sobota, 7 maja 2011

Nie. Nie napiszę książki o odchudzaniu. Ale mi pomogło to...

Neil napisał w czwartek 21 kwietnia 2011 o 14:20

Stanąłem dziś rano na wadze i zobaczyłem cyfrę, której nie widziałem od 20 lat. Jestem w tej chwili ponad 10 kg lżejszy, niż kiedy się za siebie wziąłem. Wczoraj widziałem się z trenerem Lorraine i dostałem od niego nowy zestaw ćwiczeń do trenowania w domu i w trasie. Zdałem sobie też sprawę, że dorobiłem się mięśni, które ostatnio miałem gdy jako 22-latek pracowałem na budowie. Pomyślałem sobie, że ludzie naprawdę nie doceniają audiobooków.
Wszystko zaczęło się, kiedy w styczniu oglądałem swoje zdjęcia z Opery w Sydney. Było widać na nich coś, co zdążyłam już sam zauważyć - że udało mi się wyhodować znaczny brzuszek. Urocza kamizelka, którą Kambriel zrobiła mi na ceremonię oscarową ledwo trzymała go w ryzach...

Pisarz w styczniu w mocno napiętą na brzuchu kamizelką i cudowną żoną.

I zupełnie mi się to nie podobało. Nie podobało mi się również to, że zacząłem odczuwać swój wiek. Pisarzenie oznacza siedzący tryb życia. Ja też czułem się jakiś taki osiadły. (A New York Times ostrzega, że to śmiertelnie niebezpieczne.)

Po powrocie do USA pogadałem o tym z Anthonym, najlepszym przyjacielem Amandy. Kiedy powiedziałem, że przez najbliższe 30 lat chciałbym utrzymać możliwie najlepszą kondycję, podsunął mi książkę, która jemu w tym pomogła - Za rok młodszy. Zamówiłem ją i przeczytałem z zainteresowaniem. Podobało mi się, co w niej napisano i postanowiłem te rady wypróbować.

Pośród wielu rozsądnych pomysłów znalazła się rada, by każdego dnia przez 40 minut wykonywać ćwiczenia przyspieszające tętno. I powinienem zacząć ćwiczyć z ciężarkami...

Ale pomyślałem od razu, Boże Drogi Przecież Zanudzę Się Na Śmierć.

Wtedy właśnie przyszedł mi do głowy pomysł, przy którym powinna się nad moją głową zapalić żarówka. Pomyślałem, Samotnia. Książka, którą uwielbiam, ale której nigdy nie skończyłem czytać, bo zawsze ja gdzieś zostawiałem.

Kiedy rozmawiałem z pracownikami Audible.com o tajemniczym projekcie, który już wkrótce ogłoszę, Don Katz pokazał mi aplikację do logowania i kupowania książek na stronie Audible poprzez konto na Amazonie. Ściągnąłem ją sobie na komórkę i iPoda touch. Przesłuchałem próbki kilku wersji Samotni i wybrałem tę, która dostała najlepsze recenzje, brzmiała znakomicie. I od tamtej chwili praktycznie codziennie przez 40 minut ćwiczyłem w rytm Samotni. A jeśli nie 40, to pół godziny albo chociaż 20 minut. Ćwiczyłem, a słuchanie Dickensa sprawiało, że czas upływał niezauważenie.

To cudowna książka i doskonale nadaje się do wersji audio. Hugh Dickson jest świetnym lektorem, czyta umiejętnie oraz zręcznie i z łatwością panuje nad głosami całej rzeszy rozmaitych postaci. Świetnie radzi sobie również z dwoma narratorami powieści - panną Esther Summerson i tajemniczym, wszechwiedzącym głosem prowadzącym narracje w czasie teraźniejszym. Dzięki temu bez trudu można się w książkę wciągnąć. Przydatny okazał się też program zapamiętujący, gdzie ostatnio skończyłem słuchanie. (Z początku byłem nieufny, ale powoli nauczyłem się wierzyć takim zakładkom.) (Oto link do Samotni czytanej przez Hugh Dickson. Nie gwarantuję, że uda się Wam zgubić ponad 10 kg, ale to i tak świetna książka. Pojawia się w niej Mgła i Spontaniczny Samozapłon i Śmierć i Tajemnice oraz jeden ostrożnie zakamuflowany żart na temat piersi.)

A żeby dowiedzieć się jaką książką zajmę się w następnej kolejności (co wiele osób sugerowało), będziecie musieli poczekać na post z nowinami na ten temat.
Znacznie zdrowszy Pisarz podczas weekendowych obchodów Dnia Rewolucji Amerykańskiej, na naleśnikowym śniadaniu po ninja gigu Żony. To jej własny kapelusz.

Aby dowiedzieć się dlaczego Amanda nosi trikorn, co zdarzyło się w Dzień Patriotów, a co na występie Columbinus poprzedniego dnia oraz dlaczego to smutne, że szkolna sztuka nie trafiła scenę Lexington High School, poczytajcie blog Amandy http://blog.amandapalmer.net/post/4774252734/lay-down-your-arms-you-damned-rebels

(I owszem, kiedy rano w Dzień Patriotów wmaszerowały brytyjskie oddziały, czułem się nieswojo. Ale przestałem, gdy dotarło do mnie, że wtedy oni wszyscy właściwie byli Brytyjczykami. Niektórzy z nich po prostu mieszkali w Ameryce.)

W poniedziałek wieczorem wróciłem do domu.
Aby dowiedzieć się, co zdarzyło się we wtorek, kiedy śnieg pojawił się w tym samym czasie, co rosyjskie pszczoły - poczytajcie blog Sharon Stitler: http://www.birdchick.com/wp/2011/04/russian-bee-installation/. Zostałem dwukrotnie użądlony (chyba dlatego, że było zimno, pszczoły obsiadły mnie, żeby było im cieplej, a nie poczułem ich na zmarzniętych rękach, więc się ruszyłem i zacząłem je miażdżyć)m ale założyłem rękawiczki i dalej robiłem swoje. Użądlenia zniknęły po południu, co może oznaczać, że są one mniej dotkliwe, niż ślady po włoskich pszczołach.

Ten obrazek podkradłem z bloga Sharon.


W niedzielę przyjechało jeszcze więcej pszczół - włoskie (Minnesota Hygenic) i Carniolany.
....

Dobrze. Czas zamknąć niektóre kwestie:

Bizarre Magazine napisał o imprezie AMERYKAŃSKICH BOGÓW w Domu Na Skale w ostatnie Halloween. http://www.bizarremag.com/entertainment/interviews/10501/neil_gaiman.html Śmieszny wywiad i kilka wspaniałych zdjęć.

W Monkey See jest fascynujący program klubu książki, w którym dyskutują o Sandmanie: Krainie Snów, zaczynając od "Kaliope". http://www.npr.org/blogs/monkeysee/2011/04/21/135598864/book-club-neil-gaimans-the-sandman-dream-country-part-one

Byłem zachwycony, że antologia OPOWIADANIA, której redaktorem byłem razem z Alem Arrantonio, została nominowana do Shirley Jackson Award, a "Prawda jest jaskinią w Czarnych Górach" zdobyła nominację w kategorii Najlepsza Nowela. http://www.shirleyjacksonawards.org/sja_2010_nominees.php
A teraz wracam do pracy. Tzn. nadal tu będę. Ale będę pisał coś innego.

Brak komentarzy: