poniedziałek, 1 listopada 2010

Nienoszenie swojej koszulki i wibrujące kaczuszki

Neil napisał w poniedziałek 25 października 2010 o 14:44

Pomimo (możliwe, że właśnie dlatego,) że przez większość roku mieszkam poza Wielką Brytanią jestem niezwykle dumny z BBC.

Muszą oni stawiać czoła poważnym cięciom budżetowym (na tyle poważnym, że pozostaje mi mieć nadzieję, iż Doctor Who nie będzie polegał na dwóch postaciach, które w małym mieszkanku w Cardiff będą grały w pchełki, by zadecydować o losach wszechświata).

Mitch Benn też jest z nich dumny. Obejrzyjcie klip i zobaczcie dlaczego i jak bardzo...



Tutaj jest opowieść o tym, jak powstał ten klip. Mitch przysłał mi koszulkę Dumny z BBC, którą miałbym teraz na sobie, gdyby właśnie nie była w praniu.

Zamiast pokazywać się w niej, zapraszam na http://mitchbenn.com/proudofthebbc/, gdzie możecie zakupić własną koszulkę. Możecie nosić ją gdziekolwiek na świecie, aby zaznaczyć, jak dumni z BBC jesteście albo żeby po prostu pokazać, że szałowo wyglądacie w czarnej koszulce.

...
Mój odcinek Arthura pokazano dziś w USA. (Nie we wszystkich częściach kraju już go wyemitowano, trzeba sprawdzić lokalny program. Odcinek jest zatytułowany Falafelosophy.) PBS twierdzi, że mają w planach umieszczenie go w sieci już wkrótce - kiedy tylko to zrobią, zamieszczę link.

A tu jest wywiad przeprowadzony przez Ace Hotel w Nowym Jorku podczas mojego pobytu u nich. W wywiadzie występują wibrujące kaczki i Wielki Gejowski Samochód z Lodami. Jest tam też zdjęcie mnie grającego na ukulele.

[tłumaczenie wywiadu już wkrótce - przyp. noita]

...

Zachwyciło mnie to:
Nie mam pojęcia, czy w ten sposób należy komentować wpisy na blogu. Jeśli nie, po prostu udawaj, że wcale tego nie przysłałam. :-)

Komentarz do ostatniego wpisu na blogu:

"Właściwie istnieje zbyt mało tradycji dawania sobie książek."

Kiedy
ja i mój mąż zamieszkaliśmy razem, połączyliśmy nasze zbiory książkowe. Ale powstał problem w postaci książek, które lubiliśmy oboje, a teraz mieliśmy w dwóch egzemplarzach. Na początku nic z tym nie zrobiliśmy. Bo co, jeżeli uznamy, że wcale do siebie nie pasujemy - gdy się z kimś rozstajesz, zabierasz swoje książki, prawda? Ale po jakimś czasie postanowiliśmy pozbyć się zdublowanych tytułów na znak, że zawsze będziemy razem i już nigdy nie będziemy potrzebować dwóch egzemplarzy Nigdziebądź.

Wymyśliliśmy więc, że każdemu z gości na naszym ślubie wręczymy książkę (lub płytę) spośród tych powtarzających się, żeby oni też uczestniczyli w podjętej przez nas decyzji. Co więcej, była to dobra książka, skoro oboje ją lubiliśmy (No może z wyjątkiem Miecza Shannary, którego obydwa egzemplarze z chęcią byśmy oddali, gdybyśmy tylko znaleźli jakichkolwiek chętnych. :-) i będzie pamiątką ze ślubu.

I od tamtego czasu szczęśliwie jesteśmy razem (już dziewięć lat), nie czuję potrzeby odzyskania żadnej z rozdanych książek i pomysł wciąż podoba mi się jako symboliczny gest. Dla nas znaczył o wiele więcej, niż tradycyjne ceremonie.

Pozdrowienia (i dzięki za wszystkie wspaniałe książki!)
Monika


i to:

Drogi Panie Gaiman,

Po przeczytaniu wpisu o nowych tradycjach dawania książek chciałam tylko wspomnieć (jak zapewne również wiele innych osób, ale tak na wszelki wypadek napisałam), że w Norwegii istnieje tradycja dawania/czytania opowiadań detektywistycznych lub kryminałów na Wielkanoc, nazywa się to
påskekrimm czyli dosłownie "Wielkanocna zbrodnia".
Najlepszego,

Solveig Felton -- Szwedka, nie Norweżka, w razie gdyby był Pan ciekaw i doczytał tak daleko.

P.S. Dziękuję, że Pan pisze! Choć nie podoba mi się wszystko, co Pan piszę (przykro mi!), większość podoba mi się na tyle, że zawsze z chęcią sięgam po Pana nową książkę, a niektóre rzeczy podobają mi się tak bardzo, że tylko szukam pretekstu, aby wręczyć je przyjaciołom.


Pomysł All Hallow's Read uzyskał wspaniały odzew od blogujących. Monica Edinger opisuje akcję w Huffington Post:

http://www.huffingtonpost.com/monica-edinger/my-response-to-neil-gaima_b_772941.html

...a Bloggess (Blogini) nie tylko o niej pisze, ale załącza też zdjęcie w wannie w stylu Lśnienia: http://thebloggess.com/?p=8787

A Joe Hill, który napisał jedną z najbardziej przerażających książek ostatnich czasów, Pudełko W Kształcie Serca, popiera tę tradycję i poleca kilka książek na http://joehillfiction.com/?p=1678

(Mnóstwo wspaniałych propozycji strasznych książek również na http://www.facebook.com/neilgaiman.)

Gwoli uściślenia: nie proponuję rozdawania książek czy komiksów zamiast czekoladowych batoników i najeżonych żyletkami jabłek (w krajach, gdzie rozdaje się słodycze na halloween). (Choć niektórzy postanowili tak zrobić - kilka osób napisało, że zajrzeli do sklepów z używanymi rzeczami i wynieśli z nich pudła książek R.L. Stine'a, które zamierzają rozdać dzieciakom.)

Proponuję nieco inny zwyczaj.

Podarowania komuś strasznej książki w to halloween.

Nie chodzi o to, żeby każdemu, kogo znacie dać straszną książkę. Wybierzcie jedną albo kilka osób, na których wam zależy. Dajcie im w tym tygodniu książkę, która sprawi, że włosy zbieleją im z przerażenia.

Brak komentarzy: