czwartek, 19 marca 2009

Poniedziałek, Colbert i mnóstwo spraw

Oto, co wczoraj napisałem, ale nie zamieściłem. (Zamiast tego poszedłem spać.)

Razem z Maddy wracam teraz samolotem z Nowego Jorku do domu. (Mike bladym świtem odleciał z powrotem do San Francisco.)

Zatrzymaliśmy się w Nowym Jorku, żebym pojawił się w programie "The Colbert Report". Zaprosili mnie kilka tygodni temu i ustaliliśmy wtedy tę datę. W ubiegłym tygodniu byłem bliski odwołania, ale pomyślałem, że tata wolałby, żebym to zrobił. A co nawet ważniejsze, zgodziłem się dla własnego syna. Więc to zrobiłem. (I to chyba tyle, na jakiś czas, jeśli chodzi o wywiady itp. Także jeśli chodzi o wstępy do książek, recenzje i wystąpienia na przyjęciach dla dzieci. Trochę blogowania, trochę twittera i prawdopodobnie tego też nie za wiele, dopóki nie wypocznę, nie nadrobię zaległości w pracy i nie poczuję się nieco mniej, no cóż, wrażliwy.)

Uwielbiam
"The Colbert Report". W moim domu jest nagrywany i oglądany.

Początkowo wcale tak nie było. Widziałem kilka pierwszych odcinków, kiedy program zaczynał po oddzieleniu się od "Daily Show" i nie zrobiły na mnie wrażenia - nie lubiałem, nie rozumiałem. Z powrotem przyciągnęło mnie to, że jest ulubionym programem mojego syna. I kiedy znów zacząłem go oglądać, pokochałem.


Zafascynowało mnie, ile oblicz ma Colbert (jego postać to idiota, ale naprawdę bystry idiota, a gra ją bardzo mądry facet) i to, jak owej postaci wolno mówić głośno to, co dla innych jest zakazane. (jak na przykład kwestia o "przestawianiu siedzeń na pokładzie sterowca Hindenberg".)

Ale miałem pojęcia, czy idę tam pracować, czy będzie to przyjemność.

Myślę, że to była praca, która naprawdę sprawiła mi przyjemność - podobalo mi się, że nie mam pojęcia w jakim kierunku rozwinie się program (nie, nie było prób i nie, nie miałem pojęcia, że wzmianka o Tomie Bombadilu wywoła taki efekt).

Przed programem Stephen Colbert przywitał się, uścisnął mi dłoń i powiedział to, co z pewnością mówi wszystkim swoim gościom - że jego postać to idiota i żebym pomimo tego mówił z przekonaniem to, co mam do powiedzenia.

Ponieważ od jakiegoś czasu nie byłem w domu i nie miałem ze soba więcej ubrań, musiałem wystąpić w garniturze, który zabrałem do Anglii na wszystkie uroczystości pogrzebowe. Co było dziwne. Kiedy jestem tak elegancko ubrany, nigdy nie mam pewności czy na pewno jestem sobą.

Później miałem zabrać moją rodzinę na kolację z Artem Spiegelmanem,
Francoise Mouly i ich rodziną, więc kiedy pod koniec wywiadu Colbert zapytał mnie o nazwisko rysownika, który mógłby pozbawić ludzi wszelkiej nadziei, zaproponowałem Arta, żeby go rozbawić. Udało się. Stwierdził, że naprawdę zajmuje się rysowaniem "Pieprzyć To, I Tak Wszyscy Umrzemy". (Przeczytałem w samolocie w drodze do domu ostatnią, a raczej wznowioną, z nowym wstępem i nowym posłowiem książkę z 1977 roku: BREAKDOWNS -- zadziwiająca, przepiękna rzecz.)

...
Oglądałem cię w "The Colbert Report". Z pełną powagą następnym razem proponuję styl swobodny, ale elegancki zamiast garnituru.

Jasne. Ale garnitur był w walizce po pogrzebie, a w ten poniedziałem nie miałem ani czasu, ani ochoty na zakupy, więc... (wzrusza ramionami).
...

Zamknijmy parę spraw:

Na stronie http://blaine.org/sevenimpossiblethings/?p=1599 jest niesamowity wywiad z Davem McKeanem, pełen wspaniałej grafiki.

Spóźniam sie nieco z marcem, ale Joe Hill organizuje rozdawnictwo w ramach wspierania niezależnych księgarni http://joehillfiction.com/?p=714

Magazyn BUST sprzedaje bilety na musical na podstawie "Koraliny" po okazyjnej cenie na http://www.bust.com/component/option,com_mojo/Itemid,31/p,1761/.

A tu są informacje na temat musicalu "Koralina" http://www.mcctheater.org/currentseason.html. Sprzedaż biletów rozpoczyna się w poniedziałek i wtedy sam będę miał dla was kod, tutaj lub na twitterze. Tymczasem na http://www.mcctheater.org/shows/08-09_season/coraline/music.html znajdują się fragmenty trzech piosenek Stephena Merritta.

Zbłąkane wywiady na temat "Blueberry Girl": z "Newsday" i "New York Daily News".

Po ostatniej wyprawie do Toronto z okazji "Koraliny" ludzie wypominali mi, że nie pojawiłem się tam promując "Księgę cmentarną" i czułem się na tyle winny, że zgodziłem się pojawić na Luminato Festival w czerwcu:
Wieczór z Neilem Gaimanem
Neil Gaiman, znany z powieści takich jak "Amerykańscy bogowie", komiksów, m.in. z serii "Sandman" i tegorocznego Hollywoodzkiego hitu "Koralina" uświetni swoja obecnością festiwal Luminato podczas Wieczoru z Neilem Gaimanem.
Na spotkaniu z fanami Gaiman zaprezentuje swoją ostatnią powieść, "Księgę cmentarną", uroczą i niewinną, a mimo to mroczną opowieść o chłopcu wychowywanym na cmentarzu przez duchy i zjawy. Książka ta otrzymała w 2009 roku nagrodę Newbery.
Moderator Mark Askwith (Producer, SPACE) pokieruje rozmową z publicznością, na której pytania współczesny mistrz strachu odpowie przed rozpoczęciem podpisywania książek. Sponsorem wieczoru z Neilem Gaimanem jest Scotiabank.
Poniedziałek, 8 czerwca, Jane Mallett Theatre. $15
Kto podesłał mi ten link do recenzji książki "Koralina", która tak bardzo mi się podobała? Pewnie nie dowiem się tego już nigdy. Kilka osób przysłało link do tego wywiadu z P Craigiem Russellem na temat powieści graficznej o Koralinie, i domu, na którym wzorował dom w komiksie.

Audrey Niffenegger to jedna z najmilszych osób, jakie znam. Kiedy zaciąłem się podczas pracy nad "Księgą cmentarną" oprowadziła mnie po cmentarzu Highgate Cemetery West. Sama zbierała wtedy materiały do książki i zagłębiła się w temat tak bardzo, że zaczęła pracować jako przewodnik. Bardzo mnie ucieszyło, że książka jest już gotowa, a prawa sprzedane wydawcy.

I na koniec, na tej stronie, jest klip w którym przez trzy minuty mówię o książkach dźwiękowych.

Właśnie. Pozamykałem tyle spraw, a nawet nie wspomniałem o zwiastunie PaulandStormaline.

Brak komentarzy: