Neil napisał w niedzielę 9 czerwca 2013 o 13:22
Powinienem pisać o Oceanie na końcu ulicy, bo wychodzi za
dziewięć dni i już zaczęły pojawiać się recenzje i artykuły na ten temat, a dokładnie
w tej chwili powinienem kończyć pisanie tego, co musi być gotowe przed
wyruszeniem w trasę.
Ale właśnie dowiedziałem się, że zmarł
Iain Banks, jestem w tym domu sam, a radzę sobie z rzeczami pisząc o nich.
Iaina poznałem pod koniec 1983
lub na początku 1984 roku. To było podczas prezentacji książek dla handlowców z
Macmillan/Futura Books i nielicznych dziennikarzy. Byłem jednym
z dziennikarzy. Redaktor Richard Evans powiedział mi, że jest dumny, iż znaleźli
Fabrykę Os w stercie niezamówionych
rękopisów. Iain, który dobiegał wtedy trzydziestki, wstał i zaczął opowiadać: o
pisaniu książek, o wysyłaniu ich do wydawnictw, o tym jak do niego wracały i o
tym, jak ta jedna nie wróciła. Pytacie mnie:
Fabryka os, co to takiego, mniej
więcej? – powiedział. To mniej więcej 180 stron. Był
błyskotliwy, zabawny i mądry.
Pasował do nas idealnie. Był
jednym z nas, cokolwiek to znaczy. Pisał naprawdę dobre książki: zarówno Fabryka os, Stąpanie po szkle, jak i Most
istnieją na niepewnej granicy pomiędzy SF, fantasy i literaturą głównego nurtu
(po napisaniu tych trzech zaczął wprowadzać wyraźniejszy podział pomiędzy swoją
twórczością fantastyczno-naukową i głównonurtową, zwłaszcza poprzez wydawanie
książek SF jako „Iain M. Banks”). Jego proza była cięta, surrealistyczna i piekielnie
inteligentna. Iain we własnej osobie był zabawny, radosny i zawsze łatwo się z
nim rozmawiało. Stał się dla mnie znajomym z konwentowego baru, bo na
konwentach właśnie się spotykaliśmy, siadywaliśmy w barze i nadrabialiśmy
zaległości. (Prawdziwa historia: w 1987 podczas Brighton WorldConu byłem na
niewielkiej imprezie, gdzie nad ranem okazało się, że skradziona została
biżuteria należąca do śpiącego właściciela apartamentu. Wezwano policję. Kilka minut
po ich przybyciu pojawił się Iain – na balkonie hotelu Metropole. Otóż wspiął
się po zewnętrznej ścianie budynku. Trzeba było przekonać policjantów, że to
szanowany pisarz, który woli się wspinać niż wchodzić drzwiami, a nie nieudolny
włamywacz powracający na miejsce zbrodni.)
Nigdy nie zostaliśmy naprawdę
dobrymi przyjaciółmi, głównie dlatego, że nie udało nam się znaleźć w tym samym
miejscu na wystarczająco długo. Z przyjemnością się widywaliśmy. Jadaliśmy
razem. Rozmawialiśmy. Każdemu z nas podobała się twórczość tego drugiego.
Zawsze wydawało nam się, że mamy czas.
Po raz ostatni widziałem Iaina w sierpniu
2011 roku w Edynburgu. Na czas festiwalu wynajęliśmy z Amandą wielki dom, a
tego dnia, kiedy grała koncert w Glasgow, zaprosiłem paru pisarzy, paru aktorów
i komików, którzy bardzo pisarzy lubili. Ponieważ miał pojawić się Iain, który
napisał Raw Spirit, książkę o podróży
po Szkocji w poszukiwaniu idealnej whisky, kupiłem z tej okazji najbardziej
wyjątkową i wyszukaną butelkę, jaką udało mi się znaleźć – specjalnie dla
niego.
On pojawił się z butelką
czerwonego wina. W sumie już nie piję whisky, przyznał. Przestałem po tej książce. Absurdalnie
wykwintnego trunku skosztowali więc wszyscy oprócz Iaina.
To był cudowny, niezapomniany
wieczór. Były sztuczne ognie, które nie odpaliły się tak, jak powinny i były
najlepsze rozmowy, a ja niecierpliwie oczekiwałem powtórki w tym roku.
W kwietniu dowiedziałem się, że
Iain jest nieuleczalnie chory na raka.
Nie napisałem do niego. Zamarłem.
A potem, tydzień później, zupełnie bez ostrzeżenia, zmarł mój przyjaciel Bob
Morales i było mi ogromnie przykro, że nie odpisałem na jego ostatni e-mail sprzed
tygodnia. Więc odpisałem na ostatni e-mail od Boba, choć wiedziałem, że nigdy
go nie przeczyta. A potem napisałem do Iaina. Napisałem, jak bardzo się cieszę,
że miałem okazję go poznać i jak wiele przyjemności sprawiła mi nasza znajomość,
choć twarzą w twarz spotykaliśmy się zaledwie raz na kilka lat.
Zakończyłem:
Uważam, że jesteś genialnym i szczerym pisarzem, a co znacznie
ważniejsze, bo znam wielu genialnych pisarzy, którzy są skończonymi dupkami,
uważam że naprawdę świetny z Ciebie gość i bardzo cieszę się, że dane mi
było Cię poznać.
Iain w odpowiedzi napisał dobre,
podnoszące na duchu, mądre rzeczy. Niewiele mamy okazji do pożegnań, trzeba z
nich korzystać, kiedy tylko możemy.
Miałem nadzieję, że mu się
poprawi. Albo że będzie miał więcej czasu. Nie miał. Wieść o jego śmierci bardzo
mną wstrząsnęła.
Jeżeli nigdy nie przeczytaliście
żadnej jego książki, przeczytajcie jakąś jego książkę. A potem kolejną. Nawet
te złe są dobre, a te dobre są naprawdę nadzwyczajne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz