czwartek, 14 maja 2009
Najmniejsza pszelarka
Piękny wiosenny dzień. Pracowałem nad zaległymi rzeczami, włącznie ze wstępem, o którym zapomniałem, a następne wyszedłem z Lorraine i Maddy, by sprawdzić, jak się mają pszczoły (cztery ule, wszystkie jasno pomalowane. Jeszcze trzy do postawienia.) Potem zrobiłem parę zdjęć, głównie altanie, półkom z książkami i, widząc że tam jest, Maddy.
Oglądanie już wywołanych zdjęć było jednym z tych dziwnych, wzruszających momentów dla ojca, kiedy zdaje sobie sprawę, że jego mała dziewczynka zaczęła mieć takie rysy twarzy, jakie będzie miała jako nastolatka i dużo później. A wydaje się, jakby jeszcze wczoraj była malutką istotką chowającą się w stercie liści obok...
...a potem, nie wiadomo kiedy, nadchodzi czas, kiedy jest już bardzo daleko od sterty liści.
I muszę przestać pisać, bo zasypiam...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz