Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audrey niffenegger. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audrey niffenegger. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 27 grudnia 2016

Znów tańcowanie z życiem i śmiercią

Neil napisał w niedzielę 30 października 2016 r. o 6:55

Jestem w poczekalni lotniska w Atlancie, jest 6:30, ale mój organizm jest przekonany, że to dopiero 3:30, bo kilka godzin temu wsiadłem do samolotu w San Francisco. Jestem tu z powodu, który Eddie Campbell w swojej książce pod tym samym tytułem określił jako życiowy taniec śmierci – „The Dance of Lifey Death”.

Miesiąc temu zostałem dziadkiem. Mój syn Michael i jego żona Courtney dorobili się pierwszego potomka, małego chłopca, który dostał imię Everett. Odliczałem dni do naszego pierwszego spotkania, ale najpierw musiałem przetrwać huragan na Florydzie (wszystko skończyło się dobrze, nawet nie było przerw w dostawie prądu), a potem przejechać przez kawał kraju do domu.

Pracowałem jako kierowca rikszy dla rocznego klienta z własną rikszą (porzuconą znalazł na ulicy w Bostonie Lee, właściciel Cloud Clubu i znajomy Amandy. Podreperował ją i pomalował). Potem pomachałem Amandzie i Ashowi na pożegnanie, kiedy wyruszyli na krótką europejską trasę.

To mi przypomina, że powstał naprawdę przeuroczy teledysk poklatkowy z Ashem w roli głównej (gra dziecko śpiące w kołysce) do nagranego przez Jacka i Amandę Palmer coveru „Wynken, Blynken and Nod”. Występuje w nim też Amanda, Maddy, zespół Welcome to Night Vale i wielu innych naszych znajomych. (Kiedy go kręcili, siedziałem i pisałem w Szkocji. Mnie tam nie ma.) Jeśli możecie, oglądajcie na pełnym ekranie, bo bardzo dużo się tam dzieje.


Poleciałem do Toronto na imprezę z okazji zakończenie kręcenia pierwszej serii „Amerykańskich bogów”, bo chciałem podziękować obsadzie i ekipie za ich wspaniałą i ciężką pracę. Potem poleciałem do Los Angeles zrobić coś fajnego i sekretnego (dowiecie się za rok) i udzieliłem wywiadu na temat „Amerykańskich bogów” na potrzeby elektronicznego zestawu prasowego (Wyjdzie wiosną. Nie mogę się już doczekać.)

Na koniec trafiłem do San Francisco, żeby pobyć dziadkiem.

Everett to przesłodki dzieciak. Wygląda, jakby narysował go Crockett Johnson w dzień, kiedy miał szczególnie figlarny nastrój. Wygląda trochę jak Barnaby, a trochę jak pan O’Malley, jego ojciec chrzestny. Spędziłem kilka miłych dni na przewijaniu i kołysaniu go. Całe mnóstwo kołysania.

Na Twitterze próbowałem wyjaśnić, jak to jest być dziadkiem. Napisałem: „To bardzo wygodny strój. Jak stary, ulubiony płaszcz prosto ze sklepu.” i tak właśnie jest. Nie potrzeba do tego wskazówek, od razu czujesz, że jest na właściwym miejscu. A miłość w twoim sercu po prostu rośnie, a wraz z nią rośnie twoje serce, tak samo jak po narodzinach dziecka.

Zrobiłem Michaelowi i Everettowi zdjęcie. Mój syn i jego syn. Jestem bardzo dumny z Courtney i Michaela: są wspaniałymi rodzicami. Wydaje mi się, że coś po drodze musiałem zrobić, jak należy.



Chciałem zostać z nimi w San Francisco przez cztery dni, ale kiedy opuszczałem LA dowiedziałem się, że zmarł mój kuzyn Sidney.

Sidney był mężem kuzynki Helen. Ona ma 98 lat, on miał 94. Byli małżeństwem przez 68 lat. Sidney był zabawny, wręcz zawadiacki, mądry i – w moim doświadczeniu – nic nie było w stanie wyprowadzić go z równowagi. Pracował jako budowlaniec, a kiedy przeszedł na emeryturę, został rzeźbiarzem i tworzył wspaniałe dzieła, zarówno realistyczne, jak i abstrakcyjne, ale zawsze były to rzeźby, których chciało się dotknąć i pogładzić. w ciągu ostatnich kilkunastu lat powoli tracił słuch i kontakt z nami, ale kiedy pokazywał swoje dzieła, odzyskiwał błysk w oku, zdawał się słyszeć wszystko co do niego mówiono i był zupełnie przytomny.
Poniżej zdjęcie Sidneya i Amandy z 2013 roku. Zabrałem ją do Sarasoty, żeby go poznała i urządziliśmy improwizowany koncert (Amanda) i czytanie (ja) dla niego, Helen i kilkuset osób, które dowiedziały się o tym z Twittera.


Tu znajdziecie nekrolog Sidneya. A fragment o tym, że był uwielbiany i podziwiany przez wszystkich, którzy go poznali? Sama prawda. To nie jest tylko zdanie, którego się używa w nekrologach.
A więc jestem w Atlancie, bo mam przesiadkę w drodze na pogrzeb Sidneya.
Pojawię się tam dla niego, bo go kochałem i dla rodziny i dla mojego zmarłego ojca, który jako pierwszy członek brytyjskiej gałęzi naszej rodziny spotkał się z gałęzią amerykańską. i myślę o Everetcie i Ashu i obserwuję krąg życia w akcji. Eddie Campbell miał rację. Życiowy taniec śmierci. TO nic złego. Ktoś przychodzi, ktoś odchodzi, taniec nie ustaje, miłość pozostaje.
Jak już mówimy o miłości, nie pogratulowałem Eddiemu poślubienia cudownej Audrey Niffenegger i nie pogratulowałem Audrey poślubienia wspaniałego Eddiego Campbella. Lubię, kiedy moi przyjaciele się pobierają.



(Właśnie sprawdziłem. „The Dance of Lifey Death” jest w obszernym tomie Eddiego pt. „Alec: The Years Have Pants”. To książka, która zasługuje na najwyższe pochwały.
Powinniście ją kupić. Podziękujecie mi później.)

wtorek, 17 maja 2016

Kończenie spraw

Neil napisał w poniedziałek, 16 maja 2016 o 22:40

Jest 2016, rok pisania. W piątek skończyłem książkę, nad którą pracowałem od 2013 roku (w ciągu kilku najbliższych miesięcy dowiecie się, co to za książka. Obiecuję). Jutro skończę pisać do niej wstęp. Świat wydaje się nieco bardziej beztroski.

Książka, którą skończyłem, nie jest największą rzeczą, jaką mam do zrobienia w tym roku (myślę, że wkrótce zniknę dla świata całkowicie, żeby się tym zająć). Ale i tak jestem z niej naprawdę dumny.

Bardzo miło nie mieć do zrobienia nic poza pisaniem.

Tym niemniej zbliża się premiera WIDOKU Z TANICH MIEJSC, obszernego zbioru felietonów, esejów, wystąpień itp. i nawet odbędzie się z tej okazji okolicznościowe wydarzenie: 

Choć nie miałem się w tym roku specjalnie nigdzie pojawiać, biorę udział w kilku rzeczach przełożonych z ubiegłego roku, kiedy niespodziewanie musiałem wrócić do Stanów, bo odchodził mój przyjaciel.*
(Ach, jakim rzeczom musiałem wtedy odmówić.) Ale z okazji premiery książki pojawię się w Wielkiej Brytanii. Bliżej daty podam szczegóły na temat transmisji itp.

Oto jak piszą o wydarzeniu:

Aby uświetnić wydanie zbioru pt. Widok z tanich miejsc Neila Gaimana, wielokrotnie nagradzany pisarz pojawi się w Londynie wraz z Audrey Niffenegger, autorką bestsellerowej Żony podróżnika w czasie. Dwoje uznanych literatów zagości w Union Chapel w Islington, aby porozmawiać o najnowszym – a zdaniem Stephena Frya „znakomitym” – wydawnictwie Gaimana oraz przedyskutować multum innych tematów, ku uciesze fanów. Mają też w zanadrzu kilka niespodzianek… Bilet w cenie 20£ obejmuje egzemplarz Widoku z  tanich miejsc z autografem, który każdy z widzów otrzyma dzięki uprzejmości księgarni Waterstones. Spotkanie będzie transmitowane na żywo w Internecie za pośrednictwem serwisów YouTube, Facebook i Twitter, aby i fani, którzy nie będą mogli znaleźć się na miejscu, również mieli okazję uczestniczyć w tym wyjątkowym, jednorazowym wydarzeniu. Co więcej, Gaiman i Niffenegger będą odpowiadać na pytania, zarówno od publiczności zgromadzonej na miejscu, jak i nadesłane przez widzów zdomów lub księgarni. Każdy będzie miał okazję zaproponować pytanie, wysyłając je wcześniej za pośrednictwem Twittera i oznaczając hashtagiem #CheapSeats.




Oto pierwszy egzemplarz książki, który przysłali mi do domu kilka dni temu. Zamierzam dać go w prezencie z okazji ukończenia nauki w college’u Maddy Gaiman, która miała 6 lat, kiedy zaczynałem prowadzić ten blog, a teraz ma 21. Dziś została absolwentką Wake Forest.

Prawo Gaimana nadal obowiązuje: kiedy po raz pierwszy otworzyłem książkę, zauważyłem literówkę i uszło ze mnie powietrze. Ale nie znalazłem ich więcej.

Ashowi wyszedł pierwszy ząb. To dziecko jest radością w czystej postaci. Szczególną radością było oglądanie go w ten weekend w towarzystwie jego brata i sióstr.


Rozważałem zamieszczenie kilku zdjęć Maddy-absolwentki, ale postanowiłem zamieścić link do strony z 2007 r. ze zdjęciem dwunastoletniej Maddy na planie Hellboya 2. Przejęła wtedy blog i sama podpisywała zdjęcia.

Od zamieszczenia tego wpisu minęło dziewięć lat, a mam wrażenie, jakby to było wczoraj.

A 26 maja o 21.00 na kanale Sky Arts rozpocznie się emisja LIKELY STORIES. Będą to cztery odcinki na podstawie moich opowiadań, w reżyserii Iana Forsytha i Jane Pollock, z oryginalną muzyką Jarvisa Cockera. Obejrzyjcie trailer:



* (Jedną z rzeczy, które musiałem przełożyć było otrzymanie honorowego doktoratu na uniwersytecie St Andrews. Stanie się to w tym roku i nie posiadam się z radości. https://www.st-andrews.ac.uk/news/archive/2016/title,496871,en.php)



wtorek, 26 kwietnia 2011

Dorośli Mieszkańcy 48 Stanów Na Kontynencie! Możecie Się Znaleźć Na Prawdziwym Audiobooku!

Neil napisał w środę 13 kwietnia 2011 o 16:28

Jestem w Chicago z okazji festiwalu ONE BOOK ONE CHICAGO.

Wczorajsza rozmowa z Audrey Niffenegger była dokładnie tak fajna, jak sądziłem. Audrey należy do moich ulubionych osób i stanowczo za rzadko się widujemy, więc okazja, żeby przez godzinę z nią pobyć i porozmawiać jest na wagę złota. (Pięć lat temu spotkaliśmy się na scenie w Sydney. A nasze następne spotkanie będzie chyba znów na scenie, w sierpniu, w Edynburgu.)

(Audrey w Green Roomie Biblioteki. Był rzeczywiście bardzo zielony.)

Na stronie Valyi świetne zdjęcia z imprezy: http://www.vdlupescu.com/journal/2011/04/one-book-one-chicago/
Widownia wypełniła sale, ludzie czekali na zewnątrz, niektórzy nie zostali wpuszczeni. (Przykro mi.)
Dziś rano opowiadałem nastolatkom o Nigdziebądź. Wieczorem, o 19, będę czytał, opowiadał i odpowiadał na pytania w Rockefeller Memorial Chapel, na Uniwersytecie Chicago. Nie będę rozdawał autografów (wczoraj podpisałem 1100 książek), ale mam nadzieję, że będę miał więcej czasu niż wczoraj na porozmawianie z ludźmi. Sala jest znacznie większa, mieści się tam ponad tysiąc osób, więc szanse na to, że przyjdziecie i nie uda się Wam mnie zobaczyć są niewielkie.
Potem trzeba wstać wcześnie rano i ruszać do Nowego Jorku na Universytet Columbia i rozmowę z Paulem Levitzem. I na spotkanie z żoną (tu wstawić uśmiechniętą twarz autora).
Czas na wielka nowinę...
(i będzie ona smutna, jeśli a) macie mniej niż 21 lat, b) nie jesteście mieszkańcami kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, c) złożyliście śluby milczenia, d) bierzecie ślub 15 maja)
Harper Collins organizuje konkurs, w którym można wygrać udział w nagraniu Audiobooka Amerykańskich Bogów z podziałem na role. Próbka poniżej.



Szczegóły na http://neilgaiman.bookperk.com.

Zasady wyjaśniam w klipie, który można obejrzeć na stronie. Właściwie wystarczy wysłać swój plik audio. Internauci będą głosować. Wydawnictwo oceni 20 najpopularniejszych nagrań, a zwycięzca zostanie zaproszony do Nowego Jorku na nagranie swoich kwestii w przygotowywanym właśnie audiobooku. Nie wiem która rola to będzie - zostanie ona wybrana w zależności od tego, kto zwycięży.
Naprawdę mi przykro, jeśli macie mniej niż 21 lat, nie mieszkacie w USA, ślubowaliście milczenie, etc.
Kto wie, jeśli wszystko się uda, może zorganizują wersję międzynarodową?

Albo ja ogłoszę coś bardzo fajnego związanego z audiobookami, czego na razie nie wolno mi wyjawić.

Tak czy inaczej, jeśli jesteście zainteresowani - przeczytajcie dokładnie Regulamin.
...

Do końca przesłuchania Samotni (czytanej przez Hugh Dicksona) zostało mi najwyżej pięć treningów. Zastanawiam się, czego będę słuchał potem. Potrzebuję długiej książki, która łatwo dzieli się na części i nie będzie wersją okrojoną. Wszelkie sugestie mile widziane.
Dobra. Czas lecieć i czytać.

środa, 17 marca 2010

Zoom. Zagadki rozwiązane.

Neil napisał we wtorek 9 marca 2010 o 17:17

Siedzę w hotelowym hallu i czekam na samochód, który zawiezie mnie na krótkie spotkanie, a potem na lotnisko, skąd odlecę do Nowej Zelandii spotkać się z narzeczoną, za którą bardzo tęsknię oraz z Margo Lanagan i Audrey Niffenegger, które niezwykle miło będzie mi zobaczyć.

W sobotnim porannym programie radiowym w nowej Zelandii wystąpią: ja, Arcybiskup Yorku, Amanda Palmer i Zandra Rhodes. Zganijcie która z osób tu nie pasuje

Zagadka Nalotu Podczas Obiadu w Hump z Michaelem Sheenem rozwiązana: http://www.nytimes.com/2010/03/09/us/09sushi.html. Nie, nie podano nam, ani nie proponowano wieloryba.

Oficjalne zdjęcie z oskarowego czerwonego dywanu, mam na sobie marynarkę i kamizelkę Kambriel: http://oscar.go.com/red-carpet/82nd-red-carpet/4294/4696

Anne Thompson złapała mnie na czerwonym dywanie ze swoją kamerą: http://blogs.indiewire.com/thompsononhollywood/2010/03/08/oscar_red_carpet_video_weinstein_villaraigosa_gaiman_banderas/

Na panoramicznym zdjęciu w LA Times widać, jak stoj e na Czerwonym Dywanie i intensywnie wpatruje się w suknię Rachel McAdams. Na którą chwilę wcześniej nadepnął mój asystent, a ja sam ledwo uniknąłem nadepnięcia. Byłem oczarowany, a może zastanawiałem się, czy zostawiliśmy na niej ślady butów? http://www.latimes.com/entertainment/la-et-oscar-red-carpet-mcadams-theron-pano,0,7005862.htmlstory Oceńcie sami...

Jezus objawił się w słoiku Marmite. Koniec jest bliski. Choć niektórym ludziom ukazuje się też Alan Moore, Lemmy z Motorhead, Grank Zappa albo Predator. W takim wypadku Koniec Pewnie Nie Jest Bliski. Oceńcie sami: http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/wales/8071865.stm

Dobra. Samochód już jest. Teraz lecę. Może napiszę z lotniska...