Przemówienie dra Chrisa Jonesa (School
of English), z okazji otrzymania przez Neila Gaimana tytułu
honorowego doktora literatury.
Wasza Magnificencjo,
mam zaszczyt przedstawić kandydata do tytułu doktora honoris causa literatury,
Neila Gaimana.
Zdobywca
Medali Newbery i Carnegie, czterech nagród Hugo, sześciu nagród Locus, czterech
Bramów Stokerów, trzech Geffenów, dwóch Brytyjskich Nagród Science Fiction i
wielu innych wyróżnień, jest autorem (jeśli dobrze liczę) 38 powieści i zbiorów
opowiadań zarówno dla dorosłych, jak i młodych czytelników, kilku serii
komiksowych i powieści graficznych, w tym ogromnie popularnego „Sandmana”,
pięciu scenariuszy filmowych, dwóch sztuk teatralnych, kilku odcinków seriali
telewizyjnych, w tym dwóch odcinków „Doctora Who” i jednego „Simpsonów”, w
którym zagrał samego siebie i przypisał sobie autorstwo książki napisanej
naprawdę przez Lisę Simpson.
Neil Gaiman z
powodzeniem działa w najróżniejszych mediach, nie bacząc, czy są one uważane za
kulturę „wysoką” czy „niską”. Jest pisarzem, który uwielbia fakt, że historie
nie stoją w miejscu, tylko przeciekają na wszystkie sposoby do naszej kultury i
tam wypełniają swoją konieczną, wywrotową misję. Ten krótki przykład być może
zilustruje tematy i metody działania Gaimana:
W „Dobrym
Omenie”, powieści, którą na początku swojej kariery pisarskiej Gaiman stworzył
wspólnie z Terrym Pratchettem, w sobotę ostatniego tygodnia przez Końcem
Świata, Czterech Jeźdźców Apokalipsy spotyka się po raz pierwszy od tysięcy lat
w barze motocyklowym Happy Porker. Nie docierają tam na nadprzyrodzonych
rumakach, lecz czarnych motocyklach (w końcu to lata 90., a nie średniowiecze),
a Wojna ma na sobie sportową kurtkę z naszywką głoszącą „Anioły Piekieł”, co
jest niezwykle trafne w precyzyjnym, filologicznym sensie. Obecni w barze mniej
dosłowni, zwyczajni członkowie Aniołów Piekieł są dość podejrzliwi wobec
przybyszy i nie rozumieją, dlaczego automat do quizów nagle zadaje pytania w
kategoriach Muzyka pop, Bieżące wydarzenia, Wojna i Głód. Jeżeli jest coś,
czego Anioły Piekieł nie znoszą, są to weekendowi motocykliści, więc Ted
sarkastycznie pyta Jeźdźców (płci obojga) Apokalipsy: „Jesteście Aniołami
Piekieł? Który oddział?”. „ROZDZIAŁ. SZÓSTY. APOKALIPSA”, odpowiada Śmierć
drukowanymi literami. Skażenie – jeździec, który zastąpił Zarazę po jego przejściu
na emeryturę po wynalezieniu penicyliny w 1936 r. – uczynnie odpowiada zza
pleców Śmierci: „Wersy dwa do osiem”.
Gaiman jest pisarzem, który lubi bawić
się starymi tekstami. Czy są to bredzenia Św. Jana z Patmos
z I w. n.e. (jak w przypadku „Dobrego Omenu”), nordycka
mitologia w jego arcydziele „Amerykańscy bogowie”, anglosaski epos „Beowulf” na
potrzeby scenariusza do hollywoodzkiego hitu, czy wiktoriańska baśń w
„Gwiezdnym pyle”, twórczość Gaimana dowodzi intuicyjnej świadomości, że mity i
stereotypy zamieszkujące naszą wyobraźnię nie powinny pozostawać niezmienne, a
muszą być na nowo opowiadane z uwzględnieniem naszych współczesnych niepokojów.
Przypomina nam, że miejsce dzieł, które studiujemy i o których uczymy w tej
instytucji, jest nie tylko w bibliotece, ale i poza jej murami – te opowieści powinny
żyć i oddychać we współczesnej kulturze. I za to, pośród wielu innych rzeczy,
jesteśmy mu wdzięczni.
Często zwraca się uwagę, że utwory
Gaimana dla dzieci są równie popularne, co jego twórczość dla dorosłych – tak jakby
fakt, że ktoś może pisać dobrze dla jednej i drugiej grupy odbiorców był
zaskakujący. Powodzenie Gaimana wynika z tego, że nie zakłada on
protekcjonalnie, o czym dzieci chciałyby czytać. Wie, że są strachy, z którymi
młodzi czytelnicy muszą się zmierzyć, i że przejście do wyobrażonego świata
dorosłości wymaga intelektualnej pożywki, którą można znaleźć w często
przerażającej krainie oryginalnych, nieugrzecznionych wersji baśni. „Księga
cmentarna” słusznie zdobyła uznanie za sposób, w jaki przedstawia młodym
czytelnikom temat żałoby i strach przed śmiercią. Pozwolę sobie na chwilowy
osobisty wtręt. Jako ojciec dwóch, teraz już nastoletnich córek, wymagające
lecz przy tym wciągające książki, takie jak „Wilki w Ścianach”, były prawdziwym
darem od losu, gdy starałem się je odciągnąć od księżniczek Disneya. Gaiman
tworzy bohaterki o silnych charakterach w gatunkach literackich, które
tradycyjnie (chociaż mylnie) uważa się za „męskie”. Być może najlepszym tego
przykładem jest seria komiksowa „Sandman”, nazwana przez Normana Mailera
„komiksem dla intelektualistów”, gdzie Śmierć jest zabawną, wygadaną dziewczyną
noszącą się zgodnie z gotycką modą, która lubi cytować Mary Poppins.
Poza tworzeniem fikcji literackiej,
Gaiman jest gorliwym orędownikiem bibliotek i sprzymierzeńcem Reading
Agency – charytatywnej organizacji, które wspiera czytelnictwo w każdym
wieku. W inspirującym i bardzo poetyckim wykładzie występującym przeciwko
niedawnym cięciom finansowania dla bibliotek, Gaiman pisze: „Książki są sposobem, w jaki uczymy się od tych, których już z nami nie ma. [...] Wszyscy – dorośli i dzieci, pisarze i czytelnicy – mamy obowiązek marzyć.Mamy obowiązek używać wyobraźni. [...] Jednak prawda jest taka, że jednostki nieustannie zmieniają świat, jednostki tworzą przyszłość i robią to, wyobrażając sobie, że rzeczy mogą wyglądać inaczej.”
To wszystko wystarcza, żeby uhonorować
tego wszechstronnego, ambitnego pisarza i szczodrego obrońcę czytelnictwa. Ale
mam nadzieję, że nie będzie on miał nic przeciwko temu, że wspomnę jeszcze o
jego głębokiej, intelektualnej przyjaźni i współpracy z pisarzem Terrym
Pratchettem, który niestety odszedł od nas w ubiegłym roku. Każdy z nas, kto miał
przyjemność czytać choć jedną powieść Pratchetta, będzie wdzięczny Gaimanowi za
towarzyszenie mu zwłaszcza podczas ostatnich miesięcy jego życia. Tego rodzaju
przyjaźń, łącząca pokolenia, zawiązująca się początkowo między mentorem a
uczniem, a potem pomiędzy równymi sobie, to właśnie rodzaj relacji, który
chcielibyśmy w naszej instytucji kultywować. Dziękujemy zatem Neilowi Gaimanowi
nie tylko za jego własną pracę, ale również za przypominanie nam o znaczeniu
wspólnego twórczego i intelektualnego wysiłku; o tym, co mamy nadzieję osiągnąć
w tych murach i o ogromnej miłości i ludzkiej godności, która może
wyrosnąć z czegoś tak prostego, jak książka.
Wasza Magnificencjo, w uznaniu za znaczące zasługi dla tworzenia
opowieści w licznych gatunkach, jego wysiłków na rzecz promocji czytelnictwa,
życia wypełnionego wyobraźnią i intelektualną przyjaźnią, zapraszam do
przyznania stopnia doktora honoris causa
literatury profesorowi Neilowi Gaimanowi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz