Neil napisał w środę 23 listopada 2011 o 16:48
W USA wyemitowano mój odcinek Simpsonów. Obejrzałem go w towarzystwie Maddy, jej przyjaciół i kilkorga moich znajomych. Jedliśmy pączki (różne rodzaje, ale najwięcej było takich z posypką), inne przekąski i zrobiło się z tego prawdziwe telewizyjne party (zawsze chciałem takie zorganizować, ale jakoś dotąd się nie złożyło). Nie powiedziałem dziewczynkom o czym będzie odcinek, więc zwroty akcji i ostateczne rozwiązanie intrygi (których tutaj nie zdradzę, bo wielu z Was jeszcze tego nie widziało) je zaskoczyły.
Kiedy odcinek dobiegł końca, dziewczynki udały się do kuchni, aby chichotać do woli, a ja wraz z Billem Stitelerem obejrzałem go raz jeszcze. Tym razem zatrzymywaliśmy co chwilę, żeby wychwycić wszystkie ukryte w serialu książkowe żarty.
Odcinek zebrał świetnie recenzje, co jest zasługą głównego producenta Matta Selmana, scenarzysty Dana Vebbera oraz całej załogi dbającej o scenariusz. I lubię sobie myśleć, że w równoległym wszechświecie, w którym wszyscy różowi ludzie są żółci, inna wersja mnie popija drinki i wyleguje się na plaży w Shelbyville.
...
W ubiegłym tygodniu Rachel Abrams z Harper Children przysłała mi wyniki konkursu na plakat akcji All Hallow's Read. A że jestem Bardzo Złym Człowiekiem, nie zamieściłem ich tutaj. (Najpierw ludzie pisali na Twitterze, że jeszcze nie wszystkie plakaty widać na Flickr i wolą poczekać, aż będzie komplet. A potem zaczęło się Simpsonowe Szaleństwo i zapomniałem. Proszę o wybaczenie wszystkich artystów siedzących jak na szpilkach w oczekiwaniu na wyniki.)
Udział w konkursie wymagał zaprojektowania plakatu promującego All Hallow's Read. Zwycięski projekt zostanie wydrukowany w limitowanym nakładzie i rozesłany do biorących udział w akcji księgarni w 2012 roku (druk i dystrybucję sponsoruje HarperCollins).
A Rachel pisze:
Zrobiliśmy głosowanie i zdobywcą Głównej Nagrody został plakat...Sksletonkey za czarujące przedstawienie All Hallows Read!
Na pierwszym miejscu remis pomiędzy sfdaveredi Sarą Koncilja
Częścią Głównej Nagrody, poza drukiem i dystrybucją plakatu, jest jego egzemplarz z autografem oraz Specjalna Paczka od Neila Gaimana. Będzie ona zawierać pierwsze wydanie Księgi cmentarnej z autografem oraz powieść i powieść graficzną Koralina.Nagrodą za dwa pierwsze miejsca są takie same paczki.
Gratuluję zwycięzcom, ale również wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Wszystkie nadesłane plakaty były naprawdę wspaniałe (można je obejrzeć na
http://www.flickr.com/photos/webgoblin/favorites/?view=lg – sprawdźcie sami). Cieszę się, że to nie ja musiałem je oceniać.
Mam nadzieję, że za rok, w październiku, ten link zostanie wykorzystany do rozpowszechniania wszystkich plakatów – są naprawdę fantastyczne.
Dziękuje BARDZO wszystkim, którzy wzięli udział.
...
Dowiedziałem się wczoraj, że zmarła Amme McCaffrey.
Po raz pierwszy zetknąłem się z nią jako nastolatek, kiedy leżałem w łóżku z mononukleozą. Kolega wpadł i przyniósł mi stos książek, bo mogłem jedynie czytać i były wśród nich książki Anne McCaffrey. Przeczytałem serię Jeźdźcy smoków oraz Statek, który śpiewał i je pokochałem.
Osobiście poznaliśmy się pod koniec lat 80., kiedy jako młody pisarz przyjechałem na konwent, którego była Gościem Honorowym. To był niewielki konwent, a ona postanowiła otoczyć mnie opiekuńczym skrzydłem i udzielić kilku rad, których będę potrzebował później w życiu i tak też zrobiła. To były same dobre rady, ale najbardziej utkwiło mi w pamięci to, jak przeżyć trasę promocyjną po USA (chciała, bym przeprowadził się do Irlandii i prawie to zrobiłem.) Już wcześniej lubiłem ją jako pisarkę, a nim konwent dobiegł końca, uwielbiałem ją również prywatnie. Przez kolejne lata dostawałem od niej od czasu do czasu jakąś wiadomość lub e-mail i w ten sposób troszczyła się o mnie – były to rzeczy w rodzaju informacji o wydawcy z zagranicy, który miał dla mnie pieniądze, ale nie wiedział gdzie się zgłosić.
Po raz ostatni widzieliśmy się w 2005 roku, kiedy wygłaszałem toast podczas wręczenia nagród Nebula. Cieszyłem się z naszego spotkania równie mocno, co Anne.
Zrobiło mi się niezmiernie przykro na wieść, że odeszła. Ale kiedy zacząłem o tym pisać, nieco głupio ucieszyłem się, że przecież jesteśmy razem na kilku zdjęciach. Bo tak często dopiero po śmierci przyjaciół orientuję się, że nie mamy żadnych wspólnych zdjęć...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz