poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Gdzie byłem? Wyszedłem. Co robiłem? Nic. CZYLI dlaczego raz jeszcze wracam do bloga…

Neil napisał we wtorek 31 grudnia 2013 o 15:54

Od dawna nie pisałem na blogu. Nie jestem do końca pewien dlaczego przestałem. Częściowo z poczucia winy. Zmarł Lou Reed i miałem o tym napisać, ale zamiast tego napisałem dla Guardiana artykuł o nim i o tym co jego muzyka dla mnie znaczyła.

A potem zdawało się, że wydarzyło się tyle rzeczy, o żadnej z nich nie napisałem i nadrobienie zaległości wydawało mi się coraz mniej możliwe. Nie martwiło mnie to, bo jest Twitter i Tumblr i wszyscy na bieżąco mogli dowiedzieć się co porabiam.

Nie licząc zatrucia pokarmowego o iście epickim rozmachu przeżyłem World Fantasy Convention w Wielkiej Brytanii i poleciałem do LA na konferencję poświęconą magicznej historii, gdzie przeprowadziłem dla Newsnight w BBC 2 wywiad z JJ Abramsem i Dougiem Dorstem na temat ich książki pt. S. Nie czeka mnie raczej kariera dziennikarza telewizyjnego, ale to było fajne i pouczające doświadczenie i zadawałem pytania zarówno od BBC jak i od siebie:






Miałem kameralne przyjęcie urodzinowe w domu na Środkowym Zachodzie, widziałem się z psem i przyjaciółmi i ogrzewałem dłonie przy ognisku.

W Rubin Museum of Art rozmawiałem z Laurie Anderson. Rozmowa dotyczyła Niewiedzy. Była inspirująca i magiczna.


W nowojorskim ratuszu odbyły się dwa Wieczory z Neilem Gaimanem i Amandą Palmer. Pierwszy z nich był chaotyczny, Amanda była zachwycona, ja nie, a drugi był idealnie rozplanowany i wszystko poszło tak jak miało i ja byłem zachwycony, a Amanda nie. (Drugi miał miejsce 23 listopada, w 50. Rocznicę emisji pierwszego odcinka Doctora Who. Najpierw obejrzeliśmy z Amandą w 3D Dzień Doktora i byliśmy zachwyceni, a Artur Darvill, prosto z Once [musicalowa adaptacja filmu o tym samym tytule - przyp. noita] dołączył do nas na scenie, by trzymać napisy).

W WBUR z Tomem Ashbrookiem rozmawiałem o Sandmanie: Uwerturze.



Święto Dziękczynienia spędziłem z przyjaciółmi i rodziną Amandy oraz znajomymi z Cloud Clubu w naszym domu w Cambridge, MA.

Na konferencji C.A.V.E. w Las Vegas wygłosiłem referat o kreatywności, spędziłem trochę czasu ze Skottiem Youngiem i Dave’em GIbbonsem, a także poszedłem zobaczyć LOVE [spektakl Cirque du Soleil inspirowany muzyką The Beatles – przyp. noita] ze Skottiem i Joem Quesadą.

Na trzy dni poleciałem do Anglii: bawiłem się znakomicie podczas dobroczynnej imprezy Reading Agency czytając list Kura Vonneguta Jr wraz z gwiazdorską obsadą i prowadząc aukcję wraz z Gillian Anderson z pomocą książkowych modeli Benedicta Cumberbatcha i Nicka Cave’a. Zebraliśmy dla organizacji ponad 11 tys. funtów (Dobry Uczynek).

Możecie o tym poczytać, a także zobaczyć Benedicta i Gillian w akcji na http://readingagency.org.uk/adults/news/cumberbatch-cave-anderson-and-gaiman-join-together-in-praise-of-letters.html.

Następnego dnia była gala brytyjskiej Książki Roku, sponsorowana przez Specsavers. Byłem nominowany w trzech kategoriach: Autor Roku (za Ocean na końcu drogi), Książka dla dzieci (za Na szczęście mleko…) i Audiobook Roku. Zdobyłem nagrodę za audiobook Ocean na końcu ulicy. Założyłem krawat i w ogóle i byłem bardzo wdzięczny.

Następnego dnia wziąłem udział w kilku tajemniczych spotkaniach, przede wszystkim z Wysoką Komisją Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców, z którą mam nadzieję zrobić w 2014 coś dobrego. Potem wróciłem do USA.

Prosto do Nowego Jorku. Pisarka Molly Oldfield poprosiła mnie o przeczytanie dla publiczności Opowieści Wigilijnej i zgodziłem się pod warunkiem, że będę mógł to zrobić z Dickensowską brodą i w wiktoriańskim stroju – pamiętam z dzieciństwa wieczór Dickensa w wykonaniu aktora Emlyna Williamsa i broda i kostium były podstawą. Tak też zrobiliśmy i było to nieprawdopodobne i przemiłe.



Święta spędziłem w słońcu, z rodziną. Zrobiły się szczególnie wspaniałe, kiedy dowiedziałem się, że w głosowaniu BBC Ocean na końcu ulicy wybrano brytyjską Książką Roku.

Teraz myślę o nadchodzącym roku. Planuję półroczną przerwę od mediów społecznościowych (wspominałem o tym w artykule dla Guardiana: http://www.theguardian.com/books/2013/jun/14/neil-gaiman-social-media-sabbatical). Chodzi o to, żeby więcej pisać i mniej rozmawiać ze światem. Już czas.

Planuję pisać na blogu ZNACZNIE więcej, w ramach rozgrzewania palców i umysłu oraz informowania świata o istotnych rzeczach. ZNACZNIE mniej będzie mnie na Tumblrze, Twitterze i Facebooku, choć zadbam o to, by posty o nowych wpisach na blogu pojawiały się regularnie i być może od czasu do czasu wychynę, żeby zareklamować dobre sprawy.

Pilnujcie http://www.neilgaiman.com/where/, żeby wiedzieć gdzie pojawię się osobiście i jak zdobyć bilety.
Jeżeli przyzwyczailiście się do kontaktu ze mną przez Tumblr, Twitter czy Facebook, zapraszam tutaj. Ten sam ja tylko więcej niż 140 znaków do dyspozycji. Będzie fajnie. Albo równie fajnie co przyglądanie się jak ktoś rzuca palenie.

Brak komentarzy: