś, prawdopodobnie pod wpływem mojego beznadziejnego targowania). Wybrałem rzeczy, które mi się podobały a potem płaciłem, cokolwiek utargowali. Oni robili to, co pomiędzy.

(Dziękuję wszystkim opiekunom i tłumaczom, mojemu kierowcy, Grace, przewodniczce o Wielkim Murze i wszystkim z Harper Collins ze stanów, Wielkiej Brytanii i Chin.)

Ładne rzeczy które kupiłem były prezentami dla ludzi z Harper Collins w Chinach. Fajne rzeczy były prezentami dla innych ludzi i dziwne rzeczy dla mnie, jak jadeitowy dysk, który jak się dowiedziałem, zajmuje moje dłonie podczas długich lotów.

Potem z powrotem do Pekińskiego hotelu na maraton pakowania z limitem -- Chiny są kulturą prezentów, więc dostałem dużo rzeczy -- i przejazd na lotnisko dziś rano. Wsiadłem do samolotu, tam pracowałem, dopóki komputer nie padł, spałem trochę, potem przesiadłem się do innego samolotu w Amsterdamie i poleciałem do Budapesztu gdzie jestem obecnie i piszę to przy użyciu straszliwie drogiego hotelowego internetu.

Kiedy wszedłem na internet dowiedziałem się, że Montreal wygrał rywalizację 2009 -- http://www.anticipationsf.ca/ jest stroną, gdzie dowiadujemy się, że:

Niecierpliwość, Worldcon odbędzie się w dniach 6-10 w Palais des
congrès de Montréal
w 2009 roku.


Neil Gaiman - Gość Honorowy


Elisabeth Vonarburg - Invitée d'honneur


Taral Wayne - Fanowski Gość Honorowy


David Hartwell - Redaktorski Gość Honorowy


Tom Doherty - Gość Honorowy Wydawca


Julie Czerneda - Mistrzyni Ceremonii


Nasz nowy adres pocztowy to:


C.P. 105, Succursale NDG Montréal, Québec Canada H4A 3P4


A zanim dostałem e-mail o tym, że jestem gościem honorowym już dowiedziałem się z działu FAQ,


Gratulacje z powodu mianowania cię Gościem Honorowym Worldcon! Nie mogę się doczekać Montrealu 2009. Jak się z tym czujesz?

Trochę zdenerwowany. No i szczęśliwy. Mam nadzieję, że temu sprostam. Ktoś inny napisał o tym, że myślał, że jestem trochę za młody na bycie Gościem Honorowym Worldconu. W 2009 będę miał 48 lat a kilka minut z Wikipedią pokazało, że Brian Aldiss, Roger Zelazny, Harlan Ellison, James Blish i Bob Silverberg wszyscy byli o kilka lat młodsi niż ja teraz, kiedy zostali gośćmi honorowymi Worldconu (może nie tylko oni -- po tym jak znalazłem tę piątkę, przestałem szukać). A jeśli ktoś chce zauważyć, że Aldiss, Blish, Ellison, Silverberg i Zelazny byli gigantami w swojej dziedzinie, podczas gdy ja po prostu piszę różne rzeczy, nie wejdą ze mną w polemikę. (Zarabiam na życie pisanie i pracą w polu SF i Fantasy już 27 lat, jeśli ktoś z was się nad tym zastanawiał.)

Będę gościem honorowym na British Eastercon w 2008 (http://www.orbital2008.org/), i, jestem już prawie pewny, będę odmawiał udziału w jakimkolwiek innym konwencie w 2008 i 2009 roku.

Brak komentarzy: